Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wielki kłopot

czy można kochać dwóch?

Polecane posty

Gość taka sobie elżbietaaaa
Schematy, schematy, schematy. Nasi drodzy wybrani na całe życie panowie, są nami znudzeni. Niestety po jakimś czasie, my kobiety wyraźnie odczuwamy brak zainteresowania, niechęć do rozmów. Im brakuje czasu, albo niczego się nie chce lub wszystko nagle jest ważniejsze od nas. Nie starają się. My mamy być miłe, posłuszne i zająć się swoimi sprawami. Dać im święty spokój. Ja mam kochanka. 7 lat małżeństwa za sobą, wspólna przeszłość. Teraz poza planowaniem menu i paroma zdaniami o dziecku nic nas nie łączy. Próbowałam rozmów, ale tylko się nagadałam. Groziłam, prosiłam , kusiłam. Na nic to było. No i poznałam chłopaka w necie. Inteligentny, elokwentny, z charakterem. Nastąpiła fascynacja,bo to nie o komplementy chodzi. Ale czas, rozmowę i zainteresowanie nami sprawia, że chce nam się żyć. Że piękniejemy i mamy energie na wiele rzeczy. Gdyby nasi mężowie ruszyli przysłowiowe tyłki i zajęli się nami choć godzinkę dziennie, nie doszłoby do sytuacji, w której troje ludzi komplikuje sobie nawzajem życie. Miłość musi być wzajemna, nie tylko suche "tak, kocham" w odpowiedzi na nasze pytanie. Nie zastanawiam się nad tym czy robię dobrze spotykając się z kimś innym, wina nie leży tylko po jednej ze stron. To problem nas, nie mnie czy mojego męża. Wiem tylko, że bez mojego kochanka czułam się strasznie samotna w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wielki klopot--> zdradze ci jeszcze jedną rzecz. Maksyma, ktora nam przyswieca to to, ze w zyciu piekne sa tylko chwile :) dlatego nic nie planujemy, zyjemy sobie tak obok siebie, piszemy, delektujemy sie sobą... Ja tez mialam watpliwosci, straszne watpliwosci wierz mi.. 2 razy zrywalismy kontakt, raz ja, potem on. Ale to i tak gó...o dało, bo nie wyrabialismy bez siebie po prostu. Pogodzilam sie juz z ta dziwna sytuacja i biorę, co zycie mi daje. Jestem po prostu szczesliwa i tobie zycze tego samego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'sukienko........ w każdym związku są kryzysy' Doskonale o tym wiem. Ale na pewno nie leczy się ich w ten sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była już taka jak ty
Mąz nic nie wie i sie nie dowie a jeżeli się dowie? Nie rozumiem kobiet, które na własne życzenie komplikują sobie zycie. potem gdy wychodzi szydło z wora, jest płacz, żal. Gdybyś nie miała męża mogłabym zrozumieć że miejąc chłopaka zauroczyłaś się drugim i stoisz przed dylematem - z kim być. Ale Ty już dokonałaś wyboru wychodząc za mąż i tego nie zrozumiem, że szukasz sobie kogoś jeszcze. Ok, rozstań się z mężem i układaj życie na nowo. Daj mu szanse na normalny związek z kimś kto go nie będzie oszukiwał. A nie prowadź podwójnej gry, bo gdy się dowie - nigdy nie będzie tak jak dawniej! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielki kłopot
u mnie sprawy dużo bardziej się pokomplikowały i zaszły za daleko, jak czytałam twojego posta to tak jakbym czytała o sobie sprzed kilku miesięcy.... u mnie zaczęło się tak samo jak w twoim przypadku przez neta, z tych samych powodów, potrzebowałam czułści akceptacji i może odrobinę adoracji......... i znalazłam, pan nr.2 zmienił moje życie na lepsze, nigdy nie bylam tak pewna siebie jak teraz. na początku rozmawiliśmy tak dużo i tak intensywnie... pomagał mi rozwiązywać problemy.... kurczę jak napisałaś to o tej pokrewnej duszy i strachu czy to nie jest czasem twoja druga połówka jabłka, prawie się rozkleiłam..... sama tak czuje i to jest straszne. różnica między nami jest taka że ja spotkałam pana nr. 2 w realu i .......... nigdy nie czułam tylu motyli w brzuchu naraz, nigdy tak się nie czułam jak przy nim..... cały czas wypierałam z gowy mysl że może mnie pokochać, tłumaczyłam sobie że to tylko przyjaciel, ale stało się ... Kocha mnie i nie umie sobie z tym poradzić że nie możemy być razem.... Mówię ci to by cię przestrzec, to naprawdę mega trudna sytuacja i nie życzę tego nikomu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielki kłopot
