Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

m@da.

PO!!!...diecie warzywno-owocowej, CZYLI ZDROWE ODŻYWIANIE.

Polecane posty

Witajcie!!! Nie było mnie tu długo, bo nie było się czym chwalić. Jeszcze dobrze nie skończyłam zeszłorocznego kaszlu a tu już tegoroczny katar przypałętał się i ból gardła. Trochę przestało kapać z nosa, to już kręci mnie w stawach i boli głowa. Jak nie polepszy się do poniedziałku, idę do lekarza i na zwolnienie, bo na dodatek ciśnienie bardzo mi wzrosło. O diecie wprost marzę ale rozpoczęłam inną kurację, o której niżej... Jeszcze używam kropli propolisowych na alkoholu dla poprawienia odporności i jakaś oporna na nie jestem :( Laskaro, wielkie zmartwienie miałaś i bardzo Ci współczuję z powodu tych ciężkich chwil, które przechodzisz. Dobrze, że jest poprawa. Dbaj teraz o męża i zmień mu nawyki żywieniowe puki Ciebie słucha. Właśnie wspomniany olej lniany to istne cudo. Używam go od początku stycznia. Stąd moje zwlekanie z przypominajką bo chciałam trochę podkurować się i sprawdzić jakie jest jego działanie na sobie i mojej Mamie. Kupiłam w aptece internetowej na Allegro za ok. 30 zł litr + kurier 20. W aptece w moim mieście jest za 42 zł. Wyszłam na zero z zakupem, bo kupowałam jeszcze kilka medykamentów, których w moim mieście nie mieli. To musi być olej tłoczony na zimno, odpowiednio przechowywany (sprzedają w styropianowym pojemniku). Olej ma przydatność do spożycia ok 2 miesięcy i musi być przechowywany w lodówce. Podaję stronę producenta oleju LenVitol, ten jest najlepszy, posiada najwięcej kwasu omega 3, jest świeżutki i odpowiednio przechowywany. Te, co stoją na półkach sklepowych a nie w lodówkach nie mają tych właściwości. Często są gorzkie i utlenione. http://www.oleofarm.com.pl/olej-lniany-budwigowy.html Poczytałam, co "wyprawia" nasza M@da i już wysiałam rzeżuchę i zamówiłam kiełkownicę (koszt ok 20 PLN) oraz nasiona do produkcji kiełków. Można popatrzeć na Allegro, w sklepach ze zdrową żywnością i w sklepach ogrodniczych. Najbardziej intrygują mnie kiełki rzodkiewki i słonecznika. Resztę zobaczy się. Już widzę minę mojego męża na widok kiełków ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Cieszę się, że jesteście (wszyscy). Laskaro, bardzo mi przykro z powodu choroby u Twojego M, życz Mężowi ode mnie zdrowia. Pocieszające jest, że ponad 90% ludzkiego ciała w ciągu roku jest wymienialne, tzn. odbudowuje się z substancji odżywczych, których dostarczamy- tak przynajmniej twierdzi pewien uczony (nie pamiętam nazwiska), czyli wystarczy codziennie dostarczyć najwyższej jakości białek, weglowodanów, tłuszczów, witamin, minerałów, enzymów, czystej wody, ruchu i zdrowego snu i nie ma problemu, ale to sobie trzeba w głowie ułożyć, bo największym zagrożeniem siebie, jesteśmy my sami (niestety). Pamiętasz Herbatko, już kiedyś rozmawiałyśmy o oleju lnianym (fantastyczne żródło omega3), Laskaro powinnaś go włączyć do diety swojej i męża koniecznie jak i rzepakowy(doskonała proporcja omega3 do omega6), to są najlepsze oleje świata, a na oliwie z oliwek to co najwyżej można przesmażyć cebulkę :D. Jednocześnie trzeba ograniczyć do minimum tłuszcze zwierzęce i to oprócz mięsa też tłuste sery, mleko, śmietanę, tłuste przetwory mleczne. Średnio Polak zjada kilkadziesiąt razy więcej kwasów tłuszczowych omega6 w stosunku do omega3, stąd problemy zdrowotne, zdrowa proporcja powinna wynosić 3:1. Najbliższa ideału jest dieta śródziemnomorska (ku której nieuchronnie i coraz świadomiej się skłaniam) Masz rację Herbatko, ze lepiej te oleje stojące na regałach w sklepie omijać, są niewłaściwie przechowywane i szybko tracą właściwości, ja kupuję w moim sklepie ze zdrową żywnością, ale podam stronkę, gdzie je można zamówić bezpośrednio i ceny są korzystne, chociaż nie tak tani jak Twój Herbatko: http://zlotopolskie.pl/ Bardzo dobry stosunek omega3 do omega6 ma tez orzech włoski, problem tylko w tym, że trzeba dużo tych produktów dostarczyć do organizmu, żeby ten w pełni korzystał z odpowiednich kwasów tłuszczowych, dlatego tłuste ryby morskie są tu niezastąpione, najlepiej te dziko poławiane (nie z chińskich hodowli). Dzisiaj rano kupiłam w Biedronce, co prawda mrożone dzwonka łososia, ale za to dzikiego, nie hodowlanego za 9.90zł/4 słuszne dzwonka. Michał, ja też ryby często kupuję w Auchan, u mnie we wtorek jest główna dostawa, wybieram śledzie, makrelę, sardynkę - świeże, śledż też solony, te ryby jak i łosoś mają najwięcej omega3, no i są w większości łowione w Bałtyku, a właśnie zimnowodne morskie ryby mają najlepszy tłuszcz, no i nie są hodowlane, a jeszcze bardzo zdrowe są pstrągi (nie są to ryby drogie, a z wyższej półki, to oprócz łososia sobie kupuję czasem halibuta, ale podobno nie umywa się do naszego sledzia pod względem jakości tłuszczu. Ostatnio kupiłam kilo sardynek(11zł) i upiekłam w piekarniku tak z łbami rozrzucone na blasze wyłożonej papierem, wcześniej oczywiście wyczyszczone i natarte konkretnie przyprawami i ziołami. Tylko broń Boże smażone w panierce lub na głębokim tłuszczu. Laskaro Twój Mąż powinien pożegnać potrawy smażone, zwłaszcza mięsa. Bogate w nienasycone kwasy tłuszczowe jest też awokado, warto dodawać do sałatek i robić z niego pastę do chleba, ma lipazę, czyli kluczowy enzym przy regulacji wagi. Michał, właśnie ja też jakoś tak wyparłam z głowy kiełki i niedawno mnie oświeciło przy okazji lektury Mai Błaszczyszyn "Pełnia życia" Myślałam o kupieniu kiełkownicy, ale wydawała mi sie zbyt duża i bałam się, że nie nadążę z jedzeniem, ale nie spodziewałam się, ze moja rodzinka tak polubi te roślinki, więc teraz się zaopatrzę. Doczytałam, ze najwartościowsze są te spożywane po trzech dniach kiełkowania, więc nie takie przerośnięte, jak często się spotyka w sklepach. Już opracowałam sobie system, czwartego dnia jedne wyciągam ze słoika i przekładam do lodówki, a namaczam następne i tak w kółko, produkcję przeniosłam na parapet do łazienki, bo tam jest ciepło i wilgotno, no i parę razy w ciągu dnia je przepłukuję przy okazji wizyty:). Nawet postarałam się o estetykę hodowli, 4 filiżanki jako podstawki dla odwróconych słoiczków po dżemach. Kiełki to bomba enzymatyczna i witaminowa- zachęcam do jedzenia i produkcji. Michał, ale mnie rozbawiłeś tą propozycją, to o czym mówię to wszystko już wynalezione, zbadane, opisane, gdzie mi tam pisać książkę. Tylko czemu dopiero teraz to wszystko odkryłam, gdybym lata wcześniej miała tę wiedzę, to nie musiałabym przestawiać mentalnie rodzinki, a po prostu tak bym żywiła dzieciaki od urodzenia i już. Tu wszystko o kiełkach: http://www.kielki.info/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laskaro, zapomniałam dodać, że kupuję dla swojego M., olej rybi omega3 w bardzo dobrej dawce1000mg. Preparat nazywa się Gold Omega 3, doskonały do ochrony układu naczyniowo-sercowego, tylko nie wolno stosować z lekami przeciwzakrzepowymi. Kosztuje ok.17zł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
m@da. tak, masz rację.... wszystko , a może nie wszystko, ale dużo już zostało powiedziane, wynalezione, jednak nie o to mi chodzi, że Ty to odkrywasz od zera, tylko o to, że jak wpadniesz na jakiś "trop" to opisujesz to z takim zapałem, z taką autentyczną wiarą, tak świeżo i zachęcajaco, że dla ludzi, którzy chociaż trochę mają pojęcie, że żeby żyć trzeba zacząć zmieniać, to co złe , toksyczne i niedobre dla organizmu, od razu chcą Cię naśladować:) Po prostu otwierasz ludziom oczy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa,... czy nie za mało tych kiełków Ci wychodzi w słoiku po dżemie? Żona robiła w 0,9 l i to dla nas była dobra porcja. No tak, ale Ty robisz kilka różnych kiełków, a my tylko na jeden raz jeden rodzaj. Dzisiaj w realu kupiliśmy taki maltkie pudełko kiełków brokuła (prawie 3zł/szt), bo muszę wypróbować, które smakują, ponieważ szkoda kupić całą paczkę nasion w sklepie z bio i potem nie robić ich, bo nie bedą smakowały. Wiem, że nie wszystkie mi smakowały - chyba od fasoli mung niebardzo dobre były, ale pewności nie mam. Wiem na 100%, że rzodkiewkowe super smaczne, no i teraz mi zasmakowały brokułowe i będą kiełkowały w domu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
