Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość co za gość..

Byłyście kiedyś z facetem,który jest narcyzem?

Polecane posty

Gość gość
Zapomnialam napisac, ze jak sam powiedzial seks z ta brzydka uprawia zawsze po jakichs wspomagaczach, nie w pelni swiadomym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masakra, jak to czytam to jakbym swój życiorys widziała.. 13 lat jestem w takim związku, mamy 2 dzieci (13 i 7) lat i jestem dosłownie na skraju załamania nerwowego.. Planuję rozwód.. Znowu i pewnie znowu usłyszę że jak to zrobie to on się zabije.. Już nie mam na to siły.. Ostatnia sytuacja bo akurat trwają kolejne ciche dni.. Królewicz czuje się urażony po słowach skierowanych do mnie ze mnie poje**ło i mam się wyprowadzić... Ktoś się z takim rozwodził i wspomoże radą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja polecam książkę "Moje dwie głowy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćBL
Narcyz to brzydka, zaburzona osobowosc ktora zeruje na innych. Nie myslcie, ze narcyzm wychodzi tylko u faceta w zwiazku z kobieta. Narcyzem w moim zyciu okazala sie kobieta, kolezanka ze szkolnej lawy. Zawsze zdolna, bardzo inteligentna i niezwykle czarujaca. Ludzie po prostu jedli jej z reki, nauczyciele, kolezanki i oczarowani adoratorzy. Mialam nieszczescie ulec jej namowom na odnowienie przyjazni w wieku dojrzalym. Wowczas wyszlo na jaw jak bardzo pokretna jest i zaburzona, zgrywajaca ofiare i obserwujaca jednym okiem jakie z tego plyna korzysci od innych osob, ktore sie nia przejely. Zachowania z ksiezyca i tak nieadekwatne do sytuacji, chamskie i egoistyczne, ze trudno mi bylo nad tym przejsc do porzadku dziennego. Manipulantka, oszustka, troche klamczucha a przede wszystkim beznadziejna chamka i burak. Dodam, ze pani inzynier, prowadzaca WDG.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćBL
Celem narcyza jest stworzyc relacje pan-niewolnik. Arsenalem narcyza sa slowa. Chetnie i duzo bajeruje o bliskosci, przyjazni, milosci, sztucznie wytwarza intymnosc. Narcyza demaskuja jego czyny. Swoja ofiare raz przyciaga raz odpycha, bawiac sie jej kosztem, Tam gdzie powinien stanac na wysokosci zadania, byc obecnym, pomocnym, dac wsparcie, zniecierpliwiony znika, /ma inne plany/. Po co to czyni? Jest pusty jak wydmuszka i potrzebuje ciaglego uwielbienia i wladzy nad druga osoba, aby zaspokoic swoje wynaturzone ego. To sa typy niereformowalne . bo w ich glowie nie funkcjonuja zwoje mozgowe empatii. Narcyze skonfrontowne apropos swoich zachowan patrza na Ciebie pustym wzrokiem. Jesli nie moga sie na Tobie dluzej wyzywac, jestes im niepotrzebna. To ludzkie automaty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozstałam się z narcyzem kilka dni temu. Bardzo cierpię ale wiem, że będąc z nim nie byłabym nigdy szczęśliwa. Zaczęło się klasycznie - bardzo o mnie zabiegał, wariował na mój widok, traktował jak księżniczkę, wszędzie zabierał,chwalił się mną. Po ponad miesiącu mówił o małżeństwie, dzieciach. Tu mnie miał bo pragnęłam słyszeć to wszystko. Po kilku miesiącach sielanki powoli zaczęły mi spadać klapki z oczu - widziałam już, że on mówi tylko o sobie, że tylko jego plany są ważne, że on jest najmądrzejszy i najwspanialszy. Mówił "jakie Ty masz szczęście, że mnie masz", nigdy na odwrót. Zaczęłam mu przeszkadzać, już nie byłam taka idealna. Docinał mi jak zjadłam coś słodkiego - nie jedz tego bo przytyjesz i już mi się nie będziesz podobać. Doprowadził do tego, że przestałam nawet patrzeć w sklepie na słodycze bo bałam się jego reakcji i focha. Jeśli już coś zjadłam według niego złego to czułam się winna. Dodam, że noszę rozmiar s. Gotowałam