Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Samotnok

Oddalam się od świata.

Polecane posty

Gość bywaaa
Hmm właśnie zastanawiam się, jak jest z tą pewnością siebie...pewnie dla wielu tylko, to że się studiuje prawo było by powodem dającym pewność siebie...No ale niektórzy to co by nie osiągnęli, to i tak będą w sobie mieć obawy, lęk, tak jak ktoś napisał z tym się chyba człowiek rodzi, z tym że jest takim wrażliwcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotnok
Dla mnie studiowanie prawa nie jest powodem do dumy, nigdy się z tym nie afiszowałem. To jest kierunek bez wyobraźni, kreatywności. A prawnicy myślą, że są najważniejsi i najmądrzejsi... No ale to już ich widzimisie. A ja obiektywnie patrząc nie mam powodów do posiadania niskiej samooceny. A jednak ją mam. Tak, jestem wrażliwy albo może nawet nadwrażliwy. Ale nikt z pewnością siebie się nie rodzi. Tzn. może są predyspozycje, ale moim zdaniem dużo zależy od wychowania. Moi rodzice też byli nieśmiali. Teraz już tego po nich nie widać. Ale z kolei oni nie mają aż tak nagrzane w głowie jak ja :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bywaaa
Może właśnie powinieneś studiować coś bardziej kreatywnego? :).No właśnie, mam podobnie, ja ciągle mam w głowie, że w porównaniu z niektórymi innymi ludźmi, to ja nie osiągnęłam nic...choć wiadomo, że nie można się porównywać, bo może na swoją miarę osiągnęłam sporo...Strasznie trudno mi się zadowolić takim zwykłym szarym życiem, jak żyją miliony ludzi w Polsce, drzemie we chęć zrobienia czegoś więcej, tylko czego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bywaaa
Jakoś tak mam skłonności nie przeceniać roli wychowania, znam osoby którym rodzicie wpajali dużo pewności siebie, ale oni są zagubieni, no i na odwrót, jednak dużo determinują geny, no ale tego też nie przeceniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daisy88
załamałam się... napisałam chyba najdłuższą wypowiedz kiedykolwiek i wszytsko się skasowało... nie mam siły pisać jeszzce raz!!! HELP

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też uciekam od świata, czuję się uwięziona wśród ludzi z którymi pracuję , żyję ... czasami nie mam sił i marzę tylko o tym by przespać następny rok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daisy88
spróbuję jeszcze raz... Muszę przyznać , że poczułam pewnego rodzaju ulegę, że nie jestem w tym sama. Wiem, to egoistyczne, ale dobrze jest czuć , że jednak gdzieś się przynależy, nawet jeśli to grupa dziwaków , którzy nie pasuję do reszty :) Wydaje mi się, że najodpowiedniejszym stwierdzeniem, żeby opisać mój stan jest" za dużo widzę, zbyt mocno czuję". Czasem wydaje mi się, że wszyscy otaczający mnie ludzi naprawdę nie dostrzegają niczego.. czasem nie mam już siły z nimi rozmawiać. To jest jak wegetacja... uciakam w sen , ogladam film lub czytam tylko po to, żeby sie od tego oderwać, żeby nie myśleć o tym. Nie interesuje mnie polityka, nie ogladam tv, wszytsko jest przyziemne, za to jestem uzależniona od muzyki. Czasem wydaje mi się, że wegetuję, uciekam w imprezy, jednak to wszytsko jest takie powierzchowne. Też studiuję coś, czego nie nawidzę, ale robię to głownie dla mojej mamy. Za dużo ją to wszytsko kosztowało. Nie pasuję, coś jest ze mną nie tak. Czasem czuję taki wewnętrzny ból, że nie wiem dokąd to wszytsko zmierza, nie wiem po co , dlaczego i na dodatek inni nie potrafią zrozumieć co czuje. To wszytsko brzmi jakbym miała jakąś mega depresję. A tak nie jest. Wręcz przeciwnie. Kocham życie, uważam , że w jakiś sposób jest piękne, tylko ja nie rozumiem i to mnie boli. Tyle pytań pozostaje bez odpowiedzi. Mam dużo szczęścia, mam wspaniałe przyjaciółki, czasem wydaje mi się, że wiedzą, że coś jest ze mną nie tak, nie rozumieją do końca ale i tak są bliżej mnie niż ktokolwiek inny. Mam 21 lat, byłam w zyciu w tylko w jednym zwiazku. Trwał 3 lata i