Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna_samotna

Proszę Was o pomoc...

Polecane posty

Gość przeżyłam to
Smutna! naprodukowałam się przed chwilą i cały tekst mi uciekł! Tak w skrócie, jeśli w ogóle tu jeszcze zaglądniesz... Byłam kiedyś niezalezną pełną życia dziewczyną, znającą swoją wartość i funkcjonującą dobrze zarówno przy ukochanym mężczyźnie jak i bez niego. Miałam swoje zainteresowania, nie opierałam swojego szczęścia na tym jedynym. Tak było do czasu. On, najpierw chłopak, potem mąż jak to na początku zawsze bywa bardzo zabiegał o to bym była jego całym światem, a on moim. I tak powoli się działo. Ograniczyłam znajomości, bo był zaborczy, zaczęłam żyć wyłącznie dla niego. Nasiliło się to szczególnie, gdy na świat przyszły dzieci, sytuacja zmusiła mnie, bym zrezygnowała z pracy i wszystkich swoich zamiłowań. Zostałam przysłowiową kurą domową z ściśle określonymi obowiązkami. Mój PAN w tym czasie miał możliwość rozwijania swoich zamiłowań, założył firmę, zaczął się obracać w 'innym" świecie. Ja żyłam zwyczajnością dnia codziennego, odgrodzona od jego świata, czekająca z utęsknieniem, że mąż wróci, porozmawia, zauważy. Moje poczucie szczęścia zaczynało być zależne od jego dobrej woli. Powroty z czasem były coraz późniejsze, a moje towarzystwo nie było już tak potrzebne. Byłam czymś, co miał jak w banku. Chciał to sięgał, nie to nie. Widząc co się dzieje, że nasze światy to dwa różne światy, starałam się za wszelką cenę ratować związek. Tyle, że w tym momencie to było tylko moje pragnienie. Pojawiła się ta "druga" i wszystko co jest z tym związane. Niestety poniżałam się bardzo(czego teraz żałuję), chcąc za wszelką cenę ratować coś, co już nie istniało. Chciałam Cię ostrzec przed tym, byś nie popełniała moich błędów i w obliczu takiej decyzji swojego mężczyzny nie straciła szacunku dla samej siebie. Nie wzbudzaj w nim litości, bo to krótkowzroczne. Nie zabiegaj, jak ma coś z tego być, to on sam zauważy,że jesteś tą najważniejszą. Zacznij żyć bez podpierania się o niego, niech widzi, że jesteś mocna i niezalezna, że znasz swoją wartość. My kobiety często popełniamy taki błąd, że w tej miłości do naszych mężczyzn często zapominamy o sobie. I dajemy im tym samym wyraźny sygnał, że tak można. Nutka niepewności potrzebna jest w każdym związku, a mężczyź owszem lubią kobiety ciepłe, wierne itd, ale i tajemnicze zarazem. Nie wolno tak do końca uzewnętrzniać wszystkich swoich uczuć. Powodzenia i walcz przede wszystkim o siebie, a cała reszta się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
