Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość ewaaaaaaaaaaaaa
ja to uwielbiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pinezka0078
dda00 - A moze on po prostu Cię nie kocha juz?Bywa, takie zycie. Jeśli cos kochasz, pusc go wolno, jesli wroci-zostanie z Toba na zawsze, jesli nie wroci-nigdy nie bylo twoje. Moze trzeba pozwolic mu odejsc i na nowo ulozyc sobie zycie. Do tego tanga trzeba dwojga. Jak on Cie nie kocha to nie zatrzymasz go chocbys nie wiem co robila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rene1973
Witam,chciałabym Wam opisać np.dzisiejszy dzień,który w podobnej formie powtarza sie srednio raz na miesiac.Rano moj maz pojechal do pracy,a ja wyprawiłam corke do szkoły,4 klasa,i zostalam w domu z 4 letnim synkiem.Zrobilam sniadanie,potem zaczelam spratac mieszkanie,wstawilam pranie,wyszlam z malym do sklepu zrobic zakupy ,wrocilam do domu.poodkurzaam mieszkanie,zrobilam obiad.0K.14tej corka wrociła ze szkoly,zjedliśmy obiad,po krotkim czasie siadlam z nia do lekcji.W miedzy czasie dzwonil mąż,coraz bardziej wkur...gdyż niemógł sie doczekac na jakiegos kolege.Poprosilam go,zeby zadzwonil jak bedzie dojezdzal do domu,a pracuje jako przedstawiciel handlowy,wiec wiecznie gdzies wyjezdza,wiedzac,ze nieznosi podgrzewanych ziemniakow,zreszta jak wielu innych rzeczy...Wstawilam mu te ziemniaki.i jak przyjechal podsmazylam cebulke zeby polac nimi ziemniaki i nalalam mu barszczu.No i sie zaczelo.Najpierw,jak tylko wszedl do domu,wydarl sie na mnie,czemu nie ma zrobionej herbaty.Potem kaza corce wypier...przez balkon jakis kalendarz,ktory przyniosl,i na ktory nikt nie zwrocil uwagi.Polalam mu ziemniaki cebulka,kazal mi to zabrac,ze nie bedzie tego jadl gdyz cebula jest za slabo przysmazona.zabralam,zaczelam kroic nastepna cebule...rozdarl sie na mni,ze nie bedzie juz yego jadl.po czym wywalil wszystko z talerzy do zlewu.wyszlam do pokoju.a on zaczal trzaskac wszystkie talerze jeszcze z naszego obiadu,ktore byly w zlewie patelnia...roztrzaskał wszystko,w zewie.na podlodze byo pelno szkla i resztek jedzenia.po czy powiedzial,ze to ostatnia awantura ktora wywolalam i wyszedl.mnie dopiero wtedy puscily nerwy.zadzwonilan do tesciowej zeby natychmiast przyszla.plakalam jej z nerwow w sluchawke.posprzatalysmy razem,powiedzialam jej,ze ma nie wychodzic gdyz sie go boje.wrocil,tesciowa pojechala.wszedl do pokoju w ktorym bylam z dziecmi,oznajmil mi ze to koniec,ze w lutym konczy wynajem mieszkania a my mamy sobie cos znalesc i wyniesc sie.tak mowi za kazdym razem po takich swoich atakach,wie,ze ja nie mam gdzie isc,ze od 4 lat nie pracuje,czesto wyzywa mnie od darmozjada za to,i ze napewno ciezko mi bedzie.on nas faktycznie utrzymuje,stac go na to,ale kosztem tego ze mi ubliza od najgorszych,jestem szmata,kur...itd,dzieci sa jegi zdaniem zle wychowane,gdyz np nie leca w jwgo objecia gdy wraca z jakiejs delegacji,wina jego wybuchow jest moja,gdyz moglam go tak nie wnerwiac,a ja?nie pracuje,siedze z dziecmi,corka ma lekki stopien uposledzenia,i min.nie jest w stanie sama odrobic lekcji lub nauczyc sie do klasowki.zatracilam sama siebie,nie mam swojego zycia i nie mam kompletnie wyjscia.czuje ze przegralam swoje zycie,w maju skoncze 40lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO RENE
