Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SILJE ARNGRIMSDATTER

WYJECHAL DO IRLANDII I ZOSTAWIL MNIE Z DWOJKA DZIECI

Polecane posty

maria-----bo zycie mnie upewnilo w tym, ze to wiekszosc facetow to bezduszne zwierzeta ktore mysla tylko o tym, jak napchac brzuch, wsypac sie i zaruchac. To obrzydliwe, ale niestety prawdziwe. Kiiedy rodzilam nasze dzieci, on rzekomo ze stresu, leku o mnie i szczescia zarazem przyszedl do szpitala po paru piwach....uczucia....akurat moj raczej nie umie ich wyrazac albo jest ich w ogole pozbawiony. watek drugi-=--jak mam do niego jechac z dziecmi?ghdzie?do jego pokoju na stancje? do tych wyplat za 3 dni w tygodniu?no prosze cie, nie zartuj.... watek trzeci---jest roznica miedzy byciem wolna kobieta a zamezna.moj status niemezatki, mimo dwojki dzieci, jest jednak lepszy niz gdybym zgodzila sie na slub.nie musze teraz latac po sadach, skladac pozwow rozwodowych, miec na karku jego dlugow, dzielic mieszkania...wiec roznica jest a owszem, klikne, prosze Cie bardzo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehehehehehe
zal mi tego twojego faceta.Pojechal za granice zarobic kase a ty masz wciaz jakies pretensje. Lepeij odejdz od niego, bedzie mial chlop szanse na ulozenie sobie zycia z kims normalnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no rzeczywiscie!biedny pokrzywdzony.jakby mnie umial poszanowac i normalnie rozmawial ze mna, a nie ciagle:"za duzo pytan" i wiecszne fochy, tobym sie na niego n ie skarzyla. zachowuje sie jak gowniarz a nie jak 31 facet. trzeba bylo siedziec w domu z dziecmi, jak nie umie kasy zarabiac. a wy wszytskie huzia na mmnie.kilka slow prawdy o facetach i tak was boli?moze wasi sa zajebisci, mam nadzieje ze tak.moj niestety nie.i nie moja w tym wina.albo ma pecha albo jest po prostu lekkoduchem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym jakos tej ksy nie widqac.opowiada co sobie fajnego kupil, fajki, jedzenie, czynsz i co tam jeszcze nie wiem--na to idzie kasa.wiec nie robcie z niego meczennika ktory haruje na rodzine, bo to nie tak.jak znam zycie to nic z tej jego pracy nie bede miala-ani ja, ani nasze dzieci.tak bylo ostatnim razem...wiec dlatego jestem rozgorycszona i nieufna. on ma tam wakacje z tego co widze-----a ja tutaj ciagly zapieprz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yheryger
autorko, ja rozumiem rogoryczenie, ze faceta nie ma, ale sama pewnie wiedziałaś ze dzieci to nei bułka masłem jesli się decydowalas. poza tym masz super faceta ze jeszcze chce dzwonc do takiej jedzy. myslisz, ze go rzucisz to on bedzie się płąszczyl? wiekszosc facetow tak nie ma - idą naprzod, nie ogladająs ię za siebie. Wydajesz sie byc straszną jedzą, ogarnij się trochę. Przeciez on tam nei rżnie tylko pracuje. I tez musi sam sobie gotowac, umyc naczynia itp. ale moze to prowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drzaska31
silje ty chyba się wsciekasz nie dlatego że tęsknisz ale że kasy nie wysłał,i dlatego to wszystko tu opisujesz,gdybyś go kochała to nie pisałabyś o nim takich epitetów,pretensja że nie dzwoni a jak zadzwoni to tez pretensja że za pózno jak ci kase wysle to pretensja że za mało jak nie wysle to zle bo nie wysłał,jestes materialistka i tyle,uczciwie sie przyznaj ze o kase chodzi i tyle,często czyjś mąż wyjedzie i żadko dzwoni bo to drogie mój też wyjeżdzał jak wracał to ja jechałam ,dzwoniłam co miesiąc bo szkoda kasy,a nie wysyłałam ani grosza tylko przywiozłam jak zjechałam,nigdy nie miał pretensji o to,tobie potrzebny osiołek co na ciebie zarobi,jesteś po studiach a słownictwo z rynsztoka wstyd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JAJAJAJAJAAA
