Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Bitter

Zakochałem się i nie wiem jak nie wchodzić z butami w jej życie

Polecane posty

Zdecydowanie nie chciałbym:) Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krecikowy
dlaczego nie chciałbyś zeby Ci minelo? przeciez jesli nie mozesz jej mieć to lepiejby było nie czuć do niej nic..byłoby Ci łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam to samo , wybrałam obu..... Jakoś daje rade , nie potrafię zrezygnować z żadnego z nich ......Doskonale Ciebie rozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za zrozumienie, ale podwójne życie nie jest dla mnie... I dla niej też z tego co wiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaKobietaMówiNie
A mi się takie miłości w pracy źle kojarzą, bo zwykle się źle kończą - mężczyźni w takich układach nie są fair. Zawsze byłam przeciwna takim związkom, ze względu na to, co może się stać wtedy, gdy się nie uda, ale jak Ty zakochałam się po uszy. Z tym, że my oboje byliśmy wolni. Z czasem po tym wszystkim, co mi mówił o swoich uczuciach względem mnie i jak mnie na początku wspierał, stałam się przekonana o tym, że mnie kocha, więc zgodziłam się z nim spotykać. Pokochałam go całym sercem i byłam w siódmym niebie. Ale niestety do czasu. Pierwsza sprzeczka, on obraził się i się...rozstaliśmy (tak, tak, okazał się typowym Piotrusiem Panem, który potrafił tylko pięknie gadać, ale nic z tego nie wynikało, to były tylko puste słowa, z czasem przestał przejmować się dotrzymywaniem nawet drobnych obietnic, a pierwszej kłótni nie był w stanie znieść, bo przecież w raju nie ma różnic zdań - jest tylko jedno: Pana i Władcy). Finał? Ja się zwolniłam, bo nie chciałam pracować z kimś takim jak on, a on się jeszcze na mnie mścił (!), choć uzyskał ode mnie wiele pomocy i zawodowo, i prywatnie (tak się złożyło, że w pewnym momencie miał bardzo ciężki okres, a ja , jako osoba pełna empatii, przeżywałam mocno każdy jego problem - kiedy on był smutny, to ja też). Nie docenił absolutnie niczego, co dla niego zrobiłam i jeszcze sobie ze mnie drwił, d***k jeden. A ja straciłam przez tą historię naprawdę wiele i żałuję, że nie zostałam przy swoich dawnych zadadach, że posłuchałam tego zwodniczego i nic nie wartego "głosu serca". Nigdy więcej. Wnioski wyciągnij sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaKobietaMówiNie
Przepraszam, miało być: "przy swoich dawnych zasadach".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie oceniaj innych wg Siebie i Twojego nieudanego związku. gdyby wszyscy wychodzili z założenia, że potencjalny partner będzie ch...m, to mielibyśmy niż demograficzny 10 razy wyższy niż obecnie.. Jak człowiek nie spróbuje i się nie przekona... Jak to mówią: "Lepiej spróbować i żałować, niż żałować, że się nie sprawdziło"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lotka24
nie no racja..to wtedy czemu nie sprobujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tbb
witaj Bitter. przeczytalam Twoj topik i widac ze pisal go czlowiek inteligentny, na wysokim poziomie i dośc dojrzaly. Chcialabym zebt we mnie zakochal sie taki facet ktory mysli podobnie jak ty. Jestem w podobnej sytuacji, Mam meza z ktorym jestem 2 lata mamuy cudowne dziecko, nie wiem czy kocham meza, nie uklada nam sie od jakiegos czasu ale on jest wierny i lojalny, ja rowniez go nie zdradzilam ale od pewnego czasu zaczyna dziac sie ze mna cos dziwnego, od jesieni jestem zauroczona w koledze zpracy, popadlam w obsesje na jego punkcjie, zaklad jest dosc duzy, wiec czesto sie nie widujemy. ale przez pare