Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

Gość ghghjjhgf
Ale mnie wciągnęły Wasze historie. A historia Majutka i Kuby to już prawie jak telenowela:P Ale wiem co przechodzicie, sama jestem w podobnej sytuacji:( A co tam u Drożdzyka? Bardzo mnie wciągnęła Twoja historia, Twoje przemyślenia. Jesteś bardzo mądrą kobietą i życzę Ci z całego serca żebyś w końcu znalazła szczęście 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Dziewczyny czemu to musi być takie trudne...? Już mam dosyć tych huśtawek nastroju. Jednego dnia czuję, że jest lepiej a następnego ryczę jak głupia. Minęły już 3 miesiące, jedni powiedzą, że to dużo a inni, że mało, a ja bym chciała już zacząć normalnie żyć, bez myślenia o Nim. Staram się wychodzić, poznawać nowych ludzi, ale później wracam do domu i to wszystko co robię wydaje mi się całkowicie bez sensu, bo ciągle tylko utwierdzam się w przekonaniu, że Jego nikt mi nie zastąpi. Już nie wiem co mam ze sobą zrobić. Ile jeszcze czasu musi minąć... Może niech odezwie się ktoś komu się ułożyło po bolesnym rozstaniu. Zawsze to będzie jakiś promyk nadziei

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
czuję dokładnie to samo, chłopak z którym byłam 3 lata zostawił mnie z dnia na dzień. Powiedział ze sam nie wie czego chce, minęło siedem dni ja się nie odzywam do niego on do mnie. Czuję się coraz gorzej:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
Przeczytałam wiadomość na nk napisał do kolegi tak: "Nie jestem znowu z Agą, teraz to już chyba koniec " co ja mam o tym myśleć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Skoro napisał "chyba" to znaczy, że nie jest pewny czy dobrze zrobił. Musisz poczekać na rozwój wydarzeń, ale chyba nie powinnaś się do niego odzywać, chociaż wiem, że będzie to trudne. Jeżeli nadzieja, że on wróci to jedna siła, która trzyma Cię na nogach to nie pozbywaj się jej. Ja mimo, że nie powinnam mieć już żadnych złudzeń to nadal mam nadzieję, coraz mniejszą, ale mam. Póki co tylko to mi pozostało. Będę starała się żyć normalnie i może z czasem ta nadzieja sama zniknie, ale nie można robić nic na siłę. To jest chyba taka szkoła życia i musimy zrobić wszystko, aby wyciągnąć z tych lekcji jak najwięcej na przyszłość. Bo przecież musi być jakaś przyszłość... Chciałabym żeby była taka jaką planowałyśmy, ale jeżeli nie to hmmm może okaże się, że będzie jeszcze lepsza :) Nie wiem czy jesteś osobą wierzącą, ale ja jestem i staram się wierzyć, że to ma jakiś sens i ze Bóg chce dla nas jak najlepiej. Każdy musi nieść swój krzyż, mi jak dotąd w życiu się układało i widocznie przyszedł czas na taką gorzką próbę. Nie wiem co będzie dalej, ale musimy być silne i cierpliwe... Trzymaj się :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
znam te cholerne hasło i nie mogę się powstrzymać żeby nie wchodzić. Jeszcze tego samego dnia mówił że kocha a wieczorem że on nie wie czego chce. Najgorsze jest to że się nie odzywa ja pierwsza nie napiszę, chociaż chciałam tysiące razy. Tak jestem osobą wierzącą modlę się codziennie do Boga o lepsze jutro chociaż z każdym dniem zaczynam wątpić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Też bym na Twoim miejscu nie mogła się powstrzymać żeby nie wchodzić ;) Ale może ta jego rozmowa z kolegą się rozwinie i będziesz wiedziała na czym stoisz. Ja miałam wiele chwil zwątpienia, były oskarżenia, pytania, złość i błagania. Ale to chyba normalne reakcje. Kiedyś słyszałam, że Bóg zsyła na człowieka tylko tyle ile jest w stanie unieść i że On objawia się właśnie w cierpieniu. Więc pozostaje nam tylko wierzyć, że jesteśmy w stanie to wszystko udźwignąć. Chociaż jest to strasznie trudne. Pamiętam moje pierwsze dni, tygodnie po rozstaniu... Nie podejrzewałam, że można się czuć aż tak źle. Ten ból rozrywający wszystko wewnątrz był straszny. Nie raz przychodziły głupie myśli i chciałam się poddać, teraz jest trochę lepiej, ale nie wiem kiedy będę mogła powiedzieć, że jest dobrze. Musimy sobie powtarzać, że BĘDZIEMY SZCZĘŚLIWE!!! (wiem teraz jestem taka mądra a sama dopiero co się użalałam, ale czasem mam takie przebłyski nadziei na przyszłość ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, moge sie do Was przylaczyć? mialam swoj topik ale malo kto tam zaglada a mi jakos inaczej jak moge sie tutaj wygadac....widze ze malo nas nie jest, wiec pewnie sie zrozumiemy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