myślicie że mi z tym dobrze? że ranię najblizszych mi ludzi? otóż nie, jest mi z tym paskudnie dlatego naiwnie pomyślałam że może tutaj znajdę podpowiedź co robić dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byla juz taka jak ty---> juz mowilam, nie zostawie męza, bo go KOCHAM !!! Ale nic nie poradze na to, ze brakuje mi tego drugiego. Gdyby maz dawal mi 100 proc tego, czego potzrebuje, byloby inaczej. Masz racje, slub cementuje na stale dwoje ludzi, ale... czy jest polisą na przyszlosc? Nie wszystko jestesmy w stanie kontrolowac, nie wszystkiemu mozemy zapobiec. Czasem jest tak, ze malzenstwo nie wyklucza ponownego zakochania sie w kims innym. Nie sypiam z tym 2, nie zdradzam wiec fizycznie. A moje mysli o tamtym? To pewnego rodzaje brzemię, z ktorym bede musiala sobie radzic sama, by to nigdy nie wyszlo na jaw, by nikogo nie skrzywdzic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wielki klopot dzieki twojemu postowi chyba nie zdecyduje sie na real. Boje sie wlasnie tego, o czym mowisz, ze bede go pragnac jeszcze mocniej... i ze on bedzie cierpial bardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielki kłopot
jeśli mogę ci poradzić, nie spotykaj się z nim.... jeśli to zrobisz będziesz w tej samej sytuacji co ja, wszyscy będziecie cierpieć ty twój mąż i twój przyjaciel...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była już taka jak ty
byla juz taka jak ty---> juz mowilam, nie zostawie męza, bo go KOCHAM !!! Ale nic nie poradze na to, ze brakuje mi tego drugiego. Gdyby maz dawal mi 100 proc tego, czego potzrebuje, byloby inaczej. Dziwna to miłość, gdy się jednoczesnie oszukuje i rani najbliższą sercu osobę. To może powiedz mężowi, że w ramach tego, że daje Ci jedynie 70% tego co oczekujesz, pozostałe 30% postanowiłaś sobie załatwić u innego. 🖐️ Są tacy, co im to nie przeszkadza. Może Twój mąż też do takich należy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była juz taka jak ty
Zadam Wam pytanie - obydwu. Czy gdyby Wasi mężowie się dowiedzieli - zerwałybyście te znajomości?, czy raczej zdecydowałybyście się na odejście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielki kłopot
mój mąż wie............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byla juz taka jak ty--> nie musze nic mowic mezowi, bo to nie o to chodzi, zeby zwalac na niego wine za taki stan rzeczy. To sprawa mojego serca, mojego sumienia i to JA musze z tym zyc. Nigdy nie rozumialam osob, ktore zdradziwszy partnera pozniej mu sie do tego przyznawaly. Owszem, to oczyszcza, ale tylko winowajcę. Dla drugiej osoby to dramat. a ja go KOCHAM i dbam o niego. Ale nic nie poradze na to, ze pewnych rzeczy musze szukac gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była już taka jak ty
wielki kłopot ale wie o tym, że kochasz innego? czy wie, że masz znajomego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byla juz taka--> zerwalabym znajomosc z panem nr 2. Nie ma innej opcji w moim przypadku. Nawet za cene trwania w nie do konca satysfakcjonujacym malzenstwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wielki kłopot
wie że zakochałam się w innym.... domyślił się po prostu.... wiem jak bardzo go ranię tą sytuacja dlatego postanowiłam zakończyć tą znajomość dla niego i dla naszej rodziny, jednak nikt nie ma pojęcia jakie katusze przechodzę..wiem wiem na własne życzenie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była już taka jak ty
