Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ona w za dlugiej sukience

Kocham go nad zycie, a on...

Polecane posty

Gość kot13
Miłość zawsze jest dobrem i niesie tylko dobro. Proszę nie mylić miłości z zakochaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sulimacja
JAKBY ZONA MU SIE NIEPODOBALA TO NIE MIALBY Z NIA 2DZIECI!!! :):):):):):):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłość tylko rani
tacy nie płacą, tacy tylko krzywdzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłość tylko rani
kot 13 to dlaczego miłość tak boli ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w za dlugiej sukience
Ja juz walcze 6 m-cy. Nigdy nikogo w zyciu tak nie pokochalam. Sercre to mi peka na 1000 drobnych kawaleczkow doslownie i w przenosni. Nie jestem glupia,ale to owladnelo mnie totalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłość tylko rani
to normalne - bo kochasz. I zapewne jeszcze długo sięz tym nie uporasz. A najgorsze jest to że ten Twój ukochany za rok może znaleźć sobie inną naiwną osobę którą wykorzysta. Oni sie nie zmieniają. To jest jego sposób na życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
ale to żadna miłość - boli uzależnienie od partnera, zwykły behawior- mężczyźni o wiele mniej korzystają z uczuć i szybciej sobie z nimi radzą, natomiast głównie korzystają z potęgi rozumu co wszystkim Paniom radzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w za dlugiej sukience
Jak sie bierze slub to przychodzi kolej na dzieci. Ludzie pobieraja sie z ronych powodow nie tylko z milosc,np przed samotnoscia. Dzieci mial z nia poki nie poznal mnie. Zauroczenie nie trwa 4 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łudzisz sie dziewczyno
O co ty chcesz go pytać? Czy jest pewny swojej decyzji? Wiesz co bedzie jak ci odpowie ,ze jest pewny? Że tak powiedział, ale tak naprawde to on nie jest pewny, że mu sie tylko tak wydaje i ze zona go zmusiła,na pewno jest z nia z litosci a kocha tylko mnie i tak dalej. to jest nastepny etap . i zakrawa to juz na szaleństwo. Fatalne zauroczenie ...Otrząśnij sie, jestes młoda. Ludzie nie z takich rzeczy wychodza. Oczywiscie wymaga to czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sulimacja
Powiedz nam szczerze. Dlaczego nie pragna dziecka z Toba ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłość tylko rani
kot 13, masz racje człowiek powinien siękierować rozumem. I tego właśnie sięteraz uczę. Zaciskam zęby ale idę twardo do przodu. Tobie też to radzę. I na pewno nie proś go by wrócił, to tylko przedłuży twoje cierpienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w za dlugiej sukience
Nie wiem co odpowie. Chcialabym sie otrzasnac, to jest silniejsze ode mnie. Musze teraz konczyc, ide do lekarza, nie wytrzymam tego dluzej. zajrze pozniej. Prosze,sprobujcie wejsc w moje buty. Bez niego moje zycie juz nie jest zyciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w za dlugiej sukience
Rozmawialaismy na temat dzieci, planowalismy je w niedalekiej przyszlosci. Kiedys nawet w rozmowie wyniklo,ze chcialby miec dzieci ze mna ale juz napewno nie z nia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sulimacja
Przez te 3 lata co ukrawaliscie swoj romans przed zona...on tez z nia sypial.!! Ona tesknila,kochala az dowiedziala sie,ze ma mloda kochanke. Uwierz mi,ze on ja prosil o wybaczenie.Ona ma teraz tez pewnie depresje.:( Potrzebuja czasu ,y odbudowac to co on znizczyl zdradami i klamstwami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłość tylko rani
