Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

Majutek24 Ja też się cieszę, że sie odezwałaś, też czasami zastanawiałam się co tam u Ciebie - w końcu to Ty byłaś założycielką tematu. Powinnaś moim zdaniem spróbować, myślę, że Twoja intuicja sama ochroni Cię przed ewentualnym błędem. Z drugiej strony na pewno wszystko co przeszłaś czegoś Cię nauczyło i to może Ci tylko pomóc i Cię wzmocnić w kolejnym związku. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co u Was kochane? dzisiaj musialam pojechac do pralni w sklepie tam gdzie on pracuje i wiecie co? stal przed wejsciem i palil, a jak ja weszlam i podeszlam do pralni to polecial za mna zeby zobaczyc gdzie ide;-) wystrojona bylam, elegancka, a on polecial jak pies;-))) ale zobaczyl ze ja zauwazylam to sie zmyl (on tchorz zawsze to druga sprawa wczoraj dzwonil i nie zdazyl sie odezwac jak od razu poslalam mu litanie, blysk w oczach bylego-bezcenne;-) kierowniczka bo ja spotkalam bo tez kiedys pracowalam w tym sklepie pytala czy nie zaluje ze odeszlam i mojego ex a ja na to, ze nie, ze ciesze sie bo jestem wolna itd;-) widocznie one jako kierowniczki widza, ze cosw z nim jest nie w porzadku, pytala sie kiedy sie widzielismy ostatnio, a ja, ze 3 miesiace temu, napewno widac po nim, a ja mam satysfakcje ale o powrocie nie bedzie nawet mowy, nie mam ochoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Ja się cieszę błogim spokojem, bo Romeo nadal daleko... ahh... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mandaryn kochał się w kurtyzanie. "Będę twoja, powiedziała, kiedy spędzisz sto nocy, oczekując mnie na taborecie pod oknem w moim ogrodzie". Ale dziewięćdziesiątej dziewiątej nocy mandaryn wstał, włożył taboret pod ramię i sobie poszedł... Ech, czytam Was dziewczyny i myślami jestem z Wami. Przeżywam różne stany, jak Wy wszystkie. Ale wiem jedno, trzeba się napłakać, naczekać, żywić się nadzieją, w głowie układać milion obrazów, jak to by mogło być pięknie, trzeba się mocno nacierpieć i co chwilę patrzeć na telefon, czy przypadkiem nie dzownił. Trzeba robić podchody, walczyć, oskarżać, wybaczać, trzeba zrobić wszystko, co się czuje, żeby później nie mieć do siebie pretensji o zaniechanie. Ale na samym końcu trzeba się nieźle wkurzyć i powiedzieć sobie, że to wszystko nie jest tego warte!!! A wtedy wstąpimy w cudowną fazę ozdrowienia.. Pozdrawiam ciepło P.S. Majutku, ja bym zaryzykowała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Dziewczyny... smutno mi :-( i to nie przez Romeo, tylko przez innego dupka. Świat jest ich pełen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
minima co się stało? Może powiedz a będzie Ci łatwiej. Trzymaj się ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Sama nie wiem czy mam Wam marudzić... :-( Wkurzona jestem jak niewiem. Po prostu zaczęłam się z kimś spotykać, ale wygląda na to, że jego interesuje tylko seks. Sprawa nie jest jednak wcale taka prosta, bo on wysyła sprzeczne sygnały. Nie wiem co mam o tym myśleć, jak reagować i jak go traktować. Chyba najlepiej olać, żeby później nie cierpieć :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minima Moim zdaniem powinnaś go trzymać na dystans, właśnie po to żeby przekonać się czy jemu zależy. Bo jeśli zależy mu tylko na seksie to zrezygnuje i się ulotni jak tchórz, jeśli mu zależy to będzie zabiegał. Lepiej od razu na początku "zweryfikować" zamiary niż znowu pakować się w coś bez przyszłości..