Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość dla
tych co drżą przed ewą, możecie odetchnąć, przeniosła się do watykanu ... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie drżą...
po prostu nie lubią...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla
drżą z nielubienia? nie radzą sobie? emocjonują się prywatną niechęcią? 'nie lubią' w kontekście toczących się tu polemik, brzmi jak przedszkolny zwrot, łagodnie usprawiedliwiający 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy bardziej
dorośle brzmi - mają w doopie, pani przedszkolanko wyniosła i drętwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy bardziej
zawsze cie poznam po tym pretensjonalnym sposobie pisania.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boże..............
co za prymityw :( To forum jest dla molestowanych psychicznie, a nie dla agresywnych, ordynarnych furiatek, z odchyłami od normy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz rację boże
te wpisy ze strony DO są i prymitywne i agresywne a tak tu bylo fajnie kiedyś :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do a czy bardziej
🖐️ :classic_cool: :D w pelni rozumiem, w pelni popieram.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Boze
jesli dorosla osoba jest molestowana psychicznie czy fizycznie, a nie korzysta z dostepnej wszedzie juz pomocy dla ofiar przemocy, to znaczy, ze ta osoba NIE CHCE takiej pomocy otrzymac i zadne forum jej nie pomoze. jesli ewa naprawde pojechala do Watykanu, to az zaczynam sie bac o losy KK. przeciez ona rozpierniczyla kazdy topik na ktorym dzialala. myslicie, ze watykan sie oprze jej destrukcyjmej energi?? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boze
ty chyba zapomniales sie w swojej doskonalosci. jak mogles nazwac ewe agresywna, ordynarna furiatka,a zapomnialas dodac podstepna manipulantka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alien/t
"To znaczy, że ta osoba NIE CHCE takiej pomocy otrzymać" można by sądzić, że taki werdykt bierze się z siedzenia w głowie każdej potrzebującej osoby, ktora z tego forum skorzystała. Naprawdę, rozumiesz o czym piszesz, czym jest molestowanie i jak trudno zrobić pierwszy krok? To forum bylo pierwszym krokiem dla wielu osób. Można na pewno na dziesiątki liczyć. I to one same wielekrotnie podkreślały. Kierując się osobistym odczuciem. Nie cudzą opinią lub krytyką czy powątpiewaniem. Włos na głowie się jeży, gdy czyta się tego typu wypowiedzi. Empatia nie boli. Jej brak też nie boli :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cnais8
mam pytanie do "zakorzenionych" w topiku... jestem mężatką, z mężem jesteśmy parą od 9 lat, od prawie 5 małżeństwem. od samego początku nie był to związek z wielkiej miłości, spotykaliśmy się na studiach i potem tak poszło, randki, wakacje, wyjazdy, a w końcu oświadczyny i ślub. w międzyczasie przeżyłam wielką traumę psychiczną - chorobę i śmierć ukochanej Mamy. dodam, że już spotykaliśmy się wtedy i mój mąż wspierał mnie bardzo w tych trudnych chwilach. między innymi to utwierdziło mnie w przekonaniu, że to facet, z którym mogę związać się na życie - na zasadzie: przeżył ze mną takie piekło, to przetrwamy wszystko. już przed ślubem widziałam, że bywa gwałtowny i nieobliczalny. np. przy jedynej mojej próbie odejścia zrobił awanturę po prostu kosmiczną, łącznie z tym, że ciął sobie przy mnie nadgarstki scyzorykiem. takie zajście miało miejsce raz, więc pomyślałam, że po prostu się zdarzyło. faktem jednak jest, że nasze awantury były bardzo gwałtowne - ale to przecież jeszcze wszystko w normie. oboje pracujemy w tym samym zawodzie, dodam, że wyścig szczurów i konkurencja jest na porządku dziennym. ja zawsze byłam lepszą studentką (byliśmy razem na roku), szybciej znalazłam pracę, zawsze więcej zarabiałam. mąż nie jest nieudacznikiem bynajmniej, ale po prostu mnie wychodzi zazwyczaj wszystko nieco lepiej i jakby mnie to kosztowało mnie wysiłku. na tym tle zaczęły się problemy. kiedy miał kłopoty w pracy i czuł się upokarzany, wyżywał się na mnie. zaczynało się od jakichś drobiazgów, a kończyło na tym, że swoimi wrzaskami i atakami na mnie doprowadzał mnie do histerii. taka sytuacja trwała pół roku, do zmiany przez niego pracy. aktualnie sytuacja jest taka, że on jest już na swoim, a ja jeszcze muszę dokończyć okres obowiazkowego "stażu" (w moim przypadku trwa to rok dłuzej z uwagi na odmienną profesję). pierwszy raz