Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

Do F*: szukałem, sprawdzałem wszystko po kolei. W domu dzieciństwa nie widziałem szczęścia, nie widzialem go w rodzinach kolegów i koleżanek. Stalem smutno przed oknem, patrzyłem w dal i wyobrazałem sobie, że gdzieś daleko jest szczęśliwy świat, choć nie dla mnie. Dorastałem i szukałem. Nie widziałem jednak szczęśliwych ludzi, zadowolonych tak, ale nie spełnionych, nie takich, którzy byliby szczęsliwi. Nie rozumiałem świata, w którym nie ma szczęścia i nie widać go w zasięgu wzroku. Pytałem się więc: po co, po co jest ten swiat? Po to by ludzie byli nieszczęśliwi? Albo by udawali szczęście (takich widziałem wielu, takich co udają, nawet sami przed sobą, że są szczęśliwi) Po drodze próbowalem różnych rzeczy, różnych sposbów życia, etc., odnosiłem sukcesy. Nic nie dawało szczęścia. Zadowolenie tak, mniej czy bardziej krótkotrwałe spełnienie tak, ale nie trwające szczęście. A cóż jest warta satysfakcja, gdy już minie, cóż jest warte zadowolenie z zprzeszłosci? Gdy już ich nie ma , nic nie są warte. Szedłem długo za glosem ego. Gdy coś nie dawało mi zadowolenia, zmieniałem to. Znajdowałem nowe zadowolenie, nowe radości. Ale zadowolenie zawsze mijalo, przygasało, więdło, znikało. A była we mnie jedna stała potrzeba, by w końcu być szczęsliwym, caly czas. Patrzylem na to co robię, jak krzywdzę innych, spełniając się w swoim zadowoleniu, albo jak innym daję radość, ale tez taką, która mija. I wszystko układało się dobrze. Ale patrzyłem i mówiłem sobie: to wszystko? To całe życie to właśnie po to? Ciągła gonitwa za czymś co mija, potem starość i śmierć? Chwile radości, które mijają i masę pracy, obowiązków, trudu, planowania? To po to to wszystko? Nie wierzylem, że to o to chodzi. Najbardziej zbliżałem się do prawdziwego szczęscia w miłości. Ale mijała. To jest miłość? To też tylko masę obowiazków i poświęcenia i trochę szczęścia. Jednak to miłość była i jest moją gwiazdą przewodnią. Droga moich poszukiwań, to także, a raczej przede wszystkim, droga do odkrycia i zrozumienia milości. Patrzylem. I pojawiały się znaki. Wglądy, czym jest prawdziwa miłość, szczęście. I widziałem, z poczatku niewyraźnie, mętnie, jak przez grubą zaslone, że sam odcinam się od szczęścia,ciągle szukając go tam, gdzie go nie ma. Dużo czytalem, sprawdzałem. W filozofii, religii. NIc nie było przekonywujące całkowicie, ale pojawialy się zdania, myśli, które wskazywały drogę. I powoli pojawiało się zrozumienie. Jestem umysłem, niematerialnym bytem. I opakowuję ten byt, swoją samoświadomość, w rzeczy sprawy, które powodują, że tracę samoświadomość. Wydaje mi się, że jestem rolą społeczną, zawodową czy płciową, którą odgrywam. Ale te role, to właśnie gonienie króliczka. One zasłaniają mnie samego. I innych. Nie dają szcześcia. Zacząłem rozumieć, że wolność od schematów, ról, że czysty, samoswiadomy siebie umysł jest tym co jest i to jest stan, który daje szczęscie. Czy tez jest warunkiem wstepnym szczęścia, rozpoznania innych jako takich samych jak ja bytów, całkowicie mi równych, i kochanie ich nie za to co robią, jak się zachowują, ale za to, że są. I pojawiająca się świadomość, że szczęście będzie wtedy, gdy to będzie wieczne, a nie przemijające. Jak mogę być szczęsliwy, kochając kogoś, kto wiem, że bedzie się starzał, cierpiał i umrze? Kochając kogoś i mając te świadomość, jestem nieszczęśliwy. I powoli zaczęły otwierać się klapki, furtki, bramy..... Jeśli będziesz szukał, jeśli nie zadowolisz sie namiastkami, jesli będziesz uczciwie patrzył w siebie, to znajdziesz. NIe oszukuj się tylko. Samooszustwo to nasz największy, absolutnie największy i w zasadzie jedyny wróg. Gdy ulegamy powszechnym sądom, opiniom, schematom, że zycie ma wyglądać tak i tak, gdy poddajemy sie temu, w głębi siebie czując, że to nie to, ze nie o to nam chodziło, to w tym momencie kładziemy samych siebie do trumny. Uczciwość wobec samego siebie i determinacja w poszukiwaniu zawiodą Cię tam gdzie masz być, tam gdzie jest Twoje miejsce, tam gdzie będziesz szczęśliwy. Ekstrakt Bog 100% ma jeszcze jedną właściwość, wie kto Go szuka i pomaga znaleźć drogę do Siebie. I pytaj się o co chcesz, pamietając, że to Ty idziesz swoją drogą i nikt nie pójdzie nią za Ciebie. Choć wszyscy mamy i tu wybór. Mozemy wzajemnie sobie przeszkadzać w tej drodze, albo wzajemnie pomagać. Gdy będziemy sobie pomagać, to w końcu to bedzie nasza, jedna, wspólna droga, a my staniemy sie jednością :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do podajta jakies lektury: podałem w poście wczorajszym z 19.28. De Mello jest tez bardzo dobry, na poczatek dużo lepszy nawet. Poszukaj w księgarniach, nawet, czy lepiej internetowych. W dziale duchowość, religia, rozwój, świadomość. Duuuuużo jest bezsensownych rzeczy, ale też sporo takich, które moga wprowadzić Cię na ścieżkę. Coś znajdziesz dla siebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podświadomość
