Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

czas leczy ray... wydaje sie glupie ale prawdziwe ... skoro kobieta ktora traci meza badz narzeczonego w wypadku i jakos potrafi sobie ulozyc za jakis czas zycie ty tez bedziesz umiala... nie dosc ci tych juz klotni wymeczaja cie one psychicznie zobacz ile jest takich temnatow na forum ile jest porzuconych osob na swiecie niestety takie zycie pomysl ze nie jestes sama nie ty pierwsza i nie ostatnia dasz sobie z tym rade? wiem ze chcialas dobrze chcialas walczyc ale prawda jest taka ze jesli cokolwiek moze pomoc to tylko i wylacznie olewka nie odzywanie sie wcale... on bedzie mial szanse zatesknic a i ty nie bedziesz siebie katowac powoli radze przyzwyczajac sie do zaistanialej sytuacji nie mozna ciagle rozbitej szklanki sklejac bo bedzie z niej wciaz i coraz bardziej sie lala woda ... poczekaj cierpliwie zaczniesz cos nowego od zera nie bedzie tyle zalu tyle przeszlosci burzliwej i zbudujesz cos na lepszych fundamentach niestety czasem jest tak ze ludzie do siebie zwyczajnie nie pasuja i lepiej skonczyc to teraz niz ciagnac na sile pare lat nastepnych ... za jakis czas odzyjesz na pewno a i spotkasz milosc tego tez jestem pewna w 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czas nie leczy ran
wygładza tylko krawędzie ran. Przeżyłam wypadek faceta, nieszczęśliwą miłość, później rozwód z innym. Przychodzi czas, że wszystko uderza z trzykrotną siłą i wtedy trudno się podnieść, a wręcz jest to niemożliwe. Nie ze wszystkiego można się otrząsnąć. Kiedyś myślałam, że jest inaczej - myliłam się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
łasico to prawda, najlepsze co możesz zrobić, to dać mu za sobą zatęsknić. Zupełne odcięcie się, cisza, zero kontaktu. Daj mu czas by wszystko jeszcze raz (sto razy) przemyślał. Ja gdybym jeszcze raz przeżywała podobną historię, na pewno tak bym zrobiła. No i nie myśl o najgorszym. Trzymaj się, my baby jesteśmy silniejsze od nich, chamskich facetów. On nie jest tego wart, nie jest wart Twojego życia Kobieto! Wiem jak jest Ci ciężko, wiem to doskonale. Wiem też, że da się żyć dalej. Nie, ja nie zapomniałam, nie poznałam też nikogo nowego. Nadal go kocham i nadal cholernie boli, ale żyję. I Ty też żyć będziesz!!! Przykro mi że tyle nas jest, że wciąż pojawiają się (nie tylko tu, ale w ogóle na kafe) nowe osoby przeżywające rozstania. To wszystko jest po prostu do d..y. Dlaczego ten świat jest tak beznadziejnie skonstruowany? Dlaczego tyle jest cierpienia, zła? Dlaczego nie możemy być z tymi, których kochamy? Dlaczego wreszcie oni nas ranią? Znowu miałam kiepski dzień :( myślę, wspominam, rozdrapuję rany... mimo że bardzo tego nie chcę. Próbuję odpędzać od siebie te myśli, zajmować głowę innymi rzeczami, ale one (cholerne!) są silniejsze, nie dają spokoju. I jeszcze jedna myśl, która też mnie nie opuszcza - że chyba naprawdę najlepiej jeśli będę już zawsze sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najgorsze ze ja wiem ze takie dzwonienie jest bez sensu, ale jak mnie tak dopadnie mysl, ze juz go nie zobacze i nie uslysze, to nie daje rady:( mowilam mu wszystko, rozumielismy sie bez slow, a teraz nie mam nikogo az tak bliskiego. Nie wyobrazam sobie, zebym mogla jeszcze z kims osiagnac takie porozumienie i bliskosc, watpie bym komus jeszcze zaufala albo nawet chciala zaufac- kazdy inny chlopak jest dla mnie marna imitacja tego, z ktorym bylam i ta mysl, ze juz tak nie bedzie, jest przerazajaca... musze byc silna i nie dzwonic, bo to sprawia mniej bolu niz slyszec co o mnie teraz mysli. Trzymajcie sie cieplo dziewczyny:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj mijaja 2 tygodnie:( wczoraj juz juz widzialam swiatelko w tunelu, ze sobie dam rade, ze sie pozbieram i mialam nadzieje ze bol minal, a od rana wszystko wrocilo. Pewnie dlatego, ze uswiadam sobie jak malo realne aby jeszcze kiedykolwiek sie odezwal. Widzialam w jego oczach mocna decyzje, powiedzial ze to zamkniety etap, szkoda tylko ze dodal ze zawsze bedzie mnie kochal;( tak bym chciala zeby wrocil i byl ze mna szczesliwy, ale to juz nie jest mozliwe i to mnie dzisiaj najbardziej dobija...