Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Trebron

Chcę odejść od żony...

Polecane posty

Gość matacz...
juz ja tam dobzre rozumiem wszystko , pomijam oczywiscie pewne złe zachowania , a ty usilnie o nich wlasnie piszesz , stad sie nie rozumiemy ! NIE SADZE , ze maż traktuje zone jako zaspokajaczke swoich potrzeb seualnych , jesli tak jest ! co jest mozliwym i sie zdarza , a o czym ja nie pisze i w ogole to pomijam - to jest zle ! i tu nie ma o co walczyć ! czy znowu sie bedziesz spierac , ze jest ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I wlasnie o to mi chodzi, ze masz jak masz i sie nie zrozumiemy. Wiesz co? idz sie stukac z zona i niech ona da ci dupy. Ja z kolei pojde pokochac sie z mezem. Moze i ze dwa razy. I to bedzie piekny seks, o ktorym Towoja wybranka bedzie mogla tylko pomarzyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dyjament
gościu - ale ty wywarzasz otwarte drzwi - przecież to sie rozumie samo przez sie - o czym tu gadac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze to co napisalam jest ostre, ale to jest Twoje slownictwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak bede sie spierac, bo uwazam ze tam nie ma tragedii i mozna sie dogadac, ale autor znikl i coz wicej gadac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz...
cóz moja zona moze lubiec takie słownictwo w łózku ! o tym nie pomyslałas , moze nie lubiec sexu namietnego , a woli ostry !! wiec daruj sobie idz i kochaj sie z swopim mezem , i tak skutek osiagniesz taki sam , jak ja stukajac sie z swoja zoną , kwestia tylko nazewnictwa inna , z racji tego , ze kazdy lubi co innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok o niech juz ci tak bedzie. i zapytaj zony czy tak lubi czy tak robi bo ty chcesz....moze szczerze odpowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz...
wiesz nie musze pytać ! bo to ja musialem sie dostosowac wlasnie do jej wymagan , my nie jestesmy po slubie 10 lat słoneczko - wiec nie kaz mi sie isc i ja pytac Ona jzu dawno dala mi do zrozumienia jak ja mam kochac = pieprzyć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Strasznie wam zazdroszczę
jestem sama i chciałbym tak bić się o seks, związek czy choćby o tym gadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz...
jestes sama , cóz zapene nie masz juz 25 lat - jesli sie myle , to dlaczego jestes sama , chyba ze to pzrejsciowy stan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nic straconego, na pewno znajdziesz kogos, rozgladaj sie uwierz ze znajdziesz i znajdziesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trebron
Autor się nie zmył, tylko jak zobaczył, że od jego ostatniej wypowiedzi minęło ponad 30 min. i żadnego nowego wpisu to zajął się czymś innym. Jeśli chodzi o nasze życie intymne to zawsze (no w 90%) starałem się o to, żeby to ona najpierw miała przyjemność a potem dopiero ja. I nie oczekiwałem tego seksu codziennie albo 2 razy dziennie; jak to ktoś tu napisał. Byłbym usatysfakcjonowany gdyby miało to miejsce chociaż raz w tygodniu. Poza tym problem tkwi w tym, że nie robię wszystkiego tak jak małżonka by tego sobie zażyczyła. Jeśli jej ze mną tak źle to niech mnie zostawi (zamieni). Polska jest pełna wspaniałych facetów, niepijących, niepalących, niechodzących na boki, pracowitych itd. To po co się mnie trzyma? Znajdzie sobie przecież wspaniałego męża i tatusia dla dziecka. (Ironia jeśli ktoś by nie zrozumiał)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achh
Matacz ma rację. I nie rozumiem zwrotu "walczyć" o związek czy "rozwiazywać" problemy. Bo dla niektórych rozwiazywać problemy to znaczy tkwić w złym zwiazku i robic dobrą minę do złej gry. Ja tak robię. I to nie jest wyjście. :O To jest równia pochylna do autodestrukcji. P.S. Mam pod 50tkę, więc niech się młodzież ze swoimi ideałami idzie gonić. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezka sprawa
autora rozumiem i popieram. raz sie zyje i jak mozna tkwic w nieszczesciu TAK DLUGO I CIERPIEC?? i po co? NIC SIE NIE ZMIENI BEDZIE TYLKO GORZEJ A LATA LECA I PEWNEGO DNIA ZA POZNO BEDZIE. odejdz od zony i przyjdz do mnie:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak czytałam wątek autora to tak jak bym czytała o moim meżu... dosłownie. Na zewnątrz wspaniała rodzinaka i super małzeństwo. Analogiczna sytuacja - klka miesiecy takiej szarpaniny, że nudno mezowi, ze mnie nie kocha i takie tam potem wyprowadzka męza... po 2 miesiacach jego powrót.... i juz nudą nie wieje nagle. Jest tylko jeden problem.....że teraz żonie się juz odechciało i jego zapewnienie o "aj lowiu" juz nie robi wrażenia na żonie. Żona straciła zaufanie i grunt pod nogami. W sumie ten cały bajzel trawa rok..... od miesiaca pozew o separacje złozony przeze mnie.... żałuje, że nie zrobiłam tego na poczatku bo fakt faktem nie ma sensu ciagnac tego jak nie ma miłości ktoś w związku jest nieszczęsliwy. A maz, któremu wiało nudą i brakowało żaru teraz wściekły,ze kto inny karty rozdaje..... Przemysl wszystko jeszcze raz autorze wątku. Pozdrawiam i życzę trafionych decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz...