Dziękuje za odpowiedź..staram sie uważnie rozumieć sens tego co napisałeś.Czy możesz napisać jaka medytacja może być dobra dla znerwicowanej osóbki jaką jestem? Znaczy w sensie przykładowym na początek np.siadam i co dalej..heh niechciałabym trafić na metody przed którymi sam ostrzegasz,więc jeśli tak roboczo na początek mógłbyś mi napisac byłabym wdzięczna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Ashka: jak można chcieć przestrzegać praw, których się nie rozumie? Tylko wskutek strachu i lęku. Ale to czyniłoby nas niewolnikami, a Bóg nie stwarza niewolników. To właśnie zrozumienie daje pewność drogi, czyni wiarę calkowitą, cel jasnym i osiągalnym. Jesli nie rozumiesz praw, ktorych masz przestrzegać, to nie rozumiesz też celu, do ktorego zmierzasz. Jaki to ma sens? Rozumieć prawa - to nie oznacza ich interpretowania. To właśnie przez takie gadanie: idźcie za mną i przestrzegajcie praw, nawet jeśli ich nie rozumiecie, pustoszeją i bedą pustoszeć kościoły (i w sumie dobrze). To takie samo bezsensowne jak mówienie, nie wiem czym jest zło i dlaczego istnieje, ale Bóg jest dobry. Kto rozsądny jest w stanie isć za takim pustosłowiem? Chcesz powtarzać religijne przyśpiewki, czy dać ludziom szczęście? Nawalasz się Bóg 100%? Najpierw zażyj, doświadcz, a potem mów. Może myslisz, że zażywasz, ale zapewniam Cię, że to mafijne podróby :) Po zażyciu 100% Bóg nie masz wątpliwosci, że religia jest w 3/4 opętana ideami, które nie pozwalają na dobrą, czystą destylację :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do podświadomość: calkowicie najprostsze, ale często bardzo dobre na początek. 1. Medytacja na oddech, siadasz wyciszasz się i koncentrujesz na oddechu, wdech, wydech, wdech, wydech. Chodzi o to by być cały czas świadomym oddechu. Często, prawie zawsze na początku tak jest, że gubisz świadomosć oddychania, pojawiają sie różne mysli, za którymi umysł podąża, i zapomina sie o "patrzeniu" na oddychanie. Przypominasz sobie i znów masz świadomość: wdech, wydech, wdech, wydech. I patrzysz jak Twój umysł plącze się w myslach i wraca do zadania. Ćwiczysz tak i skupienie umysłu i obserwatora. 2. To samo możesz robić licząc do 10. i potem znów do 10, i tak cały czas i patrzysz na umysł, ile razy rozprasza się, zapomina o liczeniu, albo liczy do 100, etc. Tak samo - ćwiczysz skupienie umysłu i obserwatora. Gdy pojawiają się mysli, nie walcz z nimi, bądź ich swiadoma, bądź świadoma ich przepływania, znikania, i cały czas staraj się pamiętać o oddechu lub liczeniu. Bądź systematyczna. Zobaczysz jak umysł wycisza się. Z czasem poczujesz "przestrzeń" umysłu i zaczniesz czuć, że jest nieskończona. Zobaczysz jak w tej przestrzeni mogą wirować mysli, emocje i poczujesz, że one nie są Tobą, że one są efemeryczne jak liście na wietrze. Poczujesz, że Ty to ta nieskończona "przestrzeń" umysłu. Odczujesz tez, że jest ona wieczna, że Ty jestes wieczna. Poczujesz jak czysty i radosny jest ten stan prawdziwych nas. I poczujesz jak bardzo chciałabyś być w tym stanie razem z innymi, spotykać się z innymi w tej czystej, niewinnej, szczęśliwej doskonałej, przestrzeni Umysłu. Ale bądź cierpliwa. Tego też nauczy Cię medytacja: cierpliwości. Czasami na początku pojawia się wielka frustracja, bo człowiek widzi jaki ma rozproszony umysł i tygodniami dochodzi do jakichś minimalnych postepów. Nie przejmuj, się to jest najczęstsze. Bądź wytrwała. A gdy zniechęcisz się do medytacji, to tez jest normalne. Poknuj zniechęcenie i wracaj do swego celu, nawet 1000 razy. Albo szukaj innej drogi, ale szukaj... Może być tak, że te formy medytacji nie będą Ci odpowiadać. Albo, czasem i tak bywa przy zadaniowym umyśle, że będziesz odpowiednio skoncentrowana, ale nie będziesz czuła, że coś z tego wynika. Możesz poszukać też jakichś kursów. Tylko najlepiej (tak piszę, ale pamiętaj to w Tobie, a nie we mnie jest odpowiedź co jest dla Ciebie najlepsze) wtedy zapisać się na kurs medytacji, która nie jest związana z żadną religią, która uczy po prostu wyciszania umysłu, świadomości tego co się w nim dzieje, obserwatora. Wierz w siebie. To w Tobie jest i czeka na odkrycie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuzguwu
Wg ciebie jaki jest cel naszego życia? Co jest w życiu najważniejsze? Co należy czynić aby było jak najlepiej w następnym życiu? Myśle że to co odczuwasz podczas tej destylacji to tylko zalążek tego co można odczuwać po śmierci. Czy nie wydaje ci się że jest to raczej nie stosowne porównywać Wiekuistego, tak potężne i doskonałe istnienie do jakiegoś narkotyku? Nie możesz odczuć 100% Boga tu na Ziemii bo byś tego nie wytrzymał, dusza musi być nieskazitelna aby mogła oglądać Boga i odczuwać Jego promienie miłości. Tak więc to co odczuwasz to nie jest raczej Bóg tylko jakiegoś rodzaju połączenie ze wszechświatem i jego harmonią lub stan duszy bez ciała i jego pożądliwości. Tak mi się wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do kuzguwu: celem życia nie jest następne zycie. Następne życie, jeśli będzie, będzie wynikiem braku przebudzenia. Życie w ciele to stan zawężonej świadomości. W stosunku do stanu normalnej świadomości, jest to stan chorobowy. Czy choroba ma cel? Nie, celem naszym jest wyzdrowienie. Nie jestem przebudzony. Jestem budzącym się. Doskonałe i ostateczne przebudzenie odbywa się przez budzenie innych. Dlaczego? Bo normalny stan umysłu, w domu, to stan całkowitego dzielenia się, to stan calkowitej jedności. Życie w ciele, to zaprzeczenie jedności. Budzenie się, to przypominanie sobie jedności. Ze świata fizycznego do jedności umysłu droga wiedzie od stanu ego, poprzez dzielenie się z innymi przebudzeniem i postrzeganie w innych siebie samego i doskonałej rowności wszystkich bytów. Oświecenie jest w istocie dzieleniem sie. Czym mozna się dzielić? Nie rzeczami, nie ciałem, bo one nie są realne. Można dzielić się ideami i miłością. Z punktu widzenia ostatecznej i jedynej rzeczywistości tylko miłość jest rzeczywista, a ona jest w istocie ideą, nie ma fizycznego bytu. Jest niefizycznem stanem niematerialnego umysłu. Ostateczne poznanie Boga i nas samych nastąpi gdy przebudzimy się wszyscy i rozpoznamy naszą całkowitą jedność - jedność nas wszystkich i naszą jedność z Bogiem. Nie jest niestosowne porównywanie Boga do czegokolwiek, jeśli celem jest przebudzenie. W istocie żadne porównanie nie jest celne, ani prawidłowe, gdyż Bóg przekracza wszystko co jest w tym świecie, czy co może być wyobrazone. Tak jak nieskończoność przekracza wszystko co jest skończone, tak jak nieskończoność nie może być zobrazowana czymkolwiek co jest skończone. Odczuć Boga