Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość godziny nad ranem

moj problem

Polecane posty

Gość godziny nad ranem

moze byc przydlugie ale prosze doradzcie mi jak dalej postepowac. Mialam koszmarne zycie. W rodzinie na 4 osoby (rodzice brat i ja) nie pilam tyko ja. Po 9 latach zostawil mnie facet, z duzym kredytem na nasze meiszkanie. Nie zobaczylam ani kasy ani jego wiecej. Jakos powoli stanelam na nogi. Moje pozniejsze zwiazki-porazka. Zaden na stale, wszyscy faceci sie mna bawili, jeden powiedzial mi to w oczy, ze dla niego to byla zabawa taka. Sytuacja w mojej rodzinie stawala sie nie do wytrzymania, w koncu sie wyprowadzilam chociaz bardzo mi ciezko finansowo (wciaz splacam tamten kredyt i studiuje a wynajecie pokoju jest tu bardzo drogie). Z mezczyznami dalam sobie spokoj. Bylam nawet szczesliwa, na swoj sposob. Potem zjawi sie on. Powoli przelamywal moja niechec do zwiazkow, byl zawsze blisko, pomocny. W koncu sie zorientowalam, ze ja sie zakochalam....pomimo gigantycznego strachu zwiazalam sie z nim. Bylo cudownie, chyba w calym miescie nie bylo tak zakochanej pary. Szybko zamieszkalismy razem, wciaz byla to sielanka. On stracil prace, utrzymywalam nas oboje, jakim cudem nie wiem. Nigdy mu tego nie wypomnialam, nie upokorzylam. W tym czasie u mojej mamy wykryto alkoholowy zanik mozgu. Koszmar szpitali itd. Opiekuje sie nia, ojciec tez, chocia dalej pije, brat ma w dupie. Moj facet znalazl prace, bardzo dobrze platna. Pozpieszcza mnie, nas. Mam wszystko co chce. Poniewaz brakuje mi na studia to on za nie placi praktycznie. Czuje sie z tym zle bo zawsze bylam niezalezna. Wiec postanowilam poszukac dodatkowej pracy, jakies chalupnictwo, moze korki....w domu awantura. Powiedzial, ze nie bo ja i tak sie zajezdzam, ze on chce zebym czesem odpoczela (pracuje dlugo, potem rodzice no i nasz dom, robie w nim wszytsko praktycznie sama, on odkurza tylko bo po 14 godzinach pracy naprawde mi go szkoda zeby cos robil). powiedzial, ze on chce nas utrzymywac, ze pieniadze sa wspolne itd. No i wczoraj bylismy w barze, znow poruszyl ten temat. Ze mnie prosi, ze nie brakuje nam pieniedzy itd. Mialam wczoraj zly dzien, mam nerwice lekowa, bylo mi slabo i wkurzalo mnie wszystko. On mial o to pretensje, ze to sie odbija na nim. Nie byla to prawda, nie powiedzialam mu zlego slowa. Jestem choleryczka, czasem furiatem, ale pracuje nad tym i naprawde chodza wkolo niego jak kolo smierdzacego jajka. W tym barze byla tez jego kuzynka z facetem. Raz na mnie wrzasnal przy niej i sie wkurzylam. Nie odzywalam sie duzo bo zle sie czulam a oni rozmawiali o ludziach ktorych nie znam. Jak poszli do WC to spytal o co sie znow czepiam. Powiedzialam, ze porozmawiamy pozniej a nie w barze przy jego rodzinie. I oni wtedy wrocili. A on: "kurwa jak chcesz