Musisz sie otrząsnąć i im szybciej to zrobisz tym lepiej będzie dla Ciebie. On Cię nie kochał wogóle, bo jeżeli tak by było nie pozwoliłby sobie by Cię tak ranić. On nie wie co to miłość i sieje wokół spustoszenienie. Jego żona nie będzie z nim szczęśliwa bo ciąle będzie myślała czy znów jej nie zdradza. To chwilowa ich radość i naprawdę długo nie będzie trwała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
MIŁOŚĆ POWODUJE ZMIANY W PSYCHICE "Emocje związane ze stanem zakochania powodują wyraźne zmiany w naszej psychice" - tłumaczą psychiatrzy. Ludzie zakochani na zabój zaniedbują pracę i naukę, ponieważ cała ich uwaga koncentruje się na jednym obiekcie. Ale choć mawia się wtedy: "zwariował na jej/jego punkcie", "oszalał z miłości", to tego typu szaleństwo zwykle nie ma nic wspólnego z chorobą psychiczną (psychozą). Gorzej, jeśli miłość jest nieszczęśliwa. "Poważny uczuciowy uraz może spowodować nawet takie zaburzenia psychiczne, jak depresja z urojeniami i myślami samobójczymi lub zespół natręctw" - podkreśla doc. Janusz Heitzman z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. KIEDY MÓZG ŚWIECI NA CZERWONO Co oznacza świecenie na czerwono niektórych obszarów mózgu podczas badania fMRI? Jak tłumaczy Urbanik, w takich "czerwonych" miejscach intensywniej niż normalnie pracują neurony. Dzieje się tak dlatego, że pod wpływem emocji dopływa do nich więcej niż zwykle krwi z wysoką zawartością tlenu. Oznacza to automatycznie większą ilość w tych miejscach hemoglobiny z wysoką zawartością tlenu. Ma ona inne właściwości magnetyczne niż hemoglobina gorzej utlenowana - zaburza jednorodność pola magnetycznego w danym obszarze. Dlatego w rezonansie magnetycznym można te zmiany zobaczyć zakodowane jako barwy. A barwa czerwona oznacza proces najintensywniejszy. Co ciekawe, u mężczyzny na widok atrakcyjnej kobiety świecą płaty potyliczne w tylnej części głowy, a u kobiety obserwującej atrakcyjnego dla niej mężczyznę - lewy płat skroniowy, leżący powyżej ucha. MĘŻCZYZNA OGLĄDA, KOBIETA ROZWAŻA Zlokalizowanie najaktywniejszych miejsc w mózgu podczas obserwacji obiektu miłości dostarcza dalszej wiedzy na temat tego, co się dzieje w umyśle człowieka w pierwszych sekundach obserwowania obiektu westchnień. Okazuje się, że zauroczony kobietą mężczyzna "zamienia się we wzrok" i koncentruje się na obserwacji wyglądu kobiety. Tymczasem kobieta, patrząc na pociągającego ją mężczyznę zastanawia się: "czy wypada mi z nim flirtować", "czy nie spotkałam czasem kiedyś kogoś podobnego", "czy jego cechy mi odpowiadają", "czy wydają mi się pozytywne"... "Różnice te biorą się stąd, że płat potyliczny odpowiedzialny jest za wzrok i uwagę, natomiast płat skroniowy - za pamięć i przetwarzanie emocji w kontekście norm społecznych ("czy mi wolno")" - tłumaczy Urbanik. DLACZEGO SZALEJEMY Z MIŁOŚCI Już od dość dawna wiadomo, że nastrój euforii u zakochanych daje się wytłumaczyć m.in. poziomem "hormonów szczęścia" - endorfin, serotoniny i dopaminy. Te dwie ostatnie substancje (neuroprzekaźniki, czyli substancje chemiczne przenoszące sygnały między komórkami nerwowymi) odpowiadają za to, że kiedy jesteśmy zakochani nie sypiamy, mamy problemy z koncentracją, popadamy w zmienne nastroje. U zakochanych ulega wahaniom poziom serotoniny, która w mózgu wpływa na nastrój, sen, potrzeby seksualne i apetyt. Gdy jej poziom jest wysoki, pojawia się uczucie euforii, śpimy