Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smustasek12345

kryzys w zwiazku na kocia lape;(

Polecane posty

Gość smustasek12345

jestesmy razem szesc lat...z tego 3 mieszkamy ze soba bez slubu.Zamieszkalismy razem po tym jak wyjechalismy do Anglii.Zamowilismy wesele i pol roku przed nim strasznie sie poklucilismy przeszlismy najgorszy kryzys w naszym calym zwiazku.odwolalismy slub,wyprowadzilam sie do rodzicow ale po jakims czasie pogodzilismy sie planujac slub i wogole.Teraz minelo dwa lata od tego momentu,rodzice wyjechali,nie mam dokad sie wyprowadzic,nie mam przyjaciol ani nie stac mnie wynajac samej mieszkanie a miedzy nami wszystko psuje sie od poczatku.O slubie niby mowimy ale nawet nie mamy go za co zrobic bo zyjemy z tyg na tydzien i jakos nie widze wielkiej checi z jego strony.Mowi ze mnie kocha ale mnie zaniedbuje...nie sypiamy ze soba prawie wogole,raz na miesiac bo on wiecznie jest zmeczony i tak wegetujemy z dnia na dzien.Sa dni ze jest lepiej i naprawde sie dogadujemy ale co weekend sie klucimy a ja ciagle mysle o rozstaniu,albo o wyprowadzeniu sie jednak boje sie ze go strace i ciezko mi jest wyprowadzic sie po tylu latach ale wydaje mi sie ze nie ma innego wyjscia.Jak pisalam nie stac mnie na to ale czuje ze jesli tego nie zrobie to bedziemy tak zwlekac ze slubem jeszcze z trzy lata a ja nie chce tak zyc.Chcialabym zeby mu zalezalo na slubie,zeby o tym mowil,zeby to bylo na pierwszym miejscu.Wiem ze mi napiszecie ze sama jestem sobie winna i ja wiem o tym ale czasu juz nie cofne a teraz nie wiem co zrobic...duzo czytam o tym ze pozniej takie malzenstwa sie rozchodza i strasznie sie boje ze z nami tez tak bedzie.Kocham go i nie chce byc bez niego,wiem ze chce miec z nim rodzine ale zle sie juz czuje w takim zyciu i moze ktos z was mial podobnie?i co zrobilby na moim miejscu?z gory dziekuje za odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smustasek12345
czy np wyprowadzenie sie i spotykanie na randkach zmieniloby cos?jak myslicie?bo ja nie chce sie rozstawac tylko nim wstrzasnac...zreszta sama nie wiem juz...ciezko mi jak chol..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nojapierdoleee
na chuj ci ten slub????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smustasek12345
ja nie chce juz tak zyc...wiem ze glupio zrobilam ale ja nie chce zyc z kims bez slubu,nigdy nie chcialam a zamieszkujac z nim mialam wyznaczona date slubu i czulam sie pewnie.jak komus to nie przeszkadza i moze tak zyc przez cale zycie to ok nie ma problemu kazdy robi jak lubi.Ale ja chce slub,chce chodzic do komunii,czuje sie w kosciele jak debilka co niedziele.Poza tym boje sie ze jeszcze tak pozyjemy z rok i np mnie zostawi bo cos tam i on sobie bez problemu znajdzie mlodsza,a ja kolo trzydziestki juz wolnego goscia nie znajde,tylko jakiegos niedorajde albo rozwodnika.Ciagle o tym mysle i nie wiem co zrobic i moze ktos mial podobnie?teraz duzo ludzi tak zyje to moze jednak kogos tutaj spotkam z takim problemem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ownfe
