Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

JoannaMŁ

NIE KOCHAM MĘŻA

Polecane posty

Gość gośćMĄŻ
FAJNE podpowiedzi jeśli jesteś niezalażna finansowo to odejdz ! a jeśli NIE ! WIECIE CO ŻAL MI WAS

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam to samo..przed ślubem bardzo się zastanawiałam..ale wszyscy mówili , ze to normalne, ze sa watpliwosci, ze po 5 latach zwiazku nie ma motyli na slubie..sex jest raz na1-1,5 miesiaca, mysle, że bardziej z obowiązku..moge łazić nago a on nic..długo nie moglam sie przełamac, zeby zdjecia ze slubu ogladac..moze raz ogladałam je szczesliwie wspominajac. Caly czas sobie to tlumacze, oszukuje siebie. On jest troskliwy, pomocny, mowi, ze jestem ta jedyną..rzeczywiscie jakby kochał prawdziwie to by pragnał mojego szczescia..a jego moje uczucia chyba nie obchodzą..męczę sie od jakiś 4 lat..po ślubie jesteśmy 1,5 roku. Dużo wychodzimy, wyjezdzamy i nic ńie pomaga..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość11234
Czuję się jakbym czytała o sobie,nawet w sierpniu założyłam tu temat.W związku 6 lat 2 lata po ślubie,odeszłam.Na początku mąż się bawił i szalał teraz pisze ze tęskni i kocha mnie bardzo.Żal mi go ale nic nie czuje.Dobrze mi samej,mam znajomych,czasem czuje motylki w brzuchu mimo tego że nie myślę jeszcze aby wiązać się z kimś nowym.Do męża nie wrócę,szykujemy się do rozwodu.Życie toczy się dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też tak myślałam że nie kocham męża , męczyłam się nie rozmawiając unikając wspólnych chwil 3 lata po ślubie było dziecko kłóciliśmy się strasznie głównie prze ze mnie czepiałam się o wszystko wkońcu wyrzuciłam go, nie chciał odejść ale poszedł po 4 dniach to on mnie olał nie odpowiadał i nie chciał wrócić i zrozumiałam jaki błąd popełniłam i że go kocham jak nikogo dziś 19 lat po ślubie jest super rozmawiamy wychodzimy razem i szanujemy własne decyzje no i dojrzeliśmy to podstawowy argument

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja 8 lat po ślubie 2 dzieci i nie wiem co robić niby zależy mi na nim martwię się o niego gdy coś się dzieje i długo nie wraa niepokoje się gdy nie ma go długo tęsknie ale gdy jest wolała bym by go nie było wolała bym uniknąć z nim sexu , drażni gdy mnie klepie po tyłku gdy mnie dotyka ale lubie z nim przebywać i rozmawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam taka sama sytuacje, nie kocham meza, on chyba mnie tez nie kocha, znamy sie 12 lat, 5 lat po slubie. Gdyby nie dziecko juz dawno bysmy sie rozstali. Bardzo mi jest zle. Mecze sie w tym zwiazku. Czy warto dla dziecka sie poswiecic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
są pewne siły które bez ustanku "pracują" aby rozwalić każde małżeństwo a niekiedy są to źli doradcy. Omijają tylko tych bez ślubu kościelnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja 11 lat po slubie. Dziecko urodzilo się od razu. Dodam ze od czasu ciąży i porodu nie wspolzylismy ani razu. Jestem zadbana mloda zgrabna kobieta. Wszedzie zaczepiaja mnie faceci, gdybym chciala podejrzewam, ze wiekszosc z nich bylaby na skinienie palcem. Zalozylam sobie jednak ze zacisne zeby poczekam do 18 dziecka i zegnamy sie. Ta decyzje podjelam gdy dziecko mialo rok. Dodatkowo spotkalam mezczyzne z ktorym połączyło nas prawdziwe uczucie. Jestesmy przyjaciółmi i nie sypiamy ze soba. Jesli nasze uczucie przetrwa bede sobie ukladala życie wlasnie z nim. Ale mam taki uraz, ze nigdy nie wyjde za maz choćbym nie wiem jak kochala. Masakrycznie sie męczę, wykonuje obowiązki ale jest chlod. Gdy maz probuje dotknąć mnie palcem jestem sztywna z obrzydzenia. Codziennie modle sie aby sie zakochal w innej lub cokolwiek. Najgorsze ze ma taki charakter ze gdybym chciala odejsc on bedzie do upadłego wmawial mi ze sie myle on wie lepiej ze go kocham. Tragedia zyciowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj maz jest taki sam, nigdy nie odpusci, uwaza, ze cale zlo jest we mnie ale nie odejdzie, bedzie dreczyl psychicznie. Smieje sie gdy placze. Gdyby nie dziecko dawno bym go zostawila. Potrafi zrobic awanture i z usmiechem na twarzy wyjsc do kosciola. I co, ze jestesmy po slubie koscielnym. On ma dwie twarze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale dzięki temu że macie, sakrament małżeństwa pani nie umiera i może u pani wzrastać uroda , natomiast te które są w konkubinacie niestety umierają na duszy i na ciele i marnieją. W związkach nieprawych płacą za to dzieci ponosząc często katorgę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m2m
do założycielki tematu ..JoannyMŁ..zaglądasz tu jeszcze czasem? minęło już sporo czasu, jak Ci się poukładało? jesteś szczęśliwa? poukładałaś swoje życie? mam nadzieję, że tak ...i wszystkim borykającym się z trudnymi zawiłościami naszego życia.. życzę powodzenia...sobie też..powodzenia .m