spokojnie, jemy z apetytem. Gdy poziom spada, dochodzi do obniżenia nastroju (stanów depresyjnych), pojawiają się kłopoty ze snem, znika apetyt, nie odczuwamy potrzeb seksualnych, nie doświadczamy satysfakcji seksualnej. Jeśli natomiast niedobór serotoniny zbiegnie się z nadmiarem dopaminy regulującej emocje, nastroje mogą ulegać przesadnemu nasileniu. Wtedy pojawia się huśtawka nastrojów - na przemian przygnębienie i zadowolenie, obsesyjne myśli. SKĄD SIĘ BIORĄ KLAPKI NA OCZACH "Zakochani funkcjonują jakby w innym wymiarze" - mówi doc. Heitzman. - "Nie stać ich na aktywność psychiczną, która czyni ludzi krytycznymi wobec siebie i świadomymi swojego zachowania. Człowiek zakochany przestaje zwracać uwagę na konwenanse, zachowuje się nieodpowiedzialnie. Ma w nosie to, co pomyśli o nim przełożony w pracy, ważne, co pomyśli wybranek/wybranka. A myślenie o ukochanej osobie daje mu poczucie szczęścia, błogostan porównywalny do narkotycznego transu". Problem zaczyna się wtedy, gdy miłość jest wyraźnie nieodwzajemniona lub gdy partner wprawdzie deklaruje, że kocha, ale jego zachowanie wcale na to nie wskazuje. Dla "szaleńczo" zakochanego brak wzajemności to dramat. "Uraz psychiczny związany z zawodem miłosnym może być tak samo silny, jak uraz spowodowany gwałtem lub śmiercią bliskiej osoby" - mówi psychiatra. Jak tłumaczy, przeżycie zawodu miłosnego oznacza uświadomienie sobie sprzeczności między naszymi wyobrażeniami, a realnością. Efektem tego jest obniżenie nastroju, niska samoocena, pesymizm dotyczący przyszłości, poczucie winy. Taki kryzys może przybierać różne formy - w cięższych przypadkach zaburzeń o charakterze depresyjnym albo zespołu obsesyjno- kompulsywnego (nerwicy natręctw). DEPRESJA GROZI PRZEDE WSZYSTKIM KOBIETOM Brak osoby do kochania (albo gdy ktoś przestaje nas kochać) bywa odczuwany jako wielka krzywda. Uczucie miłości wiąże się bowiem silnie z poczuciem własnej wartości. "Jeśli człowiek czuje się niekochany, odrzucany, dotyka to najgłębszej sfery jego tożsamości, wiary w siebie i akceptacji siebie jako osoby. "Ona/on nas nie chce, więc - jak myślimy - jesteśmy mało warci" - wyjaśnia Heitzman. Kobiety częściej niż mężczyźni popadają w depresję wskutek zawodu miłosnego. Dlaczego? Jak tłumaczy psychiatra, powodów tego jest kilka: większa wrażliwość kobiet na odrzucenie, skłonność do rozpamiętywania doznanych krzywd, mniejsza niż u mężczyzn odporność na stres, silniejsze odczuwanie zagrożenia i utraty poczucia bezpieczeństwa w sytuacji osamotnienia oraz sprzyjające depresji fazy hormonalne (skutkujące wahaniami poziomu neurotransmiterów) - przedmiesiączkowa, okołoporodowa i klimakteryczna. Większą podatność na obniżenie nastroju mogą powodować także środki antykoncepcyjne. Z badań Heitzmana wynika, że psychika mężczyzny łatwiej znosi zdradę partnerki, gorzej natomiast - kłopoty w małżeństwie. "Zawód miłosny jest przyczyną depresji najczęściej wtedy, gdy dochodzi do kumulacji doznawanych przez dłuższy czas krzywd" - zaznacza Heitzman. 