mozna tu na ziemi, bo ziemia nie jest realna, a Bóg jest wszystkim we wszystkim. Dusza jest nieskazitelna. Jej skalania to iluzje, która ona sama śni o sobie. Przebudzenie się to koniec snów o niedoskonałości duszy i rozpoznanie przez nią swego wiecznego doskonałegbo stanu. Nie można nie wytrzymać Boga. On jest dobrem i miłością. Gdy lękamy się, to w istocie lękamy się samych siebie i naszych szalonych pomysłów na życie w odzielenieu od Boga i wiecznego, całkowitego szczęścia. Projektujemy ten lęk na Boga i potem może nam się wydawać, że można byłoby Go nie wytrzymać. Myślimy tak także z tego powodu, że boimy sie utraty tego co wydaje się, że mamy - czyli życia tu na ziemi i jego atrybutów. Zapomnieliśmy Rzeczywistość i wydaje się nam, że mamy życie tutaj. Powstaje więc wrażenie, że jak je stracimy to stracimy wszystko, a Bóg jest jedną wielką niewiadomą (skoro Go nie pamiętamy). W istocie mając to żcyie tracimy nieskończoność. Lęk przed Bogiem to jeden z fundamentów naszego szaleństwa, mocno wszczepiany niemal przez wszystkie religie (dlatego religie są na ogół wrogiem Boga, wszczepiają lęk przed Tym, który jest naszym celem, bezpieczeństwem i schronieniem). NIe ma znaczenie jak ustawimy to co odczuwam na skali oświecenia. Nie mogę i nie chcę odczuwać Boga sam dla siebie. Po pierwsze byłoby to sprzeczne z myśleniem i Wolą Boga. Po drugie jak mógłbym chcieć to odczuwać dla siebie, pozostawiająć bez zbawienia, istoty które są pogrązone we śnie, a które kocham? Jak mógłbym chcieć czy choćby dopuszczać by ktokolwiek nie wrócił do domu szczęścia i miłości i by pozostał w świecie okrutnych snów o śmierci, samotności, chorobach, etc.? Jeśli kochasz i rozumiesz Boga, to chcesz by każdy Go doświadczał, bo chcesz by każdy doświadczał szczęścia. Twoim zadaniem, jak i moim, jest więc szerzyć przypominanie sobie Boga. Nie przez religie. Poprzez szerzenie i wyjaśnianie ideii jaką jest Bóg (Idei, która została całkowicie wykoślawiona przez religie, wypaczona w swe przeciwieństwo), poprzez widzenie równości wszystkich i całkowite akcpetowanie ludzi, których spotykamy na naszej drodze, porzez radość i uśmiech, poprzez miłowanie wszystkich. To jest celem, o który pytasz się w pierwszym zdaniu swego postu. Musimy nauczyć się widzieć w innych prawdę, którą są, poza iluzjami. Gdy zobaczymy ją w nich, oni sobie przypomną siebie i tak wszyscy przypomnimy sobie Kim jesteśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podświadomość
:) dziękuje postaram się zacząć moją przygode z medytacją.Mam nadzieje że doprowadzi mnie tam gdzie Ciebie...Ciesze się że piszesz to daje mi do myślenia(choć przyznam że wcześniej miałam podobne odczucia co do tego wszystkiego) pisz jak najwięcej dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autora topiku..
postaraj sie pisac berdziej zrozumiale...tzn..chodzi o osoby nie majace do czynienia z tematem..moze ci mniej swiadomi skorzystaja bo piszesz bynajmniej interesujaco pytanko..w jakiej religii zostales wychowany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budzac się
😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuzguwu
Czyli chcesz powiedzieć że ten kto się nie przebudzi z letargu w tym życiu to po prostu będzie tak długo reinkarnował aż w końcu osiągnie doskonałość? A co myślisz o piekle, czyśćcu, o Sądzie ostatecznym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuzguwu
I jeszcze jedno pytanie: Jak rozumiesz Księgę Rodzaju. To wszystko o Adamie i Ewie i drzewie poznania dobra i zła, bo od tego wszystko się zaczeło. Jak myślisz co było wcześniej, dlaczego tak się musiało stać że zjedliśmy to jabłko? Dlaczego Bóg pozwolił szatanowi aby nas kusił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) Podświadomość - powodzenia :) Choć jest ono gwarantowane, jeśli wykażesz się determinacją :) Mój dom nie był zbyt religijny. Występowały rytualne elementy tradycji katolickiej (święta, chrzty, etc.). Religijna była nieco dalsza rodzina. I tak zostało - nie jestem religijny. Do kuzguwu: tak - są dwa stany - przebudzenie i sen, czyli jeśli nie przebudzisz się, to śnisz. Można nazwać reinakarnacją przechodzenie ze snu do snu. Choć spójrz na to też tak: gdy budzisz się ze zwykłego snu, a śniłeś trzy bardzo różne sny, to nie myślisz o tych trzech snach jako o reinkarnacjach :) Piekło nie istnieje. Piekło to stan umysłu, ktory nie poznaje siebie. Piekło jest tutaj, bo jak nazwać to co przeżywają ludzie torturowani, co dzieje się na wojnach, ludzie poddani wszelkiego rodzaju przemocy, samotni, cierpiący na różne straszne choroby? To jest piekło. Piekłem jest także stan wiecznego niespełnienia, to że szukasz i nie znajdujesz. Znajdujesz, ale to co znalazłeś, za chwilę traci swą wartość, przestaje być tak bardzo cenne, aż w końcu rozpływa sie w nicości. Pieklem jest stan wiecznego martwienia się (ma to np. każdy rodzic, ale nie tylko).Czyli typowe ziemskie stany. Potrzebujemy jeszcze gorszego piekła, niż to co tutaj mamy? Straszenie piekłem, może kiedyś miało sens (choć i w to wątpię). Miłość wyprowadza ze snu, a nienawiść i to co nazywamy złem, czyli krzywdzenie innych i siebie, pogłębia sen. Może kiedyś pojawił się motyw straszenia piekłem, by proste umysły nie pogrążały się jeszcze głębiej we śnie. Ale te czasy minęły. Jeśli zaś wierzysz w Boga, to pomyśl w najprostszy sposób: jak doskonały, wszechmocny i miłujący Stwórca mógłby wymyslić piekło? Jak mógłby skazać na nie dzieło swej kreacji? To niemożliwe. Miłość nie tylko nikogo nie jest w stanie skazać na piekło, ale nie jest w stanie w ogóle o nim myśleć. Pomyśl choćby o ziemskiej miłości matki do dziecka. Jaka matka skazałaby, choćby wyrodne dziecko, na piekło? Żadna. Czy mógłby to uczynić Bóg, którego miłość przewyższa nieskończenie każdą ziemską