Ja mam huśtawki nastroju myślę sobie "dasz radę bedziesz szczęśliwa, czuję się dobrze" a za chwilę znowu to samo "jak on mógł, przecież tak kochał". Dzwonił do mnie codznnie, pisał smsy w każdym padało słowo 'Kocham" a teraz nic, kompletnie nic... Nie dociera to do mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Każdy kto czuje potrzebę może się dołączyć :) No ja mam dokładnie takie same huśtawki nastroju jak Ty, zresztą już o tym mówiłam. My codziennie pisaliśmy do siebie tyle smsów, że wszyscy mówili, że jestem uzależniona od komórki a teraz równie dobrze mogłabym nie mieć telefonu... Bardzo trudno było mi się do tego przyzwyczaić, ale teraz już nie sprawdzam co chwile telefonu w nadziei, że napisał. Innym łatwo mówić "zapomnij", "zacznij żyć" ale nie myślą o tym, że ja Go przecież nadal Kocham. Ej no ale przecież damy radę prawda...? Musimy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
musimy tylko to cholernie boli, był dla mnie naprawdę wszystkim. Wiem że do niego nie wrócę bo zostawił mnie drugi raz i ostatni. Wcześniej wybaczyłam, wierzyłam że będzie dobrze jednak zrobił to samo zostawił w sumie bez żadnego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi tez sie czasami wydaje ze moze dam sobie rade ale to sa takie chwilowe naplywy takiego myslenia....codziennie jest rozpacz, lzy, rozdzierajacy mnie wewnetrzny taki zal.. ponad 3 lata razem,naprawde dobre trzy lata...zawsze myslalam ze trafil mi sie aniol, byl zupelnie inny od wszystkich innych, mial myslenie takie jaki mi sie podobalo, wpadal zawsze na genialne pomysly jak pokazac mi swoje uczucia i radosc...byl czuly i delikatny, czulam sie przy nim bezpiecznie... a teraz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
wierzycie w takie coś że oni poczują kiedyś taki ból jak my? że raniąc nas w przyszłości też będą zranieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczerze to ja z jednej strony zycze mu szczescia, naprawde to jest wartosciowy czlowiek, ale z drugiej chcialabym zeby mu sie otworzyly i zeby chcial wrocic, ale zeby bylo za pozno...zeby cierpial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość superbitch
kobitki, tylko w samotnosci bedziecie bezpieczne. facet zawsze was zrani predzej czy pozniej. zycie to wredna suka :o 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
u mnie minął tydzień od rozstania więc jest to jeszcze bardzo swieże... oddałabym chyba wszystko żeby nie czuć tego bólu, rozrywa mnie od środka i kto wie ile to może potrwać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie prawie 3 i caly czas prosilam sie przez te czas o powrot, o ta milosc, zeby chociaz pomyslal o tym co zrobil...zeby spojrzal w przeszlosc i zrozumial, ale widocznie nie warto, on nie ma zadnego poczucia winy ma teraz nowy obiekto zainteresowan....eh....no nic, trzeba zyc...w kazdym razie ja poszlam wczoraj spac z mysla ze nie mozna sie poddac, musimy zyc i daawac z siebie wszystko...zyc swoim zyciem chociaz to teraz cholernie trudne...i powtarzam, znajomi, znajomi i eszcze raz znajomi!! zapomina sie przy nich, dni zaczna inaczej biedz, a gdy za jakis czas usiadziemy i pomyslimy o tym co bylo, nie bedzie juz tak bolalo, uwierzcie mi!! musimy dac sobie wszystkie czas i oni go tez musza dostac! jeszcze przybiegna na kolanach, a jak nie to kim im w dupe! ja od dzisiaj po prostu zmuszam sie do usmiechu i do zycia ale dobrego zycia, wszystko przemija i wierze ze ten bol tez przeminie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
ja po prostu po jego ostatnich słowach już się nie odezwałam zresztą on tez się nie odzywa. Nie będę prosić o miłość. Dałam mu kiedyś szanse i wiedział że to będzie ostatnia. Nie wierzę że można kogoś kochać i zostawić tą osobę. Nie wierzę już w miłość, wiem że minie ten ból po jakimś czasie. Z jednej strony czekam na jakąś wiadomość od niego a z drugiej strony cieszę się że się nie odzywa, myślę że w ten sposób szybciej zapomnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
już sama się gubię ale jedno jest pewne nie ma możliwości żebyśmy byli razem, za dużo bólu...i z tym muszę się pogodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bedzie dobrze, uwierz! ja mimo tego ze kocham tez chyba juz nie chce byc z nim. jestem bardzo pamietliwa i nawet gdybym nie wypominala, to nie wiem czy potrafilabym mu az tak zaufac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
