Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

Gość grazyna i reszta zmienia nicki
Kobiety sa zazdrosne o facetow - kazda jedna........👄😍 Tylko zadna sie nie przyzna :O Facet ma zawsze wiekszy wybor od kobiety - taka natura rzeczy czy tego v=chcecie czy nie. Pogodzcie sie z tym :O albo badzcie z pantoflarzem, nie ma innej opcji dla Kobiet z tego watku ;) Tak na marginesie - kazda / kazdy mial tu po pare pomaranczowych nickow - nie ma co sie oszukiwac Moi drodzy. ;) Sam/a wiem. 👄🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość em de
budząc się, rozumiem mechanizm zazdrości, tak ja to tłumaczysz, ale jak zrozumieć mój problem? Nie czuję zazdrości o mojego partnera, i trochę mnie to przeraża. On ma koleżanki, spotyka się z nimi, pisze maile a mnie to nic nie obchodzi, to przecież jego życie. Nie czuję potrzeby zamykania go w klatce, sama nie chciałabym, żeby ktoś mnie tak ograniczał i gnębił. On mi nie zagląda do mojej korespondencji ani ja do jego, ufamy sobie bezgranicznie i nie ma w ogóle tematu zazdrości. Jaki jest więc problem? Mam wrażenie, że brak zazdrości w naszym związku powoduje brak napięcia miedzy nami, nie ma energii, także tej seksualnej. Kocham go, jest moją bratnią duszą, ale gdy się do niego przytulam chce mi się spać a nie kochać. Tak już jest od lat, coraz gorzej. Bardzo się kochamy i nie rozumiemy tego, co się dzieje. Czy możesz nam coś podpowiedzieć? Co robimy źle, może w ogóle seks jest jakąś chorą formą aktywności ciała, może to, że znika z naszego życia to dobry znak? Jakoś tak mi jednak smutno, czegoś brak. Oboje modlimy się, medytujemy, jest między nami coraz większa harmonia, "love and peace" i - coraz mniejsza pasja. Mam wrażenie, że nasze energie tak się ujednoliciły, że nie jest możliwe żadne "wyładowanie" z braku "różnicy potencjałów". Czasem czuję, jakbym nie miała płci i jakby on nie miał płci. Bardzo dziwnie mi z tym....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słuchaj izraelu
A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata Mi-28. 20 Może do tej pory nie opieraleś się na Bożym słowie. Może zbytnio liczyłeś na siebie. Może byłeś wpatrzony w swoje słabości. Może patrzyłeś lub patrzysz na to, co cię otacza i czego doświadczasz poprzez swoje słabości i wady. Z tego też powodu trudno jest ci uwierzyć, że Pan jest z tobą. Może myślisz: Gdzie jest dowód na obecność Pana w moim życiu? Przecież jestem zniewolony i często upadam? Jak mam być silny, skoro staram się i próbuję, ale nic mi nie wychodzi. Jeszcze bardziej okazuje się, że jestem słaby i bezradny? PAN JEST Z TOBĄ, Dzielny WOJOWNIKU! KSIĘGA Sędziów 6 12 Wszystko będzie się zmieniać w twoim życiu, gdy odkryjesz i uwierzysz, że Bóg jest z tobą! A oto słowa z Księgi Powtórzonego Prawa: Jeśli się udasz na wojnę przeciw twemu wrogowi, a zauważysz, że koni, rydwanów i ludzi jest tam więcej niż u ciebie, nie lękaj się ich, gdyż z tobą jest Pan, Bóg twa]. który cię wyprowadził z ziemi egs)nkiej. Gdy będziecie zaczynali walkę, uyst4pi kapłan i przemówi do narodu. Powie im: Słuchaj. Izraelu! Zaczynacie dzisiaj walkę przeciw wrogom waszym) niech trwoga przed nimi was nie ogarnia! Niech serce wam nie drży! Nie bojcie się, nie lękajcie się! Gdyż z wami wyrusza Pan, Bóg wasz, by walczyć przeciw wrogom waszym i dać wam zwycięstwo Pyn-20, 14 Ja chcę być dla ciebie tym kapłanem. I pragnę teraz ci oznajmić, że: każdego dnia wobec tego, co cię będzie czekać w tym dniu, niech twoje serce nie da się ogarnąć trwodze! Niech twoje serce nie drży! Nie bój się i nie lękaj! Gdyż z tobą wyrusza Pan, twój Bóg, by cię wspomagać i walczyć przeciw twoim wrogom. On pomoże ci przeżyć ten dzień bezpiecznie i zachowa cię od klęski i niepowodzeń. Pamiętaj: z tobą jest Pan, twój Bóg, który cię umiłował odwieczną miłością i ma dla ciebie łaskę. Odniesiesz wspaniale zwycięstwo, jeżeli