Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zupapomidorowa

Zdradzona a jednak z nim?

Polecane posty

Pewnie, że nie ma sensu kochac...bo miłośc nie ma nic wspólnego z takimi pojęciami jak sens, czy logika...chyba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz Khati...nie Ty jedna masz doła:( Nie wartościuje tu, który gorszy czy jak ale poprostu trzeba przyjąc za aksjomat, że cierpienie to norma i wtedy dół jest już troszke przysypany:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma za co...a, że sie dziś rozpędziłem troche to może coś mądrego napisze...przypadkowo oczywiście:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na pewno nie zaszkodzi :) Sam tytuł topiku nieaktualny, przynajmniej druga część. Ale może jakaś zbłąkana duszyczka znajdzie tu coś mądrego i się pozbiera ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam niezachwianą pewnośc, że jest co najmniej jedna taka osoba...sam nie wiem czemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może tu sie przeniesiemy? Ale tu trzeba poważnie do sprawy podejśc żeby topiku nie zmarnowac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zupka... ja nie zostalam zdradzona jednak łączy nas jedno - rozstanie z osobą, ktora sie kochalo. W momencie bycia z kims Nasz taki wewnętrzny egoizm przestaje istniec. Bo nagle ze słowa JA robi sie slowo MY. I wszystko jest rozpatrywane w tych kategoriach. Co zjeMY, co kupiMY, jaki film obejrzyMY, do której śpiMY, kiedy sie przytuliMY itd... Jego zycie zaczyna byc naszym zyciem i na odwrót. Milosc to dobry punkt zaczepienia. Nasza uwaga, myśli, rozterki, sny, marzenia... wszystko skupia sie na nim. Wspieramy... pocieszamy.... kochamy... ale kogo? Nie siebie tylko JEGO. I w momencie gdy dochodzi do rozstania znowu zostajemy same sobie. I te wszystkie kłębiące sie emocje, uczucia i rozterki spadają nam na głowe jak grom z jasnego nieba... I trzeba od nowa nauczyc sie jak zyc dla Siebie...jak samą siebie pokochac, jak robic cos dla siebie i jak funkcjonowac z samą sobą. Choc to bardzo trudne.... Ale zupka patrze na Twoje wpisy i widze jak bardzo jestes poukładana osobą. Masz taką wewnetrzna sile. Powiedz mi... jaki masz teraz stosunek do tego wszystkiego? Jak sie czujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu tez wstawie:) Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne. W. Szymborska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kath - jeszcze raz dzięki, że wpadłaś :) Jak się czuję? Do zeszłego tygodnia rosłam w siłę. Dzisiaj mam do powiedzenia tylko jedno. KURWA!! Znowu, znowu, znowu, wróciło, boli, znowu niepotrzebnie rozkminiam, za nic się nie mogę wziąć, jakbym cofnęła się w czasie do dnia, kiedy zakładałam ten topik. Jak tylko ktoś powie coś miłego, zaczynam kombinować, co tak naprawdę ma na myśli, i którą z jego panienek jestem (oczywiście nie mówię tu o tym ciulu, tylko o innych osobnikach rodzaju męskiego) Niczego się nie nauczyłam :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość protkowa
hej :-)pierwszy raz odwiedzam ten topic...czytam te Twoje wypowiedzi i momentami czuję jakbym to ja wyrażała swoje myśli,swój ból i samotnośc-kiedyś.Bo dziś jestem silniejsza,wspomnienia bolą nadal,ale...poukładałam sobie wszystko od początku-bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość protkowa
Wiesz czasem zastanawiam się -co bym zrobiła gdyby stanął tu przede mną i chciał wrócic...i coraz bardziej upewniam się w tym,że nie potrafiłabym już z nim byc...i to w pewnym sensie daje mi siłę do tego by życ dalej ,nie oglądac się za siebie tylko patrzec w przyszłośc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość protkowa
nie ma cię już zupko :-( Trzymam za ciebie kciuki :-)po długim okresie prawdziwego bólu przyszedł czas na spokój i ukojenie..może nie jest tak do końca ale daję radę ;-) Tobie też się uda :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zupcia to twoje zdanie: "Jak tylko ktoś powie coś miłego, zaczynam kombinować, co tak naprawdę ma na myśli, i którą z jego panienek jestem (oczywiście nie mówię tu o tym ciulu, tylko o innych osobnikach rodzaju męskiego)" W związku z tym mam pytanie do Ciebie: A z iloma osobnikami płci męskiej Ty kombinujesz w takim układzie, skoro tak często słyszysz te miłe słowa?:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
protkowa - dzięki, że wpadłaś :) Hmm, też chciałabym, żeby na nowo wszystko mi się ułożyło. Myślałam, że jestem już na tym etapie. Ja nawet nie dopuszczam myśli, że mogłabym się zgodzić na powrót. Nie po tym, co przeżyłam. Tym bardziej, że wielokrotnie okazał mi, jak bardzo ma mnie gdzieś. Rambo - nie trzeba się szczególnie starać, żeby usłyszeć coś miłego. Już kiedyś mówiłam - każdy lubi zupępomidorową ;) A teraz zmykam z psem się przewietrzyć, może jak mózg pooddycha, to się uspokoi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to daje Ci rozgrzeszenie...idź i oddychaj...porzucaj psu patyki albo kości absztyfikantów;):classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×