zyciezycie ale co zrobisz, gdy maż się dowie? np poszpera w kompie, np załozy na komp szpiega, Ty się nawet w tym nie zorientujesz. albo założy szpiega w komórce albo Twój netowy rozmówca się wkurzy i doniesie męzowi? znasz go na tyle, ze ufasz w 100% ? naprawdę myślisz, że taki flirt - zaznaczam długotrwały ukryjesz w nieskończoność? jedno pytanie, co zrobisz, gdy maż sie dowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna sikorska
taaka sobie elżbieto........ ja czytam to co napisalaś i całkowicie sie z tym zgadzam i tez mam taką sytuację, identyczną. Nie usprawiedliwiam się, ale mam swoje slabości i potrzebuję czułości, zainteresowania,wiecie. I to wszystko dlatego właśnie. Kochanek, młody, przystojny, fantazja, coś cudownego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była juz taka jak ty
zyciezycie odpowiedziałaś zanim wysłałam posta :) moja dobra rada. zakończ to dziadostwo póki możesz, póki nie wie. jeżeli on się dowie, nigdy nie będzie jak dawniej, będzie Ci to wypominał. wielki kłopot faktycznie problem to ma teraz Twój mąż. skomplikowałaś sobie życie na własne życzenie brnąc w znajomość z drugim facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byla juz taka jak ty moj rozmowca nie jest taki, w tej kwestii ufam mu na 100 proc. Zresztą sam mi sie przedstawil z imienia i nazwiska, wiem gdzie mieszka itp.. Ufam mu, naprawdę :) Mąz sie nie dowie, nie szpieguje kompa ani kom. On prawie wcale sie nie interesuje tym co robie na necie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była już taka jak ty
zyciezycie Widze, że Cie nie przekonam :) Decyzje podjelas, nie zmienisz zdania. Ale pamiętaj, że życie pisze roznie scenariusze. Ufasz komus w 100%, komuś kogo własciwie nie znasz, wiesz tylko (!) tyle ile Ci o sobie powiedział . Odważna jesteś. I kusisz los :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie elżbietaaaa
Spotkanie w realnym życiu wszystko weryfikuje. Może być albo miło, albo nastąpi koniec. Na początku chciałam, aby ta znajomość nie wyszła poza obręb internetowych pogaduszek. Ale po kilku spotkaniach w realu nie potrafiłam się oprzeć temu ciepłu i ogromnej niedoznanej do tej pory przyjemności. W internecie poznaje się najpierw charakter, osobowość, nie ma fizyczności, która zazwyczaj w bezpośrednim kontakcie jest jakimś początkiem, pierwszą wstępną oceną człowieka. W sieci zainteresowanie rodzi się poza tym jak wyglądamy. Szukamy tego co jest naprawdę ważne. Mój kochanek jest zupełnie przeciętnej urody, na ulicy minęłabym go wzrokiem. Ja jestem ładna, ale mam nadwagę co wielu mężczyznom nie bardzo się podoba. Ale kiedy jesteśmy razem dzieją się takie niesamowite emocje, takie ogromne oddziaływanie, że czasem mnie samą to przeraża. Mówiłam jakiś czas temu mężowi, że chcę odejść. Powiedział, że się zmieni. Powiedział. Nie zmienił niczego. Rozważałam nawet rozwód, bo życie z kimś bez uczucia, każde w swoim świecie jest okropne, zwłaszcza gdy od rana do nocy myślę o kochanku. Sytuacja materialna moja i kochanka też nie sprzyja podjęciu takiego kroku i w końcu najważniejsze. Mały człowiek, który kocham tak samo mnie jak i mojego męża. Dlatego zostawiam to na razie jak jest. Nie można kochać obu. Ja kocham kochanka. Mąż był życiową pomyłką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była już taka jak ty
