Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bordo

Nie mogę odnaleźć się po rozwodzie.....

Polecane posty

Gość habset
Widze że temat spotkał sie z dużym zainteresowaniem i nasze przemyślenia i rady pomogą odnaleźć się kobietom w trudnym czasie po rozwodzie.Ja z kazdym dniem coraz bardziej doceniam uroki samodzielnego życia to tak jakbym po 17 latach "więzienia" wyszła na wolność i zaczeła sie uczyć wszystkiego od początku. Czy któraś w Was PANIE MA PODOBNE UCZUCIE?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bordo
Witajcie Kahna nigdy nie układałam pasjansa, ale spróbuje....może to też jakiejś wyjście ze stresujących sytuacji. Ostatnio poczytuję książkę "Potęga podświadomości" wróciłam do niej...kiedyś bardzo mi pomogła, czytałyście ją może?? Habest Ty czujesz się, że wyszłaś na wolność, że jesteś wolna to bardzo wiele. Ja jeszcze tego nie odczuwam, ja jeszcze się motam, jeszce anlizuję, jeszcze niestety mam poczucie winy, jeszcze szukam w którym kierunku mam pójść......mam nadzieję, że ten stan nie potrwa długo ale jak widzisz walczę, chcę to zmienić. Dlatego tak cenne są Wasze opinie, Wasze doświadczenia, Wasze rady, tak bardzo ich potrzebuję. Prima@malina....co z Tobą? dlaczego milczysz, co się dzieje? Odezwij się do nas proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bordo
Habset....przepraszam za błędnie wpisany pseudonim...dzisiaj jestem trochę zakręcona, może to ta temperatura a może to moje rozbiegane wnuczki. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość habset
Bordo ...zazdroszcze ci wnuczek...To moje marzenie ...Jak można sie martwic mając obok siebie takie skarby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kahna kahna
Czesc dziewczyny, pisze rzadko, bo tu upaly 40 stopni i spedzamy sporo czasu nad woda. Nieeeee, no cos ty Bprdo, nie ucz sie pasjansa, hahah. Myslalam, ze moze znasz. A te ksiazke, o ktorej piszesz, Potega podswiadomosci, znam. Moja matka czytala ja, wraz z innymi podobnymi lekturami, zanim odeszla od ojca. Wtedy o tym nie wiedzialam, ale sie widocznie przygotowywala, moze ona te sile stad wlasnie czerpala, bo chyba w domu tego nie dostala za wiele - miala kochajacych rodzicow (dziadek do podziwiania, co on przeszedl podczas wojny! I jego wewnetrzny spokoj i zgoda na zycie - jezu! I inteligencja zabojcza), ale jako dziecko zostala porzucona przez swoja naturalna matke, kobiete egoistyczna, traktujaca zycie lekko, powiedzialabym - i uzywki i zycie prywatne i w ogole... Matka moja potem ja odnalazla, po wielu latach, kiedy juz umiala sobie z tym poradzic.. byla dalej ta sama stara egoistka z pretensjami do swiata.... A mojej matki rodzice fantastyczni, ale oczywiscie ze swoimi slabosciami wychowawczymi, zwlaszcza babcia,kobieta cudowna, ale majaca tendencje do obrazania sie i fochow... mozna zwariowac. Dlaczego znow wspominam o mojej matce - bo popatrz z jakich ona trudnych psychicznie sytuacji wyszla... sama!!!! Zobacz, ze inne kobiety sobie radza i jesli tylko chca, to im sie udaje. A ty jestes na najlepszej drodze - czytasz nawet te same ksiazki, co moja, nie smiej sie, ze ja tak nazwe, zwycieska matka! Sciskam, ide plywac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kahna kahna
Jeszcze jedno, Habset ci pisze: Jak można sie martwic mając obok siebie takie skarby? (o wnukach!). Ma racje, no widzisz, nastepny powod, by cieszyc sie zyciem i nie hodowac i podlewac zalow!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kahna, a te twoje porady
to z jakiego są podręcznika? Bo nie podejrzewam ciebie zebyś przezyła zdradę, rozstanie, rozwod. Za gładko i za uczenie piszesz, jak studentka psychologii, nic z siebie, wszystko z ksiażki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kahna kahna
