Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

po prostu halszka

przyjaciółka i jej 6.t.c

Polecane posty

jej facet był u mnie przed chwila, przez pół godz go wysłuchiwałam i on zrobi to co ona chce.. a ona jest rozhisteryzowana u niej ssyndroom postaborcyjny jest wiecej niz pewny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawdzonego w sensie takim
że inna znajoma kiedyś u niego ten zabieg przeprowadzała i wszystko było w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie jest prowokacja. Trzy dni z rzedu widzialam sie z nia caly czas, nic do niej nie docierało, dzisiaj mi napisala że jadą do lekarza i myslałam że pojechała wcześniej do warszawy (mieszkamy 30 km od wawy) ale jednak wysłała na ten czas swojego byłego do mnie. Spotkanie z nią odpadało, powiedziała, że nie chce już wysłuchiwać o tym, że powinna urodzic. On (były) jest przytłoczony ale mówi, że gdyby ona zmieniła swoje podejście do zwiazku (czesto zrywala, nie jest stała w uczuciach) to on chcialby zeby to dziecko sie urodzilo. W miedzyczasie przyszedl moj narzeczony i dlatego nie odpisywalam. Jest 16.. za godz dostane tel. Ustalilismy z jej bylym że pojadą do warszawy (bo wtedy ona bedzie zadowolona ze sie ja traktuje powaznie) ale cala droge bedzie jej mowil ze chce tego dziecka i że sobie poradza zyciowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuu up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla osob, ktore sledzily topik. Nie udało się jej namówic. Była zdecydowana, o co pytała też ginekolożka (sic!). aborcja farmakologiczna. Wybrano najprostsze, choc nienajlepsze (moim zdaniem) wyjscie z sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pojebanej autorki
takze tego 2 - ale pierdolisz jak potluczona a co do ciebie autorko to latwo ci radzic jak sama masz kochajacego chlopaka nie masz takich problemow jak ona! myslisz ze urodzic dziecko to tak hok siup!ze ona sobie da rade!! gowno prawda!skoro ma taka sytuachje a nie inna to niech usunie a dziecko bedzie miala wtedt gdy bedzie na to gotowa! rozpierdalaja mnie takie psedo przyjacioleczki. wielce rad udzielaja madralinskie a ciekawa jestem jakbys spierwala gdybys byla w skorze kolezanki! jasne ze powiesz ze bys urodzila bo nie nie jestes!i nawet nie masz pojecia jak sie czuje twoja kolezanka!! tempa egoitsko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dużo osób w jej sytuacji dało sobie radę. Nie ona pierwsza wpadła zupełnie bez sensu. Przez 9 miesięcy ciąży jakoś by ogarnęła temat. Ale cóż. Jej decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i.. Już dawno po wszystkim, nawet powoli zaczynam zapominac o tym co się stało (osoba którra mówiła, że ja będę miec przez to wyrzuty sumienia miała rację).. Koleżanka urwała ze mną kontakt, bo bała się, że będe ją oceniac (nie zrobiłabym tego), nawyzywała mnie zupełnie bez powodu. Ale odezwała się teraz, mówi, że sobie nie radzi, że cały czas myśli o tym, że słyszała serce tego dziecka, że jak widzi inne dzieci to nie może na nie patrzec, że rozryczała się jak zobaczyła małe ciuchy na straganie (?).. Jej facet, tak jak pisaliście, chciał się się "pozbyc" problemu, ale po fakcie jeszcze się spotykali, on też w sumie to przeżył, odwiedzał ją. A teraz jest sytuacja tego typu, że oni wrócili do siebie, ona bardzo chce stworzyc stały związek tylko z nim - mówi, że nie potrafiłaby byc z kimkolwiek innym, chce z nim zamieszkac (tylko plany), i za jakis niedlugi czas miec dziecko. Powiedzcie czy możliwa jest miłośc do kogos, kto przyczynil sie do skrzywdzenia tej ukochanej osoby?? Czy ta miłośc nie jest chora?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja wam powiem tak
Kilku lat temu bylam w ciazy, mialam juz jedno dziecko a z drugim wpadlismy jak bylam kompletnie nie gotowa no i sie zabezpieczalam tabletkami. Moj facet bardzo sie cieszyl, bardzo az sie poplakal ze szczescia ale ja bylam w trakcie robienia karierhy i podjelam decyzje, ze nie urodze. Codziennie przed zabiegiem plakalam ale bylam zdecydowana on tylko chodzil smutny i staral sie mnie przekonac. W dniu zabiegu mial byc w pracy i jak sie szykowalam cala roztrzesniona to wszedl do domu, spojrzal na mnie i zapytal sie czy nie zmienialam decyzji. Powiedzialam, ze nie i zeby nie utrudnial. Wiecie co zrobil? Zawiozl mnie pod klinike i opiekowalal sie mna po. Pytasz autorku czy mozna kochac taka osobe? TAK! JA go kocham jeszcze bardziej bo byl przy mnie mimo, ze sie z tym nie zgadzal. Jestesmy razem do tej pory w miedzy czasie urodzilam kolejne dziecko. Jestesmy normalna kochajaca sie rodzina a tym jak sie wtedy zachowal stal mi sie jeszcze blizszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale czy on ciebie kocha
ale zastanow sie czy on ciebei kocha tak samo ;o nic nie czujesz? robilas kariere wiec zabilas swoje dziecko, ale potem urodzilas drugie wiec jest ok jejku, gdzie tyy masz serce? co powiesz kiedys dzieciom jak sie dowiedza? że one żyja bo akurat nie robilas kariery a braciszek/siostrzyczka akurat byli nie po drodze wiec ich nie ma wsrod zywych... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta sytuacja mnie bardzo przygasiła. Codziennie, od chwili tego, co się stało nie mogłam przestac o tym myślec. Wiem jestem w stanie zrozumiec, ze ona przezywa to tysiac razy bardziej i ma schizy ma punkcie tego dziecka. Nie wiem czy ta sytacja ja czegos nauczy i czy bedzie mozliwe stworzenie zwiazku z tym facetem (ja sobie nie potrafię wyobrazic, ale może, może...). Wiem tylko ze chcialabym żeby pogodziła się już ze śmiercią tego dziecka i nie pakowała się w kolejną ciąże.. Może zaproponowac jej telefon do telefonu zaufania, jakiegos psychologa.. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja wam powiem tak
Do: ale czy on Ciebie kocha. Sluchaj ja nie zaluje tego co zrobilam i tak,on mnie kocha. Okazuje to kazdego dnia a nie slowami jak to czesto bywa. Moje dzieci nigdy sie nie dowiedza o mojej aborcji. Wiem, ze myslisz, ze jestem okropna osoba- masz prawo. Kocham swoje dzieci nad zycie i jestem szczesliwa, ze tak wyglada moje zycie. Ja sie zabezpieczalam wiec swiadczy to o tym, ze poprostu nie chcialam dziecka w tym momencie. Nie bylo mi latwo, ale nie zaluje i nigdy nie bede.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×