Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Sission

konflikt samej z sobą

Polecane posty

Moja historia jest długa i skomplikowana. Jestem mężatką z długoletnim stażem, 4 lata temu zdradziłam męża z kolegą z pracy, ktory fascynował mnie od wielu lat. Kumplowaliśmy się i prowokowaliśmy się wzajemnie przy byle okazji. Ten seks nam nie wyszedł, kolega był za bardzo spięty, jednym slowem nie do końca się sprawdził. Głupio czuliśmy się obydwoje, było zbyt dużo emocji, z którymi, nie mogliśmy sobie poradzić obydwoje. Czułam się upokorzona-on mnie unikał, czasem wręcz atakował słownie. Temat jego niemocy-omijaliśmy, ale padło bardzo dużo przykrych słów. Pierwsze dwa lata, dokuczaliśmy sobie wzajemnie przy każdej możliwej okazji. Obrażaliśmy się na siebie i wracaliśmy do układów koleżeńskich jakby nigdy nic, ja chciałam go widywać jak najczęściej. on sam nie wiedział co chce. Od czasu do czasu spotykalismy się na kawie i rozmawialiśmy jak dawniej (zanim jeszcze doszło do tego). Szarpaliśmy się głupio przez długi czas. Miałam do niego ogromny żal, jednocześnie moja duma cierpiała i na każdym kroku to okazywałam. Potrafiłam jednak przeprosić za swoje słowa i czekałam na jego przeprosiny, których nigdy nie było. Moje pretensje do niego plątały się z wyrzutami sumienia i poczucia winy. Zrobiłam wielki błąd, przyznając się przed nim do ogromnej fascynacji jego osobą i mówiąc mu o wszystkich emocjach jakie mną targały. Podobało mu się to, prowokowaliśmy się znowu niemiłosiernie by po chwili okropnie się pokłócić. Nigdy po tych kłótniach nie odezwał się do mnie pierwszy. Ja wyciągałam rękę - on ją łaskawie przyjmował. W ubiegłym roku zbliżyliśmy się do siebie, zaprzestaliśmy wojować, przeprosił mnie nawet za wszystkie niemiłe rzeczy, które usłyszałam od niego, kilka razy omal nie doszło do łóżkowej "powtórki"..mimo, że sam podkreślał, że tylko się kumplujemy. Mówił mi wprost, że chce mnie bzyknąć dla poprawy tamtego razu. Doprowadzało mnie to do furii, bo ja koniecznie chciałam mieć w nim przyjaciela. Nasze relacje były tak dziwne i poplątane, że sami się w tym pogubiliśmy.. Był raz miły i przyjacielski, innym razem zimny i odpychający, raz był na tak, raz na nie, mówił, że chce wspólnych relacji, tylko rzadziej, mówił że się kumplujemy, co nie przeszkadzało mu robić aluzji męsko-damskich i głupich propozycji, a ja miotałam się jak głupia i wkurzałam się, że jako kumpel-nie ma prawa mnie nawet dotknąć i że nie może się zdecydować kim mam dla niego być. Mój stan emocjonalny odbił się na moim życiu w małżeństwie, gdzie nie znajdywałam już ani zrozumienia, ani uczucia ani nawet grama seksu. Kilka miesięcy temu, mój kolega po długim okresie wzajemnych prowokacji, powiedział, abym powiedziała wprost czego chcę, Powiedziałam mu, że chcę JEGO -na jakiś czas. Odpowiedział, że TERAZ (sic!) to niemożliwe bo się spotyka z kimś (to nie była prawda-jest samotny do dzisiaj). Powiedziałam mu wtedy-że się bawi moimi uczuciami i najprawdopodobniej chce się odegrać za ten nieudany seks, poprosiłam, żeby ze mną porozmawiał i wytłumaczył mi dlaczego to robi.. Nie zareagował. Nie widzielismy się już dwa miesiące. Obraziłam się. Napisałam mu smsa, że nie chcę tej rozmowy, że nie chcę jego łaski i chcę o wszystkim zapomnieć, że nie musi się zmuszać do niczego ani ofiarować mi swojej jałmużny. Nie odpowiedział, nie zareagował. Chciałam być silna i odciąć się od tej szarpaniny jednym cięciem i pokazać mu, że nie jestem na jego widzimisie. Ale okazało