Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wielki kłopot

czy można kochać dwóch?

Polecane posty

Gość była już taka jak ty
elżbieto co innego rozmowy - nawet codzienne. co innego codzienne wspólne życie. naprawdę nie dostrzegasz roznicy? czy musi Cię życie kopnać, żebyś wiedziała co tak naprawde jest w życiu wazne? jesteś z tych, które lubią balansowac na krawędzi, lubią sobie na własne życzenie komplikowac zycie. Fajnie jest póki sprawa się nie rypnie. Potem są łzy, żal, smutek. Niestety kilku osób. Rozwiedź się, Twoj kochanek również - nastepnie układajcie sobie zycie - skoro teraz jesteście w swoich małżeństwach nieszczęsliwi. Ale nie - wy tego nie zrobicie - bo potem wcale nie będzie tak samo. Nie będzie dreszczyków emocjii. Zacznie się normalne zycie. Popadniecie w rutynę. A tego nie chcecie! Wam pasuje tu i teraz, w tajemnicy, bo to Was ekscytuje. Mylę się ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie elżbietaaaa
Tak, mylisz się. Mój kochanek jest wolny, ma za sobą dwa długie związki, ale nie ożenił się do tej pory. Co ma się rypnąć, skoro moje małżeństwo rypło się już dawno. Rozwiedź się. To tylko kolejny papierek, który niewiele zmieni. Te wszystkie moralne zasady stworzone by żyć w obłudzie i udawać,że jest pięknie wtedy, gdy stęsknione dotyku męża otrzymujemy zniecierpliwienie lub drwiący śmiech. Przecież miłość jest dla małolatów. W wieku trzydziestu lat to trzeba pracować, sprzątać, gotować, zajmować się dziećmi, bo on nawet nie wie jak się zakłada na nóżki rajstopki i wogóle wszystko jest takie nie dla niego. Moja wina, że zaślepiona pierwszym mężczyzną, skupiłam się w związku na dogadzaniu jemu. Teraz staram się, aby przyjemność była obustronna. Jestem o wiele bardziej bogata w doświadczenie i dojrzała w tworzeniu nowego związku niż siedem lat temu. A w przypadku mojego małżeństwa, to nie mąż mi się znudził a ja jemu. Ten proces autodestrukcji w naszym małżeństwie zaczął się tuż po jego zawarciu. Niedopasowanie pragnień, potrzeb z rzeczywistością. Mąż nie pyta, gdzie spędzam wieczory, czasem weekendy. To niezrozumiałe dla przeciętnego człowieka, ale tak właśnie jest. Dziecko na prośbę dziadków czasem spędza u nich weekendy a ja spędzam je wtedy u kochanka. Wracam i zastaję męża przed komputerem , albo wlepionego w telewizor. Nic, żadnych pytań, wymówek, nawet nie muszę silić się na kłamstwo. Jego to zwyczajnie nie interesuje. Jest zadowolony, bo ma weekend dla siebie. ma spokój, święty spokój. Bo dziecko go drażni tak samo jak ja. I chociaż to smutne, to ja tak nie jestem. Nie smutna. Owszem to wygodne dla mnie, ale to moja sprawa jak żyję. I każda chwila radości z kochankiem, każdy dotyk i spojrzenie. Jeśli to utracę, to przynajmniej będę świadoma tego co straciłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna sikorska
tak dokładnie sie z Tobą zgadzam Elżbieto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taktaktaktak
wprawdzie ja nie zdradzam , ale myślę że to kwestia czasu Wychodzę dokad chce, z kim chcę ,a jemu to wisi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figaaaaaaaaaaaa
Elzbieta, co wiec stoi na przeszkodzie, bys odeszla od meza i zwiazala sie z kochankiem? Czemu tego nie robisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeszkodą jest dla niej m.in. strach i wygoda. Jak widać życie w kłamstwie nie dla wszystkich jest wstydliwe i męczące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie elżbietaaaa