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałabym odejść od męża ale się boję, że sama nie dam rady wychować dzieci i wyprawić ich w dorosły świat. Od paru lat cały czas o tym myślę i postanowiłam, że zakończę tą farsę jak młode osiągną pełnoletniość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpaczona55555
dziewczyny mam podobną sytuacje - mąż cudowny a ze mnie nagle jakby uczucia uleciały, codziennie płaczę wpadłam w depresje jestem na lekach bo nie wyobrazam sobie rozstania jego bolu, swojej samotnosci i tego że będę po latach żałować, probujemy z mężem ratować nasze małżenstwo mąż bardzo się stara - a to powoduje we mnie coraz większe poczucie winy bo tak bardzo chciałabym go kochać a nie potrafię:( dziewczyny czy którejś z Was się udało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I wez się tu mężczyzno oświadcz i ożeń. Pytam się po co? Po to żeby potem ktoś twoje uczucia podeptał, ciebie wyrzucił w kąt jak zużytą rzecz która przestała bawić. Piszące tu kobiety chyba zdecydowanie nigdy w życiu nie powinny wychodzić za mąż. Są niedojrzałe emocjonalnie. Rzeczywistość małżeńska okazała się być zbyt prozaiczna od cukierkowego, wyidealizowanego obrazu który stworzyły w swoich głowach. Teraz dramat. Żal mi tych panów, ale jednak lepiej żeby byli jednak sami niż z osobami takimi jak piszące w tym temacie panie.Pamiętajcie jednak że w każdym związku efekt "motyli w brzuchu" po jakimś czasie przestaje być odczuwalny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madry po fakcie
He he. Ja jestem wspanialym mezem. Prawdziwe cudo. Przystojny, muskularny, inteligentny, wszechstronnie utalentowany, czuly, swietnie wyksztalcony, super praca, Bogaty!!! Ale po wykonaniu swojego zadania dawcy spermy, zona nagle stracila mna zainteresowanie i strasznie ja irytowalem, najdrobniejszymi gowienkami. Jak napisalem, jestem inteligentny, wiec wiedzialem co jest. Niestety, zona nie umiala mnie zostawic, bo bala sie, ze nigdy nie poradzi sobie beze mnie, a przynajmniej nie w taki sposob. Ja zone kochalem strasznie i wiedzialem, ze cierpi ze mna. Zeby jej pomoc pomagalem budowac jej pewnosc sisieb i usamodzielnic sie, zeby miala odwage odejsc. Problemem bylo to ze ani nie podobalo mi sie skamlenie o seks, ani seks na sile, ani zycie w celibacie - wierzcie mi 6 miesiecy bez seksu ryje psychike. Co zrobic? Zone kocham, chce z nia byc. Nie chce kochanki, wjec jezdze na d****** Drugi raz bym sie nie zenil, to sport dla frajerow. Chyba biologia tak zbudowala kobiety, ze one nie beda kochaly po zrobieniu sobie bzdziocha, albo nawet szybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
matko ... jaki narcyz z Ciebie ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam problem.Jestem mezatka 15 lat i mamy zmezem dwojke dzieci.Kochalam go robilam,pranie,gotowanie,zakupy itp. i bylo wszystko ok.Oczywiscie moj maz lubil sobie wypic ale to bylo normalne jak w kazdym domu,ale ostatnio zaczal naduzywac alkoholu i to codziennie a wieczorami seks.Na poczatku kochalam sie z nim,pozniej zaczelo mi to przeszkadzac ze czuc odorem i nie mialam ochoty.Poprosiłam aby sie zmienił i nie pil tyle obiecal ale bez skutku.Oprocz tego zabrania mi wychodzenia z kolezankami,kontroluje mnie i mam juz dosc.Powiedzialam mu ze go już nie kocham i nie chce uprawiac z nim seksu to oczywiscie juz aluzje ze kogos mam dlatego,jak gdzies wyjde sama to pewnie z kims się umowilam i to wszystko moja wina.Co mam zrobic byc w tym malzenstwie dla dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie kochasz męża, ale zakładam, że kochasz siebie i dzieci, więc rób to dla was jest najlepsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