rene - jedyne co możesz zrobić to usilnie starać się usamodzielnić. Niestety wg mnie jest to jedyna szansa dla ciebie a kobiety-matki potrafią góry przenosić. Szukaj pomocy wśród rodziny, znajomych. Choćby było ci bardzo ciężko - licz na siebie. On ma najwyraźniej dosyć zarabiania na swoją rodzinę. Nie każdy mężczyzna jest urodzonym mężem i ojcem. Chyba dosyć wielu z nich odczuwa złość, gdy zarobionych przez siebie pieniędzy nie mogą przeznaczyć na siebie, na to na co by chcieli aby korzystać z życia. Nazywa się to egoizmem. I może twój taki jest, musisz sama wiedzieć. Ciężko czasem w to uwierzyć, jednak jeżeli tak jest, to nie ma co z tym walczyć albo przemawiać mu do sumienia czy prosić się, tylko zacząć liczyć na siebie - taka bolesna prawda. Trzymaj się - nie ty pierwsza i nie ostatnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mishti9222
Zrobilam to, odeszlam.... bylo bardzo ciezko, on tego zupelnie nie przyjal do wiadomosci. ale i tak to zrobilam... jestem juz daleko, pierwszych pare dni bylo ok, myslalam ze juz nie bede chciala do niego wrocic... i dalej nie chce, choc jest coraz gorzej... nie wierze w to ze za nim tak tesknie:( odeszlam bez pozegnania, nie moglam inaczej. zle mi z tym ze zostawilam go z mieszkaniem itd, teraz on mi to wypomina, ale nie moge mu pomoc finansowo, sama do polski wrocilam z pustymi rekami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość f.n.w.
Nie przejmuj sie wypominaniem. Trzymaj sie, zawalcz o siebie, na początek odpocznij. Dobrze zrobiłaś. Tesknic będziesz jeszcze długo, ale nie daj się nakłonic do powrotu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wspieram nękaną psych
koleżankę,nękaną przez jej partnera,trwa to juz długo,a dziś to juz mnie rodzice nastraszyli,ze ja z nią rozmawiam przez tel a jej facet mógł podsłuch zainstalowac,i zebym nie miała kłopotow przez to-bo on jest bardzo groźny:( juz mi ręce opadają,znęca się nad nią i ją bije,a ta nie umie odejsc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość puchacz3038344
do RENE Boisz się odejść? Nie chcesz skrzywdzić dzieci? Nie wiesz od czego zacząć, dokąd pójść? Nie wiesz jak się uwolnić? Chcesz mieć rodzinę, jesteś od niego zależna finansowo, a może też myślisz "dokąd pójdę?", co będzie z dziećmi? Nadal go kochasz? Chcesz żeby się zmienił? Napisz mi o swoich uczuciach. Ja mam podobnie jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mishti922
dziekuje f.n.w. za wsparcie, dopiero podczas rozstania zobaczylam do czego on tak naprawde jest zdolny i nigdy wiecej nei chce tego samego przezywac... czy my, dda (bo tez nim jestem..) jestesmy skazani na takie zwiazki? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po raz kolejny zostałam wyżucona z domu bo nie ugotowałam obiadu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nareszcie7000
Pisałam tu do Was niedawno. Nie wiem jak mam się zachowywać, co mówić, żeby w końcu dał mi spokój. Dzwoni codziennie ok 100 razy, nie odbieram i to go jeszcze bardziej nakręca, setki esów dziennie. Grozi, że się zabije, a potem, że nie da się zniszczyć. Tak, bo to ja go niszczę. Nie mogę zmienić numeru, bo jest jeszcze dziecko, które czasem śpi u niego. Powiedźcie kobietki, które już odeszły jak mam postępować z tym psychopatą. On cały czas jedno i to samo, żebym wróciła, a będzie pięknie i cudownie, będę z niego dumna. Oczywiście, nie zamierzam wracać nigdy, myślałam, że jakoś zrozumie, a on coraz bardziej desperackie ruchy wykonuje. Został w moim domu, ja uciekłam bez niczego ale to ja go niszczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam już 3 nagrania gdzie on każe mi odejść i tu jestem,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do dda
