Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

JoannaMŁ

NIE KOCHAM MĘŻA

Polecane posty

Witam, przeżywam od kilku miesięcy dramat, z którym nie potrafię sobie poradzić. Dwa lata temu wyszłam za mąż - mam przekochanego, troszczącego się o mnie męża, którego zazdrościłoby mi wiele kobiet. Problem w tym, że uczucie do męża uleciało i jestem tym przerażona. Jego zachowania mnie drażnią, stałam się nerwowa, zdarza się, że wyładowuję na nim swoją złość, choć wiem że nie powinnam. Seks jest dla mnie przykrym obowiązkiem tym bardziej, że on nieustannie ma na mnie ochotę. A ja ... wolę nawet o tym nie myśleć. Nic nie czuję, gdy mnie dotyka, całuję. Wymyślam tysiące powodów, żeby się nie kochać. Żeby było jasne - czuję się z tym strasznie, okropnie, potwornie, nie mogę spać, nie mogę jeść, jeść, normalnie funkcjonować. Chciałabym się rozstać, ale wiem, że to zabije mojego męża, on się z tego nie dźwignie. Czuję się jakby mnie ktoś zamknął w klatce bez wyjścia. Czy ktoś z Was czuje się/czuł się podobnie? Nie mam z kim o tym porozmawiać, bardzo mi brakuje kogoś kto mnie zrozumie i doradzi, pocieszy. Nie mam przyjaciółki, kogoś z kim mogę o tym porozmawiać. Mam myśli samobójcze. Nie oczekuję rad typu: "nie bądź suką", "weź się w garść" ponieważ i tak mi ciężko, a takie pseudorady mi nie pomogą. Dodam, że nie mamy dzieci. Na razie nie chcieliśmy. Proszę o jakieś ciepłe słowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znaliśmy się 6 lat, ale to była taka "rwana znajomość" - rozstawaliśmy się i schodziliśmy ... jego mama (wychowywała go samotnie) była osobą hamującą rozwój tego związku i dopiero po jej śmierci zdecydowaliśmy się na ślub (ponad rok po jej śmierci, nie od razu oczywiście) Teraz myślę, że to nie była chyba dobra decyzja. Kiedyś przeczytałam: "żyj tak, aby nikt przez Ciebie nie płakał".. NO WŁAŚNIE ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak słów...///
mam podobny problem... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trudna sprawa... piękne słowa ale to ze inni nie będą płakac przez ciebie to nic nie da ... ale ty tez nie mozesz nic na siłe bo ty bedziesz płakać. spróbuj z nim porozmawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sanetta
Macie dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Proste rozwiedz sie Ty cierpisz no go nie kochasz,drazni cie I irytuje z czasem bedzie coraz gorzej.ranisz rowniez swojego meza ktory jest nie swiadom faktu ze jego ukochana zona przestala go kochac.jestes nie fair w stosunku do niego I sama do siebie.on przecierpi swoje ale bedzie mial jeszcze szanse na ulozenie sobie zycia z osoba ktora go pokocha I to samo tyczy sie ciebie.zycie jest za krotkie zeby tkwic w takim zwiazku.a jak przyjda dzieci bedzie jeszcze gorzej I jeszcze ciezej odejsc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość los jest przewrotnyyy
Hej! Poniekąd mam podobnie, również prawie 2 lata po ślubie, też nie mamy dzieci, a mąż jest wspaniałym człowiekiem, ale...No właśnie, to od początku był przyjacielski związek, świetnie się rozumiemy, wspieramy się wzajemnie, ufamy sobie...ale ja go nigdy nie kochałam, tak prawdziwie...1,5 roku przed ślubem poznałam kogoś, zakochałam się na zabój z wzajemnością, no ale chyba nie było nam pisane być razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość los jest przewrotnyyy
