Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lynett

Zainicjowałam temat ze ślubem i wyszłam na idiotkę... /

Polecane posty

Gość Lynett
Cześć Kafeteriusze :) Przystaję wciąż przy swojej decyzji i on już dał za wygraną, bo jest cisza, nie mamy kontaktu i jest mi lepiej, ale nielekko na pewno. to takie dziwny stan odejść od kogoś kogo sie kochało,ale od razu przytaczam sobie wszystkie argumenty popierające moją decyzję,że wątpliwości znikają. Zastanawiam sie kiedy moge sobie pójść na randkę PIERWSZY W ŻYCIU RAZ Z INNYM FACETEM?? Już czy odczekać?? Ale w kolejny nowy związek pchac sie nie chcę, od tak po prostu porozmaiać i posmiać się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martynkoska23
kurcze gratuluje twojej decyzji naprawdę...ten związek prowadził donikad a to, że sie do ciebie nie odzywa dowodzi tego, że nie była to prawdziwa miłość, jedynie przyzwyczajenie. Oczywiście, że możesz ( a raczej powinnas :) iść na randke...nikt nie każe ci od razu pakowac sie w nowy związek jednak taki niezobowiozujacy flirt, dawka śmiechu, kokieterii na pewno dobrze ci zrobią :0 Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, zaczynasz nowe życie, dlaczego masz sobie czegoś odmawiać? Korzystaj i ciesz się, bo trzeba mieć w pamięci jak najwięcej pozytywnych przeżyć, a ten okres w życiu zapamiętasz bardzo dobrze. Odnośnie faceta, to jest żałosny. I TAKI POZOSTANIE!! Nie licz na to, że się zmieni, zawsze będzie uważał to, o czym Cię wcześniej poinformował. Powodzenia, informuj od czasu do czasu, co się u ciebie dzieje. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podobna bardzo......
gratuluje!!!!!! ja zrobilam to samo. Od 3 miesiecy jestem sama. ale mam z nim kontakt i wlasciwie on ciagle ma to co mial wczesneij:O Tylko ty sie tak nie daj.!!!! Ja wczoraj spotkalam sie z nim na takim ukladzie ostatni raz! Albo normalny zwiazek albo zaden. dzis do mnie jeszcze pisal, odpowiedziam i juz nie wracam do tematu. Nie che byc seksualnym pogotowiem... okropnie mi z tym:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lynett
Dzięki za wpisy, po prostu czuje się jak jakies spłoszone zwierzę i stąd moje dziwne pytania, bo sama nie wiem czy mi wolno juz to czy tamto. Jakimś dziwnym zrządzeniem losu to facetów mam na pęczki, a z żadnym nie chciałam sie spotkać bo sie balam, ale obiecałam sobie, ze jak się z nim rozstanę to owszem chcę być sama,ale nie samotna. Wam także gratuluję podjęcia tej cięzkiej decyzji i wszystkiego dobrego życzę Kochani :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Moze gdy z nim zerwalas, zrozumial co stracil. Zrozumial swoj blad, to jak nie milo Ciebie traktuje." no. i zakominukował jej to słowami "lepszego ode mnie nie znajdziesz". no to ją docenił że hoho... "Zastanawiam sie kiedy moge sobie pójść na randkę PIERWSZY W ŻYCIU RAZ Z INNYM FACETEM?? Już czy odczekać?? Ale w kolejny nowy związek pchac sie nie chcę, od tak po prostu porozmaiać i posmiać się." jesli nie chcesz zrobić komus nadziei albo namotac sobie w życiu to póki co nie chodz na randki. co bedzie jesli zrobisz nadzieje komus kogo potraktujesz jako właśnie odskocznię od problemów, albo zadurzysz się w kimś, racjonalnie sobie wytłumaczysz ze to niemozliwe zebys juz sie zakochała i odrzucisz kogos kto potencjalnie za jakis czas mógłby być własciwą dla CIebie osobą?... na razie się baw. chodz ze znajomymi, w większym gronie, potańczyć, do kina, na piwo. tak zeby sie wyluzowac a nie prowokowac potencjalnie "niebezpiecznych" sytuacji. daj samej sobie okrzepnąć w poczuciu samodzielnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lynett
Napisalam juz wcześniej, że nie chciałabym zranić jakiegoś czlowieka, któremu mogłabym narobić nadziei, a wiem, że trochę czasu zajmie mi "wygrzebanie się" z dołka. Bawię się caly czas, nie użalam się specjalnie nad sobą, ale zasypiać i budzić się nie lubię, bo jakiś mam wtedy natłok myślowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frufru- czy to Ty jesteś