wyszłam za maz z rozsadku , teraz sie musze meczyc do konca zycia ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

mam tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Kiedyś dawno temu ludzie żyli około 40 lat , więc nie było problemu. Na dodatek o wiele wolniej płynęło i nie kusiło takimi rzeczami jak wycieczki, nowe meble, autka, mieszkania, ciuchy, zabawy itp. Teraz gna oferując szeroki wachlarz uciech, internet poszerzył możliwości poznawcze ( czy dawniej ktoś chciał poznawać ciekawych ludzi i z nimi zwiedzać np. Wenecje ? ) . Małżenstwo też było postrzegane inaczej, mąż oferował finanse, obronę przed ,,światem" i poczucie bezpieczeństwa że do konca życia on będzie, żona swoją małodość, ciało, dzieci, opierunek i przyrządzanie posiłków. Teraz jest inaczej , całkiem inaczej a media uświadomiły kobietom że można łatwiej żyć i to bez męża który też widzi że bez niej więcej by osiągnął , zobaczył, poznał. Na dodatek po kilku latach związku-małżenstwa zaczyna być nudno bo częsciej uświadamiamy sobie że samotnie nie jesteśmy uwiązani do tej samej osoby. Kobieta może stać się samo wystarczalna i mężczyzna też ( pralka, żelazka szybko prasujące lub pralnia, gotowe lub zamawiane posiłki albo knajpy, łatwość poznawania nowych kobiet itp) . Trzeba się zastanowić co nam daje małżenstwo ( osobno kobiecie i osobno mężczyżnie) jakie są profity a jakie straty i poświęcenie szczególnie jak po 2 latach motylki zdechną i pozostanie przyjażń, zrozumienie, miłość czy jakieś tam uczucie odpowiedzialności za partnera. I jeszcze coś co nadchodzi dość szybko = roboty i nie tylko pracujące ale sexroboty które nie mają humorku, mogą w każdej chwili i dowolny czas, można je zmieniać bez wyrzutu sumienia na ,,nowszy model". Oj będzie się działo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

ja od 6 lat nie uprawialam seksu z mezem , nie jestem w stanie zniesc jego dotyku , nie kocham go  kocham innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja
Dnia 10.07.2010 o 01:18, JoannaMŁ napisał:

Witam, przeżywam od kilku miesięcy dramat, z którym nie potrafię sobie poradzić. Dwa lata temu wyszłam za mąż - mam przekochanego, troszczącego się o mnie męża, którego zazdrościłoby mi wiele kobiet. Problem w tym, że uczucie do męża uleciało i jestem tym przerażona. Jego zachowania mnie drażnią, stałam się nerwowa, zdarza się, że wyładowuję na nim swoją złość, choć wiem że nie powinnam. Seks jest dla mnie przykrym obowiązkiem tym bardziej, że on nieustannie ma na mnie ochotę. A ja ... wolę nawet o tym nie myśleć. Nic nie czuję, gdy mnie dotyka, całuję. Wymyślam tysiące powodów, żeby się nie kochać. Żeby było jasne - czuję się z tym strasznie, okropnie, potwornie, nie mogę spać, nie mogę jeść, jeść, normalnie funkcjonować. Chciałabym się rozstać, ale wiem, że to zabije mojego męża, on się z tego nie dźwignie. Czuję się jakby mnie ktoś zamknął w klatce bez wyjścia. Czy ktoś z Was czuje się/czuł się podobnie? Nie mam z kim o tym porozmawiać, bardzo mi brakuje kogoś kto mnie zrozumie i doradzi, pocieszy. Nie mam przyjaciółki, kogoś z kim mogę o tym porozmawiać. Mam myśli samobójcze. Nie oczekuję rad typu: "nie bądź suką", "weź się w garść" ponieważ i tak mi ciężko, a takie pseudorady mi nie pomogą. Dodam, że nie mamy dzieci. Na razie nie chcieliśmy. Proszę o jakieś ciepłe słowo.

