Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jakzwykletoja

nie kocham żony?

Polecane posty

Gość jakzwykletoja

Jesteśmy 4 lata po ślubie, mamy 2 dziewczynki i jakoś tak brakuje mi bratniej duszy. Przed ślubem chciałem odejść. Chociaż ją kochałem, to widziałem, jak bardzo do siebie nie pasujemy. Mówiłem jej o tym, ale ona -zawsze ze łzami, że miłość przezwycięży i tak mnie zakręciła, że uległem. Starałem się na początku jak mogłem, ale już nie daję rady. żeby chociaż na chwilę odpocząć psychicznie, biorę samochód i jeżdżę sobie wieczorami bez sensu, bez celu. To mnie odpręża. Straciłem radość życia, zamknąłem się w sobie. Nie powiem, że jej nie kocham, ale wiem, że to nie to. Wiem, że nigdy nie będę z nią szczęśliwy, pomimo wspaniałych dzieci. Wiem, że i ona się ze mną męczy, ale twierdzi, że mnie bardzo kocha i nie wyobraża sobie życia beze mnie. Ja jestem zdania, że jeszcze poznałaby kogoś, kto jej da prawdziwe szczęście, ale ona nie chce togo słuchać i robi awantury. Nie mam innej kobiety, ale podejrzewam, że lepiej mi by było samemu. To nie egoizm, ale chcę dać nam szansę na prawdziwą miłość. Ja chyba nigdy w życiu nie byłem szczęśliwy. Czasem spotykam różne kobiety -w pracy, na uczelni - gada mi się z niektórymi lepiej, niż kiedykolwiek z żoną. Daje mi to jakieś namiastki szczęścia, ale nie szukam kochanki, chociaż wiem, że nie miałbym problemu ze znalezieniem. Chcę być po prostu szczęśliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pieprzysz o tej miłości jak jakaś nastolatka. Żony nie kochasz ale jednak kochasz. Pragniesz prawdziwej miłości... Wiesz jaki masz problem? Nie wiesz czego chcesz. Gdybyś wiedział, nie zgodziłbyś się na życie z kobietą, na której Ci nie zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsfsfsd
Racja. Radzę odejść bo jesteś z nią tylko z litości. Zresztą i tak ten związek wisi na włosku już. Rozpadnie się wcześniej czy póżniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakzwykletoja
Czy jest tu na tym forum ktoś, kto po co najmniej 10-ciu latach małżeństwa może powiedzieć, że ani razu nie miał żadnych wątpliwości, że dobrze wybrał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amaletta
jubileusz diamentowych godów impreza, goscie, dziennikarze dziennikarz pyta jubilatni: - i nigdy w czasie tego małżeństwa nie myślała pani o rozwodzie? nie - odpowiada jubilatka za to czesto myslałam o morderstwie ;) A jaja masz autorze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasanna
Tak naprawdę to problem zaczął się zanim jeszcze weszliście w ten związek. Nie poznaliście SIEBIE, własnej osoby. Nie poznaliście własnych potrzeb, oczekiwań. Nie określiliście czego chcecie od życia, itd. Miłość jest mocnym fundamentem na różne kryzysy ale nie załatwi problemów z własną osobowością. I w tym tkwi cały problem. Ludzie traktują miłość jako lekarstwo na własne smutki, problemy, wewnętrzne nieścisłości. Tymczasem miłość nam niczego nie załatwi. Mieliście zły start. Będzie Ci trudno. Będziesz się męczył w tym związku tak długo jak nie uporządkujesz własnego świata wewnętrznego. Zadaj sobie pytania : Kim jestem? Czego chcę od życia? czym dla mnie jest szczęście? Co sprawia mi radość? I odpowiedz na te pytania nie w kontekście Twojego związku ale wyłącznie z Twojej perspektywy jako człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stylowa
ja jestem przekonana na 1000000% mojego męża,jestem pewna ,że nigdy zdania nie zmienię. Życzę tego każdemu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sasanna
