Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ciekawamamuska

ile macie oszczednosci dla swoich dzieci?

Polecane posty

Gość ja od rodziców
dostałam 25 tys. uzbierane na funduszu - wpłacali co miesiąc przez ok. 10 lat, a rok przed końcem był kryzys, fundusze się załamały i okazało się, że wypłacili mi niewiele węcej (o ile nie mniej) niż było wpłacone... Ale dołożyłam do remontu mieszkania, które mąż kupił i dzięki temu mieliśmy gdzie zamieszkać po ślubie w fajnych warunkach. Sama nie mam jeszcze dzieci, ale na pewno będę coś odkładać, bo za te dwadzieścia powiedzmy lat nie wiadomo jak będzei - a może studia będą płatne? Albo będzie chciało na studia wyjechać? A może... milion rzeczy może się wydarzyć, na które będą potrzebne pieniądze Jak się zacznie odkładać od urodzenia i dobrze lokować, to przez te 19 lat edukacji podstawowej i średniej można naprawdę niezłą sumkę odłożyć. I wcale nie trzeba wpłacać 1 tys. miesięcznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki kombinatorki
Jezeli stac cie na 1.000 zl co miesiac na fundusz,to bedzie stac,zeby pozniej pomoc.Dla mnie to prowokacja:D Moje nie mialo zadnych funduszy,na studiach kupilismy mieszkanie,reszte musi zalatwic juz sama.Uwazam,ze wyksztalcenie i wlasny kat na strat jest wystarczający.Poza tym jestem ubezpieczona,gdyby cos mi sie stalo dziecku wpadnie pokaźna sumka;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli kogos na to stac - to niech odklada dziecku ile tam chce :P Ja od swoich rodzicow nie dostalam NIC - zlamanego grosza - i nie mam do nich o to pretensji. Do wszystkiego dojdziemy z mezem sami :P Jak kogos nie stac to niech dzieci sobie nie robi - stwierdzenie jak dla mnie niepotrzebne i bez serca dla tych co dzieci maja, a ciezko im. My jak staralismy sie o dziecko - maz zarabial 4,5tys miesiecznie i co? We wrzesniu zaszlam w ciaze, w listopadzie maz stracil prace i teraz zarabia 2tys. Mamy synka i pomimo tego, ze czasami jest nam naprawde ciezko - kochamy go i nieba mu przychylimy. Moge sobie nie kupic bluzki, a dziecko od nas dostanie co tylko chce!!! Nie odkladam mu na konto - bo w chwili obecnej poprostu nie mam z czego. Oczywiscie - chce odkladac, ale nie teraz. Najpierw musi nam sie polepszyc sytuacja finansowa. I ktos mi powie, ze rozmnazam sie bezmyslnie? Dlatego, ze sytuacja finansowa nam sie zmienila? Mam jedno dziecko i wlasnie przez zmieniona sytuacje nie planuje kolejnego. Pomimo tego, ze ciezko nam, kochamy synka i robimy wszystko, zeby on byl szczesliwy!!! I to jest dla nas priorytet, a nie odkladanie 1000zl miesiecznie dla niego - bo tyle teraz wynosi moja wyplata. Obecnie mieszkamy z moimi rodzicami, bo na kredyt nas nie stac i nie sadze, zebym przez to byla zla matka!!! Co zagwarantuje synkowi? Milosc, edukacje - nawet jakbym miala przyslowiowe flaki sobie wypruc, dobre wychowanie i pomoc w doroslym zyciu. Zagwarantuje mu to, ze go kocham, ze moze na mnie liczyc, ze ma we mnie oparcie. Moze nie bedzie mnie stac, zeby dac dziecku na 18 kupe kasy (moich rodzicow tez nie bylo na to stac), ale zawsze bedzie mnie stac, zeby okazac mu milosc (czego moi rodzice nigdy nie okazywali) i szacunek i zeby wychowac go na porzadnego, zaradnego i madrego czlowieka!!!! I moje dziecko nigdy nie uslyszy ode mnie, ze mnie nie stac! Bedzie chodzil na angielski, basen i wszystko inne co sobie wymarzy - bo razem z mezem przychylimy mu nieba. I nawet jesli nie bedzie nas stac, zeby na start kupic mu mieszkanie, samochod i wszystko inne, to mam nadzieje, ze nie bedzie mial do nas o to pretensji!!! Bo pieniadze raz sa, raz ich nie ma!!! A milosc rodzicow powinna byc zawsze i jak dla mnie to ona jest najwazniejsza!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie to jest dylemat, bo prawda jest taka, że jak człowiek do czegoś sam dojdzie to i dumny jest i lepiej szanuje. Moje dziecko dostatnie moja panieńska kawalerkę, za którą kredyt obecnie spłaca lokatorka i myśle, że to będzie świat i ludzie na początek. A o resztę będzie się musiało zatroszczyć samo, bo jak jest w życiu za lekko, to się człowiek rozwydrza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to sie nei robi dzieci
