Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Raczek nieboraczek

co robić??być z mężem i czekać na niego całę życie czy odejść?

Polecane posty

Gość Raczek nieboraczek

Jestem mężatką półtora roku, razem jesteśmy ponad 6 lat i mamy rocznego syneczka. Kiedy byliśmy parą wszystko było pięknie i idealnie. Po ślubie mąż zabrał mnie do swojego rodzinnego domu (30km od mojego rodzinnego miasta) myślałam że wszystko będzie jak do tej pory ale, życie z nim okazało się koszmarem. Mój mąż ma firmę, poświęca jej dużo czasu , czasami przychodzi z pracy ok 18tej , zje i dalej wychodzi to do klientów, to robić kolejne zamówienia itp. Dodam do tego że zyski z jego działalności są niewielkie. Także moje życie wygląda w ten sposób - że siedze z dzieckiem na urlopie wychowawczym, z dala od rodziny i znajomych, nie mam nawet przez cały dzień do kogo sie odezwać w męża mieście nie znam nikogo, i czekam aż mąż wróci z pracy a on wraca i dalej gdzieś frunie. Nawet jak obiecuje że niedługo będzie, lub że gdzieś wyjdziemy razem to zjawia się z 2-3 godzinnym opóźnieniem a ja czekam i czekam. Dodatkowo mieszkamy z jego rodzicami co też jest dość trudne(wtrącanie sie we wszystko).Poradzcie mi czy mam dalej tak życ i cały czas czekać na niego czy odejść. Nie mówcie żeby rozmawiać bo to nic nie daje on albo mówi że przesadzam albo obiecuje się zmienić i dalej robi swoje. Jest jeszcze kilka innych problemów ale za dużo by to wszycho opisywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpowiem.....
a nie możesz od czasu do czasu zabrać dziecka i wyjechać na parę dni do swoich rodziców żeby to twoje życie nie było takie monotonne ?....przecież 30 km to raptem pół godz jazdy samochodem i nie mów że mąż by Cię nie zawiózł jeśli Ty sama nie kierujesz ....skoro rozmowy z mężem nie pomagają to może teraz pomyśl o wyjeździe żeby spojrzeć na wszytko z dystansu i zobaczyć jak bardzo mężowi na Was zależy ....może jak mąż zauważy że może Was stracić zmieni swoje postępowanie ...zrozumie coś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
Musisz sama spróbować poznawać ludzi, jak mówisz że to miasto, to wychodź do parków, teraz jest ciepło, matki z dziećmi tam siedzą, może są jakieś zajęcia dla matek z dziećmi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porozmawiaj z nim
powiedz ze czujesz sie samotna. zanim podejmiesz jakakolwiek decyzje on musi wiedziec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
A co on a to jak mu mówisz, że ciągle jesteś sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowa gracha
Raczku Nieboraczku,sama piszesz,że zarabia niewiele,wiec myślę,że chce zarobic jak najwięcej dla Was,żeby Wam było lepiej(Tobie i synkowi),to raczej wygłada na troskę i odpowiedzialnosć.a rodzinka,cóż...więcej asertywności i będzie dobrze.nie wiem,jakie są "inne problemy",bo moze to cos zmienia w obrazie sytuacji,pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łączka
autorko miałam podobną sytuacje jak Ty,małżeństwo trwało dwa lata,mówiłam mężowi ,rozmawiałam z nim na ten temat że wiecznie sama z dzieckiem siedze ,że mnie to boli ze nigdy nigdzie nie wychodzimy.w końcu nie wytrzymałam spakowałam go ,myslałam że coś zrozumie przemyśli ,myślałam że wróci,nie wrócił .Zostałam sama z dzidzią moją ,we wrześniu skończy dwa latka.Więc dobrze Ci autorko radzę,PRZEMYŚL TO DOBRZE.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczek nieboraczek
do odpowiem - robiłam tak już nie raz i u mamy siedizałam ponad dwa tygodnie to przyjeżdzał i prosił żebyśmy wrócili i że się zmieni, a ja wierzyłam i wracałam, sielanka trewałą tydzień, dwa i dalej to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
No i są faceci, którzy inaczej nie potrafią, to taki staroświecki styl ;), gdzie facet zarabia na rodzinę, ale opieka nad dzieckiem spoczywa tylko na matce ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczek nieboraczek
do spojrzeć z dystansu- jak mu mówię że jestem sama to mówi że przesadzam a raz odważyłsie powiedzieć że przecież mam internet :( poza tym jest jeszcze kilka innych problemów, czasami wychodzi na te swoje spotkania biznesowe tak to określa i przychodzi pijany i mówi że wypił tylko kieliszek wina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
Wiesz na prawdę, to chyba sporo kobiet tak ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
No jak dochodzicie picie, to nieciekawie, chyba że t się zdarzyło 2 razy w przeciągu roku, a Ty mu to ciągle wypominasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczek nieboraczek
chce powiedzieć że te jego wypady na np "spotkanie biznesowe" czy robienie zleceń dla klientów czasami nie przynoszą żądnych dochodów i takie wychodzenie na kilka godzin jest bezowocne, dodatkowo kłóćimy się często a on zaczyna na problemy nadużywać alkoholu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
Niestety czasy kiedy pracowało się tylko do 16, 17 już minęły, wielu ludzi po prostu musi pracować dłużej. Chociaż ja też jestem zdania, że nie ma potrzeby często siedzieć do 20 w pracy, niektórzy nie chcą wracać do domu, inni nie umieją czasu zorganizować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
A w łóżku jak się Wam układa, w weekendy też nigdzie razem nie bywacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczek nieboraczek
opowiem wam przykładową sytuację która zdażyła się wczoraj wieczorem; otóż mój mąż miał wrócić z pracy o 20tej i mieliśmy iść do pizzeri czekałam wyszykowana i głodna bo myślałam że zjemy pizze i nic nie jadłam wkońcu sie wkurzyłam zmyłam makijaż i sie przebrałąm a on łaskawie wróciło 22 ej i powiedizał ze idziemy ja na to że za poźno i zaczał sie kłócić że wydziwiam i powiedział że skoro z nim nie ide to on idzie na piwo, wyszedł i wrócił o 23.30