w życiu mój mąż "stoi" teraz wyzej ode mnie i może dlatego nie ma żadnych problemów między nami. nie ma awantur, nie kłócimy się. jednak są takie drobne sytuacje, w których bardziej czuję niż widzę, że jego gwałtowność może wrócić, że ona wciąż w nim jest, tylko po prostu on ma teraz dobre samopoczucie. we mnie natomiast coś pękło przez tamten okres. straciłam do niego zaufanie, obawiam się na myśl, że miałabym mieć z nim dziecko. niby między nami jest dobrze, ale jeśli tamten on wróci? spotka go jakies życiowe niepowodzenie i wszystko zacznie się od nowa? a ofiarą będę już nie tylko ja, ale i dziecko? do wybuchu wystarcza mu czasem drobiazg, teraz niby się nie awanturuje, ale kiedy mówi mi np. "parkujesz jak głupia" (a jestem zdecydowanie lepszym kierowcą niż on), to j w tym wyczuwam wszystko to, czego się tak obawiam - takie poniżenie... sama nie wiem, jk to nazwać. moje pytanie jest krótkie - nie proszę o rady czy klepanie po plecach - czy to, co on robi to jest normalne? bo coraz częściej mam wrażenie, że to ja wyolbrzymiłam tę całą historię, zrobiłam z niego w swoich oczach kata, a może po prostu każdemu tak moze się zdarzyć i to wcale nie oznacza, że mam się bać przyszłości z tym człowiekiem... proszę o odpowiedź i przepraszam za chaotyczny wywód...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do aliena
nie podniecaj sie. ten topik jest potrzebny glownie tobie, bo bardzo lubisz "wspomagac". wtedy czujesz sie potrzebna. ty rowniez nie chcesz skorzystac z dostepnej dla ciebie pomocy w realu. a szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamyczek do koszyczka
cnais - witaj....zrób takie ćwiczenie ..jeśli śpicie razem to jutro po przebudzeniu zwróć uwagę jak czujesz się obok niego i może co czujesz.... ...drugie czego byś chciała naprawdę...nie myśl tylko staraj się poczuć. ustaw uwagę na sygnały z wnętrza..one są prawdziwe..myśli potraficie rozdrobnić i skomplikować.... ..zasypiając ustaw się na takie doświadczenie...efekty takich doświadczeńń nigdy nie kłamią...zapisz sobie co poczułaś....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cnais8
wiem, o co chodzi z tym ćwiczeniem... najczęściej kiedy jestem z mężem, to czuję się pusta i obojętna. a kiedy myślę o tym, czego chcę, na pierwszym miejscu zastanawiam się, czy nie byłabym spokojniejsza bez niego. już nieraz chciałam odejść, zbierałam się, powiedziałam nawet o tym mojemu tacie i przyjaciółkom, ale potem znów wpadam w rytm praca-dom i jakoś zaczynam się zastanawiać, czy problem nie tkwi we mnie, a nie w nim. czy obawą przed przyszłością z nim nie tłumaczę samej siebie, bo nie wiem, czy chcę z nim być. raz czuję się winna, bo też mam coś na sumieniu, raz znowu jak wracam do domu, to czuję, jakbym wpadała w jakąś pułapkę. nie wiem, czy to ma sens, może to wszystko to moja wina i szukam pretekstów, by go zostawić... a sama nie jestem święta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamyczek do koszyczka
...ok ...uprościmy.....nie myślisz tylko czujesz ...budzisz się rano i rejestrujesz pierwsze odczucie......z wnętrza ciała ...nie chce sugerować . gama doznań .wstręt strach niechęć itd...to jest prawdziwe a myslenie i interpretacje potem.....bez ja myślę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alien/t
Poczelas daleko idace wnioski na moj temat :) Bezzasadne. Tylko czy moj punkt odniesienia ma dla Ciebie znaczenie? Skoro wiesz lepiej :) Dobrze, zebys wiedziala co Tobie jest potrzebne. Bez nieprzemyslanego kontrolowania i oceniania cudzych pobudek. A takim dzialaniom wydajesz sie byc bezgranicznie oddana, i wyglada jakbys uwazala, ze takie postepowanie jest wlasciwie Sadzisz, ze wyrazasz obiektywna opinie, gdy snujesz subiektywne opowiesci? hmm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukaj własnej odpowiedzi