Ślub to symbol bez znaczenia, kiedy to wreszcie do Was dotrze? O co chodzi w związku? O miłość czy o ślub? O miłość, tak? Co ma do miłości slub? Co? Kiedy wreszcie przestaniesz koncentrować się na formach bez znaczenia, a zaczniesz na treści? Jeśli kochacie się, to nauczcie się komunikować, rozmawiać ze sobą, żyć bez konfliktu, zrozumieć siebie nawzajem, a nie rozmieniać się na kompletnie bezsensowne rytuały, tonąć w kłótniach o bzdety, żyć rzeczami bez znaczenia. Zacznij czuć i mysleć, a nie powielać kretyńskie społeczne, kulturowe, czy religijne schematy. Jeśli kochasz, to brak ślubu tego nie zmienia, jeśli nie kochasz ślub tego nie zmienia. Miłości nie jest potrzebny ślub, miłość to bycie razem i dawanie siebie drugiemu. Jak mozna mylić rytuał i symbol z tym co rzeczywiste i ważne? No jak? Jeśli zaś ktoś nie umiw kochać, to nie ślub nauczy go miłości. Jesteś w stanie to pojąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ownfe
Przeczytałem Twój następny wpis. Czujesz się jak debilka bo nie nie masz slubu i nie przystępujesz do komunii? Ty uważasz, że Bóg potępia ludzi bez slubu i że zjedzenie kawałka cienkiego ciasta jest istotne w oczach Boga? Obudź się!!! Bóg nikogo nie potępia, bo jest miłością. Ci którzy uważają inaczej nie rtozumieją ani Boga, a więc nie rozumieją miłości. Zastanów się co jest ważne. Boże, pomóż im, bo nie wiedzą co czynią. Wiedziesz bzsensowne życie, pod dyktando schemtaów wtłoczonych do twego umysłu. Dla Boga nie jest ważne czy masz slub i czy co niedziela jesz ciasto w jakimś gmachu. Ważne jest tylko czy kochasz ludzi, czy nie potepiasz ich, czy żyjesz zwrócona w stronę miłości, czy w stronę nicości. Mylisz formę z treścią. Bardzooooo. Jak wszchmocny, miłujący Bóg mógłby w ogóle zważać na tak bezsensowne kwestie o jakich piszesz? A Jezus czego nauczał? Miłości, jego przesłaniem była miłość. No ale Ty wyraźnie myslisz, że miłość to ślub i ciastko zjedzone w wysokim gmachu, podane przez cudacznie ubranego faceta, który odprawia rytuały w ponurym rytmie strachu przed Bogiem. Obudź się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smustasek12345
po tym co napisalas wnioskuje ze katoliczka nie jestes...ja jestem i chce zyc zgodnie z kosciolem...wiem ze zbladzilam i mozecie mnie tutaj teraz potepiac ze niby taka swieta jestem a mieszkam bez slubu,ale juz nie chce tak zyc i nie chce tez zeby to sie rozpadlo.Slub jest wazny,bo wtedy czujesz wieksza odpowiedzialnosc za siebie,wtedy zanim sie rozstaniesz zastanowisz sie 1500 razy,kazdy mi to mowi kto jest po slubie a w wolnych zwiazkach jest tak ze po kazdej klutni mysli sie co ja tu robie,nie musze tu byc bo nic nas nie laczy.Widocznie tego nie przezylas i nie potrafisz zrozumiec.Slub jest wazny!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smustasek12345
tak jak ty rozumujesz ja rozumowalam dwa lata temu...dokladnie to samo mowilam ze to nie jest warzne,komunia itp itd ze wystarczy byc dobrym czlowiekiem i miec czyste serce i sumienie ale uwierz mi ze sie grubo mylisz,tak jak ja sie mylilam.Moze kiedys dorosniesz tak jak ja i to zrozumiesz ze ta komunia dlawana przez tego glupiego ksiedza jest wazna,ze przysiega zlozona komus bliskiemu w kosciele przed Bogiem i wszystkimi tez jest wazna i pomaga w dalszym zyciu dwojaga ludzi bo wtedy spadaja na nas laski od Boga ktory pomaga nam razem isc przez zycie w milosci.Takie jest moje zdanie i jezeli sie nie zgadzasz to ok twoja sprawa.Ja tu chce pogadac z ludzmi ktorzy mieli podobnie i ich wybrankowie zwlekali ze slubem po paru latach bycia razem a nie o tym czy slub jest wazny czy nie bo to jest indywidulana sprawa kazdego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smustasek12345
czy jest tutaj ktokolwiek dla kogo slub jest wazny???????????????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co ci slub