przezylam to - w tym co piszesz, wyczuwa się ogromne cierpienie... przykro mi, ze Ty tez przezylas takie chwile. Ktos kiedys powiedzial, ze najbardziej ranią ci, ktorych sie kocha. W tym jest 100% prawdy. Tak, on byl mnie pewny, zawsze zapewnialam go o mojej milosci, o tym, ze nikt inny dla mnie nie istnieje, tylko on. Ale zawsze gdzies podswiadomie czulam, ze on mnie mniej kocha niz ja jego... Mimo to tez bylam go pewna. Bardzo pewna. Zawsze bylo tak, ze znajomi sie rozchodzili, przezywali rozstania, zmieniali partnerow, a my ZAWSZE bylismy razem. Teraz jak komus mowie, ze juz razem nie jestesmy, nikt nie wierzy, zawsze dla wszystkich nie bylismy razem, od kiedy pamietaja... Ja sie przed nim juz ponizylam. Plakalam, blagalam, zeby nie odchodzil, zeby mnie samej nie zostawial, pisalam jak mi zle, jak to w pracy nie moge wysiedziec, wytrzymac bez niego, jak jestem slaba, bezbronna, jak to nie umiem bez niego zyc... Ale wczoraj po poludniu postanowilam, ze nie bede do niego pisac, ze on sam zobaczy jak to jest zle samamu i ze wcale nie bedzie mu tak prosto zaglebic sie w nauce i w pracy i zapomniec o mnie. W koncu to nie kilka miesiecy a prawie 7,5 roku. Zawsze mnie mial pod reka, zawsze mogl sie wygadac, teraz zostal sam z nowymi kolegami, tylko z nimi. W domu nie ma wsparcia, wrecz przeciwnie. Czuje, ze za mna zateskni. A wiem, ze nie bedzie chcial szukac innej dziewczyny, wiem to. Bede czekac na niego, moze jak zauwazy tak jak piszecie wyzej, ze jestem silna, zadbana, ladnie ubrana, uczesana itp itd to wroci... To moj trzeci zwiazek, ale nigdy mi nie bylo tak zle po rozstaniu. Teraz jest inaczej, bo go kocham ponad wszystko i bede czekac na niego... Mam nadzieje, ze dam rade...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
Wstałam dzis z nastawieniem, ze dam rade... Juz jestem w pracy, melisa zaparzona, lekarstwa uspakajajace czekaja na mnie, ale wierze, ze sie uda. Przed praca bylam w kosciele (przez ostatnie kilka lat nie chodzilam do kosciola), pomodlilam sie o sile dla mnie, o to zeby on zrozumial co zrobil. Troszke mi lepiej. Zaraz napisze smsa do przyjaciolki, moze pojdzie ze mna do fryzjera. Zaniedbalam sie przez te 2 tygodnie... Ale stane na nogi, on jeszcze mnie bedzie blagal, zebym do niego wrocila, juz wkrotce zateskni za mna - czuje to. Dam rade! W tygodniu pojde do kosmetyczki, na zakupy, moze jeszcze sa wyprzedaze. Ciezko mi, ze nie z nim, bo on tak lubi ciuchy ogladac, kupowac, zawsze mi doradzal, wybieral, ja mu tak samo... Wczoraj mnie tylko jedna rzecz na maxa zdolowala. Napisal na swoim profilu na takiej jednej stronce cos w stylu, ze ma korone na glowie, ze moze spelniac marzenia, ze swieci slonce... Ale znajac go, chce sobie wmowic i przez to pokazac innym, ze mu dobrze. Nie wierze w to, bo z dnia na dzien nie mozna przestac kogos kochac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brzozaxl
A może on ma depresję albo zwariował? Korona na głowie!? Nie martw się jeszcze mu pokarzesz, Jaak mozna odejść od takiej fajnej dziewczyny. Głupek jeden. :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia...
