Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

To różnie bywa - może głębiej upadłem w otchłanie ego i dlatego potrzebuję dużo pracy nad sobą, a Ty mniej. Kto to wie. Lepiej nic nie zakładać i nie porównywać się. To ostatnie prowadzi albo do dołowania się - co nigdy niczemu nie sprzyja, albo do głaskania swego ego, więc też nie jest to pomocne w drodze do przebudzenia. Co do Kursu i przekonywania innych. Dłuuugo próbowałem nakłonić różne osoby do studiowania Kursu - choć nigdzie, w żadnym miejscu Kursu nie ma takiego zalecenia, ani jednej linijki. To oczywiście znów moje ego. Znałem już Kurs lepiej niż dobrze, a wciąż usiłowałem nie słyszeć co do mnie mówi. Ja, chętny czytelnik Kursu, mam go wdrażać w sowim życiu, a nie nakłaniać innych. Mogę napomknąć coś o Kursie, jeśli tak się ułoży jakaś sytuacja. Jeśli ktoś zapyta, mogę odpowiedzieć. Ale przecież mam uczyć się prostych rzeczy - mam być czujny przeciwko swemu ego, mam nie osądzać, mam nie oceniać, mam przypominać sobie miłość. Oczywiście o ileż łatwiej jest mi mówić o Kursie, pokazywać jego świetną znajomość, "błyszczeć" wywodami logicznymi.... Tyle, że to nie jest to, czego naucza Kurs. W końcu chyba rozumiem, nie słowa, tylko wreszcie rozumiem to naprawdę (mam nadzieję), że jeśli odmienię się wreszcie do końca, jeśli po prostu przyjmę Bożą miłość i przestanę ją blokować, to tak dużo bardziej pomogę i sobie i bliskim, i dalekim. Nie ma nic lepszego od dobrego przykładu. Jeśli więc chodzi o Boga i miłość, co może być lepszego niż pokazywanie, że istnieje bezwarunkowa miłość? Tego mam więc siebie uczyć, czy też oduczać się ego i nienawiści, a Bóg zapewni najlepsze rezultaty. Nakłaniając kogokolwiek do Kursu działam niezgodnie z nim. Każdy ma swoją drogę. Każdego Bóg prowadzi w najlepszy sposób. Bóg, nie ja :) Poza tym Kurs mówi wyjątkowo wyraźnie - rezultatem zrozumienia jest pokój. Jeśli więc jakiekolwiek działania, podejmowane choćby i z Kursem na ustach, przynoszą konflikt, to znaczy, że są błędne, że nie zrozumiałem. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa...
budząc się proszę jesli tu jeszcze zaglądasz odpowiedz mi na pytanie czy jesli jestem introwertyczką to mogę sie zmienic na ekstrawertyczkę jesli bycie intro przeszkadza mi w zyciu? czy jest to mozliwe wg ciebie? wg ksiazki o introwertyzmie to wrodzona cecha i nie mozna tego zmienic ale powinno sie przede wszystkim zaakceptowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do budząc się
Czemu zmieniles nicka na taki z _ ? Zaponiales hasla do starego ? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Witaj aa..:) Prawdopodobnie można wszystko zmienić. Pytanie czy warto zmieniać i po co zmieniać. Bardziej ogólne pytanie jest takie z czego bierze się introwertyzm i jak się przejawia. Jeśli powoduje trudności w kontaktach z ludźmi, pewnie jest efektem jakichś deficytów z dzieciństwa, których rezultatem jest na ogół niewystarczające poczucie własnej wartości. To można przepracować, poprzez psychologię, medytację, rozwój uważności. O medytacji była w styczniu bardzo dobra, wyważona publikacja, zeszyt zatytułowany "Medytacja" (przypuszczam, że można spróbować nabyć bezpośrednio w wydawnictwie Charaktery, czy na stronie www.sklep.charaktery.eu, jeśli nie ma już w sprzedaży kioskowej). Na pewno nie warto na siłę walczyć, bo efekt może być odwrotny do zamierzonego. Akceptacja daje spokój, spokój zmniejsza napięcie, a bez napięcia może okazać się, że pewne rzeczy zmieniają się same. To tyle, co mi się wydaje, że wiem :) Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa...