No to sie mylisz. Przezylam rozwod, co zreszta opisywalam wyzej, ale nie doczytalas, prawda? (z powodu zdrady, zreszta kilkakrotnej i stad pomstuje na swoja glupote), potem rozstanie z czlowiekiem, ktorego kochalam strasznie, ale on jakos sie nie kwapil do traktowania mnie serio. Dalej, klopoty ktore zafundowala mi matka,i to ostre, z ktora nie mam dzis dobrego kontaktu, choc nie moge jej nie podziwiac za to, jak sie pozbierala i dlatego o niej dobrze pisze. Potem - powazna chorobe, z ktorej wyszlam, choc juz stracilam nadzieje. Smierc ojca, nagla, na zawal, w wieku 48 lat - a nasze zle kontakty tyle co zaczely sie przeksztalcac w przyjazn i nie zdazylam powiedziec, ze go kocham - wiec tym bardziej sprawe przezylam - bo ja go znalazlam martwego. Dalej, problemy zawodowe, z ktorych wlasnie wychodze oraz zmiane zycia o 180 stopni kiedy podjelam decyzje o emigracji, a tu nie mialam nikogo. Ale dostalam tez mnostwo przyjazni i wsparcia od ludzi i umiem sie cieszyc tym, co mam. I nie jestem psychologiem! Ale oczywiscie zawsze znajdzie sie ktos, kto sie musi uczepic, nie wiadomo dlaczego. Bordo, jeszcze mi jedno przyszlo do glowy, znajdz rozne swoje imienniczki w internecie, moze jakies slawne kobiety,ktore cos osiagnely, wykazaly sie sila charakteru, zobaczysz, ze sie poczujesz ich spadkobierczynia. Jest to moj patent, ale moze akurat u ciebie tez zadziala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bordo
Witajcie... Ja od soboty mam dolinę, mało powiedziane mam doła. Wystarczyło jedno zdanie rzucone od niechcenia, jedna chwila i już mnie nie ma. Jestem jednak bardzo słaba psychicznie a juz myślałam, że wypływam na powierzchnię, widocznie potrzebuję jeszcze sporo czasu.....niestety.Wracam do Waszych rad, doswiadczeń i one mnie podnoszą na duchu...ile jeszcze czasu musi minąć abym mogła pogodzić się ze swoją sytuacją i ruszyć przed siebie.......wiem muszę być cierpliwa...i mieć nadzieję........cholerka jakie to trudne...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj bordo ja jestem po rozwodzie ponad 1.5 roku . Mam 36 lat, 6 letnia córkę i tez mnie dopadł ten straszny dół. ktoś inny by się cieszył na urlopie, a ja juz nie potrafie Są momenty kiedy myślę,ze sobie poradziłam a tu znowu z powrotem wracam do punktu wyjścia i ta straszna samotność i smutek Nie wiem jak długo to jeszcze potrwa, pewnie tyle ile będzie potrzeba czasu. a ja się pytam czemu tak długo ????? Mama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotniczkaona
Nie smućcie się bo szkoda życia i zdrowia. Zapraszam wszystkich na kawkę i ciastko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e tam, jaka jest
wcale samotność nie jest straszna, wy jeszcze nie wiecie jaka fajna może być samotność, same dojdziecie do radości z samotności w chwili gdy wasz mózg oczyści się całkowicie z toksyny(chemia więzi i bliskości) uzależniającego związku z facetem waszym katem (o czym radzę pamiętać)...czasu trzeba.....i cieszcie się z codzienności bo szybko mija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do autorki ,wielki szacunek dla Ciebie kochanie ,bądz z siebie dumna ,przytulam Cię mocno i zapraszam przeczytaj topik życie po rozwodzie może przyłączysz się do naszego grona .W miarę możliwości wspieramy kobiety po rozwodach ,są granice których nikomu przekroczyć nie można ,jesteśmy w podobnym wieku i musisz nauczyć się korzystać z życia ,cieszyć się życiem na nowo ,uwierz w siebie i powtarzaj co dziennie ,że to od Ciebie zależy jaki znajdziesz pomysł na życie.Pozdrawiam serdecznie ,będę tu zaglądała napisz czy nas znalazłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bordo