mu ale nigdy to nie było wystarczająco dobre. Później zaczęłam się pytać co by chciał zjeść i pojawiły się kolejne zarzuty, że nie mam własnej inwencji twórczej w tym temacie. Byliśmy razem na wakacjach - też źle bo nie pieje z zachwytu, bo jakby wziął jakaś dziewczynę co nigdzie nie była to by była mu wdzięczna po wsze czasy. Na tych wakacjach byliśmy grupą i czasem coś tam sobie przyrządzaliśmy i zarzucił mi, że nigdy pierwsza się nie rwałam do gotowania, że jakoś inne dziewczyny się garnęły. JA tylko wychodziłam z założenia, że skoro jetem na wakacjach i pełno jest knajpek w koło to wolę coś lokalnego zjeść - tu znów byłam określona leniwą. Nigdy nie byłam wystarczająco dobra dla niego, nieważne jakbym się starała. Zawsze wszystko było moja winą. Nawet jak się rozstawaliśmy to on rozwodził się nad tym jaka to ja nie jestem i że mam znaleźć w sobie przyczynę tego. Powiedział, że nie widzi ze mną przyszłości, że mu w niczym nie pomogę, że jak będziemy mieli dzieci to on się nimi będzie zajmował bo ja jestem jakąś niedorajdą. Ogólnie on jest idealny,żadnych wad w sobie nie widział,nigdy się nie przyznał do błędu. Katował mnie jak mówił, że nie jest pewny czy chce ze mną być, że potrzebuje czasu a ja jak głupia zabiegałam i prosiłam - łechtałam jego ego, pewnie chodził dumny jak paw. Sprawił, że poczułam się jakaś gorsza, że tylko z nim mnie czeka coś dobrego, że już nikt tak wspaniały mi się nie trafi bo przecież "takich jak on już na świecie nie ma". Wiem, ze to jest chora relacja ale ja cały czas do niego żywię uczucia, omotał mnie, czekam na wiadomość i marze o jakimkolwiek geście jak na początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćsenior
A ja (77)po śmierci męża poznałam " Supermena" (80), na początku identico jak u Was , moja intuicja zapaliła wszystkie ostrzegawcze światła ,po kilku spotkaniach zaczęło się nocne płakanie i totalne rozkojarzenie i pełne zagubienie , miałam całkowitą świadomość że niszczy mnie, po 2 miesiącach przegioł - poczekałam aż zadzwoni z propozycją spotkania wtedy powiedziałam NIE,nie dzwoń więcej i nie przyjeżdżaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ten staruch 80 letni po co ci to :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak po co będzie miała z kim pogadać wieczorami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja uważam, że każda kobieta, która aktualnie marzy o tym, by jej narzyz wreszcie się do niej odezwał, doczeka się tego na pewno, jednak pod warunkiem, za samą będzie robić za padline, jeśli będzie wysyłała mu jakieś sygnały, wtedy cudowny, wspaniały i doskonały Pan narcyz celowo przedłuży takiej nieszczęsnicy czas milczenia. Narcyzi nie odposzczaja nigdy, chyba że mają w tym interes albo kaprys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny!mnie też to spotkało!czytam i aż nie wierzę bo schemat zachowań jest identyczny.Facet narcyz ale z tych w depresji.wiecznie biedny i ma najgorzej na świecie.ja zawsze chętna do pomocy innym dałam się uwieść.poczatki cudowne aż tracajace paranoja.za dużo za mocno za często!ale komu to przeszkadza?to było miłe.poswiecilam rodzinę.a on wtedy poszedł do ex.spal z nią.myslalam że umrę.wczesniej sam poinformował mojego partnera o naszym romansie.a po miesiącu sypiał z inną.wrocil a ja ochoczo mu wybaczyłam!zazdrosny ,kontrolujący,obrażający się.z czasem dostrzegłam że moje problemy (rozstanie z partnerem kredyt dziecko)kompletnie go nie rusza.malo tego moje gorsze nastroje powodowały jego nerwy a on sobie na to pozwolić nie może!i milczał !olewał!ważny był tylko on.ja za mało uwodzicielska byłam,za mało dbałam,za mało mi zależało,generalnie