się, że nie potrafię, nie ulżyło mi, wciąż mam głupią nadzieję i czekam na jakąś reakcję, choć jego milczenie mówi przecież wszystko. Wiem, że on pierwszy nie zareaguje. Co zrobić, aby nie czekać, nie tęsknić, pozbyć się uczucia upokorzenia. Jest we mnie tyle emocji, że chyba zwariuję, jest żal, upokorzenie, złość, wstyd, zraniona duma, ogromna tęsknota i pragnienie jego osoby. Brakuje mi akceptacji, moje poczucie własnej wartości leży i kwiczy. W domu chłód i brak zrozumienia. Nie wiem co mam robić. Nie umiem sobie tego poskładać, boję się, że nie wytrzymam i "pobiegnę" do niego. Boję się, że on nie zrobi już nic. I... tak bardzo boję się o siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbv
Trudno cokolwiek sensownego poradzić. Bo wątpię, żeby wyświechtane "daj sobie z nim spokój", "zapomnij o nim" coś dawało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"daj sobie z nim spokoj" ... tylko jak, aby tak nie cierpieć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbv
Nie potrafię Ci odpowiedzieć sensownie na to pytanie. Mam przyjaciółkę, która też od dłuższego czasu próbuje zapomnieć pewnego faceta, który był dodatkowo sporo od niej młodszy i okazał się w gruncie rzeczy na końcu draniem. A ona wciąż nie może się wyzwolić od wspomnień pięknych chwil. I się miota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko że ja nawet pięknych wspomnień nie mam... coraz częściej mam wrażenie, że przez tyle lat żyłam jakimś dziwnym złudzeniem, ale nie potrafię powiedzieć definitywnie DOŚĆ... boję się, że to moje "ostre cięcie" okaże się o du..ę rozbić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błędne założenie33
miotasz się i błędnie zakładasz że on też ma uczucia tak naprawdę cały czas chodziło o męską dumę i to jak on się widzi w tej relacji masz rację, głupia jesteś że o swoich uczuciach gadałaś z facetem dla którego ważne było jedynie to jak wypadł z Tobą w łóżku, całe jego zachowanie to było jedno wielkie leczenie kompleksu Ty myślałaś "uczuciami" o on jedynie rozważał swoją "męskość" no i gdzie w tym wszystkim jest Twoja rodzina, miłość do męża ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbv
Tak więc pytanie - do czego on Ci w ogóle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błędne założenie33
dziewczyno szukałaś zrozumienia więc wplątałaś się w układ pseudokumpelski potem jak doszło do nieudanego seksu on gnoił Cię bo kajarzył Cię ze wstydem i porażką, reagował agresją bo czuł się jak dupek Ty właziłaś mu w dupę by dać mu drugą szansę, on Cię podpuszczał bo z jednej strony to łechtało jego nadwątlone ego a z drugiej strony bał się że znowu mu się nie uda....w końcu te tango mu się znudziło i wolał się na Ciebie wypiąć wyciągnij z tej historii wnioski i teraz tyle energii i entuzjazmu ile poświeciłaś temu dupkowi poświęć na ratowanie swojego małżeństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz... w moim małżeństwie już dawno zrobiło się "pusto"... nigdy wcześniej nie zrobiłabym czegoś takiego a teraz to tylko pogarsza moje samopoczucie i poczucie winy... mężowi powiedzieć nie mogę... kolega mnie olał... nie wiem jak mam się dalej zachować, moja duma też cierpi, a jednocześnie mam wrażenie, że zniosę każde upokorzenie, byle tylko on się do mnie odezwał... boję się tego !! zostałam z tym sama i jest mi źle.. mam bardzo zaniżoną samoocenę i wiem, że tej akceptacji szukałam nie tam gdzie trzeba... nie oceniaj mnie.. pomóz zrozumieć, pomóż spojrzeć z innej perspektywy, doradź co zrobić.. ale nie oceniaj !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholernie boję się, że moje postanowienie "odcięcia" runie przy pierwszym z nim spotkaniu !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O-
