Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość młoda mama lat 25

czy wychodzicie (i jak często) gdzieś bez swoich dzieci?

Polecane posty

Gość młoda mama lat 25

kino, imprezy, restauracja, znajomi...cokolwiek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda mama lat 25
moja ma 10mcy, chodzimy z mężem 1 na tydzień, czasem co 2tyg. do kina+coś zjeść (nie ma nas 3h) i raz na miesiąc, czasami rzadziej do pubu czy na jakąś tzw domówkę do znajomych (tak do północy np.). mama (młoda jeszcze osoba) bardzo chętnie zostaje, a potem słyszę niby żartem, niby serio: no widzisz, matka by chciała ciągle gdzieś bez ciebie latać:o...jak spotykam na mieście znajomych każdy pyta, a gdzie mała, ty tak sama? i tego typu teksty:o to co? jak już jest dziecko jest 24h dom+dziecko i nic poza tym? półtora roku byłam wyłączona z wszelkich spotkań, znajomości, imprez, chciałabym troszkę odżyć, wyrwać ię, tym bardziej, że mała przesypia od 21 do 7 rano, a w dzień jest grzeczna...no to nie mogę, bo czuję jakby było mi coś wypominane, wytykane, choć całe dnie jestem z dzieckiem, chodzę z nim na zakupy,basen,spacer,do urzędów,do koleżanek, no wszędzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda mama lat 25
wyrwać się*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tajasne
mamusi powiedz na tsaki tekst, ze tak, chcialabys gdzies pojsc bez dziecka, bo ne uwazasz ze najmądrzejsza rzecza jest targac ze soba dziecko do kina/restauracji/itd. a ludzie sie pytaja normalnie, odpowiadasz ze owszem, jestes sama, mała w domu z babcią. i koniec tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnbvchhh
ja zawsze biore dzieci ze soba na meliny i libacje alkoholowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karola29
Młody ma 2,5 roku i może 2 razy byliśmy gdzieś bez niego: raz w kinie a drugi raz w markecie. Babcie nie chcą zostawać więc siedzimy w domu, brakuje nam czasu tylko we dwoje ale co zrobić?... takie smutne życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no moj tez ma 2,5 roku i w sumie to nigdzie ebz niego nie chodzimy bo nie ma kto z nim zostac :/ czasami jedziemy w poludnei razem na zakupy jak maly w przedszkolu, no ale maz pracuje wiec... wieczorami jakies rozrywki czy cos to moze ze 2 razy do roku moj tata zostanie z malym to owszem ale to rzadkosc baaardzo rzadkosc :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój ma 9 miesięcy i jeszcze bez niego nigdzie nie wyszłam,taki z niego cycuś że jak nie ma mnie dłużej niż pół godziny płacze tak że aż się zanosi,czego nigdy nie robił i nie robi w mojej obecności.Więc nie wychodzę na długo bez niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychodzimy
mniej wiecej co tydzień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie na szczeście pomocni byli rodzice. Moje dzieci nawet tydzien u babci siedziały. Nigdy nie mieliśmy problemu z wyściem na miasto samemu. A odpoczynek od dzieci to dobra rzecz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynka szatynka
tak wychodze codziennie po zakupy :) bez malego hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Penie! Może nie tak często jak przed narodzinami, ale nadal sporo. Najczęściej robimy tak, że wychodzi jedno z nas a drugie zostaje z dzieckiem, zazwyczaj każde z nas wychodzi o 2-3 tygodnie. Rzadziej udaje nam się wyjść razem typowo na imprezę, wtedy na wieczór i noc musi wpaść ktoś z rodziny. Za to dość często wyskakujemy na godzinkę- dwie do restauracji czy mrożoną kawę- zwykle ktoś tą chwilę się Małym zgadza zaopiekować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynka szatynka
sorry, ale po chuj (że tak nie wiem czy wiesz,ale nie kada lubi takie zycie,mnie nigdy nie pociagaly zadne kluby itp. dla mnie to masowka jakas jest zawsze wolalam kameralne spotkania,wiec jesli Tobie takie zycie odpowiada to ok nie znaczy to wcale ze innej tez musi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ej no, masakra jakaś! 25 lat to nie jest już taka "młodość na dziecko". Poza tym można i mieć dziecko i się bawić (podróżować, spełniać pasje itp). Jedno drugiego wcale nie wyklucza! Poza tym niektórzy wolą dzieci od wszystkiego innego na świecie. I ich święte prawo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie pomyślałaś, że rodzina chce się zajmować swoim wnukiem/ siostrzeńcem (wstawi odpowiednie). I że sprawia im to przyjemność. Poza tym rodzina jest od tego, żeby się wspierać. I nie ma w tym nic złego, że raz ja zostaję z dzieckiem siostry a ona wyskoczy na pizzę, a raz ona weźmie moje a ja pójdę do kina?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno z lipca z jakiej