wszystko do poprawki.o tym co mnie w nim drażni nie chciał słyszeć.bo zaraz skończymy spotkanie!ja z czasem widziałam coraz więcej.zaobserwowalam schematy.ale jedno jego skinienie i mnie miał.czulam wewnątrz że to dziwna silna relacja.ze nie umiem sie wyplątać że cierpię kiedy go nie ma wiedząc że mnie tak traktuje źle.teraz zaczęłam stawiać granicę to reakcja przewidywalna raz obrażony a raz kochany i taki biedaczek.staram się przerwać te relacje zbieram siły.ciesze się że trafiłam na to forum. Miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta13
Cześć! Odniosę się do tego co pisze poprzedni "gość" - wiem, co przeżywasz, bo moja sytuacja jest bardzo podobna - też spotkałam ten typ na swojej drodze. Sprawę komplikowało to, że był "artystą" więc od razu masz gotowe usprawiedliwienie czyli "no tak, ciężki charakter twórcy". Początek standardowy - deklaracje miłości od razu, ale wierzysz w to, bo czemu nie, może to właśnie tak wygląda, kiedy spotykasz "tego jedynego"..Im dalej w las tym dziwniej - bo z jednej strony czujesz jego zainteresowanie, słyszysz komplementy, wszystko z pozoru jest ok, ale coś w tym obrazku nie pasuje - dlaczego wciąż twierdzi, że nie wierzy, że mogłaś go pokochać i zadziwiająco często odmienia zaimek "ja"...Potem zauważasz, że w sumie rozmawiacie głównie o nim, a raczej Ty zapewniasz go cały czas, że jest wspaniały. Publicznie obejmuje cię, przytula się (to dobrze wygląda), ale w domowym zaciszu interesuje się swoim telefonem, a nie Tobą. Co robisz Ty? Czujesz się zaniedbywana, ale wciąż myślisz o tym, że przecież przeżywaliście te cudowne chwile razem a on w dodatku Twoje próby zakomunikowania wprost tego, co Ci nie pasuje, obraca w żart. I jest przy tym tak czarujący, że znów miękniesz. Ale Twoja pozycja słabnie, bo frustracja, że nie jest tak, jak być powinno, przeszkadza Ci cieszyć się obecnością "boga" co on niechybnie wyczuwa, bo swoimi "fochami" zaburzasz jego idealny obraz postrzegania siebie i "Was". Staje się coraz bardziej nieprzyjemny, opryskliwy. Bo jak ktoś tak z******ty jak on może być w jakiejś niez******tej, problematycznej sytuacji? No ale jesteś szczerą kobietą, więc próbujesz sytuację wyjaśnić - i wtedy następuje klasyczny chwyt odwrócenia kota ogonem i szereg pretensji do Ciebie - bo to Ty nie dzwonisz, bo to Ty jesteś obojętna, i w ogóle wszystko to Twoja wina. Głupiejesz i zaczynasz się zastanawiać, czy rzeczywiście to Twoja wina. Zaczynasz się tłumaczyć i o zgrozo przepraszać. Czujesz się winna i zaczynasz się starać. Za bardzo. Zabiegać, interesować się, troszczyć, bo przecież tak bardzo chcesz, żeby się udało. A potem kiedy czujesz się już wystarczająco beznadziejnie, bo zaczyna do Ciebie docierać, że nie tak wyglądają stosunki kochających i szanujących się ludzi, robisz mały eksperyment - przestajesz pytać, zabiegać, dzwonić. Oczywiście część Ciebie liczy na to, że on się opamięta, zauważy, zareaguje i przeprosi. I oczywiście będzie jak dawniej. Nic z tych rzeczy. I tak trwasz w tym półzawieszeniu, bo choć dumnie milczysz, to Twój mózg pracuje na pełnych obrotach - dlaczego, o co chodzi, co się stało. Prawdopodobnie nigdy się nie dowiesz, bo twój "już były choć jeszcze o tym nie wiesz" chłopak prawdopodobnie znalazł już nową ofiarę, przy której jego narcyzm rozkwita na nowo. I Twój błąd polega tylko na tym, że nie powiedziałaś stop w odpowiedniej chwili, że zignorowałaś te wszystkie przesłanki, które dostrzegał i Twój rozsądek i Twoja intuicja. Ja nie potrafiłam, ale może Wam się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieta 13 poczytałam dzis jeszcze i jest chyba jeszcze gorzej niż myślałam bo facet ma cechy borderline...do tego uzależnił się też ode mnie i kiedy ją tupnelam to od razu się zmienił na chwilę.i nie wygląda mi na szukanie innej.ale znowu się obraził wyłączył tel.juz przywykłam.nie dzwonię nie jeżdżę do niego.mam wszystkiego dość.ta relacja zrobiła ze mnie wrak człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta13