był idealny, jednak musiałam się z nim rozstać, to nie było to... on poprostu nie mógł mnie zrozumieć. Wierzę, że kiedyś spotkam człowieka, który czuje tak jak ja...może pomoże mi zrozumieć. Pragnę spotkać kogoś takiego i kiedy spotykam ludzi ciekawszych, którzy w jakimś stopniu odbiegają od normalności od razu sie nimi interesuję. Nie spotkałam ich wielu...To wszytsko mnie przytłacza, boli ale nie chce żyć w jakiejś chorej agonii. Chcę się cieszyć , celebrować życie, czasem poprostu nie mam siły, uciekam, tworzę sobie swój własny świat marzeń. Autor pisał, że nie ma ochoty z nikim rozmawiać. Ja mam odwrotnie. Wykrzyczałabym najcheteniej swój ból, tyle, że wiem, że oni nie rozumieją. Z resztą skoro napisałeś tutaj to co napisałeś znaczy, że chcesz rozmawiać... może szukasz kogoś takiego jak Ty...heh zabrzmiało jak ogłoszenie martymonialne :D Kocham moją rodzinę i przyjaciół ale przez to jaka jestem odczuwam jakiś rodzaj cierpienia i na pewno samotność, mimo, iż otacza mnie wielu ludzi... mają mnie za osobą towarzyską, chyba noszę taką maskę. Ale męczy mnie rozmowa o niczym, przyziemne sprawy którymi oni wszyscy są tak zaabsorbowani. Nie mogę spać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghgfffgf
zaczales dobrze, nawet chcialam ci jakos pomoc. ale jak napisales o tej mastrurbacji... no soryy. jestes jednak glupi jak but. zeby pisac na forum o tym jak sie masturbuje czy nie... strasznie to wulgarne. nie wiem co z toba nie tak, ale brakuje ci kultury, nie pisz glupot na forum. dorosnij ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotnok
Przepraszam, co jest w tym wulgarnego? :/ Napisałem to w chamski sposób? Nazwałem tak jak to się nazywa, co w tym niby złego? Jesteś dzieckiem, że nie wiesz, że coś takiego jak masturbacja istnieje i że to jest normalne? To był tylko akcent dopełniający obrazu, ale jeśli tylko na tym się skupiasz to nie potrzebuję Twoich porad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotnok
Daisy88 - właśnie po to stworzyłem ten temat żeby zobaczyć czy jest ktoś kto czuje tak jak ja. Dla drugiej strony też jest dobre kiedy może przeczytać coś co pasuje do niej. Gdybym jeszcze mieszkał na stancji, miał pokój dla siebie albo z kimś to inaczej by to wyglądało. Miałbym więcej prywatności i komfortu. Nie musiałbym przed nikim udawać i mógłbym się odprężyć. A mieszkam w akademiku, w pokoju 3-osobowym :x Czuję się cały czas jakbym miał się tłumaczyć z tego co robię. A że mieszkając w takic warunkach to nie potrafię się na niczym skupić. Mogę jedynie przed kompem posiedzieć, książki już bym nie poczytał :/ Wiem, że większość ludzi jest towarzyska, lubią ze sobą przebywać i w ogóle, ale ja od jakiegoś czasu nie znajduję w tym przyjemności i czuję się okropnie. Nie mam jakoś pociągu do rozmowy, drętwo mi wychodzi, podczas gdy inni normalnie się zachowują. Przez to jeszcze bardziej tracę pewność siebie. Wolałbym być w swoim pokoju i spotykać się ze znajomymi gdzieś na mieście co jakiś czas, wtedy kiedy będę miał ochotę. A już mam dosyć przebywać cały czas z tymi samymi ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosiaa
moge sie do Was dołączyc...mam 23lata, prace ,jestem na 5roku studiów ktore tez mnie nie interesuja...ale swiadomosc ze tyle przeszlam powoduje,że chce to skonczyc i miec juz spokój...ale czuje sie tak jak Wy.Jestem rozdrażniona,smutna,nic mnie nie cieszy....nie mam faceta.....czuje sie sama.....moje dziecinstwo bylo niby ok ale moge przyznac ze moja mama byla i nadal jest nad opiekuncza.....czesto wywierala na mnie presje w podejmowaniu decyzju,kierowalam sie nia.....i co?Dzis boje sie podejmowac sama decyje,boje sie porazki,odpowiedzialnosci,nie wierze w siebiemmam niską samoocene itp......boje sie ze nigdy nie zaloze rodziny bo nie bede umiala byc dobra żoną i matką...choc z drugiej str,bardzo bym tego chciala:( Dobrze,że nie jestem sama.......:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosiaa
moze jakies grupowe samobójstwo?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosiaa
po co nam sznur?od czego są pociągi??:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosiaa
subhuman -->>a u Ciebie jaki powód??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotnok
Ja mam poczucie, że nikogo nic nie obchodzę. Że ludzie przechodzą obok i mijają jak powietrze. Wiem, że o rodzice się o mnie martwią, mama szczególnie, ale za to jej troska jest dla mnie ciężarem, bo ona na pewno o wiele bardziej to przeżywa. Wszędzie presja żeby być radosnym, szczęśliwym, żeby bawić się, szaleć. A ja nie potrafię :( Czuję się strasznie przez to wyizolowany jak widzę entuzjazm innych związany np. z imprezą. Dopiero w domu znajduję spokój, w swoim pokoju. Ale będąc w domu z kolei izoluję się od rodziny, mało rozmawiam z rodzicami :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OFIARALOSU
Ja z kolei poadama chyba w jakąś schizofrenię. Z jednej strony czuję jakąś taka odrazę do ludzi bo wydaje mi się, że są powierzchowni, nielogiczni, nudni i pretensjonalni, przez co wyccofuję się do śwtata muzyki, poezji, generalnie literatury - tam odnaduję jakieś uspokojenie, a z drugiej strony wśród znajomuch uchodzę za osobe pewną siebie, przebojową, dowcipną. Cały czas mam wrażenie, że każdego dnia, nawet na okreslona sytuację muszę załóżyć jakąś maskę. Nie potrafię po prostu być sobą, ale muszę być albo "pewną siebie elegancką klientką, która zrobi awanturę na poczcie", albo taką "zwyczajną kobieta, która chętnie wysłychałaby historii jakiegoś bezdomnego". Wszystko chyba rozbija się o to, że chyba mam zbyt duże wymagania, a ludzie mnie rozczarowują. Postanowiłam już pożegnać się z przynaleznością do jakiejkolwiek grupy społecznej (kobiety/ matki/ ludzie kreatywni/ludzi którzy słuchają rocka/punki (to w dzieciństwie)/prawicowcy/społecznicy), bo wcześniej czy później człownkowie każdej grupy mnie bezlitośnie rozczarowują. Tak sobie myślę, że lepiej dla mnie byłoby pogodzić się z ta myślą, że w pewnym sensie przez całe życie będę taka samotna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotnok
A myślisz, że ja na codzień też chodzę taki przybity? Też muszę udawać... Czasami autentycznie dobrze się czuję i jest ok, ale ostatnio najczęściej po prostu jestem znudzony, nie chce mi się gadać, bo i tak zawsze gada się o pierdołach związanych ze studiami czy imprezami. No wiem, niby o czym z każdym gadać, ale ja już wolę dać sobie spokój, bo nie lubię jałowych rozmów po prostu. A nie mam w zasadzie bardzo bliskich znajomych. Nawet jeśli są tacy, z którymi rozmawiam więcej i na inne tematy to i tak wydają mi się odlegli, w sensie, że mnie nie rozumieją. Też jestem chyba zbyt wymagający...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daisy88
Autorze ja też mieszkam w akademiku. Ale po prostu przestałam się przejmować tym co inni myślą( poniekąd), moja współlokatorka musi mnie mieć za kompletnego lenia, bo potrafię przespać pół dnia. Też czuję takie rozdwojenie, z jednej strony towarzyska, w niektórych środowiskach potrafię się otworzyć i jestem szczera. Ale czasem przebywając z niektórymi ludźmi to serio żyć mi się odechciewa, potrafię wyjść pod jakimś głupim pretekstem i juz nie wrócić bo nie mogę znieść tej przyziemności. Chodzę też na różne zajęcia, gdzie pewnie odbierają mnie za dziwoląga bo po prostu z nimi nie rozmawiam. Dziś jest zły dzień...Właściwie to nie mam nic do zrobienia. Kiedy jest coś co podtrzymuje mnie zajętą, jest lepiej ( o ile to nie szkoła oczywiście). Ale dziś jest źle... znowu zagłębiam sie w to wszytsko nie widząc sensu. Jestem samotna ... smutne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deeekkki