nie będziesz się lękał i całkowicie zaufasz swemu Bogu, który jest Bogiem mocy i wspanialej potęgi. Walka i trud, jaki cię czeka, może być naprawdę wspaniałym doświadczeniem, podczas którego odkryjesz dwie niezwykłe prawdy. Odkryjesz, że Pan jest z tobą! A on jest potężnym wojownikiem. Oraz że zanim ty zaczniesz walczyć, już będziesz wiedział, kto wygra. Tym zwycięzcą będziesz właśnie ty. Dobra nowina jest właśnie taka: Pan jest tobą! Ty jesteś zwycięzcą! Ty wygrywasz! Nigdy nie ma wątpliwości co do zwycięstwa. Ale wygrywasz i zwyciężasz tylko wtedy, kiedy staniesz do walki. Duch Święty uczy nas, jak stawać do walki. To nie jest walka na miecze, włócznie czy też pistolety, karabiny maszynowe, czołgi i samoloty. Ale jest to walka duchowa, podczas której niezbędna jest też broń duchowa. Ta walka może być dla ciebie wspaniała. Wspaniała dlatego, że w tej walce Bóg objawia swoją potęgę i moc i daje dowody na to, że jest po twojej stronie, a nie po stronie twoich wrogów. Masz zatem potężnego sprzymierzeńca. Masz potężnego i niezawodnego sojusznika. Wówczas nie tylko ty będziesz świadkiem tego wszystkiego, co Bóg uczyni dla ciebie, ale wszyscy wokół ciebie wpadną w zachwyt nad wspaniałymi Bożymi dziełami dziejącymi się w twoim życiu. Zajrzyjmy do Księgi Wyjścia. Czytamy tamo Izraelitach będących w Egipcie, w domu niewoli. Ponad milion ludzi niewoli. Łudzi, których serce było wypełnione lękiem przed potężnym, budzącym grozę faraonem i jego niepokonaną armią. Synowie Izraela boją się tego, na co patrzą i co widzą. A to, co widzą, sprawia niestety, że dają się opanować przez lęk. Oprócz rzeczywistej niewoli, tej zewnętrznej, stają się też niewolnikami wewnątrz samych siebie. Ich panem zewnętrznym jest faraon, a wewnętrznym strach. Okrutny, paraliżujący, zżerający ich serce strach. Ten pan wewnętrzny jest o wiele groźniejszy od pana zewnętrznego. Groźniejszy, bo niszczy życie, bo powoduje różnego rodzaju choroby, bo przyprawia życie człowieka o obłęd. STANĄĆ PRZED BOGIEM WPRAWDZIE. RozpRAwĆ SIĘ Z GRZECHEM W Sakramencie POKUTY. POWIEDZIEĆ Bogu: „ZGRZESZYŁEM. POPEŁNIŁEM ZŁO. To POCZĄTEK UWOLNIENIA I ZWYCIĘSTWA. To NIC INNEGO Jak NAWRÓCENIE. Strach, lęk często jest przyczyną zmartwienia. Zmartwienia zaś wywołują napięcie, które wpływa na nerwy. Strach, zmartwienie, nienawiść, brak umiejętności życia tu i teraz, życia W teraźniejszości, a nie w przeszłości i przyszłości, jest przyczyną wielu chorób układu pokarmowego. Poza tym choroby, takie jak choroby serca, cukrzyca, reumatyzm, choroby zębów, powodowane są bardzo często przez lęk i zmartwienia. Nawet problemy ze skórą, takie jak plamy na skórze, wypryski, mogą mieć źródło w lęku i w zmartwieniach. Jezus w Ewangelii według świętego Mateusza mówi: Nie martwcie się o swoje życie, o to, co macie jeść i pić; ani o swoje ciało, czym je macie przyodziać Mr 6, 25 Nie martwcie się o jutro. Bo jutrzejszy dzień sam o siebie martwić się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy mr 6.34 Bóg MA MOC, KTÓREJ TY POTRZEBUJESZ. DI.sTEGo UPAtRUJ SWOJEJ SIŁY WPOSŁUSZEŃS1WIE BOŻYM PRZYKAZANIOM. Zatem, idąc za nauką samego Jezusa, porzućmy zmartwienia, a staniemy się o wiele zdrowsi. Lęki zmartwienie są jednymi z najgorszych panów, którym służymy, zapominając, że chlebem powszednim takiej służby są różnego rodzaju choroby i dotkliwe schorzenia. Dla niewolnika jego pan wydaje się wszechmocny i nie do pokonania. W tym czasie w Egipcie magia, czary, bałwochwalstwo przerażało każdego człowieka, który wobec tych sił był bezradny. Egipt był silny nie tylko siłą dobrze wyszkolonego żołnierza) ale również siłą magii i czarów uprawianych przez kapłanów egipskich. Dla ówczesnego świata Egipt był nie do pokonania, ale nie dla Boga. Bóg nie przychodzi z wielką i silną armią, jak to ma w zwyczaju świat, ale przez posługę słabego człowieka. Przez