Nie wkurza Was to, że w ofertach pracy nie podają zarobków

nawet przybliżonych? Byłam na 3 rozmowach pracy w Warszawie (nie mieszkam tutaj, dojeżdżałam 200km, jak znajdę pracę to się przeniosę). Z tych 3 rozmów na 2 nawet podczas rozmowy nie podali warunków finansowych (nawet w przybliżeniu, czy jest to 1000 zł czy 5 tyś). Teraz mam kolejne zaproszenie na rozmowę. Znów pójdzie mi ponad 100 zł. A nawet nie wiem o co "walczę". Może okaże się że niepotrzebnie w ogóle jechałam. Tak jak z tych 3 rozmów ta jedna gdzie podali to 2 tyś brutto. Gdybym wiedziała nie fatygowałabym się tam.

na 3 rozmowach w sprawie pracy - miało być

Wkurza. Ja musialam sie zwolnic kilka razy z pracy na rozmowe. Chcieli mnie przyjac, ale musialam zrezygnowac z powodu zalosnych zarobkow. Naprawde zalosnych...

bardzo wkurza. albo to, że pytają się Ciebie ile chcesz zarabiać, podajesz kwotę, oni nic nie skomentują a po 2 czy nawet 3 etapie rekrutacji proponuja Ci pracę ale za pieniądze, które nijak się mają do tego co ty podałeś. Ja kiedyś szukaąłm pracy w innym miescie, pojechalam na rozm . kwal. pozniej dostalam tel, ze mam przyjechac znów i co? powiedizeli mi ze mi dziękują! trzeba bylo to telefonicznie mi powiedzec. szkoda słow.

No niespecjalnie się u nas szanuje pracowników, również i tych potencjalnych. W moim urzędzie pracy podają przy ofertach zarobki, i to jest śmieszne: lista wymagań na pół strony, studia takei i takie, kursy takie i takie, języki że hoho, doświadczenie, i zarobki oferowane... 1600 brutto. No z czym do ludzi, ja się pytam?! Nie wspominając że odpowiedzialność w takiej pracy ogromna...

U mnie też na stronie urzędu pracy jest podane "minimalne wynagrodzenie (brutto) i bardzo często jest to kwota 1270 zł, czy jakoś tak. Podejrzewam, że jest to najmniejsze możliwe wynagrodzenie. Prócz urzędu pracy znam tylko jeszcze jedną stronę, gdzie przy ogłoszeniach jest podane przybliżone wynagrodzenie. Ale to, że nawet na rozmowach o tym mi nie mówili, to po prostu olewanie pracowników, czy też potencjalnych pracowników.