Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

Gość do budzac sie
acha juz rozumiem, mam skad :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Nie wiem nic o kłopotach z sercem. Może tak jest, może nie. Miliony ludzi jedzą mięsa z hipermarketów, cukier i przetworzoną żywność, choć jest to kosmicznmie niezdrowe. Robią tak jednak, gdyż główne kanały indoktrynacji (czyli wciskania ludziom ciemnoty, że będą szczęśliwsi od batoników i miniratek), jak TV, prasa, itd., zahipnotyzowały ich, wmówiły, że prawdą jest to co jest w TV. I Ci sami ludzi boją się, wszystkiego czego nie pobłogosławi ksiądz albo prezenter w TV, ale nie boją się najgorszego syfu, o ile w TV powiedzieli o nim czy zareklamowali. Co do np. proazcu polecam książkę: "Skutek uboczny: śmierć". Czy gdyby przepisałby Ci to psychiatra (psycholog) nie miałabyś obiekcji? Leki nasenne na receptę to uzależniający horror, wywołujący myśli samobójcze i wściekłość. Nie wiem czy 5-HTP przy tym wszystkim to nie okaz najlepszego "lekarstwa", choć obarczonego jedną wadą: nie da się opatentować. Na pewno do niczego Cię nie namawiam. Przyjrzyj się tylko czego się boisz, a czego nie i z czego to wszystko wynika. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate...
budzac sue dziekuje za tą stronę! wlasnie probuje odkryc czego ja sie boję, boję sie chyba wyjsc z 4 ścian, ludzi, zmian... wiem, ze mam w sobie siłe i przy pomocy Boga mogloby sie udac tylko musialabym nauczyc sie go sluchac. co o tym sadzisz? czy jestem w stanie sama z pomocą Boga wyjsc z fobii np medytując i oczyszczając umysl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Możliwe jest wszystko..... Gdy wyjdziesz z fobii, a w końcu wyjdziesz, bez względu na metodę, to Ty sama wyjdziesz. Twoja wola jest kluczowa. A co do Boga... Pamiętaj tylko o tym starym dowcipie, dla mnie genialnym. O Icku, który został sam z zatopionego okrętu, na środku oceanu. Podpływa jakiś statek, który zauważył rozbitka, Icek mówi, że nie chce pomocy, bo Bóg go uratuje. Statek odpłynął. Potem pojawił się drugi i trzeci. Icek to samo. W końcu utonął. Pyta się po śmierci Boga, dlaczego go nie uratował. Bóg na to: "Przysłałem Ci trzy statki, nie chciałeś skorzystać z pomocy, co jeszcze miałbym zrobić?" Ten dowcip to cenna nauka. Bóg nie jest abstrakcyjną istotą w odległym Niebie. Jest w Tobie i we wszystkich i we wszystkim dookoła. Jeśli będziesz więc kontemplować wszechobecność Boga, to zobaczysz, że nie ma się czego bać. W istocie boimy się siebie samych, ale ponieważ to nierozsądne, to udajemy, że boimy się innych. Powodzenia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Możliwe jest wszystko..... Gdy wyjdziesz z fobii, a w końcu wyjdziesz, bez względu na metodę, to Ty sama wyjdziesz. Twoja wola jest kluczowa. A co do Boga... Pamiętaj tylko o tym starym dowcipie, dla mnie genialnym. O Icku, który został sam z zatopionego okrętu, na środku oceanu. Podpływa jakiś statek, który zauważył rozbitka, Icek mówi, że nie chce pomocy, bo Bóg go uratuje. Statek odpłynął. Potem pojawił się drugi i trzeci. Icek to samo. W końcu utonął. Pyta się po śmierci Boga, dlaczego go nie uratował. Bóg na to: "Przysłałem Ci trzy statki, nie chciałeś skorzystać z pomocy, co jeszcze miałbym zrobić?" Ten dowcip to cenna nauka. Bóg nie jest abstrakcyjną istotą w odległym Niebie. Jest w Tobie i we wszystkich i we wszystkim dookoła. Jeśli będziesz więc kontemplować wszechobecność Boga, to zobaczysz, że nie ma się czego bać. W istocie boimy się siebie samych, ale ponieważ to nierozsądne, to udajemy, że boimy się innych. Powodzenia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate...