@gość, kurcze, nie wiem, nie chce siać defetyzmu, ale mi się wydaje, że taki typ cały czas szuka poklasku, więc kiedy Ty mu go nie dajesz to musi szukać gdzie indziej. Najgorsze jest to, że ja wciąż nie zakończyłam oficjalnie tej znajomości - korzystam teraz z wzajemnego "nie odzywania się" bo mam nadzieję, że to się samo rozpłynie..wiem, że to słabe, może za parę dni dojrzeje do decyzji. A i jeszcze gdzieś przeczytałam, że takie osoby wybierają na "ofiary" dziewczyny energiczne, kontaktowe, otwarte, przebojowe..Czyli wszystko pasuje.. a i ładne.Ile razy słyszałam, że tak ładnie razem wyglądamy i że on tak lubi chodzić ze mną po ulicy - no tak, dowartościowuje się jak cholera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieta..może i namierzył już coś cholera go wie.poki co wyłączony tel ,ja napisałam że koniec.musze mieć jakiś punkt odniesienia.mam tego dosyć.Mam nadzieję że się zaciął i się już nie odezwie chociaż oczywiście źle mi i tęsknię bardzo.i tak jestem kobietą o której piszesz..żadna tam nieśmiała czy zahukana.musze się ogarnąć bo zwariuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam przypadek narcyza i bawidamka w jednym. Świetnie opisałaś te cechy kobieto 13. Ja dodałabym jeszcze częste "męskie fochy" z jego strony, powierzchowność uczuć, rozmów sprowadzających się do "bzdetów o niczym", unikanie rozmów "o nas" i wiele wiele innych... Jak widać dużo jest tych "narcyzów". Niektórzy z nich dobiegają już 40-tki i wciąż status "kawaler".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta13
Dziewczyny, ja mam więcej takich "kwiatków" - np. obiecywanie, że porozmawiamy poważnie "o nas" czytaj o naszej przyszłości, po czym do tej rozmowy nigdy nie dochodziło, a ja się głupia nastawiałam.. i jeszcze a propos budowania fałszywego poczucia przywiązania - sprawia, że czujesz, że to na tyle bliski człowiek, że zaczynasz z nim rozmawiać o wszystkim, od literatury, po Twoją rodzinę czy narzekanie na zdrowie. Otwierasz się, bo czemu nie, przecież jesteście kochającą się parą.. A potem słyszysz - "my się właściwie dobrze nie znamy, bo ty cały czas opowiadasz tylko tym, że boli Cię głowa"...autentyk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha o przyszłości powiadacie...ja zdecydowałam się ,słysząc ciągle wyznania że razem damy radę że wszystkim,poświęcić rodzinę.fakt wcześniej się nie układało ale zdecydowałam że odejdę w trudnych warunkach bo kredyt wspólny i dziecko.poczatki były koszmarne bo afery brak kasy.i poczucie winy ..no ale narcyzek jeszcze wtedy był do rany przyłóż wspierał niczym rycerz!i odeszłam...i co?stwierdził że razem to my raczej nie jesteśmy że każde z nas ogarnia swe problemy ze moje kłopoty go rozwalają a on musi mieć spokój.wczesniej razem zdecydowaliby że póki co jeszczemieszkam u siebie a u niego pomieszkuje.i ja pytałam jak kretynka czy mnie kocha czy jesteśmy razem a on uparcie że już mówił jak jest.kazdy sobie.i wredny był warczący.ale i zabiegający o spotkania.mi już było coraz gorzej.moje dziecko o niczym jeszcze nie wiedziało.ale już go poznało.wkurzyl się i zerwał teraz ze mną kontakt bo niby razem nie jesteśmy jak mówił tygodniami ale wigilię ja chcę spędzić z dzieckiem i jego ojcem u moich rodziców?a dlaczego nie z nim!tylko i wyłącznie?to nic że później miałam.byc