idz lepiej do szkoly:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smustasek12345
ok mniejsza z tym slubem....chodzi mi o wyprowadzke...czy ja powinnam sie wyprowadzic za wszelka cene czy dalej tak zyc??????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kobieto ja wziełam slub i co z tego zdradził mnie po 15 latach małżeństwa zawsze byłam przeciwna slubom to jakas pomyłka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ownfe
A jak przysięgasz komuś w domu, nie w kościele, i nikt nie jest świadkiem tej przysięgi, to dla Ciebie jest ona mniej ważna? Nie będziesz jej potrafiła dotrzymać? Bo dotrzymujesz przysięgi tylko dlatego, że ileś osób ją słyszało i boisz się ich potepienia? Tak, tak właśnie działasz, czujesz sie w kościele jak debilka właśnie z tego powdu: dzialania na pokaz. Tak dla wielu ludzi ślub jest ważny, komunia jest ważna, bo mylą formę z trescią. Bóg jest treścią, Bóg jest pozbawiony formy i do żadnej formy nie przywiązuje wagi, tylko do tresci. Treść tego co czynisz jest ważna, a nie forma. Nietety niewielu to rozumie, bo po to jest właśnie edukacja, religia, społeczne schematy i tak uczą media, by nie wychodzić przed szereg, by nie zobaczyć niewyobrazalnej wręcz hipokryzji tego świata, by nie zobaczyć, że ten swiat jest kłamstwem. Dlatego w Polssce przywiąznej do form, obchodów, tradycji tak trudno przychodzi ludziom zrozumieć czym jest tolerancja, równouprawnienie, co oznacza bycie otwartym. Bo forma przesłania treść. A propos moich związków, to czynisz jakieś założenia, tylko po to by bronić swojej zamkniętej, skostniałej wizji świata. Byłem w kilkuletnim związku, w którym doszło do ślubu pod presją rodziny mojej partnerki. To była katastrofa. Jestem w kilkunastoletnim, bardzo szczęśliwym związku bez ślubu. Slub nie jest ani dobry, ani zły, sam w sobie nie ma żadnego znaczenia. Jest po prostu symboliczną uroczystością. Ci którzy uważają, że jest bardzo ważny, nie odrózniają symboli od rzeczywistości. Dotyczy to większości ludzi. Rób co chcesz, to jasne. Możesz spać jeszcze jak długo chcesz, możesz nie rozumieć Boga przez dowolnie długi okres czasu. W końcu zmęczysz się takimi bzdurami jak ważność formy i kiedyś (może za pięć, a może za milion lat) zrozumiesz co to znaczy, że Bóg jest Treścią, a nie formą i że wysławianie form, przywiązywani się do form jest myleniem Boga z nicością. I dlatego często Ci, którzy to robią, nie mogą zrozumieć co dzieje się w ich życiu, dlaczego istnieją choroby, dlaczego przychodzi śmierć. I bełkoczą, że to Bóg tak chciał. Jak Bóg, miłujący i wszechmocny, może zsyłać choroby i śmierć? Tylko w chorych snach tych, którzy zjedzenie ciastka uważają za przyjęcie Boga, nie rozumiejąc, co to znaczy, że Bóg jest miłością. I Twoje życie dowodzi, że tak jest. Żyjesz z innym człowiekiem, takim samym dzieckiem Boga jak Ty. Bóg jest miłością, podobno wierzysz w Boga, ale nie potrafisz zyć w pokoju i bez konfliktu i biegniesz jeść Boga w formie cinekich ciastek i nie potrafisz tego wszystkiego poskaładać razem. NIe widzisz. Patrzą, a nie widzą, słuchają a nie słyszą. To do Ciebie. Obudź się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smustasek12345