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Wiem, tak właśnie robię hehe.. tak naprawdę boję się zaufać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Właśnie wróciłam do domu. Byłam na imprezie, po której miałam okazję z nim porozmawiać (z tym nowym oczywiście). Okazało się (w największym skrócie), że chodziło o seks a wyszło tak przez spore nieporozumienie. Każde z nas odczytało tę sytuację zupełnie odwrotnie, niż miało być. Nie chcę już tego dokładnie opisywać, najwazniejsze, ze się wyjaśniło. Mimo że nie tak, jakbym to sobie wymarzyła, to przynajmniej dobrze, bo szybko i oszczędzi mi to dalszych rozczarowań i bólu (bo mam niestety tę rzadką przypadłość, że angażuję się szybko i mocno - kiedy mi na kimś zależy, daję z siebie naprawdę wszystko). Teraz muszę być znowu silna. Muszę się z tym wszystkim uporać. Za tydzień czeka mnie kolejna, poważna rozmowa - z Romeo, podczas której też ostatecznie powiem mu "żegnaj". Wszystko się pomału rozwiązuje - nareszcie. Wolę być nieszczęśliwa, ale nie mieć złudzeń, bo to mniej boli niż ta ciągła huśtawka nastrojów... Nie wiem jak potoczy się dalej moje życie... boję się. Wierzę, że Wy Kochane będziecie miały więcej szczęścia niż ja. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki Nie wiem jak to jest, minęło już tyle czasu a ja nadal nie potrafię sobie pewnych rzeczy w głowie poukladać. Czy to znaczy że już zawsze będzie mnie to męczyć.. oby nie... Chciałabym się od tego uwolnić, bo to jest jak jakaś choroba ... Czasami mam nadzieję że jeszcze czeka mnie wiele szczęśliwych chwil a czasami się boję że to co miało mi się przydarzyć szczęśliwego już się wydarzyło i teraz będzie już tylko tak... średnio..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Ja nadal wierzę, że jednak będzie lepiej... że te mega-szczęśliwe chwile też nas jeszcze czekają. Wy jesteście pewnie trochę młodsze, więc macie życie przed sobą, ja prawie 29 lat i małe perspektywy na to, by kogoś poznać, bo Polaków jest tu, na wyspach niewielu, a Anglicy nie myślą o życiu poważnie. Trochę mi smutno, bo ten "nowy" podobał mi się już wcześniej, potem oboje sobie kogoś znaleźliśmy, więc sądziłam że nie ma już dla nas szans. Nasze rozstania z drugimi połowkami w tym samym czasie sprawiły, że pomyślałam, że może to jakiś znak... niestety nie :( Ja chciałabym zaryzykować i zobaczyć, co z tego wyjdzie, ale on nie chce :( Trudno... życie toczy się dalej. Kochane trzymajcie się. U Was to dochodzenie do siebie trwa dłużej, niż u mnie, ale będzie dobrze. Uwierzcie w to. Najlepiej naprawdę odpędzać od siebie te myśli, wspomnienia. Rozdrapywanie ran nie pomaga w naszej sytuacji. Ja ostatnio znowu zaczęłam więcej spacerować, jeździć na rowerze, spotykam się ze znajomymi (choć może nie tak często, jak bym chciała - bo mam z nimi trochę tak, jak Drożdżyk), poza tym aplikowałam na wyższe stanowisko w firmie, więc skupiam się też na tym :) Byle do przodu. Lepiej nie oglądać się za siebie, nie patrzeć wstecz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie własnie wybił równy miesiac ..... ale od 2 dni nie wiem co sie ze mna dzieje czuje jakby sie cos zblizało ciagle chce mi sie plakać nie rozumiem tego co sie ze mna dzieje :(( juz nie wiem jak mam sobie z tym wszystkim pomóc :(( i trzymajcie sie dziewczynki mocno jakby któras miała ochote pogadac to napiszcie na moj mail to podam Wam gg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Hej Dziewczynki, co u Was? Cisza tu taka nastała... U mnie oki, tylko zbliża się dzień powrotu Romea z wakacji :( więc mam małą obawę, czy moje uczucia nie powrócą razem z nim? Mam jednak nadzieję, że nie. Żyję już innym życiem, nowymi sprawami i oby tak dalej. Buziaki dla Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minima, uczucia powrócą na pewno, pytanie tylko jakie i czy będziesz wobec nich silna. Ja też ostatnio mam kryzys. Trzymałam się dzielnie, nawet byłam zaskoczona, że to jakoś znoszę, ale znów wróciło to cholerne uczucie pustki i głupie przekonanie, że tylko on jest w stanie je zapełnić. Nie pomógł tez fakt, że dowiedziałam się, że pod moją nieobecność często