Witam wszystkie Panie... Samodzielna mama....wiem doskonale co czujesz i jak się czujesz, mam również takie dni ale to chyba normalne w naszej sytuacji. Najważniejsze to się nie poddawać i mieć nadzieję...ja ją mam. Poczytaj ze spokojem co pisze Kahna...bo to pomaga, ona już przez to piekło przeszła i dzisiaj cieszy się życiem. My potrzebujemy jeszcze trochę czasu.....wiem, wiem że to jest trudne, ale tak sobie myślę, że gorsze sytuacje przetrwałyśmy to i tu damy radę....tak myślę.....taką właśnie mam nadzieję. Zuzanna 153 - dziękuję za ciepłe słowa i zaproszenie...odszukam Was na pewno. Kahna gdzie jesteś? Chyba nie zraziłaś się tym jednym komentarzem. Rozumiem, że masz swoje sprawy i dlatego jeszce raz Tobie dziękuję za wsparcie i mądre rady...wracam do nich i staram sie zmieniś coś w moim życiu a na pewno w psychice.Pozdrawiam Ciebie serdecznie i zyczę wszystkiego dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kahna kahna
Bordo, jestem, ale w Polsce - troche na wakacjach, a troche w pracy (zwiazane z moim zawodem). Oczywiscie w zwiazku z tym nie mam stalego dostepu do internetu. W tej chwili korzystam u kolezanki, u ktorej spie. Ooooooch, nie nie zniechecil mnie jeden glupi komentarz, nie martw sie. Trzeba narawde wiecej, by mnie zniechecic. Lubie twoje jeszcze bolesne ale juz przekonanie, ze sobie poradzisz. U mnie tez powoli to szlo, wazne nie utpic sie w blotku "och nam wszystkim jest tak zle, pogodz sie z tym". Nie godz sie!!!!!! Pamietaj o wszystkich silnych kobietach, ktore daly nam prawa wyborcze i wolnosc decyzji. Bylo im trudniej, a dzieki nim jestesmy tym czym jestesmy i MAMY WOLNOSC, KTORA MIEC CHCEMY. kAZDEMU WEDLUG POTRZEB I SILY. ale wiesz, tone w zwierzeniach moich kolezanek tutaj i chce mi sie krzyczec i plakac /- ropzumiem ciebie, bo moje mlode kolezanki, lat 36 mowia o zobowiazaniach, o koniecznosciach, o obowiazkach a nigdy o sobie i swoim spelnieniu. I ja jestem ta chora bo lubie zyc i zyje jak lubie. Bo nie mam slubu z moim facetem i na pewno mnie zostawi (choc nasz zwiazek jest szczesliwy i spokojny pod kazdym wzgledem). Bo potrzebuje przyjacil oprocz partnera - no jakze to, powinnam sie oddac i poswiecic, oburzajace, ze on dla nas gotuje (a lubi!). Nie wiem, moze ja znam jakichs ludzi spoza granic normalnosci i wolnosci. Mam nadzieje, ze ty masz madrzejsze kolezanki. e tam jaka jest, podoba mi sie twoja radosc z bycia niezalezna - tak czytam twoj komentarz. zuzanna 153, dajesz sile. Lubie to poczucie, ze my mozemy wszystko - my, te ktore sie nie boja. Panny i mezatki i rozwodki i porzucone mile moje, jestem w Polsce na chwile. Kupilam ksiazke o podswiadomosci, bo mam kupe jeszcze w tej kwestii do nauczenia sie, a we wrzesniu zaczynam nowy etap zawodowy - i to na cudownie wysokim poziomie. I wiem, ze wlasnie ja bylam jedyna, ktora bedzie umiala temu sprostac - na tym etapie jestem jedyna, potem moze nie - i ucze sie ciagle jak zyc. I lubie. Bordo bardzo cie sciskam. ja tam w tobie czuje niezmierzone poklady sily, ani ty nie wiesz jakie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kahna kahna pozdrawiam Cię serdecznie i z całego serca życzę Ci szczęścia. i sukcesów w pracy zawodowej .Do odważnych świat należy a Ty jesteś super ,znasz własną wartość i to jest najważniejsze.Bordo kochanie jesteś dzielna ,masz szansę na godne życie ,musisz tylko uwierzyć w siebie.To Ty teraz jesteś najważniejsza odchowałaś dzieci ,spełniłaś swój najważniejszy w życiu obowiązek a teraz ciesz się życiem.Masz szczęście bo Ty i Twoje dzieci i wnuki są zdrowe to kobieto jest najważniejsze szczęście. Zabraniam Ci myśleć o swojej winie ,czy to Ty zdradzałaś męża ,kochanie on ma to na co zasłużył biedaczek.To on niech się wstydzi i