Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Piszcie prosze

Jakie macie podejście ro małżeństwa a jakie do życia na kocią łapę

Polecane posty

Gość anakondaaaa
Bzdura,bzdura i jeszcze arz bzdura. Powtarzam,to,ze ktos zyje w zwiazku neiformalnym nie oznacza ,ze łatwioej ejst mu sie rozstac.Oczywiscie,moze tak byc gdy obie str.zyja ze soba,ale tak jakby nie zyły ze soba,tylko po prostu pomieszkuja ze soba. Przezywszy ze swoim facetem ponad 24 lata njie wyobrazm sobie rozstania i nawet jakby mialo do neigo dosjc to nic łatwego w nim by nie bylo,a wrecz przeciwnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja uważam , ze jednak lepsze jest małżeństwo kiedy się rozwiodłam i spotkałam obecnego męża to myślałam, że nigdy przenigdy- bo właśnie potem rozwody, podziały itd ale kiedy przeprowadziliśmy się do naszego mieszkania i zaczęliśmy planować dziecko.....to tak na dobrą sprawę czy jest się mężem i żoną, czy żyje się na kocia łapę to wcale rozejście się nie jest już pstryknięciem palcem- bo miłość, bo dzieci, wspólny dorobek... małżeństwo jest ułatwieniem i w sprawach materialnych i jeśli ma się dzieci a po za tym najnormalniej w świecie jest zaciśnięciem związku kiedy mój mąż jest tylko mój a ja jestem tylko jego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trymigaj
zgadza sie ze rozwod ma swoje plusy,jest jakas tam wspolnota,dziedziczenie,rozne prawne formalnosci latwiej zalatwic,a konkubinat to obcosc w swietle prawa,ani dziedziczenia,ani rozliczania sie...mysle ze jakjest juz dziecko to slub wiele ulatwia,ale ja zdecydowanie wole kocia lape,ale to moje zdanie i wybor:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza żona
Już tu sie wypowiedziałam że wolę ślub. Żyłam 3 lata w konkubinacie i to ja przestałam się starać o związek, byłam coraz bardziej zniechęcona, czepiałam sie wszystkiego bo nie widziałąm sensu tego związku skoro mój konkubent nie wspomina nic o slubie, na początku była mowa że kiedys sie pobieżemy i potem ... cisza. w końcu uczucie zanikło i juz nie było czego ratować. poza tym źle sie z tym czułam że nie jestesmy prawdziwa rodziną. To czy ktos o siebie i o partnera dba tez nie jest zależne od stanu cywilnego. Mój obecny mąż własnie po slubie zmienił sie na lepsze bo był juz mnie w 100% pewny, że na pewno go kocham, chcę z nim być i jest po prostu szczęśliwszy i ja tak samo. zawsze trzeba sie starać i pielęgnować związek. Małżeństwo tez może sie w każdej chwili skończyć, mnie nie powstrzymałoby na pewno przed rozstaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anakondaaaa
to i ja sie wypowiem.--zgadzam sie z Toba. Ogolnei to nie mam kłopotu nigdzie,nawet w urzedach z tym,ze zyje w konkubinacie.Podaje prawdziwe fakty i zadych problemow nie ma.W szpitalu takze.Ja lezała w szpitalku,maz lezał,dziecko tez i zadne z nas nie miało kłopotow z odwioedzaniem,dowiadywaniem sie o zdrowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anakondaaaa
Ja np.nie martwie sie o majatek bo wszystko dziedziczy nasze dziecko. Rozumiem ,ze jezli para nei ma dzieci,albo ktoras ze str.ma dzici z poprzedniego zwiazku to wtedy kobieta obawia sie o swoja przyszłosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość intercyza2
Ja żyję w małżeństwie ale mamy intercyzę. Niektórym wydaje sie to niedorzeczne a my oboje bardzo chcielismy być małżeństwem bo tak wolimy a intercyza była nam potrzebna w razie ew. długów bo nie wiadomo było jak sie rozwinie firma mężą w która zainwestowalismy.Uwazamy że małżeństwo to jakby jeszcze wyższy stopien bycia razem, bliskości i prawdziwa rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza żona
Anakonda mi nie chodzi o obawy o przyszłośc ja np. mam swoje mieszkanie i mój mąż nic nie odziedziczy bo mmieszkanie dostana moje dzieci, on zreszta ma swoje. Dla mnie ślub jest po prostu dowodem że chcemy być rodziną, że chcemy byc razem do końca. Wiem że za 10 lat to może sie zmienić ale teraz tak myslimy. Poza tym jednak jest to ułatwienie w codziennym zyciu no i otoczenie traktuje nas poważnie, mąz to mąż a nie kolejny kochaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasndxjbxd
intercyza2--no nie :-) nie osmieszaj sie stweirdzeniem,ze małzenstwo to jakby wyższy stopien bycia razem ,bliskosci i prawdziwa rodzina :-) A moj zwiazek ,trwajacy ponad 24 laa ,w ktorym ur.sie nasze zaplanowane dziecko po 3 latach bycia razem uwazasz za cos gorszego :-) Smieszne podejscie do zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziecko z pierwszego związku nie ma nic do rzeczy:D bo co? ja mam syna z pierwszego małżeństwa i córkę z obecnego przez 2 lata żyliśmy z mężem na kocią łapę z moim synem po prostu uważam, że ślub ułatwia i tyle- pewnie że można i inaczej i na każdym kroku tłumaczyć ale po co? ślub ma być dowodem miłości a nie przeszkodą w niej i nie wiem czemu jest tak rozumiany powtarzam ja bardzo długo się wzbraniałam przed ponownym ślubem co śmieszne to ten drugi ślub był kościelny nigdy nie żałowałam , że stanęłam przed ołtarzem mam uczucie, że nasz związek jest taki........pełniejszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza żona
Najbardziej ludzi łączy dziecko - wtedy do końca życia jestesmy w pewnym sensie ze sobą związani. Rozwód mozna wziąć i po latach zapomnieć że były mąż w ogóle istniał a dziecko jest czymś co nas wiąże na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza żona
anakonda ale w świetle prawa rodziną nie jestescie. Dziwię sie takiemu podejściu. W czym ten slub by wam zaszkodził?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie osmieszaj sie stweirdzeniem,ze małzenstwo to jakby wyższy stopien bycia razem ,bliskosci i prawdziwa rodzina a ty nie ośmieszaj sie publicznymi dowodami na to , że nie umiesz dyskutować każdy odbiera związek inaczej i każdy ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie co wcale nie oznacza, że ty masz w taki dość niefajny sposób zbijac czyjeś argumenty może szanuj odczucia twoich rozmówców?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasndxjbxd
starsza zonba,przestan chrzanic,ze małzenstwo to chec bycia rezam,bycia rodzina. A moj zwizek to co,cos gorsze\go od Twojego małzenstwa :-) Jedynie zgadam sie z Toba,ze najwiecej łaczy dziecko.Chociaz i u wielu dziecko nic nie oznacza,bo prawde powiedziawszy w szczegoplnosci te dzieci rodza sie niezapalnowane tak do konca,nie mowiac jzu o zwykłych wpadkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najbardziej ludzi łączy dziecko - wtedy do końca życia jestesmy w pewnym sensie ze sobą związani. NIESTETY do końca życia patrzysz na faceta, którego chciałabyś zapomnieć:P do końca życia interesują cię jego sprawy i problemy, ze względu na to że jest ojcem twojego dziecka:P i robisz to dla dziecka przerabiam to z byłym mężem:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza żona
Ja tak uważam. Jesli nie byłabym pewna że chcę być z moim mężem do końca to bym slubu nie brała. Nie mam nic do konkubinatu - kazdy niech żyje jak chce wypowiadam jak ja to czuję. Dla mnie to dowód miłości, oddania i tego że facet chce spędzić ze mna reszte zycia. Gdyby nie chciał slubu oznaczałoby to że nie jest tego pewny - tak to czułam w moim konkubinacie. Poza tym żadko sie zdarza że kroś zyje bez slubu 25 lat. Na ogół konkubinat kończy sie albo slubem albo rozstaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasndxjbxd
ilke :-) ja po prostu nie rozumiem jak mozna wypowiadac sie wtaki sposob,ze małzenstwo to cos pieknego a konkubinat be.Czy Wy macie przed oczami tylko jakichs zuli zyjacych w konkubinacie,ze wywyzszacie sie,ze macie papierek. Jzeli tak do tego podchodzicie,to ma moge wspołczuc Wam,ze musicie wychodzic z amaz aby byc pewne swojego faceta,aby mu zaufac.Ja zyje ze swoim bez slubu ponad 24 lat i nie boje sie ani o jego uczucia,ani o jego troske o mnie i nasze dziecko.Co ciekawsze,mam uciązliwy charakter i widac,ze moj partner jest godny całkowitego zaufania,bo innaczej dawno by mnie kopnał w dupe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie przesadzaj sama żyłam w konkubinacie i naprawdę długo maż mnie przekonywał żeby to zmienić:) nie mam nic do konkubinatu po prostu z moje doświadczenia uważam, ze jednak lepszy jest ślub przynajmniej dla mnie jesli ty uważasz inaczej to przecież masz prawo:) najważniejsze, że ty dobrze z tym się czujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasndxjbxd
starsza zona :-) rzadko ;-)a pzoa tym ja zyje bez slubu ponad 24 lata:-) i zyjemy w zgodzie i ogolnie przez wszystkich jestesmy nazywani mezem i zona.Poczatki były niezbyt miłe to fakt,bo zaczelismy zyc w 87 roku,dziecko ur.w 90ale z biegiem lat nikt juz nie dziwił sie,ze zyjemy bez slubu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasndxjbxd
ike,kazdy ma inne dsoswiadczenia.Widocznie ja mam to szczescie ,ze natrafiłam na takiego fgaceta jakiego mam(on ma troche mneij szcdzescia majac mnei za partnerke :-) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale każdy tez wypowiada się na podstawie własnych doświadczeń :) ja wiem że człowiek żyjący w konkubinacie czuje się atakowany jeśli inni są za ślubem i to już wina właśnie negatywnego wydźwięku takiego związku- przez te wszystkie wiadomości, uwagi , sprawy dla reporterów gdzie słowo konkubent czy ojczym jawi nam się jako zapijaczony łajdak z dziarami :D wrzuć na luz to tylko rozmowa;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza żona
Możesz w takim razie powiedzieć co stoi na przeszkodzie tego slubu? W czym by to wam przeszkadzało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasndxjbxd
starsza zona,to ja anakonda.:-) I co z tego,ze w swietle parwa nie jestesmy małzenstwem . Sprawy majatkowe mamy uregulowane i w razie jakiegos wypadku czy smierci zadnej ze str nie starci nic.A pzoa tym mamy tylko jednoi dziecko .Partner nie ma dzieci poza naszym zwiazkiem. Wszystko parwnie mamy uregulowane i czego mamy sie obawiac .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza żona
Tak jak pisałam zyłam w konkubinacie ponad 3 lata i absolutnie nie było to źle odbierane oprzez otoczenie. Ja sama zaczęłam po czasie źle sie z tym czuć. Nie potrafiłam w dodatku z nim o tym porozmawiac bo głupio mi było. Zniechęciłam się po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thc
Mysle, że to jest indywidualna sprawa każdego człowieka i nikt nie ma prawa oceniać, czy lepsze jest małżeństwo czy wolny związek. Trzeba tylko wziąć pod uwagę, że ślub jest wynikiem również wiary, religii. Notabene obserwuje ostatnio powrót do wartości rodzinnych, coraz więcej jest ślubów wśród młodych do 25 roku życia. jaka będzie statystyka rozwodów - zobaczymy za jakiś czas. Zaznaczam, że sama jestem kilkanaście lat mężatką ( mąż cały czas ten sam) i uważam,że dla przeciętnej Polki w naszym społeczeństwie, które wciąż dyskryminuje płeć piękną w wielu dziedzinachc zycia, małżeństwo jest bardziej bezpieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza żona
Anakonda chodzi mi czego sie obawiasz w małżeństwie. Ślub przeciez niczego by nie zmienił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza żona
THC - jestem ateistką - mój slub nie ma nic wspólnego z wiarą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasndxjbxd
starsza zona,juz napsiałam,ze mielismy sie pobrac ,przed planowanym zajsceimw ciaze,miałam jzu sukienke kupiona i inne rzeczy zakupilismy,ale ja jako osoba uparta wkurzyłąm sie,ze o slubie chca decydowac nasi rodzice i po prostu "odroczyłam"podpisanie papierka. Po roku zaszłąm w palnowana ciaze,ur.i jaos tak nie dazyłam do zawarcia małzenstwa. Lata leciały i jakos nam sie dobrze zyło i zyje i nie sp0eiszno nam do \slubu,.mzoe dlatego,ze jak opisałam wpoprzednim poscie mamy uregulowane sparwy majatkowe i nic nam nie grozi w razie czegos złego. A rzostac sie nie mamy zamiaru,bo jest nam dobrze ze soba.No bo gdzie ja takiego chłopa znajde jak moj "maz " :-) a gdzie moj "mezus" taka wiedzmeja k jak ja :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starsza żona
Z tym wtrącaniem sie rodziców to troche racja. Moi wtrącali sie do pierwszego mojego małżeństwa. Nie chciałam wesela a w końcu uległam i zrobilismy. Stare dzieje. Mój drugi slub był tylko formalnością - zero gości, tylko my i swiadkowie a rodzina i znajomi dowiedzieli sie po fakcie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasndxjbxd
starsza zona :-) niczego sie nie obawiam w małzenstwie.Juz pisałam,leca lata i człwoeik zyjac zapomina o tym,ze nie ma papierka i nie boi sie o swoja przyszłosc. Ktos dobrze napsiał,ze to sprawa indywidualna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×