Jesteście kochani! Wszyscy! Bardzo dziękuję za dobre słowa. Właśnie drugi raz dzisiaj przegoniłam mojego chłopca przez dzielnicę. Kurtki z kapturami i ... w deszcz i wichurę! Herbatko! Jesteś na TAMTYM forum i akuszerką, i pogotowiem ratunkowym i prawdziwym Dobrym Duchem. Powtarzam kolejny raz, że podziwiam Twoją cierpliwość i serdeczność wobec tych wszystkich dziewczyn dietujących. Jesteś prawdziwym ekspertem od diety dr Ewy Dąbrowskiej. M@dko kochana! A Ty TUTAJ jesteś ekspertem i też masz do nas cierpliwość i znajdujesz radę na wszystko. Jeszcze do tego nie odpowiadasz (jak nasi politycy): "bo tak!", ale DODAJESZ do wszystkich rad uzasadnienie teoretyczne. Mamy z Michałem szczęście, że trafiliśmy na to forum i na Ciebie. Tak, rano doczytałam o diecie Budwig i właściwościach oleju lnianego. Zdecydowanie chcę go włączyć do naszej diety. Dziękuję, M@da, za te wszystkie wskazówki "dla zawałowców" - na pewno z n ich będę korzystała. A wracając do diety PO w-o, to chciałam podzielić się wymysłem na mój dzisiejszy obiad - jednocześnie zgodny z zasadami diety rozdzielnej: - poprzedniego dnia wieczorem namoczyłam fasolę (węglowodan), a dziś rano ją ugotowałam; - na odrobinie oleju zeszkliłam cebulkę i kawałek drobno pokrojonej papryki, dodałam pokrojone w plasterki pieczarki (grzyby należą do grupy neutralnej), udusiłam to najpierw pod przykryciem, a potem trochę odparowałam; - dodałam fasolę do uduszonych pieczarek, doprawiła solą, pieprzem. pyszne było. Mąż wolał coś na kształt fasolki po bretońsku, więc dorobiłam sosik pomidorowy. Dobrej Nocki! Herbatko! Ty wreszcie zdrowiej! Serdeczności!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Och Laskaro, urooooosłam od Twoich pochwał. Oj, jaki tam ze mnie ekspert, aż zawstydziłam się. Chciałabym wiedzieć więcej i więcej. Gdybym choć raz była na turnusie wypytałabym o wszystko i wszystkich dookoła i potem przekazała Wam. Katar i przeziębienie prawie poskromione. Jednak wyszły mi węzły chłonne i boli mnie szyja, wyglądam jakbym miała świnkę. Do tego nadal podwyższone ciśnienie. Jutro idę do lekarza i będę grzecznie siedzieć w domu. Podświadomie szykuję się do diety. Zakisiłam buraki, kupiłam kapustę kiszoną, w lodówce czeka zielenina. Nawet od mięsa mnie odrzuciło. Czyżby organizm sam się domagał? :) Tylko szkoda mi rozpoczętej kuracji olejem lnianym. Zobaczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może masz świnkę Herbatko? Życzę Ci zdrowia i trzymam kciuki. Sama się sobie dziwię, ale jakoś nie przeziębiłam się od zeszłorocznego letniego postu (no oprócz zapalenia nerek nic się nie ima), na początku roku to na bank miałam zawsze katar i coś tam jeszcze, teraz (odpukać) wzorowo, ale czasem takie kichanie mnie najdzie, dosłownie jak z armaty, jednak wycieku z nosa nie ma:) Laskaro, potrawka w moich klimatach, niestety muszę Cię zmartwić, bo popełniłaś wszystkie możliwe błędy diety rozdzielnej (hihihi), gotowane pomidory, sok pomidorowy i przecier to grupa białkowa, a suszonych ziaren strączkowych nie należy w ogóle jeść - to teoria, ale ja mam to głęboko w d... i Tobie też tak radzę, uwielbiam fasolę i groch i nie zrezygnuję z sosów pomidorowych do np. spagetti, ryżu, gołąbków czy fasoli. Dietę będę stosować, ale nie tak restrykcyjnie. Wyczytałam te rewelacje już jakiś czas temu u Moniki Juda (sama mi podpowiedziałaś tę książkę:) ), szukałam jeszcze potwierdzenia u Ursuli Summ i też o tym pisze, bo podobno fasola i groch mają dużo i białka i węglowodanów, a zielony groszek i fasolkę szparagową można i jeszcze paru rzeczom się dziwię, np. dlaczego nie wolno borówek?, ale jak już wcześniej napisałam, mam to dokładnie tam:) Michał, te słoiki to 0.5l i wychodzi tak akurat na kanapki i zostaje garść do sałatki na potem, codziennie nowa porcja ze słoika, ale to już przeszłość, bo zaopatrzyłam się w kiełkownicę ( ale wypas, przydymione szkło, system zraszania, tylko strasznie droga, ale miałam ogromną potrzebę kupić i już). U mnie najlepiej smakują brokułowe, rzodkiewki i lucerna - ulubione moich dzieci, z pszenicy rosną w gębie, są trochę mączne w smaku, soję i mung dodaję na patelnię z warzywami. Do usłyszenia🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
M@dko! Ja to wszystko wiem, ale ja jestem taką "miękką" dietowiczką rozdzielną! Kiedyś wydrukowałam sobie z sieci z kilku różnych źródeł informacje o tej diecie. Kiedy teraz usiadłam (dodatkowo z książką M. Judy) z kartkami papieru i długopisem, aby te wszystkie mądrości usystematyzować, to wkurzyłam się jak wiele jest rozbieżności i jak problematyczne są niektóre produkty - chciałyby być w każdej grupie. Dlatego przyjęłam zasadę, że na pewno nie łączę białka zwierzęcego z węglowodanami. Do tego po Dąbrowskiej pozostała mi obfitość warzyw (szczególnie w postaci wieloskładnikowych surówek), grapefruity, jabłka i cytryny. Z chęcią nabyłabym książkę dotyczącą diety rozdzielnej polskiego autora, ponieważ denerwujące jest odnajdywanie w przepisach produktów trudno