osobiscie mysle ze po swoim nieudanym malzenstwie masz wlasnie taki stosunek do slubow i teraz sobie to tlumaczysz w taki sposob no bo jak inaczej masz sobie to wytlumaczyc ze slubowales kobiecie milosc wiernosc az do smierci a potem ja zostawiles zapominajac o tym wszystkim i mowisz ze to byl blad bo jej rodzina naciskala.A pomyslales jak ona sie musiala czuc?dalczego z tamta nie potrafiles zyc w zgodzie i milosci?najlepiej teraz po slubie mowic ze to jest nic nie warte bo ci nie wyszlo>ja znam duzo ludzi ktorzy dziki slubowi stali sie naprawde szczesliwi i dziwia sie ze my jeszcze go nie mamy.Wiec widzisz nie zawsze malzenstwa sie rozpadaja a ty po prostu sam probujesz siebie usprawiedliwic>Ciekawa tez jestem czy twojej partnerce to odpowiada czy po prostu sie pogodzila z tym ze jestes rozwodnikiem...a moze sie boi ze i ja kiedys zostawisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smustasek12345
i jak dla ciebie Cialo Jezusa Chrystusa jest po prostu ciastkiem to ja nie mam wiecej pytan na temat twojego widzenia swiata Boga i religii...wierzysz w to co mowisz to twoja sprawa i wmawiaj sobie to wszystko jak najczesciej zebys sie w tym utwierdzil...uwarzasz sie za wierzacego a ju tu zadnej wiary w Tobie nie widze...wg mnie dobrze wiesz ze zle zrobiles i po tym wszytstkim zrobiles swoja wlasna teorie swiata i Boga bo tak ci wygodniej,bo nie masz sobie teraz nic do zazucenia,no bo niby kochasz swoja wybranke a tamto to byla tylko niewazna pomylka.Ciekawe czy tak myslales przed slubem...napewno nie a jak o Bogu chcesz wiecej wiedziec to zamiast pisac tutaj to wszytsko poczytaj sobie Biblie,chociaz dla Ciebie Biblia to pewnie tylko jakies bazgroly omotujace ludzi...to Ty sie obudz czlowieku!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja odnoszę wrażenie
że ten ślub jest Ci koniecznie potrzebny żeby przywiązać faceta. Miłość w tym związku dawno się wypaliła, tylko Ty się trzymasz pazurami żeby nie być sama. "Poza tym boje sie ze jeszcze tak pozyjemy z rok i np mnie zostawi bo cos tam i on sobie bez problemu znajdzie mlodsza,a ja kolo trzydziestki juz wolnego goscia nie znajde" - i tu jest pies pogrzebany. Moim zdaniem powinnaś pomyśleć jak najszybciej, co zrobić aby się usamodzielnić. I nie ważne czy jak się wyprowadzisz to on Cię zostawi, to to i tak pewnie nastąpi wkrótce. "nie sypiamy ze soba prawie wogole,raz na miesiac bo on wiecznie jest zmeczony i tak wegetujemy z dnia na dzien.Sa dni ze jest lepiej i naprawde sie dogadujemy ale co weekend sie klucimy a ja ciagle mysle o rozstaniu,albo o wyprowadzeniu sie jednak boje sie ze go strace i ciezko mi jest wyprowadzic sie po tylu latach ale wydaje mi sie ze nie ma innego wyjscia" - sama to już dobrze widzisz, nic dodać nic ująć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porządna wierząca dziewczyna
Bierz Ślub Kochana! W małżeństwie łatwiej przejść kryzysy.. i nie słuchaj fragmentów o "kawałku cienkiego ciastka" - bo nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Przychodzi moment kiedy dobrze jest wziąć ślub, a jak tego się nie dopełni to zaczyna się psuć... To nie chodzi o uwięzienie partnera jak tu ktoś nade mną sugeruje, to jest powierzenie swego związku małżeńskiego Bogu... Dla mnie to jest ŚWIĘTOŚĆ. JEstem normalną dziewczyną i doskonale Cię rozumiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porządna wierząca dziewczyna
poza tym po ślubie można pomyśleć o dzieciach, które mogą mieć normalną rodzinę... związek może ewoluować. brak symboli, autorytetów, odwoływania się do sacrum w życiu, powoduje spłaszczenie wszystkich dziedzin w życiu. jeśli oboje chcecie ślubu, a tak jest z tego co piszesz, to BIERZ ŚLUB :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja odnoszę wrażenie
