Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość już nigdy mnie nie zrani

Muszę przetestować swojego chłopaka.. niestety..

Polecane posty

No coz.. Wspolczuje i nie zazdroszcze :( Do osob ktore potepiaja- jasne ja tez uwazam ze takie prowokowanie jest do dupy ale ten facet dal dziewczynie powody do tego zeby czula sie zagrozona.Gdyby nie robil jej w konia wczesniej to watpie zeby sama z siebie robila takie podchody.Byc moze taka sytuacja jest jej potrzebna do tego zeby sie przekonac juz tak dobitnie o tym ze ten czlowiek nie zasluguje na to zeby tracila z nim czas.Ten facet nie jest wart Twoich staran.Normalny facet kiedy jest z ukochana osoba to nie szuka kontaktow z innymi kobietami.Rozumiem miec kolezanki i spotkac sie raz na ruski rok,ale po tym co opisalas : "wychodził z domu, spotykał się z innymi kobietami, chociaż mu powiedziałam, że wiem gdzie idzie i z kim.. wychodził.. bez słowa wyjaśnienia" to Twoj facet raczej nie zalicza sie do grupy przeze mnie opisanej..Idz i zobacz jak sie zachowa.Mysle ze to Ci pomoze ostatecznie podjac jakas decyzje.Zapewne Twoj facet bedzie Ci probowal mydlic oczy na rozne sposoby ale nie daj sie zmanipulowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
FallenAngel__ Oczywiście, że jeśli partner daje powody, aby zaufanie zostało nadszarpnięte i zachowuje się w sposób ostentacyjnie lekceważący podstawowe zasady lojalnosci i szczerości, to jest powód do podjęcia działań. Od tego są rozmowy, od tego jest jasne sformułowanie własnych oczekiwań i ich egzekwoawanie, od tego są pytania (a nie zarzuty!). Jeśli zamiast tego podejmuje się działania rodem z CBA i komisji śledczej, to wniosek jest tylko jeden: winny czy niewinny - jest z góry skazany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już nigdy mnie nie zrani
szukanie dziury w całym -> myślisz, że ja z nim nie rozmawiałam, że nie prosiłam żeby mnie nie okłamywał. Myślisz, że mnie to bawi. Otóż NIE! Pewnie, że chciałabym mieć kochającego partnera, którego darzyłabym bezgranicznym zaufaniem. W takim przypadku nigdy nie pomyślałabym o przeprowadzeniu takiej prowokacji. Ostatnio.. jakiś tydzień temu rozmawialiśmy o nas. Zapewniał mnie, że nigdy już mnie nie zrani, nie okłamie i co? Jeden głupi mail i już zapomniał o danej obietnicy. Ja po prostu chce się przekonać, że jest draniem, że nigdy się nie zmieni, że zawsze będzie mnie ranił.. wtedy będzie mi łatwiej odejść, bo wciąż darze go resztkami beznadziejnej miłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale czegoś tu nie rozumiem... Rozmawiałaś = prosiłaś, żeby Cię szanował, nie kłamał i był dla Ciebie partnerem? Przeciez partnerstwo nie polega na proszeniu, ale na jasnym i uczciwym postawieniu sprawy, jakie w związku wyznacza się prawa, jakie obiowiazki. Powinnas zamiast go prosić - przedtswic i egzekwować. Czy jeśli obiecał, że nie zrobi tego czy tamtego - ustaliliście wspólnie co się będzie działo w momencie złamania zasad? Czy może on - wyznaczył Ci rolę i pilnował, żebyś się dostosowała? O jakim partnerstwie można tu mówić? Raczej o podporządkowaniu, a teraz o buncie przeciwko niejasnym zasadom. Nie zrozum mnie źle... w tej chwili ponosisz konsekwencje tego, że wczesniej zaniedbaliście pewne sprawy i zamast budowania czegoś - jest teraz tylko myśllenie o odejściu. Mimo, że podobno go kochasz. Jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do szukanie dziury w całym
Z całym szacunkiem, ale jak czytam co piszesz, to mi to 'partnerstwo" wygląda jak współpraca biznesowa, nie jak związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak samo.