budzac się-- uff myslałam, ze wybyłes na dobre.. chodzi o to, ze mam jeden chaos w głowie, ja juz nie wiem czy powinnam to zmienic czy zaakceptowac siebie jaka jestem. wiem jedno, stresuje sie w kontaktach z ludzmi, prawie kazdy dzwonek do drzwi wywoluje u mnie strach i chec ukrycia sie. czyli nie czuje sie dobrze z tym jaka jestem, z drugiej strony kiedy jestem sama ze soba oddycham, lubie byc sama. kiedy jednak jest to przesadnie długo to czuje, ze przesadzam, ze odcinam od siebie ludzi. ponoc introwertyzm jest wrodzony czyli ciezko bedzie zmienic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa...
budzac sie a czy to nie było po prostu czasopismo charaktery i w nim atykul o medytacji czy jakies czasopismo "medytacja"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Dzień dobry aa... To był zeszyt zatytułowany "Medytacja", w całości poświęcony medytacji, wydany przez Wydawnictwo "Charaktery", to samo, które wydaje pismo Charaktery. Zeszyt jest objętości i formatu czasopisma. Byłem z natury introwertykiem, gdyż jako dziecko nie czułem się akceptowany i kochany. Nie czując się wartościowym, prowadziłem różne gry ze sobą, by jakoś funkcjonować. Dzisiaj nie muszę już w nic grać, gdyż wiem to z całkowitą pewnością, że jestem wartościowy i że każdy człowiek jest wartościowy. Nie czuję się już ani introwertykiem, ani ekstrawertykiem. Czuję się poza takimi podziałami i etykietami. Tak samo Ty - jesteś wartościowa tak jak inni. Gdy to rozpoznasz, ludzie przestaną napawać Cię lękiem (chyba, że masz jakieś traumy, bo ktoś Cię skrzywdził, wtedy bez pomocy psychologicznej może być trudno poradzić sobie z traumami). Wydaje mi się, że można akceptować siebie i podążać za swoim głosem. Być samemu, gdy jest to dobre w danym momencie i z ludźmi, gdy chcemy być z ludźmi. Jak wiele razy poprzednio mogę Ci tylko powiedzieć, że czasami warto spróbować skorzystać z pomocy psychologicznej. Można iść drogą duchową. Medytacja, jeśli nie ma przeciwwskazań związanych z chorobą psychiczną czy epilepsją, także pomaga, o ile nie najbardziej. Istnieją też różne wspólnoty religijne (także ruchy medytacyjne), które również mogą dać pozytywne wsparcie. Myślę, że akceptacja i zmiana nie muszą być ze sobą w sprzeczności. W zasadzie warunkiem każdej zmiany, tak to widzę, jest przyznanie się gdzie jesteśmy w danym momencie. Kiedyś byłem bardzo dominujący, autokratyczny, byłem złośnikiem (co nieco jeszcze zostało, choć to już końcówka, jak wierzę). By zmienić się, najpierw musiałem uznać, że taki jestem. Zaakceptowałem np. to, że jestem złośnikiem. Dałem sobie prawo do bycia takim jakim byłem. Ale nie oznaczało to, że taki chciałem zostać. Gdy walczyłem ze sobą, było gorzej. Gdy nie walczyłem, otwierałem się na zmianę. Nie mogłem np. postanowić, że od danego momentu nie będę w ogóle się złościł. Gdy tak robiłem, to tylko blokowałem swoją złość, by potem wybuchnąć jeszcze bardziej. Tak samo w kontaktach z ludźmi. Uwolniłem się od tego, że coś muszę, czy coś wypada. Gdy mam ochotę spotykam się, gdy nie, to nie. Gdy próbowałem na siłę układać kontakty z ludźmi według jakiś swoich scenariuszy, nie miało to sensu. Pomaga też bardzo, gdy akcent w tych kontaktach przesuwa się z "ja" na "ty". Gdy spotykam się by zobaczyć innego, wejrzeć w niego, by być z nim, by wysłuchać jego historii, by być dla kogoś, to jest to o niebo lepsze, niż wówczas, gdy spotykałem się po to by przeglądać się w innych, czy akceptują mnie, czy nie, czy wypadłem na takiego mądrego jaki mi się wydawało (podkreślam: wydawało), że byłem, itd. Bądź łagodna i cierpliwa dla siebie. Pozdrawiam Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam konto na
jehhowi modla sie do boga a nie Jezusa czyli pomijaja Jezusa jedynym posrednikiem jest jezus 1 Tm 2,5: „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus jedno pytanie w czym pośredniczy ? W tym wersecie św. Pawłowi nie chodziło o odróżnienie Jezusa Chrystusa od Jedynego prawdziwego Boga, tylko o zwrócenie uwagi na zupełnie inny aspekt. Mianowicie pisze on o jedynej drodze dojścia do Boga przez ofiarę z siebie (patrz wyraz „człowiek w 1 Tm 2,5), jaką złożył Jezus Chrystus na krzyżu, aby pojednać ludzkość z Bogiem. Jest to wskazane również przez najbliższy kontekst, którym jest następny werset: „Który siebie samego złożył jako okup za wszystkich, aby o tym świadczono we właściwym czasie (w. 6), jak i kilka innych miejsc: Hbr 9,15: „[] dlatego jest On pośrednikiem nowego przymierza, ażeby gdy poniesiona została śmierć dla odkupienia przestępstw popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są powołani, otrzymali obiecane dziedzictwo wieczne (BW) Hbr 12,24: „I do pośrednika nowego przymierza, Jezusa, i do krwi, którą się kropi, a która przemawia lepiej niż krew Abla (BW)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Skleroza postępuje to piszę w orencz. :D :classic_cool:🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Przypominać sobie Boga, to zapominać świat, więc skleroza ma jak najbardziej uzasadniona :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa...
