Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hubert_gotujący

Moja żona nie gotuje. Mam dość!

Polecane posty

Gość rosołek -
Nieprzenikniona - zdołowałaś mnie doszczętnie swoim wywodem . Ty nie polemizujesz - Ty przepisujesz frazesy ,nie odpowiadasz na pytania , tworzysz równoległą dyskusję -po co ? wiesz co ? zaczynam wierzyć że naprawdę " finalizujesz wykształcenie prawnicze " - przejawiasz wybitny talent do " mowy -trawy ". Życzę powodzenia w Sądzie Powiatowym w Tłuszczu :):):) Ps . nigdy nie twierdziłam ,że jestem facetem - widzisz to co chcesz widzieć >

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam wrażenie, że żona nie jest z czegoś zadowolona i odbija sobie. Należałoby coś przemyśleć co można by było poprawić. Ja osobiście też wolałabym robić wspólnie posiłki. To trwa dosyć długo i podział robót skraca czas, a ładnie podane posiłki uprzyjemniłoby menu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mojemu facetowi ciągle powtarzam, że nie umiem gotować, aby później nie było rozczarowania i reklamacji, ale gdy wpada do mnie na weekend to z reguły gotuję, przecież nie będziemy na głodniaka siedzieć. Pomimo tego, że nie umiem gotować to zrobię czasami jakieś piersi z kurczaka w panierce, kotlety mielone albo ugotuje pierś z kurczaka. Proste to i można się najeść. Ale staram się, aby zrozumiał, że jego dziewczyna będzie kiedyś dla niego żoną, a nie kucharką;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam żonę która jada u mamy bo nawet nie chce gotować ze mną wieczorem na drugi dzień, bo razem pracujemy. Co za masakra. mówi ze jej szkoda czasu, ładnej pogody. postanowiłem że jej nie odpuszczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a mój mąż męczy mnie od 4 dni naleśnikami. Kurcze wracamy razem późno, upał jest na 102 a on oczekuje, że będę stać przy patelni i się smażyć razem z tymi naleśnikami. Dodam, że nie byłoby problemu gdyby zjadł np. 3, 4 sztuki ale on je pochłania. No masakra jakaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 2014.06.19 to twoj facet jest frajer skoro leci na takie to to.Tego kwiatu jest na pęczki pewnie ładniejszego ,nie wspomnę że mądrzejszego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monia160
Nie rozumiem czegoś A kto powiedział że żona musi gotować??? Ja nie wchodzę do kuchni wogóle wszystko przyrządza mój mąż jak wróci z pracy i śniadanie i obiad i kolacje Za to ja mam inne obowiązki Jeśli twoja żona nie chce gotować to dlaczego ją zmuszać do czegoś czego nie lubi nie umie??? Podzielcie się obowiązkami niech ona robi inne rzeczy a ty zajmij się kuchnią. Dlaczego wszyscy uważają że kobiety miejsce jest w kuchni a męzczyzna nie może??? Tak samo żona może wrócić z pracy i opiep... męża że nie ma obiadu zrobionego. Nie czaje takich facetów którzy nie liczą się zwe zdaniem swoich kobiet zmuszają je do gotowania i innych A co sami rączek nie mają??? Kobiety w Polsce przynajmniej większość z nich, jest nadal traktowana jak kury domowe -ale nie uogólniam gdyż na szczęście sa takie kobiety które sobie na to nie pozwolą i na szczęście są też tacy mężczyźni szanujący swoje Panie , którzy potrafią zrozumieć, pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciesz sie, ze nie trafiłeś na k***e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a u mnie jest problem innego rodzaju. po ślubie naprawdę wychodziłam z siebie chcąc być "dobrą żoną" no i narobilam sobie przez to tylko kłopotu. jesteśmy razem 8 lat i gotowałam te wszystkie pierogi, bigosy, kotlety, kilogramy ziemniaków i inne ciężkie tłuste rzeczy. dodam że maz moj "lubi sobie zjeść" więc w ilosciach hurtowych. niestety dwa lata temu okazało się że mam poważne problemy żołądkowe i w drodze uzdrawiania siebie przeszłam na veganizm. trochę też z przekonania później żeby