miesiecy pracowalismy w grupie nad wspolnym "projektem" i zauwazylam ze byc moze jemu sie rowniez podobam, ale wydaje sie niesmiały, dodam jeszcze ze z nikim nie rozmawia, jest wyobcowany i tajemniczy. czesto nasze spojrzenia sie spotykaly ale on odsuwal wzrok i sie peszył. Należę do atrakcyjnych kobiet wiec przyzwyczailam sie do tego ze na ogol sie moge podobac facetom, ten jest jednak zupelnie inny i nie moge rozgryzc. Zagadalam do niego 3 razy w ciagu ost miesiaca, a ze jestem dosyc niesmiala takjak i on to nasza rozmowa sprowadzala sie tylko do "sluzbowych" tematow. za pierwszym razem gadalo mi sie fajnie i bylam superzadowolona, za drugim razem dal mi odczuc ze sie cieszy ze ze mna rozmawia i byl bardzo mily, a za trzecim bylo troche gorzej, zapytalam go o cos i kompetnie nie wiedzial co mi odpowiedziec, speszyl sie tylko i widac bylo ze az odebralo mu mowe. chwile pogadalismy i odeszlam. Wszytskie nasze rozmowy byly wlasnie takie krotkie. i nie wiem co dalej... jak sie zachowywac? zeby go nie sploszyc, nieraz sie przejechalam na tym ze facet robil maślane oczya potem sie wycofywał. Jak myslisz Bitter mam szanse u tego faceta? Sorry ze tak zawracam Ci glowe ale mam wrazenie ze moglibysmy znaleźć wspolny temat, nikt tak inny chetnie nie wyslucha Twoich rozterek jak ja bo mam podobna do Ciebie sytaucje, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaKobietaMówiNie
Bitter, nie oceniam innych według siebie i mojej przykrej historii, tylko pokazuję, jakie mogą być konsekwencje. On też wydawał się być tak poważnym, dojrzałym i trzeźwo myślącym człowiekiem (młodzikiem już dawno nie był), jak Ty, też byłam przekonana, że w razie rozstania będziemy potrafili dalej kulturalnie razem pracować i wrócić do dawnych służbowych relacji, bez żalu i dogryzania sobie. Niestety okazało się, że wszystko, co mówił o tym, że rozdziela sprawy służbowe i prywatne, okazało się totalną bzdurą, a on mimo swojego wieku jest niedojrzałym i nieodpowiedzialnym facetem. Niestety Ty mi też na takiego wyglądasz, skoro tak łatwo chcesz porzucić swoją dotychczasową partnerkę i zupełnie nie obchodzi Cię, co się stanie z dzieckiem. Pomyślałeś choć przez chwilę, czy ta nowa też po jakimś czasie Ci się nie znudzi (ile naprawdę o sobie wiecie?) i czy będzie w stanie zaakceptować Twoje dziecko oraz Twoje ciągłe kontakty z byłą partnerką ze względu na to dziecko? No i czy któreś z Was nie doprawi potem któremuś rogów, skoro Wam obojgu jakoś tak łatwo idzie zakochiwać się w kimś innym i nawet się z nim/nią całować, kiedy ma się stałego partnera? I, jeśli rzeczywiście tak Wam na sobie zależy, dlaczego wciąż jesteście ze swoimi partnerami? Jeśli w związku faktycznie się nie układa, ludzie się rozstają, także dla dobra dziecka (dzieci nie są szczęśliwe, widząc nieszczęśliwych, nie kochajacych się rodziców, wielu z nich Ci to powie), a potem wdają się w romanse, nie na odwrót. Tak to dowodzi, że wchodząc w związek, nie liczysz się z tym, co on oznacza (m.in. opieranie się pokusom lub rozstanie), a przede wszystkim - z uczuciami tych kobiet, bo w sumie oszukujesz obie: jedną, udając że Ci na Niej zależy, choć jej przyprawiasz rogi bez skrupułów; drugą, nową, bo deklarujesz jej miłość, wcale nie odchodząc od tej pierwszej, z którą związek i tak już zniszczyłeś. No i ta słynna, wyświechtana już wymówka wygodnickich facetów, którym wygodnie mieć jednocześnie gosposię i kochankę: "nie opdchodze od niej ze względu na dziecko". ;-) A teraz zrób sobie rachunek sumienia, tylko choć samego siebie nie oszukuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już wszystko wiem... muszę się "oduroczyć", to wtedy Ona się "zauroczy"... Tak... To świetny pomysł i będę go z zapałem realizował:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja sie pod- pisuje pod