musimy sobie dać radę, co ma być to będzie wierzę że jeszcze będziemy szczęśliwe tylko musimy się uporać z tym bólem ale minie, wierzę w to na pewno minie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Ale zobaczcie każda z nas mówi, że jej były był wyjątkowy, sprawiał, że czułyśmy się fantastycznie, nie był taki jak "wszyscy". Czyli oznacza to, że jest takich facetów więcej niż tylko ten "nasz". Co prawda oni wszyscy potrafili też bardzo zranić, ale może są gdzieś też tacy, którzy jak już kochają to naprawdę na zawsze. Zazdroszczę Ci tego przekonania, że wiesz, że nie chcesz powrotu. Ja tak nie umiem i przez to będzie mi chyba trudnej, bo ja bym zrobiła wszystko żeby znowu z Nim być. To jest poniżające wiem, ale serce nie sługa... Ale jak to jest, że oni nas ranią a później sobie żyją jakby nigdy nic, są szczęśliwi a my cierpimy i nie możemy się pozbierać. To jest bardzo niesprawiedliwe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
A tak w ogóle to ile macie lat? Ja w tym roku 22

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
Ale jak to jest, że oni nas ranią a później sobie żyją jakby nigdy nic, są szczęśliwi a my cierpimy i nie możemy się pozbierać. To jest bardzo niesprawiedliwe dlatego wierzę że poczują to samo co my tą pustkę i ten rozrywający ból.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, to nie jest przekonanie.... wierz mi ze ja na dzien dzisiejszy tez dalabym wszystko zeby z nim byc...ale znam siebie i wiem jak reaguje na niektore rzeczy....osoba ktora mnie kochala, ktora o mnie dbala i ktora ja kochalam i o nia dbalam zranila mnie najgorzej jak potrafila. moze gdyby umial zakonczyc to jeszcze w normalny sposob to moze byloby inaczej. ale gdybym sie sama nie odiwedziala ciagnalby to jeszcze dluzej...myslalam ze nawet przez wzglad na te lata i czas, wszystkie chwile bedzie wobec mnie szczery ale on nie potrafi. ucieka od problemow bo nigdy nie byl nauczony z nimi walczyc.... i to nie jest pewnosc, nie wiem co by bylo gdyby stanal przede mna i prosil o wybaczenie, po prostu nie wiem...ale tutaj musi wziac gore nasz rozum a nie serce...ja przeanalizowala dokladnie sytuacje i wiem ze lepsze bedzie na dzien dzisiejszy brak kontaktu...ale, czas tak jak leczy rany, tak tez pokaze nam co ma byc...wszystko moze sie zmienic, wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
ja mam 23

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam skonczone 20:) tez mi ciezko, on jest 5 lat starszy ode mnie, z nim wkraczalm w moja doroslosc,sytuacji w domu tez nie mam za ciekawej, praktycznie teraz zostalam sama...ale musze dac rade, sama dla sibeie zeby nie zmarnowac do konca swojego zycia...musze teraz nauczyc sie samodzielnosci, w wielu sprawach on mi pomagal...i on tez musi nauczyc sie zyc, on mial zawsze z gorki....w domu ok, mama czeka z obiadem, dobra praca dobre pieniadze...same przyjemnosci, a teraz nale gdy spadlo mu sporo problemow na glowe nie umie sobie poradzic tylko nadzywaczjniej ucieka od tego wszystkiego....mysle ze jemu bedzie ciezej, on musi sie welu rzeczy nauczyc, a ja juz w jakims stopniu jestem odporna na bol.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość umarłam a nadal żyję
:( Trzymam za Ciebie kciuki:) Będzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny Strasznie Was żal...jeszcze kilka miesięcy temu czułam sie podobnie, byłym jedynie żywym organizmem ludzkim, ale człowiekiem się nie czułam... Pomoże Wam czas i tylko czas, ja tez miałam takie chwile, kiedy czułam sie zupełnie dobrze, stabilnie emocjonalnie, chciałam spotykac się ze znajomymi, a gdy już z nimi byłam, wolałam wracac do domu i cały mój spokój burzył sie pod wpływem chwili. Potem zaczełam wierzyć, że bee szczęśliwa, że mój były to nie był TEN. Teraz minął prawie rok, nie jest tak jak myślałam, a raczej chciałam aby było, jestem sama, nie związałam się z nikim, mój były jest tylko wpsomnieniem, nie boję się już wpsomnień o nim, nigdy nie będzie mi do końca obojętny, ale już nie interesuję sie jego życiem, nim samym... Przeżyłam to jednak bardzo, nie moge powiedzieć, że te doświadczenia były mi potrzebne i teraz jestem mądrzejsza, wolałabym ich nie miec:) Kiedy wasz ból jest świeży, nie odraczajcie jego przeżywania na później, nie uda Wam się go zabić, musicie sie z nim oswoić, nie odganiac myśli i wspomnień. Kiedy go oswoicie, przestanie boleć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
No to wszystkie jesteśmy młode ;) pewnie każda z was usłyszała "nie przejmuj się, masz przed sobą całe życie" a ja zawsze w myślach odpowiadałam "dziękuję bardzo za takie życie, On był moją przyszłością, a teraz nie mam nic". No ja z jednej strony też Mu źle nie życzę, ale boli mnie to jak widzę, że Mu się układa i chyba chciałabym żeby poczuł to co ja. Trochę to okropne ale chyba powinni też tego doświadczyć. I gdy oni będą cierpieć my już wtedy będziemy szczęśliwe a oni zobaczą co stracili i tego się trzymajmy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×