nie jeść zwierzaków. mąż mój nie potrafi tego zrozumiec jaką mi ma niby sprawiać trudność stanie cały dzień przy garach bo on by zjadl kotlecika, on chce gulasz i nie wiadomo co jeszcze chce. bardzo dużo się klocimy on sam się za nic nie weźmie nie pamiętam nawet kiedy ostatnio chociażby kanapke mi zrobił. i chcialam naprawde... mogłabym mu przecież podpowiedziec, poasystowac, poinstruowac w kuchni zeby sobie zrobił co by chcial. nie mam ochoty i nie będę sie babrala w mięsie a dań trzeba poprobowac przecież. ale jego się do kuchni i wolami nie zaciagnie. mam zrobić podac on łaskawie zje. więc skoro jest takim skrajnym egoista i go moje zdrowie nie obchodzi ma do wyboru tylko to co gotuje - bo nie powiedzialam że wcale ale są to proste mało skomplikowane dania typu ziemniaki z fasolka albo zupa kalafiorowa, risotto albo inne kaszotto. staram sie nie jadac tez zbyt wielu dań macznych. niestety dla niego to nie jest jedzenie i często pyta "a kiedy ugotujesz cos normalnego" mimo iz od 2 lat tak gotuje i przecież nie bez powodu. w akcie buntu i złości chodzi do mcdonaldow albo zamawia sobie pizze często. też pracuję i nie mam czasu na gotowanie dwudaniowych obiadkow - nawet vege poza tym schudlam i zmniejszył mi się żołądek a i niezdrowo jest na noc sie objadac wiec u mnie zwykle jest jedno danie no chyba ze zupy ugotuje duzo to jest na kilka dni. ale i tak "marna ze mnie żona" bo mu nie dogadzam i bardzo duzo przykrych uwag się przez te dwa lata nasluchalam. nie wiem co to dalej będzie :/ mąż jest przenieszczesliwy a jedzenie chyba jest sensem jego życia :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja to mam szczęście, wszystko mi smakuje co żona przygotuję. Tyle lat nie było ani jednej rozmowy na temat kto ma gotować. Ja czasem też coś ugotuje. Ale ona jest bezbłędna, zawsze pyta się czy mi smakowało, miło jej jeśli tak. Zawsze jest tak. Lodówka zawsze pełna po brzegi. Już na pierwszych randkach wiedziałem że musi być moja. Panowie zwracajcie uwagę czy to nie jest jakaś ksiezniczka. To co tutaj przeczytałem to jakiś dramat, ale macie przesrane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja zona tez nie gotuje. Sam pichce dla nas obojga. Ona jest szczesliwa i odwdziecza sie w lozku. Mniam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To wywal ja na zbity pyks. Po co baba w domu jak nie gotuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Moja zona tez nie gotuje. Sam pichce dla nas obojga. Ona jest szczesliwa i odwdziecza sie w lozku. Mniam Z Prostytutki tez nie gotuja klienta tylko robia w lozku seks z klientem no i sie im placi zupelnie jak ty z zona. Hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale zazdroszczą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko pamiętaj,że gotować możesz bez ograniczeń w zaeżności od apetytu,który jest zawsze,a seks nudzi i przestaje smakować,bo ileż razy możesz "dogadzać sobie taką samą potrawą"czytaj babą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak to jest normalne autorze. no wyobraź sobie kobiety nie zostały stworzone do gotowania a niektóre to wręcz nie tylko nie umieją ale po prostu nie lubią tego robić. oczywiście u nas w wyniku kultury i historii utarło się że kobieta dba o dom i dzieci a facet zarabia. niestety czy stety - obecnie kobiety również pracują a jakoś obowiązków domowych im nie ubyło. nie jestem wojujaca feministka ale raczej typem osoby która po 10 godzinach na nogach nie myśli już nawet o ciepłym posiłku który musiałabym sobie ugotowac i zadowalam się kanapkami. jak jest u nas? różnie. mój mąż jest z domu co wszystko miał pod nos podane a ja miałam wmawiane że moim obowiązkiem jest o niego dbać czyli sprzątać gotowac prać i jeszcze zadyniac do pracy codziennie. do tego jeszcze zaczelo sie wydziwianie ze