isc do domu to zamowie ci taksowke i jedz! papa" no to ja zaczelam sie ubierac a on: "zamowic ci takse?" mowie, ze nie, ze sama zadzwonie. a on z ironia: "a pieniadze masz? " mowie, ze nie ale moge isc pieszo. Facet jego kuzynki zaczal go uspokajac, ona mnie prosic zebym zostala. A on do tego faceta: "nie! pierdole ja! wiecznie ma do mnie pretensje! wieczne awantury, jak wracam z pracy nie moge odpoczac!". Ja cicho (nie podnioslam glosu nawet na chwile), ze to nieprawda a on: "ja zapierdalam na nas dwoje!". Ja mowie, ze ja tez pracuje....a on popatrzyl z ironia z mina: "twoja pensja starcza na gowno". Zostalam bo jego kuzynka mnie prosila, nie chcialam robic sceny. Potem dolaczyl sie kolega i zaczal mnie podrywac. Moj chlopak byl zazdrosny i pojechalismy do domu. W drodze na benzynowej kupil mi jakiegos misie, podziekowalam grzecznie i nic. Dzis wstalam, nie odzywalam sie, jak o cos pytal odp grzecznie ale chlodno. W koncu gdzies sie doczepil o jakas glupote i mowi: "nie dozywaj sie do mnie". Miowie "ja sie nie dozywam juz od wczoraj". On "dlaczego?". Przypomnialam mu, widzialam, ze mu glupio ale nie przep[rosil. Powiedzial, ze do moich rodzicow mam isc sama. Potem sie ubral, wyszedl i powiedzial, zebym mu dala znac jak wroce od rodziny. Powiedzialam, ze ok. Zadzwonilam jak wychodzilam od rodzicow, ze moja przyjaciolka chce do nas wpasc. Powiedzial, ze jego nie bedzie ale mamy sie bawic. Nawrzeszczal na mnie przez koma i pwoiedzial, ze jest we wroclawiu (mieszkamy 30km od wro) i bedzie za 2 godz. Nakrzyczal na mnie, ja dalej nie podnosilam glosu. Przed chwila zadzwonil i pyta czy jest moja przyjaciolka, mowie, ze nie, sama jestem. Slyszlaam, ze jest w barze, powuiedzial, ze moze za 2-3 godz dotrze z kolega do domu. Kolega. Kolega, ktory chcial mu mnie odbic i zaciagnac do lozka a ktory nie chcial mi ost nawet pomoc w wyborze prezentu na jego urodziny. A ja siedze sama w domu. Nie mam tu przyjaciol, nie mam kasy zeby isc. A on przewala tam grube pieniadze....czuje sie nieslusznie oskarzona om cozienne awantury. Ma codziennie obiad, ma codziennie wszytsko. Powiedzialam mu to, powiedzial, ze on tego nie oczekuje ode mnie i nie potrzebuje. Jezeli ktokolwiek zdolal to przeczytac to powiedzcie co ja mam zropbic? kocham go bardzo, nie poznaje go po prostu....najlatwiej zostawic, wtedy musze zrezygnowac ze studiow, ale juz nie o to chodzi, ja go kocham....i bylam szczesliwa. Rozmowy z nim wygladaja tak, ze tylko on ma racje i zabija mnie argumentami, ja nie umiem sie wyklocic o swoje. Co radzicie|? wciaz go nie ma, puscily mi nerwy i rozplakalam sie jak dzownil, to tylko powiedzial: "placz, super, placz sobie..." i cisza juz...ja nie mam sil juz, dlugo bylam silna, ale juz nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna... ..