70 proc. przypadków depresji z powodu zawiedzionej miłości to efekt długotrwałego stresu - najczęściej w wyniku odrzucenia, a w 30 proc. - gwałtownego urazu, spowodowanego na przykład zdradą partnera. "Jeśli nie czujemy bliskości, jeśli w związku utrzymuje się uczucie niepewności, jeśli ktoś kogoś kocha, ale nie wie, czy jest kochany z wzajemnością, to długo tak nie wytrzyma. Narasta poczucie bezradności, bezsilności, rozpaczy, aż do samobójczych rozważań" - tłumaczy psychiatra. Z MIŁOŚCI W OBSESJĘ Obsesja to uzależnienie się od czegoś, przymus wykonywania konkretnych czynności, natrętne myślenie o obiekcie/osobie. "Z zespołem natręctw mamy do czynienia wtedy, kiedy dominuje to nad całym naszym zachowaniem, kiedy nie jesteśmy w stanie normalnie pracować ani uczyć się, bo myślimy tylko o jednej osobie: czy nas kocha, czy nas chce..." - mówi Heitzman. Współczesna technika daje osobom obsesyjnie zakochanym większe niż kiedykolwiek szanse na wymuszanie deklaracji: kochasz czy nie? Zamiast zajmować się pracą człowiek z zespołem obsesyjno- kompulsywnym pisuje do obiektu swych uczuć 30 sms-ów dziennie, 30 razy sprawdzając, czy przyszła odpowiedź. Nieustannie sprawdza, nawet w nocy, czy przyszedł e-mail, dodatkowo zerkając, czy czasem obiekt nie jest dostępny na gadu-gadu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeżeli jego miłość
do dzieci jest tak wielka, że poświęcił dla nich swoją miłość do ciebie, to zostaw go. On nigdy tak naprwadę nie bedzie twój. Zawsze będzie częścia tamtej rodziny. Tego nie zmienisz. Ty jako dorosła osoba uporasz się z hustawką emocjonalną. Pomyśl o jego dzieciach. One nie poradzą sobie z tatusiem miotajacym się między dwoma kobietami. Najlepsze co możesz zrobić to usunąć się. Zostaw go w spokoju, niech prostuje swoje życie. Za bardzo się miotasz i nakrecasz. Idż do lekarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kura2121
no do jasnej cholery wkolo to samo. kobieto jak bedzie ci lepiej to napisz do niego i odpusc w koncu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
MIŁOŚĆ POWODUJE ZMIANY W PSYCHICE "Emocje związane ze stanem zakochania powodują wyraźne zmiany w naszej psychice" - tłumaczą psychiatrzy. Ludzie zakochani na zabój zaniedbują pracę i naukę, ponieważ cała ich uwaga koncentruje się na jednym obiekcie. Ale choć mawia się wtedy: "zwariował na jej/jego punkcie", "oszalał z miłości", to tego typu szaleństwo zwykle nie ma nic wspólnego z chorobą psychiczną (psychozą). Gorzej, jeśli miłość jest nieszczęśliwa. "Poważny uczuciowy uraz może spowodować nawet takie zaburzenia psychiczne, jak depresja z urojeniami i myślami samobójczymi lub zespół natręctw" - podkreśla doc. Janusz Heitzman z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. KIEDY MÓZG ŚWIECI NA CZERWONO Co oznacza świecenie na czerwono niektórych obszarów mózgu podczas badania fMRI? Jak tłumaczy Urbanik, w takich "czerwonych" miejscach intensywniej niż normalnie pracują neurony. Dzieje się tak dlatego, że pod wpływem emocji dopływa do nich więcej niż zwykle krwi z wysoką zawartością tlenu. Oznacza to automatycznie większą ilość w tych miejscach hemoglobiny z wysoką zawartością tlenu. Ma ona inne właściwości magnetyczne niż hemoglobina gorzej utlenowana - zaburza jednorodność pola magnetycznego w danym obszarze. Dlatego w rezonansie magnetycznym można te zmiany zobaczyć zakodowane jako barwy. A barwa czerwona oznacza proces najintensywniejszy. Co ciekawe, u mężczyzny na widok atrakcyjnej kobiety świecą płaty potyliczne w tylnej części głowy, a u kobiety obserwującej atrakcyjnego dla niej mężczyznę - lewy płat skroniowy, leżący powyżej ucha. MĘŻCZYZNA OGLĄDA, KOBIETA ROZWAŻA Zlokalizowanie najaktywniejszych miejsc w mózgu podczas obserwacji obiektu miłości dostarcza dalszej wiedzy na temat tego, co się dzieje w umyśle człowieka w pierwszych sekundach obserwowania obiektu westchnień. Okazuje się, że zauroczony kobietą mężczyzna "zamienia się we