wlasnie po tym jak zadalam ci to pytanie to uzmysłowiłam sobie, ze moze nawet ty dzialasz poprzez Boga, moze to wszystko co piszesz, podajesz strony, ksiazki to wlasnie dla mnie pomoc od Boga. sprobuje z medytacją najpierw, co dotych srodkow to musialabym sie wglebic w temat, poczytac o nich itp. budzac sie pozwól, ze jeszcze tu napiszę kiedy bedzie mnie cos gryzło ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate...
a budzac sie co to znaczy, ze moja wola jest kluczowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Masz wolną wolę. Ty decydujesz o tym kim jesteś, jak żyjesz i w co wierzysz. Tylko Ty. Twoja wola jest potężna. Jeśli uwierzysz, że masz fobie, z którymi nic nie da się zrobić, że jesteś niewiele warta, że nie jesteś ważna, będziesz doświadczała siebie w ten sposób. Jeśli uwierzysz, że jest inaczej, będzie inaczej. Wiem jak trudno wyplątać się z wdruków, schematów, itd. Gdy uwierzymy, że jesteśmy pyłkiem na łasce losu i "zewnętrznych" sił, to nasza potęga uczyni to boleśnie realnym. Tak realnym, że kompletnie niewiarygodna wydaje się prawda: że jesteśmy całkowicie wolni, że jesteśmy Najczystszą Świętością, jesteśmy Najwyższym Skarbem Boga, Sensem Jego Istnienia. Są dwie drogi. Albo świat jest niewyjaśnialny, jest dziwnym zmieniającym się zbiorem informacji, który wytwarza ewolucję, która tworzy geny. Geny nie mają świadomości, ale prowadzą do powstania zbiorów materii (ciał), w których powstaje świadomość, która wpływa na świat, ale to wszystko nie ma ani sensu, ani celu. To jest esencja ateistycznej niewiary. Taki świat - cóż jeśli uwierzyłbym w niego, to moją drogą byłby seks i heroina, by szybko się z niego wylogować, przy jakimś minimum przyjemności, by przestać istnieć w świecie bez sensu. Albo Bóg jest. Jest harmonią, doskonałością, Najwyższą Absolutną Miłością. Jeśli tak, to tylko nasz błąd percepcyjny powoduje, że tego nie rozpoznajemy. Wierzę w to, tylko w to i tylko dlatego żyję, że w to wierzę. Jeśli tak, to tylko moja wola mogła spowodować, że nie doświadczam Boga, doskonałej Miłości cały czas. Więc sensem mojego życia jest przypomnieć to sobie. W tej wersji świata, wszelkie dobro pochodzi od Boga, ale będąc obdarzonym wolną wolą, decyduję czego doświadczam, w co wierzę, jakimi ścieżkami chadzam. To złudzenie, że cokolwiek zdarza się w naszym życiu, jest efektem czegokolwiek "zewnętrznego". To szalenie "wygodne". Możemy udawać, że nie jesteśmy odpowiedzialni - w całości - za to co nas spotyka. Możemy wtedy użalać się nad sobą i potępiać innych. Och jak czasami wydaje się to miłe. Ale ostatecznie jest bardzo niekomfortowe. Poza tym jest wielu, bardzo wielu, których postawa jest bliska ateizmowi, ale mają Boga na ustach. Ale nie przyjmuj na wiarę ani moich słów, ani żadnych innych. Sama rozpoznaj wszystko. Sama zobacz jak jest. Bo w Tobie jest Wszystko. {kwiatek}

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate...