Tobie potrzeba chłopa z jajami bez kompleksów jak Twój kolega. Chcesz się z nim bzykać, to kup mu wiagrę i dopiero do roboty. Albo znajdź sobie takiego, który dopasuje do Twojej muszelki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błędne założenie33
no to piszę, zapomnij o przeszłośći, odetnij ją grubą krechą, potraktuj jako błąd który popełniłaś a który Cię czegoś nauczył choćby tego że nie warto szukać czegoś poza małżeństwem wyrzuty sumienia nic nie dadzą jeśli nie masz zamiaru zmienić swojego zachowania i postawy wobec męża zresztą sama pomyśl, lepiej byś się czuła gdybyś odkryła że mąż też szukał atrakcji i zrozumienia poza Waszym domem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbv
Ale czy musisz się z nim spotykać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błędne założenie33
zresztą faktycznie kiepsko trafiłaś z tym kolesiem, sam nie wiedział czego chce i Cię jedynie podpuszczał założę się że on też nie nagrabił sobie w psychice tak jak ty pamiętaj że to ty płaciłaś wyższy rachunek, bo nei dość że się miotałaś z tym co jest między Wami to jeszcze myślałaś o mężu a on co najwyżej uważał Cię za niełą rozrywkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błędne założenie33
przeczytaj jeszcze raz co napisałaś o tym kolesiu, cała epopeja o tym jak NIE zdołał zaspokoić ani twoich fizycznych ani emocjonalnych potrzeb więc podaj chociaż jedny sensowny argument który skłaniałby Cię do tego by z nim być bo mnie tylko przychodzi na myśl masochistyczna próba sklejenia coś z tej porażki i wpędzania się w poczucie winy względem niego i męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja już się wpędziłam.. mówiłam mu o wszystkim co czułam ,.. powiedziałam mu też, że mam ogromny zal że całą naszą znajomość potraktował jako sposób na odegranie się na mnie, powiedziałam mu, że wszystko mogę mu wybaczyć, ale nie tego, że się mną bawił... i prosiłam.. "porozmawiaj ze mną" " proszę, nie zostawiaj tego tak"... czuję się okropnie...czuję się winna wręcz za to, że obdarzylam go bądź co bądź uczuciem... wciąż o tym myślę i analizuję.. to takie trudne wyrzucić to z głowy.. czuję się upokorzona... dlaczego muszę go spotykać? pracujemy w jednej firmie... ile można się unikać ? siłą rzeczy-musimy się widywać.. i co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wygląda to jak by mając na ciebie chcice był miły, a będąc zaspokojonym - oschły. Jeśli sie nie odzywa, powinnaś sie zastanowić czy jesteś gotowa na kolejne upokorzenie. Nawet jeśli złamiesz sie, wylądujecie w łóżku, będzie super, skąd wiesz czy on wtedy dostając to czego chce nie stanie się znów obojętny. Wygląda tak ze ty jesteś 100% bardziej zaangażowana w tą relacje, to nie ma sensu bo on prawdopodobnie nigdy sie nie zaangażuje... Chyba że zapytasz go wprost co myśli, czego chce i wtedy wyciągnij wnioski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapytałam, powiedział, że jest na TAK, ale rzadziej i od czasu do czasu. zapytałam czy to znaczy że od czasu do czasu chce mnie tak o ! poobmacywać? roześmiał się i powiedział że tak.. potraktowałam to jak żart choć powinnam trzasnąć z hukiem drzwiami.. właśnie dlatego źle się teraz czuję... robiłam zbyt dużo ustępstw... pokazywałam mu na każdym kroku że mi