Podstawą każdego związku jest dialog. Rozmawiajcie ze sobą z jak najmniejszą dawką emocji. Aby to osiągnąć musisz dać kobiecie wyświechtane "poczucie bezpieczeństwa" wtedy ona się otworzy. Być może dojdzie do podobnego wniosku co Ty. Wtedy podejmiecie decyzję co dalej. Ale najważniejsze będzie to że zrobicie to RAZEM. Albo nastąpi przełom. Poprzez szczere rozmowy odkryjecie w sobie PRZYJACIÓŁ, którymi chyba nie jesteście (bo związki opierają się nie tylko na miłości, seksie, wspólnym domu itp. ale również na przyjaźni) Zrób wszystko by ratować związek. A gdy dojdziecie do wniosku, że się nie uda - trzeba iść dalej i szukać swego szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słowo Prawdy
Wielki PLUS dla autora, że nie szuka pocieszenia na boku (nie zdradza). Bo jak patrzę na topiki obok (o zdradach właśnie) to nóż się w kieszeni otwiera. Jeśli są dziedzi to powinieneś walczyć o to małżeństwo. Może jakaś poradnia, albo pomoc osoby trzeciej w ułożeniu spraw z żoną. A tak na marginesie to powiem Ci, że zawsze koleżanki wydają się super materiałami na partnera. Tylko przyjaźń tego typu często się kończy kiedy zaczynasz z taką być. Dlatego tego typu argumenty lepiej odrzuć. Trzymam za Was mocno kciuki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakzwykletoja
Wiem czego chcę -chcę czuć się spełniony w każdej dziedzinie swego życia. Jestem zadowolony z pracy, czuję się dobrym ojcem, zresztą dzieci wolą mnie od matki -z problemami, przytulić się -to do mnie -mnie pierwszego witają jak wracamy do domu.Między innymi to mnie drażni. Wolałbym, żeby bardziej kochali ją. Mam dobrych kolegów, ale nie czuję się spełniony w tej jednej dziedzinie -w tym związku. Rzeczywiście, jak teraz patrzę na to wszystko, to widzę, że to związek z litości, więc pytam, czy ktoś miał podobnie i przetrwał jego związek. Czy mam jaja? Kiedyś nie miałem, żeby postawić na swoim, a teraz? -teraz to wolałbym nie mieć jaj -cokolwiek to oznacza. Żeby to przetrwało, muszę udawać, grać. Nie wiem na ile jeszcze starczy sił. Tylko to, że jestem optymistą, nikt mnie jeszcze nie skrobał spod balkonu. Mam tylko nadzieję, że mi optymizmu nie zabraknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uczuciowa------
to po co sie hajtales? nie trzeba brac slubu zeby wychowywac dzieci.razem tez nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bui3r3rv
autorze czuje dokladnie to co ty tylko ze ja jestem zona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bui3r3rv
nie czuje zrozumienia wspolnego celu pasji namietnosci szczescia oddania nie moge powiedziec ze go kocham ale i nie umiem przyznac ze juz nie kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bui3r3rv
jestem w zawieszeniu czekam na cos tylko trudno okreslic na co dokladnie to jak czekanie na spelnienie marzenia ktore juz dawno ulecialo w niepamiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uczuciowa------
a jaka byla przyczyna slubu skoro go nie kochasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bui3r3rv
wtedy wierzylam w marzenia w niego w to ze zycie wyglada inaczej bylam bardzo mloda teraz mnie to przerasta czuje sie jak osoba chora na klaustrofobie zamknieta w ciasnym pomieszczeniu wypruta od wewnatrz emocjonalnie nie tego szukalam w zyciu nie o tym marzylam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bui3r3rv
ten stan wyniszcza mnie od srodka zatruwa emocjonalnie pozbawia naturalnosci i spontanicznosci uczuc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakzwykletoja
Właśnie, zrozumienia, wspólnego celu, pasji, namiętności, szczęścia, oddania. Mamy na wszystko inną definicję. Przeciwności -jeśli się przyciągają, to później się męczą. Zaczęło się to wszystko od mojego hobby, a po ślubie zaczęło jej ono przeszkadzać, a to początek góry lodowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bui3r3rv