Zakochałeś się w szczęśliwej kobiecie, ale to nie ty zapracowałeś na jej wizerunek szczęścia, tylko jej życiowy partner. Taka kobieta jest wykwintnym kąskiem dla innych. Ona czuje się kochana, doceniana przez swojego mężczyznę, może jest już tą miłością znudzona. Feromony pracują na pełnych obrotach, ona wie, że może zakrecić każdego zainteresowanego nią gostka. Flirtuje z tobą, sprawia jej to przyjemność, nowa chemia, nowe wezwanie. Kocha ją 2 facetów, ona ma w swojej głowie zawirowania emocjonalne. Endrofiny zalewają jej mózg. Ma pełnię szczęścia . Jej życiowy partner o nią dba na co dzień, chyba jest dla niej za dobry i bielmo ma jeszcze na oczach, ale jest jej bezpiecznym filarem w życiu. Jeżeli jest to mądra kobieta, która wie, że dobrze ulokowała swoje uczucia i swoje mysli, nigdy jej nie zdobędziesz. Będzie sie tobą bawić, jak nową zabawką, bo wie, że przy tobie nie bedzie miała poczucia bezpieczeństwa. Ta kobieta wie, że nie zalezy ci na swojej rodzinie, którą sam kiedyś założyłeś i nie potrafiłeś uszczęśliwić swojej życiowej partnerki. Jaką ma gwarancję, że uszczęśliwisz ją? ja tez sie tak bawilam facetem, ale mimo ze dalej mnie pociaga po ostatecznym zerwani, nigdy bym z im byc nie chciala zdradzil i zostaiwl swoja kobiete dla mnie ... i co - nie oplacilo sie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kpstg
musisz sie oduroczyć to ona sie zauroczy? hm? jak sie oduroczysz to ona pomysli ze Ci juz na niej nie zalezy i da sobie z Toba spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaKobietaMówiNie
Kpstg, racja - to po pierwsze. Wiem, bo sama dałam sobie spokój z właśnie tak postępującym facetem. Poczułam, że nie tylko teraz ma mnie w nosie, ale że tak naprawdę i wcześniej mu nie zależało, czyli wszystko, co mówił dotąd o miłości, było tylko bzdurą. A po drugie - ta Pani i tak da sobie spokój z Bitter'em, bo jest nieodpowiedzialny i za rodzinę, i za uczucia obu kobiet (co prawda w tym przypadku ta Pani nie jest bardziej odpowiedzialna czy bardziej dojrzała niż On, ale będzie to rozpatrywała z własnego punktu widzenia, tego, co dla Niej jest najlepsze).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała... Wiem, że tu zaglądasz. Spróbuj może w wolnej chwili napisać co o tym myślisz.. Kiedy uczestnicy forum poznają opinie obu stron, może spojrzą na sprawę inaczej?.... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaKobietaMówiNie
Bitter, czy nie dość jasno napisałam, co o tym myślę i jak Twoja Wybranka odbiera i odbierze Twoje zachowanie? Pół biedy, gdybyście byli oboje wolni, ale jak pokazuje mój przykład, związek między ludźmi w pracy jest z góry obciążony dość dużym ryzykiem. Pamiętaj, że albo nieraz nie wychodzi, albo miłość u któregoś z partnerów może wygasnąć, albo też któryś udaje zainteresowanie, by dzięki temu coś osiągnąć, a potem możesz zostać na lodzie - bez obu kobiet i bez tej pracy, którą bardzo lubiłeś (nie zawsze potem udaje się znaleźć równie ciekawe zajęcie). Kiedyś bym powiedziała, że miłość jest najważniejsza, jest ponad wszystkim (jeszcze tak mówiłam na początku mojej przytoczonej historii), a teraz wiem, że nie warto ryzykować dla (dość niepewnego i nie wiadomo, czy nie interesowanego z drugiej stron) uczucia w miejscu pracy, choć go kochałam. Miłość raz jest, raz jej nie ma, nie masz pewności, czy przetrwa, a w pracy spędzisz jeszcze wiele lat swojego życia. Teraz jesteś w fazie zauroczenia, to wszystko widzisz wyidealizowane, a rzeczywistość jest brutalna, tak samo jak ludzie (Ty zresztą też jesteś taki wobec obu Pań).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaKobietaMówiNie
Miało być "interesownego".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała jaAaAaa
Nie wiem, czy to do mnie;) Też zaglądam:) Tu, czasem;) Historia niby podobna, ale ilość dzeci się nie zgadza:) Mój ma 3je;) No więc co tu dużo mówić;) Nie lubię jak ktoś o miłości mówi: zauroczenie i nic więcej. To znak, że nie ma zamiaru wchodzić bardziej:) Lubię jak ktoś nazywa uczucia po imieniu. I tak postępuje;) I On tak robił od czerwca, bo wtedy go widziałam często u mnie;) Zmartwił mnie sierpień...On wie czemu;) No i w grudniu przestałam się bac. Ale w styczniu przeczytałam co było w sierpniu i to mnie wybiło z pewnosci, której nabrałam względem niego;) Więc nie wiem co tu doradzać. Musi mnie znów poderwać :D waitining.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupiaJA
Sugerując się rozsądkiem, poniekąd przyzwyczajeniem i tez uczuciem powinnam zostać w takiej relacji w jakiej się teraz znajduje i nic nie zmieniać. Mam dobrego faceta, którego niejedna koleżanka może mi pozazdrościć. Mimo wieku dojrzały, odpowiedzialny, troskliwy, opiekuńczy, kochający..pod każdym względem idealny..bez przeszłości, bez dzieci, bez rozwodu, bez problemów. Facet który tak jak ktoś wcześniej napisał jest moim „bezpiecznym filarem”. Gdyby ktoś mi powiedział ze wydarzy się sytuacja jaką mam teraz z Bitterem-śmiałabym się mu w twarz..Nigdy w zyciu nie spodziewałam się ze wszystko się tak pozmienia…miałam kilka żelaznych zasad a wszystkie legły w gruzach.. jeszcze pare miesięcy temu wszystko było idealne…nie wiem może zbyt idealne? Wszystko miałam zaplanowane, poukładane…rozpieszczana do granic możliwości..pod każdym względem..fizycznym, psychicznym czy finansowym. Byłam grzeczna dziewczynką, która nawet jak się spojrzała nie tak na innego faceta miała piekielne poczucie winy..zawsze mi się wydawało ze osoba która może spiepszyc ten związek może być tylko mój obecny partner.. No i pojawił się Bitter. Facet starszy, dojrzalszy…bardziej doświadczony (co niekoniecznie przemawia na jego korzyść). Pierw zarty, wymiana spojrzeń, wygłupy,,być może potrzebowałam dreszczyku emocji…już po kilku dniach wiedziałam, że ”ma coś do mnie”..same koleżanki mówiły ze jak tylko się pojawiam to on jest gdzieś w około mnie pod byle pretekstem. Od początku wiadomo było (tak mi się przynajmniej wydawało) że z tego nigdy nic nie będzie. Zwykły niewinny flircik…no bo jak?! On po rozwodzie…związany z kolejną kobietą z która ma….kolejne dziecko. A do tego pare innych problemów… Sam ciągle mówił, że nic ode mnie nie oczekuje bo sam nie ma nic do zaoferowania. Wiec myślałam że sprawa jest jasna i nigdy „dalej nie pójdzie” W jakiś sposób czułam się bezpieczniej. Pierw odniosłam wrażenie że chce ze mnie zrobić „tą trzecią” i na pewno tak by było gdybym się tylko na to zgodziła. (on zaraz zaprzeczy ze nie:>)Potem pojawiły się poważniejsze rozmowy, kilka pocałunków i chyba jego stosunek się deko zmienił….wtedy owszem trochę się przestraszyłam..bo nie jestem gotowa na żadne deklaracje tym bardziej, że sprawa niby była jasna. Wiem ze to co napisał wcześniej jest prawdą. W gre weszły głębsze uczucia niż tylko pożądanie, pasja, czy ciekawość..zastanawia mnie tylko to czy gdyby obecna partnerka go nie zostawiła to czy sprawa by się dalej potoczyła?..on już nie miał nic do stracenia bo stracił wszystko..mógł