dostępnych u nas. Co prawda Juda radzi unikać warzyw strączkowych, ale ja nie wykluczę ich z mojego jadłospisu, bo uważam je za wartościowy pokarm. Właśnie wróciłam ze sklepu ze zdrową żywnością - kupiłam olej lniany wiadomej jakości (25 zł za 1/2 litra) i nasionka na kiełki, a teraz... "najtrudniejszy pierwszy krok...". Zabieram się za hodowlę, a zjadłam właśnie surówkę z nowokupionym olejem. Ma@da! Zaniepokoiłaś mnie zdaniem, że postanowiłaś wzmocnić serce, rozum i urodę. Szczególnie chodzi mi o rozum, bo po kuracji nie będziesz chciała do nas odzywać się - my pozostaniemy na poziomie rozumku Kubusia Puchatka, i im bardziej będziesz się w nasze wypowiedzi wczytywać, tym bardziej wydawać Ci się będą bezrozumne... A piękności i serca jak dzwon, to Ci szczerze życzę! Herbatko! Jak szyjka? Leniuchujesz na zwolnieniu? Michał! Jak bioderko? dalej zwala wszystko na kolano?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) Dzisiaj szyja już nie boli, chociaż jestem nieco papuśna. Nie ma świnki :):) Z mojego leniuchowania było tyle, że po wyprawieniu syna do szkoły (kanapki i herbata) poszłam znowu pospać i zeszło mi do 10 tej. Potem zadbałam o siebie, było śniadanie. Przygotowałam obiad dla rodziny. W międzyczasie córcia zrobiła mi niespodziankę i przyjechała do domu na parę dni ferii, więc były pogaduchy :) No i odwiedziłam też pracę. Niestety musiałam. A, że nie jestem obłożnie chora, więc nie było to dla mnie jakieś wielkie poświecenie. Mam jeszcze trochę zaległej pracy przy komputerze oraz papierkowej, więc nadganiam. Teraz zastanawiam się, jak spożytkować 1 kg wiejskiego sera i 40 jajek - dostawa od teściowej z miasta ;). M@da, jak możesz to podaj tytuł tej polskiej książki o diecie rozdzielnej oraz autora. Przypadkiem znalazłam bardzo sympatyczną stronkę- blog. Tu jest o właściwościach kiełków http://mojadrogadozdrowia.com/kieki.html ale też jest wiecej ciekawych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Herbatko, z polskich autorów to znam tylko Maję Błaszczyszyn, która w swoich (chyba już trzech wznowieniach) "Pelni Życia" propaguje dietę rozdzielną, ale taką bez fanatyzmu (czyli dopuszcza posypanie potrawy węglowodanowej serem) a proponuje się tylko mocno skupić na głównych zasadach niełączenia białek i skrobii. Mam ściągniętą z netu książkę: Maja Błaszczyszyn "Pełnia życia FIONICS-wysokoenergetyczny styl życia dla XXI wieku" wdłg. Marilin Diamond (rozwiodła się z Diamondem) i dra Donalda Schnella - są tam fajne przepisy na toniki, koktajle i inne dania. Polecam też książkę, która nie jest o konkretnej diecie, ale b. fajny poradnik o żywieniu - często z niej korzystam: Sara Kirkham "Życie ze smakiem"- nie znalazłam w formie e-booka. Laskaro, Ty się nie niepokój, bo to chyba długi proces będzie, zanim przeskoczę z poziomu Puchatka na poziom Prosiaczka, chociaż myślę że teraz jestem gdzieś na etapie Tygryska- szybciej działam niż myślę:). No taka mądra jestem, że zeszłoroczne zioła ze skrzynek w ramach późnojesiennych porządków wzięłam i wyrzuciłam, a tam było conajmniej kilka ziół wieloletnich. Od dwóch dni wieczorami zakładam zielnik- domową uprawę ziół z nasion i właśnie przeczytałam na opakowaniach, że sporo z nich to rośliny wieloletnie- żaden ze mnie ogrodnik, ale to się zmieni. Wieczorem wrzucę zdjęcie z mojej miniszklarni- postanowiłam prowadzić dokumentację fotograficzną. Zawsze jak się nie uda, można w maju kupić sadzonki, prawda? Mam nadzieję, że udadzą się chociaż pomidorki "Maskotka"- bardzo liczę na obsypane latem owocami krzaczki na moim kuchennym parapecie. To moje odżywianie mózgu Laskaro, to próba pozbycia się takiego wirusa o nazwie: gdzie są moje klucze, kto mi schował... itd, znasz to? :D Jak tam Małżonek? Doszedł już do siebie? Powiem Ci, że mam paru znajomych , u których to życie po zawale stało się jakieś takie szlachetniejsze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
M@da, poczytałam trochę wskazówki Mai Błaszczyszyn. Jeszcze nie raz będę się w nie zagłębiać. Ściągnęłam sobie z chomika przepisy surówek. Niezłe. Na pewno to , co autorka radzi jest czymś tłumaczone, badane. Jednak zawsze po jedzeniu czuję potrzebę napicia się ciepłej herbaty. Inaczej zwyczajnie boli mnie żołądek. Nie potrafię jeść i popijać ale po posiłku, szczególnie po obiedzie musi być ciepła herbata. Po owoc sięgam jakiś czas po głównym posiłku. Spróbuję to przestawić teraz, bo już trzeci dzień jestem na przypominajce, więc powinno być łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