mysle , ze juz pzremyslał , a w ogole nie ma nad czym mysleć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość socjoloszka
Dobrze że mój mąż nie jest taką mameją...... Najłatwiej odpuścic nawet kosztem ojcostwa... A jaja masz!? Chyba właśnie jesteś pantoflem.. takie problemy rozwiązuje się z główną zainteresowaną a na forum. Chyba że szukasz poparcia u takich samych jak Ty znudzonych codziennością ...bez pomysłu na wspólną przyszłośc. Gdyby bardzo zależało Ci na dziecku to nigdy nie dałbyś się odsunąc od możliwości decydowaniu o nim. Podejrzewam ze zwyczajnie chcesz nawiac, poczuc wolnosc i kawalerskie czasy. Prawdziwe powody przykrywasz pięknymi przemysleniami ( nie pije, nie bije, nie palę, nie klnę) Ideał prawie...tylko pominąłeś możliwośc znęcania się psychicznego........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trebron
socjoloszka - ... a, szkoda gadać. Chyba wszystko już powiedziałem... Większość z Was - Kobiet to biedne, pokrzywdzone, wystawiane do wiatru, ale żadna z Was nigdy nie widzi w problemach własnej winy. Winny tylko zawsze facet-drań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawska zoska
a ja Ciebie rozumiem...i nie uważam,że wszyscy faceci są tacy sami...po prostu ludziom się różnie w życiu układa niezależnie od tego czy jesteśmy facetami czy kobietami...ja uważam,że tak naprawdę dobrego wyjścia nie ma:( co zrobisz to i tak będziesz myślał co by było gdyby...w każdym razie życzę Ci szczęścia...cokolwiek to słowo oznacza:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gustaw jeleń 1962
to co ja mogę ? moja przyjmuje od 4 lat tabl.antykoncepcyjne twierdzi że jako lek i nie wiedziała że to antykoncepcja (na ginekologi i porodówce pracuje 20 lat i niema pojęcia co bierze) Nie pamiętam kiedy miałem z nią stosunek nieprzerywany kturego ona chciała Jest po40-tce zadbana i atrakcyjna Kilka dni temu rozmawialiśmy na ten temat ale ma mnie za kretyna Oceńcie sami Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem kobietą po przejściach i wiem ,że w większości winni są faceci ale są też kobiety z którymi żyć się nie da mam przykład siostrzeńca który podobnie jak autor nie potrafił się dogadać z żoną bo ją interesowała tylko jego kasa ,zawsze mówił ,że jak córka ukończy 18 lat odejdzie i nie dlatego ,że tak chciał a dlatego że musiał bo by go jeszcze do więzienia wsadziła ,wiele by pisać i nie usprawiedliwiam bo to rodzina ta kobieta nie miała dla niego serca tak bym to określiła i żeby wszystko było jasne to spała nie z mężem a z córka ,wyprowadził się a po 3 latach rozwiódł się ,dorobek 20 lat życia przepisał na córkę .Dziś spotyka się z kobietą są szczęśliwi .Jestem katoliczką i wiem ,że rozwód jest złem ale czasem nie ma innego wyjścia bo czarne myśli przychodzą do głowy i czasem trzeba wybrać mniejsze zło.Nienawidzę zdrad jeśli jest aż tak żle to odejdz i układaj życie na nowo ,życzę powodzenia,pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a odwrotnie
ja też popieram autora, sama tkwię w popieprz...związku od 25 lat...kogo wina i jaka przyczyna...jak dla mnie dwóch stron...wiem jedno nie da się naprawić, bo nawet oddychanie tym samym powietrzem jest trudne, i też nie pije , nie bije....przygotowuję się do rozwodu bo nie mam ochoty dalej tkwić w tej farsie, wiem będzie ciężko ( psychicznie) ale on nie ruszy niczego bo mu tak wygodnie, a najśmieszniejsze jest w tym wszystkim że on wszystkie swoje nie powodzenia życiowe zwala na mnie, już jestem odporna na te teksty, nie da się naprawić więc trzeba skończyć,, też jestem katoliczką, ale mam również powody do unieważnienia kościelnego, trzymaj się autorze , pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaneta7402