miłość? Bog, który jest wszechmocnym rodzicem? To niemozliwe. Wiara w karzącego, osądzającego Boga, to bardzo sprytne zagranie ego. W ten sposób ludzie boją się Go. A On jest czystą miłością, lęk przed nim jest kompletnym absurdem. Zobaczenie tego powoduje, że Bóg staje się Kimś najbardziej pożądanym. Nie można bać się czystej, doskonałej miłości, nieskończenie czułej, troskliwej, radosnej. My wszyscy najbardziej na swiecie chcemy właśnie takiej czystej, krystalicznej miłości, którą daje Bóg. Wszyscy za tym tęsknimy. Tęsknimy niewyobrażalnie. Straszenie Bogiem jest więc okrutnym zagraniem, byśmy bali się tego za czym najbardziej tęsknimy. Nie ma szatana. Szatan to nasze własne odwrócenie się od Boga, to myśl o byciu lepszym i pierwszym, to ego. NIe ma żadnego innego diabła. Księga rodzaju to symboliczny obraz upadku - czyli śnienia o świecie bez Boga. W świecie stworzonym przez Boga nie ma zła, bo Bóg stwarza tylko dobro, piękno i doskonałość. Gdy odwracamy się od Boga stwarzamy dualistyczny świat snu. Dualistyczny, czyli taki, w którym wszystko opiera się na przeciwieństwach i wiecznej oscylacji pomiędzy nimi. Plus - minus, dobre - złe, ładne - brzydkie, wysokie - niskie, smutne - radosne, itd. To stwarza świat formy, świat materialny z niezliczoną, nieskończoną ilością szczegółów, problemów, itd. Dzięki dualizmowi, istnieniu niemal nieskończonej liczby par przeciwieństw, świat snu wydaje sie być niezwykle, niesamowicie skomplikowany. To służy temu by zapomnieć o Domu, o Bogu, by zagubić się w labiryncie świata snu. To oznacza poznanie dobra i zła, poznanie związane z upadkiem. W istocie nie jest to poznanie. To jest zapomnienie poznania. Poznanie jest wtedy gdy poznajemy samych siebie i Boga, i nasz dom, nieskończoność i wieczność. Oczywiście ego wszystko odwraca i zapadnięcie w sen nazwane zostało poznaniem:) Dlaczego Bóg pozwolił by powstały w nas mysli, które sprowadziły na nas sen? (tak przetworzę Twoje pytanie). Bóg uczynił nas całkowicie wolnymi. Wolny umysł może myśleć co chce. Bóg nie może tego zabronić, bo zabrałby wolność, którą dał. Nie może tego zrobić, bo jako doskonały jest doskonale konsekwentny. Nie zmienia, jak my, swych decyzji. Ale umysł w każdej chwili może zmienić swe myślenie. I może sobie przypomnieć Boga i obudzić się. Bóg pomaga w tym :) Milego dnia:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zobaczcie egzorcyzmy
Wtedy powieceie czy nie ma szatana. Egzorcyzmy Anneliese Michel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekooomankaa
A jednak zwycięża nas nasze ciało i świat. Bo 'musisz iść do sklepu aby kupić jedzenie" bo "musisz pracować aby zarobić na to jedzenie" bo to bo tamto Świat można nazwać iluzją, na drodze wędrówki naszej duszy, która ma się leczyć w tym świecie. A jednak tak nie jest. Stwarzamy świat brutalny. By nie zwariować możemy uciec do medytacji, wyciszenia, byciu w typie obserwatora, kontrolowaniu uczuć, coś al'a Dexter z serialu ;) Ale niestety póki tu jesteśmy nie uciekniemy od schematu. Nikt nie odważy się uciec tam gdzie natura żyje własnym życiem. Sami obecnie siedzicie przy komputerach czy innych "typowo światowych rzeczy". Rytm życia narzuca nam cholerny świat. Ucz się by mieć pracę, pracuj by mieć kasę, miej kasę aby żyć i realizować jakąś tam wolność od trosk. Inaczej można się utopić w problemach. I planujemy, i kołujemy schemat dalej. Te korzenie w świecie nie znikną póki żyjemy. Jedynie po śmierci dusza przejdzie do dalszej wędrówki i miejmy nadzieje, że będzie uleczona i nie zaplącze się znów w świecie jak ten.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piekło ziemi
Dzisiaj, w XX wieku nie ma ludzi opętanych przez szatana. Szatan - to bajka! To opowieści dla małych dzieci, to dobre dla ludzi starszych, wierzących w Boga i bojących się kary wiecznej. Kto by się odważył w XX wieku mówić o szatanie? To przecież takie śmieszne. Ludzie - nie ośmieszajcie się! To bzdura! Dzisiaj szatana nie ma! - Ci, którzy wywołali to piekło - to ludzie, przecież nie opętani przez szatana!? Ci, którzy palili żywcem młodych Polaków i młode Polki, rzucając ich w piec krematoryjny i śmiejąc się, jak ciała ich drgają w konwulsjach konania to przecież ludzie nie opętani przez szatana!? - Ci, co w komorach gazowych truli miliony ludzi niewinnych: mężczyzn i kobiety, starców i dzieci, potem jeszcze przez okienka w drzwiach komór gazowych zaglądali, jak oni konają, nawet robili zdjęcia i nakręcali filmy, śmiejąc się z ich wykrzywionych twarzy i powykręcanych ciał - to nie ludzie opętani przez szatana!? - Ci, którzy wydarli młodej matce Polce małe dziecko z pieluszek i trzymając za nóżki, roztrzaskali jego główkę o kant trotuaru, a matkę padającą na ciało swojego dziecka na trotuarze zastrzelili, śmiejąc się, że zabawa się udała - to nie byli opętani przez szatana!? Ci, którzy strzelali do bezbronnych ludzi prosto w głowę, ci, którzy robili doświadczenia na żywych ludziach jak na królikach doświadczalnych, którzy powoli męczyli, topili w wodzie i gnojówce, wieszali, zamykali w komorach głodowych, bili na śmierć, masakrowali bezbronnych - to nie byli ludzie opętani przez szatana!? Kiedy pijany gazda, na oczach swoich dzieci znęca się nad żoną, bije ją, kopie, ciągnie za włosy po podłodze a kiedy ona woła ratunku, wbija jej w gardło sękaty kij tak mocno, że krew tryska jej z ust i niewiasta umiera - czy to nie jest człowiek opętany przez szatana!? - Kiedy nieobecny od trzech dni mąż, wraca w Wielkanoc do domu pijany i kiedy biją dzwony we wszystkich kościołach na Rezurekcję, a on siekierą zabija swoją matkę, żonę i własne dziecko, a sam wiesza się w łazience czy nie jest to człowiek opętany przez szatana!? - Matka, która w gliniance topi swoje dziecko, które przeczuwając, co ona robi woła: mamusiu, nie zabijaj mnie! - nie ma serca dla niego i rzuca w wodę z kamieniem u szyi - czy to nie jest człowiek opętany przez szatana!? - A ta, która zabiwszy własne dziecko, wysyła je w paczce do Szczecina pod fałszywym adresem, dając mylny adres nadawcy - ona, matka, czy nie jest opętana przez szatana!? - A Kuba rozpruwacz w Krakowie, który zabija niewinne niewiasty i na sądzie zeznaje, że zabiłby wszystkie - to nie był człowiek opętany przez szatana!? - A te nagminnie popełniane teraz zbiorowe gwałty na dziewczętach i kobietach, połączone z zabójstwem ofiary - to nie opętanie przez szatana!? - A szerząca się narkomania u młodzieży, rozpusta, alkoholizm zataczający coraz szersze kręgi - to nie opętanie przez szatana!? - Potrafimy rozczulać się nad Łajką w kosmosie i głośno krzyczymy na cały świat o tej zbrodni na łamach gazet, a dalej piszemy w tych samych gazetach, że w kulturalny i bezbolesny sposób potrafimy zabić 15 milionów dzieci nienarodzonych w jednym tylko roku i w jednym tylko państwie (Ch.R.L.) to nie opętanie przez szatana!? - Kiedy mdlejemy na widok zbitego przypadkowo psa na ulicy, bo jesteśmy uczuleni na cierpienie i współczujemy nieszczęśliwemu zwierzęciu, albo zobaczymy jak małe dziecko, męczy ptaszka, to je karcimy, zobaczymy złamane drzewko, to się oburzamy na brak wychowania, bo nam tego żal - a sami potrafimy z rozmysłem zmuszać do zabicia albo zabić swoje dziecko jeszcze nienarodzone. bo jest niewygodne nam w życiu lub niechciane - to nie opętanie przez szatana!? - Dlaczego tak wielu ludzi woła, że ma piekło w domu? Dlaczego tak wielu ludzi płacze i narzeka, nawet sobie życie odbiera, bo dłużej nie może znieść domowego piekła? Przecież nie ma dzisiaj ludzi opętanych przez szatana! Mówić dzisiaj o szatanie, o opętaniu, to rzecz śmieszna i niemodne! Ale o jakże wielu można powiedzieć słowo, które Jezus wypowiedział do zarozumiałych faryzeuszy: "Wy macie diabła za ojca i chcecie postępować według tego, czego wasz ojciec pożąda" (J 8,44). Nie zapominajmy o nauce Pana Jezusa, że szatan jest, realnie istnieje, działa, kusi, bierze w posiadanie ludzkie serca i dusze. Jako duch, choć potępiony, posiada rozum i dobrze przemyśliwa w jaki sposób kusić człowieka rozumnego w XX wieku. W swej pokusie wykorzystuje wszystko, nawet to, co człowiek wynalazł dla własnego dobra. Używa wszelkich metod, wszelkich środków, wszelkich chwytów, aby tylko człowieka omamić, skusić, posiąść i zatracić. Choćby druk. Wielkie osiągnięcie rozumu ludzkiego: Wynalazek druku pomógł człowiekowi utrwalić na długie wieki myśl ludzką. Za pomocą druku możemy czytać piękne książki o Bogu, czytać piękne powieści, poznać wiedzę. Ale i druk jest na usługach szatana. Skusił ludzi, aby pisali bezbożnicze książki, książki bluźniercze przeciw Bogu i Kościołowi Świętemu. I zapytać można: ilu ludzi straciło wiarę przez czytanie takich książek? Ilu powstało bluźnierców przeciw Bogu? Ilu zostało ateistami, bo przekonali się w sposób "naukowy", czytając je, że Boga nie ma? Wspaniałą rzeczą jest wynalazek fotografii. Możemy na niej utrwalić obraz naszych najbliższych, kochanych ludzi, z którymi nie możemy się zawsze widzieć, bo mieszkamy daleko, albo odeszli od nas do Boga, możemy na niej utrwalić wspaniałe wydarzenia lub krajobrazy. Ale i fotografia stała się narzędziem w rękach szatana. Dzisiaj krzyczy się i pisze w gazetach, że Zachód staje się przez pornografię moralnie zepsuty, że niektórzy dorabiają się na niej wielkich fortun, że to zgnilizna moralna, rozpusta publicznie uprawiana przez zdjęcia. A u nas co się robi? Czy to, co drukuje się po gazetach - to sztuka? To piękno? To arcydzieła? Stwierdzić trzeba to brukowa pornografia! I zapytajmy znowu: ilu ludzi pod wpływem pornografii, pod wpływem takich zdjęć, popadło w konflikt z własnym sumieniem? Ilu ludzi przez takie zdjęcia, oglądając je, popełnia najszkaradniejsze grzechy? Ilu ludzi, podniecając się takimi zdjęciami, rozbudza w sobie najniższe instynkty i moralnie się wykoleja? A telewizja, a kino? Jakie filmy wyświetla dzisiaj kino i telewizja? Na jakie filmy młodzież najchętniej chodzi do kina? Niech będzie piękny film, nawet kolorowy, ale naukowy - tam braknie chętnych do jego oglądania. A niech tylko pokaże się film pornograficzny, to trudno doczekać się w kolejce przy okienku do kasy. Potrafi szatan, ojciec kłamstwa, wmówić w nas, że to sztuka, że to piękno, aby nas oddalić od Boga i zniszczyć. Kusi nas szatan i to nieustannie przez zepsutego człowieka, Są ludzie różni: dobrzy i źli. Są ludzie nam obojętni, ale są i przyjaciele. Mamy wielu przyjaciół, przyjacioł dobrych i złych. I szatan kusi przez przyjaciela. Namawia do złego. I tu niebezpieczeństwo i skuteczność pokusy szatańskiej, bo tak głupio przyjacielowi odmówić. Wielu ludzi nawet wbrew własnemu sumieniu godzi się na grzech, aby nie narazić się przyjacielowi, aby przed nim nie okazać, że jeszcze liczą się z własnym sumieniem. I powtarzam, ta pokusa jest bardzo niebezpieczna. I śmieje się szatan, że omamił człowieka, że tak wielu ma popleczników, pomocników na ziemi, tak wiele ma narzędzi, przez które kusi człowieka, przez które człowiek sam popada w jego sidła. Ktoś powiedział, że gdybyśmy raz w życiu zobaczyli szatana takiego, jakim jest w swojej istocie, w jego brzydocie, w jego nienawiści do Boga i tego, co jest Boże na ziemi - to nigdy w życiu nie popełnilibyśmy najmniejszego grzechu i nigdy w życiu nie uleglibyśmy pokusie. I to jest prawdą, i o tym wie szatan. I dlatego się ukrywa. Dlatego kusząc człowieka, namawiając go do grzechu, zawsze grzech przedstawia jako nasze osobiste dobro, które możemy posiadać zaraz, bez najmniejszego wysiłku. Przedstawia nam grzech w najwspanialszych barwach przyjemności zmysłowych, czy przyjemności