budzac sie dziekuje bardzo, ze tu jestes i za to napisales

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lepszy od
budząc się co sądzisz o filmie '' sekret '' ? Jeśli ktoś ma małą wiarę to przecież może to narobić więcej szkody niż pożytku, czyż nie jest tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wystarczy sama wiara
wystarczy sama wiara prawo przyciągania to jest plagiat z nauk Jezusa Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: jeśli będziecie mieć wiarę, a nie zwątpicie, to nie tytko z ligowym drzewem to uczynicie, ale nawet jeśli powiecie tej górze: „Podnieś się i rzuć się w morze, stanie się. I otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie (Mt 21,20-22). Podczas swej ziemskiej działalności Jezus uczynił wiele cudów, których warunkiem spełnienia była wiara. Gdy dwaj niewidomi z Jerycha prosili o uzdrowienie, Jezus zapytał ich: „Wierzycie, że mogę to uczynić? Oni odpowiedzieli Mu: Tak, Panie. Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: Według wiary waszej niech wam się stanie. I otworzyły się ich oczy... (Mt 9,28-30). Wiara była do tego stopnia ważna, iż Jezus wręcz stwierdzał, że to ona sama uzdrawia. Do kobiety cierpiącej na krwotok Jezus rzekł: „Córko, twoja wiara cię ocaliła (Mk 5,34). Do niewidomego z Jerycha, który błagał: „Synu Dawida, ulituj się nade mną , (Łk 18,38), Jezus rzekł: „Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła (Łk 18,42) Co więcej, można wręcz powiedzieć, że brak wiary poniekąd „blokował realizację cudu. W swoim mieście rodzimym, w Nazarecie, Jezus jak piszą Ewangeliści „nie mógł zdziałać żadnego cudu (Mk 6,5), „z powodu ich niedowiarstwa (Mt 13,58). W Ewangelii św. Marka czytamy słowa: „I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu (Mk 6,5-6). Jakże często czujemy się niedowiarkami, czy też ludźmi małej wiary. Bóg wszechmogący jest wstanie i temu zaradzić, gdy będziemy Go prosić o wzrost wiary. Święty Łukasz pisze, że „Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary (17,5). Pouczająca jest w tym zakresie historia uzdrowienia epileptyka. Ojciec chorego prosił Jezusa w słowach: Jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam! Jezus mu odrzekł: Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Cześć :) Obejrzałem film, by móc odpowiedzieć. Buddyzm, Kurs....Sekret. Podobne idee podane w różnej formie. Kurs jest może najbardziej radykalny, ale nie będę tu wchodził w teologiczne i filozoficzne dywagacje. Film jest dla mnie bardzo, bardzo ok. Bardzo dobre jest jego pozytywne przesłanie. Podoba mi się, więc ..,. dziękuję :) Nie wiem tylko czy rozumiem kwestię z małą wiarą. Jeśli słabo wierzę w coś, to to w co wierzę nie będzie działać. Albo będzie działać słabo. Jaką szkodę masz na myśli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Dodam tylko, że intuicyjnie wiedziałem chyba od zawsze, że tak to działa. I potwierdzam, że działa, choć czasami tak postępuję by nie działało (myślenie czego nie chcę, zamiast czego chcę). Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa...