Zostawiasz dziecko z ojcem ktory sie odgraza samobojstwem. Jest to bardzo nieodpowiedzialne z twojej strony. Pewnie sie zapytasz a co ja mam biedna robic. Otoz jako matka powinnas to dziecko chronic i zaoszczedzic mu paranoi tatusia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do nareszcie
mialo byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulka7513
Czesc mam na imie Ania mam 38 lat,Pierwszy raz pisze na takim forum .Ja zmoim problemem borykam sie juz od 5lat albo od 6 juz nawet nie pamietam.Moze zaczne od poczatku ,zyje z mezczyzna mlodszym odemnie o 8 lat ,poznalismy sie we wloszech w boloni on jest polakiem.Kiedy go poznalam myslalam ze jest naprawde dobrym czlowiekiem,Na poczatku ne traktowalm powaznie tego zwiazku ,bo prze dnim bylam 10 lat wzwiaku i i ten ktos zostawil mnie ,bardzo to przezylam ,wpadlam nawet wdepresje .A ze pracowalm we wloszech potrzebowalm kogos dla zabicia czasu .Za to on nie widzial swiata po zamna ,zaangazowal sie strasznie ,potem sie dowiedzial ze nie traktuje go powaznie ,a potem ja stwerdziaml ze jednak zalezy mi na nim,i wrecz prosilam go zeby nie zostawial mnie ,masakra jak moglam tak sie ponizyc ,Potem wyjechal do polski na swieta i zadzwonil do mnie tak mi naublizal zmieszal zblotem ze postanowilam ze to juz koniec i nie chce go widziec wiecej ,No ale niestety przyjechal wczesniej a ze jego wspołlakotorow jeszcze nie bylo bidka nie mial gdzie spac no to go przyjelam ryzykowalm bardzo bo pracowalm u starszej babki jako opiekunka,Wyjasnilismy sobie wszystko i postanowilismy razem zamieszkac ,miala nadzije ze sie ulozy wszystko ze zaczynam nowe zycie ,ale nie bylo tak pieknie duzo pil juz wtedy robil mi awantury ,potrafil wyrzucac moje rzeczy zszafy i deptac po nich ,ile razy juz mialam odejsc ale on zawsze przepraszal mnie,Minelo troche czasu i zmnielismy mieszkanie ,postanoiwlismy ze chcemy miec dziecko byla czas ze bylo fajnie ale czasami byly dni jak koszmar ,kideys przyszedl po mnie do pracy pijany ,nie wiem o co mu chodzilo ,myslam ze sie uciesze i sie wkurzyl ze bylam nie zadowlona jak wrucilismy do domu ,nie moglam usiasc ,ani sie polozyc do lozka ani sie wykapac bo mi grozil musialam stac 3 godziny bylam tak zmeczona bo caly dzien pracowalam,on chcial sie kochac ze mna na sile .Po tym postanowila ze juz koniec ze nie chce tak dalej zyc ale na drugi dzien rano zrobilam test i sie okazalo ze jestem wciazy.On sie cieszyl przepraszal ,duzo rozmawialismy ,czas mijal w 5iatym miesicu ciazy pojechalam do polski ,oczywisie przedtym sie poklocilismy o jakas drobnostke .potem wydzwanial do mnie nie dawal mi zyc ,No i jak przyjechalam to sie zaczelo ,wyzywal mnie przez 5 dni spalam na podlodze ,kiedys chcialam sobie zrobic jesc to wyrzucil mi ,spychal mnie zlozka nogami ,kobiete ciezarna zaluje ze wtedy nie poszlam na policje,nawet raz ucieklam i nie spalam wdomu bo mo grozil ze mnie zabije a potem zadzwoinil do mnie ze on sie zabije i sie zegnal ze mna.Na drugi dzien wrucilam ,troche byl wystraszony ,ale potem juz jakos lecial dzien za dniem oczywiscie bez wyzwisk nie obbylo sie nawet pare razy wyparł sie swojego syna.Mialam nadzieje ze jak urodzi sie Mateuszek to wszystko sie