Gram na zwłokę. Potrzebuję czasu, bo zawierając małżeństwo z moim mężem działałam w pośpiechu. Zniecierpliwiona nie mogłam się doczekać wspólnego życia, bycia razem. Byłam młoda, taka głupiutka i zakochana, kroczyłam w nieznane. Teraz znam już to od podszewki i nie spieszę się z podejmowaniem decyzji o wspólnym zamieszkaniu z kochankiem. Wiem, że życie z nim, to nie tylko trzymanie się za ręce czy wspólne łóżko. Nie obawiam się związku z nim. Rozwód to oczywiście jakaś alternatywa. Ale ja już nie wybiegam przed szereg. Musiałabym się wyprowadzić, zabrać ze sobą dziecko, narazić je na szereg nie zrozumiałych i trudnych wydarzeń, sytuacji. A przede wszystkim zebrać siły na stawienia czoła rodzinie, która w sprawie małżeństw ma dość konserwatywne poglądy i niełatwo lub wcale pogodzą się najbliżsi z rozbiciem małżeństwa. Ale nie zastanawiam się nad tym tak na co dzień. W niedawnym czasie zmarły dwie dosyć istotne w moim życiu osoby. Obie pozostawiły jakieś niepozamykane sprawy, bo rak zakończył ich życie w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Dla mnie ważne jest nie gdybanie co by było, ale cieszę się tym co jest w tej chwili, bo kolejnych może już nie być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilate
Można kochać dwóch. Być zakochaną można tylko w jednym. Można być w kimś zakochanym a mimo to nadal kochać kogoś innego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była już taka jak ty
Elżbieto, Wiesz, tak jak Cie czytam, to widzę jedno. Przyjęłaś postawę - ja biorę - mnie się należy. Nie rozwiedziesz się bo Ci wygodnie i tyle. Pomijam męża. Nie kochasz go, nie chcesz z nim być, ale jesteś z nim bo tak Ci wygodniej. Ale Ty okradasz swoją Rodzinę, swoje dziecko z czasu które zamiast jej, jemu poświęcasz kochankowi. I nie mów mi że dziecko w tym czasie jest u babci, więc nic mu się nie dzieje. Okradasz rodzinę ze wspólnych chwil, więc jak ma wam być lepiej?. No jak?. Nie bedzie. A Ty się przyłozysz do rozwalenia Rodziny. Tylko wiesz jaki może być scenariusz? Twój niczego nieświadom mąż nagle sie dowie i zostaniesz z ręką w nocniku. Bo może kochanek tez nie chce się z Toba wiązać na stałe - gdyby chciał - dązył by do tego, żebyś uregulowała swoje sprawy i była z nim. Więc może się okazać, że też nie będzie mu na rękę być z Tobą na codzień. Pomyśl o tym. Może mąż, który na codzień wygląda na niezainteresowanego, nagle się zainteresuje i stracisz wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może jest tak
śmieszny temat prawie jestem gotów uwierzyć,że jesteście Aniołami a cały Świat jest przeciwko wam.Powiedz mężowi,że masz kochanka i po sprawie.Wygodna jesteś,a zrzucasz winę na męża.Niech chociaż wie,z kim żyje i czy chce z Tobą żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może jest tak
Ciekawe jakby taki temat założył facet to by był okrutny:) Nikt Was nie zauważa,straszne.Może czas ruszyć dupsko i się pokazać,wyciągnąć gdzieś męża,a nie tylko czekać,co on zrobi;)Wielkie damy które idą na łatwiznę.Wymagasz szacunku i masz kochanka?To problem natury psychicznej;)Facet jakby przewidział,co zrobisz i ma Cie gdzieś,a Ty mu to tylko ułatwiłaś;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdrade macie w genach
kazda babe zaswedzi pizda wczesniej czy pozniej. i dlatego szukaja nowosci..... baby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no no no tak tak tak
wy za to zdrady w genach nie macie to z kim te baby niby zdradzają między innymi z takimi niedowrtościowanymi kretynami jak ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie elżbietaaaa
