Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dziewczynasarna

Mój mężczyzna wpiera mi, że go nie kocham, że go już nie chcę, że mam innego..

Polecane posty

Gość dziewczynasarna

Witam, mam ogromny problem ze swoim mężczyzną. Kocham go niesamowicie mocno... Ostatnio, od miesiąca nie poznaję go... Nie wiem nawet, od czego zacząć... Od zawsze był zazdrosny. Sprawdzał mi telefon, uważał, że powinnam dać mu swoje hasło do skrzynki mailowej itp. Od 2. tygodni w ogóle nie chce się ze mna sptoykać - nie widzieliśmy się od tego czasu ani razu. Rzadko kiedy odbiera telefon ode mnie, czasem pisze smsy.. Kilka dni temu rzucił mnie własnie smsem... Następnego dnia dzwonił, mówił, że nie odszedł... Że mnie kocha, że jesteśmy razem.. Non stop pisze, że go nie kocham, że na pewno mam już innego, że "nie grzebałam się ze znalezieniem nowego"... boli mnie to, bo nie mam nikogo, piszę do niego, że kocham go i że czekam na spotkanie (powiedział,że jak się lepiej będzie czuł to sięspotkamy). Mówię mu, że jestem z nim, że wspieram go(myślę, że ma jakieś stany depresyjne)... ale czasem nie mam już po prostu siły.. Na moim blogu znalazł zdj. kolegi - to zmarły chłopak mojego przyjaciela geja.. W nocy mój facet napisał do mnie tak przykrego smsa, pełnego przekleństw, w którym chodziło o to, że on to p***doli, żebym mu nie pier***iła, że jest jedyny, bo nie jest, żebym się dobrze bawiła z tym nowym... Potem napisał, że ja go nie kocham, że go już nie chcę, a jeszcze później, że dałby wszystko, by cofnąć czas, w któym on był dla mnie jedyny, w którym nie widziałam świata poza nim... tyle, że tak naprawdę jest. Kocham go i nie widzę świata poza nim. Ale ... jego zachowania nie rozumiem: ja piszę do niego łagodnie, spokojnie, że kocham, że jest tylko on, a on dopisuje mi w tak drastyczny sposób... w drugi dzień swiąt BN powiedział mi, żebym się odkochała w nim i szukała nowego, na kolanach błagalam, by został ze mną...potem, w nocy, powiedzialam mu - było już między nami lepiej- żeby mnie nie oddawał innym, bo to boli, bo kocham tylko jego...Bił mnie na oślep, dusił, powiedział : a co? chcesz innego? nie oddam cię! itp. Jestem wykończona, tyle,ile ja włożyłam serca w to, by go zapewniać o mojej miłości...samo to powinno być dla niego dowodem, jak strasznie mi na nim zależy.. Boli mnie to, co do mnie pisze... Nie radzę sobie z tym... Chciałabym mu pomóc...ale ...ja też już potrzebuję pomocy...czuję się jak śmieć, nic niewarta osoba... on potrzebuje non stop adoracji, ja od miesiąca nie dostałam niemal nic od niego... tylke krzywdzące słowa... Nie rozumiem jego zachowania. Jak do niego dotrzeć? Jak pokazać mu, udowodnić, że tak strasznie go kocham i że liczy siętylko on? ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boze jak mozna byc z kims
takim? dziewczyno, gdzie ty masz swoj honor? dlaczego mu sie tlumaczysz? on jest chory, a ty jestes zalosna bo uzalezniona od jego obelg. sliczna "milosc", nie ma co :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Im so sorry for you
ej ale po tym wszystkim ty nadal chcesz z nim byc?? Przeciez to jakis niezrownowazony psychopata. Ja bym uciekala jak najdalej. Przeciez skoro on ma takie jazdy to pewnego dnia moze cie zabic. Daj sobie spokoj i naprawde poszukaj innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
facet, zachowujący się w ten sposób, to nie facet, tylko dziecko, w dodatku chore :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łesz kurwasz
ale koles ma popierdolone w glowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynasarna
myślę, że on jest w depresji..chcę mu pomóc, lecz naprawdę nie wiem już jak... nie umiem aż tyle dawać mu od siebie, kiedy w podzięce nie dostaję niemal nic. To nie chodzi o to, że moja pomoc jest interesowna... Po prostu kocham go a jego reakcje, słowa, smsy naprawdę mnie ranią. Nie zdradziłam go nigdy, fakt, znalazł mi kiedyś w telefonie smsa od kolegi, w tym smsie było napisane, że "ma na mnie ochotę, że jestem b.ładna"... po tym mój facet wpadł w szał, powiedział, że go zdradzam na pewno. Nigdy go nie zdradziłam, chciałam podobać się wyłącznie jemu, nie prowokuje innych facetów. Mam kilkoro kolegów, których mój facet nie lubi. Nie wiem, jak zaradzić tej sytuacji? Chciałabym, żeby mój chłopak czuł się pewnie i bezpiecznie, bo naprawdę bardzo go kocham... Ale nie wiem, jak mu to zapewnić? Wymyślam dla nas różne wyjścia/wypady(teraz to już nigdzie nie chodzimy, po od pół miesiąca nie chce się ze mna widzieć), jak widzę ładną rzecz, to mu ją kupuję, takie drobiazki, ale żeby miał.. gotuję mu.. no kurcze staram się :( naprawdę... i non stop pisze, że kocham, że jest jedyny, naj, cudnowy... ale to jak grochem o ścianę... co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krolowa Narnii