słabego człowieka, który nosił imię Mojżesz) Bóg wyprowadza synów Izraela z niewoli. Czy Bóg posyła wojska? Nie! Posyła jednego starego człowieka, który opiera się na lasce. W dodatku człowieka, który się jąka. Nie wysyla wojownika. Wysyła człowieka, który czterdzieści lat spędził na wypasaniu bydła. Posyia człowieka, który stracił całą pewność siebie. Człowieka, którego obraz samego siebie legł w gruzach. Człowieka, który bardzo się boi. Jakby Bóg upodobał sobie najlichsze stworzenie, jakie mógł znaleźć na ziemi. I posyła go do Egiptu, aby uwolnił Jego lud nie tylko z mocy faraona, ale również z mocy lęku. WSZYSTKO BĘDZIE SIĘ ZMIENIAĆ W1WOIM ŻYCIU, GDY ODKRYJESZ I UWIERZYSZ, ŻE BÓG JEST Z TORĄ. PAN JEST ZTOBĄ, DZIELNY WOJOWNIKU! Taka jest taktyka Boga. Bóg wybiera najsłabsze i najlichsze stworzenie i poprzez nie okazuje swoją moc i siłę. Rzeczywiście, Bóg ma upodobanie w tym, kto jest słaby, komu brakuje sił, kto jest bez znaczenia. Czyż nie jest to bardzo pocieszające dla ciebie i dla mnie? Nie zaliczamy się do mocarzy tego świata, lecz do nędznych i słabych ludzi. A Bóg na takich liczy najbardziej. Bóg wybiera ciebie i mnie! Bóg liczy na ciebie i na mnie! Podobnie było za czasów Gedeona. Przewaga Madianitów była ogromna. Madianici niszczyli wszystko, co napotkali na swej drodze. A Bóg kogo wybrał i posłał? Posłał Gedeona. Człowieka najmniej pewnego siebie. Gedeon boi się. Jego ród jest najbiedniejszywpokoleniu Manassesa, a on sam jest ostatni w domu swego ojca. A to oznacza, że cztowiek ten tak naprawdę jest bez znaczenia. A Bóg wziął właśnie takiego człowieka i pozwolił mu zebrać 32 tysiące żołnierzy. Ale nawet te 32 tysiące to mało. Przewaga wroga jest przytłaczająca tak samo jak i w twoim życiu. I ty w różnych momentach życia doświadczasz sytuacji, kiedy czujesz, że siły wrogie tobie są potężniejsze od ciebie. Czujesz wtedy strach i potężną siłę przytłaczających cię negatywnych myśli, które całkowicie zatruwają umysł i niszczą ciało przez różnego rodzaju choroby i dolegliwości. W takich sytuacjach chciałoby się uciec jak najdałej, ale jak sam dobrze wiesz, jest to niemożliwe. Czujesz bezradność i brak jakiegokolwiek zrozumienia ze strony bliskich. Czujesz, że wszyscy cię opuścili. Wszyscy, z wyjątkiem Boga. Tylko On staje po NIE BÓJ SIĘ [NIE LĘKAJ! GDYŻ ZTOBĄ WYRUSZA PAN, BY WALCZYĆ PRZECIW TWOIM WROGOM. Panie, pomóż nam. Pomóż każdemu z moich żołnierzy, aby walczyli jak najlepiej. Zabierz od nich lęk, oslabiał ich sil i woli walki. twojej stronie. Tylko On jest z tobą w tej przerażającej cię walce. Tylko On szepcze ci do ucha: Nie bój się! Ja jestem z tobą! Ja jestem twoją siłą! Przychodzę, aby zwyciężać w tobie i poprzez ciebie! W obliczu tak przeważających sił wroga i jego potęgi trzeba się modlić. Dużo się modlić. I Gedeon to czyni. On się modli, aby każdy z tych żołnierzy walczył jak najlepiej, zgodnie ze swoimi umiejętnościami. Aby żaden z tych żołnierzy nie dał się opanować przez lęk. żołnie- aby nie WYGRYWASZ I ZWYCIĘŻASZ TYLKO WFEDY, KIEDY STAJESZ DO WALKI. Tymczasem Gedeon słyszy z ust Pana Boga słowa, których się nie spodziewał. Do uszu Gedeona docierają słowa, które dla każdego dowódcy przed bitwą byłyby zapowiedzią zbliżającej się klęski. Pan rzekł do Gedeona: „Zbyt liczny jest lud przy tobie, abym w jego ręce wydał Madianitów, gdyż Izrael mógłby przywłaszczyć sobie chwałę z pominięciem Mnie i mówić Moja ręka wybawiła mnie. Wobec tego tak wołaj do uszu ludu: Ten, który się boi i drży, niech zawróci ku górze Gilead i schroni się „ Tak więc odeszło z ludu dwadzieścia dwa tysiące, a pozostało dziesięć tysięcy Soz 7, 23 Gedeon) jak każdy z nas, patrzy na to, co widzi przed sobą, a Bóg patrzy na siebie samego. Często i my patrzymy na to, co jawi się przed nami, a nie patrzymy na Boga. Patrzymy na przeszkodę) na zło, na cierpienie) trudną