choinki się urwałaś? wiesz jak wygląda podróżowanie i spełnianie marzeń z dziećmi? :o może tylko z kolorowego czasopisma, co? powodzenia! :o a 25 lat to jest bardzo młody wiek. za młody na rozpłód. w tym wieku człowiek jest jeszcze sam dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno z lipca z jakiej
na kontakt, owszem, ale nie na opiekę krewnych nad dzieckiem - a to zasadnicza różnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno z lipca z jakiej
amen. i bez odbioru. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojjj, ktoś tu zwariował! I nie jest to nasza 25-latka założycielka ani dziewczyna z lipca! Także uważam, że rodzina powinna wspierać rodziców w opiece nad dzieckiem. U mnie też tak jest. Czasem brat męża i jego żona nam podrzucą dziecko i wyskoczą na imprezę- czasem my nasze im. Mój tata też uwielbia zostawać sam z wnukami i sam nas wywala, bo przy nas nie może tak z nimi szaleć jak chce. A gdzie problem z podróżą?! Jeździmy z dwójką synów na wakacje i ferie- zawsze wypoczywamy i świetnie się bawimy. Mąż trenuje karate, ja tańczę i chodzę na anglika. Wzięliśmy ślub mając po 20 lat, pierwszego syna urodziłam mając 23. I uważamy, że to późno! 25 lat to może nie za późno, ale odpowiednio na dziecko!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty sorry
dlaczego układasz innym życie? myslisz że jesteś taka do przodu bo nie skorzystasz z pomocy rodziny? masz jedna dobra receptę dla kazdego ? phi wielopoziomowe kluby dla gównarzerii - tez mi cud miód dla którego nie warto miec dzieci :D sorry - ale moim zdaniem właśnie rodzina jest po to aby sobie pomagać - ja zaworze mamę do lekarza- robie jej zakupy - ona mi popilnuje dziecka od czasu do czasu - co w tym złego? ...tak samo biore często do siebie dzieci kuzynek czy szwagrów - a oni czasem "wykorzystują" ten moment na poimprezowanie - ja im wcale nie mam tego za złe - bo chce miec dobry kontakt z dzieciakami w rodzinie - nie zeby mnie tylko z okazji wesel i pogrzebów widywały :P a oni odwdzięcza sie tym samym .... ...czyli suma sumarum dzięki dobrym kontaktom z rodzina- mam znacznie więcej czasu dla siebie i nie musiłam rezygnować z założenia rodziny z powodu zbyt duzych wyrzeczeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no,. dobra, Dziewczyny, gadamy z kimś, kto twierdzi, że "25 lat to za młody wiek na ROZPŁÓD", wobec czego uważam, że nie ma sensu tłumaczenie znerwicowanej babie o o chodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arlyna
Rodzina nie ma takiego obowiązku. Cóż, za socjalistyczne przekonania. Dajcie rodzicom żyć i pocieszyć się jeszcze ledwie odzyskaną wolnością. W końcu nie wiadomo jak wiele czasu im jeszcze zostało. Życie nie polega wyłącznie na pracy, kochane, raczej powinnyście zachęcać rodziców do jak najczęstszych wyjazdów, weekendów w plenerze, wczasów, sanatoriów, whatsoever.. Nie obarczajcie ich nadprogramowymi obowiązkami. Bo niby w imię czego to robicie? Tradycji? W takim układzie, radze wam się mocno zastanowić w czyje interesy ona godzi? Prawda jest taka, że robicie to w imię własnej wygody tyle. Apeluję do was jako osoba która żyje na tym świecie lat przeszło 40: nie wyciągajcie rąk do rodziców o przysługi i środki materialne, oni już tyle w życiu wam dali, że naprawdę przyszła najwyższa pora zaproponować taką pomoc im. Zachęcajcie ich do przyjemnych form aktywności, do cieszenia się życiem i odpoczynku. Wy jesteście młodzi i nie widzicie problemu, ale z wiekiem zaczniecie odczuwać zmęczenie codzienną gonitwą i może wówczas będzie wam łatwiej zrozumieć ich dzisiejsze położenie. Starszym ludziom czasem głupio odmówić, ale dają subtelne, niby uprzejme sygnały, że mają dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty sorry
tak zapewne telefony z prośba 'kiedy przywieziecie znów małego" są takim sygnałem.... ...cóz nie każdy jest zgnuśniałym zgredem który zycie uważa za ciężki obowiązek i mysli tylko o swojej dupie - niektórzy po prostu się życiem cieszą - tym co mają - rodziną i kochają swoje wnuki chrześniaków - siostrzeńców itd :P ps ja uwazam że dojrzały do dziecka jest ten kto nie widzi problemu w zabraniu go na wczasy czy do restauracji - a nawet ta myśl sprawia mu radość.... ....gdyż żadne dziecko nie pcha sie samo na świat i nie wymaga żeby jego mamuśka się umartwiała z powodu jego istnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arlyna