A może to dystymia lub po prostu introwertyzm :) (u mnie to chyba i jedno i drugie ;) ) http://pl.wikipedia.org/wiki/Dystymia http://pl.wikipedia.org/wiki/Introwersja I na koniec ciekawy wiersz prof. Kazimierza Dąbrowskiego :) Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność - wśród jego pewności za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych, zarażając się każdym bólem, za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna, za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi, bądźcie pozdrowieni. Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi za wasz lęk przed absurdem istnienia i delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie, za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością, za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego, za nieprzystosowanie do tego co jest, a przystosowanie do tego co być powinno, za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane, ukryte w was. Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi za waszą twórczość i ekstazę za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk, że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami. Bądźcie pozdrowieni za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane - (niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli poznać wielkości tych, co przyjdą po was), za to, że chcą was zmieniać zamiast naśladować, że jesteście leczeni zamiast leczyć świat, za waszą Boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę, za niezwykłość i samotność waszych dróg, bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam wszystkie wypowiedzi. Bardzo dobrze was wszystkich rozumiem i jestem podobna do was, tyle że: studiuję to, co lubię-to moje trzecie studia, wcześniej rzuciłam 2 rozpoczęte kierunki :p no i przede wszystkim...mam jakieś takie niesamowite szczęście, że spotykam prawie samych przyjaznych mi ludzi, którzy o dziwo lgną do mnie. Może i mało kto mnie rozumie, ale większość bliskich mi osób mnie akceptuje i to jest dla mnie najważniejsze. Samotnok-też mam tak, że potrzebuję samotności i nie wyobrażam sobie mieszkać w pokoju w 3 osoby. No chyba, że to byłyby naprawdę bliskie mi osoby. Może spróbuj się wyprowadzić, albo zmienić pokój na 1 osobowy, skoro to dla Ciebie taki problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotnok
Znam Dąbrowskiego, szukałem jego książki 'Dezintegracja poztywna' ;) Trzeba się jakoś wziąć za siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bywaaa
Witam ponownie :). No fakt 3 osoby w jednym pokoju, to już powoli tłum...nawet jak ten pokój jest duży, wiesz to by przeszkadzało wielu osobom, także może to jest jeden z głównych powodów, że taki jesteś zdołowany, a jak taka sytuacja mieszkaniowa trwa 3 rok, to na bank tak jest i się nie dziwię zupełnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotnok
W tamtym roku mieszkałem z najepszym kolegą w pokoju. W zasadzie pod względem mieszkania był jak brat, mogłem robić co chcę, bo znał mnie i wiedział jaki jestem. Niestety, nie udało mu się wytrwać na studiach i zostałem sam. Mam fajnych współlokatorów, jednak mimo wszystko lepiej samemu. Teraz tak zastanawiam się... może jednak o dziewczynę chodzi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotnok
Nie, to jest pierwszy rok kiedy jest taka sytuacja. Gdybym był 3 rok z tymi samymi to byłbym pewnie przyzwyczajony :P No to mieszkanie w akademiku na pewno ma jakiś negatywny wpływ na mnie. Nie jest źle, ale jednak nie czuję się najlepiej jak siedzę np. wiele godzin przed kompem, bo nie chcę żeby mieli mnie za maniaka jakiegoś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samotnok-może i faktycznie brakuje Ci dziewczyny, ale z drugiej strony nadzieja, że ukochana osoba rozwiąże za Ciebie Twoje problemy jest bardzo złudna...i egoistyczna. Wiem, bo sama to przerabiałam ;) a prawda jest taka, że jeśli sam się nie uporasz ze sobą, to nikt tego za Ciebie nie zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×