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robaczek6
Hej dziewczyny, jestem tu nowa ale moja historia oczywiście stara jak świat i taka sama jak Wasze historie. Ja rozstałam się pod koniec stycznia, nagle ni z tego ni z owego, wcześniej święta wszytko pięknie łanie a tu nagle czuje że w głosie i zachowaniu jego coś jest nie tak. Oczywiście on mówił, że to tak ma teraz, zły okres, zmęczenie, praca. Pojechałam do niego bo czułam że coś się święci i takiego obojętnego go nigdy nie widziałam, poprosił o czas..., ale i tak wiedziałam ze to odraczanie wyroku. I wyrok nadszedł, po 3 dniach zadzwonił i powiedział że nie widzi szansy, że to u nas za szybko wszytko się działo, ze zachowywaliśmy się jakbyśmy za 2 tygodnie mieli zamawiać ślub, że to wszystko takie poważne, ze rodzice gadają żeby myślał o życiu. Wystraszył się? chyba tak, oczywiście przeżyłam koszmar tak jak my wszystkie, schudłam 5 kg, nie mogłam jeść, spać, pracować- najgorsze jest to że mam wolny zawód i jak robię to robię a jak nie to nie a teraz do dnia dzisiejszego nie mogę się zmobilizować. Cho minęło już tyle czasu ja nie mogę żyć jak kiedyś, nie mogę sobie miejsca znaleźć, nic mnie nie cieszy. Po rozstaniu utrzymywaliśmy kontakt, on dzwonił wiedział że zrobił mi świństwo zostawiając mnie, pomagał mi, jak mógł. Po miesiącu chciał wrócić,przepraszał.W domu nie mówiłam nic, że jesteśmy razem znowu bo niezłą awanturę miałam bez tego. I niby zaczęliśmy by znowu razem, było ok normalnie a może nawet lepiej niż wcześniej. Ale nie minęły 3 tygodnie a ja czuje w jego głosie że znowu jest "obojętny, chłodny". Nie wytrzymałam i powiedziałam ze ja tak nie umiem,nie mam ochoty żyć na huśtawce, kładę się spać jest ok, wstaje rano, on jest daleki w naszej rozmowie. Nie chciałam tego bo wiecie jak się kocha to się dużo wytrzyma ale już nie mogłam. On nie jest w stanie powiedzie mi czy chce by ze mną czy nie, choć wie że to by dużo rozwiązało i mimo wszytko pomogło by w jakiś sposób. Napisał mi sms'a po naszej ostatniej rozmowie, że on ma teraz taki okres w życiu, nie wie czego chce a takim zachowaniem jakie ma rani tylko mnie. Mieliśmy utrzymywać kontakt, po naszym pierwszym rozstaniu, dzwonił interesował się, czułam że mimo wszytko mu zależy, teraz od naszej ostatniej rozmowy to ja się z nim kontaktowałam, napisałam sms'a żeby zadzwonił to oddzwoni, ale mówi że nie ma czasu, mówię że może by się spotkać a on ze jak znajdzie czas to sie odezwie, ale wiem ze on tego czasu nie znajdzie. Cierpię jak nigdy dotąd, choć będąc z nim w okresie tej huśtawki też cierpiałam ale inaczej, teraz jestem sama a nie ma minuty żebym nie myślała o nim. Jest mi ciężko choć minęło już trochę czasu, ale codziennie to wraca, tak bym chciała żeby wrócił, przemyślał i wrócił. Boje się sama siebie, że poukładam sobie wszytko bez niego tak jak to było wcześniej a on może chcieć wrócić, bardzo tego chce a wiem że dożo się już u mnie zmieniło w głowie nie w uczuciach, nie potrafię być z człowiekiem który, nie wie czego chce, który "bytuje" z dnia na dzień. Muszę mieć stały punkt w życiu, mieć na kogo liczyć, budzić się rano i wiedzie ze choć