jak to czytam to mi sie włos na głowie jeży! Ja na poczatku jak wyjechałam to spałam na podłodze w masakrycznych warunkach, ślimaki biegały po łazience, wszędzie był grzyb i mieszkałam z jakimiś za przeproszeniem zjebami, którzy ani sprzatac po sobie nie chceili, wykradali moje jedzenie z lodówki i tylko wiecznie awantury o wszystko. myślałam że zwariuje!!!! Zadko dzwoniłam do domu, bo zwyczajnie nie miałam na to kasy! I nie mówiłam wszystkim wokół jak tutaj mam, bo nie chciałam nikogo MARTWIĆ!!!! To raz, a dwa że przez kilkoro znajomych nie chciałam być zwyczajnie wysmiana, nie chciałam usłyszeć "a widzisz a nie mówiłem" Bo wiedziałam że jak zacisne zęby i to przetrwam to bedzie lepiej. Na początku jest cholernie trudno! Niech ta wiadomość do Ciebie dotrze w końcu. To nie jest tak jak w serialu Londyńczycy, albo jak w jakiejś bajce, że wyjeżdzamy za granice i po pierwszej wypłacie mamy super mieszkanie, super jedzenie, mnóstwo ciuchów, a w wolnych chwilach chodzimy i zwiedzamy, chodzimy do klubów, wypijamy drinki. Nie, to nie tak wyglada. Najpierw sie trafia w chujowe miejsce, nie ma sie zbyt dużego wpływu na to z kim sie mieszka, a jeśli nawet to może sie okazać że z tą osoba wcale nie jest tak super mieszkać. Na początku tak jak pisałam miałam beznadziejne warunki mieszkaniowe, jadłam chleb z dżemem i pilam wode nawet nie kupną tylko przegotowana z kranu, nie miałam na czym spać, nie miałam nawet pościeli (hah, a jak wyjeżdzałam to słyszałam że tam jest tak zajebiscie, pierwsza wypłata i wszystko sobie kupie wiec nie ma sensu zeby z tym wszystkim pchała sie na samolot i płaciła za dodatkowy bagaż i ok tak zrobiłam i dopiero po miesiącu kupiłam sobie pościel, a materac przytargałam sobie z ulicy, bo w moim były pluskwy, nie wiedzieć czemu czy to po poprzedniach włascicielach, no nie wiem i musiałam go wyrzucić, a jak przytargałam sobie z ulicy to bałam sie ze w tym tez beda pluskwy na szczeascie nie było) Zadko dzwoniłam do domu, bo zwyczajnie nie było mnie na to stać. Pierwsza prace jaka miałam to była tak chujowo płatna, że ledwo mi starczało na opłaty tego i tak chujowego pokoju. Dopiero po jakimś czasie i pomału udało mi sie stanąć na nogi, zmieniałam prace trzy razy aż trafiłam na w miare dobrą, potem musiałam zmienic mieszkanie, bo w tym moim nie dało sie już mieszkac po prostu, ciagle tylko awantury o wszystko. Więc musiałam najpierw odłożyć kase na depozyt! To wszystko troche trwało jak już zmieniłam, to sie chciałam urzadzić, urzadzic w sensie kupić sobie garnki, pościel i inne podstawowe rzeczy zeby móc normalnie funkcjonować. I przez bardzo dlugi czas nie zwiedzałam tam nic, bo zwyczajnie nie miałam kasy na busa, bo bałam sie czy wogole mi wystarczy pieniedzy na opłaty, jedzenie i wiesz co?! Owszem czasami poszłam do sklepu i sobie kupiłam jakąś bluzke, albo ze znajoma poszłam do baru na piwko, bo bym inaczej zwariowała! Wszedzie jakies problemy przeciwnosci, psychicznie człowiek jest wykończony i zwyczajnie musi jakos odreagować. Początki są ZAWSZE bardzo bardzo za przeproszeniem chujowe. Dopiero potem jest okej. I to tak naprawde może byc dobrze, czy sie otrzyma jakis awans, czy sie pozna jakis nowych ludzi, z którymi można sie dogadac, czy też zwyczajnie człowiek urzadzi sobie to mieszkanie, lub wynajmowany pokój i wtedy po jakims czasie widac że sie ma kase to na to czy na tamto. Ja mu sie nie dziwie że Ci nie mówi o takich rzeczach, bo raz nie chce Cie martwić, a dwa że pewnie nie chce usłyszeć Twojego gderania pod tutułem "a nie mówiłam bla bla bla" Zastanów sie chwile, bo Twoja postawa mnie masakrycznie dziwi, chcesz zerwać z kolesiem, bo jeszcze kasy Ci nie przysyła, wogóle sie nie zastanowisz, że on może nie chce Cie martwić, wiec nie mówi jak mu tam ciężko i wogóle nie zastanowisz sie że może mu byc zwyczajnie ciężko, a to że jak napisałas opowiada ci o tym że sobie kupił fajki, jedzenie i zapłacił za czynsz, wiec jak napisałas nie ma źle, to sory, ale to dziwne jest, to