Hej weszlam przez przypadek na to forum i czytam sytuacje w ktorej sama kiedys bylam , tez napisalam na NK z innego konta wstawilam fotki itd. i odpisal moj koles potem ja do niego tzn. :ona" pozniej on itd. ja zadawalam mu pytania ze niby chce gopoznac itd. on odpisywal potem jak zapytalam czy moglby mi towarzyszyc w wycieczce po londynie( bo od3lat mieszkamy w anglii) to odpisal ze pracuje na noc (faktycznie tak pracuje) potemnapisalam ze chcialabym go poznac ale nie odpisal i iewiem czy by to z\robil poniewaz zrobilam mu awanture tzn nie przyznalam sie ze to ja zrobilam prowokacje ale powiedzialam mu ze ta dziewczyna napisala do mnie bo widziala nasze wspolne fotki na nk i pinezki no i ze napisala do mnie i przeslala mi ich wspolne korespondencje bo niby chciala mnie ostrzec a jak pisala do niego to jeszcze niewiedziala ze ma laske a on jej nie powiedzial zagmatwane to wiem i chore i wiem ze jestem debilka ale tak zrobilam teraz ufam mu na 60% zle mie z tym ale powiedzialam mu o tym.mam nadzieje ze zrozumie ktos to co napisalam bo troche to zagmatwane .Pozdro i faktycznie lepiej nie robic takich prowokacji bokusi sie los ale ja chyba albo mu az tak nie ufam albo jestem tak ciekawska Cmok;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak samo.
pisalam juz o tym tez na innym forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do szukanie dziury w całym "Z całym szacunkiem, ale jak czytam co piszesz, to mi to 'partnerstwo" wygląda jak współpraca biznesowa, nie jak związek." Absolutnie nie o to mi chodzi... Przegięciem w drugą stronę jest spisanie każdego aspektu wspólnego życia i ścisłe trzymanie się literki prawa. To oczywiście zabija i prowadzi do narastającej frustracji. Ale przyznasz chyba, że zasady wspólnego funkcjonowania zależą od ludzi i muszą byc ustalane, a potem respektowane. Sprawy dotyczące wspólnego i osobnego spędzania wolnego czasu, granice tolerancji czy zachoania się w mieszanym towarzystwie są mieszanką cech indywidualnych partnerów i wspólnych ustaleń właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do szukanie dziury w całym
Tak, teraz w pełni się zgadzam z tym co piszesz :) Tyle, że to jest ogólnie na temat związków. Wydaje mi się, że w sytuacji autorki to nie w tym problem. Jej facet dobrze wie, że są granice, i nawet jeśli nie wyznaczyli ich na samym początku, to pokazała mu je, gdy wychodził na spotkania z innymi i gdy o tym wszystkim rozmawiali. Problem "tylko" w tym, że on chyba nigdy nie zamierzał ich przestrzegać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem chyba w tym, że nie ustalili ponad wszeklką wątpliwość, na co się zgadzają a na co nie. Sa przecież związki, w których ludzie dopuszczają nawet zdrady, i jeśli się oboje na to godzą - to ich sprawa. Autorka wiedziała, czego może się spodziewać, ale nie komunikowała tego otwarcie, a jedynie za pomoca mniej skutecznych bądź wcale nieskutecznych szantaży, próśb, wymagań obiecanek z jego strony, itp. Gdyby powiedziała mu na początku: na to i na to się nie zgadzam, bo ... z tym coś zróbmy, oprócz obiecanek czego ty oczekujesz ode mnie w tym i w tym zakresie Tak ustalone zasady mogą ul;egać modyfikacjom, ale wiadomo czego się trzymać i jakie sa wzajemne oczekiwania. Oczywiście... musi być też kij. Czyli: jeśli stanie się to i to - reakcja będzie taka i taka. Chłopa sobie trzeba wychować... :p i samej też dawać się wychowywać :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgdfgdfgf
Spotkanie nie oznacza zdradę przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedno co mnie tutaj zastanawia, to fakt, że Autorka oczekuje od swojego faceta szczerości, a sama go w bezczelny sposób okłamuje. Ech ta kobieca hipokryzja... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie sa kobiety wlasnie..
z nimi zle, bez nich jeszcze gorzej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lepiej być sobą
niż grać i kombinować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×