te lafiryndy które obsługuj żonatych dupków.Głowa do góry i myśl o sobie ,kiedy byłaś na wycieczce lub na wczasach a może sanatorium ,wychodz do ludzi to 21 wiek a nie ciemnogród ,kobiety mają swoją dumę i szacunek dla siebie .Na pewno wiesz ,że teraz masz lepiej jesteś panią a nie służącą drania który na to nie zasługiwał.Korzystaj z tego luksusu. Przytulam Cię i pozdrawiam wszystkie dziewczyny Pamiętajcie po draniu nie ma co rozpaczać a jedynie cieszyć się wolnością bo życie jest piękne i pełne niespodzianek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bordo
Witajcie Kochane.... Gratuluję Tobie Kahna, że jesteś szczęśliwa i spełniona, że robisz to co lubisz i żyjesz jak Ty chcesz i masz tyle wiary w sobie. Masz rację niektórzy ludzie nie akceptują innego życia,bycia niż to jakie mają oni, jakie wynieśli z domu i jakie oni kontynuują.Ja też tak mam, są osoby (przeważnie panowie) którzy twierdzą, że mi "odbiło na stare lata"...są wręcz oburzeni, jeden z nich nawet zakazał żonie spotykania się ze mną....czego się obawia? Jeszcze raz dziękuję wam kochane, że byłyście i jesteście ze mną, podzieliłyście się swoim doświadczeniem, poświęciłeście mi swój czas dałyście mi nadzieję i że wierzycie we mnie...to jest bardzo ważne. Nie liczyłam na tyle a tu spotkałam takie wspaniałe kobiety. Wasze rady są bardzo cenne, w moim środowisku to ja tylko zdecydowałam się na ten krok, moje koleżanki cierpią w swoich chorych związkach...ale mają mężów .....i to im wystarcza. Pozdrawiam Was Wszystkie ...jesteście super

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prima @ malina
Witajcie miłe Panie, Bordo, Kahna Kahna 🌻 i pozostałe 🌻 jestem, żyje ale zmagam się z trudami dnia codziennego co pochłania mnie nieziemsko. Jestem sama, przez rozwód stałam się bardzo samodzielna, nie umiem nikogo prosić o pomoc, nawet nie chcę, mam problem z zaufaniem do ludzi ale staram się nie generalizować. Dużo myślałam o tym co tu zostało napisane i postanowiłam na przekór wszystkiemu spróbować dogadać się ojcem mojego dziecka, chyba nawet nie mam innego wyjścia. Oglądałam niedawno w tv reportaż pani Jaworowicz o kobiecie, której sąd polski odebrał dziecko i przekazał je pod opiekę ojca. Być może kobieta ta padła ofiarą manipulacji, być może... ale jednak to straszne że dochodzi do takich akcji w świetle prawa. Mój były mąż ma w sobie podobne zacięcie więc dlatego postanowiłam ustąpić mu, niech przychodzi ile chce zobaczymy co z tego się urodzi. Kahna... ja w swoim skądinąd krótkim życiu osiągnęłam wiele sukcesów, własną pracą i wysiłkiem ale jakoś zatraciłam zdolność do radości, do szczerej radości. Nie wiem może ja zwyczajnie potrzebuję wiecej czasu na dojście do równowagi... ostatnio bardzo lubię samotność, może tego potrzebuję by potem zebrać się w sobie i móc pójść dalej... Paradoksalnie ja nie potrzebuję wiele do szczęścia. Ale rozwód i rozstanie z mężem a raczej jego zdrada kiedy rodziłam nasze dziecko zabiło coś we mnie, tak mocno mną to wstrząsnęło że do tej pory czuję ten ból, jakby to bylo wczoraj. Ja będąc już tyle czasu po rozwodzie nie potrafię nawet swobodnie pomyśleć o innym meżczyźnie, męski wzrok budzi we mnie bojaźń, to śmieszne pewnie w moim wieku ale tak jest i nie chcę tego zmieniać. Mam nadzieję że z czasem wyrwę się z tych sideł własnej niemocy i poczuję radość życia. Powiedzcie mi czy to że ja tak długo z tego wychodzę, z tej rozpaczy świadczy że moja psychika jest słabo ukształtowana? Zdarza mi się jeszcze że przepłakuje wieczory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bordo
