Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość podolujcie sie ze mna

Mam już dosyc swojego życia, choć wiem, że nie jest aż tak tragicznie...

Polecane posty

Gość podolujcie sie ze mna

Wiem, inni maja gorzej, jestem szczęściarą itd, ale dzisiaj czuje się fatalnie, od kilku dni ciągle chce mi się ryczeć, nie mam już sił:( Sama sobie układam życie i o nim decyduje, wiem to, wiem, że ode mnie zależy w jakim punkcie się teraz znajduję i że tylko sama mogę to zmienić... Ale... Moja matka urodziła mnie mając 18 lat, na złość rodzicom, rodzice po 3 latach się rozwiedli, wychowywali mnie dziadkowie, ojciec mnie olał, matka, jak mogła, znęcała się nade mną, głównie psychicznie, ale czasem fizycznie... Miałam wspaniałą babcię, która chroniła mnie przed całym światem, czasem aż za bardzo, ale była najcudowniejszym człowiekiem jakiego znałam i chciałabym być do niej podobna. I staram się aby tak było, choć nie zawsze wychodzi. Bardzo chorowała kiedy byłam młodsza, a ja, wiadomo, jako małolata nie rozumiałam tego, choć nie byłam złym dzieckiem. Na I roku studiów się zakochałam, facet przystojny, inteligentny, z poczuciem humoru, wpadłam po uszy... Po 9 miesiącach wpadłam, byłam przerażona, załamałam się, odcięłam od świata, ale on na swój sposób był przy mnie. Chciałam ślubu, nie wiem czemu, dla bezpieczeństwa, swojego i dziecka, żeby wiedziało kim jest jego ojciec... Nie chciał, bo później, bo nie ma pieniędzy... Ale się zgodził... Kochałam go, on mnie nie, byłam wierna, oddana, pomagałam mu jak potrafiłam, wspierałam, zawalił jedne studia, drugie, trzecie... Ja w tym czasie skończyłam studia już z dwójką dzieci... No ale on mnie nie kochał... Rok temu odeszłam, przepraszał mnie, mówił, że miałam rację, ale co mi po tym??? Znalazłam sobie innego, młodszego o 6 lat, zakochanego po uszy... Latał za mną, nosił na rękach i wszystko byłoby cudownie... gdyby mu nie odwalało, co jakiś czas wpadał w furię, niszczył mi meble, drzwi, bił mnie, wyzywał, szarpał, poniewierał. W różnych złożeniach i odstępach czasu. Chciałam odejść, ale on co chwilę się pojawiał, manipulował, wykorzystywał moje słabości... To, że potrzebuję ciepła, czułości, bliskości... Dalej się to ciągnie, choć niby teraz się wyprowadził... Ale to nie jest ważne, moja babcia zmarła w 2005 roku zmarła, zostawiając mi pół mieszkania... Do końca studiów mieszkałam, później, w 2007 roku matka poszła odciąć mi media, wyniosłam się najpierw do teściów, później dalej, chciałam prowadzić własną działalność, utopiłam sporo kasy, mam długi w Zusie, później zaczęło się sypać małżeństwo, zawiesiłam działalność, wróciłam do domu bez mediów, kradłam wodę z miejsc publicznych, od roku myję się w misce, choć przed świętami podłączyłam wodę, to ciepłej nadal nie mam... Ogrzewania w zimie brak... Mam teraz dwie sprawy w sądzie, z mężem rozwodową i o dzieci, a z matką o dom:O Nie mogę znaleźć normalnej pracy, pracowałam jako ankieterka, telemarketerka, teraz w agencji pracy tymczasowej na kasie w Tesco, gdzie agencja zgarnia połowę mojego wynagrodzenia... Ale ludzie, ja mam magistra, ambicje, jestem uczciwą, inteligentną kobietą, sumiennie wykonuje powierzane mi zadania, żadna praca nie hańbi, ale 5,70zł na godzinę to jest dla mnie wyzysk, a praca jest dużo poniżej moich kwalifikacji:O Wiem, że piszę trochę bez ładu i składu, że ciężko jest mnie zrozumieć, że się nad sobą użalam i jestem niezaradna życiowo, ale jak ktoś chce, może popisać o swoich problemach, albo pocieszyć się, że ma lepiej... co tam sobie chcecie, tylko nie kopcie lezącego:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×