wszystko może się walić jest ktoś kto jest ze mną i wierzy we mnie i w nas. Dziewczyny pomóżcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Ja chyba nie umiem pomóc ani dobrze doradzić. Jedyne co możemy, to pocierpieć razem. Czytając Twój post powróciły do mnie uczucia, jakie przeżywałam, gdy rozstawałam się z moim byłym i to, co było po rozstaniu. On też nie mógł się zdecydować, czy ja czy jego była, ciągła huśtawka i cierpienie, nawet gdy jeszcze byliśmy razem. Do tego on z tą byłą będzie miał drugie dziecko (nie wiem czy czytałaś wątek, moja historia jest w nim dokładnie opisana), więc z jednej strony wiedziałam że nie powinnam z nim być, z drugiej kocham go nadal, kocham do szaleństwa. Są też chwile kiedy go nienawidzę, chwile kiedy wiem że dam radę i że będę szczęśliwa bez niego - ale tych zdecydowanie mniej. Teraz jesteśmy pokłóceni, ale mnie wcale nie jest łatwiej. Mimo że rzadziej, to wszystko nadal boli :( Najgorsze jest to, że gdyby nie to drugie dziecko (które zostało poczęte przypadkiem), nadal bylibyśmy pewnie razem, albo przynajmniej mogłabym o niego walczyć. A tak.. nie mogę, nawet mimo to, że on nie jest z tą swoją byłą, nie wrócili do siebie i raczej nie wrócą :( Niby powinnyśmy zerwać kontakt z naszymi byłymi, bo tak rzekomo łatwiej zapomnieć. Ja zerwałam, do tego teraz jestem baaardzo daleko od niego, na urlopie, a wcale nie jest mi łatwiej, i tak nie mogę przestać o nim myśleć :( :( :( Pozdrawiam i przytulam wszystkie cierpiące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uszka do góry, mała niby trzeba sie trzymac dzielnie, ale płacz jest dla nas ulgą i nie warto go hamować, ja dzis ryczę od rana :( wspomnienia... eh... wspomnienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
robaczek Uwierz mi że najlepsze co teraz możesz zrobić to zdystnasować się od niego tak jak on dystansuje się od Ciebie. O nic nie prosić, nie nalegać na spotkanie, nie dzwonić ani pisać jako pierwsza. Jeżeli się pogubił i przestraszył to sam musi dojrzeć do tego czego chce. Może to zająć nawet sporo czasu, ale Ty nie możesz wiecznie czekać. Jeżeli zobaczysz, że nie walczy, nie stara się po prostu odpuść bo inaczej będzie Ci mieszał w głowie latami i zniszczy CIę psychicznie. Jeżeli choć trochę jeszcze w niego wierzysz, po prostu odsuń się i daj mu przestrzeń a wtedy może zrozumie. Nie rób nic pochopnie i za szybko. Taka jest moja rada. Bądź silna, wszystko się ułozy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robaczek6
Dziewczyny, wiem że nie powinnam się odzywa i trzymam się tego jak na razie, ostatnio to tylko ja chciałam gada, podczas naszej ostatniej rozmowy było ok, powiedział ze się odezwie jednak to mogło być też powiedziane po to żeby po prostu nie mówić mi że mamy zerwać kontakt, choć pytałam że jeśli tak chce to ok zrozumiem, lepsza taka prawda niż kłamstwo. Nie wiem czy się kiedyś odezwie, jeśli się nie spotkamy przypadkiem to możemy się już nigdy nie zobaczyć bo do tej pory tak było, że widywaliśmy się tylko jak się umówiliśmy nie było przypadków. Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie bycia z kimkolwiek innym, nie umiem, nie chce. Chyba muszę przejść jakiś detoks psychiczny i fizyczny, oduczy się jego obecności. Tego najbardziej brakuje tych endorfin które dawał, przytulił, rozśmieszył, był po prostu był.Teraz jestem sama i moje otoczenie już ma chyba dość mojego gadania, sama wiem że tu już wszystko zostało powiedziane, ale nadal gadam i nie wiem kiedy to się skończy a do cierpliwych nie należę:( Drożdzyk powiedz co u Ciebie jak sobie radzisz, ile czasu już minęło od rozstania, w ogóle dziewczyny piszcie, ja