tylko zyskać-mnie. A gdyby ona została? On twierdzi że tak czy siak zauroczyłby się..być może..ale na pewno by nie napierał. Mimo swojej przeszłości jest dobrym człowiekiem..nie spotkał tylko osoby która nim odpowiednio „pokieruje”. Nie mówie, że to będę ja..nie nie..jako kobieta potrzebuje osoby silniejszej psychicznie od siebie..przy której będę bezpieczna, na którą zawsze mogę liczyć..to gwarantuje mi mój obecny partner… a Bitter nie i on sam o tym wie. Musi pierw poukładać sobie w życiu. Miewałam takie sytuacje już w zyciu ale szybko facetów zbywałam..wiem ze pozwalam na spoufalanie się i sama tez podpuszczałam Bittera. Gdybym nie odwzajemniała żartów Bitter szybko znalazłby sobie inny obiekt:>.tak mi się wydaje. Kierując się rozsądkiem wybór jest prosty. Z drugiej strony jest ON..który mnie ciekawi…ma milion wad..on wie o tym….może to moje wyzwanie aby go zmienić? Eh..sama nie wiem co mnie do niego ciągnie… Szczerze nie wiem czy pozostanę w związku w którym obecnie jestem…ale jeśli odejdę to nie dla Bittera tylko, że sama wiem iż krzywdzę osobę która mnie kocha. Nie jestem już dla niego grzeczną, słodka i poukładaną dziewczynką..bardzo chciałabym aby było jak dawniej ale co zrobić gdy serce odmawia posłuszeństwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaKobietaMówiNie
GłupiaJa, zrobisz, jak uważasz, ale pamiętaj, że na łamaniu zasad zwykle dobrze się nie wychodzi. Wiem, bo sama źle na tym wyszłam. Musisz wziąć pod uwagę kilka rzeczy: po 1 - dlaczego, skoro tak Cię kocha, to wciąż jest z tamtą Kobietą? (o pozostawaniu z kkimś dla dziecka mówią tylko wygodni mężczyźni, którzy chcą mieć wikt i opierunek przez jedną kobietę oraz przy niej zostawić problemy, a przy drugiej, kochance, chcą mieć tylko przyjemności i nierzeczywisty, bo idealny, świat). Uwierz, że gdyby naprawdę Mu było źle z tamtą Kobietą, to by się z Nią rozstał, zwłaszcza że mężczyźnom łatwiej odejść, bo w przeciwieństwie do kobiet nie analizują w kółko każdego słowa mężczyzny i nie starają się usprawiedliwić jego złego/niewłaściwego zachowania względem nich ("a może....'wpadł pod pociąg', 'dostał dodatkową pracę do zrobienia', 'porwali go kosmici' " i inne podobne bzdury, by odsunąć od siebie myśli o tym, co jest oczywiste). Poza tym każdy żonaty mężczyzna, próbujący poderwać jakąś nową dziewczynę, też zawsze będzie jej wciskał kit o tym, jak to niby nie układa mu się w małżeństwie ("ojojoj, jaki ja biedny"... ;-( ). Jeśli by tak było naprawdę, to sama pomyśl, dlaczego w razie wyjścia romansu na jaw, bez mrugnięcia okiem porzucają kochankę i zawsze wracają do żony, skamląc o przebaczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaKobietaMówiNie
Po 2 - na pewno nie powinnaś flirtować specjalnie z Bitterem , wiedząc, że jest zajęty (musisz wziąć pod uwagę to, że mężczyźni nieraz wyolbrzymiają zwykłą sympatię kobiety, biorąc ją za zainteresowanie seksualne) , a jeśli nawet pewne sygnały dajesz nieświadomie, to człowiek ODPOWIEDZIALNY za swój związek powinien opierać się pokusom (świadomie wybrał związek), albo się rozstać (nikt nas przecież nie trzyma w nim siłą). Na mnie też się gapił tak, jak Bitter w Ciebie, zajęty kolega z pracy, który mi się podobał, a do tego w kółko szukał ze mną kontaktu, przylatywał z każdą duperelą, nowiną czy żartem, żeby się nią ze mną podzielić. Nadmienię, że bardzo go lubiłam i był w moim typie, w pewnym momencie nawet się w Nim zakochałam, bo to był b. miły i dobry chłopak, ale co z tego? Nie zrobiłam z tym nic, jedynie starałam się Go przez jakiś czas unikać, jak tylko się da (a łatwo nie było, bo firma była niewielka) i walczyłam z tym uczuciem, aż je w sobie zdusiłam. I mam satysfakcję, że nikogo nie skrzywdziłam, a im się podobno ułożyło, są już małżeństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Plotkarz