Schemacik. Najprostrza z łatwych dróg. Najlepsze jest tworzenie wspomnianych scenariuszy. Szczerze się uśmiałam. Do Ciebie nie przyjdę jak mąż się dowie, to nie martw się o mnie. Nikogo nie pytam o radę, nie jestem autorką topicu. Wiem tylko, że niejeden/na z Was nigdy, przenigdy, gapiąc się w monitor nie przeżyje tak fascynujących chwil, jakie mi się teraz od ponad roku zdarzają. Naprawdę będzie czego żałować jeżeli się skończą. Ja wiem wszystko, Wy tylko tyle co napiszę tutaj. Mi wystarcza, aby czuć się dobrze. Wam może nie starczyć kamieni i śliny a i tak nie zmienicie zdania osoby zakochanej. Wzajemnie zakochanej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wam może nie starczyć kamieni i śliny a i tak nie zmienicie zdania osoby zakochanej. Wzajemnie zakochanej. naturalnie, zdanie zakochanego pelikana zmienia sie samo w momencie, gdy wszystko wychodzi na jaw i maz kopnie w tylek a w slad za nim w tylek kopnie kochanek :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była już taka jak ty
Mi wystarcza, aby czuć się dobrze No tak - Tobie tak - bo nastawiona jesteś na siebie. Na to, żeby TYLKO brać, a nie dawać. Być może jest to schemacik. Ale dla Ciebie zbyt trudny do zrealizowania. Liczysz się Ty. I Tylko Ty. A rozczarowanie będzie kwestią czasu. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Wiem tylko, że niejeden/na z Was nigdy, przenigdy, gapiąc się w monitor nie przeżyje tak fascynujących chwil, jakie mi się teraz od ponad roku zdarzają." No co Ty nie powiesz... Zdaje się, że już kiedyś byłaś zakochana..? W mężu? I z tego co piszesz, kiepsko się to skończyło. Skąd pewność, że teraz skończy się lepiej? Może tym razem warto jednak użyć rozumu, a nie kierować się znowu emocjami...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była już taka jak ty
"Szczerze się uśmiałam" Śmiej się śmiej Elżbieto - póki jeszcze możesz. Bo potem zapewne nie będzie Ci do śmiechu 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wy co wrocki jestescie
jasnowidze, czy co? bylam w podobnej sytuacji, chcialam odejsc od meza, ale on ciagle powtarzal,z e nie oze beze mnie zyc itp... w koncu dowiedzial sie o kochanku i... kamien spadl mi z serca, a od kilku lat tworzymy z "kochankiem" szczesliwa rodzine :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna sikorska
niektórzy wolą po prostu tkwić w swoich juz dawno umarłych związkach, czekając przez lata na chwile uniesienia,które i tak nie przyjdą. Więc ja wolę poszukiwać....................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie elżbietaaaa
Jacy jesteście pewni zakończenia. Opieracie je na własnym doświadczeniu, czy tak sobie tylko tworzycie teorię? Jasne, że myślę o sobie. Czy mężowi przeszkadzają moje co jakiś czas weekendowe wyjścia? czyżby? To dlaczego nie pyta gdzie idę, dlaczego nie zatrzymuje, nie zadaje pytań, nie zabrania. On jest taki dobry, bo przecież milczy. Leń jest i tyle. Oczywiście nigdy według Was nie próbowałam z nim rozmawiać, dla kaprysu sobie poszukałam kochanka. W pracy harowałam jak wól, po pracy wszystko co było do zrobienia to ja, bo on jakby nie musiał, to nawet by sobie na talerz nie nałożył. Dziecko, owszem zgodził się byśmy mieli, ale oczywiście lepiej żeby nie płakało, nie mówiło, nie chciało się bawić. Rozmawiać? Po co, o czym? Przecież ja się nie znam na tłumikach, uszczelkach pod głowicą i innych samochodowych istotnych sprawach. Wszystko poza tym było