czytałam Wasze wszystkie historie, bo szukałam w choć jednej jakiejś iskierki nadziei. W ogóle to czuje jeszcze w sobie jakąś nadzieje, ona jest matką głupich ale umiera ostatnia. Kocham go ale mam też rozum i wiem że nic na siłę bo nie mogę całe życie chcieć za dwoje i walczyć za dwoje bo sama się niszczę, a jednocześnie o paradoks jeśli dało by się jeszcze coś zrobi to bym to zrobiła, wiecie jak to jest, wiem że zrobiłam wszystko a jednocześnie nie wiem czy nie za mało.... Ale teraz on musi walczyć, on odszedł, zrezygnował... Pocieszam się tym, że jak coś ma by to będzie, jeśli coś jest Twoje to do Ciebie wróci, jeśli nie wróci to nigdy Twoje nie było. Nic się nie dzieje bez przyczyny lepiej teraz niż jeszcze po jakimś czasie, kiedy jeszcze bardziej się zżyjemy, choć bardziej się już nie da - chyba. Coś się kończy, żeby mogło zacząć się coś innego- czytaj lepszego- wiecie ja to wszystko wiem, wszystko rozumiem na rozum ale serce słucha nie chce- dlaczego? przecież to wszytko takie mądre jest i prawdziwe:) Trzeba czekać i wierzyć, tylko jak żyć kiedy nie ma minuty żebym nie miała Cie w głowie, żebym nie czekała że może się dziś odezwiesz, ale nie będę na Ciebie czekać wieki, wiem to ale na razie nie potrafię nawet myśleć że może by ktoś inny choć brakuje mi tego szczęścia które mi dawałeś :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Ja przytulam :) Was wszystkie!!!!!!!!!!!!!!! Dziś mija miesiąc od ostatnich przytulanek i pocałunków :( potwornie mi tego brakuje :( Ten mój aktualny urlop miał przynieść ulgę, zapomnienie........ nie przyniósł :( głupia jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robaczek6
Nie jesteś głupia minima, wszystkie cierpimy i wszystkim nam się mówi że potrzeba czasu ale ile? chyba było by łatwiej jakbym wiedziała że za pół roku lub więcej będzie ok. Twoja historia jest inna niż moja, bardziej zagmatwana chyba... bo są dzieci ale miłość do niego i ból po nim-ten sam. Jestem z Tobą i przechodzę przez to samo cho wiem że to marne pocieszenie, przytulam Was dziewczyny bo brakuje nam tego teraz bardzo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Dziewczyny, ja naprawdę nie wiem jak mam dalej żyć. Nienawidzę go. Jego była ma termin porodu na 19 października. Wiecie co to oznacza? Że ten h... sypiał z nią wtedy, gdy my już zaczęliśmy się spotykać :-( Nie dość, że mnie zranił, okłamał, skrzywdził, to jeszcze tak bardzo upokorzył :-( Za 5 dni wracam do Anglii. Nie wiem jak mam to zrobić, nie wiem naprawdę czy w ogóle dam radę, Boże, co za koszmar... dlaczego mnie to wszystko spotkało????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jednego jestem pewna, nie zasluzylas na cos takiego. Bardzo mocno Cie przytulam, musi nam sie udac przez to przejsc, po prostu nie ma innej opcji. Chcialabym teraz byc przy Tobie i dac Ci wsparcie jakiego potrzebujesz, ale jedyne co moge zrobic, to powiedziec ci ze znam smak bolu rozstania i wiem ze czuje sie go fizycznie... Badz silna:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie mój znowu skrzywdził nie wiem za co mnie to spotyka co w zyciu takiego zrobiłam bo czuje sie jakbym miała kare za cos ;(( nie mam juz sił na nic nawet na płacz :( chyba powoli opadam z sił nie wiem czy wytrzymam to wszystko poraz kolejny ;((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
łasico, dzięki wielkie za wsparcie. Kafeterianko, trzymaj się. Wszystkie musimy się jakoś trzymać i być silne. Ja też często się zastanawiam, jak to jest. Staram się w życiu być uczciwa, szczera i dobra. Staram się żyć tak, by nikt przeze mnie nie cierpiał. To dlaczego mnie ciągle to cierpienie dopada? Co takiego zrobiłam?!!!!!!!!!!!!!! :-( A taki h.. kłamie, oszukuje, krzywdzi i zdradza.... i ...... co? Jego jakoś żadna kara nie spotyka. Coś w tym jest, w angielskim powiedzeniu being nice gets you nowhere - czyli bycie miłym zaprowadzi cię do nikąd. Strasznie smutne :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robaczek6
