I NIE WIEM CZY POWIEDZIAłAM COś ZłEGO......

Zadzwonił do mnie mój ukochany i opowiada mi co tam się dzisiaj wydarzyło w Jego firmie itd. Powiedział, że zadzwoniła Jego była i każe mu płacić więcej, bo ma za duzo wydatków na firmowe rzeczy dla dziecka. On się wkurzył i kazał jej się wziąć do "roboty" i jeśli uważa się za taką bizneswoman co szasta pieniędzmi to niech sama sobie radzi, nie trzeba kupować 10ciu takich samych rzeczy markowych, tylko w innych kolorach itp. I opawiada mi, że Jej mówi , że On przez dzień pracy robi to i to i to, i pomaga rodzicom i jezdzi tam i tam... Ja na to odpowiedziałam "Po co się Jej tłumaczysz"? I On na to, że ja chyba chora jestem, że sie Jej nie tłumaczy, tylko każe zabrac do pracy. I do tego dołączył słowa " wiesz co nie mam ochoty juz rozmawiać i się rozłączył. Naprawdę nie rozumiem Jego zachowania, płaci bardzo dużo na dziecko, a jeszcze się tłumaczy:/ I foch! No dorośli ludzie.

może namotałam za bardzo , ale nie wiem już sama czy to ja się źle zachowałam naprawdę.

pewnie jest zly na cala ta sytuacje... mysle ze nie powiedzialas nic zlego. czlowiek w nerwach robi rozne rzeczy. wiec spokojnie.. ochlonie i wtedy porozmawiacie! :)

bez przesady kurcze:) Spokojnie czekaj nic sie nie odzywaj, ochlonie, pomysli i bedzie dobrze:)

Z tego wszystkiego aż stanęły mi łzy w oczach. Nic nie zrobiłam, nie powiedziałam złego...a jakis foch ..

nie martw sie wypij sobie meliske :) napewno mu przejdzie. telefony takiego typu sa mega stresujace. a dzwoniac do ciebie chcial sie wygadac, no i mysle ze wyladowal na tobie swoje emocje. spokojnie bedzie dobrze

:o

Dzisiaj już jest dobrze. A po co mi "używany" facet? Bo myślę, że każdy człowiek zasługuję na szansę.:)