posiadania. Przemawia do nas przez pokusę bardzo sugestywnie i czeka na naszą decyzję woli. Namawia, szepce w duszy, abyśmy się zgodzili. Gdyby grzech, na który namawia szatan, wymagał od nas wiele wysiłku, powodował fizyczne zmęczenie, cierpienie, gdyby wymaga wielkiej ofiary i umartwienia, zaparcia się siebie, pozbawienia przyjemności i zadowolenia z siebie, to niewielu byłoby takich, którzy na grzech godzili by się, ulegali pokusie szatańskiej. I tu wychodzi jego kłamstwo. Pan Jezus przestrzega nas, abyśmy czuwali i modlili się, aby nie popaść w pokuszenie... Drugą pomocną bronią dla szatana jest niewiasta. Jest ona wszędzie, w kinie, teatrze, na murach miasta i w najbardziej ukrytych zakątkach górskich. Nie ma miejsca gdzie by jej nie wysuwano, w dziennikach i wydawnictwach wszelkiego rodzaju, na najrozmaitszych przedmiotach. Wszędzie przedstawia pożądliwość ciała, okropną broń, zdobywającą niezliczone ofiary. Szatan oblega ludzkość dwoma pożądliwościami - ducha i ciała i tym zawładnął cały świat. Potrafił tymi dwoma zapanować nad większą częścią świata, wylewając tym na ludzi, na narody całą swą pieniącą się wściekłość. Ukoił też tym całe swe pragnienie zła, krwi, gwałtu i wszelkiej innej niegodziwości. Każdy, kto poddałby cierpienia świata choćby małej analizie, ujrzałby wyraźnie jakie są tego przyczyny. W Moim Kościele jest o wiele więcej ofiar niż walczących z dzisiejszym złem. Dlaczego tak jest? Dlaczego nie wierzą już wcale ani Moim słowom, które są słowami Boga, nie zmieniającego się nigdy? Niemało świętych wytrwało nieugięcie, bo wytrwałą była ich wiara a z nią nadzieja i miłość. Uzbrojeni w te trzy wielkie cnoty stali się prawdziwymi bojownikami z mocami ciemności i pychą. Co wobec dezorientacji i popłochu wojska czynią duszpasterze? Za wyjątkiem niewielu świętych, teraz jest to jakby wielkie wojsko pozbawione dowództwa. Ale jeszcze gorszym złem dla wojska są oficerowie nieodpowiedni lub zdrajcy. Każdy zdrajca staje się potężną i zabójczą bronią w ręku wroga. A ileż to dzisiaj w Moim Kościele jest takich oficerów, którzy przeszli do wroga... niedługo sami stwierdzicie wynikłe stąd szkody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piekło ziemi
Niemało świętych wytrwało nieugięcie, bo wytrwałą była ich wiara a z nią nadzieja i miłość. Uzbrojeni w te trzy wielkie cnoty stali się prawdziwymi bojownikami z mocami ciemności i pychą. Co wobec dezorientacji i popłochu wojska czynią duszpasterze? Za wyjątkiem niewielu świętych, teraz jest to jakby wielkie wojsko pozbawione dowództwa. Ale jeszcze gorszym złem dla wojska są oficerowie nieodpowiedni lub zdrajcy. Każdy zdrajca staje się potężną i zabójczą bronią w ręku wroga. A ileż to dzisiaj w Moim Kościele jest takich oficerów, którzy przeszli do wroga... niedługo sami stwierdzicie wynikłe stąd szkody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do lekooomankaa. Skąd dusza się tu wzięła,dlaczego jest chora? Właśnie świat to choroba duszy. Świat brutalny, pełen cierpienia, smutku rozstań, wiecznego planowania i martwienia się (na podświadomy poziomach), świat bez miłości - świat to symboliczny obraz choroby duszy. Jaka natura? Nie do końca wiem o czym piszesz :) Jeśli o naturze, drzewkach, etc., to nie zgodzę się. Natura to piekło, rzeźnia, wieczne pożeranie jednych przez innych, wieczna walka o przetrwanie. Nasza prawdziwa natura zaś to czysta dusza/umysł, wolne od cieleśności. Dlatego bardziej naturalne dla mnie jest kontaktowanie się z innymi umysłami przez internet, niż jednoczenie z dziką, krwiożerczą przyrodą. A medytacja to nie kontrola uczuć. To wolność od negatywnych emocji i brak kontroli nad pozytywnymi odczuciami - miłości, harmonii, jedności z innymi :) A zbawienie/oświecenie nie następuje przez śmierć, tylko przez uwolnienie umysłu/świadomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do piekło na ziemi: a czym jest szatan, skąd się wziął? Nie ma go, bo istnieje tylko to co Bóg stworzył, a Bóg stwarza tylko dobro. Szatan to nasze błędne myśli, nasze ego - to wszystko co widzimy w halucynacjach, gdy odwracamy się od Boga. To są złudzenia. Bóg jest prawdą i stwarza prawdę, odwrócenie się od Boga to widzenie nieprawdy, czyli złudzeń. Szatan to wygodna wymówka, by nie ponosić odpwoiedzialności za siebie, za świat. To tajemniczy czynnik, na który można zwalić winę. Coś od nas niezależnego, co jest winowajcą wszelkiego zła. To bardzo wygodny fortel ego, to samooszustwo. Wierzę w Boga calkowice, ale nie w szatana. Szatan był między innymi po to wymyślony, by straszyć ludzi, a wiadomo że ludźmi przestraszonymi łatwo jest manipulować. Historia stara jak świat i wiecznie żywa, niestety, ale coraz mniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piekło ziemi
Ktoś powiedział, że gdybyśmy raz w życiu zobaczyli szatana takiego, jakim jest w swojej istocie, w jego brzydocie, w jego nienawiści do „Boga i tego, co jest Boże na ziemi to nigdy w życiu nie popełnilibyśmy najmniejszego grzechu i nigdy w życiu nie uleglibyśmy pokosie. I to jest prawdą. I o tym wie szatan. I dlatego się ukrywa. Pan Jezus przestrzega nas, abyśmy czuwali i modlili się, aby nie popaść w pokuszenie... . Bóg daje wszystkim wystarczającą łaskę do zbawienia. Kto ją odrzuca popełnia względem Stwórcy niesprawiedliwość. Wtedy Sprawiedliwość Boża przywraca równowagę naruszoną z winy niewdzięcznego stworzenia, które dobrze nie przyjmuje darów Bożych. Dla was chrześcijan wystarczyłoby wiedzieć, że Bóg jest Miłością Nieskończoną. Wtedy wystarczyłoby powierzyć Mu się na ślepo bez zarozumiałego pragnienia kontrolowania Jego postępowania. W każdym razie szatan, ten złośliwy geniusz zła, do dobrego nie zdolny, z rozpaczliwym wstydem będzie musiał na Sądzie Ostatecznym wyznać, że bardzo przyczynił się