Do Porządnej Ale ja nie jestem przeciwna ślubom. Tylko myślę, że tutaj już jest za późno. Myślisz, że wezmą ślub i przestaną się kłócić? Albo poprawi się w łóżku? Ten ślub pomoże tyle co umarłemu kadzidło. Może spróbować, ale potem co? Rozwodów nie ma w kościele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gęś parafialna
razu widać,że chcesz w końcu zdrutowac tego chłopa i myślisz ,że ślub,ślub ślub,to panaceum na problemy w zwiazku,co za parafialna gęś,hahaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porządna wierząca dziewczyna
ludziom tak łatwo pisać: "rozstań się" "zostaw go, to już nie ma sensu". co za chrzanienie bzdur.. widać mało osób było w dłuższym (ponad 5 lat) zwiazku... ja jestem siedem lat w związku i też miewamy kryzysy, ale robie WSZYSTKO żeby to naprawić, a jak ja nie mam siły, to mój partner przejmuje ster.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Faaaaktycznie
ja mam podobnie jak ty jestem w związku 10 lat, od roku jestem zaręczona, ale mój luby nogami i rękami broni się przed ołtarzem. Mam nadz że kiedyś zmieni zdanie... ale jeśli nie będę musiała się z tym pogodzić, bo widzisz dla mnie jest ważniejsze, że się kochamy, rozumiemy w większości spraw, potrafimy się komunikować, i jesteśmy szczęśliwi Dlaczego myślisz o śłubie z mężczyzną, z którym nawet dogadać się nie potrafisz? i taki marginesik a seks przed małżeński ci nie przeszkadza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaki tam seks
ten raz na miesiąc to żaden seks - ona jest prawie dziewica hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ownfe
NIe rozumiesz co do Ciebie piszę. Slub nie ma znaczenia, ani złego, ani dobrego, bo jest tylko symbolem. Liczy się symbol, czy to co on prezetuje? Jesli rozumiesz, że nie liczą się symbole, lecz to co one reprezentują, to nie przywiązujesz do nich wagi lecz koncentrujesz się na tym co ważne. Moj pierwszy związek nie rozpadł się z powodu slubu, rozpadłby się i bez slubu, bo nie rozumialem wielu rzeczy i tak jak Ty myliłem formę z treścią. Nie rozumiałem skąd biorą się konflikty w związku, choć wydawało mi się, że rozumiem. Mój obecny zwiazek nie jest szczęśliwy z powodu tego, że nie było slubu, lecz ze zrozumienia co jest ważne. Pałtek ciasta nie jest ciałem Chrystusa. jest tylko symbolem i jako symbol sam z siebie nic nie znaczy, Znaczenie ma tylko to co prezentuje. "Ciałem" Chrystusa jest Miłość. W Twoim związku są konflikty. Myslisz, że to dlatego, że nie został odprawiony pewien rytuał, że nie został zaprezentowany pewien symbol: ślub. Koncentrujesz się na symbolu, kompletnie tracąc z pola widzenia, to co on reprezentuje: miłość. Ona ma znaczenie a nie jej symbole. W Twoim związku sa konflikty. Wiesz z czego one się biorą? NIe, nie wiesz. Bo gdybyś wiedziała, to konflikty by zniknęły. Na najgłębszym poziomie, poza pozorami, wszytskie, absolutnie wszystkie konflikty są wyrazem jednego: braku miłości. Żyjesz więc bez miłości. Czasami ona jest, ale na ogół jej nie ma i cały czas czujesz konflikt i jeśli nawet nie jest on bezpośrednio widziany, to gdzieś jest przyczajony w ukryciu, i dlatego wciąż powraca. Żyjesz więc nie rozumiejejąc miłości. Czyli nie rozumiesz Boga. Bo Bóg jest miłością i jej jedynym żródłem. Ale szalenie ważne jest zjedzenie ciasteczka, szalenie ważny jest symboliczny rytuał. I tak zamieniasz