no ale dostanie kawalerkę to niemalo, a najgorzej smiesza mnie ci rodzice, co nawet wykształcenia nie sa w stanie dać, no ale mają po dwoje i więcej dzieci. \Zrobić to umieli i to kilkoro ale pomóc to już nie, dwie lewe ręce. Jak się nie umie dzieciom pomóc to po pierwsze nie robi się ich tyle, a jak sie zrobi to sie zapieprza na nie, a nie tylko ma sie rodziców do przyjemności łózkowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to sie nei robi dzieci-jestes niezle sfrustrowana baba :/ a jak masz zal do swoich rodzicow to im to powiedz a nie krzycz na forum :) albo sama zakasaj rekawy i sie dorob a nie marudz o pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o, odezwala sie myszsza
co się odzywasz, na którymś forum płakałaś, że nie masz na talerz zupy a pomimo tego rodzisz dziecko za dzieckiem, no nie powiem abyś była mądrą matka,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale co znaczy, że wykształcenia nie mogą dać? Wykształcenie trzeba samemu zdobywać, a nie rodzice dają chyba? I dzisiaj to są naprawdę grosze. Co drugi student dostaje stypendium socjalne i wielu naukowe- dziecko tez musi się starać. A jak dziecku nie chciało się uczyć i idzie na zaoczne to niech się samo utrzymuje. Dzisiaj może Ci się dobrze powodzić, "zrobisz dzieci", a za 15lat stracisz pracę, zachorujesz i co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojej niuni tez
ja dostaję co roku w pracy premię w wysokości ok 5tys zł i postanowiłam ją w całosci przeznaczyc na córkę, wpłacam co roku na jej konto, nie będzie tego wiele, jak skonczy 18 lat, będzie na studia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no nie zgodziłabym się, że wykształcenie to grosze. Ja za swoje zapłaciłam sama i to niemało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no sorry ale rodzice
ustawowo mają obowiązek utrzymywać dziecko które się uczy do 25 roku życia.... ...ja uważam że to oczywiste ze zapłacę za studia moich synów tak jak moi rodzice zapłacili za moje! jak dziecko chce dorabiać to bardzo dobrze- ale jakieś podstawy powinny być od rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla jednych grosze dla innych nie a i tak dzis wyksztalcenie ejst tylko dla siebie bo dla pracodawcy sie zwykle wcale nie liczy :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale zaoczne chyba? Wtedy raczej pracowałaś? Póki co w Pl jest darmowa edukacja, ale trzeba troszkę postarać się już w szkole średniej, aby się dostać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do 25 roku zycia?? hmm ciekawe.. myslalam ze ustawowo to jest obowiazek do 18 roku zycia, nigdzie eni pisze ze kazde dziecko musi sie uczyc po 18 roku zycia poza tym utrzymanie to co innego niz oplacenie studiow :) ktore w wiekszosci jeszcze dzis sa nieodplatne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no sorry ale rodzice
same studia może i są nieodpłatne- ale już książki -xera - dojazdy - czy stancja i wyżywienie w innym mieście - nie są darmowe - ja to rozumiem pod sformułowaniem "płacić za studia".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak minia zaoczne - nie rozumiem dlaczego taka złośliwa jesteś - skrzywdził Cię ktoś. Ja studiowałam i pracowałam, bo pomimo, że dostałam się na studia dzienne na Uniwersytet Warszawski, moi rodzice z przykrościa stwierdzili, że nie dadzą rady mnie utrzymać przez kolejne pięć lat. Dałam radę sama i jestem z tego dumna. Podyplomowe też mam - te sa zazwyczaj płatne - niepłatnych nie widziałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie - dojazdy, podreczniki, jakieś drobne opłaty, kieszonkowe dla niepracującego studenta, czesto mieszkanie trzeba wynając, ale wtedy i tak miesięczny do poruszania się po dużym mieście. Nie wszyscy Minia mieszkają w dużych miastach w pobliżu uniwersytetów. Moja koleżanka studiowała w Lublinie, choc jest spod Warszawy i jej matka żyły sobie wyprówała, żeby jej to zapewnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ksztalcic mozna sie przez cale zycie :) ja mam o tyle ok ze meiszkam w miescie uniwersyteckim i jesli moje dziecko zazyczy sobie studia w innym miescie to jego pech :) bedzie musialo sie tam samo utrzymac, ja mu moge zapewnic dach nad glowa, zarcie i ewent podreczniki