Witam wszystkie dziewczyny... Prima@malina ile w Twoim liście obaw, lęków a nawet desperacji.Dużo myślałam nad tym co napisałaś...i jestem przekonana, że masz depresję....znam to uczucie. Boisz sie, zyjesz w ciągłej niepewności i i nie oczekujesz żadnej pomocy - dlaczego? Nie można żyć bez ludzi...i udawadniać całemu światu, że ja sobie poradzę.Chyba wybrałaś najgorsze wyjście...ale to jest moje zdanie. Ja przez całe małżeństwo się bałam, robiłam wszystko aby "pan" miał dobry humor i nastrój, aby dobrze się czuł...dlaczego? a dlatego aby był spokój aby nie wydarzyło się coś złego aby był dla nas miły....i co ? to nic nie dało, uzywał sobie jeszcze więcej ...bo ja dawałam na to przyzwolenie.Postaraj się określić granicę której on nie może przekroczyć. Mało tego on powinien sobie ztego zdawać sprawę, że Ty się na pewne zachowania, sytuacje nie godzisz.....to skutkuje...wierz mi. Ja o tym dowiedziałam się za póżno. Nikt mi tego nie uzmysłowił. Moje koleżanki miały podobne sytuacje w swoich małżeństwach i tylko wspierałyśmy się jak to przetrwać. Tak, tak jak to przetrwać a nie zmienić.Jesteś zaszczuta, zastraszona...ja tak to czuję....i rozumiem Ciebie ale proszę nie poddawaj się...walcz, kombinuj nie bądź bierna w tej "bitwie" Przede wszystkim idź do dobrego prawnika, on Tobie uzmysłowi jaka jest Twoja sytuacja prawna, nie bój się tego, poczujesz się silniejsza na swojej pozycji. Jesteś dobrą i oddaną matką...nie nakręcaj się, że były odbierze Tobie dziecko. Piszesz,że jesteś już tak dawno po rozwodzie....ja doczytałam się, że to DOPIERO rok, to krótki czas....ja jestem dwa lata i jeszcze go przeżywam i szukam swojego miejsca.Psycholog powiedział mi , ze żałoba porozwodowa trwa przeważnie od 2 do 4 lat... ale to zależy od różnych czynników, również i przede wszystkim od nas. Nie może sz się pogrążać w swoim dołku....wiem, wiem że to trudne ale postaraj się .Piszesz, że swoją pracą i wysiłkiem osiągnełaś wiele w zyciu- czyli jesteś silną osobowością i nie wiem skąd to przypuszczenie, że z Twoją psychiką jest coś nie tak. Płaczesz po nocach....płacz....bo płacz przynosi ulgę i masz do tego prawo ale w dzień już walcz, każdy człowiek potrzebuje samotności ale do pewnych granic...długie bycie w samotności jest destrukcyjne ...wierz mi, że tak jest. Ja to przerabiałam i teraz wiem, że to nic nie daje, ba nawet niszczy nasze spojrzenie na sytuacje, wykrzywia ją. Teraz wiem, jestem przekonana, że tylko wsparcie ludzi daje siłę do walki. Pozwól sobie pomagać osobom, które tego chcą, mało tego....szukaj tej pomocy....będzie Tobie łatwiej...zobaczysz,że tak będzie... Ja już tu pisałam o świetnej książce , która pomogła mi przetrwać ciężkie chwile, wracam do niej jeszcze dzisiaj , czytam, analizuję i szukam nadziei....i ją znajduję.Spróbuj tego....Joseph Murphy "POTĘGA PODŚWIADOMOŚCI" Trzymaj się dzielnie i nie dawaj się i...pisz, pisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prima @ malina
masz rację Bordo... ale ja się zamykam mimowolnie i nie umiem tego, nawet nie chcę na tą chwilę tego zmienić. Dochodzi do takich sytuacji, że ja udaje, że mnie w domu nie ma bo chcę być sama, ukrywam się przed światem, bliskimi. Paranoja..... i pogrążam się w smutku, płaczę sobie do ścian i poduszki. Dochodzę do smutnego wniosku, że moim problem jest to, że pomimo iż między mną a moim małżonkiem wydarzyło się tyle złego ja go wciąż kocham i chociaż przed całym światem udaję, że nic do niego nie czuję to jednak z każdym dniem uświadamiam sobie, że ja go ciągle kocham dlatego nie mogę na niego patrzeć, kiedy przychodzi i tak mnie to wytrąca z równowagi i nie umiem sobie z tymi uczuciami poradzić. To jest najgorsze w tej całej sytuacji, że muszę sobie sama z tymi uczuciami poradzić a nie umiem tego ot tak wykasować tej miłości. Nie tęsknię za nim, nie chcę by wrócił ale go ciągle