sytuację, patrzymy na naszą słabość i niemoc, a nie patrzymy na Boga. Gdybyśmy w każdej walce, w każdej trudnej sytuacji, w każdym bólu i cierpieniu patrzyli na Boga, jakże inaczej potoczyłoby się nasze życie. Jakże innych doświadczalibyśmy uczuć. Kiedy Dawid walczył z Goliatem, jakże inne mial spojrzenie. Jego spojrzenie różniło się od spojrzenia każdego z nas, a także od spojrzenia Goliata. Dawid patrzył na Boga, Goliat patrzył na siebie. Dlatego Dawid zwyciężył i zachował życie, a Goliat przegral, tracąc tym samym życie (1 Sm 17). Czy przypadkiem przyczyną naszych porażek nie jest nasz zły sposób patrzenia? Czy przypadkiem nie jest tak, że zamiast patrzeć na Boga, patrzymy na samych siebie i dlatego przegrywamy? Duma zapowiad ruinę; duch wyniosły poprzedza upadek Przed upadkiem serce ludzkie się wynosi PRZ 16,18 PRZ]8, 12 Gedeon jest przerażony i zdumiony, kiedy słyszy z ust Boga, że jego armia jest zbyt wielka. Gedeonowi zdawalo się, że jest zbyt mała, aby pokonać siły wroga. Czyż to nie przypomina nam naszych sytuacji, które wywołują lęk? Jakże często wydaje się, że nasze siły są o wiele mniejsze niż naszego przeciwnika. Często wydaje się nam, że problemy przerastają nasze siły i możliwości. Tak jak Gedeon my również patrzymy na to, co przed nami, a nie na Boga. Jakże brak nam jest takiej postawy Dawida, który wpatrywał się w Boga i dzięki temu był wolny od lęku i zmartwień. Poza tym w sercach żołnierzy była obecna pycha. W przypadku zwycięstwa Izraela, żołnierze przypisaliby chwałę sobie i swojej sile, anie Bogu. Dlatego Bóg redukuje wojsko Gedeona z 32 do 10 tysięcy. Mimo że odeszły 22 tysiące żołnierzy, Gedeon jest nadal posłuszny Panu Bogu i nadal Mu całkowicie wierzy Żaden sukces nie zależy od liczb sukces zależy od Boga Bóg może wyzwolić przez niewielu tak samo jak przez wielu Czy przypadkiem przyczyna naszych porażek nie jest to ze zamiast skupić się na bogu patrzymy na samych siebie i dlatego przegrywamy Nie ufaj sobie ale zaufaj bogu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słuchaj izraelu
Gedeon) jak każdy z nas, patrzy na to, co widzi przed sobą, a Bóg patrzy na siebie samego. Często i my patrzymy na to, co jawi się przed nami, a nie patrzymy na Boga. Patrzymy na przeszkodę) na zło, na cierpienie) trudną sytuację, patrzymy na naszą słabość i niemoc, a nie patrzymy na Boga. Gdybyśmy w każdej walce, w każdej trudnej sytuacji, w każdym bólu i cierpieniu patrzyli na Boga, jakże inaczej potoczyłoby się nasze życie. Jakże innych doświadczalibyśmy uczuć. Kiedy Dawid walczył z Goliatem, jakże inne mial spojrzenie. Jego spojrzenie różniło się od spojrzenia każdego z nas, a także od spojrzenia Goliata. Dawid patrzył na Boga, Goliat patrzył na siebie. Dlatego Dawid zwyciężył i zachował życie, a Goliat przegral, tracąc tym samym życie (1 Sm 17). Czy przypadkiem przyczyną naszych porażek nie jest nasz zły sposób patrzenia? Czy przypadkiem nie jest tak, że zamiast patrzeć na Boga, patrzymy na samych siebie i dlatego przegrywamy? Duma zapowiad ruinę; duch wyniosły poprzedza upadek Przed upadkiem serce ludzkie się wynosi PRZ 16,18 PRZ]8, 12 Gedeon jest przerażony i zdumiony, kiedy słyszy z ust Boga, że jego armia jest zbyt wielka. Gedeonowi zdawalo się, że jest zbyt mała, aby pokonać siły wroga. Czyż to nie przypomina nam naszych sytuacji, które wywołują lęk? Jakże często wydaje się, że nasze siły są o wiele mniejsze niż naszego przeciwnika. Często wydaje się nam, że problemy przerastają nasze siły i możliwości. Tak jak Gedeon my również patrzymy na to, co przed nami, a nie na Boga. Jakże brak nam jest takiej postawy Dawida, który wpatrywał się w Boga i dzięki temu był wolny od lęku i zmartwień. Poza tym w sercach żołnierzy była obecna pycha. W przypadku zwycięstwa Izraela, żołnierze przypisaliby chwałę sobie i swojej sile, anie Bogu. Dlatego Bóg redukuje wojsko Gedeona z 32 do 10 tysięcy. Mimo że odeszły 22 tysiące żołnierzy, Gedeon jest nadal posłuszny Panu Bogu i nadal Mu całkowicie wierzy Żaden sukces nie zależy od liczb sukces zależy od Boga Bóg może wyzwolić przez niewielu tak samo jak przez wielu Czy przypadkiem przyczyna naszych porażek nie jest to ze zamiast skupić się na bogu patrzymy na samych siebie i dlatego przegrywamy Nie ufaj sobie ale zaufaj bogu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhkhs
em de " bez zazdrości nie ma miłości :D jak to mówią :D nawet minimalnej , więc i seks masz beznadziejny:Dalbo żaden:D. Energia seksualna to "zło":D:D,a na tak poważnie to musiałem sobie to napisać :D chociaż nie jestem'budząc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór :) Mogę oczywiście napisać co myślę, a Wy weźmiecie to co zechcecie, o ile cokolwiek. Jak chcecie na to patrzeć? Z jakiego punktu widzenia? Jeśli z "ziemskiego", to psychologia, biologia, itd, dość dokładnie opisują co się dzieje - prawie zawsze - w długoletnich związkach, jak pasja zamienia się w przywiązanie, jak zmienia się biochemia, itp. Psychologowie mają też chyba dość rozsądne rady jak przywrócić "żar" w związku. Znajdziesz o tym sporo w czasopismach psychologicznych, można skorzystać z rady doświadczonego, dobrego, seksuologa. Pewnie to wiesz. Mogę powiedzieć, że nie jest to moja działka, ale jeśli będziecie chcieć, to na pewno znajdziecie rozwiązanie z takiego "ziemskiego" punktu widzenia. Osobiście wierzę jednak w trochę co innego. Wierzę w Boga. Różnica między Bogiem a naszym światem polega między innymi na tym, że Bóg jest niedualny, a świat jest dualistyczny. Co to znaczy? Bóg jest miłością bez przeciwieństwa, radością bez smutku, szczęściem bez nieszczęścia. Jest to dla nas trudno pojmowalne. Odwrócenie od Boga stwarza świat. Pojawia się nienawiść, smutek, nieszczęście. W świecie wszystko ma swoje przeciwieństwo. Wszystko przebiega w oscylacji pomiędzy biegunami, plusem i minusem. Pomiędzy dobrem i złem, ciepłem i zimnem, dniem i nocą.... Z tego bycia między biegunami (w uproszczeniu, bo w istocie to z zaprzeczania Prawdzie) bierze się wszelkie napięcie. Ziemskie związki to też oscylacja między różnymi stanami, aż do zakończenia związku, w najlepszym przypadku poprzez śmierć, w której ziemska miłość kończy swój byt, zostaje unicestwiona przez śmierć. Seks to istocie przejaw napięcia, próba jego rozładowania, a także skazana na porażkę próba zjednoczenia z inną osobą. Bardzo często w długoletnich związkach wypala się "żar" seksu. I dla wielu osób napięcie seksualne może zrodzić tylko ktoś nowy. I taki jest cel ego. W ten sposób, dzięki ciału, ego dowodzi, że miłość nie jest wieczna, że musi wypalić się, zmaleć, zniknąć, że czegoś w niej z czasem brakuje (np. napięcia seksualnego), musi skończyć się wraz ze śmiercią. W ten sposób ego wytwarza rzeczywistość, w której miłość nie może być wieczna, a więc rzeczywistość zaprzeczającą rzeczywistości Boga, w której miłość jest wieczna. Jeśli przyjrzysz się temu dokładnie, to zobaczysz wyraźnie, że ciało jest misternie zaprojektowanym wehikułem niespełnienia. Ciągle trzeba coś robić, by zaspokajać ciało, od potrzeb fizycznych po psychologiczne (ale które wynikają z konstrukcji, ograniczeń ciała). Spełnienie zaś zawsze jest tylko chwilowe, czasowe. Dążenie do spełnienia i niemożliwość osiągnięcia go w sposób trwały, to oś wszystkich działań świata. Kiedyś, i przez bardzo długi czas, ogromnie ceniłem seks. Gdy w końcu pojąłem czym jest seks (nawet więcej niż napisałem wyżej, bo w wielu momentach widziałem wyraźnie, to dziwne na pozór, że w istocie to co w świecie odczuwamy jako przyjemność jest tak naprawdę cierpieniem, ale o tym nie będę pisał, nie ma potrzeby przyglądać się temu), czemu służy, straciłem nim zainteresowanie. Oczywiście ego kusi i będzie