 

Dnia 10.07.2010 o 01:30, Gość brak słów.../// napisał:

mam podobny problem... 😕

Dnia 10.07.2010 o 01:30, Gość brak słów.../// napisał:

mam podobny problem... 😕

Cholera jasna.... Jego nie da się kochać mogło by go coś w końcu zjeść zostać straszne odejść ciężko..... Cierpię z nim jestem z nim z i własnej wygody ... z litości boję się bo tak wygląda rodzina mąż dwoje dzieci kilka razy próbowałam zapomniałam kurcze jego nie da się lubić a nie kochać to jest okropne udawać... Straszne obrzydliwe... Kurcze krzyczeć się chce  ale to ja jestem winna dlatego siedzę cicho i udaje to dobrze mi wychodzi... Jestem dobra aktorka jedyne co trzyma mnie przy życiu to moje uczucie inne moja miłość moja nadzieja...Moje drugie życie to inny swiat Czekam czekam. Czekam a czas leci niestety... I czekać nie przestanę dopóki.... Nie będę z tym którego kocham moją miłość prawdziwa chce zasypiać i budzić się przy nim takie mam myśli i to już kilka dobrych lat... Żeby to było takie proste.... Najdłużej są że sobą ci którzy spotkają się późno... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja

Cholera jasna.... Jego nie da się kochać mogło by go coś w końcu zjeść zostać straszne odejść ciężko..... Cierpię z nim jestem z nim z i własnej wygody ... z litości boję się bo tak wygląda rodzina mąż dwoje dzieci kilka razy próbowałam zapomniałam kurcze jego nie da się lubić a nie kochać to jest okropne udawać... Straszne obrzydliwe... Kurcze krzyczeć się chce  ale to ja jestem winna dlatego siedzę cicho i udaje to dobrze mi wychodzi... Jestem dobra aktorka jedyne co trzyma mnie przy życiu to moje uczucie inne moja miłość moja nadzieja...Moje drugie życie to inny swiat Czekam czekam. Czekam a czas leci niestety... I czekać nie przestanę dopóki.... Nie będę z tym którego kocham moją miłość prawdziwa chce zasypiać i budzić się przy nim takie mam myśli i to już kilka dobrych lat... Żeby to było takie proste.... Najdłużej są że sobą ci którzy spotkają się późno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuza
13 minut temu, Gość To ja napisał:

Cholera jasna.... Jego nie da się kochać mogło by go coś w końcu zjeść zostać straszne odejść ciężko..... Cierpię z nim jestem z nim z i własnej wygody ... z litości boję się bo tak wygląda rodzina mąż dwoje dzieci kilka razy próbowałam zapomniałam kurcze jego nie da się lubić a nie kochać to jest okropne udawać... Straszne obrzydliwe... Kurcze krzyczeć się chce  ale to ja jestem winna dlatego siedzę cicho i udaje to dobrze mi wychodzi... Jestem dobra aktorka jedyne co trzyma mnie przy życiu to moje uczucie inne moja miłość moja nadzieja...Moje drugie życie to inny swiat Czekam czekam. Czekam a czas leci niestety... I czekać nie przestanę dopóki.... Nie będę z tym którego kocham moją miłość prawdziwa chce zasypiać i budzić się przy nim takie mam myśli i to już kilka dobrych lat... Żeby to było takie proste.... Najdłużej są że sobą ci którzy spotkają się późno...

Tak, najlepiej zakochac sie po 70ce..wtedy juz nie chce sie seksic. Czysta milosc..do smierci..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się dlaczego inne kobiety nie rozumieją ze niektóre tak mają??? Są takie która nie spotkała ich miłość na ich drodze. Ja też jestem w związku z rozsądku z osobą niepełnosprawną. Wszyscy wiedzieli w rodzinie że nie mogłam tego jedynego znaleźć na swojej drodze. Trafił się taki partner. Jak mam wytłumaczyć takiemu facetowi z mpd że nie miałam wyboru. Owszem był nie angażować się i nie decydować się na zwiazek pomimo niepowodzeń w życiu. A reszta kobiet niech się zastanowi bo uważam zagrożenie czują ze któraś inna na wasze miejsce wejdzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 16.03.2016 o 16:30, Gość gość napisał:

ale dzięki temu że macie, sakrament małżeństwa pani nie umiera i może u pani wzrastać uroda , natomiast te które są w konkubinacie niestety umierają na duszy i na ciele i marnieją. W związkach nieprawych płacą za to dzieci ponosząc często katorgę.