jeszcze kocham i z tym uczuciem nie umiem sobie poradzić dlatego chyba zamykam się w domu bo przebywanie wśród ludzi mnie męczy. Pogmatwane to troszkę, sama tego nie rozumiem. Dziękuję Ci Bordo za słowa otuchy, powoli zacznę się zmuszać do wychodzenia z domu bo masz rację w tym co twierdzisz - to do niczego nie prowadzi, ta izolacja którą stworzyłam wokół siebie. A ja świetnie nauczyłam się maskować, w pracy zakładam maskę, przemykam szybkim krokiem jak złodziej w masce do domu żeby tylko nikt mnie nie zaczepił, nikt nic ode mnie nie chciał. A kiedy ktoś zapuka do moich drzwi drżę jak osika. Że też człowiek wprawia się w taki stan na własne życzenie nijako. Pozdrawiam Cię/Was wszystkie bardzo gorąco i serdecznie dziękuję za wsparcie i ciepłe słowa oraz myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zunie
Prima@malina i wszystkie pozostałe dziewczyny! Czytam Was prawie codziennie. Czerpię z Was otuchę i nadzieje na lepsze jutro. Fajnie, że jesteście. W chwilach takich jak Ty Prima-malina zaglądam na stronę www.kobieceserca.pl To naprawdę świetna stronka, o której kiedyś Wam pisałam. Zajrzyjcie wszystkie. Tam naprawdę można wiele dowiedzieć się o samych sobie i nie tylko. Pozdrawiam wszystkie i Ciebie autorko tego topiku, przytulam i życzę co najlepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bordo
Witam wszystkie Panie.... Cieszę się, że nadal jesteśmy razem, że się wspieramy....to bardzo ważne. Ja już wiem, że już jestem silniejsza, pewniejsza przez Waszą obecność tutaj. Dowartościowałyście mnie, sprawiłyście, że dotarło do mnie, że nie jestem sama w takiej sytuacji....jest nas wiele. Jesteście Wy i inne kobiety, które borykają się z tym problemem i o dziwo - radzą sobie a nawet są spokojne i szczęśliwe......tak może być. Zaczynam dzięki Wam w to wierzyć a to bardzo wiele. Jestem szczęśliwa, że usłyszałyście moje wołanie, że odezwałyście się do mnie, poświęciłyście swój czas i serce - doceniam to.Przeszłam na następny etap w moim życie - na etap nadziei i wiary w lepsze jutro. Pozdrawiam wszystkie Panie i proszę zaglądajcie tu od czasu do czasu - będę tu czekać ......na Wasze ciepłe i mądre słowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj bordo widzę,ze nikt tu nie zagląda chyba wszyscy się urlopują mam nadzieję, że nie zabrakło Ci nadzieji i patrzysz dalej z optymizmem w przyszłość, czego ci życzę z całego serduszka dobrych dni Ci życzę mam nadzieję,ze tu zaglądasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bordo
Witajcie Zagladam, zagladam prawie codziennie to pisanie mi duzo dało, w pewien sposób mnie umocniło ale nie powiem nadal mam chwile załamania . Muszę jednak przyznać, że podoszę się i idę dalej a nadzieję mam ....nadal mam. Wiem już, ze najlepszym sprzymierzeńcem w mojej sytuacji jest czas....upływający czas i zyczliwi ludzie a tacy są. Samodzielna mamo 35 dziekuje za wsparcie i mam nadzieję, że Ty również trzymasz się dzielnie i masz marzenia. Odzywaj się czasami...bedzie mi milo Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samodzielna mama35
Cześć bordo U mnie jakoś też leci. Staram się jak mogę,choć czasami wpadam w te dołki. Z tymi marzeniami to u mnie natomiast ciężko. Może jeszcze kiedyś się pojawią. Mnie też forum trochę pomaga. Jest tu dużo życzliwych ludzi i są w bardzo różnym wieku. Pomimo tego umieją się z sobą porozumieć. Do usłyszenia Mama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bordo