Cnais Twoje przeczucia nie są bezpodstawne. Lęk przed zaufaniem mężowi też. Czlowiek, ktory zastosował szantaż emocjonalny, tnąc się na Twoich oczach ma powazne zburzenia emocjonalne. Czy to minęło? Kolejne jego zachowania świadczą, że nadal w nim ten problem tkwi. A kobiecą intuicja też daje Tobie znać o nieprawidłowościach. "Demonstracyjne samouszkodzenia wyróżniłam ze względu na szczególne splatanie się w nich aspektu celowości oraz regulacji stanu emocjonalnego. Służą one: - zwróceniu uwagi otoczenia na cierpienie danej osoby, zyskanie współczucia - wyrażeniu protestu przeciw czemuś, danie wyrazu swoim emocjom, takim jak: żal, smutek, złość, poczucie krzywdy (zwykłe sposoby wyrażania uczuć są niedostępne trudności w komunikacji - lub niewystarczające w poczuciu tej osoby), - uzyskanie (wymuszenie) jakiegoś rodzaju wsparcia od otoczenia (pamiętne: „mamusia da na wino mamusia da na wino, bo się potnę! lub: „jeśli nie przeniesiesz mnie do innej szkoły, to w końcu się zabiję lub: „nie porzucaj mnie, widzisz jak cię kocham!) - ukaranie otoczenia za brak wsparcia poprzez wzbudzenie w nim poczucia winy („zobacz, co przez ciebie zrobiłem) Osoba demonstrująca w ten sposób swój ból emocjonalny zazwyczaj rzeczywiście cierpi. Nie tyle świadomie manipuluje otoczeniem, co nie potrafi inaczej poradzić sobie z problemem. Celem terapii powinna być tutaj nauka konstruktywnego rozwiązywania problemów np. komunikowania swoich potrzeb w społecznie akceptowany sposób, samodzielnego radzenia sobie ze stresem, nawet gdy inne osoby odmawiają wsparcia. Zazwyczaj u podstaw tego rodzaju samouszkodzeń leży niedojrzałość emocjonalna, nadmierna zależność od otoczenia, niskie umiejętności społeczne, impulsywność." To suche fakty. Pytanie, czy chcesz brać udział w tym udział. Czy ten mężczyzna jest odpowiednim partnerem dla Ciebie i potencjalnym ojcem dla Twoich dzieci. Może zainteresuje Cię wypowiedź psychologa http://kobiecyporadnik.pl/advid,4694,cid,1,title,Jak-mam-odejsc-od-chlopaka-gdy-mnie-szantazuje,porada.html?smjtticaid=6103f2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosne ze ewy
nie stac na odwage pisania pod swoim nickiem. ten styl pisania nie schowa sie pod pomarancza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do pomocy
Wspomaganie przy pomocy Google i plagiat najlepiej ci wychodzą. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do zalosne ze ewy
Prawda? A ona myśli, że nikt na to nie wpadnie. Niedoskonała w swej doskonałości. czy doskonała w niedoskonałości :-D jest nie do podrobienia. Watykan może spać spokojnie. Przetrwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maniacka misja
drażliwych kontrolerów, żyjących teorią spisku trwa--------------------------------

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trwanie.......................
furia maniakalnej manipulantki trwa...........................................:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rzeczywiściie
Ewy wypowiedzi wyróżniały się zrównoważona formą. Czy to ona pisze czy nie, jest bez znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i szacunkiem
do osoby oraz jej problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja catrina
Witajcie. Chodzę na terapię dla małżeństw,nie prowadzi jej psycholog lecz doradca rodzinny. Dziś usłyszałam takie zdanie. "W małżeństwie najważniejszy jest mąż bo jego wybiera sobie pani na całe życie. Dzieci są na drugim planie ma pani je tylko wychować." O moich odczuciach jakie te zdania we mnie wywołały napiszę później teraz chciałabym prosić o Wasze spostrzeżenia i Wasze uwagi odnośnie tej wypowiedzi. Co Wy o tym myślicie? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeśli to nie żart...
to nic dobrego z takiego doradztwa nie wyniknie. W rodzinie nie ma najważniejszych, każdy jej członek jest ważny. Tak jak w organizmie nie ma organów najważniejszych, wszystkie pracują równo i to składa się na harmoniczne funkcjonowanie całości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ten doradca
rodzinny uznaje rozwody? Czy to konserwatysta? Dzieci de facto to goście w małżeństwie, bardzo ważni goście. Przychodzą i odchodzą wyposażone w miłość, ktora łączy rodziców. W przypadku związku przemocowego czy kompromisowego rada tego doradcy jest niedorzeczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ja catrina
Ta wypowiedz byłaby prawdziwa w idealnym związku - w którym oboje partnerzy są dojrzali. W życiu - które jest bardziej niedoskonałe niż myślimy - trzeba umieć ocenić sytuację - jakim człowiekiem jest mąż. Wielu z nas - kobiet i mężczyzn jest niedojrzałych, nieświadomie czynimy krzywdę nawet swoim dzieciom... A dzieci skrzywdzone złym traktowaniem, złymi wzorcami swojej rodziny pretensje mają do matek, że nie spełniły swojej roli : nie ochroniły dzieci, czasem nawet przed ojcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bogu dzięki
dojrzałe związki to nie utopia. I tylko od nas samych zależy, czy taki osiągniemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×