obściskiwał się z innymi. Mnie na każdym kroku oskarżał o zdradę (nawet jak rozmawiałam z kolegami, spojrzałam w czyjąś strone etc.), z siebie robił świętego. A tu takie coś. Zabolało mnie to.. Najgorsze, że nie mogę spojrzeć na żadnego aceta. Czuję narastającą awersję do nich. Przejdzie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Pamiątko przejdzie na pewno. Mi przeszło, teraz już chciałabym poznać kogoś nowego, wartościowego, na kim nie zawiodę się tak, jak na Romeo. Jestem gotowa na nowy związek, nie chcę się jednak do tego za bardzo spieszyć, po prostu nic na siłę. Na razie korzystam z uroków bycia singielką, cieszę się życiem i staram nie myśleć, nie wracać już do tego, co było. Dlatego również mam nadzieję, że te uczucia, które mają się odezwać we mnie, będą tylko negatywne. Nie zapomnę nigdy tego, jak on mnie potraktował i skrzywdził. Wybaczyłam mu, ale na nic z mojej strony nie może już liczyć. Nawet na zwykłą znajomość i rozmowy w pracy. Super się z tym czuję, nareszcie wolna od płaczu, natrętnych myśli, analiz i rozdrapywania ran. Oby tak dalej... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie dziewczyny, Ja jednak do życia podchodzę realnie. Wcale nie powtarzam sobie, że znajdę jeszcze " kogoś lepszego", wcale nie wierzę tak w 100% że jeszcze się prawdziwie zakocham. Może tak a może nie, nie wiadomo - życie pokaże. Teraz wiem, że chcę się skupić na sobie. Udało mi się dostać na staż, na razie na pół roku, ale cieszę się, przynajmniej wyrwę się z domu. Wiem jednak, że na pewno przyjdzie taki moment, pewnie jeden z letnich wieczorów, kiedy znowu zacznie mi brakować tego męskiego ramienia, czułości, troski.. Przecież to wiadome że podświadomie każdy tego szuka, mężczyźni też. I nie da się tego zastąpić ani intratną posadą, ani tłumem znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Zgadza się Drożdżyku, ale musimy robić coś, co pozwoli nam zapomnieć, uwolnić się od przeszłości i od bólu. Pewnie w przypadku każdej z nas przyjdzie taki samotny, smutny wieczór (ja mam chyba tak troszkę dzisiaj), ale najważniejsze, byśmy teraz postarały się sobie pomóc i tu każdy sposób jest dobry, byle tylko przyniósł efekt. Teraz mamy 1 pozytywny wieczór na 10 smutnych, później będzie 1 smutny na 10 pozytywnych. Ech... trudne to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej u mnie jest tez ciezko on mi sie ciagle sni wszystko mi sie z nim kojarzy chyba najgorsze sa wieczory :(( ............ czekam na lepsze dni ale cos ostatnio przestałam w nie wierzyc :(( pozdrawiam Was ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczynki co u Was...? Mnie dzisiaj znowu wzięło na myślenie.. nie wiem ..jakoś samo to przyszło. Czasami wydaje mi się, że już jestem "wyleczona", ale chyba jednak jeszcze trochę czasu musi minąć. Trzymajcie się ciepło i napiszcie jak sobie radzicie:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Uuu.. temacik zamiera :( U mnie tak sobie, w kratkę. Jeśli chodzi o Romeo to jest to już definitywnie przeszłość. Już zdecydowanie zapomniałam o nim i nie cierpię oraz nie rozpamiętuję. Staram się zajmować ciągle czymś nowym, książka, sport, znajomi, wycieczki. Ostatnio tyle robię, że wciąz brak mi czasu. To jest najlepsze lekarstwo na problemy sercowe. Zająć się czymś, żeby nie myśleć. Trzymam za Was kciuki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Aha... dziś Romeo wraca do pracy po urlopie. Nie spotkalismy się, nie oddał mi też pieniędzy. Jestem bardzo ciekawa jego reakcji. Generalnie jednak zamierzam mu powiedzieć, że nie mam z nim o czym rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Ciekawa jestem, co u Was, dziewczynki? Jak sobie radzicie? Ja jestem w 100% odkochana w romeo, wiem to już napewno. Spotkanie z nim po jego powrocie nie