wzrok" i koncentruje się na obserwacji wyglądu kobiety. Tymczasem kobieta, patrząc na pociągającego ją mężczyznę zastanawia się: "czy wypada mi z nim flirtować", "czy nie spotkałam czasem kiedyś kogoś podobnego", "czy jego cechy mi odpowiadają", "czy wydają mi się pozytywne"... "Różnice te biorą się stąd, że płat potyliczny odpowiedzialny jest za wzrok i uwagę, natomiast płat skroniowy - za pamięć i przetwarzanie emocji w kontekście norm społecznych ("czy mi wolno")" - tłumaczy Urbanik. DLACZEGO SZALEJEMY Z MIŁOŚCI Już od dość dawna wiadomo, że nastrój euforii u zakochanych daje się wytłumaczyć m.in. poziomem "hormonów szczęścia" - endorfin, serotoniny i dopaminy. Te dwie ostatnie substancje (neuroprzekaźniki, czyli substancje chemiczne przenoszące sygnały między komórkami nerwowymi) odpowiadają za to, że kiedy jesteśmy zakochani nie sypiamy, mamy problemy z koncentracją, popadamy w zmienne nastroje. U zakochanych ulega wahaniom poziom serotoniny, która w mózgu wpływa na nastrój, sen, potrzeby seksualne i apetyt. Gdy jej poziom jest wysoki, pojawia się uczucie euforii, śpimy spokojnie, jemy z apetytem. Gdy poziom spada, dochodzi do obniżenia nastroju (stanów depresyjnych), pojawiają się kłopoty ze snem, znika apetyt, nie odczuwamy potrzeb seksualnych, nie doświadczamy satysfakcji seksualnej. Jeśli natomiast niedobór serotoniny zbiegnie się z nadmiarem dopaminy regulującej emocje, nastroje mogą ulegać przesadnemu nasileniu. Wtedy pojawia się huśtawka nastrojów - na przemian przygnębienie i zadowolenie, obsesyjne myśli. SKĄD SIĘ BIORĄ KLAPKI NA OCZACH "Zakochani funkcjonują jakby w innym wymiarze" - mówi doc. Heitzman. - "Nie stać ich na aktywność psychiczną, która czyni ludzi krytycznymi wobec siebie i świadomymi swojego zachowania. Człowiek zakochany przestaje zwracać uwagę na konwenanse, zachowuje się nieodpowiedzialnie. Ma w nosie to, co pomyśli o nim przełożony w pracy, ważne, co pomyśli wybranek/wybranka. A myślenie o ukochanej osobie daje mu poczucie szczęścia, błogostan porównywalny do narkotycznego transu". Problem zaczyna się wtedy, gdy miłość jest wyraźnie nieodwzajemniona lub gdy partner wprawdzie deklaruje, że kocha, ale jego zachowanie wcale na to nie wskazuje. Dla "szaleńczo" zakochanego brak wzajemności to dramat. "Uraz psychiczny związany z zawodem miłosnym może być tak samo silny, jak uraz spowodowany gwałtem lub śmiercią bliskiej osoby" - mówi psychiatra. Jak tłumaczy, przeżycie zawodu miłosnego oznacza uświadomienie sobie sprzeczności między naszymi wyobrażeniami, a realnością. Efektem tego jest obniżenie nastroju, niska samoocena, pesymizm dotyczący przyszłości, poczucie winy. Taki kryzys może przybierać różne formy - w cięższych przypadkach zaburzeń o charakterze depresyjnym albo zespołu obsesyjno- kompulsywnego (nerwicy natręctw). DEPRESJA GROZI PRZEDE WSZYSTKIM KOBIETOM Brak osoby do kochania (albo gdy ktoś przestaje nas kochać) bywa odczuwany jako wielka krzywda. Uczucie miłości wiąże się bowiem silnie z poczuciem własnej wartości. "Jeśli człowiek czuje się niekochany, odrzucany, dotyka to najgłębszej sfery jego tożsamości, wiary w siebie i akceptacji siebie jako osoby. "Ona/on nas nie chce, więc - jak myślimy - jesteśmy mało warci" - wyjaśnia Heitzman. Kobiety częściej niż mężczyźni popadają w depresję wskutek zawodu miłosnego. Dlaczego? Jak tłumaczy psychiatra, powodów tego jest kilka: większa wrażliwość kobiet na odrzucenie, skłonność do rozpamiętywania doznanych krzywd, mniejsza