to robić, dopóki będzie istnieć. Wciąż przywołuje wartości ciała, mami przyjemnościami ciała, próbuje wzbudzać uczucie żalu, gdy rezygnujemy z nich. Syreni śpiew, by nie dopłynąć do celu. W ziemskim życiu trudno i trochę bez sensu jest rezygnować z przyjemności ciała, jeśli nie mamy innych, pozacielesnych doświadczeń i jeśli, czy raczej przede wszystkim, nie prowadzi nas wiara. Asceza dla ascezy nie ma sensu. Umartwianie ciała jako przejaw jakiejś pokuty też nie jest zbyt mądre. Inaczej jest jednak jeśli wierzymy, mocno, najmocniej jak umiemy. Miałem wiele wglądów, często bardzo krótkich, ale w których było dla mnie całkowicie jasne, że Bóg jest najwyższym szczęściem, przy którym najlepszy seks tego świata i największe jego przyjemności, wszystko co ma do zaoferowania najlepszego, jest naprawdę niczym. Seks nie jest zły. Nie ma żadnej wartości sam w sobie. Jest jednym z elementów iluzji, przesłaniającej prawdę. Niczym więcej. Napięcie seksualne wobec energii nieskończonej radości, wszechobejmującej miłości, które oferuje Bóg, jest wręcz żałosne. W tej energii nie ma żadnego napięcia. Bo w Bogu nie ma przeciwieństw, nie ma konfliktu. Dlatego energia Boga jest nieskończona. Nie ma przeszkód, nie ma niczego co by ją ograniczało, dlatego doświadczana jest bez jakiegokolwiek napięcia, choć jest niewyobrażalną wprost mocą. Bóg nie jest religijną tradycją, nie jest teologią, nie jest filozofią, nie jest pojęciem. I nigdy nie szukałem Go po cokolwiek innego, niż po to by być wreszcie całkowicie szczęśliwym i by świat był szczęściem. Bo nie chodzi przecież w tym wszystkim o abstrakcyjne rozważania, o czyjekolwiek racje, o wymianę poglądów, tylko o to by pokój nie był przeplatany wojną, lecz był całkowity, by miłość była wieczna i nie kończyła się nienawiścią, obojętnością, albo śmiercią. Byśmy wszyscy odczuwali radość, by każdy z nas był szczęśliwy. Bóg oferuje właśnie to wszystko, bez przeciwieństw, bez warunków, na zawsze. Kiedyś zobaczyłem i odczułem moje przyszłe zjednoczenie z Ukochaną, w istocie z Bogiem, którego Ona i ja jesteśmy częścią. Miłość, która narasta jak ogromna, potężna fala, staje się oceanem, zrywa wszystkie śmieszne ludzkie ograniczenia, śmieszne bariery ego, która roztapia w sekundzie wszystkie poglądy, oceny, całkowicie porywa, która jest niewyobrażalnym wprost zakochaniem, radością, spełnieniem. Był ułamek sekundy, gdy chciałem zjednoczyć się z Nią także seksualnie, ale natychmiast było całkowicie jasne, że seks byłby tej miłości ograniczeniem, że zamknąłby miłość w chwili cielesnej ekstazy, i nie pozwolił by stała się już nie jak ocean, ale jak wszechświat, a w końcu nieskończona. Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość em de
budząc się - cieszę się, że tak szybko się pojawiłeś i tak obszernie odpowiedziałeś. Pozwolisz, że ja jeszcze na ten temat? Może niejasno się wyraziłam wcześniej - między mną a partnerem nie ma kwestii PRZYWRÓCENIA żaru, pasji seksualnej. W naszym związku nie było ich nigdy! Połączyła nas miłość nie oparta na seksie, trudno mi to wytłumaczyć, ale sądzę, że oboje, poznając się, przekroczyliśmy ramy seksualnego przyciągania między kobietą a mężczyzną. Tak, jakby siła, która nas do siebie ciągnęła i ciągnie była o wiele większa, potężniejsza ale nie oparta na napięciu, na różnicach. Tak, jak pisałam, miewam często wrażenie, że oboje nie mamy płci, tak, jakby to rozróżnienie kobieta-mężczyzna było tylko fikcją. Moje wcześniesze związki były bardzo seksualne, było napięcie, była pasja, ale rozpadły się z braku tej "esencji", której szukałam. Były zbyt zewnętrzne i w efekcie męczące. Teraz jest inaczej. Ciekawe, bo też seks jawi mi się jako cierpienie - specyficzny rodzaj cierpienia, pogłębiający nasze uwięzienie w ciele. Z drugiej strony jednak jego brak odczuwam jako brak. Podejrzewam, że zmienia się u mnie/ u