ratuj to małżeństwo ile sie da -warto czasami bywa tak źle w życiu ale jesteście na dobre i na złe tak przysięgaliście będzie dobrze jeśli oboje tego zapragniecie rozmowa i to magiczne kocham cię na dobranoc i na dzień dobry -powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vbcgjkcfkl
Proponuję takie ćwiczenia: Spróbuj wybiegnąć myślami w przyszłość - zostając w obecnej sytuacji, co będziesz o sobie myślał za 20-40 lat. Czy będziesz uważał że warto było robić usta-usta trupowi przez kilkanaście - dziesiąt lat ? Dla dziecka ? Czy chciałbyś aby Twoje dziecko w pzyszłości powieliło Twoje zachowanie ? Chcesz mu pokazać że trzeba tkwić na siłę w małżeństwie nawet jeśli jest męczarnią ? Nie chcesz by Twoje dziecko dbało o swoje szczęście tylko wiecznie się poświęcało ? Czy nie będziesz miał poczucia że mogłeś zmienić swoje życie, miałeś ku temu warunki, nie było za późno, na tym etapie możesz zacząć finansowo od zera. Czy widujesz czasami stare zgorzkniałe małżeństwa, starych ludzi ze smutną, złowrogą miną, sfrustrowani przez swoje wybory (a raczej ich realny brak) ? Na pewno masz takich w sąsiedztwie. Jeśli zostaniesz w tym związku to Twoje dziecko kiedyś zacznie dojrzewać, dorośnie, przysporzy Ci na pewno większych lub mniejszych zmartwień. Czy możliwe jest to że pomyślisz sobie - o ten gówniarz, ja tak się dla niego staram, nie odszedłem od jego matki żeby miał normalne warunki, POŚWIĘCIŁEM siebie i swoje potrzeby a on tak mi się odpłaca, itd.itp. To rodzi prawdziwe i głębokie frustracje. To co napisałam ma realne odzwierciedlenie w rzeczywistości (nie jestem psychologiem) wzięło się z mojej obserwacji świata, rodziców, znajomych, otoczenia. Teraz jestem szczęśliwą mężatką, z 2 dzieci, i wierz mi, nawet za płotem mam 2 frustratów - żona zdradza męża od 3 lat, nie kocha go, on wie ale nie odejdzie ze względu na dzieci i pieniądze (ona jest b.bogata, a raczej jej rodzice) a on nie ma nic. Robią się z nich sfrustrowani nieszczęsliwi ludzie którzy przekazują złe schematy swoim dzieciom. Kolejny przykład moi rodzice, to było dopiero burzliwe małżeństwo, rozwód, ponowny ślub, awantury, rękoczyny. Jak byłam młoda chciałam w końcu mieć spokojny dom i chciałam żeby się rozwiedli. doszło do tego że tata umarł na serce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vbcgjkcfkl
Więc zastanów się czy tkwienie w małżeństwie - bo dzieci, bo uczucia żony, bo pieniądze, - jest warte poświęcenia. Jeśli kochasz żonę to porozmawiaj z nią bo może ona też ma podobne mysli o rozwodzie lub separacji, ale kocha Cię i chce z Tobą być. Nie katujcie się, najważniejsze jest porozmawiać, wyjaśnić sobie i potem podjąć kroki. Rozmowa, komunikacja w małżeństwie to największy problem polskich małżeństw. A potem te schematy przekazujemy dzieciom i błędne koło się zamyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onawi
To odejdz i daj w końcu swojej żonie odetchnąc od tej nudy, monotonii, braku przyjemnośći......zgadzam sie ,zona nie widzi w tobie faceta tylko pantofel,raz pomysl o sobie ,nie chodzisz z kumplami na piwo to wybierz sie od czasu do czasu ale pewnie zaloze sie ze nie masz zadnego kolegi,poza tym facet w kuchni jest bardzo nie atrakcyjny,nie mowie ze masz sie zminic ,ty po prostu juz taki jestes,moj przyjaciel jest podobny,zmywa,gotuje itd jest moze i dobry ale w moich oczach to ciota nie facet i wko*rwia mnie sam jego widok kszatajacy sie po kuchni,mowie mu ze kiedys bedzie dobra zona ,nie wiem czy jest tak glupi czy udaje bo on to bierze za komplement

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×