nie wiem, po ile macie lat, ale 7.5 roku, to dosyc dlugi okres bycia razem, ale... jemu nie chodzi o zadna zmiane ciebie, tu chodzi o cos zupelnie innego... facet, to wieczny mysliwy, oni ciagle potrzebuja dreszczyku, ciagle chca zdobywac, ciagle sprawdzac, jak dzialaja na plec przeciwna. oni po prostu tacy sa i nie ma w tym zadnej twojej winy. zrozumiale, ze cie to bardzo boli i ze cierpisz, ale (r)zebranie o uczucie i zapewnianie, ze tylko on dla ciebie sie w zyciu liczy...to nie jest odpowiednia bron na faceta. trzeba dokladnie odwrotnych zachowan. napisz mu dlugi list (mail), o tym jak bardzo jestes zaskoczona jego decyzja, ktorej nie jestes w stanie zrozumiec, jak bardzo cierpisz...ale akceptujesz jego wybor, bo bardzo go kochasz i chcesz dla niego jak najlepiej. (nie pros o litosc, nie pros o uczucie, nie pros o bycie razem) napisz to co wyzej...i zamilcz na jakis czas. szanuj siebie...to i on zacznie szanowac ciebie. nawet jesli mialabys gryzc z rozpaczy palce, to daj mu chwilowo spokoj i czas na przemyslenia, i nie odzywaj sie. jest to jedyna droga, zeby sie przekonac, gdzie lezy prawda absolutna o waszej ewentualnej przyszlosci. jesli nawet on nie bedzie dawal na poczatku zadnych znakow zycia, to badz twarda i wytrzymaj. jesli on nie bedzie szukal z toba zadnego kontaktu przez najblizsze miesiace...to moze faktycznie z tej milosci chleba nie bedzie...ale to nie twoja wina. Pamietaj o tym zawsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam autorko za to co napiszę ale uważam,że powinnaś mu podziękować za to,że tak zrobił po 7 latach ,a nie po 27miu bo masz jeszcze czas by życie sobie ułożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
Znowu zle... Wczoraj w pracy sie poplakalam w lazience, juz nie moglam wytrzymac. Pozniej poszlam do fryzjera, myslalam, ze wykoncze sie na fotelu, nie moglam usiedziec, bylo mi obojetne co bedzie, chcialam jak najszybciej stamtad wyjsc... Pozniej zakupy z przyjaciolka. Kupilam sobie kilka ciuchow na poprawe humoru, nie pomoglo. Nie mam dla kogo ladnie wygladac, nie mam dla kogo zyc, nie chce zyc. Przede mna 8 godz. pracy, nie wiem jak to przetrwam. Nie mam juz sily... Odpowiadając na Wasze powyzsze posty, mam 25 lat, on 27. Ja juz nie uloze sobie nigdy z nikim zycia, nigdy juz w zaden zwiazek sie nie wplatam, to nie ma sensu, milosc to chwilowa radość i szczescie, a pozniej tylko cierpienie, a ja tego nie wytrzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musimy dac radę
Podobna historia mnie spotkała i trzeci tydzien jego milczenia, ja jestem po melisie od rana- 4 torebki na kubek Ale nie chce by do mnie wrócił, nie wybaczę mu, nie chcę, bo to zawsze się źle kończy Trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
musimy dać radę - ja też ciągle piję melisę - nie pomaga, biorę też jakieś tabletki na uspokojenie - nie pomaga. Nic nie pomaga, mogę zapomnieć czasem na chwilę, ale tak naprawdę nie mam już siły. Nie wiem, jak Ty wytrzymałaś 3 tygodnie bez kontaktu z nim... Ja nie piszę do niego od soboty, a nie daję juz rady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apoc182
zycie potrafi byc takie smutne, trzymaj sie... i patrz w przyszlosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Hej samotna. Ja właśnie przechodzę przez to samo co Ty teraz... tyle ze ja ze swoim facetem mieszkałam,a byliśmy e sobą ponad 3 lata... Nagle powiedział że coś sie w nim wypaliło... ze myśli ze powienien sie wyprowadzic... po tygodniu zabrał niewiele rzeczy...reszta została...nawet kosmetyki... nie dzwowni,nie pisze jak kiedys...chyba ze służbowo,ale wtedy spyta sie co słychac... na dowidzenia dodaje... to pa........ Walczę z sobą, ale nie pisze... nie ma go w domu juz 2 tygodnie... jest u rodziców... Ja wciąż licze na to ze sie opamieta... Też staram sie robic coś innego... zajełam sie soba..fryzjer itd. Nawet zalogowałam sie na sympatii...to zajmuje mi sporo czasu...i miło jak jakis facet napisze... przez chwile pozwala Ci nie mysleć o tym który łamie Ci serce... Oj n=bidulko... Musisz byc silna... A widujesz go? On Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