do uświęcenia czyli do uwielbienia wielkiej liczby świętych, męczenników, dziewic, błogosławionych zdobywców nieba. Jest to zamiar cudowny, miłosierny i tajemniczy Wszechwiedzy Wszechmocy Bożej. W dniu tym będzie wiele zawstydzenia w płaczu goryczy, ale również będzie to dzień doskonałej Sprawiedliwości. Zastanów się synu nad tą prawdą. W całym Objawieniu a zwłaszćza w Ewangelii wyraźnie stwierdzone jest istnienie szatana ijego zastĘpów. Jest to więc prawda wiary. Zaprzeczenie tej prawdy będzie postawą heretyka. Odmowa nauczania tej prawdy także będzie heretycka. Heretykami więc będą ci, którzy w złej wierze tej rzeczywistości zaprzeczają. Zaprzeczenie istnienia diabła pociąga za sobą zaprzeczenie upadku człowieka, zaprzecza się wtedy grzech pierworodny a więę Odkupienie i istnienie Kościoła. Zaprzeczenie istnienia diabla jest zaprzeczeniem nie tylko tej prawdy objawionej, ale zaprzeczeniem oczywistości, bo nie będzie można przyjąć żadnego tłumaczenia tych rzeczy, które następują będą następować a po ludzku nie mogą być tłumaczone bez pośredniego wpływu szatana. Czyż to możliwe, aby kapłan dojść mógł do niewiary bez złego wpływu szatana? Szatan nigdy nie jest obcy strasznym grzechom bezbożności. Zaprzeczyć temu nie można, że szatan z powodu wyższości swej natury jest w stanie łatwo wziąść górę nad waszymi osobami, nad rodzinami i wszystkimi strukturami religijnymi i świeckimi, ekonomicznymi i politycznymi. On nie jest ograniczony ani czasem ani przestrzenią, działać więc może wszędzie. Chcąc małpować Boga, diabeł usiłuje, choć w sposób przeciwny, działać jak Bóg. Naturalnie jest to szaloną pychą, bo między nim a Bogiem jest przestrzeń nieskończona. Lecz ta jego czynność jest wyrazem wszelkiego zła, bo sprawia tylko niechęć i zazdrość, sprzeczki i oszustwa, kradzieże i bluźnierstwa, sprośności i gwałty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekooomankaa
piekło ziemi to jakiś fanatyk próbujący nas nawrócić, po przeczytaniiu połowy jego postu zrezygnowałam z tej marnej papki jaką nam proponuje. Szatan to wytłumaczenie , wymysł, na usprawiedliwienie czynów i myśli ludzkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do piekło na ziemi: co z tego, że coś napisali w ewangelii? Należy myśleć, bo umiejętność myslenia jest właściwością dzieci Bożych. Nie odpowiadasz na pytania, nie ustosunkowujesz się do tego co piszę, tylko powtarzasz jak mantrę - sztan jest, szatan jest, tak napisano w Ewangelii. Taka rozmowa nie ma sensu. Gdy wierzysz w szatana, to możesz usprawiedliwić masę głupot: własnych i innych. Np. Hitler - nie, nie był opętany szatanem. Był człowiekiem nieszczęśliwym, zakompleksionym, żyjącym bez miłości i zrekompensował to sobie szaleństwem. Tak jest zawsze. A te wszystkie problemy zawsze biorą się z ego, z konstrukcji świata jaki wytworzyliśmy. Dodam też, że Twoja wizja sądu jest dramatycznie niespójna, jak wszystkie dogmaty religii chrześcijańskich. Bóg jest miłością, a my jesteśmy dziećmi miłości. Sąd ostateczny będzie polegał na tym, że wszyscy przypomnimy sobie Miłość Boga i własną doskonałość, bo takimi nas stworzył, a co Bóg stwarza jest wieczne. Sąd to rozwianie się iluzji świata innego niż Niebo. To co piszesz jest przeciwne Bogu. Z prostego powodu: w tym co piszesz słychać mniej czy bardziej skrywaną nienawiść, czy niechęć, czy pogardę dla ludzi, których uważasz za opętanych diabłem. Właśnie ta niechęć do innych jest całkowicie sprzeczna z Bożą miłością, Bóg do nikogo nie odczuwa niechęci - tylko czystą miłość. Jest to sprzeczne z nauczaniem Jezusa, za którego wyznawcę zapewne uważasz się. To jest właśnie produkt ego - czuć się lepszym od innych za wszelką cenę, używając wszelkich narzędzi do tego, w tym oczywiście religii. Twoje ponure przesłanie nie ma nic wspólnego z Bogiem i Jego Miłością. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do piekło na ziemi: co z tego, że coś napisali w ewangelii? Należy myśleć, bo umiejętność myslenia jest właściwością dzieci Bożych. Nie odpowiadasz na pytania, nie ustosunkowujesz się do tego co piszę, tylko powtarzasz jak mantrę - sztan jest, szatan jest, tak napisano w Ewangelii. Taka rozmowa nie ma sensu. Gdy wierzysz w szatana, to możesz usprawiedliwić masę głupot: własnych i innych. Np. Hitler - nie, nie był opętany szatanem. Był człowiekiem nieszczęśliwym, zakompleksionym, żyjącym bez miłości i zrekompensował to sobie szaleństwem. Tak jest zawsze. A te wszystkie problemy zawsze biorą się z ego, z konstrukcji świata jaki wytworzyliśmy. Dodam też, że Twoja wizja sądu jest dramatycznie niespójna, jak wszystkie dogmaty religii chrześcijańskich. Bóg jest miłością, a my jesteśmy dziećmi miłości. Sąd ostateczny będzie polegał na tym, że wszyscy przypomnimy sobie Miłość Boga i własną doskonałość, bo takimi nas stworzył, a co Bóg stwarza jest wieczne. Sąd to rozwianie się iluzji świata innego niż Niebo. To co piszesz jest przeciwne Bogu. Z prostego powodu: w tym co piszesz słychać mniej czy bardziej skrywaną nienawiść, czy niechęć, czy pogardę dla ludzi, których uważasz za opętanych diabłem. Właśnie ta niechęć do innych jest całkowicie sprzeczna z Bożą miłością, Bóg do nikogo nie odczuwa niechęci - tylko czystą miłość. Jest to sprzeczne z nauczaniem Jezusa, za którego wyznawcę zapewne uważasz się. To jest właśnie produkt ego - czuć się lepszym od innych za wszelką cenę, używając wszelkich narzędzi do tego, w tym oczywiście religii. Twoje ponure przesłanie nie ma nic wspólnego z Bogiem i Jego Miłością. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość divinorum
budząc się... a próbowales szałwie?? wiesz może gdzie ją jeszcze mógłabym dostac ;>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drzemiąc