Strasznie dużo tego. Zajęłaś się streszczaniem problemów w obecnym związku. No cóż, problemy ma każdy, ale różnie do nich podchodzi. Piszesz, ze masz nerwicę lękową, jesteś z rodziny alkoholowej - czy byłas kiedyś na terapii dla osób z takich rodzin? Myslę, ze Twoje problemy i lęki są związane własnie z taką a nie inną przeszłością. W każdym mieście są grupy dla ludzi z rodzin dotknietych alkoholizmem. Zgłoś się tam, skorzystaj z terapii. Terapia daje bardzo wiele. Ja jestem po terapii i mogę smiało powiedzieć, że jestem teraz innym czlowiekiem. I pewnie moje małżeństwo przetrwałoby do dziś, gdybym wczesniej skorzystała z pomocy. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość faceci sa coraz
gorsi NIunia nie wiem co mam ci doradzic naprawde :( smutno mi jak to przeczytalam ... nie daj sie jemu tak traktowac kazdy czlowiek potrzebuje szczacunku troski a on co robi podnosi na ciebie glos z byle powodu ... co w ten sposob chce udowodni ze jest lepszy od ciebie ze ma wldze ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godziny nad ranem
no wlasnie, tylko nigdy taki nie byl....zawsze traktowal mnie z szacunkiem, az czasem bylo mi glupio....bylam u 3 psychiatrow, wybieram sie do 4....zawsze konczylo sie psychotropami, nigdy terapia....ja chce walczyc z choroba. Wrocl ok 40 min temu, wypity ale spokojny, nawet bym powiedziala dowcipny. Moge go zostawic ale bylam taka szczesliwa....wiem, ze kazdy ma probley, moze ja poptrzebowalam pamietnika ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do końca jasne
facet niestety ale poczuł się zbyt pewnie w tym związku i najzwyczaj mu od kasy odbija teksty typu Twoja pensja starcza na g... i wrzaski przy znajomych są nie do przyjęcia... jak większość z tego, co on robi poważna rozmowa z nim i albo widzisz efekty albo wyprowadzasz się i zaczynasz znów życie na własny rachunek rozumiem, że przy nim zaznałaś trochę ciepła i poczucia bycia otaczaną troską, ale to jak on Cię traktuje teraz jest całkowicie poniżej wszelkiego poziomu... lepiej być sama niż być traktowana bez cienia szacunku i uczucia! a tego najbardziej potrzebujesz, bardziej niż wsparcia finansowego bo potrafisz sama o siebie zadbać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godziny nad ranem
nie do konca jasne: dziekuje Ci za te slowa. Wlasnie tak sie czuje. Wiesz, ja mam z domu wyniesione poczucie winy. Glupie porownanie: jak ktos mnie bije, ja to odczuwam jakbym ja bila. Poczul sie pewnie bo sama mu na to pozwolilam. Wlasnie sie przewrocil w klatki naszych zwierzat, ja dalej cicho bylam, nakrzyczalam tylko jak wlaczyl muzyke tak glosno, ze caly blok go chyba slyszal to sie wscieklam, zabralam komputer (mamy laptopa) i siedze i pisze a on gada. Ze nie chce ze mna byc, ze sie wyprowadza. BNa wszystko odpowiadam "dobrze", olewam go. A on gledzi, ze chce miec spokoj, ze ja jestem awanturnica, ze sie wyprowadza. Teraz wywrocil stol ze zlosci, wysypal popielniczke, wylal piwo....Moze on ma racje, moze ja po prostu nie nadaje sie do zwiazkow. Powiedzial wyraznie "zrywam z toba". Nie pozostaje mi nic innego jak jutro spakowac sie i wrocic do ojca alkoholika i matki zapijaczonej umierajacej na zanik mozgu. Przynajmniej dopoki czegos nie znajde. Tak mi szkoda, myslalam, ze to ten jedyny, ze bedziemy szczesliwi, dojrzalam do dziecka, jedno co chcialam to sworzyc cieply, kochajacy dom....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sory ale w niezlym syfie