Caly czas czekam na jakis znak od niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Ale nie napisałaś czy się jakoś widujecie... Moze niedaleko siebie mieszkacie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
Asiula1234 - bardzo Ci wspólczuje. Powiedz mi, czym sobie zasluzylysmy, ze musimy tak cierpiec? Ja wlasnie placze, znow, nie moge przestac. Jutro znow zaplakana pojde do pracy... Podal Ci jakis konkretny powod? Ty masz z nim jakikolwiek kontakt. Ja sie zawzielam i w ogole nie pisze, juz 3ci dzien. Nie wiem, co robic i ile wytrzymam. Mieszkamy blisko siebie, ale sie nie widujemy. Wiem, gdzie bedzie w czwartek, zastanawiam sie, czy nie pojsc tam i chociaz go na kilka sekund zobaczyc... Wiem, ze tak nie moge, musze to pragnienie przezwyciezyc :( Dlaczego to zycie jest takie okrutne? DLACZEGO???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
Na dodatek niedlugo ma imieniny. Kupilam mu nawet prezent jeszcze przed zerwaniem... Wiem, ze nie moge mu wyslac zyczen, tylko co zrobic, zeby dotrzymac tego postanowienia??? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Może idż tam... nie sama... w towarzystwie... bądż wesoła...uśmiechnięta.... Wiesz? Ja mam bardzo dobry kontakt z przyjacielem mojego faceta...Powiedział mi,ze podczas ich rozmowy mój Łukasz opowiadał,ze jak mnie teraz widział, to miałam tak fajnie zrobione loczki... a jak był z Mamą u mnie(bo miała do mnie sprawe)zauważył moje nowe spodnie, obcisłe rurki...ze fajnie wyglądałam... Ten przyjaciel mówił,ze dotad Łukasz nigdy o takich rzeczach nie mówił....podkreślił ze widac ze to zauważa... Może też tak zrób.... Co to za miejsce to w czwartek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
To Ty masz z nim kontakt... A powiedzial Ci dokladnie dlaczego to zrobil? Wyjasnil? Ja tez zmienilam fryzure, jutro ide do kosmetyczki, kupilam 2 nowe sukienki, bluzke... To miejsce to dworzec. Bedzie wracal z konferencji ze swoim szefem, wiec raczej tam sie nie wybiore w towarzystwie :( Poza tym nie umiem udawac, jest mi tak zle i dokladnie to wszystko po mnie widac, nie umiem tego zamaskowac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Wiesz? Ja tez nie umiem grać...ale kumpela mnie do tego zmusza... w dobrej wierze... Kiedy Łukasz zabierał rzeczy(specjalnie sie wystroiłam, zrobiłam super włosy...założyłam bluzke z głębokim dekoldem....i żartowałam sobie...że sie w ta jedna torbę nie zmieści...i ze pomoge mu meble wynieśc... on na to ze zabierze tylko szyflady...a ja...to super...zrobie sobie jakąs skrzynie z tego korpusu który zostanie... I zabrał tylko niewiele rzeczy... sprawdziłam...nawet nie wziął nic wyjściowego.... Potem jak był z mama, poczestowałam ich obiadem...On jak gdyby nigdy nic..jak zawsze zajrzał do lodówki.... I śmiałysmy sie ze sie rzadzi... Cięzko mi na niego patrzec...w sumie starałam sie nie wpatrywac... ale robiłam dobra mine do złej gry.... Czasem zadzoni...w sprawie służbowej... a ja jestem usmiechnieta i nie narzekam na nic.... choćby nie wiem jak było źle... szybko kończe rozmowe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
Skad Ty bierzesz na to sile? Podziwiam Cie... Ja najchetniej bym lezala w lozku i nigdzie nie wychodzila :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Wiem ze siedzi cały czas w domu... po pracy nigdzie nie łazi... Z nikim nie chce rozmawiac.... coś go gryzie... Mi powiedział ze wypaliły sie w nim uczucia... ze ja potzrebuje uczuc których on nie umie mi dac... zawsze jak Ty- wiedziałm ze kocham go badziej niz on mnie... Tłumaczyłam, ze ludzie maja wieksze problemy, ze musimy dac sobie szanse... próbowac...a On..jak? jak nie mam uczuc... I tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