tą kobietą, która, powiedzmy to eufemistycznie, za mlodu prowadziła bujne życie towarzyskie, a póź niej by uniknąć porównań z innymi kobietami za męża wzięła sobie prawiczka? I w obawie przed porzuceniem tak go osaczyła i od siebie uzależniła, że facet odchodząc przestałby istnieć, a swój życiowy dorobek materialny mółby spakować do reklamówki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, popieram Ciebie w Twojej decyzji. My tez sie rozstalismy, tylko ze w naszym wypadku to ja nie bylam gotowa na slub - to jast takie tylko tlumaczenia - nie jestem gotowy - tak naprawde to ja czulam, ze jak nie chce tego slubu. Bylo nam dobrze, ale nie wyobrazalam sobie spedzienia z nim zycia. Teraz poznalam kogos i niedlugo bierzemy slub (slub odbedzie sie 1,5 roku od kiedy sie znamy). Nie jest to kwestia czasu - wydaje mi sie, ze Twoj chlopak nie chcial, wiem co czul bo czulam podobnie. W moim przypadku to ja postawilam sprawe jasno, bo nie chcialam zwodzic tej trugiej osoby i marnowac jej czasu, chociaz bylo nam cudownie . . .ale co z tego jesli bez widokow na przyszlosc... pozdrawiam Timka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"frufru- czy to Ty jesteś tą kobietą, która, powiedzmy to eufemistycznie, za mlodu prowadziła bujne życie towarzyskie" poużywałam sobie życia, owszem, i nie żałuję. ale bliżej mi było wtedy do 25 urodzin niż do 20, wiec nie wiem czy to tak bardzo "za młodu" :P "a później by uniknąć porównań z innymi kobietami za męża wzięła sobie prawiczka?" e tam. wzięłam takiego bo z takim się dobraliśmy w idealną parę, takiego pokochałam, taki mnie pokochał. miałam go zostawić tylko dlatego że był prawiczkiem? głupia bym była. miałam tez facetów z licznymi partnerkami na koncie i nawet jesli porównywali mnie do tamtych to w dupie to miałam i mam nadal :) "I w obawie przed porzuceniem tak go osaczyła i od siebie uzależniła, że facet odchodząc przestałby istnieć, a swój życiowy dorobek materialny mółby spakować do reklamówki." nie sądze żeby był osaczony. jesteśmy małżeństwem to mamy wspólne życie i wiele nas łączy. a że faktycznie wyłącznie własnego dorobku materialnego miałby niewiele - takie życie. po prostu ja na starcie więcej miałam niż on. nie interesował mnie jego dorobek materialny, nie wiązałam się z nim dla pieniędzy. natomiast jakbyśmy sie mieli rozwodzić - no to już wspólnego byłoby do dzielenia dośc sporo, wiec źle by mu nie było :) a biorac pod uwagę że z czasem bedziemy miec dorobku jeszcze wiecej (jak sadzę) - to im dłużej ze mną wytrzyma tym lepiej dla niego :P istniec nie przestałby, nie przesadzajmy. tyle że fakt, rozstanie wymusiłoby totalną zmianę jego życia, nie mojego. na szczęście nie planujemy się rozstawac, bo jesteśmy razem szczęsliwi i dobrze sie nam żyje. coś jeszcze chcesz o mnie wiedziec? :) czy moze zainteresujesz się raczej tym o co naprawde chodzi w tym wątku? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak więc frufru umiesz sobie
radzić z mężczyznami, nie to co założycielka tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lynett
Dzięki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lynett
Więc tak... dopadło mnie, ostrzegaliście mnie przed tym. Napisał, zacząl wypytywac co u mnie. Bardzo prosił o spotkanie. Odmówiłam tlumacząc się brakiem czasu, zajęciami. Tym czasem... rozkleiłam sie kompletnie, spłakałam sie jak dziecko, wręcz odczuwam ból fizyczny i niemoc, ale odmówiłam... tak jak sobie i Wam obiecałam. Boże, dlaczego on to wszystko zepsuł gdy tak walczyłam. Jedak przysięgłam sobie w ten dzien gdy sie rozstawalismy, że jesli nie zrobie tego teraz to nie zrobie nigdy. Czuję się fatalnie, jednak ja chciałam zbudowac dla nas dom, a on nie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzadzudzi
nie poddawaj się, zrobiłaś dobrze. wiadomo, że to nie jest latwe i prędzej czy później przyjdą ciężkie chwile, ale uwierz mi - kiedyś sobie za to podziękujesz 🌼 może umów się z jakąś koleżanką/przyjaciółką, wygadaj się, wypłacz jej w rękaw.. mnie to pomaga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lynett
Dziękuję za miłe słowa, cały czas jestemw biegu, bywam miedzy ludźmi i jestem czymś zajęta. Po prostu pierwszy raz się oparłam, odmowiłam (ZAKOŃCZYŁAM ten związek) i czuję się tak dziwnie, jakby odrywano mnie od czegod do czego przyrosłam i stąd to cierpienie, jednak jest we mnie jakaś siła i słuszność, którą w środku odczuwam, dziękuję :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestes naprawde super dzieewczyna i dasz rade, potrzebujesz tylko duuzo czasu aby zapomniec o nim. Ja na Twoim miejscu spotykalabym sie z facetami ale na stopie kolezenskiej, milosc czesto przychodzi wtedy kiedy sie jej nie szuka. Duzo moich kolezanek poznalo swoich przyszlych mezow niedlugo po tym jak rozstali sie z bylymi, na poczatku byla przyjaz a potem z czasem cos wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lynett
:) Dziękuję za jakąs nadzieję dla mnie, deszcz pada, święta idą, a tu trzeba się jakoś cieszyć tym życiem mimo wszystko. Pozdrawiam ciepło:) Jest dobrze, trwam w tym co mowiłam - nie uległam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×