Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Angelinaaaaaaa111888

moj 5letni zwiazek legl w gruzach...

Polecane posty

Gość Angelinaaaaaaa111888

Juz to jest nie do wytrzymania zwiazek zmienil sie diametralnie od 2 lat ciagle codzenne klotnie o wszystko,wypominanie,szantazowanie, to juz wykancza psychicznie juz czasami mam taka znieczulice kiedy sie poklocimy juz mi wszystko jedno juz nie mam poprostu sily sie meczyc w tym zwiazku a zarazem brakuje mi go,tesknie, kiedy sie pogodzimy jest cudownie ale zawsze sie znajdzie powod do klotni,kazdego dnia.Bez niego jest mi zle.Czlowiek potrafi sie bardzo zmienic w ciagu paru lat.wiem ze wypominanie szantazowanie klotnie niszczy zwiazek nawet gdy jest z milosci,uczucie wypala sie,nie ma sie radosci ze zwiazku,uczucie wtedy oslabia sie,o zwiazek trzeba walczyc ale gdy kazdy chce postawic na swoim prowadzi to do rozpadu zwiazku...dlaczego tak sie dzieje wiem ze sie kochamy,jestesmy ponad 5 lat, wiemy ze chcemy byc razem ale nie potrafimy sie dogadac, juz nie mam sily naprawde nie potrafie sobie poradzic jestem bezradna, jeszcze ta chcec zrobienia na zlosc drugiej stronie zwlaszcza z jego strony chce mi odplacic naprzyklad ze poszlam z kolezankami na piwo ,ile mozna rok lub 2 tak wytrzymac ale nie dluzej,to jest bardzo przykre...Teraz jestesmy pokluceni jak prawaie codzien padly rozne slowa wiem ze chce mi zrobic na zlosc i pije z kolegami zamiast walczyc o zwiazek..jak z tym skonczyc?? Byl ktos w takim zwiazku jak sobie w nim radzic,mozna nerwicy sie nabawic,al chce z nim byc.Z nim zle bez niego jeszcze gorzej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tak miałam ale dorosłam
i go zostawiłam. stwierdziłam, że moje szczęście jest najwazniejsze, a nie jakiś chory układ, którego nie da się naprawić. bolało, bo tyle lat wspólnie spędzonych. bo już nie jestem dwudziestka. bo to była jedna z najcięższych decyzji mojego życia. decyzja bez odwrotu, bo nie chcę dawać kolejnych szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość New Age 77
Powiem z wlasnego doswiadczenia.W moim zwiazku bylo dokladnie tak samo jak u Ciebie autorko , po prostu jak bym siebie czytał.I wtedy moja dziewczyna wybuchla , zerwala ze mna i wyjechala do innego miasta i do innego otoczenia.Od dwoch miesiecy utrzymujemy kontakt smsowy i telefoniczny, w ten sposob dowiedzialem sie co stracilem , naprawde wiem jaki blad popelnilem.Postanowilismy ze za tydzien sie zejdziemy i zaczniemy od nowa bo ta rozlaka sprawila ze wiemy czego chcemy , ze nie damy rady bez siebie zyc i bedziemy ukladac sobie zycie na nowo na innych zasadach niz dotychczas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz na przyklad juz jest zgoda, ale wiem ze jeszcze dzis sie poklucimy o co kolwiek zawsze sie znajdzie powod do klotni,niewiem poprostu trzeba sie nauczyc z tym zyc? liczy sie uczucie...wiem ze w wielu zwiazkach tak jest, moze jest na to jakas recepta? dzieki za odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no jakbym czytala o sobie normalnie tak samo, u mnie jest tak samo, klotnie wkolo, walka kto jest wazniejszy, walka o kade slowo. jestesmy juz razem 7 lat, mieszalismy z soba 2 lata, na poczatku super jak zawsze, a pozniej klotnie, ja sie wyprowadzialam rok temu, miesiac mninol on juz przyszedl, pozniej miesiac razem i znow osobno i tak wkolo, klotnie o byle co, a jeszcze on sie nie chcial ani chjatac ani mieszkac razem tak tylko we dwoje, nic nie chial, na zadne takie tematy powazne nie chial rozmawiac, poprost u dla mnie to nie mialo sensu, I zrywalam, ostatnio bylam w polce,bo mieszkamy w anglii, on tez byl, polecial wczesniej z 3 tyg, nawet po mnie na lotnisko nie przyjechal bo mial inne plany ktorych dla mnie nie zmieni-tak mi powiedzial, ale co ja znow zerwalam,a on zas przyszedl I tak wszysttko mu wybaczalam, zawsze zmiana byla na 2 tyg a pozniej znow lipa, teraz jest podobnie, 2 ponad tyg temu wrocilam z wczasow, bylam sama z kolezankami, mowil mi piekna, skarnie, kochanie, jak to zawsze,a tera znow jest tak bezsensu, I