budzac sie chcialam cię jeszcze zapytać gdzies na poczatku podawales ksiązke "Grunt to pewnosc siebie" znalazlam taki tytul na chomikuj ale za kazdym razem po załadowaniu wyskakuje tytul "Alchemia manipualcji" czy to jes ta sama ksiazka? dziwne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Nie, to inna książka. Odrębną kwestią jest sposób uzyskiwania pewności siebie. Może istnieć książka o tym jak być pewnym siebie i równocześnie o sztuce manipulacji. Bo niektórzy zyskują iluzoryczną pewność siebie poprzez manipulowanie sobą i otoczeniem. Najbardziej siermiężny przykład: ktoś udaje zamożność, bo dzięki temu czuje się pewniej i wydaje mu się, że gdy ludzie postrzegają go jako zamożnego, to bardziej go szanują. Oczywiście z manipulacji nie może płynąć żadna rzeczywista pewność siebie. Można dzięki niej co najwyżej założyć maskę pewności siebie. Nie potępiam tego w żaden sposób. Chyba warto być świadomym tych różnic. W zasadzie wszyscy nosimy jakieś maski. Czasami może być lepsza maska pewności siebie, niż zupełna niepewność. Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lordmiled...
budzac sie pomoz w kwestii chrztu :) jak wyjasnic kochanemu bratu, ze jesli dziecko nie zostanie ochrzczone to i tak zostanie zbawione? brat odrazu wskazal cytat z biblii, gdzie jest wyraznie napisane, ze kto uwierzy i przyjmie chrzest bedzie zbawiony itd. nie wiedzialam jak sie wykaraskać :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ostatni moheranin
religia katolicka jest jedyna religia naukową rozumowa doceniająca rozum Jan Paweł II w enklityce Fides et ratio wiara i rozum to dwa skrzydła na których duch ludzki unosi Sie do odkrywania i kontemplowania prawdy 2) Potrzeba chrztu niemowląt, które nie wszystkie dożywają do wieku dorosłego wynika ze słów: „jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego J 3:5. Dzieci ochrzczone wchodzą do Królestwa: „Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego Łk 18:17. Nad dziećmi również ciąży grzech Adama (Rz 5:18, 12, 3:23), który gładzi dopiero chrzest (Dz 2:38 por. pkt 36.4.). 3) NT podaje, że Apostołowie chrzcili „cały dom (Dz 11:14, 16:15, 16:33, 18:8, 1Kor 1:16), więc znajdowały się tam pewnie dzieci. Tt 1:6 mówi o „dzieciach wierzących, wśród pierwszych rodzin chrześcijańskich. Były więc one ochrzczone (por. Dz 2:39). Wydaje się, że i Tymoteusz był ochrzczony jako niemowlę, bo już jego babka i matka wychowywały go w wierze chrześcijańskiej od małego (2Tm 3:14n. por. 1:5). Jeśli dla ŚJ określenie „cały dom nie oznacza dzieci to powinni też wykluczyć starców, bo nigdzie w NT nie pisze: „chrzcijcie starców. 12) Nigdzie NT nie zakazuje chrztu dzieci, 13) Orygenes (ur.185) w „Komentarzu Listu do Rzymian (5:9) pisał: „Kościół przyjął tradycję od Apostołów by także niemowlętom dawać chrzest. Patrz też jego „Homilie o Księdze Kapłańskiej (8:3) i „Homilie o Ewangelii św.Łukasza (14:5): „Małe dzieci otrzymują chrzest na odpuszczenie grzechów. Jakich grzechów? Kiedy zgrzeszyły? (...) Nikt nie jest czysty od brudu, choćby nawet życie jego trwało tylko jeden dzień. Ponieważ sakrament chrztu usuwa brud narodzenia, dlatego też i małe dzieci otrzymują chrzest. Jeśli się bowiem ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie będzie mógł wejść do królestwa niebieskiego więcej http://www.free.of.pl/r/referent/usr/36.htm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lepszy od
"Jeśli słabo wierzę w coś, to to w co wierzę nie będzie działać. Albo będzie działać słabo. Jaką szkodę masz na myśli?'' "Szkodę ''dokładnie taką czyli zawartą w tym zdaniu. Jeśli ktoś zda się tylko na cuda na kiju [nie zrobi nic tylko będzie czekał na cud ]może bardzo się rozczarować i wpaść z tego powodu chociażby depresję, jeżeli jego marzenia się nie spełnią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Dzień dobry :) W kwestii chrztu nie toczyłbym wojen rodzinnych. Trudno jest wyrwać z kontekstu danej religii jeden rytuał i toczyć na ten temat dyskusje. Dla mnie i idea chrztu jest bez znaczenia, idea ukrzyżowania, itd., ale dla kogoś może mieć znaczenie. Każdy sam wybiera jak żyje i jak się zbawia :) Podstawowa zasada, do której zaś możemy wszyscy się stosować, to zasada niekrzywdzenia innych. Jeśli ktoś jako rodzic potrzebuje symboliki chrztu, to nie sądzę by krzywdził tym innych (chyba że np. daje na tacę ostatnie pieniądze rodziny, np. wbrew woli współmałżonka, zamiast przeznaczyć je dla ważniejszych spraw - to jest wtedy przejaw zaspokajania swych potrzeb emocjonalnych kosztem potrzeb własnej rodziny). Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate...