No, hodowla kiełków rozpoczęta! Nie mogę się doczekać tych pierwszych "odnóżek". Pędzę: rzeżuchę, lucernę, dynię i grykę. 3 na ligninie i 1 w słoiku. Na śniadanie zjadłam wieloskładnikową surówkę na bazie kapusty kiszonej (+pół pomidora, pół cebulki, por, kawałek utartej marchewki, selera i pietruszki, pół jabłka, kawałeczek czerwonej papryki, zielenina: szczypiorek, natka i koperek - po gałązce) z dodatkiem: kilku rodzynek, orzeszków, zmielonego siemienia, otrębów i płatków, mieszanki zmielonych: kminku z majerankiem. To podlane 3 łyżkami oleju lnianego. Na obiad śledź wyjęty z oleju z brokułem i serkiem "wiejskim" (taki z supermarketu w pudełeczku). Ten śledź chodził za nami już od kilku dni, a od dwóch czekał niecierpliwie w lodówce. Na kolację mam resztkę kaszy gryczanej z przedwczoraj. W międzyczasie zjadłam 2 jabłka i podłubałam garstkę słonecznika (lubię ten z "biedronki" - bez soli po 2,49 za paczkę). Herbatko! Też mam problem z powstrzymaniem się od picia po posiłku, mimo że przed jedzeniem wypijam szklankę wody. Uczę się powstrzymywać. Skąd ja pamiętam te zaległości komputerowo-papierkowe w pracy...? Właśnie zwolnienie było okazją do wyjścia na prostą. Ale - bądź dobrej myśli - na emeryturze będziesz wolnym człowiekiem! Już Ci chyba kiedyś pisałam, że emerytura, to najpiękniejszy okres w życiu człowieka. Ja urodziłam się wcześniej i mam to sprawdzone! Póki co - satysfakcji z pracy Ci życzę! Tak, M@da, śmieję się z męża, że trzeba było zawału, aby: 1.bezboleśnie przejść na zdrową dietę, 2.kupić znów żonie kwiatka, 3.cieszyć się życiem. Stresujące zaś jest to, że z kilku form aktywności będziemy musieli zrezygnować. Od młodości chodziliśmy po górach, jeździmy na rowerze, "spływamy" kajakiem, dużo chodzimy. Kiedy w ubiegłym roku wspinaliśmy się do Pięciu Stawów, a okazało się, że mąż zapomniał wziąć aparat, to powiedziałam: "szkoda, może to nasze ostatnie takie ostre wejście...". No i chyba spełniło się. Zaskakuje mnie mąż chęcią do ruchu - pierwszego dnia po wyjściu ze szpitala pilnowałam go nieustannie - aż się wkurzył i kazał się odczepić. I już od następnego dnia łazimy na marsze - takie po 5-6 km, coraz szybszym krokiem. No i puszczam go samego samochodem, nawet w drodze powrotnej ze szpitala odebrał mi kierownicę! Idzie więc "do normalności". Oby! Słuchajcie! Czy z tego oleju robicie tę pastę ze zmiksowanym serem i jogurtem? Czy wystarczy dodawać go na zimno do potraw? Zaopatrzyliśmy się dziś na przyszły tydzień w ryby - kupiliśmy śledzie (wypróbuje, M@do, te pieczyste rybki), makrelę i kawałek tołpygi. Najlepsze pstrągi kupujemy co jakiś czas w makro. I to by było na tyle! M@da! a co wysiewasz w zielniku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Laskaro przeczytałam z uwagą cały Twój post i chciałabym Ci bardzo pogratulować samozaparcia i optymizmu w tym trudnym dla Was obojga czasie. Popatrz, choroba atakuje nagle, niespodziewanie, robi spustoszenie w życiu, ale jak szybko też człowiek potrafi przewartościować swoje dotychczasowe zycie w takiej sytuacji. Z drugiej strony wcale się nie dziwię Mężowi, że nie ma zamiaru pędzić życia "inwalidy" i jak każdy facet nie odda Ci kierownicy (nie licz na to) :) . Jeszcze mnóstwo przed wami pięknych wycieczek i wypraw- ale wszystko w swoim czasie- życzę Wam bardzo gorąco. O rany, ale zapodajesz surówki piękności na śniadanie, to istna bomba witaminowa. Też bardzo lubię śledzia, kiedyś się wystrzegalam ze względu na kaloryczność (ale głupia byłam), wolę zjeść jeden płatek śledzia, jakkolwiek przyrządzonego, niż najlepszą chudą szynkę. Piekłam śledzie w piekarniku, ale jeszcze lepsze są świeże sardynki z pieca, tak pieczone na blasze wyłożonej papierem. Takie rybki są chrupiące, że można jeść nawet z ogonkami, do tego wystarczy jakaś sałatka- bardzo to lubię, chociaż moje dzieci mówią, że zasmradzam cały dom (nie wiedzą co dobre). Do tego jeszcze kolacja węglowodanowa - książkowa precyzja prawidłowego żywienia:D - a mężowi pasuje takie menu? Herbatko, jesteś na w-o, a jak długo będziesz? Warto się powstrzymywać od popijania jedzenia, bo płyn rozpuszcza enzymy, a np. proces trawienia węglowodanów zaczyna się w ustach, łyk herbaty po kęsie kanapki zmywa z siłą wodospadu enzymy, rozcieńcza ślinę i zamiast