zyjesz :O w domu patologia i na dodatek skutkami ty musisz sie zajmowac ( matka ) i we wlasnym domu tez zaczyna byc cos nie halo .... dziewczyno ..... opamietaj sie ....bo w psychiatryku wyladujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godziny nad ranem
nie mam sil. Dlaczego to zycie mi sie tak nie uklada?! czy ja naprawde jestem taka zla, ze nie da sie ze mna zyc?! nie mam latwego charakteru wiem, ale pracuje nad soba.....myslalam, ze on to rozumie....powiedzial mi kolejny raz wlasnie, ze on nie chce ze mna byc. Ze mam mu dac troche czasu i sie wyprowadzi. Powtarza to caly czas, ze nie chce mnie znac, ze nie chce mnie w swoim zyciu. Dlaczego to mowi? Dziwczymny, dlalam z siebie wszytsko. Jak mnie zostawil ten moj 9letni to powiedzialam, ze nigdy wiecej. Nigdy obiadkow, wszytskiego pod nos. I olewali mnie. Teraz to robilam bo kochalam... chcialam zeby byl szczesliwy, dlaczego? znowu sie nie udalo a ja jutro bede spac w domu gdzie ojciec beedzie mi robil pijackie awantury a mama nie bedzie wiedziala o czym mowie. Wiecie, chyba sie pogodzilam ze swoim losem. Z tym, ze zawsze bede sama, ze jestem skazana na zycie z rodzicami alkoholikami. Niech idzie. Wiem, ze dam rade, zawsze dawalam. Szkoda tylko, ze go kocham i to pewnie bedzie bolec jakis czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godziny nad ranem
sorry w nizlym syfie:wiem....najgorsze to, ze moj ojciec uwaza, ze dal mik wszytsko. Ma tez zaniki mozgu od alko nie tak jak mama ale ma. Ja nie chce nic, tylko spokojny dom, dzieci! nie chce luksusow, umiem oszczedzac! chce miec spokojna rodzine! a teraz: ojciec wieczny foch, ze za malo dla nich robie (jestem co 2 dzien od 15-20, wczesniej bylam codiennie do 19) i facet, ktory nie wiem-moze ma racje, moze ze mna sie nie da zyc. Prosze Was: jakias rada: nie mam srodkow na zycie (na wynajem), musze zrezygnowac ze szkoly i zyc w pijackiej rodzinie. Zrobie wszytsko ale co moge? doradzcie bo nie wiem, wypalily mi sie pomysly....teraz zaprosil sobie kumpla, idzie do nas, w pokoju rozpieprzona popielniczka na podlodze, balagan, ja zaplakana. Nie sprzatam, musze tylko do jutra wytrzymac, jutro wroce do rodzicow i jakos to bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiem tak - nie wazne co by było, jaka bylaby sytuacja w domu - gdyby facet zrobił mi awanture w barzy, przy rodzinie i powiedział do kogoś ze ma mnie pierdolić i mam sobie jechać do domu to by mnie wiecej nie zobaczył :/ nie rozumiem jak można pozwalac na takie traktowanie?? po jaka cholete tam zostałas?? ja bym wyszła, choćbym miala iśc pzrez pół miasta z buta o 3 w nocy :/ wiem ze i tak sie z nim nie rozstaniesz, nie odejdziesz ale kurwa nie pozwalaj mu na takie traktowanie :/ teraz przynajmniej wiesz, ze facet ma Ci za zle ze nie pracujesz i on musi cie utrzymywac - wiec nie bierz od niego zadnej kasy, zacznij sie dzielić pracami w domu a nie ze Ty zapierdalasz a on jeszcze Ci wypomni ze Twoja kasa starcza na gówno. jesli teraz mu to odpuścisz, to koles coraz czesciej bedzie Ci to wypominal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godziny nad ranem
a co do psychiatryka: nie wyladuje. Bo ja juz jestem na etapie, ze chce popelnic samobojstwo. I to bedzie najlepsze wyjscie, nic nie czuc. Przed chwila sie wydarl na mnie. Przewrocil sie (pijany) jak dlugi i powiedzial, ze to dlatego, ze w tym domu jest wieczny burdel...a ja cale rano sprzatalam....potem wywalil wszystko, kiepy wypieprzone a do mnie ma pretensje, ze balagan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sory ale w niezlym syfie