zmieni ale niestety pomylilam sie ,bylo coraz gorzej ,Bylam bez pracy do dzis nie pracuje ,kilka razy pijany wyrywal mi dziecko zrak ,po tym nie dopuszczalam go wogule do dziecka on czul sie urazony itp ,Dzis Mateuszek ma 3 latka 4 miesiace temu zmienillismy mieszkanie nic sie nie zmienilo ,ciagle mu przeszkadza jak Mateusz marudzi ,zarazk go wyprwadza do pokoju Mteusz placze ten go bije drze sie na niego ,trzesie nim ja mam jaksa depresje znowu schudlam ,wyrzuca nas razemdo pokoju ,grozi ze mi nie da pieniedzy ,jak bronie moje syna czasami uderze go ojca dziecka on mi odda piescia ,co drugi dzien slysze ty su,,,je..kó... teraz to nawet wyzywa moich rodzicow Tyle razy tlumacze mu ze do dziecka trzeba spokojnie ale on nie rozumie toego mowi ze to moja wina ,Jedzenie mi wyrzuca do smieci jak sobie przygotuje dla mojego synaOstanio to nawet wyrwal Mateuszowi zrak kawalek pizzy,wyrzuca mu zabawki do smieci Jak mowie zeby go nie bił,to mowi nie bije go przeciez sory dze sie azaraz mu daje klapsa ale to takiego ze dziecko ma palce odbite Mteusz juz sie budziw nocy zlekami aten jeszcze potrafi przyjsc i wydrzec sie na niego zeby sie zamknal ,MY nie spimy razem ja spie zmoim synkiem a on wdrugim pokojuKIEDYS JESZCZE TO SEX NAS LACZYL ALE TERAZ TO JUZ TEGO NIE MA I ON CHODZI TAKI NABUZOWANY WTEDY,kilka razy wzywalam policje ale teraz juz nie przyjada bo musze sprawe zalozyc Moi rodzice bardziej moja mama wie o wszystkim ,moge wrucic wkazdej chwili do polski ,czekam teraz na paszport dla Mateusza Powinnam zrobic to juz dawno ,on wie ze lece do polski,ale nie wiem czy bede miala odwage go zostawic ,czemu tak sie dzieje ,tyle krzywd mi zrobil aja jeszcze sie zastanawiam ,kiedys jak slyszalam o takim czyms zawsze mowilam ze od razu bym odeszla od takiego tyrana ,ale to nie jest takie latwe ,nie mam juz sily jestm szczesliwa jak on jest wpracy ,cale szczescie nie ma go do 18 nastej ,najgorsza jest sobota i niedzielaNianawidze go tak e czasami bo je sie sama siebie zebym jakijs glupoty nie zrobila,bo wyobrazam sobie czasami jak mu gardlo podrzynam .cos ze mna juz nie tak on mnie tak wykonczyl i zawsze mi powtarza ze wykonczy mnie Czemu tak trudno jest podjac decyzje.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulka7513
przepraszam za pisownie i bledy ale jestem starsznie nwerwowa i nie moge sie za bardzo skoncentrowac nad tym co robie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, jestem kobietą, która zmagała się z długoletnim życiem w toksycznych związkach, uzależnieniem od mężczyzny oraz zespołem "kochania za bardzo". Moje życie przypominało koszmar polegający na odtwarzaniu wciąż tych samych błędów i wikłaniu się wciąż w układy przynoszące oczywiste straty w moim życiu. Nie potrafiłam znaleźć w sobie odpowiedzi, dlaczego nie potrafię zakończyć związku, dlaczego nie potrafiłam funkcjonować jako singielka, dlaczego wiąż pozwalam drugiej osobie na godzenie w moją osobę, dlaczego pozbawiam się godności osobistej i nie potrafię zbudować zdrowego związku opartego na dojrzałych zasadach, przynoszącego w życiu korzyść. Dzisiaj jestem zdrowa, przeszłam długą i żmudną psychoterapię, która pozwoliła mi dostrzec źródła moich problemów i zmienić swoje życie. Mogę powiedzieć wszystkim kobietom zmagającym się z tymi problemami, że jest możliwe całkowite wyleczenie. To bardzo trudna droga, na której trzeba skorzystać z profesjonalnej