kafeterianka co się stało, przecież pisałaś że macie kontakt, że się odzywa i chce żebyś dała mu szansę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robaczek6
hej dziewczyny co tam u Was, napiszcie coś optymistycznego, choć wiem że teraz ciężko Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.... Te słowa mają teraz szczególny wydźwięk...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co za okrutna ironia ze teraz i reszta swiata sie smuci:( Ja juz czasami, na moment widze ze bedzie lepiej i czuje sie lepiej, zawsze to cos:) jedyne co jest dobre w tym wszystkim ze teraz sie pelno psychologow wypowiada w tv i mowia jak sie pogodzic ze strata i mimo ze mam swiadomosc ze rodziny tych wszystkich ludzi maja o wiele wieksze problemy:( to tez egoistycznie odnosze to do siebie i siebie i troche mi lzej... skoro po 2 tyg jest troche lepiej to moze da rade to przejsc... wczoraj przyjaciolka pomagala mi poprzez probe zabicia we mnie nadziei ze jeszcze sie odezwie, juz czesciej mysle ze sie nie odezwie wiec chyba wkraczam w nastepny etap:) plolecam piosenke z KSD : http://www.youtube.com/watch?v=97fppU3s1Jc&feature=youtube_gdata Przekazuje moc tym, ktore potrzebuja:) Damy rade! Czekam na wiosenne slonce..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze pomoge...
czesc dziewczyny, pisze bo miesiac temu zostawila mnie bliska mi osoba,c hlopak z ktorym bylam przez ponad rok, ktory pasowal do mnnie pod kazdym wzgledem, poprostu ideal...ideal, ktory okazal sie miec rozki. Nic nie zapowiadalo, zeby miala sie wydarzyc taka tragedia, tragedia jak dla mnie. Poprostu powiedzial mi, ze nie wie co do mnie czuje, czego pragnie od zycia, pojawil sie tez watek nowo poznanej dziewczyny...Rozstalismy sie. Cierpialam tak jak wy, nie bylam w stanie przez z tydzien nic zrobic. Tym bardziej ze on dzwonil, pisal smsy, ciagle chcial wsparcia w strudnych momentach, ciagle pragnal usyszec moj glos, poradzic sie... chcial chyba zebym zostala jego kolezanka. A ja sobie tlumaczylam, ze tak latwiej. I bylo latwiej, bo slyszac go uspokajalam sie, moglam myslec i wtedy przychodzily mi rozne rzeczy do glowy. Typu czy ja sobie na to zasluzylam, zeby byc przy nim i nie miec go i jeszcze patrzec jak jest z inna?? katusze... powiem Wam jedno, dzis jestem gotowa zerwac calkowicie kontakt, czas leczy rany, usiadamia co sie stalo. Prosze was placzcie ile dusza pozwoli, wyrzuccie to cierpinie z siebie, a na drugi dzien wstancie i umalujcie sie, ubierzcie ladnie i wyjdzcie do swiata i obserwujcie, jak innu faceci na was patrza, jak Was podziwiaja i dowartosciowujcie sie. Idzcie do pracy i do szkoly, niech kazda zrobiona przez Was rzecz bedzie Waszym sukcesem. Dzisiaj jak mu powiedzialam w parku w romatycznej scenerii, ze to koniec mojego cierpinia, mojego bycia przy nim, wpadl w panike... wlasnie dzwonil i sie pytal, jak ja bym sobie dala rade z tymi ranami, ktore mi zadal, czy moglaby go przyjac spowrotem... Nie poddawajcie sie, chcecie miec nadzieje, to ja miejscie, jezeli nic z tego WAszego czekania ma nie wyjsc, to same w pewnym moemncie poczujecie, ze juz nie czekacie, ze tak na prawde poajwil sie ktos inny w waszym zyciu i juz nie czekacie jak byly do Was wroci, to umrze smiercia naturalna... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Kochane, ja jestem na etapie wymazywania wspomnien, on milczy juz 5 dni, oddalam mu dokumenty itd i cisza, a ja, no coz, zeby sie czyms zajac rzucilam palenie;-) juz nie pale od Swiat;-) dlatego rzadko siadywalam na komputer, bo brakowaloby tego fajka w reku. No wiec u mnie to jest tak, ze ja wiem, jestem pewna na 100 procent ze go juz nigdy wiecej nie zobacze wiec zaczelam po prostu cofac sie do tego dnia w ktorym go poznalam i w we wspomnieniach zamiast pojsc z nim odwracam sie i ide w druga strone, ja nie chce wspominac, to dla mnie za duzy bol, wole zapomniec, gdyby ktos mi dal czare zapomnienia to bez wahania bym skorzystala i wypila, chce isc dalej, nie zatrzymaywac sie i nie ogladac wstecz, bo on nie jest wart nawet minuty po tym jaka krzywde mi wyrzadzil, i wiedzial co robi wtedy, mial tego pelna swiadomosc, widzial moj bol i cierpienie,widzial moje lzy, nawet moja mama go prosila zeby sie zastanowil, nie, taki czlowiek nie zasluguje na to, zeby o nim pamietac, taki czlowiek nic nie jest wart, ja nie potrafilabym tak postapic, nigdy , a wiecie co on mowil kiedys? ze napewno ja go zostawie za xx lat, jaki durny czlowiek, mnie by nawet przez mysl nie przeszlo, ee tam, zreszta niewazne U Was co poniektorych jest gorzej bo sie widujecie z nimi, to jest najgarsze, wtedy ciezej jest zapomniec, ja wiem, ze nikt nie chce zapominac ale w tej sytuacji to jedyne wyjscie , u mnie od rozstana za 10 dni mina rowne dwa miesiace, pamietacie jak pisalysmy tutaj wtedy jeszcze jak minal dopiero u kazdej z nas tydzien, albo kilka dni;-) czas mija, czas leczy, kafeteriankoo co u Ciebie sie stalo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Ja chciałabym już nigdy nie musieć go oglądać, wiele dałabym za to, bo tak byłoby mi o wiele łatwiej. Dziś, po kilku dniach przemyśleń i po ostatniej wiadomości o terminie porodu jego byłej, po prostu nienawidzę go. Jest mi teraz dobrze, ale bardzo się boję powrotu do Anglii, a to już za 2 dni :( również w środę miną 2 miesiące od rozstania. Ściskam dziewczynki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJCIE DZIEWCZYNKI :* ja w sumie tez dopiero dzis ze zebralam jakos w sobie zeby do Was napisac to fakt napisał do mnie ponad miesiac temu byla wielka miłosc z jego strony masa esemesów piekne slowa a nawet i chwilami czyny... ale ostatnio zaczoł sie oddalac wiec powiedziałam mu ze tak nie moge , ze nie wytrzymuje ale nie dał mi odejsc ... a ja nie miałam w sobie tyle siły by odejsc jak mnie zatrzymał wiec zostałam :(( w srode sie niby rozstalismy z tym ze ciagle pisał mi ze w to wszystko nie wierzy bo jestem najcudowniejsza osoba jaka w zyciu poznał była cisza przez 2 dni ale ta cała sytuacja która sie teraz wydarzyła znów sprawiła ze zaczelismy pisac bo jak sam powiedział w takiej sytuacji chciał zeby najwazniejsza osoba byla przy nim a i ja go potrzebowałam... wczoraj sie spotkalismy poszlismy razem do kosciola a pozniej powiedział mi ze mnie przeprasza ale nie moze ze mna byc bo nie moze dac mi tego co by chcial powiedziałam ze bedzie tego załowal a on na to ze wie o tym i ze juz do mnie wiecej nie napisze widziałam ze miał momenty zawachania w sobie powiedział ze mnie kocha ... nie wiem o co juz w tym wszystkim chodzi bede cierpiała w srodku nie bedzie juz ani smutnych opisów na gg nie bede do niego pisala ... wiem ze kocham go nad zycie i czuje ze jestesmy dla siebie ale skoro on wybiera taka droge ja nie moge za nim ciagle biec ... chociaz za nim pobieglabym wszedzie ;( ale przykre jest to ze ciagle jego milosc mija na jakis czas :( ja juz tak dłuzej nie potrafie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Kafeterianko, tak strasznie mi przykro :( nie rozumiem zachowania Twojego byłego ani trochę. Kurcze, a gdzie szacunek do Twoich uczuć? Takie huśtawki i zmiany uczuć to chyba jednak w przedszkolu a nie w dorosłym życiu... Wiecie, to jest okropne. Rozumiem, gdy ludzie po jakimś czasie bycia ze sobą dochodzą do wniosku że to nie to, że nie kochają. Rozstają się i koniec. Dają sobie nawzajem spokój, pozwalają żyć dalej i ułożyć to życie z kimś innym. Nie potrafię natomiast zrozumieć takiego zachowania, jakie opisuje Kafeterianka. Niby kocha, niby nie spotkał nigdy tak wyjątkowej czy wspaniałej osoby, a jednocześnie tłumaczy że nie chce czy nie może być z nią. Dla mnie to są głupie wykręty. Sam nie wie czego chce albo nie wie jak powiedzieć że to koniec, więc głupio się tłumaczy, bo może ma wyrzuty sumienia. Nie wiem i nie rozumiem... bo w takich sytuacjach zdecydowanie najlepiej jest powiedzieć sobie jasno i otwarcie, że to koniec. Może to jest duży szok i boli, ale przynajmniej nie pozostawia złudzeń i nadziei oraz nie przedłuża bólu. To samo dotyczy mnie. Gdyby mój Romeo od początku powiedział że to koniec, że nie ma szans dla nas i gdyby dał mi spokój, nie bolałoby tak długo i już pewnie zdążyłabym zapomnieć, a tak szarpię się i nie mogę odzyskać spokoju, równowagi. Przejrzałam sobie dziś historię moich wpisów w facebooku. Zamin się z nim związałam, byłam pogodną, radosną i zadowoloną z życia dziewczyną, a teraz... szkoda słów. Żyć mi się odechciewa po tym wszystkim. Nie mam siły........ :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Antiocha poźniej sie odezwe do Ciebie :)) widzisz Minimia ja i tak wiem ze on mnie kocha nasze rozstanie nie wygladalo jakos drastycznie wrecz przeciwnie jakby ktos na nas popatrzył pomysłaby ze swietnie nam sie układa ciagle mnie przytulał ... sam przyznał ze znowu pewnie zacznie mu mnie brakowac :( ale on juz tak ma nie wiem moze potrzebuje odpoczynku odemnie :(( wiesz my sie nie zgadzalismy w paru rzeczach i on uznał ze przez to oboje nie jestemy szczesliwi ale z drugiej strony jest mu ciezko bezemnie wiec sie odzywa bo nie wytrzymuje .... ale ja juz nie mam sił tego wszystkiego ciagle przezywac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość robaczek6
kaferianko, uczucie które opisujesz znam z autopsji, huśtawka to najgorsze co może nas spotkać. Słabe, smutne po tym co się wydarzyło chwytamy się każdego dobrego, wspólnego dnia jak ostatniej deski, którą za dzień, dwa nam się zabiera i znowu zaczyna się od nowa nasze cierpienie. "Mój" też nie wiedział czego chce, idziesz spać jest dobrze, zasypiasz spokojna a rano gdy się budzisz on dzwoni i znowu jest taki daleki, obcy, zero radości w głosie, zdecydowania. Ja odcięłam się od tego, dzwoniłam, pisałam po rozstaniu on obiecał że się odezwie jak będzie miał czas, od 2 tygodni go nie znalazł :P ale trudno tak to sobie tłumacze nie ma czasu to nie, lepiej jest tak jak jest. Wiem na czym stoję i cho są dni takie jak dziś, kiedy jest mi smutno i tęsknie to wiem że to jest łatwiejsze do przeżycia niż ta huśtawka, którą mi fundował. Wiem jak Ci ciężko i sama zrobiła bym wszytko żeby wrócił, ale zmieniony, zdecydowany a nie taki beznadziejnie niezdecydowany jak teraz. Szkoda życia na bylejakość, jesteśmy za piękne, za młode i zbyt wartościowe żeby cierpieć przez faceta, którego niestety kochamy, ale my też zasługujemy na szczęście, takie samo jak to które jesteśmy wstanie dać im. Dziewczyny kij ma dwa końce i dziś my dostajemy jednym, kiedyś oni dostaną drugim bo życie takie już jest, że to dobro które dajemy do nas wraca. Jeszcze odbije im się oranżadą z komunii:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×