zrobiło na mnie absolutnie żadnego wrażenia. Nie rozmawialiśmy, bo ja naprawdę nie mam już o czym z nim rozmawiać. Kasy mi nie oddał, więc wysłałam mu ostateczny list przed oddaniem sprawy do sądu, który trzeba wysłać - taki jest wymóg. A on.. tylko kłamie i kłamie. Nie wiem, dlaczego ja właściwie tak go kochałam, sama siebie nie rozumiem, bo z perspektywy czasu to wszystko wygląda zupełnie inaczej. Głupia byłam!!! Ta sytuacja sporo mnie jednak nauczyła. Pozdrawiam Was serdecznie :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chciałam tylko napisać, że moja historia się zakończyła i została wyjaśniona. Dziś się dowiedziałam, ze były mnie zdradził. Prawie 2 tyg przed zerwaniem. mam tylko nadzieję że to był ten jeden jedyny raz, że mnie chuj niczym nie zaraził itp. 4,5 roku wierna jak pies żadnych pocałunków z innymi żadnego przytulania żadnych flirtów nic, kompletnie nic a ten dupek wbił mi nóż w plecy dałabym sobie rękę uciąć, że nie zdradził każdy, ale nie On wszystko, ale nie zdrada Nie wiem jak komukolwiek kiedykolwiek zaufam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może jakbył za granicą to zdradził i tak na Niego to wpłneło... W kążdym bądź razie wytrzymałaś już tyle, to jeszcze wytrzymasz... 🌼 trzymaj się, będzie dobrze. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie dziwię Ci się... Ja też póki co jestem pewna,że każdy facet może zdradzić oprócz mojego... Ale teraz to już sama nie wiem, może się okazać że zyjemy z kimś w ogóle go nie znając...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie facet zostawił tydzien temu, poniewaz nie kochał mnie....nie wytrzymuje sama z sobą. Jestem właściwie pogrążona w depresji. Zadaje sobie naiwne pytanie, dlaczego nie kochał mnie, skoro potrafił pokochać dwie inne, wszystkie zreszta zostawił... Mówił, że jestem idealna, ze mam wszystkie pożadane cechy, jakie kobieta miec powinna, ale przez 8 miesięcy nie potrafił mniepokochac, bo on chyba nikogo nie potrafi kochać.... jestem rozdarta na miliony małych kawałeczków, mnie nie ma, nie istnieję... Chce umrzeć.... Tak go kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczynki, zajrzałam tu aby coś napisać gdyż wiedziałam, że temat troszkę podupada. A tu widzę wpisy. Majutek24 Jestem w szoku razem z Tobą, to co pisałaś o nim.. wasza historia.. nic w sumie nie wskazywało na to co opisałaś. Tzn. może i wskazywało ta jego "nagła " zmiana uczuć, ale Ty pisałaś, że to nie wchodzi w grę.. a jednak. To tylko dowód na to jak mało można ufać i nigdy do końca i jak dziwne jest życie. Ale jesteś pewna tego? Po takim czasie napisałaś. Ciekawa jestem po prostu jak to nagle wyszło? On Ci powiedział czy ktoś. Jeśli nie chcesz pisać to zrozumiem, nie chcę być wścibska ale po prostu wiesz, jeżeli to od jakiś "życzliwych" osób wiesz to nigdy nie można być w 100 % pewną. Ja teraz, po tym czasie który minął czuję się lepiej. Na pewno nie tak, jak jeszcze jakieś 4-5 miesięcy temu. Wtedy czułam się jak koleżanka - autorka ostatniego posta. Uwierz mi kochana, cokolwiek się stanie czas Ci pomoże. Przeczytaj posty nasz wszystkich i zobacz jak czas nas zmieniał, jak nam pomagał. Ja nie mogę wprawdzie do końca powiedzieć że jestem "wyleczona" z tej miłości, kto wie, może nigdy nie będę ale czuję się już o wiele lepiej. Mniej płaczę, mam nową pracę, nowe otoczenie, staram się szukać sobie na siłę zajęcia. Ale też polegać głównie na sobie. Bo się po prostu przekonałam - to smutne- ale w dzisiejszych czasach ciężko o ludzi, którym naprawdę można zaufać. Bierzemy udział w jakimś chorym wyścigu szczurów, ludzie utopili by drugiego w łyżce wody. W dzisiejszych czasach my kobiety musimy być podwójnie silne i podwójnie odporne. Piszcie dziewczynki co tam u Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×