pomocy, żeby wyleczyć źródła problemów, które są w nas samych, bo zdrowe kobiety w podobnych układach nie funkcjonują. Obecnie robię doktorat z nauk społecznych, mam ustabilizowane i szczęśliwe życie, na które zapracowałam i za które wzięłam odpowiedzialność. Chętnie podzielę się swoimi przeżyciami oraz - jeśli będę potrafiła - pomogę. Przynajmniej tak odwdzięczę się za to, że ktoś kiedyś nakierował mnie. Piszcie, być może będę mogła pomóc Wam w odzyskaniu szczęścia. whitelinetrendsearcher@gmail.com Magda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anulka🌼 Mam łzy w oczach.... Ty i twój synek jesteście w piekle..Ale tylko Ty możesz to zmienić... Ty możesz zakończyć to wasze cierpienie...to jest możliwe, uwolnienie się od niego,zakończenie tej tyranii.... Ten potwór i kat się NIE ZMIENI. Uciekaj od niego, bo on się nie zmieni.Tu nie ma na co czekać.... o co chodzi z tym paszportem do synka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do moich dwóch ex-tyranów, wystarczyło tylko jak raz uderzyli dziecko np. w twarz, lub miało np. wpychane kilka razy na siłę głowę do talerza, bo nie chciało jeść, kooorwa, to było bolesne dla mnie najbardziej, nie czekałam już na nic, tylko spieprzałam w mgnienu oka.... Nikt nie będzie bił moich dzieci! Nie pozwolę, oczy wydrapię......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do anulki
kobieto, strach czytać co ty wypisujesz.... Po jaką cholerę trzymasz się jak pijany płota człowieka, który jest chory, ma zrytą psychikę i generuje zło - jest po prostu złym człowiekim. I ch*j z jego ciężkim dzieciństwem czy tam innymi przyczynami !!! Ważne jest, że on torturuje psychicznie twoje malutkie dziecko a ty - matka ! - zgadzasz się na te rany i traumy, bo.... jesteś słaba ???? A co robisz, żeby się wzmocnić, oprócz jęczenia, tłumaczenia (debilowi) czy czekania na cud ??????????? Dlaczego w takim wieku nie zależy ci aby być niezależna finansowo ? Pracujesz ? czy boisz się, ze bez psychola zginiesz marnie wraz z dzieckiem ??? To cię przy nim trzyma ? Niestety, ale każda nasza decyzja przynosi swoje skutki i konsekwencje. I twoja też. Dostaniesz kiedyś rachunek do zapłacenia, przede wszystkim od swojego dziecka, za to jaki mu zgotowałaś los. Jaka postawę radzenia sobie z życiem mu pokazałaś. Nie boisz się tego ????????????????? I co mu wtedy powiesz - ale ja byłam słaba, bałam się ......... ????????????????????? I usłyszysz - ale ja mam zd****one życie, mamo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do do anulki
ostro, ale prawdziwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość volkanka
Po wielu próbach i rezygnzcjach zdecydowałam się napisać tutaj o sobie.Nie chcę użalać się nad sobą (ten bardzo konieczny proces mam już za sobą )lecz traktuję to jako oczyszczenie,terapię i wreszcie mam nadzieję,że ktoś skorzysta z moich doświadczeń.Chcę opowiedzieć jak przebiegał (i dalej trwa) mój proces zdrowienia.Miałam 15 lat a on 18 kiedy wpadłam w sidła tego toksycznego człowieka.Teraz mam 54 i dalej z nim jestem (z różnych powodów).Mogłabym go porównać do węża pytona, który owija się wokół ofiary.Wyrwanie się z tego uścisku jest prawie niemożliwe.Po maturze ślub i zaraz pierwszy syn i równocześnie jeszcze kończyłam szkołę pomaturalną. Po ślubie zamieszkaliśmy u teściów,ludzie niesamowicie ,prymitywni i agresywni emocjonalnie.Bardzo szybko stałam się popychadłem,śmieciem,poniewieraną