już z nim u niego!W sekundę wyłączył tel i nie ma go już 2 dni.foch!napisałam mu dziś że to koniec i czuję ulgę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Większość wypowiedzi zgadza się , składa się w jedną całość. Najczęściej sprawdza się typ wykonujący jakiś artystyczny zawód, nie chcę podawać dosłownie, żeby nie wprowadzić kogoś w błąd. Wiem, że to okrutne, co napiszę, ale gdyby nie był tak atrakcyjny, pociągający fizycznie i bardzo ładny, to na pewno związek z tym typkiem trwałby o połowę krócej. Często w trakcie oglądania filmów, czy pobytów na wycieczkach, komentował wygląd innych dziewczyn, mówiąc ''ale ta jest ładna, co przechodziła, lub ta aktorka ma idealne rysy twarzy''. Sam kiedy miał depresję, palił zioło, lub wciągał amfę, co uważał za normalne. Do dzisiaj mam wstręt do chłopaków o jego typie urody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Otwierasz się, bo czemu nie, przecież jesteście kochającą się parą.. A potem słyszysz - "my się właściwie dobrze nie znamy, bo ty cały czas opowiadasz tylko tym, że boli Cię głowa"...autentyk No wypisz wymaluj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta13
jeszcze jeden przyklad - kiedy już ewidentnie czujesz, że mu na Tobie nie zależy i mówisz mu to to od razu jest zarzut w Twoją stronę - ja czuję, że to Tobie nie zależy.. Ucięłam to tekstem, że nie chcę się kłócić i teraz słyszę, że powinniśmy "to" naprawić. Zdarzyło się Wam już "naprawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej gość z ulgą udało się? Ja wytrzymałam 3 dni eh .Bardzo jestem ciekawa jak to u ciebie się potoczy. U mnie się toczy wciąż ale już też oczy przecieram i więcej widzę i czuję też mniej .Czekam aż samo umrze choć ciężko porzucić taki "narkotyk"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety znowu zakochany i znowu mnie ma..nie umiem się mu oprzeć...to ja od ulgi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@gość 2018.11.27 dziewczyno czytam co piszesz i wlosy staja mi deba. Co za zycie stworzylas swojemu dziecku? Jest jeszcze male a Ty juz zdazylas odejsc od jego ojca oraz od kochanka. Co za chaos mysli i sytuacji... chyba sama tez jestes narcyzem. Zastanow sie nad soba, bo twoje poczynania rzutuja na twoje niewinne i bezbronne dziecko, ale Ty widzisz tylko siebie i chwilowe sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej "ulgo" tak myślałam...a teraz również czujesz ulgę ? (bo ja bardziej niepokój i strach,że znowu mnie rzuci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

dość już. 2 dni wytrzymał i znowu się zaczęło kolejne dni dziwnego zachowania, pretensji i kłótni a na koniec mega foch. Myślę (mam nadzieje, ze wiem ) że ja  już nie chcę- nie pisałam wcześniej bo czekałam na rozwój wydarzeń- minął tydzień i nic.Pierwsze dni były dziwne poczucie ulgi i straty jednocześnie. Teraz już czuję tylko ulgę i wiem , że jak on sie odezwie to bardziej mam ochotę go zwyzywać niż do niego wrócić, uczucie też jakby mniejsze po tych jego występach. - uff (mam nadzieje ze to mój ostatni post tu na forum- ale będę zaglądać)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carrie

Może spróbujcie terapii dla par? Czasami niekoniecznie trzeba odrzucać drugą osobę. W końcu jeżeli kogoś się kocha, to próbuje się walczyć o drugą osobę. Ja chodziłam z moim do Psychologgii w Warszawie. Teraz jest lepiej, chociaż przed nami długa droga. Długo raniliśmy się nawzajem. Czas pokaże, czy uda nam się przetrwać tą próbę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ggggggggg

Terapia z narcyzrm. Ha ha. W dodatku kiepska kryptoreklama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×