procesu trawienia, mamy proces gnicia. Popijać można tylko niewielką ilością wina lub piwa, bo to są napoje już wstępnie sfermentowane, więc nie wyrządzają takich szkód. Ale jest jeszcze coś gorszego- popijanie jedzenia lodowatym napojem, np. w upały lub w McDonaldzie ludzie popijają zimną colą i tak wątpliwej jakości jedzenie. Dopływ lodowatego napoju do żolądka wypełnionego pokarmem, zupełnie zamyka kanaliki wydzielające soki trawienne, trawienie zostaje przerwane, a rozpoczyna się gnicie i fermentacja zawartości żołądka. Zanim temp. żołądka wróci do normy, jest już za późno na dokończenie trawienia. Każdy napój w czasie trawienia rozpuszcza, rozcieńcza enzymy gastryczne i osłabia trawienie, więc lepiej odczekać przynajmniej pół godziny. Laskaro, robiłam kiedyś taki twarożek, bo nie byłam przyzwyczajona do smaku, tak też zaleca w swojej metodzie leczenia dr Budwig, teraz podlewam potrawy i sałatki lnianym i rzepakowym na zmianę. Robię np. pesto do makaronu z oleju lnianego, kropię ugotowane lub usmażone warzywa tuż przed podaniem, do twarożków też wciskam parę kropel, ale tylko tyle, żeby zachować smakowitość sera. Trzy razy w tygodniu na obiad mam coś z ryb:), do tego pasty rybne, wędzone rybki, to też dużo dobrych kwasów. O moim zielniku napiszę przy następnym wejściu 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laskaro, M@da, witam Was bardzo serdecznie 🖐️ bardzo cieszę się, że piszecie na forum, Laskaro, ja również wierzę, że wspólnie z Mężem jeszcze będziesz pomykać również po górach czego Wam bardzo gorąco życzę. Czytając to co piszecie, aż chce mi się bardzo i to bardzo, bardzo odżywiać zdrowo :) Dzisiaj mam np. w pracy na śniadanie pastę z awokado wg przepisu m@dy, przymierzam się również do produkcji kiełków, jednak jestem tak zagoniona......... brak mi czasu nawet na przepierkę. Otóż od pon. do czwartku chodzę na kurs prawa jazdy, w piątek stałe już od lat zobowiązanie społeczne, w sobotę i niedzielę wykłady na uczelni (uff, już ostatni semestr!!!) a od poniedziałku znów apiać..... ale nie będzie trwało to wiecznie! Znowu się trochę zapuściłam i obrosłam w tłuszczyk.... Dzięki temu, że czytam Was regularnie jest we mnie wola i chęć dbania o siebie, robię to w takiej mierze jak obecnie pozwala mi sytuacja. Pozdrawiam Was i gratuluję wytrwałości oraz życzę powodzenia w osiąganiu wyznaczonych sobie celów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Babcia Misia, mimo natłoku obowiązków zaglądasz tu, bardzo się cieszę. Mówiąc o paście z awokado przypomniałaś mi, że miałam Wam powiedzieć o moim ulubionym teraz smarowidle do chleba i nie tylko do chleba, o paście z pieczonej papryki. Bardzo polecam, bo to świetny przysmak i można przyrządzać na wiele sposobów. Mój podstawowy sposób, to upieczoną na czarno paprykę obieram ze skóry, rozdrabniam widelcem, dodaję ząbek zmiażdżony czosnku, łyżeczkę limonki lub cytryny, sól, łyżeczkę mojego zdrowego oleju rzepakowego i maczam w tym kawałeczki chleba jak w sosie spod pieczeni - to jest pycha. To jest baza do różnych past do chleba czy czerwonego pesto, wystarczy dodać orzechy (dodaję włoskie, bo mają najwięcej omega3) i bazylię, oliwę, zmiksować i wymieszać z makaronem. Można zmienić smak dodając chrzan, tabasco, suszone pomidory, cebulkę, szczypiorek, tymianek, może być dipem do pieczonych ziemniaczków czy warzyw, do ryżu i wiele innych- polecam. Babciu Misiu tak jak Ty dzisiaj w pracy też mam chleb i pastę awokado, tylko nie mam kiedy zjeść, bo jak mam chwilę, to klepie na kafeterii :D :) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
minęła 12!!! :) pora na śniadanie :) mod@, ja jak nastolatka, dzięki temu forum a zwłaszcza dzięki Tobie, próbuję nowe rzeczy jak np. ananasa, zupę krem z zielonego groszku wg przepisu Żony Michała, a dzisiaj awokado.... ciekawe czy starczy mi życia aby poznać wszystkie smaki świata... :) Co do awokado, to chyba bardziej smakuje mi samo, ale wiem już z doświadczenia, że do nowości to trzeba się przyzwyczaić a jak robisz te "czarne" pieczarki? w piekarniku? jeśli tak to ile czasu je pieczesz i w jakiej temperaturze? zainteresował mnie ten przepis, wygląda smaczny, zdrowy na pewno ale też co dla mnie teraz niezmiernie ważne - to myślę, że szybki w przygotowaniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie!!! Na W-O jestem piąty dzień, jeszcze tak ze 2 przynajmniej pobędę. Już