to nie tamto nie to niedobre tamto nudne itd... bunt mi przyszedł kiedy poważnie się pochorowalam (szpital i te sprawy) i byłam zdana tylko sama na siebie bo nawet nie wpadło mu do głowy ze moze tez bym coś zjadla. on sobie radził - jadł na miescie. dziękowałam Bogu ze dzieci nie mamy :/ taki typ widzisz. a jak jest obecnie? z dobrej woli coś czasem dla niego zrobię - kanapki, jajecznice w niedzielę, raz na czas jakieś pranie ale generalnie każde z nas samo dba o siebie. sprzatam co chce i kiedy chcę. gotuję tylko dla siebie w tygodniu. piorę tylko swoje rzeczy a do tego domowe. myslalam ze to go zmieni i sam się zabierze za basze wspólne obowiazki ale szybko sie przyzwyczail do takiego stanu rzeczy i wie ze jak sobie nie zrobi to nie ma! czasem mnie skrytykuje jako zła żonę ale nie jestem mu wtedy dłużna. pilnuje swoich granic i nie daje sobie wejść juz na głowę. oczywiście wcale nie uwazam ze tak być powinno ale wiem ze z nim inaczej nie będzie. ot. taki typ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krisss
Cześć. U mnie znowu jest tak że ja ciągle gotuje, ciągle zmywak, sprzątam.. zona raz na jakiś czas zrobi pranie i tak się orobi. Najgorsze jest to że przez ostatni czas dzień w dzień przygotowywałem pyszne posiłki zawsze na czas żeby miała co zjeść od razu po pracy, potrafiła wrócić i powiedzieć że nie jest głodna. Mam dość! Ciągle pretensje. Wczoraj miało miejsce że przygotowałem pyszne danie z makaronu. Tym razem nie odgrzalem jak wróciła z pracy. Zapytała więc czy jej odgrzeje , odpowiedziałem że nie... Co w w zamian dostałem? Wielkie pretensje jaki to ja nie dobry, że ja wkurzam itp... ludzie.... ileż można być tak traktowanym... jeżeli chodzi o zmywanie naczyń również przeszkadza mi gdy się nazbiera... czasem pytam czy mogłaby pozmywac chociaż Raz na jakiś czas , też że nie. Raz jak zmusiłem to zmycia naczyń to w zamian dostała wielkiej histerii, zaczęła płakać i przestała się odzywać... masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Domyślam się że nie uwierzycie w to co napiszę. Wróciłem kiedyś z trasy do domu na weekend. Miałem jednak jeszcze rozładunek w kraju który musiałem załatwić w poniedziałek i syn chciał na ten rozładunek pojechać ze mną. Oczywiście zabrałem go a na przerwie odgrzałem żarcie ze słoika kupione w sklepie. To oczywiście syf ale tak się podczas minionego już na szczęście małżeństwa żywiłem. Syn był takim obiadem zachwycony i prawie wrzasnął - ale to dobre! Smutne w tej niestety prawdziwej historii jest to że moje byłe doczesne nieszczęście potrafiło gotować smacznie tylko ważniejsze było winko z sąsiadką lub jakieś pierdoły w telewizji od ugotowania smacznego obiadu. Posłuchajcie mnie ludzie bardzo uważnie. Nieodpowiedniego partnera który ma w tyłku potrzeby współmałżonka się zostawia. To jest JEDYNE słuszne co można w takiej sytuacji zrobić. Nie dać szansy komuś kto na żadną szansę nie zasługuje. Inaczej zmarnujecie sobie wszystkie lata na dawanie tych szans. A teraz róbcie co chcecie. Nikt nie ma większego prawa do tego aby zmarnować wam życie. Wasze prawo do tego jest nadrzędne. Trwajcie przy szantrapach i łudźcie się że coś się zmieni i nie zapominajcie wmawiać sobie że ****ardzo kochacie. Ja jestem już ładnych parę latek po rozwodzie i nigdy nie byłem szczęśliwszy. Jestem znów młody znów szczęśliwy i moje życie znów usłane jest różami bez cierni. Ciernie pozostawiłem żonatym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szczęśliwy człowiek

Nawet nie warto rozmawiać. 

Zostaw ją i szukaj innej a jeszcze lepiej zostań singlem z odzysku 

zero stresów i wysłuchiwania 

zacznij normalne życie.

Partnerek na sex będziesz miał wystarczająco. 

Będziesz zdrowy i szczęśliwy 

polecam zostawić złą kobietę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×