co? Ma sobie jedzenia nie kupowac i mieszkać na ulicy, no masakra jak czytam takie rzeczy. I dobra może sobie coś kupił, jak tam jakaś bluzka kosztuje naprawde grosze, to mógł sobie kupić, bo tak jak pisałam, na poczatku idzie zwariować i trzeba jakos odreagować, cos kupic, czy wyjsc z kimś na piwo, nawet jesli to mocno nadszarpnie budżet. No po prostu włos mi sie jeży na głowie! Jakbym ja od kogos słyszała takie teksty na poczatku mojego pobytu za granicą to bym chyba zatłukła łopatą, bo wiem ile to wysiłku kosztuje żeby sie tam utrzymac i jak wiele nerwów! Na poczatku jest strasznie! Naprawde żądko kiedy jest taka sytuacja że od razy trafia sie do raju na ziemi. M-A-S-A-K-R-A!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwojka rocznych dzieci
a ona siedzi przed kompem caly wieczor :o z drugiej strony rozumiem zal, rozgoryczenie i frustracje, jak sie nie ma z kim dzieci zostawic, ani nawet nikt ich nie pozabawia godzine, zeby w spokoju zjesc obiad :( a te madrale co to kaza isc do roboty, to chyba nie wiedza, ile zlobek kosztuje :O lekko liczac 700 zl za sztuke (na panstwowy nie ma co liczyc) wiec poltora kola w miesiacu trzeb wydac na "przechowalnie". A co z reszta? Boze, ludzie przestancie pieprzyc frmazony, bo mnie szlag trafia 😠 ja mysle, ze jedyne wyjscie, to szukac roboty i jak sie znajdzie, to go tu sicagnac i niech nianczy dzieciaki. Ogolnie przesrane i wspolczuje 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwojka rocznych dzieci
aaa... ja tez jestem fanka Sagi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eh kobiety, jedziecie po mnie az milo..... myslcie ze jestem zimna suka i jedza, ktora leci tylko na kase...to cos wam powiem. to JA zapewnilam nam mieszkanie, to JA na poczatku nas utrzymyuwalam, jak jeszcze nie bylo dzieci. Potem on znalazl robote, ale kiepsko platna, bo niesttey matury nie ma. Sezonowa. Dlatego w listopadzie wyjechal, zeby mnie odciazyc zima, bo widocznie wiedzial,ze roboty tu nie znajdzie. O co sie ciskam?O to, ze probuje robic ze mnie idiotke. naopowiadal mi farmazonow, jak tam jest zajebiscie dobrze, ile kasy zarobi, ze mma byhc spokojna, ze codziennie skype, gg, telefony, ze benefity na dzieci, ze przyjade i tam zamieszkamy a nie bede sie tlukla po Niemczech i pracowala...Zlote gory mi obiecal. I nie powie teraz jasno, jak jest, o co chodzi, tylko jakies metne tlumaczenia, wykrety...o to mnie szlag trafia! Ja o siebie i dzieci zadbam, moze to tak wygladalo ze chodzi tylko o kase...ale nie.Pewnie, ze jest tesknota, ale ja jak sie rozzzloszc ze i sfrustruje, to kiepsko jest...w dodatku dopadlo mnie paskudne przeziebienie, na szczescie mama zabrala dzieciaki do siebie, bo jakby i one sie pochorowaly, to juz koniec swaita bylby chyba:( Bardzo go kochalam, to byla szalona milosc. Bylismy w zasadzie nierozlaczni, az do tamtego wyjazdu rok temu---no i teraz. Wtedyu nic nie przywiozl, cud, ze wrocil caly i bez dlugow,. sama kazalam mu zjezdszac, bo co tam sie dzialo, to szkoda slow. Ale teraz jest zazdrosc, jest tesknota i niepewnosc i jest obcosc...i zle mysli, zed wlasnie sie tam pociesza, albo alkoholem albo innymi babami, a nas ma w dupie...caly czas w uszach dzwiecza mi slowa wspolnego znajomego, kiedy opowiadal, jaka czul ulge rzucajac dom, rodzine i troski z tym zwiazane, i jaka mial przednia zabawe, kiedy wraz z innymi mieszkal nedznie na squacie.wiec klne--a i owszem, bluzgam jak dziwka z rynsztoka, ale to jedyne co moge zrobic by dac upust zlosci, bo tak strasznie sie boje, juz nie umiem plakac nawet,...ze to sie wszystko zle skonczy..tez chce byc szczesliwa....boje sie ze wariuje przexz to,bo on powiedzial mi zebysmy nie mowili sobioe przez tel.o problemach bo i tak bedac daleko od siebie nic na nie nie poradzimy, a tylko sobie zaszkodzimy na psychike...wiec widzicie, nic mu nie