no to Ci powiem ze mozesz sie z tego uwolnic - i mowie to z wlasnego doswiadczenia - moze nie mialam w domu alkoholu ale byla przemoc fizyczna i psychiczna tez wiele razy myslalam o samobojstwie - ale ciagle byla we mnie ta chec pokonania problemow - zawsze znajdywaly sie mi osoby ktore w jakis maly sposob pomagaly i teraz po tych 2 latach meczarni ( moja mama tez ostatecznie od tego g...zachorowala na raka i odeszla ... ) mieszkam sama, pracuje i mam spokoj od psychopatow wez wywal tego debila od siebie i zacznij nowe zycie w spokoju .... prosze Cie , nie marnuj swojego zycia jak Twoi rodzice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłem w związku który miał fundamenty aby być taki jak Twój. Dziewczyna z alkoholicznej, patologicznej rodziny. Z gównianym poczuciem własnej wartości, dołowana całe życie reszta taka sama jak napisałaś o sobie. Ja z rodzinki w której zawsze facet był "głową rodziny", zarabiał kasę i wszystkimi rządził. Zdarzały się nam kłótnie o kasę, ale nie o to kto ile zarabiał. Nigdy nie podniosłem takiego tematu. Awanturowałem się o wydatki (bo jestem cholernie oszczędnym człowiekiem, momentami aż za bardzo). Nigdy nie wypominałem nic o tym kto ile zarabiał, bo i różnie z tymi zarobkami bywało. Zawsze swoją "drugą połówkę" starałem się podnosić na duchu, dodawać wiary w siebie i motywować. W zasadzie większość kasy jaką udawało mi się odkładać inwestowałem w nią. W życiu nie chciał bym znowu trafić na podobną osobę. Ale innym chcę życzyć szczęścia i w miarę możliwości służyć radą :P Jak się robi źle, spróbuj z nim pogadać spokojnie. Bez oskarżania, bez żadnej napastliwości, ale musisz i sobie i jemu uświadomić że nie będziesz jego niewolnikiem. To ile kto zarabia nie może być wyznacznikiem tego jak należy go traktować! Jeśli jesteście razem, to jesteście zespołem, Ty to on, on to Ty aby było Wam dobrze. Jeżeli on tego nie pojmie to nie czeka Cię przy nim nic dobrego. Zapytaj go o co ma do Ciebie żal. Może o to chodzi. Jakieś zadawnione nieporozumienie i mu się w łepetynie pokitfasiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do końca jasne
na Twoim miejscu bylabym w sumie przerażona tym, co ten Twój wyprawia - zachowuje się jak ostatni menel. na Twoim miejscu spakowałabym się jutro i na osłodę powiedziała mu, że nie po to całe życie patrzę na pijaków, by się potem wpakować w związek z jakimś żulem, który narobi burdelu w domu i tylko brakowało by zrobić pod siebie. A skoro pracujesz i to na dwa etaty, to na pewno dasz radę wynająć sobie coś taniego? bo mieszkanie z rodziną to też nie jest dobry pomysł. ale życie z tym żulem tym bardziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest to dysyć trudna sytuacja.a jak długo jestescie razem? moja kumpela tez miała faceta na poczatku super wszystko w kolorowych barwach ale widac było jakies takie znaki ze nie on sie tylko taki super wydaje ale ona nie chciała w to wierzyc po jakim s czasie sam przekonała sie ze on jst taki ze zawsze wszystko musi byc tak jak on chce a jej zdanie wogle sie nie liczy i go zostawiła wkoncu i jest z tego zadowolona.ale ona nie była od niego zalezna finansowo.ja proponowłabym zaczac probowac stopniowo sie uniezalezniac od niego a jak juz bedziesz na tyle silan to go zostaw.imzoe byc tez tak ze od dopiero po rozstaniu zrozumie swoje błedy wrocicie do siebie i wsyztsko bedize ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paulina041