Jest też jedna sprawa, którą pomijacie. Posiadanie przez Was kochanka powoduje to, że czujecie się o wiele pewniej - no bo skoro jest ich dwóch - jak nie mąż - to będzie ten drugi... Tylko, że może tak być, że w momencie, gdy mąż sie dowie, ten drugi nagle przestanie chcieć "być". Bo fajnie jest być z kimś "dla przyjemności" zostawiając całe realne życie obok. Gdy bańka mydlana pryska, pryska i czar tej drugiej osoby. Czy z mężem na początku też nie było fajnie? nie było motylków? nie było adrenaliny i niesamowitych emocji? Pewnie były, tylko że łatwiej jest szukac nowych wrażeń, niz pielęgnować to co się ma. Trudny charakter męża też nie wziął się nagle po "iks" latach bycia ze sobą. I co? Nagle zaczął przeszkadzać? Urósł do ogromnej rangi problemu? No ale oczywiście przy zaletach kochanka wady męża są bardziej widoczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna sikorska
taaka sobie elżbieto.. piękne jest to co pisesz. Wiesz,lepiej jest mieć sie czymś cieszyć niż żyć monotonią każdego dnia u boku człowieka który jest obojętny. U mnie tez jest taki obojętny mąż, któremu najpierw zbyt duzo siebie poświęciłam, zapominając o sobie.Ale nie zamierzam byc nieszczęśliwa, mam kogoś z kim mam te ulotne chwile,zapomnienia,namiętności. To wszystko jest warte tego ryzyka. Ale staram sie aby nie skrzywdzić nikogo. To będzie tylko moje brzemię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była już taka jak ty
taaka sobie elżbieto.. piękne jest to co pisesz. A wg mnie we wpisie takiej sobie elżbiety było nic innego - jak wiele, wiele smutku. Wpis Kobiety nieszczęśliwej, zagubionej, zrezygnowanej. Takie obiektywne odczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość banda pocieszających się suk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość banda pocieszających się suk
i jak tu się dziwić, że faceci to świnie? No na pewno mąż po paru latach się nudzi (bo już wszystko o sobie wiecie). Niezła interpretacja maksymy "w życiu ważne są tylko chwile" - w waszej interpretacji - z kochankiem:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie elżbietaaaa
Błąd. Nieszczęśliwa byłam wcześniej, kiedy usiłowałam nieudolnie ratować resztki dogasającego uczucia. Ignorancja męża nie dodawała mi skrzydeł. Mam kochanka od ponad roku, rozmawiamy niemal codziennie, o wszystkim co nas interesuje, co się wydarza. Jeśli nie mamy ochoty na kontakt mówimy sobie wprost "słuchaj, dziś jestem zmęczona/ny i nie chce mi się gadać". Żadne się nie obraża. Mamy też jakieś pierwsze nieporozumienia za sobą, małe sprzeczki, pretensje. To zupełnie naturalne. A jednak po takim czasie jego dłonie ściskające moje palce wywołują konwulsyjne pulsowanie w moim brzuchu. Te wszystkie śmieszne minki, czułe spojrzenia, delikatny dotyk. Jego uśmiech, którym bez słów pokazuje mi jak miłe jest jemu moje towarzystwo. I mam być nieszczęśliwa? Owszem, smutne jest to, że wybrałam sobie na życiowego partnera człowieka, który teraz jest mi dalszy i chłodniejszy niż biegun północny. Nie jest zły, ale zgubiła go pewność posiadania ( nie mylić z zaufaniem) i bezwzględne lenistwo, bo przecież jak już jestem żoną to starać się nie trzeba wcale. I to nie tylko o mnie chodzi, ale i o dom, o obowiązki, jakby chłopcu znudziła się zabawa w dom i dorosłe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna sikorska
mężczyźni najpierw zdają sie byc zachwyconymi naszą kobiecością, po 2 latach lądujemy w kuchni, na wychowawczym,powracamy do pracy i próbujemy to ratować, czytając felietony dla naiwnych typu-co zrobić aby namiętnośc w związku wróciła? jak zdobyć tą równowagę? jak zacząć wszystko od nowa? I wiecie co? to bzdury! da sie bezstresowo życ z człowiekiem który jest wobec nas obojętny, ale ten cudowny stan bliskości,czułości,odczuwania że partner nas pragnie,że jesteśmy dla męża kimś wyjątkowym jest juz tematem zupełnie nieprawdziwym i nieaktualnym, to co było piękne na początku juz nigdy nie wróci,nie ma co sie oszukiwać.Kochanek,owszem jest grzechem,ale pomaga przetrwać życie w rutynie i czasem pozwala kobiecie odczuć,że ona posiada swój intymny świat,że jest komuś potrzebna.I o to chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×