Zgadzam się ze SmutnaKobietaMówiNie Bitter! Pomyśl, co może się stać, jeśli pomiędzy Wami coś zagra, ktoś się o tym dowie i zaraz wyśle do jej faceta anonim przez "plotkonet.pl"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaKobietaMówiNie
Po 3 - wiek jest mylący. Nigdy nie czuj się zbyt bezpiecznie w obecności dojrzałego mężczyzny. Wbrew pozorom tacy częściej (i w sposób bardziej perfidny i wyrafinowany) szukają jedynie przygód (oczywiście nie wszyscy, są tacy, którzy naprawdę kochają, ale zadziwiająco wielu), choćby nie wiem, jakie wizje uczucia kreślili przed wybranką. Moje koleżanki już przeżyły kilka takich historii. Oni po prostu wiedzą, co kobieta chce usłyszeć, bo przez lata ćwiczyli to na kobietach. Nie rzucą tak głupawych tekstów, jak to często czynią młodzi mężczyźni, po których często od razu rozpoznamy, że to tylko bawidamek i chce od nas tylko jednego. No i do tego często ci starsi chcą się dowartościować, więc będą z dużym zapałem próbowali upolować nową zdobycz. To typowy tekst takiego starszego amanta: "sam ciągle mówił, że nic ode mnie nie oczekuje bo sam nie ma nic do zaoferowania" (mogłabym Ci przytoczyć wiele podobnych w wymowie deklaracji, które potem okazują się pustosłowiem) - sugestywny i przekonujący, prawda? Na dodatek wzbudzający litość. Nie ma to jak dobra perswazja. Po 4 - uważaj, mój dojrzalszy wiekiem kolega z pracy też mówił nie tylko o głębszych, a o bardzo głębokich uczuciach, a potem wyszedł z niego zwykły drań. Ale oczywiście na początek odgrywał swoją rolę perfekcyjnie. Był taki biedny jak Twój i "do rany przyłóż". Po 5 - pomyśl, co masz do stracenia, jeśli Wam nie wyjdzie, i czy któreś z Was znowu tak szybko się nie zakocha w kimś innym (w końcu bycie w związku to dla każdego z Was żadna przeszkoda) i nie porzuci drugiego. Po 6 - "Gdybym nie odwzajemniała żartów Bitter szybko znalazłby sobie inny obiekt". Odpowiedź brzmi: "nie". Po pierwsze, podoba się nam ta, a nie inna osoba i już (albo od tej osoby czegoś chcemy, bo w pracy nietrudno o interesowaność), no chyba że trafimy wyjątkowo na kogoś bardziej interesującego, a poza tym wciąż myślimy o tej osobie, którą się zauroczyliśmy, tym bardziej, gdy ją wciąż mamy w zasięgu swojego pola widzenia. Po drugie, jak mężczyzna się uprze, to czasem nie ma siły. Ja w ogóle nie odpisywałam przez b. długi czas koledze z pracy na sms-y i e-maile, a na wszelkie próby zaproszenia, gdy się widzieliśmy, mówiłam stanowcze "nie", ale to go wcale nie zniechęcało ani trochę i zasypywał mnie wiadomościami oraz zaproszeniami tak długo, że w końcu zgodziłam się dla świętego spokoju (żeby była jasność: podobał mi się, ale uważałam, że to nienajlepszy pomysł zaczynać zwiazek w pracy). I żałuję, że to zrobiłam. Weź to wszystko pod uwagę i dobrze przemyśl. Zdarzają się szczęśliwe małżeństwa ludzi, którzy się poznali w miejscu pracy, ale to zawsze duże ryzyko. Nie masz żadnej gwarancji, że Wam się uda, jak w każdym związku, ani że On okaże się być w porządku względem Ciebie w razie rozstania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SmutnaKobietaMówiNie
Plotkarz, widzę, że na żarty Ci się zbiera. To super, że masz taki dobry humor, ale ten temat potraktuj bardziej poważnie, bo dotyczy dość delikatnej kwestii, przez którą może cierpieć kilka osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×