Witaj samodzielna mamo! Nie martw się na zapas...wszystkie mamy lepsze i gorsze dni ważne jest aby je dobrze przeżyć. Ja staram się nie rostrząsać przeszłości....z trudem ale daję radę. Marzenia.....no właśnie...trzeba je mieć bo wtedy pojawia się nadzieja a bez niej trudno żyć. Może nadajdzie czas i wymienimy się tutaj również dobrymi wiadomościami, podzielimy sie swoim szczęściem chociażby małym...bardzo bym tego chciała i wierzę w to ...i tak będzie...zobaczysz...my również będziemy się usmiechać ...nawet do siebie Pozdrawiam i do "usłyszenia"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj bordo Może kiedyś te marzenia nadejdą i faktycznie się podzielimy dobrymi wieściami Z tego co czytam to te rozterki ogarnęły Cie tak jak mnie nie w trakcie rozwody, czy zaraz po, ale jak by z opóźnieniem na razie posyłam :) w takiej formie co będzie później to zobaczymy pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani domu
Witam, też jestem po rozwodzie (około 0,5 roku) i po 2,5 letniej separacji i po 18 latach pożycia. Mój cały świat dorosły, bo od 16-tego roku zycia to mój mąż, jego rodzina i nasze niewielkie gono znajomych. Niewielkie dlatego, że bylismy samowystarczalni i kochaliśmy się. Pięć lat temu pojawiło się nasze dziecko, a po dwóch latach 10 lat młodsza kochanka. Mój cały swiat runął ... dosłownie. Nie pomagały tłumaczenia, prośby, poniżenia, rozmowy osób bliskich. Nie udało mi się zatrzymać męża przy sobie. Teraz jestem sama, dosłownie i w przenośni ale bytwo radzę sobie dość dobrze Jeśli chodzi o uczucia nadal jest mi biski. Mam wrażenie, że rozstanie emocjonalne jest najtrudniejsze. Zrozumienie, że to już koniec, że nie będzie powrotu, a przyszłość tak naprawdę niepewna.. Jest naprawdę trudne. Ja staram sobie radzić przez skupienie się na tu i teraz, ale niestety momenty nostalgi dopadają mnie szczególnie w momentach świąt, rocznic itp. Staram się jak piszecie zagospodarować po swojemu przestrzeń wokół mnie, ale trudno uczyć się czegoś nowego.. tak jak piszecie łatwiej sobie popłakać. Po chwilach kryzysów nadal idę do przodu, po swojemu, z własnymi błędami i sukcesami. Wem, że to początek mojej drogi i że wiele zalezy ode mnie więc walczę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Bordo i dziewczyny.Ja jestem już trzy lata po rozstaniu i jestem pewna ,że czas jest najlepszym lekarzem .Na topiku życie po rozwodzie jestem dwa lata i na moich oczach dziewczyny wstały z kolan a dla wielu z nich rozstanie okazało się wybawieniem.Uwierzcie w siebie i bądzcie dumne to te dranie niech się wstydzą my zostajemy z dziećmi ,wnukami a oni z lafiryndami.Najważniejsze nie zamykać się w domu i nie poddać się ,jeśli jesteśmy zdrowe to już jest szczęście. Jeśli trzeba to szukać pomocy u psychologa ,walczyć o siebie .Potrzeba czasu aby zrozumieć ,że wszystko dzieje się po coś ,wiem to nie takie proste ale ból minie a życie z zdrajcą to wieczny ból. Kochane to od nas zależy jak będziemy dalej żyć .Trzeba zawsze rozejżeć się dokoła i popatrzeć ,że inni mają chore dzieci i to jest tragedia .Głowy do góry jeszcze będziecie szczęśliwe jestem pewna ,pozdrawiam serdecznie .Piszę u siostry bo mój komp spalił się od pioruna ale nie będę rozpaczała bo inni potracili w powodzi dorobek życia ,jakoś to będzie trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kahna kahna
czesc dziewczyny ja wrocilam dzis z wakacji, 3 tyg nie mialam internetu. Mam nadzieje, ze sie dzielnie trzymacie. i juz przestancie myslec o tym, co bylo 3 lata temu albo wiecej (uklony dla tych, ktore nie mysla!) i myslcie o tym co bedzie.ja mysle i nieco sie stresuje nowa praca, ale czytam madre ksiazki i mysle o tym wszystkim, co zdarzy sie dobrego oraz o tym, ze jak dotad udawalo mi sie rozwiazywac problemy zawodowe - i mam nadzieje, ze nadal mi sie bedzie udawac. A jak nie, to potem bede dalej myslec. sciskam i jestem (a raczej bywam, bo jeszcze mam wakacje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×