ciśnienie się stabilizuje, muszę jednak poobserwować kilka dni, bo lekarka zapisała tabletki. Zażyłam 1/2 i miałam niedociśnienie i byłam zupełnie bez sił. Moje zatoki mają sie już prawie dobrze. Obeszło się bez zapisanego antybiotyku. :) M@da nie popijam jedzenia po każdym kęsie, bo nie lubię jeść papki namoczonej w herbacie i nie umiem tak jeść. Piję dopiero po jedzeniu i to nie bezpośrednio. Kiedyś mówiono, że to zdrowe. Godziny jednak nie wytrzymam, chociaż jestem z tych małopijących. Cieszę sie, że Was mogę tu czytać. Same mądre osoby. :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Babcia Misia, ale jak samo awokado, czyli bez przypraw? Podaj jak jesz? Ja to muszę trochę dodać czosnku, soli i cytryny, właściwie to juz wszędzie pcham czosnek, a potem żuję gałązki pietruszki, żeby zagłuszyć zapach. Kochana, nie pieczarki, a paprykę czerwoną piekę w piekarniku. Podam dokładny przepis trochę później. Herbatko, to dietuj i wracaj do zdrowia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mod@, jem to za dużo powiedziane.... ja wczoraj kupiłam pierwsze awokado, do pracy zrobiłam sobie wg Twojego przepisu - ale jest dla mnie za kwaśne, a dałam soku z cytryny ok 3 łyżki. Wczoraj poczytałam sobie w necie jak je jeść i poznałam różne opinie i sposoby. Zachwalano właśnie czyste bez przypraw skrobane łyżeczką jak kiwi, więc spróbowałam i nawet podpasował mi ten specyficzny smaczek. Ciekawa jestem czy Tobie też tak i sposób podejdzie. Co jeszcze ważne, po wczoraj jedzonym czystym było ok, a dzisiaj miałam zgagę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Babcia Misia, za dużo cytryny dałaś, troszeczkę wycisnąć (parę kropel, żeby nie sczerniało, wtedy można przechowywać dłuzej i jest zieloniutkie. Ja wybieram łyżką z połówki owocu miąższ, rozgniatam na miazgę, dodaję odrobinę cytryny, solę i ząbek czosnku zmiażdżony, smaruję chleb jak masłem - dla mnie jest delikatny, idealny smak, nie potrzeba innych dodatków, ale też spróbuję kanapkę z samym awokado. Jak będę w domu przy kompie, to opowiem o papryce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A..., awokado jest b. tłuste i należy go jeść z umiarem jako dodatek do sałatki, potrawy lub smarowidło do chleba, raczej nie je się go jako samodzielne danie, wiem, że niektórzy rozdrabniają go z jajkiem, śmietaną, majonezem- o zgrozo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was ponownie. Znów zabrałam się za WO i mimo że mam dopiero 6 dzień, a planuje 6tygodni to weszłam na ten temat i czytam sobie was od początku. Widzę, że po 6tygodniach cięzko jest wychodzić 6 tygodni zeby waga nie rosła... Będę próbowac tego dokonać ale nie wiem jak to będzie. Może sposobem było by żeby na początku wychodzenie jeśc np. jeden dzień z dodaniem jakiegos produktu a kolejny WO, potem znów z tym produktem znów WO. I tak chociaż pierwszy tydzień. Mogło by to ułatwic wychodzenie. Bo najgorsze to chyba wpaść w ciąg dodawania produktów i taki mały szał pysznego jedzonka, które mimo że zdrowe jest to nie powinno tak szybko i duzo dochodzic do diety. Zastanawialam się też czy np. po 6 tyg nalezy najpierw 6tygodni wychodzic a potem 1tydzień przypominajki czy może 3 wychodzić, zrobic przypominajke tydzień i znów 3 wychodzić... I juz w takim systemie zostać. 3tygodnie zdrowego i tydzień przypominajak czyli system tydzień w miesiącu, bo ja chyba taki obiorę... Fajnie jakby mi któras udzieliła odpowiedzi :D Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mada, racja avokado jest b. zdrowe ale nie mozna z nim przesadzać bo jest tłuste i kaloryczne. Ja robie z avokado paste na chleb, jest przepyszna, super smakuje z pomidorem, polecem. - 2 avokado - sok z połowy cytryny - 1 lub 2 ząbki czosnku - sól, pieprz do smaku Avokado podusic widelcem, czosnek wdusić i wszystko wymieszać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o Mada, widze ze strone temu pisałas że tez tak robisz :D Sory nie doczytałam wczesniej tylko widziałam ostatni wpis :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laskara