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
No co Twoi teściowie na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
Mówić szczerze chyba Cię nie szanuje, skoro chociaż nie zadzwonił, że nie będzie o 20, chyba ma już takie tendencję, że i tak zawsze będziesz na niego czekać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łączka
oj raczek Nieboraczek,jak ja Cię rozumiem,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczek nieboraczek
kiedyś jak poszedł robić fotki na studniówkę to wrócił na drugi dzień i spał w firmie juz nie mam do niego sił, jego rodzina tez jest po mojej stronie ale jest zupełnie bezradna, wczoraj jego mama zmakneła dzrzwi to walił walił aż musiała otworzyć. Chociaż muszę przyznaćze te nie wracanie na noc do domu to juz sie skonczyło, zdarzało mu sie często ale postawiłam ultimatum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
Na początku jak pisałaś, t pomyślałam że może przesadzasz. Facet się stara, może i średnio mu to wychodzi, ale kto wiem, może interes się rozkręci, że robi to wszystko dla Was, ma dobre intencję. No ale jak napisałaś o tej pizzy i że poszedł na piwo, to myślę że on chyba nie dorósł do bycia mężem i ojcem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yyy wybacz, ale nie wydaje mi się, aby prowadził interesy (nomen-omen) po godzinie 18 :O jeśli po powrocie z pracy powie, że wychodzi na "spotkanie biznesowe" uprzyj się, że wychodzicie razem :) i wyjdź z nim ciekawe, czy akurat spotkanie będzie "odwołane" a mąż zostanie w domu z dzieciakiem :D i będzie grzecznie wpierdalał zupkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
A ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczek nieboraczek
spojrzeć z dystansu wiem też tak czuje że mnie nie szanuje, a jesli chodzi o jakieś powiadamianie mnie to dzwoni i mówi że bęzie za 10minut, po czym po 30 minutach ja dzwonie a on mówi ze za 5 minut będzie po czym po godzinie dalej go nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raczek nieboraczek
spojrzeć z dystansu ja mam 27 lat on 28

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
No to teoretycznie już powinien mieć ułożone w głowie...Trudno mi coś radzić, z obserwacji wiem, że są tacy, którzy się nie zmieniają i są tacy, którzy się zmieniają, banał, no ale prawdziwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
Może powinnaś zacząć częściej wychodzić z domu...żeby nie było tak, że zawsze w nim jesteś i zawsze na niego czekasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
On ma też po prostu psychologiczną przewagę nad Tobą, bo nie pracujesz, jesteś na jego utrzymaniu, no i jeszcze mieszkacie u jego rodziców...Czuję się pewnie, ze jesteś w 100 proc. od niego zależna i że zatańczysz tak jak on Ci zagra. Ale w życiu nie liczy się tylko praca, kasa i gdzie się mieszka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ironia losuuuuuuuuuu
opowiem ci krotka historie z mojego zycia. Zaczela sie bardzo podobnie. Wyjechalam do jego rodzinnego miasta i ciagle na niego czekalam z malym dzieckiem w domu. Prowadzil firme, ktora dopiero rozkrecal, a ktora notabene prowadzi do dzisiaj. Irytowalo mnie, ze nie bylo tak ja bym chciala, ze nie wracal do domu, nie mial dla nas czasu. Przyszedl czas i wrocilam do swojego rodzinnego miasta, liczac na to, ze cos zrozumie. Powiedzial tylko, ze to jest przeciez moja decyzja, a on szanuje moje postanowienia. Bylam zbyt dumna i zacietrzewiona, zeby dojrzec w nim czlowieka, ktory staral sie utrzymac rodzine, ale oczekiwal tez wsparcia z mojej strony. Minely grube lata, ulozylam sobie zycie inaczej i o ironio losu, jestem teraz z mezczyzna- wdowcem, ktory jak opowiada o przeszlosci o poczatkach swojego malzenstwa, o rozwoju firmy,... o tym, ze najcenniejsze bylo wsparcie rodziny, ze zona godzila sie pelnic role matki samotnie wychowujacej dzieci (on ciagle byl w wyjazdach sluzbowych, a z rodzina spedzal tylko niedziele), ze wierzyla razem z nim, ze firma sie rozkreci, ze byla ostoja do ktorej zawsze chetnie wracal, ze wychowala mu cudowne dzieci... I tak sobie mysle, ze gdybym wtedy, te dwadziescia lat temu, byla bardziej dojrzala to moje dziecko wychowaloby sie przy ojcu. To sa trudne zwiazki i wymagaja ogromnej porcji zaufania, ale przemysl, zanim podejmiesz pochopna decyzje. Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spojrzeć z dystansu
ironia losuuuu----> To jest właśnie druga strona tej sytuacji. Tylko wiesz nie każdy ma taki charakter, że potrafi czekać, długo czekać, że ma siłę, poza tym tu nie chodzi tylko o to, że on dużo pracuje. On jest niesłowny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×