dziekuje budzac sie ! a skad masz pewnosc, ze wkoncu wyjdę z fobii? masz na mysli w tym zyciu ? czy moze tak byc, ze nie bede umiala i dopiero po smierci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Twoja wola decyduje, Ty o tym decydujesz. Tak jak o innych rzeczach, np. o istnieniu tego wątku ;) Nie jestem Twoim bogiem, ani wyrocznią. Ty jesteś wyrocznią swojego życia. Zrozum to, bo czasami chyba chcesz mnie umieścić w tej roli. Ale ja nie podejmę decyzji w co wierzysz, co myślisz, co mówisz, jak działasz. JESTEŚ WOLNA. Jesteś Doskonałą, Kompletną Całością. I to nie zależy ani ode mnie, ani od czegokolwiek. Może powoli zacznij pytać się siebie. Zacznij w końcu wierzyć w siebie. Albo jesteś kawałkiem mięsa, którego złożoność wytworzyła Twoją świadomość. Co miałbym wówczas powiedzieć? Albo jesteś NA OBRAZ I PODOBIEŃSTWO BOGA. Więc zacznij to sobie przypominać, pamiętając, że dotyczy to wszystkich. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby sa jednak glupie ..
kate... czy to nie przypadkiem grazyna co zapina :D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
I jaki z tego wynika wniosek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baby sa jednak glupie ..
bez komentarza :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmiana nicka
ale niech pyta :P autor widze jest niezle obyty w temacie faz i tripow 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
W zasadzie wszystko jest fazą i tripem - aż do momentu uzyskania mitycznej niezmienności. Zwykłe życie to też tylko trip, najczęściej słaby, albo zły, trip przez tunel zawężonej świadomości. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsl
Autorze mozesz napisac od kiedy zaczales swoja przemiane? Od jakiego wieku, ile miales wtedy lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Mając dwanaście, trzynaście lat byłem dość nieszczęśliwy. Miałem poczucie nieadekwatności, poczucie, że coś jest nie tak z miejscem, w którym żyję. Jako nieco starszy nastolatek wiedziałem, że nie chcę być jak moi Rodzice, ani żyć jak oni. Ze zgrozą obserwowałem, że pomimo tej świadomości powielam ich wzorce zachowań i komunikacji. To była straszna świadomość. Wydawało mi się, że gdzieś daleko jest jakaś kraina szczęśliwych ludzi. Obserwując rzeczywistość widziałem jednak co innego. Zyskiwałem poczucie, że w ogóle coś ze światem jest nie tak, że nie jest miejscem, w którym chciałbym być. To chyba dość powszechne odczucie dla wielu ludzi, pewnie nie wszystkich. Tyle, że dorastając nie zaakceptowałem dorosłych ról, schematów, itd., gdyż widziałem, że niczego to nie rozwiązuje, nie czyni szczęśliwym, anie spełnionym. Odgrywałem i odgrywam te role, ale z całkowitym poczuciem tymczasowości i iluzoryczności. Latami szamotałem się okropnie, szukając mniej lub bardziej po omacku. Z czasem wszytko zaczęło układać się w logiczną całość. Zrozumiałem, że moim problemem nie jest świat, ale przede wszystkim ja sam, egocentryczny, egotyczny, itd. Potem lata oczyszczania się, niespójnych zachowań, dwa kroki do tyłu, jeden do przodu. Powoli wszystko wygładza się, zmniejsza się egocentryzm, wzrasta świadomość duchowego charakteru rzeczywistości. Dzisiaj jestem już pewien tego charakteru. Nadal jednak mam pracę do wykonania. Od szalonego egocentryzmu do przypomnienia sobie, że jest się doskonałą miłością, jest kawałek pracy do wykonania :) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dkjfnhdf
zalozyles calkiem ciekawy temat dopiero sie wkrecam ;) czy mozesz rozwinac swoja mysl a propo tego, ze jest sie doskonala miloscia? dzieki z gory ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsl
Autorze dzieki za odpowiedz, fajny topik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Dzień dobry :) Witaj dkjfnhdf :) Sądzę, że to w co wierzymy na temat siebie i świata, bardzo mocno określa, determinuje wręcz nasze życie, relacje, itd. Warto może z tego powodu zastanowić się w co wierzymy. Pewnie pomysłów na to kim jesteśmy są miriady. Dwa podstawowe, opozycyjne wobec siebie to materializm i idealizm (w uproszczeniu). Materializm zakłada, że świadomość jest produktem ewolucji materii. Ten pogląd odrzucam z powodu ogromnej liczby przyczyn i dowodów. Jesteśmy świadomością, to nie ulega kwestii. Wszystko czego doświadczamy, doświadczamy w świadomości. Można nazwać to duszą, duchem, itd. Nie ma ani jednej rzeczy, zjawiska, doświadczenia, które byłoby doświadczane poza świadomością. To logicznie niemożliwe. Pozostaje pytanie czym jest świadomość. Nauka tego nie wie, nie potrafi odpowiedzieć na to absolutnie kluczowe pytanie. Własne doświadczenie, doświadczenia innych, lektury pism z różnych czasów, kultur, i religii, doprowadziły mnie do całkowicie jednoznacznego przeświadczenia, czy wiedzy (w moim doświadczeniu jest to wiedzą), że jesteśmy świadomością, która jest wieczna. Istotą tej świadomości jest zaś miłość, miłosna relacja ze światem. Każdy z nas może zapomnieć kim jest, może utożsamić się z ciałem, uznać, że nie jest wieczny, itd. Ale to wszystko nie zmienia naszej prawdziwej natury - bycia czystą miłością, tak jak odgrywanie przez aktora roli nie zmienia tego kim naprawdę jest. Miejsce i czas, w których jesteśmy, to miejsce i czas zapomnienia tego kim jesteśmy. Można o tym pisać i czytać w nieskończoność, ale najważniejsze to przebudzać się, przypominać sobie własną cudowną, wieczną, miłującą naturę. Można też zastanowić się za czym najbardziej tęsknimy, co by nas najbardziej satysfakcjonowało? Czy nie jest to miłość? Stan całkowitego zakochania? Czy nie jest to najlepsze z możliwych doświadczeń? Zakochanie w jednej osobie, to najpiękniejsze z doświadczeń w zwykłym codziennym życiu, jest zaś tylko bladym przedsmakiem prawdziwej miłości. Prawdziwa miłość to stan zakochania we wszystkich i wszystkim. A jeśli jest to zakochanie z wzajemnością, to czy można wyobrazić sobie coś lepszego? Ta odwieczna tęsknota za miłością jest drogowskazem. To taka tęsknota jak tęsknota więźnia za wolnością. Nigdy nie gasnąca. Jest w każdym z nas, choć wielu może wypychać ją do podświadomości, jeśli nie wierzy w osiągnięcie celu. Nawet dążenia czysto "światowe", jak dążenie do władzy, pieniędzy, statusu, sławy, to tylko nieuświadomiony wyraz tej tęsknoty, tęsknoty do bycia akceptowanym, kochanym, bezpiecznym, niezagrożonym. Te dążenia są o tyle bezcelowe, że poszukują na zewnątrz tego co jest w nieskończonej obfitości wewnątrz. Bo w samym naszym rdzeniu jesteśmy z miłości. I gdy zrozumiemy kim jesteśmy, możemy zacząć dawać miłość, a dając ją, otrzymujemy. Im więcej dajemy, tym więcej otrzymujemy. Tak to widzę :) 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfdgf
wyczerpujaca odpowiedz, nic dodac, nic ujac, przynajmniej teraz nie przychodzi mi nic do glowy :) Zaczelam uzdrawiac swoj zwiazek, jednakze zaczelam najpierw... od samej siebie, zaczelam bardziej pracowac nad swojimi wadami jakie caly czas wyplywaly ze mnie na zewnatrz i tym samym nie wnosily nic dobrego w nasze wspolne zycie. Nie mialam nic z tego jaka bylam kiedys-nic dobrego. A teraz witam go z usmiechem, znalazlam w sobie spokoj, pozbylam sie fobii i strachu jaki mi towarzyszyl bardzo dlugo. Osoba ktora sie z tym wszystkim meczyla najbardziej bylam chyba ja sama. Trudno mi opisac dlaczego bylam taka, jaka bylam. Byc moze mialam wokolo siebie niewlasciwe wzory? A moze moje fobie powodowaly we mnie pustke ktora to z koleji nie budzila we mnie samej pasji do zycia, przez co czulam sie bardzo nieszczesliwa i nie potrafilam odnalezc swojego miejsca w zyciu? Pozegnalam to juz, mam nadzieje ze na zawsze :) Przypomnialam sobie jak to bylo gdy bylam dzieckiem, dzieci potrafia sie cieszyc z tak prostych rzeczy, odkrywaja wspaniala zabawe w najprostszych zabawach, nie potrzebuja do szczescia za wiele. I ja tez zaczelam patrzec na swiat troche jak one. Gdy pojawia sie w mojej glowie jakas mysl negatywna natychmiast zmieniam czestotliwosc. Zycie jest zbyt piekne i zbyt krotkie by je tracic na negatywne mysli. Moj ukochany czesciej mi wyznaje swoja milosc, zycie nabralo kolorow, jestem spokojniejsza i czesciej sie usmiecham. Potrzebuje jednak ladowac swoje akumulatory i isc dalej ta droga. Mam nadzieje ze mi sie uda. Jesli chodzi o doswiadczenia z Bogiem to mial On juz swoj udzial w mojim zyciu i nadal ma. Mysle, ze od samiusienkiego poczatku wszystko dla nas planuje. Ja tez uwazam, ze Bog jest miloscia i z takim przekonaniem ide za tym, o czym poucza Biblia w tej dziedzinie i moze Cie zaskocze, ale Biblia daje mi madrosc i pocieszenie. Nie rozumiem tych kontrowersji wokol Biblii, ale kazdy kroczy wlasna sciezka. Dla mnie osobiscie Bog jest mniej wiecej taki, jak mowia te cytaty : http://szukajacboga.jesus.net/?/1/miosny-list-od-ojca.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Jakiś znany mi opis :) Odczuwać jak dziecko..hmmm. Długo byłem zablokowany, bo dzieciństwo kojarzyło mi się z samotnością i stresem. Ostatnio zacząłem sobie jednak przypominać stany z dzieciństwa, gdzie poza wszystkimi negatywnymi rzeczami był tak bardzo świeży odbiór wszystkiego, brak skupienia na sobie samym, magia najprostszych chwil, itd. Czuję to wyraźnie, że pełnia to także takie świeże, dziecięce, motylkowe odbieranie wszystkiego wokół, ale z równoczesnym spokojem pewności, pewności drogi, świata, siebie samego i ze świadomością, której nie ma dziecko, a która czyni wszystko jeszcze wspanialszym. Coraz bardziej zmienia się wszystko. Wierzę, bardzo chcę wierzyć, że dokona się jakaś zmiana w naszej zbiorowej świadomości, że ten zatrważający świat, który widać z telewizora, gazet, internetu, przemieni się, że w końcu odejdą, znikną, rozwieją się jak mgła, wszystkie absurdalne konflikty, wojny, nierówności, wyzysk, podział na nas i ich, na tych i tamtych, że w końcu uświadomimy sobie jak bardzo jesteśmy razem, i to że cały sens jest w tym RAZEM. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry :) bede pisala ze swojego nicka :) Twoja ostatnia mysl jest na tyle wspaniala ze - jak ucza madre ksiazki, nalezaloby uwierzyc ze ta zmiana juz jest juz sie dokonala, ze juz zyjemy w czasach w ktorych ludzie sie zjednoczyli, ze jest dobrze :) W sumie przeciez jest dobrze ;) jest na tym swiecie grom ludzi ktorzy sie przebudzili i to oni zarazaja innych,dziela sie ta wiedza z innymi, mysle, ze jestesmy na dobrej drodze :)ze swiat juz od kilkudziesieciu lat sie pod tym wzgledem zmienia :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A propos telewizji, przydaloby sie pasmo programow temu wlasnie tematowi poswieconych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate...