niż u mężczyzn odporność na stres, silniejsze odczuwanie zagrożenia i utraty poczucia bezpieczeństwa w sytuacji osamotnienia oraz sprzyjające depresji fazy hormonalne (skutkujące wahaniami poziomu neurotransmiterów) - przedmiesiączkowa, okołoporodowa i klimakteryczna. Większą podatność na obniżenie nastroju mogą powodować także środki antykoncepcyjne. Z badań Heitzmana wynika, że psychika mężczyzny łatwiej znosi zdradę partnerki, gorzej natomiast - kłopoty w małżeństwie. "Zawód miłosny jest przyczyną depresji najczęściej wtedy, gdy dochodzi do kumulacji doznawanych przez dłuższy czas krzywd" - zaznacza Heitzman. 70 proc. przypadków depresji z powodu zawiedzionej miłości to efekt długotrwałego stresu - najczęściej w wyniku odrzucenia, a w 30 proc. - gwałtownego urazu, spowodowanego na przykład zdradą partnera. "Jeśli nie czujemy bliskości, jeśli w związku utrzymuje się uczucie niepewności, jeśli ktoś kogoś kocha, ale nie wie, czy jest kochany z wzajemnością, to długo tak nie wytrzyma. Narasta poczucie bezradności, bezsilności, rozpaczy, aż do samobójczych rozważań" - tłumaczy psychiatra. Z MIŁOŚCI W OBSESJĘ Obsesja to uzależnienie się od czegoś, przymus wykonywania konkretnych czynności, natrętne myślenie o obiekcie/osobie. "Z zespołem natręctw mamy do czynienia wtedy, kiedy dominuje to nad całym naszym zachowaniem, kiedy nie jesteśmy w stanie normalnie pracować ani uczyć się, bo myślimy tylko o jednej osobie: czy nas kocha, czy nas chce..." - mówi Heitzman. Współczesna technika daje osobom obsesyjnie zakochanym większe niż kiedykolwiek szanse na wymuszanie deklaracji: kochasz czy nie? Zamiast zajmować się pracą człowiek z zespołem obsesyjno- kompulsywnym pisuje do obiektu swych uczuć 30 sms-ów dziennie, 30 razy sprawdzając, czy przyszła odpowiedź. Nieustannie sprawdza, nawet w nocy, czy przyszedł e-mail, dodatkowo zerkając, czy czasem obiekt nie jest dostępny na gadu-gadu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hopsiup
Autorko, rozumiem, co przeżywasz. Właśnie wychodzę z kilkumiesięcznej przygody. Postanowiłam to łagodnie zakończyć, nie ukrywam, że także dlatego, że przypadkiem wciągnęłam się w czytanie forum kafeterii. Twój i innych dziewczyn przypadki dały mi ostrzeżenie, żeby jak najszybciej zakończyć to co mi się przytrafiło. Ale robię to sprytnie, tak żeby nie zrobić sobie krzywdy i nie czuć odrzucenia. Zostawię to za sobą na moich warunkach, dam sobie i jemu szansę powrotu, ale tylko, kiedy uporamy sie ze swoimi sprawami. Kilka miesięcy to wystarczająco na przygodę (głównie flirt w sferze emocji), po tym czasie - widzę to - zacznie się koszmar, który może trwać długo i będzie już tylko gorzej. Teraz nie jest mi jeszcze tak trudno zrezygnować, zwłaszcza, ze wiem po Waszych wypowiedziach, jak interpretować jego słowa, które od niedawna wypowiada coraz częściej. Nie dam się ustawić w roli, której od początku nie chciałam grać. Dlatego decyduję, że to koniec. Przynajmniej w takim układzie, jaki mamy teraz. Etap, w który wchodzimy mi już nie odpowiada. Oddalam się małymi krokami, ale sukcesywnie, zanim zacznę cierpieć. A dla Ciebie mam taką radę - bo czytam Twój wątek od kilku dni - nie wmawiaj sobie i nie powtarzaj, że cierpisz. przecież wiesz, że to słowa, które mają siłę sprawczą. Powiedz sobie kilka razy, że się cieszysz z czegoś, że coś jest dobre. Mów coraz częściej, nie rozdrapuj ran. Nie przesiaduj tutaj! Idź nawet do sklepu pooglądać wystawy! Wiem, że trudno zająć myśli