W Amsterdamie :) Ale jescze trochę i znów zalegalizują. Boją się ziół i takich tam, bo wtedy widać jescze lepiej jakim zbędnym badziewiem jest polityka, i jak żle w głowach mają politycy - tacy sami hipokryci jak księża :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kuzguwu
do budząc się: to wg ciebie co dzieje się z takimi ludźmi jak św pamięci Hitler i wszystkich tych którzy czynili podobnie jak on: zło, nienawiść i zniszczenie? Wierzysz w to że Bóg jest sprawiedliwy? Bo skoro jest tylko Miłością to zapewne wybaczył Hitlerowi i innym. Jak wiadomo Bóg musi być sprawiedliwy bo jest doskonały więc jak ty sobie to wyobrażasz, że jeden będzie bił, gwałcił i zabijał i czeka go to samo co tych którzy całe życie starali się przestrzegać przykazań?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piekło ziemi
http://wiadomosci.onet.pl/1610745,1292,1,opetani_nazisci_nieznana_historia_zla,kioskart.html Film dokumentalny "Zdjęcia z albumów nazistów" pozwala zajrzeć do nowoodkrytego albumu, opowiadającego o życiu nazistów w Auschwitz. 14 stycznia 2007 roku, do amerykańskiego Muzeum Holocaustu przyszła paczka, w której znajdowało się 116 prywatnych fotografii z albumu należącego do Karla Hckera. Zdjęcia przedstawiają najwyższych rangą oficerów SS, którzy śmiali się, bawili, pili i wypoczywali. Album zawiera także pierwsze potwierdzone fotografie Josefa Mengele, który w Auschwitz przeprowadzał okrutne eksperymenty na ludziach. Zdjęciom towarzyszą wstrząsające opowieści ocalałych, naukowców, materiały archiwalne i mrożące krew w żyłach zeznania sądowe pewnego oficera SS. http://www.youtube.com/watch?v=orJn3kMXw-A&feature=related

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do kuzguwu: tutaj docieramy do trudnych kwestii. Trudnych do zaakceptowania. Jednak calkowicie logicznych, w przeciwieństwie do wszystkich przekazów relogijnych, które albo są wewnętrznie sprzeczne, albo zasłaniają się tajemnicą Bożą, czy innymi tajemnicami. Bóg nie jest wewnętrznie sprzeczny. NIe jest też tajemniczy i nie chce taki być - jaki to miałoby sens? Jaki sens miałby miłujący i wszechmocny Ojciec skrywający się za tajemnicami? Nie miałby, nie byłby miłujący, gdyby nie wyjaśniał nam jak dotrzeć do domu, jak być szczęśliwym. Zastanów się nad tym. Jeśli Bóg jest jedynym Kreatorem, to wszystko co stwarza jest doskonałe. Czy myslisz, że mógłby tak stworzyć rzeczywistość, by Jego jedno doskonałe dziecko sklrzywdziło doskonale drugie dziecko? Czy ktokolwiek z nas, mając wszechmoc i calkowitą miłość, stworzyłby taką rzeczywistość? Oczywiście, że nie. Tym bardziej nie zrobił tego Bóg. Jednak nasz świat jest światem cierpienia, chorób, śmierci. Bóg tego nie stworzył. Jeśli Bóg tego nie stworzył, to czym to jest? Skoro nie zostało to swtorzone, to znaczy, że to nie istnieje. To znaczy, że to jest iluzją, snem. Rzeczywistością jest tylko to co stwarza Bóg, bo nie ma innego Kreatora. To czego on nie stwarza nie istnieje. Jak powstaje nasz świat? Gdy jakakolwiek część Boskiego umysłu - stworzony przez Niego byt, poweźmie myśl o tym, że chce innej rzeczywistości niż stworzona przez Boga, to ucieleśnia tę inną rzeczywistość. Ale tylko we śnie. Dlaczego? Bo Prawa Boże nie pozwalają na zniszczenie rzeczywistości stworzonej przez Boga. Ona jest niezmiennie doskonała i Bóg gwarantuje jej niezmienność. Gdyby się zmieniała, czy mogla zmienić, to przestałaby być doskonała. Bóg gwarantuje, że nic nie zniszczy doskonałej rzeczywistości, która jest wykreowana i podtrzymywana przez miłość i ktorej prawa są wyłącznie prawami miłości. Każde cierpienie którego doświadczamy w życiu zsyłamy sami na siebie. Dzieje się tak z wielu powodów. Jest to mozliwe do wytłumaczenia. Najpierw należy jednak zrozumieć ego i sposób jego działania. Ego to myśl w nas by być odrębnym od Boga, niezależnym i autonomicznym. Jednak to jak działa nasz umysł jest czymś, o czym nie śni się jeszcze psychologom, psychiatrom, filozofom. Jeśli masz ochotę, o tym też mogę napisać. Budda i wielu oświeconych mniej czy bardziej mistrzów wskazywało, że życie ma naturę snu. Jezus mówił patrzycie a nie widzicie, słuchacie a nie slyszycie. To właśnie oznaczało to - nie widzicie i nie słyszycie naprawdę, bo jesteście pogrążeni w iluzjach. Oczywiście we śnie doświadczane cierpienie jest bardzo realne i bardzo dotkliwe. Tak samo jak wówczas, gdy kładziesz się i śpisz. Możesz mieć koszmary, możesz odczuwać ból, strach, lęk, cierpienie, samotność. I tak może być dopóki się nie obudzisz. Gdy się budzisz nie masz wątpliwości, że ciepienie, lęk, nie były rzeczywiste, pomimo że we śnie odczuwałeś je jako rzeczywiste. A kto we w Twoim śnie stworzył wrogów, prześladowców, kto zaaranżował męczące sytuacje? Ty i tylko Ty. Życie to sen, tyle, że bardziej ciągły. Nie opuściśz go przez śmierć, to udaje się bardzo nielicznym, prawie oświeconym, którzy w momencie śmierci zachowują jasny umysł i doprowadzają oświecenie do końca. Śmierć nieoświeconego człowieka wiedzie go do następnego snu. Przebudzenie następuję przez oświecenie, czyli pozbycie się ego. I jeszcze jedno. Czy Chrystus nie był ukrzyżowany z dwoma łotram? I czy jeden z nich nie nawrócił się i nie uwierzył? Co miało go zawieść do Nieba - takie jak rozumiem są przekazy chrześcijańskie. Nie miał ponieść żadnej kary w związku ze swym łotrowskim życiem. Bo o to chodzi. Nie ma kary. Karę my wymyślamy sobie sami, boleśnie doświadczając jej we snie, albo w serii snów, w niezliczonych formach. Poza tym pomyśl o tym. Bóg jest wszechmocny i całkowicie miłujący - czego może chcieć dla swych dzieci? Naprawy, a nie kary. Jeśli nie potrafiłby użyć swej wszechmocy i miłości dla naprawy, a zamiast tego karałby, to w istocie byłaby to zemsta. Mszczący się Bóg? To niemozliwe, chyba zgodzisz się z tym. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×