moge nawet powiedziec, jak mi jest...a on mi tylko jakies glodne kawalki opowiada ktore nie trzymaaja sie kupy...jakis dlug siostrze oddaje nie wiem ktory raz...dziwne to wszystko:/ w kazdym razie przepraszam wszystkich ktorych urazilo moje niewybredne slownictwo. faktycznie, wstyd mi.Na codzien tak sie nie wyrazam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Silje, ja też mam bliźniaki i wiem, jak czasami potrafi być ciężko. Cieszę się, że masz chociaż mamę, która ci pomaga. W to niegadanie o problemach przez telefon nie wierzę. To znaczy nie wierzę, że to dobra droga. Rozmów się z nim porządnie, daj mu szansę zarobić na rodzinę, ale sama kombinuj, jak się da. Trzymam za ciebie (za was) kciuki, żebyś odnalazła szczęście. Jeśli nie z ojcem twoich dzieci, to z innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co was
skoro masz mame to nie moze ona z dziecmi posiedziec a ty do pracy? a masz swój dom czy wynajmujesz? skoro on ci nic nie przysyła to z czego ty zyjesz przecież jesc trzeba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama jest chora na serce, nioe moge jej obarczyc na stale takimi dwoma diabelkami... dom jest moj, wlasny. a zyje po trosze z oszczedności a po trosze z doryewczych prac typu tlumaczenia i korepetycje--ale teraz tego juz coraz mniej....prawie wcale:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja koleżanka kiedyś przez internet tłumaczyła teksty. Dorabiała tak jako studentka. Mówiła, że wystarczy w google wpisać "tanie tłumaczenia" i wyskakuje ta stronka. Ponoć ciągle potrzebują tłumaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twoj facet to tchorz
wizal tchorz nogi za pas... rzeczywistosc go przerosla, najwidoczniej sam mial dosyc Ciebie, dzieci i zycia w polandii... najlepiej uciec a kobiete zostawic sama z calym balaganem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może wcale nie tchórz, może wiedział, że w Polsce bez matury nie znjdzie godnej pracy i na rodzinę nie zarobi? Może właśnie chciał pokazać, że na coś go stać? Ale mu ciężko i dlatego nawet nie dzwoni, bo coś tam nie idzie tak, jak to sobie wymyślił... łatwo kogoś ocenić z góry negatywnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
postanowilam dac sobie rade sama i nie ogladac sie na niego, to w koncu w swietle prawa nie jest moj maz. Mysle ze niepotrzebna mi ta szarpanian nerwowa, teskniota, niepwenosc i czekanie. Niech sobie robi, co chce, to juz nie moja sprawa.zastanawiam sie tylko, czy po prostu zamilknac, nie odzywac sie i zyc swoim zyciem nie czekajac na niego, czy jakos go "zawiadomic", ze juz nie chce z nim byc i na niego liczyc. Nie wiem naprawdxe, jakich uzyc slow.Klocic sie nie chce. Mysle ze sytuacja przerosla nas oboje. Wynajme dom, przeprowadze sie do mamy.Jakos to bedzie, poki co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja myślę, że nagła cisza to nie jest dobry pomysł. Jesteście dorośli, on jest ojcem twoich dzieci i należy mu się choćby wyjaśnienie. W ogóle najpierw by się przydała taka "rozprawa pojednawcza". Sprawdź ceny lotów, może akurat znajdziesz gdzieś w styczniu tanie bilety i udało by Ci się polecieć na 1 dzień do niego, zobaczyć wszystko "na żywo"i przede wszystkim pogadać w 4 oczy. I ochłoń trochę, czas jest najlepszym doradcą, nie rób głupstw pod wpływem chwilowego wzburzenia. A jeśli mimo to nic się nie zmieni, to kopnij go w 4 litery. Ale przynajmniej będziesz miała potem poczucie, że zrobiłaś wszystko, żeby ratować związek i jak dzieci się zapytają, dlaczego nie mieszkacie z tatusiem, nie będziesz miała wyrzutów sumienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gryzzeldo, nie mam na to ani kasy, ani czasu ani .....sily i checi. Poza tym on mnie nie wyglada, nawert nie wspominal zebym przed latem przyjechala do niego.To za duzy wydatek, za duzy klopot. A