sorry, ale Twoi rodzice sa alkoholikami, wieczne awantury, na Twoim miejscu zerwałabym z nimi wszelkie kontakty, co z tego że juz tak chleją że nie kontaktują ze światem i tak beda chlać dalej. Mój wujek miał to samo, zachlał sie na śmierc. Nie cierpie takich ludzi. A co do faceta, to skoro całyczas mówi Ci,że sie wyprowadza, no to świetnie, niech speiprza z tego mieszkania, idz do pokoju i zacznij wywalać jego rzeczy przez drzwi wejsciowe i karz mu sie wynosić. Wydrzyj sie w końcu, bo przecież całkiem Ci na głowe wlezie. I moge sie załozyc,żę jak sie na niego wydrzesz i go wywalisz, to zacznie kołoCiebie krążyć i błagac o powrót. Za bardzo dałaś sobie wejśc na głowe, jemu i swoim starym. To jest Twoje życie, żyjesz dla siebie a nie dla nich, dla faceta który nie traktuje Cie z szacunkiem, dla starych którzy widzą tylko butelke alkoholu. To jest Twoje życie, nie ich, przestań sie poświecać dla wszystkich wokół. wyrzuć tych ludzi ze swjegożycia, a przynajmniej postaraj sie do minimum ograniczyć kontakty. A na faceta nawrzeszcz w końcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godziny nad ranem
czytala wszystko, odp zbiorczo. Najpierw Paulina:wujek to nie matka....mam poczucie winy wobec nich, wspoluzaleznienie, nie wiem co jeszcze....nie umiem olac. Jestem slaba-ale n ie umiem. Teraz jest u mnie nasz przyjaciel, ktory jak widzial co sie dzieje, to wzial go na bok i pogadal-nic z tego. Wyzywa mnie dalej i dalej mam "wypierdalac z jego zycia.". Jutro sie wyprowadzam, chyba znalazlam tani pokoj...nawet kosztem studiow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godziny nad ranem
obudzilam go jak wychodzilam do pracy, on ma na 8. Zapytal dlaczego go nie obudzilam, wyszlam bez slowa. Potem zadzwonil, zebym mu przywiozla klucze bo nie moze znalesc. Nie umiem funkcjonowac, siedze w pracy i czuje sie jakbym sie skladala z 1000 kawalkow. Przed chwila przyniosl mi klucze i powiedzial, ze sie wyprowadza.....boli strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie zastanawialiście się nad wyjazdem za granicę? Zdobylibyście troche więcej pieniążków i napewno żyłoby wam się lepiej potem po powrocie do kraju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godziny nad ranem
mnie trzyma tu umowa na stale w jednym zakladzie od 9 lat. A poza tym, on nie ma problemu z kasa.....nie brakowalo nam pieniedzy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masakra, jak chcesz spokojnego domu i rodziny to na pewno nie z tym facetem!!! jak możesz tak dawać się poniżać!!! a niech wyprowadzi się w cholerę... na co ci taki facet który cię nie szanuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godziny nad ranem
ja wiem, ze jedyne wyjscie to rozstanie, ale to tak boli, to moj koejny zwiazek, ktory sie rozpada. W dodatku on mnie oskarza, ze ja mu robie awantury. Ze jak mam zly humor to sie odbija na nim a to nie jest prawda....mam poczucie winy, nie wiem co zrobic, siedze w pracy i placze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godziny nad ranem
nie pouklada sie. Dlaczego inni maja normalne, szczesliwe zwiazki, normalne rodziny?! widocznie ja sie nie nadaje do zwiazkow, moze faktycznie mam zbyt trudny charakter. Wychowalam sie w patologii i widocznie tez jestem patologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość godziny nad ranem
przyszedl z pracy, zadzwonil wczesniej czy jest chleb. Od razu posprzatal swoj burdel i siedzi. Na mnie jest obrazony i sie nie odzywa. A ja sie rozsypuje....nic nie rozumiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×