ja mo mowie o tym a on mi mowi ze jam am problem z soba I zebym sobie sama z tym radzila, czuje ze wogole nei moge na niego polegac;/ strasznie sie ostatnio z tym czuje, Janie moge takich zmian poprostu nastrojowych, kazdy dzien inny, tu sie czuje odtracana a on mi mowi zebym sama sobie z tym radzila, przychodzi do mnie to ja niewiem poprostu juz nic, uczucia stracily jakikolwiek sens, takie przyzwyczajenie, brakuje mi tej wariacji , wszystkjo jest do dupy, czuje sie nieszczesliwa wiem co czujesz, I wspolczuje, decyzja powrotu do siebie to walka, ktora jak widac my zawsze przegrywmy, zawsze sie che dobrze ale wychodzi zle, zawsze ktos zacznie kklotnie I pretensje, zastanow sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cala prawda
lepiej pozno niz wcale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
im wcześniej się obudzisz tym lepiej wcale nie będzie łatwo będzie uczucie ,że wali Ci się świat i nic już Cię nie czeka ale to wszystko jest do przejścia:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak, im wczsniej sie obudzisz, ja neiraz mysle ze kazdy musi sie uporac z takim zwiazkeim zeby wiedzial na czym zycie polega, ja probowalam ale on wraca ze slowem kocha i coezko tak odrzucic od siebie po pewnm zasie juz brakuje nawet na to sil zeby odtracic calkowicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ufff, nie jestem sama
nie bede opisywac swojej historii bo wyglada identycznie jak wasza. Marne to pocieszenie, ale przynajmniej wiem ze nie tylko ja przechodze cos takiego. Jest milosc ale jak jestesmy razem to jestesmy nieszczesliwi, mimo ze nikt tak naprawde nikomu nie robi nic zlego, to w powietrzu wyczuwa sie obopolne niezadowolenie. tez byly rozstania, nadzieja na lepsze, powroty, i znowu rozczarowanie. I tak w kolko. Ja wreszcie, pomimo ze wiedzialam ze rozstanie bedzie bardzo bolalo, pomyslalam, ze nie mozna tak zyc, bedac ciagle nieszczesliwym. Widocznie nie jestesmy dla siebie stworzeni, mimo tego za tak o nas myslalam przez kilka lat. Zwlaszcza ze normalnie oboje jestesmy osobami spokojnymi i ugodowymi, to bedac ze soba zachowujemy sie kompletnie irracjonalnie, agresywnie itd. Ja nikomu nie polecam trwanie w takim zwiazku. Pomyslmy o wlasnym szczesciu i o szczesciu tej drugiej osoby, a skoro razem jest to niemozliwe, to widocznie trzeba sie rozstac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On wraca ze słowem "kocham' ale czy z Twojej strony te słowo może jeszcze paść? i czy te słowo będzie wypowiedziane szczerze,czy będzie to tylko przyzeyczajenie i samotność? Czasami człowiek po takim związku czuje się zagubiony i najwygodniej jest wrócić do tego co było i ciągnąć to dalej ale czy to ma sens skoro nie miało go wcześniej? Trzeba nabrać dystansu żeby przekonać sie ,czy to slowo rzeczywiście tyle znaczy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ufff, nie jestem sama
tych rozstan i powrotow bylo w ciagu 2 lat kilka, ale za kazdym razem czulam ze bardzo chce zebysmy byli razem, moze sama bylam mniej pewna, ale on wtedy bardzo o to zabiegal, wiec ja ludzilam sie ze tym razem juz musi byc lepiej. Byly smsy, telefony itd. Wreszcie, po ostatnim rozstaniu, poczulam taki chlod z jego strony, przestal sie wogole odzywac i zabiegac o ten zwiazek. Nie odbieral nawet telefonow. Wiec po prostu przestalam o tym myslec z takimi emocjami. Nagle przestalam myslec ze i tak musimy byc razem. To bardzo boli, kiedy zdajesz sobie sprawe, ze to juz nie tylko zlosc, ale ze komus po prostu przestalo zalezec. Ale pogodzilam sie z ta mysla (prawie), i teraz mysle ze nie, absolutnie nie mozemy byc razem. Dodam, ze to on zawsze mowil ze to koniec. Ja ani razu nie zerwalam. Wiec teraz sobie powtarzam, ze nie mozna zyc w takiej niepewnosci, i z czlowiekiem, ktoremu tak latwo przychodzi zerwanie, tylko po to zeby nastepnego dnia wrocic, blagajac o mozliwosc powrotu. Mam dosc hustawek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"po pewnm zasie juz brakuje nawet na to sil zeby odtracic calkowicie" to zależy od więzi między