schudlam 11 kilo do 4 miesiaca O

Dzisiaj bylam u gina, zwazyl mnie no i szok, mam 11 kilo na minusie. Czy to nie zaszkodzi dziecku? Niby na usg wszystko normalnie. Ale ja przez pierwsze tygodnie praktycaznie nic nie jadlam, rzygalam jak kot a i teraz mam mdlosci, moja dieta jest ograniczona glownie do warzyw i owocow, nie jestem w stanie zjesc miesa ani ryby. Zapach smazonego mnie odrzuca, z nabialu toleruje tylko twarog. Przed ciaza warzylam 88 kilo, duzo za duzo i wlasciwie bylam przygotowana na ponad 100 przy rozwiazaniu ale teraz to juz sama nie wiem. Ginekolog mowi, ze mam wystarczajaco zapasow ale sie strasznie martwie bo przeciez wiadomo, ze w ciazy trzeba sie dobrze odzywiac a jakie to odzywianie kiedy na sniadanie ledwo skubne bulki z twarozkiem, na obiad zupa jarzynowa, jedynie na masle bo na kosci mnie obrzydza, na kolacje uatre sobie jablko i marchew albo zjem banana, zrobie puree ziemniaczane. Jak myslicie, przejdzie mi tak niechec do jedzenia? Czy dziecku nic nie bedzie?

to ci zazdroszczę bo ja to tyję jak świnia :( ;( ;( ciągle chce mi się jeść :( :( a też startowałam z dużą wagą :( ;( a wracając do tematu to dużo kobiet chudnie bo ma obrzydzenie do jedzenia i skoro lekarz cie uspokaja to bądź spokojna

widząc twoje podejście do sprawy to szybko to nadrobisz... Jak masz już nadwagę to się specjalnie nie przejmuj spadkiem wagi na początku ciąży. W pierwszych miesiącach dziecku nie potrzebne są kalorie, a jak bierzesz witaminy to dostarczasz tych najpotrzebniejszych. Spokojnie organizm sam wie najlepiej co robi i skoro dziecko rozwija się prawidłowo to się nie denerwuj.

przez 4 miesiace schudlam 10 kg ( też nie mogłam nic jesc) ale za to potem jak juz przeszly mdłości wszystko nadrobiłam . Ciaża rozwijała sie prawidłowo ,a córcia urodziła się zdrowa.

to nic złego, wprost przeciwnie ze chudniesz.

ale ja sie strasznie martwie. wiem, ze to niezle schudnac, raczej spodziewalam sie kilogramow na plusie a tu jest sporo na minusie. z jednej strony sie ciesze a z drugiej to sie martwie. nie mam zupelnie apetytu, wiekszosc rzeczy mnie normalnie obrzydza a podobno w trzecim miesiacu przechodzi. ja zaraz juz bede w piatym. boje sie, ze dziecku zabraknie witamin czy czegos do rozwooju i urodzi sie chore albo niepelnosprawne. wiem, ze stres w ciazy nie pomaga. ale z drugiej strony widze jak wszyscy chca mi dogodzic, tesciowa wciaz znosi obiadki w sloikach bo ja teraz musze jesc a ja te zupy wylewam do kibla bo zygac mi sie chce na sama mysl o rosole. to samo mama, mowie, ze nie chce ciasta a wszyscy, ze sie w ciazy odchudzam. i nikt nie moze pojac, ze mnie naprawde odrzuca od mnostwa rzeczy.