treść, miłość, na formę, na rytuały, na puste gesty. I uważasz, że te rytuały, te symbole, te formy są wyrazem Twojej wiary i Twojego życia w zgodzie z Bogiem. poczas gdy obecność jakiegokolwiek konfliktu w Twoim życiu pokazuje, że nie zyjesz z nim. Bo Bóg, Miłość, uwalnia od wszelkich konfliktów. One pochodzą właśnie z odwrócenia się od Niego. I żyjesz w swiecie do góry nogami. I nie mozesz zrozumieć kim jesteś,. jaki jest sens i cel zycia, dlaczego istnieją, konflikty, choroby,śmierć. Jeśli zrozumiesz Boga, zrozumiesz siebie i wszytsko co się zdarza. Będziesz żyła w cąłkowitej wolności od konfliktu. Ale musisz przestać się oszukiwać i oślepiać formami, rytuałałmi, gestami, symbolami, przestać łykać jak leci wszystkie kłamstwa, które podsuwa Ci świat, społeczeństwo, media.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maaaaalenka
Ślub przed Bogiem ma ogromne znaczenie, nie chodzi tu o ludzi obecnych w kościele, czy księdza, ale o sakrament. To niesamowite być połączoną duchowo, przed Bogiem z ukochanym. Jeśli ludzie potem to niszczą, to przecież jest ich wina, a nie tego, że ślub wzięli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porządna wierząca dziewczyna
ja tylko nie rozumiem czemu mieszkaliście razem aż 3 lata bez ślubu? to szmat czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smustasek12345
no ok nie chce nikogo tutaj obrazic ani nic...powiem tylko jak tu ktos powiedzial ze jak sie nie jest w zwiazku tyle lat to sie po prostu tego nie rozumie...to nie jest tak ze trzymam sie go rekami i nogami bo sobie nikogo nie znajde...napisalam tak bo chodzi mi o to ze ja chce miec rodzine,mam prawie trzydziesci lat i zawsze chcialam miec troje dzieci i chce z nim to wszystko miec i zawsze chcialam i boje sie ze sie rozstaniemy za rok za dwa wlasnie przez to co bylo dwa lata temu,przez ten kryzys ktory przeszlismy i co wtedy?i to nie jest patrzenie tylko na siebie tylko trzezwo na swiat bo wiem ze wszystko moze sie stac i wtedy ja mam nikle szanse na ulozenie sobie zycia po byciu z kims kogo kochalam przez tyle lat...dla mnie to jest rownoznaczne z trauma po rozwodzie....wiem ze tu jest duzo przeciwnikow slubow i ok wasza sprawa ale ja uwazam ze slub pomaga,ze pomaga Ci trwac przy tej jednej osobie,ze chroni cie przed pokusami itp..Bylam zwolennicka zamieszkania przed slubem ale teraz jestem zagorzala przeciwniczka bo takie zamieszkanie tylko niszczy to co jest miedzy dwojgiem ludzi,wkrada sie monotonia,proza zycia,rachunki i wtedy zaczynaja sie pytania...czy to ten?co ja robie?i zaczyna sie kryzys i trauma zwiazana z rozstaniem...moze ktos kto nie traktowal tego zwiazku powaznie ma to gdzies bo to byl;a tylko proba...ja nie zamieszkalam dla proby bo ja wiedzialam ze chce z nim byc i koniec,dopiero pozniej po zamowieniu slubu zamieszkalismy razem i dla mnie takie rozstanie wiarze sie z totalna moja kleska zyciowa i wlasnie najlepiej powiedziec rozstancie sie bo tak...tak wlasnie teraz sie robi...nie pasuje to spadaj,bedzie nastepny...tylko ze ten nastepny tez nie bedzie idealny bo kazdy ma wady i po 6 latach okaze sie ze jest to samo...mi tylko o to chodzi ze przekroczylismy ta granice,ze za dlugo zwlekalismy i to zwlekanie przeciaga sie i to nic dobrego nie powoduje w zwiazku.Dlatego chcialabym sie wyprowadzic,nie zrywac tylko zamieszkac osobno i od nowa zaczac byc narzeczenstwem a nie malzenstwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×