on dopiero pozna wiosna/latem przyjedzie. I co, czekac z ta rozmowa?moze i tak....nie bede o nim myslala, w jakis sposob juz zerwalam, a kwestie formalne zalatwie kjak wroci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, no czekać do lata z rozmową to bez sensu. Czas najlepszym doradcą, ale bez przesady :P myślałam, że może by się udało znaleźć jakąś okazję i polecieć, ale też w granicach rozsądku. I on nie chce wracać przed latem? Przecież te bilety nie są aż takie drogie, jak się je wcześniej kupi lub wyhaczy promocję :o Jeśli nie chce przyjechać, ani ty nie będziesz miała możliwości żeby polecieć, to może umów się z nim na skypie (chyba ma jakiś znajomych zaopatrzonych w intenet?) i tam pogadajcie bez pikających impulsów dobra, muszę lecieć. Zajrzę jeszcze później :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawdaoemigracji
Piszesz że 3 dni w tygodniu ma wolne,więc ile pracuje? pozostałe 2 czy z weekendami 4? nawet jak 4 to myslisz że w fabryce na taśmie ile sie zarabia?? nie pomyslałas ze po opłaceniu zakwaterowania+ wyżywieniu niewiele mu zostaje?? a wysłanie pieniedzy tez kosztuje.Jest tam tylko miesiąc,a nikt po takim czasie kokosów sie nie dorobił a Ty pewnie myslalas ze tam pieniadze rosna na drzewach i trzeba tylko wyciagnac reke aby je zerwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak mi naopowiadal....dzwonil z pol godzinytemu....rozkochany, steskniony...mowil ze bedzie w pon.szukal drugiej roboty....nie bylam wredna, nie powiedzialam mu nic przykrego, wsparlam dobrym slowem.zobaczymy, co pokaze czas, nie bede nic pochopnie robic, ale nadmiernie ufac i tesknic tez nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Silje Arngrimsdatter Wiesz, tak sobie myśle...[nie chcę Cię potępiać - o nie!], ze powinnas wrzucić troszkę na looz.. Poczekaj trochę, tam na prawdę początki są cieżkie. Jeśli nie ma na razie kasy, to sie ciesz, ze w ogole dzwoni. Jest tam zaledwie kilka tygodni, a Ty byś chciała, żeby już wysyłał kokosy. życie tam jest na prawdę ciężkie, a żeby coś odłożyć potrzeba na prawdę czasu. Musi tam się "urządzić" znaleźć pewniejszą pracę żeby cokolwiek więcej zdziałać. Głowa do góry. Macie razemd wójke cudnych, a zarazem niesfornych dzieciaczków - nie bez powodu. :) kochacie sie. Ty kochasz jego, a on kocha Cię. A dowodem tego jest jego wyjazd i mimo nędznych zarobków drogie telefony do Ciebie Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie spisuj go na straty. Ciesz się na prawdę, ze przynajmniej sie stara. uwierz, znam wielu facetów co mają dzieci, a nie interesuje ich, ze nie mają co do ust włożyć. PRzykładem tego jest mój cudowny brat.. :O Ma skonczone 28 lat, w zeszłym roku się ozenił bo jego dziewczyna z ktorą chodził 4 lata zaszła w ciążę. Zmajstrował dzieciaka, nabrał kredytów, niby załatwił rpacę, ale... zapału do roboty jakos nie widac. Ciągle bierze chorobowe, albo wcale bez żadnego tłumaczenia do pracy nie jedzie. Aż dziwie się, zę go jeszcze nie wylali.. W sumie.. z tego co wiem, to wlasnie skonczyla mu sie umowa.. I wiesz co wymyślił? Ze pojdzie na kuronia a reszte dorobi na lewo. Gdyby nie moja cudowna mama to juz dawno utonął by w długach, dziecko pomarło z głodu. Mama nie dosć, daje mu kase, to jeszcze lata do nich z obiadkami. Martwi sie o niego, ale nie rozumie, ze jednocześnie go krzywdzi. On się nigdy nie usamodzielni. Jedynie wtedy [odpukać[ jak mojej kochanej mamy kiedys zabraknie..Wstyd mi, za niego mi wstyd. Dlatego mówie. Daj mu troszkę więcej czasu. niech sie człowiek ogarnie z tym wszystkim. Uwierz, ze jemu tez na pewno jest cieżko. Ty zostałas sama z dwójką niesfornych, lecz kochających dzieciaczków, a on jest tam prawie sam, i pewnie ma "nasrane" w portkach w obawie o to czy wasze dzieci będą miały chleb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×