budzac sie chcialabym cie prosic o pomoc w męczącej mnie sprawie. otóż jestem zazdrośnicą, a to bierze sie z mojego poczucia bycia gorszą. nie wiem jak z tego wyjsc. probuje myslec pozytywnie itp ale ciagle mam to uczucie. ciagle przyrównuje sie do siostry, zazdroszczę jesli idzie jej dobrze. jestem od niej starsza, a duzo w tyle. mam tez kompleks z powodu braku pracy, bo trwa to juz zbyt dlugo, a ja przypuszczam, ze kojarze sie ludziom jako osoba malo zaradna i leniwa. choc wcale tak nie uwazam, bo ciezko pracuje mentalnie i kazdemu pomogę. to, ze ciagle nie pracuje bierze sie stąd, ze nie wierze, ze dam sobie radę, boje sie, ze znowu mnie zwolnia, ze jestem malomowna i chyba cierpie na fobie spoleczna. czuję, ze utkwiłam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
W jaki sposób mógłbym Ci pomóc? Kiedyś mistrz zen zastanawiał się czy buddowie mogą nas oświecić i doszedł do wniosku, że nie. Bo skoro byli już niezliczeni budowie (a choćby i jeden), a my wciąż nie jesteśmy oświeceni, to znaczy, że nie mogą nas oświecić. Musimy oświecić się sami. Zgadzam się z tym, z jednym zastrzeżeniem. Bez pomocy innych nie jesteśmy w stanie zrobić nic. Ale bez swojej własnej wiary, siły i determinacji, nikt nam nie pomoże. To ja w procesie własnego rozwoju i przemiany jestem kluczem. Każdy ma w sobie własny klucz i musi być najpierw zdeterminowany, by go odszukać i zacząć używać Drogi pomocy: 1) Systematyczna, codzienna medytacja/modlitwa - w celu uspokojenia umysłu i zyskiwania wglądu w swoją prawdziwą, wieczną naturę, w swoje prawdziwe ja - wspaniałe, dobre, łagodne, kochające. 2) Psychoterapia 3) Psychodeliki - nie polecałbym w Polsce (większość jest zakazanych i zdecydowanie wskazany jest doświadczony i rozsądny psychonauta jako przewodnik) - ich działanie w aspekcie rozwoju samoświadomości jest nieocenione, jak np. niektórzy mówią jedna sesja z ibogainą zastępuje 10 lat psychoterapii. Relacje z dobroczynnego działania ayahuaski są niezliczone. Jednak bardzo odradzałbym samotne eksperymenty, bez odpowiedniego przygotowania, itd. Można jednak pojechać sobie do Ekwadoru, czy do Holandii, znaleźć odpowiednie osoby, otoczenie, itd. Sporo jest o tym w internecie. No i oczywiście MUSZĘ uczynić to zastrzeżenie na publicznym forum: zrobić wszystko tak, by nie złamać prawa. Można też spróbować 5-HTP, ale ostrożnie, z rozwagą, po dokładnym zapoznaniu się z tematem. To legalny, naturalny antydepresant, bez skutków ubocznych jak piguły koncernów. Zawiera białko, które jest podstawą wytwarzania w organizmie serotoniny. Więcej budulca, więcej serotoniny. Może być pomocny w przypadku fobii społecznych, bo więcej serotoniny, to mniejszy lęk. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
lepszy od: rozumiem, że mówisz o sytuacji, w której ktoś nie ma za dobrego wglądu w siebie, wierzy np. w takie przesłania jak w filmie Sekret, wydaje mu się, że wierzy mocno, choć tak nie jest, a potem wpada w depresję, że jednak wiara nie działa. Pytanie czy to jest szkoda. Co to jest szkoda? Cóż, taka osoba albo wpadnie w depresję z innego powodu, albo w inne kłopoty, bo do kłopotów zawsze prowadzi brak wglądu w siebie. Jak nie ma się wglądu w siebie, to wszystko może nas "skrzywdzić". Może jednak dana osoba zorientuje się, że