Z tym że mi jest z nim cudownie, uwielbiam z nim przebywać, ale i tak myślę o tym w którym zakochałam się przed ślubem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może wspólny wyjazd jest jakimś pomysłem, zastanowię się, dzięki. Żeby nie zwariować wyjechałam na 4 dni do Krakowa, do ciotki - pomyślałam; zatęsknię, będzie mi go brakować... Cholera ... i nic z tego. Dziś wróciłam, nie tęskniłam. Wysłałam dziś mojego męża z kolegami nad jezioro na kilka dni, chcę żeby on również odpoczął, mam nadzieję, że mu to dobrze zrobi. Zawsze to lepsze, niż siedzenie ze mną. Próbuję sugerować mężowi: "haaloooo, jest źle!!", ale on nie chce tego dostrzegać. Nie widzi tych sygnałów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba tak
niestety mężczyźni nie dostrzegają takich reczy. do nich dociera tylko bezposrednia rozmowa, ale w tym przypadku nie namawiam. 4 dni to mało, nawet ciężko by było zacząć tesknic. mialam na mysli wspolny wyjazd, cos innego, oderwanie od codziennosci, albo kurs tanca. Cokolwiek, żeby tylko dzialo sie cos nowego. Powodzenia, grunt to walczyć o to małżeństwo :) bo nie wydaje mi sie, żeby już całkiem Ci przestało zależeć... pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekocham narzeczonego
Kochana autorko ! Z ust mi wyjelas te slowa ! Ja rowniez nie kocham swojego narzeczonego. Jestesmy razem 4 lata, 2 lata zareczeni. Nigdy sie w nim nie zakochalam, poznajac go pokochalam jego dobre serce, jednak nie jest on miloscia mojego zycia i wiem ze nie chce z nim byc do konca zycia. Z drugiej strony boje sie odejsc, bo mam niskie poczucie wlasnej wartosci i boje sie ze nie znajde juz nikogo, itp. Ja tez wyjechalam na wakacje sama i nie tesknilam za nim, bardzo mi bylo przykro z tego powodu. Wszystko bylo by cudownie, gdybym go poprostu pokochala, ale nie potrafie. Mowie mu to, powiedzialam mu ze chce sie rozstac, ze ranie jego i siebie, on jednak nie slucha mnie, nie wierzy w to i chce miec rodzine ze mna. Ja mam juz 33 lata, powinna niby brac slub, ale nie chce z nim !!! Kochanie, jesli masz sily to odejdz !!! Jesli jestes niezalezna finansowo, to uciekaj!!! Ja mam ciezka sytuacje zyciowa, nie mam na razie pracy, jednak jak sie usamodzielnie to odejde, chyba. Rozumiem Cie i powiem Ci, ze nie kochasz go. Ja tez mam frustracje co chwile, sex beznadziejny od poczatku, itp. Z drugiej str nie chce go zranic. Radze Tobie , zacznij zycie od nowa, nie bedziesz z nim szczesliwa. Powodzenia !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odnośnie "rady" powyżej Obchodzi mnie, co się stanie z człowiekiem, któremu mam zamiar złamać życie. Trzeba być naprawdę bez sumienia, żeby się nad tym nie zastanawiać. Nie trzeba kogoś kochać, żeby się o niego zwyczajnie, po ludzku martwić. Wiedząc na dodatek, że przyłożyło się się rękę do tego fatalnego stanu rzeczy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nie kocham narzeczonego" - nie decyduj się na małżeństwo! Pod żadnym pozorem tego nie rób. Jeżeli teraz są wątpliwości, będzie jeszcze gorzej, zaręczam. Znajdź w sobie siły, żeby odejść. To będzie uczciwe wobec siebie samej i mężczyzny, który chce być Twoim mężem. Trzymam kciuki z całej siły za właściwą decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość docen co masz
bo jak zrezygnujesz to będziesz żałować. Do małżeństwa motylki w brzuchu nie są porzebne. Popracuj nad swoim stosunkiem do niego, spróbuj dostrzec to co kiedyś widziałaś. Nie nastawiaj się z góry że musisz w tym momencie coś czuć. to jak z orgazmem, im bardziej sie nad tym skupiasz tym gorzej wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może spróbuj docenic to, że