Aha, i nie zapominajcie przy tym, że punkt widzenia zależy od punktu ..no wiecie. :) Jeżeli ktoś wychował się w rodzinie w której od pokoleń dominował schemat wczesnego ożenku, zamążpójścia, wczesnego zakładania rodziny, wczesnego pójścia do pracy, ewentualnie późniejsze podjęcie jakiejś edukacji itd., to taka kolej rzeczy jest dla nich czymś naturalnym. Natomiast dla dzieci z rodzin, gdzie długie lata się uczy, potem walczy o dobrze płatną posadę, bawi, jeździ po świecie, a rodzinę zakłada po 30 albo i później, wasze życie będzie nie zrozumiałe, bo oceniane przez pryzmat własnych standardów i systemu wartości. Dlatego też nie można tu mówić o odpowiednim wieku na rodzicielstwo, bo przez różne grupy społeczne będzie on inaczej postrzegany. Dla jednych jest to 20+, dla innych 30+ i każda ze stron będzie broniła swoich racji jak lwice. Middle ground: wzajemna akceptacja, dziewczyny ..akceptacja i tyle. :) Nie ma innej recepty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty sorry
nie sadze aby w dużej rodzinie w dzisiejszych czasach - był w stanie się utrzymać jakis jeden schemat dotyczacy zakładania rodziny - po prostu zbyt dużo bodźców i czynników pośrednich.... ....za to ja często zauważam zawiść ze strony tych co wybrali taką żmudna droge pod górkę - w stylu cieki kierunek studiów- długie zdobywanie uprawnień itp stosunku do tych którym się udało bez tak wielkiego wysiłku np otwierajac własną działalność i którzy tym samym mogą sobie pozwolić na dzieci i rodzinę wcześniej.. także zgadza się więcej tolerancji - wszystko ma swoje + i - i niestety trzeba sie z tym pogodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My z Mezem prawie nigdzie nie wychodzimy bo jetsesmy domatorami i lubimy wlasne towarzystwo. Tak jak np dzisiaj ... zrobilam kurczaka w piekarniku i przed chwilka go zjedlismy gawedzac sobie milo :) Czasem ale to naparwde rzadko idziemy ro restauracji safir w "europie" bo tam dobre jedzenie serwuja (oboje jestesmy smakoszami) A wiec moja Mam a sie zajmuje Bartkiem jak my mamy cos do zalatwienia. Moze zostac z nim nawet caly dzien. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przepraszam ze sie wtrace
Sama mam mlodo dziecko z wpadki, ale nie zgodze sie z bajkowym wyobrazeniem mlodej rodziny 'ty sorry'. Wiesz co, piszesz moze o jakims gownianym malym procencie, bo niewielu ludziom udaje sie utrzymac biznes i nie umoczyc kasy. Pozatym najczesciej zeby go w ogole ruszyc musza wziac kase od rodziny, a po trzecie najczesciej takie mlode rodziny zyja na garnku mamusi i tatusia i taka jest ich rzeczywistosc. Troche cie fantazja poniosla. Ja nie osiagnelam tak wiele i jestem taka jak ty, ale nie palam jakas straszna zawiscia w stosunku do tych ktorzy sie latami ucza i ciezko pracuja zeby sie utrzymac na takim SGH itp. Nie wiem dlaczego muslisz ze wiekszosc z nich wybiera cienkie kierunki a potem niz z tego niema. Co za bzdura. Prawda jest taka, ze mlody dorobkiewicz, bez papierow i wiedzy, ktoremu fuksem i czesto dzieki rodzinie interes wypalil, nigdy nie bedzie mial tak wiele, jak ten ktory ma widze i doswiadczenie wyniesione z ogromnych korporacji. Zazdrosc i niespelnienie przez ciebie przemawia i tyle. Ja kocham swoje dziecko i lubie byc mama, ale nie lubie jak ktos robi smrod. Nie uwazam, ze znalazlysmy sie w wymarzonej sytuacji, bo macierzynstwa nie da sie z wieloma rzeczami pogodzic. Nie kazdy ma grzeczne dziecko i nie kazdy nie ma z nim problemow. Podroze z moim sa utrapieniem (nie lubi obcych, czesto sie zanosi i cierpi na chorobe lokomocyjna), wiec siedzimy w domu. Owszem, tez czasmi miewam rozterki i chce mi sie to wsztko rzucic i gdzies wyjechac. Czasami placze za stracona wolnoscia, mlodoscia, lekam sie odpowiedzailnosci, ale trzyma mnie dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana ciocia
jeju, jak to dobrze, że moja siostra nie czyta forów, bo jeszcze by mi dziecko zabrała! Od kiedy urodziła 3,5 roku temu (ja miałam wtedy 16 lat) jestem w jej synku zakochana! Od początku dążyłam do opieki i zabawy z nim. Uwielbiam mojego siostrzeńca, chętnie zabieram go w różne miejsca (a wtedy siostra łazi, gdzie chce) albo jadę do siostry i wtedy zajmuję się nim przez wieczór i śpię u niej, a ona gdzieś idzie. Zwykle inicjatywa wychodzi ode mnie. Po prostu- opieka nad dzieckiem daje mi frajdę! I co, może moja siostra ma mi zabronić kontaktu, bo mnie "obciąża"?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×