ma słaba wiarę i temu się przyjrzy? Z tego punktu widzenia, jaki przedstawiasz, jak mi się wydaje przynajmniej, bezpieczne byłoby tylko jedno: prowadzenie całkowicie schematycznego życia, zgodnie z otrzymanymi wdrukami biologicznymi, społecznymi, kulturowymi. Dla kogoś może to być ok. Dla mnie to największe nieszczęście: szlifować kraty więzienia i cieszyć się, że ładnie błyszczą w słońcu - bo w moim bardzo głębokim odczuciu żyjemy w więzieniu, które sami stworzyliśmy, smutnym miejscu pełnym trosk, zmartwień, miejscu przesyconym materializmem jako podstawową filozofią życiową, miejscu, w którym traci się Ducha. Co może być większą szkodą, niż zapomnienie o swym własnym Duchu, o sobie samym? Cóż może być większą szkodą niż uznanie się za kawałek mięsa, skazany na śmierć, którego szczęście zależy od dziwnego, zewnętrznego, nieprzewidywalnego świata, którego losy z kolei zależą od tak szalonych osób jak politycy? 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate...
no dziękuje ci, ze odniosles sie do mojego problemu. powoli probuje cwiczyc medytację, robie to nieregularnie ale sprobuje codziennie. do psychologa nie jestem w stanie pojsc, za duza fobia :( pojechac sobie do ekwadoru czy holandii jak to beztrosko zabrzmialo. ja aktualnie nosze w sobie stres, ze musze znalezc pracę, a nie byc na utrzymaniu męza. poki co te wyjazdą brzmia nierealnie dla mnie :( ale dziekuje ci za inspirację :)) Pozdrawiam cię budząc sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kate...
budzac sie poczytałam tak na szybko o tych lekach, ktore proponujesz i o psychonanucie. nie wiem czemu czuje, ze to nie dokonca dla mnie jakos psychonauta zle mi sie kojarzy, zaraz mysle o wychodzeniu poza cialo, a od tego tematu trzymam sie za daleka :\ ten lek \HTp moze powodowac ponoc problemy z sercem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Gdy uznajesz coś za nierealne takie się staje. Nie lubię reklamować tu innych stron, produktów, itd., ale wyjątkowo: http://www.ayahuasca.net.pl/ Są też książki (polecam np. Grofa "Kiedy niemożliwe staje się możliwe", wydane przez Wydawnictwo Okultura). Nie jestem związany w żaden sposób ani z Okulturą, ani z właścicielami ww. strony Taki wyjazd pewnie da się zamknąć w 2 tys. Takie koszty można pewnie pokryć z naddatkiem choćby miesięczną pracą w Holandii, choćby i fizyczną. Może nie zamykaj się w realności stworzonej przez uznanie tak wielu rzeczy za nierealne. U podstaw czego leży chyba głęboko zakorzenione w Tobie przekonanie, że nie możesz być szczęśliwa, że nie zasługujesz na całkowite szczęście, na spełnienie, na radość, przekonanie, że życie to trud i cierpienie, znój, u którego podstaw leży nie wiem co .... Wszystkie bariery i ograniczenia leżą w nas samych i wiem, że nie jest tak prosto wziąć odpowiedzialność za własne życie w swoje ręce, całkowicie w swoje ręce.... Jest to jednak możliwe, możliwe i konieczne, jeśli chcemy być szczęśliwi. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość budząc_się_
Działaj jak czujesz, o ile u podłoża wszystkiego nie leży lęk. Bo lęk to zły doradca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do budzac sie
ten napoj Ayahuasca nie mozna jakos zakupic prawda? skad to wziac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×