za bardzo sie starasz. Koles wie, ze bez wzgledu na to jaka akcje odwali ty i tak bedziesz go blagac na kolanach i przepraszac za to ze zyjesz. Nie widzisz ze to patologia?? On sie czuje pewnie bo wie, ze go nie zostawisz. Nie chce cie widziec od miesiaca?? Bardzo dobrze niech sie buja i w koncu zobaczy, ze nie masz ochoty byz pieprzona ofiara psychopaty. No chyba, ze chcesz, ale moim zdaniem to nie ma sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynasarna
... nie umiem zrozumieć jego zachowania... Co powinnam zrobić? odejść?....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
pewnie ze odejść, za nic nie zmarnowałabym sobie zycia z takim psycholem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynasarna
...a jak jemu można pomóc? wiem, ze się męczy... zazdrość, niepewność, dół, w jakim ostatnio żyje.... wielokrotnie pisał mi, że chce się zabić... Chcę, by żył szczęśliwie, by to, co go zjada od środka minęło... jak mu pomóc? Proponowałam mu, że pójdziemy do lekarza. umówiłam wizytę.. nie poszedł..wiem, jak trudno jest z takiego potęznego dołka wyjść... od samego początku powtarzałam mu, że jestem przy nim i wyjdzemy z tego razem, ale to nie dziłało... od jakiegoś czasu i ja w takim dołku się znalazłam, bo zbyt wiele przykrych słów do mnie powiedział w któtkim czasie.. ale ja czuję, ze sobie poradze, a on - chyba potrzebuje pomocy z zewnątrz. Dzwoniłam do jego mamy - powiedziałam, że myślę, że on ma stany depresjne, jego mama zaśmiała się i mówi, ale co ty opowiadzasz? w domu zachowuje się normalnie, je, chodzi, nic sie nie dzieje... a to był taki czas, że ja codziennie po kilka razy słyszałam, że on chce się zabić... więc rodzina nie zareagowała, a mnie trudno z tym obciązeniem żyć, bo - choć to głupie, wiem - to czuję się za niego w jakiś sposób odpowiedzialna, bo wiem, jako to jest znosić "ból istnienia " w samotności . Okropnie. Może macie pomysł, jak mu pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
dziewczyno Ty sie zacznij martwic o sibie nie o niego, ten dupek wzbudza w Tobie poczucie wint, straszy Cię, takim psycholom nie da sie pomóc. A zapewniam Cie ze nic sobie nie zrobi, wykorzystuje tylko Twoja naiwnośc, a Ty nie dostrzegasz ze marnujesz zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Richard Alpert
Musisz być bardzo atrakcyjna że taki zazdrosny jest:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynasarna
..oczywiście racjonalnie rzecz ujmując, to ze mna coś nie tak musi być, skoro na takie traktowanie mnie pozwoliłam jemu... Mam o to żal do siebie, zdarzyło mi się przepłakać trochę nocy z tego powodu, że ze mnie taka frajerka.. Ale - z powodów mi nieznanych - jakoś trudno mi zakończyć ten związek, co jest o tyle idiotyczne, że właśnie parę dni temu on rzucił mnie jak śmiecia, smsem... Potem powiedział, że wcale nie chciał rzucić, nie rzucił i że jesteśmy razem... ale... takich słów się nie zapomna... dużo złego mnie spotkało, pewnie dużo złego wyrządziłam mu, skoro czuje się aż tak niepewnie... chciałabym wyjść z tej sytuacji z jak najmniejszymi ranami, chciałabym, by i on miał jak najmniejsze... Nie mogę przeboleć tego, że przy tak dużej miłości, jaka była (jest?) miedzy nami, on teraz z taką lekkością pisze do mnie tak ohydne rzeczy... jest we mnie dużo bólu i strachu... boję się z nim rozmawiać.. boję się, co napisze, jesli w ogole napisze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynasarna
...dziękuję Wam wszystkim za komentarze.. Po raz pierwszy opowiedziałam tą sytuację, ktora tak mnie dręczy... Nie wiem jeszcze, jakie jest rozwiązanie mojego problemu, nie wiem, co zrobić.. Wiem... Odejście. To najsensowniejsza odpowiedź.. Ale wierzcie mi, że to dość trudne.. W sumie przez to, że mój mężczyzna od poł miesiąca nie chciał mnie widzieć ani razu, spowodowało, że żyję jak w letargu, i trochę jak zawieszona w próżni.. Chciałabym już pójść w jakaś stronę... Ale to, o co go prosiłam, to rozmowa.. Bo ja uważam, że mi się ona należy, i że należy się tej naszej miłości. Byliśmy ze soba, dzieliliśmy marzenia, dni, noce.. Jak można zakończyć wszystko smsem? Marzę o rozmowie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×