czymkolwiek innym, wierz mi - wiem! Ale wiem też, ze da się. Masz aparat? Rób zdjęcia - wszystkiego, na co zwrócisz uwagę - kolor sukienki, liść na parapecie, dziura w chodniku. Czytanie i oglądanie filmów to bierne zajęcia. Zrób coś aktywnie... Nie mówię o obowiązkach, bo jak zaczniesz sprzątać, to zaraz pomyślisz, że nie ma sensu bez niego mieć czystego mieszkania ;) panie kot 13 - wypowiedzi Pana są bardzo mądre. Ja też za nie dziękuję. I pomogła mi bardzo wypowiedź kogoś, ze zakochujemy się w uczuciach , jakie ktoś w nas wzbudza, a nie w kimś. To prawda. Nie należy więc ich rozpamiętywać i żałować, że już nas to nie spotka. Spotka nas wiele innych cudownych uczuć! Takich, jakie były przed tym kimś, kto świadomie nami manipulował. Rozgadałam się. No ale chciałam sie podzielić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
Autorko-gdybyśmy choć raz w życiu nie byli "w Twoich butach" nie wypowiadalibyśmy się w temacie. Fajnie, że idzie Pani po pomoc- proszę się nie wstydzić u lekarza, nie raz widzieli takie przypadki. I jeszcze przepraszam za zawalenie forum podwójnym artykułem ale wydał mi się na temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hopsiup
Już wiele osób powiedziało, że musisz z niego zrezygnować i zapomnieć... Więc tego nie mówię... Bo każda z nas chciałabym być dla kogoś z kim chce spędzić życie księżniczką. On już Ci pokazał, że dla niego nie jesteś... Ale wierz w to, że znajdzie się ktoś, dla kogo będziesz. W następnych związkach tego szukaj i wymagaj. Nie doszukuj się miłości w okruchach dobrych gestów. Znajdziesz spektakularne uczucie. Zobaczysz! I nie szukaj na siłę. Zanim to nastąpi szukaj mniejszego pocieszenia. obserwuj wzrok facetów, którzy są z Tobą, śmiej się, flirtuj, bądź zabawna... Nie masz znajomych? Zacznij z kimś rozmowę na ulicy czy w sklepie. Wygłupiaj się i baw. Zrób sobie z kogoś jaja. Jesteś w miejscu, z którego prawdopodobnie niedługo wyjedziesz, możesz sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa (bez przesady oczywiście - nie znaczy to, że masz się rzucać w kolejne, przygodne znajomości). Jeśli lustro w domu nie przekonuje Cię, że jesteś atrakcyjna, przejrzyj się w oczach ludzi. A jeśli chcesz do niego napisać, napisz... Ale napisz groteskowo, sarkastycznie (tylko nie jadowicie), umiejętnie sobie z niego zadrwij, napisz, że strasznie go kochasz i że na zawsze pozostanie w Twoim sercu. Że jest tak strasznie mądry, że rozumiesz jego wybór, zawsze i wiecznie będziesz na niego czekać wiernie jak ten pies. Nie możesz tego znieść - wyjeżdżasz i być może poświęcisz się wolontariatowi... Coś w tym stylu ;) Nie będzie wiedział o co chodzi ;) Zrób sobie taki żart. Pośmiejesz się. Wiem, że łatwo to napisać... Ale chociaż spróbuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
ale w hospicjach naprawde potrzeba wolontariuszy. Trzymanie za rękę umierającego na nowotwór człowieka też jest jakimś wyjściem może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hopsiup