i nic nie wartą rzeczą poniżaną i wyśmiewaną .Weszło mi na głowę trzech agresorów.Wychowałam się w mieście,przyszło mi żyć na wsi.Nie znałam tego życia,miałam 20 lat.Mąż pracował w mieście, wyjeżdżał rano wracał na 17.Jego ulubioną rozrywką po powrocie było wyszukiwanie czego nie zrobiłam lub co zrobiłam nie tak.Nigdy nie słyszałam dobrego słowa, na jakiekolwiek zrozumienie w żadnym wypadku nie mogłam liczyć.Prowadziliśmy działalność gospodarczą i jako że mąż pracował poza domem na mnie spadł cały ciężar pracy w domu i w firmie.A była to katorżnicza praca.Ponad siły.Urodził się drugi syn.Dwoje małych dzieci,dom,ciężka praca w firmie,a do tego wyszydzanie,poniżanie,lekceważenie,brutalna,chorobliwa zazdrość ( dopiero po wielu latach okazało się, że on wcale nie był taki zazdrosny,ale to było mu potrzebne do zaszczucia mnie).Teraz muszę kończyć ale następnym razem napiszę ( może jutro lub pojutrze ) jak się z tego podniosłam,sama bez żadnego wsparcia, uwierzcie że to możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość volkanka
Zperspektywy czasu widzę, że nasza firma mogła rozwijać się o wiele szybciej, bo miałam sporo dobrych pomysłów, ale każdy został storpedowany, bo przecież taki głupi,nic nie wart tłumok nie mógł nic sensownego wymyślić.Za wszystko byłam odpowiedzialna, cokolwiek by to było.Odpowiedzialna i WINNA. Byłam jedną wielką chodzącą WINĄ. Słyszałam tylko wymagania i pretensje. Wychowanie dzieci całkowicie było na mojej głowie. Dziecko chore lub ma katar - ja winna, coś w szkole - ja winna, coś w domu się wydzrzyło, nawet gdy im się coś w rękach zepsuło - ja winna.Co czułam? Przerażenie,strach,zagrożenie,osamotnienie,strach o dzieci i jeszcze to,że jestem taka nic nie warta, doniczego, na nic nie zasługuję, to tak w wielkim skrócie.Ból emocjonalny był nie do zniesienia,przez niego mój umysł był sparaliżowany.Ktoś kto nie doświadczył przemocy, agresji psychicznej niech się nie wymądrza idiotycznymi tekstami w stylu: mogłaś odejść,miałaś rodziców, inne możliwości czy takie tam.Wspomnę tu o tym wężu_ pytonie, o którym pisałam na początku, a poza tym ja w rodzinie nie miałam oparcia. Kiedy zaczynałam coś mówić mamie zaczynała płakać i tłumaczyć mi że się już " pod taką gwiazdą urodziłam" więc powinnam to tolerować i znosić, no bo jeśli mnie nie bije to wszystko inne można a nawet trzeba znieść.Dla niej rozwód czy odejście to było nie do pomyślenia. Moja psychika byłazniszczona tak jak moje poczucie wartosci.Wmówiono mi , że ja taka głupia, nic nie potrafię i z niczym sobie nie poradzę. Moja rodzina miała mi za złe że się odizolowałam od nich, a to mnie odizolowano. Trzy razy dotknęłam dna. Za pierwszym i drugim razem chciałam odejść ( zostałam bo miało być inaczej, no i bzdury w stylu : dzieci muszą mieć ojca ), ale za trzecim razem chciałam popełnić samobójstwo. Chodziłam wokół naszego samochodu i myślałam jak to zrobić. Nie chciałam obciążać moich dzieci, musiałam je zabezpieczyć w jakiś sposób, kiedy po mojej śmierci zostaną sami z nimi.I wtedy zadziałał mój instynkt samozachowawczy. Jak elektryczny impuls w mojej głowie rozbłysło PYTANIE, które pobudziło mój umysł do myślenia: CZY CZŁOWIEK KTÓRY KOCHA ( bo mówił mi czasem że mnie kocha i to z tej miłości wariuje )BĘDZIE CELOWO ZADAWAŁ BÓŁ I CIERPIENIE KOMUŚ KOGO NIBY KOCHA? Co sprawiło że poraz trzeci dotknęłam dna? Upodlenie. Zatrudnialiśmy