u mnie dokladnie tak samo na wszystko inne spojrzenie u niego jakies plytkie bez wyrazu zasadnicze i szorstkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bui3r3rv
bez delikatnosci powiewu swiezosci nutki romantyzmu szorstkie czynnosci wykonywane automatycznie dusze sie on mnie wypala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bui3r3rv
zatracam swoje wewnetrzne cele pragnienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakzwykletoja
kurcze, -czytasz w moich myślach... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marrrusia 28
Najpierw piszesz: "Straciłem radość życia, zamknąłem się w sobie. " A potem: "Ja chyba nigdy w życiu nie byłem szczęśliwy." No to jak w końcu jest... Jeżeli nie byłeś szczęśliwy przed małżeństwem, to jak go rozmontujesz nagle staniesz się szczęśliwy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bui3r3rv
ja czuje ze inna kobieta da mu wieksza radosc i spelnienie bardzo bym mu tego zyczyla bylabym szczesliwa odczuwam wewnetrzny brak mozliwosci dania mu szczescia nie jestem zdolna dac mu swoich uczuc on nie jest w stanie ich przyjac tak ja tego pragne nie umie zalesc sie na plaszczyznie na ktorej ja odczuwam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem cie doskonaleee
Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze przeciwnosci, ktore sie przyciagaja to spalona wizja zwiazku tak sie zyc po prostu nie da!! klotnia dzien w dzien szalu mozna bylo dostac, razem zle osobno jeszcze gorzej :( ale ten koszmar trwal za mlodu.. 1 taka prawdziwa milosc :) a teraz hmm jest swietnie oby tak dalej :) ale z osoba z ktora z dnia na dzien odkrywam ile nas laczy !! czy to w szarej codziennosci czy jedzeniu - kocham ten stan rzeczy i zycze kazdemu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bui3r3rv
a ja to rozumiem bo tez nie bylam szczesliwa w zyciu nie umiem odczuwac szczescia dlugotrwale moze tylko chwilowo mala namiastke ale nigdy nie dluzej mocniej zawsze brakuje jakiegos glebszego smaku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem cie doskonaleee
moze zaczniecie sie smiac :D ale 1 raz w zyciu poznalam osobe co lubi z jajka wyzerac bialko, a ja akceptuje tylko zoltko :D teraz bynajmniej nie musimy wyrzucac dla nas niesmacznych czesci jajek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem cie doskonaleee
jesli choc trche zalezy ci na szczesciu rodzinnym to sprobuj wybrac sie do poradni malzenskiej :) jesli to nie poskutkuje to jedyne wyjscie sie rozstac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz... Kilka lat temu dałam się zwieść takim słowom. Byłam samotną mężatką potrzebującą ciepła, czułości, miłości i uwagi. Mój mąż cały swój wolny czas poświęcał swoim pasjom i zaniedbywał nas, nasz związek (długa historia). I pojawił się ktoś taki, jak ty - pięknie piszący, pięknie mówiąc oo poszukiwaniu bratniej duszy, o samotności w małżeństwie... Był tak pięknie mówiący, jak bardzo żonaty. Niestety byłam tak głupia, że skoczyłam głową w dół nie sprawdzając, jak głęboki jest basen. Okazało się niestety, że basen był prawie pusty... Przypłaciłam ten romans zdrowiem. Czy moje małżeństwo się rozpadło z tego powodu? Nie. Praktycznie nie istniało już miesiąc po ślubie. To był jedynie sygnał, że czas je skończyć. Chcesz być szczęśliwy? To nie szukaj tego szczęścia wokół siebie a w sobie. Nie obarczaj żony winą za brak szczęścia i za niepowodzenia. Pomyśl o córkach. Porozmawiajcie o tym. Spokojnie. I dajcie sobie szansę. Jeśli trzeba, to na życie bez siebie. Zadbajcie przede wszystkim o dzieci, one są od was ważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×