Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zośka1209

Śmierć pieska

Polecane posty

W czwartek umarł mój ukochany pies, owczarek niemiecki. Miał 14 lat (skończyłby we wrześniu), był schorowany, przygłuchy, ledwie chodził przez zwyrodnienie stawów - ale był, i widziałam, że się z tego cieszy. Zaczęło się nagle. Od 9 rano siedziałam z nim w ogrodzie pod drzewem, gdzie zawsze chłodził się w upalne dni, głaskałam go i płakałam kiedy wył z bólu. Czekałam na weterynarza, i widząc jak wyje, ledwie oddycha, nie może pić, wierci się nie mogąc znaleźć sobie miejsca ale leci na pysk bo nogi odmawiają mu posłuszeństwa, modliłam się żeby w końcu przyjechał lekarz i skrócił cierpienia mojego kochanego przyjaciela. Przyjechał po ponad dwóch, zbadał psa, stwierdził że problem jest w jamie brzusznej - piesek dostał leki, wet pobrał mu krew do badań i to wyniki następnego dnia miały zadecydować, czy da się jeszcze o pieska walczyć, czy pozostanie tylko skrócić jego cierpienie. Niestety, dwie godziny później patrzyłam już na ostatnie skurcze jego mięśni, kilka rozpaczliwych machnięć łap, i przerażona zdałam sobie sprawę, że mój Przyjaciel przebiegł już przez tęczowy most. Nie zdążyliśmy do weterynarza, żeby skrócić cierpienia pieska. Nie pamiętam czasów, kiedy Go ze mną nie było. Nagle nie kręci się po podwórku, nie obszczekuje przechodniów, nie goni kotów, nie rozkopuje ogródka, nie żebrze o mięsko czy biały serek, nie obgryza framug, nie wyje w nocy do księżyca, nie atakuje kosiarki czy odkurzacza. Chodzę po domu z myślą "czas nakarmić psa", i w tej samej sekundzie dociera do mnie, że nie ma już kogo karmić. Buda jest pusta, w ogrodzie głucho. Boli to strasznie, patrząc na reakcje mojej rodziny - bardziej niż powinno. Jak mam sobie z tym poradzić? O nowym psie nie myślę, nie w tym domu, nie w ciągu najbliższych lat. Miałabym wrażenie, że chcę nim zastąpić mojego kochanego pieska. Wiedziałam niby, że jest chory, ale ten atak nastąpił tak nagle... Pocieszam się tylko tym, że cierpiał tylko pół dnia, nie kilka tygodni. następnego dnia okazało się, że wyniki krwi miał tak kiepskie, że, cytując weterynarza, nie miał prawa przeżyć. Zresztą jak na dużego owczarka 14 lat to i tak rekord... Po prostu wątroba odmówiła mu posłuszeństwa. Bardzo za nim tęsknię. Musiałam się wygadać, a kto wie, może usłyszę tu coś, co pomoże mi poradzić sobie z tym bólem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przezroczysta_koszulka
przezylam podobnie, z kotem, zdechl mi na rekach w drodze do weterynarza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci współczuje. Mam nadzieje, że piesek juz został przywitany i ugoszczony w psiej krainie. Juz go na pewno nic nie boli i tylko wesoło sobie pomyka po błekitno- seledynowej łączce , pełnej kostek, gałązek do obgryzania i mnóstwem innych psich przyjaciół.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fdfssdfsfdsdfffsfsd
Moja kotka ma 15 lat - jest już ślepa. Mam ją praktycznie "całe życie" (mam 19 lat). Boję się tego momentu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suuuu
Autorko, a ile masz lat? Bardzo Ci współczuję. Ja pamiętam jak przeżywałam śmierć psa mojej cioci- urodził się w tym samym roku co ja. Kochałam tego psiaka bardzo- jak brata (głupio brzmi- wiem). Spędzałam z nim całe wakacje, ferie, każde święta i prawie każdy weekend. Odszedł w wieku 12 lat. Ma swój grobek w ogródku pod domem. Do tej pory jak tam przyjeżdżam to go głaskam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki wszystkim. Mam niecałe 20 lat, miałam równo 6 kiedy Mały się urodził :] Smutno tu bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki wszystkim. Mam niecałe 20 lat, miałam równo 6 kiedy Mały się urodził :] Smutno tu bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz to prawie każdy pies umiera na raka wątroby a to dlatego że ludzie leją na chwasty randap a psy op tym chodzą wąchają liżą łapy niestety na wsi też to stosują a to silna rakotwórcz trucizna dla ludzi też wystarczy że się. wdycha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×