To tak samo jak Moj... Nie wierzy, ze moze sie udac, nie zalezy mu na mnie itp itd... Nie rozumiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
Tez tlumaczylam, ze ludzie maja wieksze problemy, a daja rade, daja sobie szanse, a on tylko nie, nie, nie.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Ja pierwsze dni płakałam bezprzerwy... W dodatku jak w pracy mi mówili...łukasz pomasuje... to leciałam do kibla wyć... Ale staram sie nie mysleć... wtopiłam sie w ludzi na sympatii... głupie ble ble ble... i przez chwile nie mysle o ukochanym.... Najgorsze sa wiezory... kiedy kłade sie do pustego łóżka.... Ale walcze z soba...szukam wszedzie ratunku... pisze do jego przyjaciela... Gadam z Jego Mama... co u mojego Łukasza...jak On sie ma... Na szczescie mam za soba wszystkich jego znajomych... napewno miałby gadane... jeszcze nikomu nic nie powiedział...wiec ja tez nie mówie... Z rodzicami tez nie chce rozmawiac... Troche mu nagadali ze tak sie nie robi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
szkoda ze nie masz okazji mu sie pokazac...na dworzec nie idx... to moja rada... A tych już na kafe poczytałam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
Znam to... Dzis kolezanka zapytala jak tam kredyt i czy kupilismy mieszkanie. Myslalam, ze padne tam na miejscu. Kolo 15 mialam juz taki kryzys, plakalam znow w kiblu.Zazdroszcze Ci, ze jego znajomi sa za Toba. Jego trzech olegow powiedzialo podobno, ze skoro mu zle, to dobrze robi, ze ze mna zrywa. Tak mozna liczyc na facetow... Ja mam ogromne wsparcie w swojej rodzinie i swoich przyjaciolach, bez nich to juz dawno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
Pewnie predzej czy pozniej spotkamy sie gdzies w okolicznym sklepie...Tyko kiedy?????? Masz racje, nie moge isc na dworzec, na pewno mialby mi to za zle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
Mój kumpel który sie kiedys we mnie podkochiwał powiedział tak.... najbardziej kobieta kreci faceta, kiedy jest tajemnicza..niedostepna... kiedy z nim kiedys rozmawiałam... to juz byłam normalna... zaczał na wiecej sobie pozwalac...kiedy go opitoliłam i stałam sie niedostepna, przyznał sie ze dostawał juz kota ... i poradził mi Tak: Nie pisz, nie dzwon... jak zadzwoni.. odbierz, badz wesoła,ale z dystansem... i w miare szybko kończ rozmowe...zostaw go w zaciekawieniu...jak zadzoni by sie spotkać... odmów, choc bedzie to trudne jak cholera... powiedz ze dzis nie mozesz...jutro mozesz zależc troche czasu... głowa wysoko w górze.. piers do przodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna_samotna
ten Twoj kumpel ma 100% racji, tez mi to wszyscy mowia, tylko wiesz, latwo sie mowi, a z wykonaniem jest ciezko :( ja to w dodatku nie mam zadnej pewnosci, ze on jeszcze do mnie kiedykolwiek napisze. Wmawiam sobie to, ze mu samemu zle, ciezko i w koncu napisze.. A jak nie? :( ile mam czekac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula1234
widzisz... masz szanse go spotykać... bądź zawsze piękna... no musisz byc silna... nie ma rady... i do ludzi, do ludzi do ludzi...wiem, trudne... Jak mnie kumpela wyciągneła na łyzwy, to stała jak kołek..reszta jeżdziła,,,ja nie mogłam..stałam rozmarzona i chciałam jak najpredzej do domu, zamknac sie w sobie... Mówie...zaloguj sie na sympatii...wklej zdjecia...najładniejsze... zobaczysz jak faceci potrafia podbudowac... ja tez tam siedze.. do późna...zeby już spiaca położyc sie do łóżka...by nie myslec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×