masz przy sobie wartościowego człowieka, takich teraz to ze świeczką szukać. nie wiem czy nawet nie jest lepszy związek bardziej przyjacielski niz ten oparty na głębokiej miłości. dla mnie niestety miłośc = cierpienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjkhkhkhkhkh
To się nazywa brak odpowiedzialności i brak dojrzałości jak się wychodzi za mąż a po kilku latach stwierdza się, że to nie to. Po co tyle kobiet decyduje się na ślub a potem użala się nad swoim losem? BTW: Duży staż macie i to przecież normalne jest że kryzysy w małżeństwie się zdarzają. Sztuką jest umieć je rozwiązywać a nie użalać się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się nie użalam, tylko prosiłam o dobre słowo.A rozwiązać moje problemy staram się od wielu miesięcy. Nie znasz mojej sytuacji, więc nie radź mi w ten sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syla=>>
tez tak mam nie kocham go i chce uciec umrzec wszystko ;(naraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a skąd wiecie, że nie kochacie
bo nie ma motylów w brzuchu? bo już wydaje się, że nie tęsknicie? Może zastanówcie się jakby byscie się czuły jakby ich nagle zabrakło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tępy polaczek z Northampton
Trzeba się rozwieść albo separacji spróbować! Jeśli nie ma dzieci to rozwód będzie bez orzekania winy jednej ze stron!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fujara12
To że nie kochasz męża to napisałaś wyrażnie. Pytanie Czy Ty chcesz go jeszcze kochać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To że nie kochasz męża to napisałaś wyrażnie. Pytanie Czy Ty chcesz go jeszcze kochać? Otoz to. Jezeli tak ,to idzcie na terapie. Sama raczej nie dasz rady. Szybko sie wypalisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szatynkaaaaaa
Rozumiem Cię bardzo dobrze. Jestem w tej samej, a nawet gorszej. Jesteśmy 8 lat po ślubie, mamy małe dziecko a ja 2 lata temu zakochałam się w innym.Nie zdradziłam, zerwałam kontakt, ale...muszę z tym żyć. Podobnie jak Ty ok. 2 lata po ślubie zdałam sobie sprawę, że męża nie kocham, ale bałam się odejść...Bałam się jego reakcji, reakcji rodziny... Teraz jest już za poźno i muszę w tym trwać. To gehenna. NIE MACIE DZIECI, JESTEŚ JESZCZE MŁODA - UCIEKAJ, TO SIĘ NIE ZMIENI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hjkhkhkhkhkh
niestety niczego sie nie da zaplanowac na 100% i nikt nie jest w stanie przewidziec, czy bedzie daną osobe kochal przez cale zycie!!!! A juz najmniej jak bierze ślub, takze bez sensu piszesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam w takiej sytuacji
jedno mogę powiedzieć z własnego doświadczenia - to nie rutyna nas zabiła. Sama nie wiem co się stało, po prostu facet nagle przestał mnie pociągać, drażnił mnie, fizyczne bycie z nim stało się nie do wytrzymania (nawet nie wiem jak nazwać to uczucie). Skończyłam to. On się pozbierał i zaczął żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kokooszaanel
A ja mysle, ze to nie tak, ze nie kochasz. Tak, jak juz tutaj pisano w wasz zwiazek wkradla sie rutyna. Jestes moze rozczarowana codziennoscia, bo nie tak mialo byc. A malzenstwo to nie tylko szalenstwo i motylki w brzuchu. Pomysl co by bylo gdyby twojego meza zabraklo? Jakie szczescie cie spotkalo, ze jest przy tobie, dba o ciebie, kocha i szanuje! Docen to a milosc powroci. Ja kocham meza, bo jest dobrym czlowiekiem, bo na to zasluguje. Moze nie jest to szalona milosc nastolatkow, ale milosc do czlowieka, ktory zdecydowal sie isc ze mna przez zycie. Nie wiem co by bylo, gdyby zabraklo mojego meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×