Oko ku....hahahaha hahahaha hahahahhah hahahahhah ,nie mogę 😂😂😂😂😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Im dalej czytam tym bardziej jestem przekonana iz powinnam sie rozstac z mezem. Winie siebie bo zakochalam sie w innym mezczyznie, z tego zakochania nic nie wyniknelo, ale dalej o nim mysle i nie jestem w stanie wykrzesic z siebie szczerej checi do uzdrawiania malzenstwa. Mam jeszcze nawet resztki nadziei na to nowe uczucie. Chyba latwiej byloby mi pogodzic mi sie z nieudana miloscia samej niz tkwiacej w malzenstwie. Maz wie o wszystkim ale wierzy ze mozemy udrowic nasza relacje. Ja nie. Ludze sie ze moze maz ma racje, choc w srodku tego nie czuje. Unikam meza, irytuje mnie jego nawet najbardziej pozytywne zachowanie, ktorego zyczylaby sobie kazda zona. Ranie go, bo nie potrafie byc nawet mila. Czuje sie wtedy nie fair bo on sie stara. Czuje sie zlym czlowiekiem bo nie doceniam meza tak jak powinnam, przeciez maz nie jest winny ze tamten mezczyzna mnie nie kocha. Wiem to, ale ze strachu jestem z mezem. Boje sie ze nie umiem zyc sama,ze cos zlego sie ze mna stanie, ze nikogo juz nie spotkam, ze dostane depresji, ze podejme nieodwracalna decyzje. Tkwie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja też głupio postąpiłam że zgodzilam się na to. Nie kocham partnera niepełnosprawnego i nigdy nie będę Nie musicie popierać tego bo mnóstwo ludzi bierze kogoś na zastępstwo. 

Zawsze źle trafiłam z uczuciem lokowałam w niedostępnych facetach. Dlatego po tylu latach stwierdziłam że to nie jest droga do szczęścia. To wygoda i zmuszanie się. Nienawidzę ludzi którzy twierdza ze nie potrafię docenić ze on jest dobry itp. Co ludzie wy chcecie od nas wdzięczności że ktoś taki fajny się trafił?? Czemu tak wam zależy żeby w takim związku inni brnęli nieszczęśliwi?? Czy wypada kogoś takiego wykorzystywać bo ma dobrą pracę płatną nie bije i tym podobne. Tak samo kobiety czemu wchodzimy w taki związek nie kochamy partnera bo ktoś niedostępny nie odwzajemnia uczucia. Nikt nam nie kazał być z kimś kto nas darzy uczuciem. Ta druga osoba powinna mieć na uwadze że nie ma prawa żądać wzajemności w uczuciu za to że żona wszystko ma na tacy. Lepiej być samemu samej niż być zastępcą 

Sama tego doświadczyłam bo wiem że nie warto wchodzić skoro nie miało się powodzenia albo obiekt uczucia ma nas gdzieś. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.09.2020 o 17:58, Fathima napisał:

Im dalej czytam tym bardziej jestem przekonana iz powinnam sie rozstac z mezem. Winie siebie bo zakochalam sie w innym mezczyznie, z tego zakochania nic nie wyniknelo, ale dalej o nim mysle i nie jestem w stanie wykrzesic z siebie szczerej checi do uzdrawiania malzenstwa. Mam jeszcze nawet resztki nadziei na to nowe uczucie. Chyba latwiej byloby mi pogodzic mi sie z nieudana miloscia samej niz tkwiacej w malzenstwie. Maz wie o wszystkim ale wierzy ze mozemy udrowic nasza relacje. Ja nie. Ludze sie ze moze maz ma racje, choc w srodku tego nie czuje. Unikam meza, irytuje mnie jego nawet najbardziej pozytywne zachowanie, ktorego zyczylaby sobie kazda zona. Ranie go, bo nie potrafie byc nawet mila. Czuje sie wtedy nie fair bo on sie stara. Czuje sie zlym czlowiekiem bo nie doceniam meza tak jak powinnam, przeciez maz nie jest winny ze tamten mezczyzna mnie nie kocha. Wiem to, ale ze strachu jestem z mezem. Boje sie ze nie umiem zyc sama,ze cos zlego sie ze mna stanie, ze nikogo juz nie spotkam, ze dostane depresji, ze podejme nieodwracalna decyzje. Tkwie tak.

Nie obwiniaj się bo masz prawo do tego. Nikt nie ma prawa od ciebie oczekiwać ze masz docenić ze masz dobrze bo tego nie chcesz. Nie jesteś złą osobą tylko kimś kto źle się czuje. Jesteś z wielu kobiet. Nie przejmuj się opinią innych kobiet bo im za dobrze jak mają co docenić nie mogą wytykać innym. One boją się zagrożenia że ktoś im zabierze partnera ze odejdzie od nich. Taka kobieta która nie narzeka że ma dobrze powinna zastanowić się nad sobą czy nie ma wygodnie. 

Głowa do góry masz prawo mieć rozterki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×