Nie jestem przekonana tak naprawdę... Z jednej strony może pomóc znaleźć właściwe proporcje pomiędzy tym, co w życiu naprawdę ważne, a tym, co jest tylko naszym subiektywnym odczuciem... Ale z drugiej strony otaczanie się cierpieniem i niemożność zaradzenia, może się okazać ponad siły osoby również cierpiącej, chwilowo rozchwianej emocjonalnie, w momencie osłabienia... Tutaj potrzeba siły. Ale to też jakaś myśl. Tylko to raczej misja, do której trzeba być głęboko wewnętrznie przekonanym. A swoją drogą chciałam zwrócić uwagę na skalę zjawiska, jakim jest "nieszczęśliwa kochanka"... Przerażające... przerażające... Może takie pouczające historie, techniki wabienia i bajery powinny poznawać obowiązkowo młode dziewczyny w szkole? Bo nie ma jak się przed tym obronić, dopóki nas to nie spotka... naprawdę. A nie, ślepo wierzymy w deklarowaną, książkową miłość. A potem, jak się okaże, że to iluzja, jest już za późno... grrrr...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
moja znajoma będąc w liceum miała religię z bardzo surowym staruszkiem księdzem. Kazał prowadzić bardzo starannie zeszyty a co ważniejsze sentencje brać w ramki. Mówiła, że najważniejszą z nich kazał podkreślić na czerwono a brzmiała ona NIGDY NIE LITUJ SIĘ NAD MĘŻCZYZNĄ.polecam tę radę każdej kobiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hopsiup
Tylko to trochę smutne... Bo znaczy - nigdy nie pozwól sobie na prawdziwe, głębokie uczucia... Nigdy nie odróżnisz prawdziwych uczuć wobec Ciebie od tych "wymyślonych" na potrzebę chwili... czy znaczy to, że nie ma mężczyzn, nad którymi warto się litować, bo cierpią naprawdę? czy oni generalnie nie cierpią? Bo... dużo o tym mówią... ;) No mi też jakoś zawsze wydawało się, że za dużo w stosunku do faktów, ale... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
dobrze że Pani wspomniała o faktach- to właśnie fakty są dla mężczyzn istotne.. A cierpienie- cóż, mają oni inną konstrukcję niż kobiety i oczywiście cierpią , ale z zupełnie innych powodów niż kobieta sądzi. oczywiście że można pozwolic sobie na to głębokie uczucie ale wtedy należy się liczyć z konsekwencjami zaburzenia równowagi sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłość tylko rani
Ja mam wrażenie że facet będzie bardziej cierpiał z powodu uszkodzonego samochodu aniżeli z powodu zranionych uczuć. Bardzo mądre słowa "Nigdy nie lituj się nad mężczyzną". Jakbyśmy siętym kierowały na pewno mniej cierpienia byłoby w naszym życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hopsiup
Z innych powodów niż kobieta sądzi, czy z innych niż kobiety chciałyby sądzić? Ja sądzę, że jeśli cierpią, to z tych powodów, o których mówią - niedowartościowanie w pracy i w domu, brak seksu lub niezadowolenie z tego, który jest, zmęczenie, nadmiar obowiązków, które uniemożliwiają samorealizację w pasjach... no takie powodziki... Nie sądzę, że cierpią z powodu uczuć, jako takich. Mogą chyba znieść, ze emocjonalnie nie jest idealnie w związku, ale ciężko pogodzić się z faktem zdrady... Czy się mylę? Czy cierpią z jeszcze innych powodów... Ehhh... i takich podstaw człowiek się uczy tak późno ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hopsiup
Z innych powodów niż kobieta sądzi, czy z innych niż kobiety chciałyby sądzić? Ja sądzę, że jeśli cierpią, to z tych powodów, o których mówią - niedowartościowanie w pracy i w domu, brak seksu lub niezadowolenie z tego, który jest, zmęczenie, nadmiar obowiązków, które uniemożliwiają samorealizację w pasjach... no takie powodziki... Nie sądzę, że cierpią z powodu uczuć, jako takich. Mogą chyba znieść, ze emocjonalnie nie jest idealnie w związku, ale ciężko pogodzić się z faktem zdrady... Czy się mylę? Czy cierpią z jeszcze innych powodów... Ehhh... i takich podstaw człowiek się uczy tak późno ;) No i przecież nie wchodzimy w tego typu chore układy z litości... Tylko raczej z mile połechtanej miłości własnej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×