wami my rozstalismy się ugodowo:) spotykamy się i jest między nami lepiej niż w związku nie ma co się na siłe męczyć daliśmy sobie szanse na ułożenie życia po swojemu jeżeli coś się wypala są nikłe szanse na powrót jeżeli nikt nie widzi sensu walki z każdej sytuacji jest jakieś wyjście może ciężko Ci podjąć decyzje ale tak na prawdę powinnaś ją podjąć wspólnie ze swoim partnerem;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez sie ostatnio zastanawiam wlasnie co znaczy te slowo i jak czesto chce je jeszcze wypowioadac. czasami mysle ze za duzo mysle, niewiem pzesiewam duzo mysli, rozdzielam je na jakies czynnki pierwsze, moze to moze byc powod tego ze sienie uklada ze sie czepiam o to co on robi, mowi?? moze mi za bardzo zalezy jakos?? moze wiecej swobody mu dac?? ja juz niewiem,motam sie sama juz w tym wszytskim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może za dużo analizujesz? definicji tego słowa nie określisz jeżeli tego nie czujesz... może zależy Ci na utrzymaniu tego co juz się skończyło a może wystarczy rozmowa:) rozmawialaś z nim o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam tak jednego dnia czuje ze go kocham a drugiego poprostu ze nienawidze, mam tak wtedy gdy cos sie dzieje, jak czuje sie odtracana i niedoceniona, rozmawialam z nim wczoraj mowie ze juz nie jest taki jak zesmy sie pogodzili, ze juz mnie nie przytula tak, ze nie jest juz tak samo, a on mi mowi ze mi sie wydaje ze to jest moj problem z soba bo za duzo mysle, mowilam mu ze zle sie z tym czuje np. ostatnio spi u mnie, rano si budzimy mowie do niego-idziesz ze mna na zakupy??on mowi nie. a pozniej gada ze idzie na zakupy, to wychodzi ze tak, on idzie i ja ide ale idziemy osobno, czemu-bo on chce isc sam, bo chce isc sam-tak mowi, woli isc sam, choc oboje w tym samym ierunku wiec jak tu sie nie wkorzac i nie analizowac wszystkiego bo jak moje zycie bedzie wygladac ze on tak bedzie mi gadal kiedy chce isc ze mna a kiedy nie, bez sensu dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak samo gadamy o czym , plnujemy wycieczke, ja sie ciesze jak dziecko ze z nim jade a on powazna mina i mowi ze sie zastanowi jeszcze- mi rece wtedy opadaja i juz radosc przechodzi-takie droczenie sie ze mna- a u mnie to powoduje zawsze ze masakra sie czuje podobnie z innymi rzeczami-ja sie ciesze-a on -co sie cieszysz no hustawka poprostu zachowac co on ze mna sie nie potrafi cieszyc czy specjalnie ucina mi moja radosc zeby nieiwme co!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm...ale to jest właśnie życie nie zawsze jest kolorowo albo jest się w stanie zaakceptować partnera albo nie kazdy związek po jakimś czasie dopada codzienność sęk w tym ,by w tej codzienności nie zgubić uczuć:) myśle,że czas na rozmowe a jeżeli nie potraficie się na nią zdobyc-no cóż chyba powinniście;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja z nim gadam a on wszystko zawsze w zart obraca, nie czuje ze on to na powaznie jakos bierze, mowie mu czy ja mam z toba zerwac zebys ty wszystko zrozumial i przemyslal?? ile razy mozna komus cos gadac?? powtarzam powtarzam i on mi pozniej gada ze ja sie czepiam tylko i powtarzam wkolo;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ufff, nie jestem sama
a ja to bym chyba wolala zebysmy miesli jakis powazny problem, ktory nie pozostawialby zadnych watpliwosci co do tego czy mozemy byc razem czy nie. Niestety :), moj juz teraz eks, moglby byc idealem. To wrazliwy, uczuciowy, inteligentny, zaradny i opekunczy facet. Niczego mu nie brakuje. Nie ma zadnych ciagatek do zdrady, nie olewal mnie dla kolegow, no po prostu wymarzyc sobie takiego trudno. No i kochalam go bardzo. A jednak nie dalo sie....To dopiero boli. Jakby przynajmniej pil albo mnie zdradzal, to bym nie miala sie nad czym zastanawiac :0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co.. ja właśnie też rozstałam się ze swoim chłopakiem po 2 latach związku.. tzn. to on powiedział ze nie chce już ze mną być. w ciągu tych 2 lat było pięknie ale też ciągłe kłótnie o byle