i pomoce naukowe ale u mnie w domu :) ja studiowalam 2 kierunki i sama sobie za wszystko placilam a mieszkalam i jadlam wlasnie w domu ale tez nie dlugo bo na 3 roku dostalam kopa w d.. i musialam sobie jesczze mieszkanie wynajac i sie wyzywic :) co zaabwne wtedy bylo mi o wiele lepiej niz teraz, zarabialam 3 razy tyle co dzis mimo ze pracowalam dorywczo i na pol etatu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co złośliwego napisałam? Jeśli czymkolwiek Cię uraziłam, przepraszam. Stwierdziłam tylko fakt. Sama znam takie osoby, które miesiąc przed maturą ocknęły się, że chcą iść na medycynę. Chodzi mi o to, że trzeba dziecko wcześniej uświadamiać, jakie są możliwości. Ja za rok kończę drugi kierunek we wrocławiu i tak: - książki wszystkie w bibliotece, a poza tym teraz większość można ściągnąć z internetu - akademik do 350zł/mies. za pokój 3os.(koleżanka w pokoju 6 osobowym płaci około 250zł)- mieszkałam przez 4lata - bilet miesięczny 40zł ale akademik blisko uczelni w moim wypadku - jeśli chodzisz na wykłady kser nie potrzeba- sama tak robię i semestralnie płacę do 10zł maks za ksero wykładów, na których mnie nie było - żadnych opłat u mnie nie ściągali, jedynie ubezpieczenie około 30-50zł/ rok zależnie od wariantu Uważam, że na piwko rodzice dawać nie muszą. Ja ze swojej perspektywy na dwóch uczelniach w nie najtańszym mieście uważam, że studia wiele nie kosztują. Dochodzą stypendia socjale minimum 250zł/mies. przy dochodzie chyba 504zł/osobę. Pobierałam na Iroku, więc nie pamiętam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myszaaa ja też pracowałam mimo dwóch kierunków - widzę, że podobnie :) dało się naprawdę :) moje dziecko będzie miało łatwiej, bo kupiliśmy mieszkanie we wro i będzie miało obiady i mieszkanie zapewnione a dodam tylko, że wykupywalam przez te 4lata obiady za 100-15zł/mies. na stołówce, ale to zwracają ze styopendium

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minia - widzę, że młodziutka jesteś. A co jesz? I za ile. Taniej jest utrzymać dziecko w domu, przy wspólnych garach niż w akademiku. Nawet jak żyje skromnie. Juz wymieniłas opłat 400 zł, a na pewno coś tam się jeszcze trafia. Więc na pewno ok. 500 zł plus wyżywienie. Może Ci się to wydawać mało, ale to wcale malo nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mlody czlowiek ktory wie czego chce ma bardzo duzo sily na osiagniecie swoich celow wiec zawsze da rade, a to co jest super to to ze z czasem jest z siebie bardzo dumny, nabywa doswiadczenia zyciowego, zaradnosci i nic go nigdy nie zlamie :) ze mnie wiele kolezanek sie smialo jak na cwiczenia wchodzilam z ksiazkami i reklamowka ziemniakow albo podczas wykladu rozmawialam cichaczem z szefem przez tel a po latach, skonczylismy studia ja pracowalam dalej, wyszlam za maz a one siedzialy w domu i plakaly mamie na ramieniu ze pracy nie umieja znalezc :D no a mialo byc tak pieknie panie mgr prawa i wyladowaly w urzedach miejskich itp.. instytucjach za minimalna pensje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyli dziecko jest jedynym
sensem zycia i egzystencji tak? biedne moje bezsensowne zycie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakładając, że przy najwyższym (około 500zł/osobę) dochodzie dostawałam 250zł stypendium socjalnego plus zwrot za obiady musiałam dokładać tylko do akademika 100zł i to co na śniadanie i kolacje, więc niedużo. Biletu jak wspomniałam nie kupowałam. Pracowałam w kfc w weekendy i straciłam stypendium socjalne, bo zarabiałam na początek chyba 500zł/ miesięcznie za jakieś 6-7dni pracy, a potem podwyżki itp, więc dochód na stypendium był zbyt duży. Potem doszło naukowe aż 500zł-600zł. Wiem młoda jestem i życia dopiero poznaję, ale uważam, że jak ja dałam radę to moje dzieci też dadzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz mój przyszły szwagier ma gorszą sytuację, bo Jemu rodzice nic a nic nie pomagają i musi utrzymać się z socjalnego tylko. Daje radę i ma na piwo też :) Mi rodzice dawali 500zł/miesiąc, więc resztę miałam dla siebie. Na rozrywki czasu nie miałam, a stypendium i to, co zarobiłam to był niezły wkład własny w mieszkanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×