zależy, że chcę z nim kontaktów, że chcę tej "powtórki", tak jak napisała poprzedniczka "właziłam mu w dupę"... Co mam teraz zrobić gdy go spotkam? Jak się zachować? Być obrażoną, olać, kpić, puścić wiązankę, udawać, że nic się nie stało, kumplować się nadal , zachować klasę, pokazać że nadal boli ? tyle pytań... gdzie znaleźć na nie odpowiedz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale co wlaściwue Ci chodzi - chcesz siez tym gościem tylko przespać czy liczysz na coś wiecej ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem.. może chcę uleczyć swoje zraniona "ja"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podejrzewam ,ze przez jakiś czas czułąs " chemię " , przyzwyczaiłaś sie do życia w wysokich emocjach - jakiekolwiek by one nie byly - a teraz Ci tego brak - prawda ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie też i to... czułam że się podobam.. a teraz nie wiem co dalej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbv
Leczenie "ja" drogą przez inne osoby nic nie daje. A co do chęci podobania się, to może zmień tego na "inny model", skoro ten taki problematyczny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inne osoby mogą pomóc zrozumieć to... co na pozór jest nie do zrozumienia... znajdź sobie innego, bo to takie proste myslisz... wiesz czego się obawiam .. to głupie.. ale boję się, że gdybym przy spotkaniu zareagowała jakby nigdy nic- to on pomysli, że ja dalej jestem głupio zakochana, że mi nie przeszło i dalej będzie górą... ale.. jeśli go oleję- wyjdę na osobę bez klasy, małostkową... przeraża mnie ta ambiwalencja, ta mnogość sprzecznych we mnie emocji..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a nie lepiej cały ten entuzjazm spożytkować na ratowanie swojego malżeństwa ? Jesteś 4 lata po słubie - a już masz kochanka , i już w Twoim "malzeństwie jest pusto" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czasami chciałabym go "ukarać"... i sprawić żeby cierpiał tak jak ja... wiem, to głupie.. dziekuję wam dziewczyny, bo po rozmowie tutaj juz mi trochę lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiem tak - czy warto fundować sobie romans z chlopem za ktory trzeba suię jeszcze uganiać ? Czy nie romansujemy po to ,żeby poczuć sie " księżniczkami "? A zadawanie sie z mężczyzną z malutką duszyczką - jaki w tym sens . Zeby jeszcze coś sobą reprezentował - ale latasz za nim jak za dzieckiem a on się obraża - jaki w tym sens ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbv
"znajdź sobie innego, bo to takie proste myslisz... wiesz czego się obawiam .. to głupie.. ale boję się, że gdybym przy spotkaniu zareagowała jakby nigdy nic- to on pomysli, że ja dalej jestem głupio zakochana, że mi nie przeszło i dalej będzie górą... ale.. jeśli go oleję- wyjdę na osobę bez klasy, małostkową... przeraża mnie ta ambiwalencja, ta mnogość sprzecznych we mnie emocji.." Pewnie, że nie proste. Tylko, że jeśli każdego dnia samochód odmawia Ci posłuszeństwa, ciągle zawodzi i nie spełnia swojego zadania - żeby jeździć, to jeśli nie możesz znaleźć innego, idziesz np. na piechotę. A nie znów próbujesz "może dzisiaj wyjątkowo mnie nie zawiedzie". Wyjdziesz na osobę bez klasy, małostkową. Ale wybacz, czy on w swoim zachowaniu pokazuje jakąś klasę, szacunek dla Ciebie? Gdyby Cię ktoś uderzał po palcach też byś się zastanawiała czy wyjdziesz na osobę bez klasy, małostkową, jeśli powiesz temu komuś - dosyć, spadaj, ranisz mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×