nieważne. Wspólne wyjścia, spacery. On nawet do sklepu 200 metrów jeździ autem. Na nic nie ma ochoty. W łóżku było tak samo. Rozwalił się jak byk na łące i czekał aż go brzydko mówiąc "obsłużę". Jest dużo starszy i już się nie zmieni. Kiedy zaczął bywać opryskliwy i chamski, powiedziałam sobie dość. Wyszłam za mąż mając 23 lata, on miał wtedy 32. Za pół roku skończy 40 lat. Kochanek jest w moim wieku a zachowuje się jak jego syn. A jeśli chodzi o dziecko, to nie ja wypycham je do dziadków, żeby spędzić czas z kochankiem a dziadkowie i moje dziecko chcą czasem spędzić ze sobą więcej czasu, bo zarówno rodzice jak i teściowie nie mieszkają w naszym mieście. Po pracy staram się robić wszystko z dzieckiem, aby mu w ten sposób wynagrodzić czas spędzony w przedszkolu beze mnie. Bawię się, rysujemy, gramy, wygłupiamy i uczymy. Rozmawiamy. Nie zaniedbuję i nie rozpieszczam. Kochanek ma kiepskie warunki mieszkaniowe a na wynajem nie byłoby nas stać, z powodów, których znać nie musicie. Już nie wspominam nawet o kupnie jakiego mieszkanka. Rozmawialiśmy o przyszłości, ale jak już wcześniej napisałam nie kieruje się emocjami i potrzebuje czasu na podjęcie takiej decyzji. To, że jest fajnie przy nim to zupełnie inna sprawa a jeśli chodzi o męża to z nim nigdy nie czułam tego co teraz. Nie trzeba mnie szturać i popychać, abym w końcu zrobiła jakiś krok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __________piiii_________
Identycznie u mnie Elżbieto. Ale mam dwójkę dzieci i wspólny kredyt do spłacenia na mieszkanie. Jeszcze 22 lata zostało. I jak tu odejść do ukochanego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SJK
Skoro nie wyszło z mężem to trudno. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Widać, że Tobie już nie zależy na tym, by to naprawić. Ale musisz coś wiedzieć - to, że się Wam nie udało nie jest tylko winą tego leniwego faceta... Wiesz dlaczego grono kobiet jest nieszczęśliwe z mężczyznami? Bo nie chcą wiedzieć jak mogą być szczęśliwe z mężczyzną i nie ma nikogo, kto może im to powiedzieć! Żadna z kobiet nie bierze na siebie winy za nieudany związek, za jego rozpad, za nieszczęście swoje, dzieci, a o mężczyźnie to już nie wspomnę, bo zdecydowanie łatwiej winę jest zrzucić na okropnego męża, jak ponieść ją samemu! Nasz kobiecy błąd polega na tym, że nie potrafimy zrozumieć facetów. I zapewniam Cię, że jeśli nie zrobisz nic, by lepiej poznać psychikę i oczekiwania facetów, to istnieje około 50 procent szans na to, że Twój nowy związek także się rozpadnie, i 90 procent szans, że będziesz z nim nieszczęśliwa! Nie wierzysz? To powiedz mi, czy wychodząc za swojego obecnego męża spodziewałaś się takiego końca? Założę się, że nie. A jednak się posypało. Jeśli chcesz uratować swój nowy związek musisz zmienić nie tylko faceta, ale przede wszystkim siebie. Poczytaj o tym tutaj: http://www.esjotka.pl/linki/mezczyzna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yn De R
zejdzcie z niej moja nic nie robila. dziecko miala w dupie i seksic sie nie chciala ze mna, bo innym dawala suka sama poszla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwiedziona M. K.
Lepiej rozwiedź się póki mąż nie odkrył twojej tajemnicy. Mój były mąż niestety nie był taki pobłażliwy i mam rozwód z orzeczniem o mojej winie. Lepiej odejdź a potem układaj sobie życie na nowo. Nie warto tak ryzykować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trunnellka
jest tu jeszcze ktoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×