dfdgf-- a czy mozesz napisac jak pozbyłas sie fobii czy tak po prostu jak to opisalas? czy o tak nagle postaowilas sie usmiechac, byc spokojna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisalam wczesniej jako dfdgf, juz odpowiadam :) Jak walczylam otoz fobia to nie jest nic rzeczywistego, nic prawdziwego, fobia to chora mysl jaka sie rodzi w glowie-trzeba sobie zdac z tego sprawe i przyjrzec sie jakby z bliska tej mysli, zastanowic, czy ta mysl powinna wogole miec miejsce. Uwolnilam sie od tego poprzez podniesienie wlasnych wibracji, a to mozna osiagnac czytajac np. ksiazki pozytywnego myslenia (polecam ''sekret'') chcialam poczuc sie szczesliwsza, spokojniejsza, chcialam sie pozbyc tego i chcialam zeby w mojim umysle te nierealne fobie zamienily sie w realne, pozytywne mysli ktore beda kreowac od teraz moja rzeczywistosc. Mysle ze to mnie wyzwolilo w duzym stopniu. Nie tylko dlatego, ze tlumaczylam sobie nierelanosc fobii, ale rowniez dlatego, ze zaczelam kontrolowac swoje mysli, przestalam sie skupiac i rozmyslac nad tym, co nierealne i co sprawialo ze czulam sie zle. To my sami jestesmy panami naszych umyslow i kreatorami samych siebie. To tylko od nas zalezy jak i o czym myslimy. Gdy tylko przychodzi mi do glowy cokolwiek negatywnego lub destruktywnego-zmieniam czestotliwosc, zajmuje swoje mysli czyms innym. Jestem dopiero na poczatku tej drogi, ale efekty juz dostrzegam i tak mi sie podoba obecny stan mojego umyslu, ze jakos na dawne fobie nie ma juz w nim miejsca, one juz po prostu do mnie nie pasuja :) Nie ma nic lepszego dla nas ponad to, ze mozna czuc sie wolnym i szczesliwym :) Jest to naprawde cos wspanialego :) Musisz uwolnic sie od wszystkiego co moze wzbudzac fobie i zajac sie tym, co pozytywne, budujace, zmienic kierunek myslenia, zauwazac piekne i dobre rzeczy wokol siebie, musisz odkryc w sobie ze potrafisz osiagnac spokoj i zyc tak, aby ten spokoj sobie zapewnic. Nabrac dystansu do tego, co smuci i rani. Nie ma na tym swiecie i nie powinno byc w tym momencie wazniejszej osoby ponad Toba-tym bardziej ze czujesz sie nieszczesliwa z powodu wlasnych mysli. Pomysl o sobie jakbys byla najwazniejsza na ziemi, nie ma nikogo wazniejszgo od Ciebie, a potem pomysl ze chcesz byc szczesliwa i ze zaslugujesz na to w 1000%. Nikt nie zadba o Ciebie lepiej niz Ty sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość "'>
Zauwazam ze kobiety potrzebuja jakiegos przewodnika,guru,szefa,doradcy..mezczyzni jakos probuja sami sobie radzic. ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatni moheranin
trzeba przebczyc wszystkim którzy nas skrzywdzili i przebaczyć sobie i to jest proces długofalowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polko-wenezuelka
Bóg jest NAJLEPSZY!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate...
wlasnie ja tez ucze sie myslec pozytywnie i nawet film sekret ogladalam, ale nie potrafię uwierzyc, ze ta cala fobia i inne negatywy sa nierzeczywiste. tak tego mocno doswiadczam. odkad zaczelam zmieniac myslenie na bardziej pozytywne zauwazylam zmiany ale teraz znowu czuję, ze utkwilam w martwym punkcie. pracy brak tylko dlatego, ze boję sie ludzi i nowoczesnych technologii. dochodzi do tego, ze uciekam. chowam się przed ludzmi :( moj dzien mija mi na tym co sobie pomysla o mnie rodzice, tesciowa i tak codziennie boję sie im pokazac bo mam wrazenie, ze na czole mam wyryte, ze jestem leń i nic nie warta :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×