już młode pracownice i to właśnie te dziewczyny ostentacyjnie adorował, przy nich mnie lekceważył i wyśmiewał. Wołał do mnie - ty starucho- posunął się nawet do tego, że wyśmiewał przy nich nasze pożycie seksualne i moje najintymniejsze sprawy.Dotarło do mnie że ten człowiek jest moim największym wrogiem, a kiedy to do mnie dotarło poczułam straszliwy ból, wręcz rozpacz, żal straconego czasu, życia. Swiadomość tego jak przeminęły najlepsze lata mojego życia doprowadzała mnie do obłędu.Naprzemian czułam straszny żal i rozpacz ze strasznym gniewem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Volkanko ❤️ przytulam Cię mocno. Przeszłaś piekło. Tym bardziej mi zaimponowała Twoja postawa. Nie wyszłaś z chorego związku fizycznie, ale psychicznie tak. Potrafisz wyjść i spojrzeć z boku. Jesteś bardzo mądrą kobietą. I baaardzo silną. To co zrobiłaś jest bardzo trudne. To co zrobisz jako następny krok to będzie Twoja świadoma decyzja. Na pewno namawiam Cię żebyś zadbała o siebie. Nauczyła się myśleć o sobie. To się nazywa zdrowy egoizm. Do tej pory poświęcałaś się ... no własnie chyba wszystkiemu. Mężowi, dzieciom, teściom, rodzicom, rodzinie, firmie i pewnie (domyslam się) pracownikom też!) Przyszedł czas żeby zacząć brać. Pomyśl na co TY masz ochotę. Może podróże? Może dbanie o siebie i spędzanie czasu u fryzjera i kosmetyczki? Może nauka? Taniec? Uniwersytet Trzeciego wieku? Jakiś język? Fotografia? Masz koleżanki? Możesz poznać ciekawe osoby przez internet. Albo dołączyć do jakiejś grupy. I nie daj sobie wmówić, że: Ci nie wypada zgłupiałaś na starość ktoś Ci może zabronić masz obowiązki Ty już swoje odpracowałaś za kilkanaście osób. Trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bertał
puściskowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość volkanka
serdaczne dzięki za te słowa optym15, są one dla mnie bezcenne bo nie mam nikogo kto by rozumiał o czym mówię, ale chciałabym opowiedzieć do końca moją historię.Gdzieś pół roku trwało moje użalanie się nad sobą.Co mi to dało? Ogromnie dużo: odbyłam coś w rodzaju żałoby, bo złożyłam do grobu tę część siebie,która do tej pory żyła, ale narodziłam się na nowo już inna, poza tym uświadomiłam sobie co mi wyrządzono, jak nędzne było moje życie do tej chwili i że nie chcę już tak żyć.Moja determinacja nie miała granic. Nabrałam dystansu. Ale byłam słaba, zupełnie nie wierzyłam w siebie, byłam dalej przerażona i taka przerażliwie sama.Ten strach trzymał mnie w takich kleszczach, że nie byłam zdolna do żadnego ruchu. I znowu pojawiło się PYTANIE: Czego się tak boję? Że zostanę sama, taka słaba i bezradna i tak strasznie pokaleczona. A następna myśl była taka: a może to będzie najlepsze co mnie może spotkać bo tak dalej żyć nie chcę. I poczułam spokój. Jaka ulga. I poczułam że ten ból nie dozniesienia słabnie. Jaka ulga. A następna myśl: mam dzieci, MUSZĘ je wychować. Dzieci dają potężną siłę.Ale mój kręgosłup psychiczny był złamany,nie podtrzymywał mojej steranej psychiki. Musziałam coś znależć na czas odbudowy mojego kręgosłupa psychicznego, co by spełniało jego rolę. I znalazłam. To była LOGIKA, logiczne konsekwentne myślenie. I przede wszystkim samodzielne myślenie zgodne z zasadami logiki. Bo z logiką jak z grawitacją nikt nie wygra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optym
to tylko opowiadanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×