Też mieszkanie załatwiłam smrodkiem, bo piekłam świeże śledzie. Rzeczywiście to świetny sposób na baztłuszczowe doprowadzenie do jadalności. Trochę mąż przesolił, ale po zdjęciu skórki były OK. Oczywiście zabawa z ośćmi i chyba nadmiar tłuszczu własnego rybek, ale już zawsze będę tak przygotowywała ryby. Dzięki M@da za dobrą radę. Oczywiście mąż zjadł z wczorajszymi ziemniakami w mundurkach, a ja z rurówką ze śniadania. Tylko ja jestem zdecydowaną, ale "miękką" dietowiczką rozdzielną. Mąż jednak pozostaje przy łączeniu białka z węglowodanami. Dziś "zdobyliśmy" okoliczną górkę - nawet nie zasapaliśmy się. Forma wraca. Dziś też przyszedł zamówiony dla męża przez internet pulsometr. Świetna sprawa - nadajnik na piersiach cały czas monitoruje pracę serca i podaje na zegarku puls w danej chwili. Przebiegłam się z tym ustrojstwem do apteki po żel do USG - bo na owłosionej klacie męża słabo kontaktuje nadajnik. Jak żel nie pomoże, to dobiorę się do chłopca z pęsetą lub golarką. Pierwszy raz miałam możliwość obserwowania jak zmienia się puls przy podbiegach, marszu pod górę itp. Biotyna! Nie ma takiego wielkiego problemu z wychodzeniem z Dąbrowskiej. Wszystko zależy od nastawienia psychicznego. Mnie osobiście najwięcej dało znalezienie się na tym forum. Entuzjazm i wiedza M@dy wpływa bardzo mobilizująco na mnie. Dalej przygotowujesz potrawy jak przy diecie, a dodajesz do potraw produkty, za którymi najbardziej tęskniłaś. W moim przypadku była to oliwa do surówek, czarny chleb z masełkiem i kasze. Przyjęłam zasadę unikania: mięsa, chleba i ziemniaków. Mądra wydaje mi się też dieta niełączenia. O ile nie mogłam się przekonać do diety MM, to tu jest sprawa bardziej oczywista i o wiele prostsza. Babciu Misiu! Podziwiam Cię! Musisz być świetnie zorganizowana. Ostatni semestr... i co Ty będziesz robiła z tym wolnym czasem potem? Nowy kierunek studiów? Trzymaj się i popisz tu czasem. (Co do stopki - a ile masz wzrostu? Też marzę o zobaczeniu siódemki z przodu na wadze. Mam 175 cm i aktualnie 82 kg) Herbatko! Uważaj na to ciśnienie. Początek kłopotów mojego męża, to od kilku lat nadciśnienie, które niby cały czas dyscyplinował tabletkami, a jednak się porobiło... Teraz ma wstawionego stenta i ciśnienie trochę się unormowało. M@do! Też spróbuję z tą papryką czerwoną. Już spisałam. Czekam na następne pomysły. A Michała wcięło!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam w niedzielny poranek. Czekam ze śniadaniem na rodzinkę, a oni śpią, mnie już by kości bolały- a tam, niech śpią. Nie mam dużo czasu, więc tylko powiem coś o moim zielniku. Tu zdjęcie: http://i54.tinypic.com/257hzjr.jpg , przepraszam za jakość, ale coś chyba widać? Założyłam ten rozsadnik 7 lutego owinęłam folią i wyniosłam na szafę http://i53.tinypic.com/2gvtsog.jpg, teraz czekam na roślinki. Mam jakieś 2 tygodnie, żeby zaplanować dokładnie, gdzie będzie ich miejsce stałe. Mogłam od razu wysiewać do doniczek, ale nie mam tyle miejsca w domu, zeby wystawić jeszcze kilkanaście pustych w zasadzie doniczek z foliowymi czapeczkami - wątpliwa ozdoba :( Posiałam:bazylię zwykłą i czerwonolistną, oregano, cząber, miętę pieprzową, majeranej, rozmaryn, estragon, pomidorki koktajlowe i z kwiatków czubatkę ubiorkolistną - będę robiła kompozycje w skrzyniach na balkonie. Posiałam też bezpośrednio do skrzyneczek pietruszkę, szczypiorek, lubczyk, koperek, to są zioła, które chciałabym mieć pod ręką w kuchni na paraecie. To tyle, bo mi się dzieci zaczynają szwędać po kuchni. Laskaro, można te śledzie wymoczyć parę godzin w wodzie lub mleku i trochę złagodnieją zapachowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:) Laskaro, ciśnienie już mi się normuje, z czego bardzo się cieszę. Nie biorę tablek zapisanych przez lekarkę. Jak już wspominałam, po połowie tabletki bardzo spadło mi ciśnienie. Nie wiem, co byłoby po całej. Mam iść na kontrolną wizytę w czwartek. Zobaczę, co powie. Jeszcze nie wiem, czy mówić jej o diecie, bo u mnie w przychodni uwielbiają zapisywać jak najwięcej lekarstw. Na drugi raz, jak będę chora, może nie dać mi zwolnienia. Licho wie... Antybiotyku na zatoki nawet nie rozpakowałam. Po tygodniu diety i siedzenia w domu, zapomniałam, że byłam chora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć z rana:) jestem, jestem, nie wcięło mnie, tyle tylko, ze popołudniami przez ostatnie 2 tygodnie jestem mocno zajęty. Przy moim "gadulstwie" nie starczyłoby mi czasu żeby się zmieścić z wpisem przed północą. Jak się uwolnię od popołudniowej pracy odezwę się. Teraz czytam Was uważnie w pracy przy śniadaniu:). Jesteście bardzo energetyczne Dziewczyny, dużo z Was biorę i przenoszę do naszego domu. Do następnego wpisu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×