co,ciągłe pretensje,żale,zabranianie sobie nawzajem wszystkiego.. ona chciał żebym zmieniła się dla niego. zrobiłam to,z wielu rzeczy zrezygnowałam dla niego. Bo kochałam go bardzo. a czy teraz kocham.. nie wiem.. rozstaliśmy się w niedziele,a dziś jest środa..nie czuje nic, nie mysle o nim,nie płaczę.. on nie liczyl się ze mną,z moim zdaniem,myślę nawet że nie szanował moich decyzji,opinii. chciał żebym był i żyła pod jego dyktando. powiedział mi również jestem dla niego tak samo ważna jak jego hobby. a myślałąm że jestem dla niego całym światem.. cóż takie życie.. dzięki niemu przeżyłam wiele cudownych chwil ale też wiele się nauczyłam. w związku trzeba iść na kompromis..jeżeli kogoś się kocha trzeba go wspierać,szukać rozwiązania,które pasowało by nam obojgu.. on tego nie chciał. zerwał..wiem że odezwie się do mnie.. ale ja powiem mu nie. to był toksyczny związek,teraz to wiem, wcześniej to do mnie nie docierało.. wiele razy zrywaliśmy i ja bardzo to przezywałam,płakałam,nie mogłam się uspokoić,bo nie wyobrażałam sobie życia bez niego..pisałam,prosiłam żeby wrócił.. i w taki sposób onm poczuł przewagę nade mną..bo wiedział ze za każdym razem tak bede się zachowywała.sama sobie się dziwię ze nie jest mi żal..tzn jest w jakiś tam sposób ale nie tak jak wcześniej. myślę,że dorosłam. nie obwiniam tylko jego,bo wina zawsze jest po obu stronach..ale ja nie zamierzam dostosowywać się do niego całe życie.. i nie chce być na równi z jakimś tak jego hobby. nie! mam wsparcie w bliskich mi osobach i wiem że dopadnie mnie kryzys,ale wierzę że dam radę! jestem młoda i jeszcze wszystko przedemna !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokladnie u mnie podobnie, jest wszystko, on jest podobny, ale jak sie dogadac nie mozna to boli fakt ze lepiej miec jakis powazny problem zeby byc pewnym wszsytkiego a tak zostaje zawsze ta niewieadoma ktora zawsze sie pojawia jak ktos chce wracac, ta glupia nadzieja ktora mowi ze tym razem bedzie dobrze://a lipa wychodzi tylko ja nie czuje wlasnie zebym dla neigo najwazniejsza nei byla;///

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokladnie...wybacza sie szybko a pozniej ON sie ma do mnie szaxcunku bo nie uwarza ze mi jakas krzywde zrobil, i tak sie uczy wlasnie, ja zawsze wybaczalam za szybko i nie dawalam mu do zrozumienia ze powienien sie zastanowic nad soba;//tu wlasnei moj problem tez tkwi;//

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie..nawet w kwestii seksu nie liczyl się z moim zdaniem. jak mu się chciał to tak mnie meczyl ze musialam z nim sie pokochac zeby dal mi spokoj..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ufff, nie jestem sama
ciezko sie z tym pogodzic, kiedy w gre wchodza uczucia, ale niestety, trzeba sobie uswiadomic ze sa po prostu ludzie ktorzy nie moga byc razem, chociaz bardzo chca. Nie moga i juz, bo sie unieszczesliwiaja. Nam tez niczego nie brakowalo. Mielismy wspolne zainteresowania, tj. prawie wszystkie jego byly takze moimi pasjami, wszystko lubilismy robic razem,mielismy identyczne poglady na wiekszosc spraw. Ani ja jemu, ani on mnie, nie wykrecil nigdy zadnego numeru z ktorymi boryka sie wiele par. No mozna by powiedziec ze bylismy para idealna. Ale w powietrzu ciagle wisialo cos niedobrego. To u mnie powodowalo ciagla niepewnosc jutra, niepwenosc co do tego czego on tak naprawde chce i czy to napewno jestem ja. Teraz wiem ze on juz tak o mnie nie mysli. Wie ze sie pomylil co do mnie i nie chce juz byc ze mna. Ja tez sie pomylilam co do wielu spraw z nim zwiazanych, ale kochalam i chcialam wytrwac. mimo wszystko. Ale kobiety sa chyba silniejsze, wiecej potrafia zniesc. Faceci czesto ratuja sie przed problemami ucieczka. Ale wiem ze musza byc i tacy na swiecie, ktorzy chca i potrafia walczyc, i choc jeszcze niedawno myslalam, ze juz nigdy poza nim nie pokocham, to przypomnialam sobie ze to samo myslalam po rozpadzie mojego poprzedniego, kilkuletniego zwiazku, i wierze ze znowu moze byc dobrze z kim innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×