nas źródło odczuwania ekstazy, podejrzewam, że nieuchronnie idziemy w tą stronę i ziemskie frajdy odpadają, jawią się jako nieistotne. Myślę, że nie ma na świecie seksuologa, z którym warto byłoby rozmawiać. Seksuolog próbowałby "naprawiać" naszą relację, nie rozumiejąc jej natury, nie rozumiejąc, że my właśnie przekraczamy seks, żegnamy go. Nie mam ochoty cofać się, nie interesują mnie kolacje z afrodyzjaków przy zapachowych świecach, zmysłowe masaże ani przebieranie się za pokojówkę ;) Może to poczucie, że stare odchodzi a nowe jeszcze się nie pojawiło powoduje u mnie takie poczucie zagubienia? Nie wiem sama. Właściwie nie wiem, o co pytam i czy w ogóle pytam... chyba przemawia przeze mnie tęsknota, by porozmawiać z kimś, kto po prostu wie o czym mówię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) Rozumiem potrzebę rozumienia, ale chyba przede wszystkim rozumie Cię Twój partner? A jeśli tak, to chyba najważniejsze...Oprócz tego, że rozumiesz samą siebie. Ewidentnie nie pytasz się, skoro wiesz:) Więc mogę Ci tylko przytaknąć i dodać, to co już wiesz, że poczucie braku pochodzi z ego. Kurs wskazuje, że jedną z przeszkód w osiągnięciu pokoju jest przekonanie, że ciało jest cenne ze względu na to co ofiarowuje. Poczucie braku pojawia się, gdy uważamy, że tracimy coś co ma wartość. Nie można iść do Boga z żalem i tęsknotą za utraconym światem. Ale też pewnie to co piszesz. Widok jeszcze zamglony, niewyraźny ... i pewnie nieraz może nas dotknąć horror vacuum, który może przejawiać się jako odczucie utraty, braku. A lęk przed pustką, to zamaskowany lęk przed Bogiem. Chyba obie rzeczy są celnie prawdziwe, skoro wiemy, że w istocie przyjemności zmysłowe są cierpieniem, a z drugiej strony możemy odczuwać ich brak, czyli brak ... cierpienia. Tu chyba też klarownie przedstawia się nasza skłonność do atakowania się, do krzyżowania się. Co do bezpłciowości. Rola kobieca albo męska strasznie ogranicza, zamyka w męczących schematach. Więc odczucie braku płci jest chyba super? Sam jeszcze trochę bez sensu wpycham się w kontekstach społecznych w rolę płciową, ale w środku, w sobie nie czuję się już mężczyzną (ani kobietą, ani hermafrodytą) i idea spełniania wymogów męskości jest już śmieszno-zabawna i nużąco-smutna. A swoją drogą to jesteście niezwykłą parą 🌼 Pozdrawiam ciepło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....,,,,,.....,,,,,,,
" Gdy w końcu pojąłem czym jest seks (nawet więcej niż napisałem wyżej, bo w wielu momentach widziałem wyraźnie, to dziwne na pozór, że w istocie to co w świecie odczuwamy jako przyjemność jest tak naprawdę cierpieniem, ale o tym nie będę pisał, nie ma potrzeby przyglądać się temu), czemu służy, straciłem nim zainteresowanie. " Dobrze ze to napisales,ja ostatnio do tego dochodze, ale nie chce mi sie tego rozwijac. Nie nalezy tego absolutnie mylic z jakas oziebloscia plciowa, po prostu te sprawy widze teraz w zupelnie innym swietle, o wiele lepszym, jasniejszym od poprzedniego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam :) chciałabym zapytać jak slowa -----Kieruj się więc światłem rozumienia i naprawiaj błędy, które odcinają Ci drogę do poznania Boga. Bóg nie musi Ci nic wybaczać, bo nigdy Cię nie potępił. -------------mają się słów Biblii , która wyrażnie mówi o tym ,że Bóg wybacza nasze grzechy ? Że przebaczone oddala je od nas jak wschód od zachodu ? Skoro Bóg nie musiał wybaczć naszych grzechów - po co na świat przyszedł Jezus , dlaczego umarł i po co zmartwychstał ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszysxcyr
zeby pokazac nam jak mamy odpukutowac za nasze grzechy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to znaczy jak ? dać sie ukrzyżować ? Czy Biblia nie mówi wyraźnie ,że to właśnie Jezus odkupił nas od grzechu ?I że my sami nie jestęśmy w stanie zasłużyć na niebo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór. Zacznijmy może od początku. Niemożliwe jest by człowiek został umieszczony w raju stworzonym przez Boga, w którym znalazło się również drzewo poznania i szatan. Nie można tego odczytywać dosłownie, bo nie miałoby to żadnego sensu. Po co wszechogarniająca Miłość, Stwórca i Źródło wszystkiego miałby stwarzać szatana, czyli zło? Jak dobro może stwarzać zło? Jaki miałoby to sens? Nie da się na to odpowiedzieć w żaden rozsądny sposób. Każda odpowiedź uznająca, że Bóg stworzył zło musi prowadzić do (a) zaprzeczenia wszechmocy Boga, czyli nie byłby już Bogiem, (b) albo zaprzeczenia Jego doskonałej miłości, a więc nie byłby Bogiem, (b) albo do zasłonięcia się tajemnicą Bożą, czyli nie byłaby to żadna odpowiedź, byłoby to stwierdzenie typu "mówię, że tak jest, ale nie wiem dlaczego", czyli pozbawiona znaczenia. Jeśli zgadzamy się co do tych prostych kwestii, to należy zadać pytanie o to jak odczytywać Biblię. Znajdują się w niej piękne i mądre fragmenty, jak tez zupełnie niemądre. Część zaś jest w porządku, jeśli umiemy je sensownie zinterpretować. Nie da się całej Biblii odczytać dosłownie i nie popaść w wewnętrzną sprzeczność, bo Biblia nie jest spójna. Bóg zaś owszem, jest spójny. Najgłębsze wglądy i objawienia ludzi szukających Boga, wykraczają całkowicie poza słowa i świat pojęciowy. Bóg nie jest wyrażalny słowami. Słowa mogą tylko wskazać kierunek, w którym należy iść by zbliżać się do Jego poznania, czyli by zacząć wracać do Domu. Ludzie z różnych epok, mający objawienia, mogli posługiwać się tylko znanymi ich epoce i środowisku kulturowemu pojęciami i słowami, by wyrazić niewyrażalne, którego dotknęli. Już tu mogło pojawić się jakieś zniekształcenie, bo często byli to ludzie prości, nie obyci z filozofią, o niewyszukanym słownictwie. Gdy moment objawienia kończył się, mogli wykorzystać dla dokonania przekazu tylko posiadane narzędzia. Po drugie ich przekaz był powtarzany ustnie, a w końcu spisywany. Pojawił się więc łańcuch przekazu, w którym naturalnie musiało dojść do wielu dalszych zniekształceń.W końcu nie wiemy, gdzie i w którym miejscu przekazy te były zniekształcane, by wykorzystać je do manipulacji ludźmi przez żądnych władzy i mamony, które przez większą część historii ludzkości zapewniała władza religijna. Nie można upierać się, że w Biblii tak napisano i koniec, nawet jeśli rozum i serce mówią, że to niemożliwe. Ktoś kto prezentuje taką postawę zaprzecza sobie, gdyż został zmanipulowany i sam sobą manipuluje bo tak mu jest wygodnie. Z takim nastawieniem, ktoś urodzony w rodzinie scjentologów, chodziłby i twierdził, że kosmici rządzą światem, itd., bo słyszałby o tym od dziecka. Nie używając serca i rozumu powtarzałby to co mu wpojono (wdrukowano w umysł). Dlatego świat jest pełen ludzi, którzy powtarzają zaledwie co usłyszeli (na religii, w domu, w szkole, na uczelni, w telewizji, itd.), choć nie mają żadnego własnego spojrzenia na cokolwiek. I wracając do sedna. Bóg nie może nas potępiać. Czy to co Bóg stwarza jako niezmienne może ulec zmianie? Chyba dość oczywistym jest, że nie, bo oznaczałoby to, że Bóg nie jest wszechmocny. Bóg jest doskonały i stwarza doskonale, czyli to co stwarza jest doskonałe. Bóg nas stworzył doskonałymi i w prawdzie tacy jesteśmy i On takimi nas widzi, bo widzi nas takimi jakimi nas stworzył i jacy mamy być. By ludzie pogrążeni w iluzji, w niewiedzy, mogli to łatwiej pojąć (a jest pogrążonym w iluzji trudno cokolwiek pojąć, przede wszystkim to, że są w iluzji), napisano, że Bóg wybacza. By zrozumieli, że nie chce ich karać i potępiać, że jest tylko kochającym Ojcem, a nie karzącym. Jest to bardzo ważne, kluczowe, bo fundamentem naszego świata jest idea potępienia.Ważne jest dla zbawienia wierzących w potępienie, by zrozumieli, że Bóg nie potępia. Najpierw więc należy wskazać, że przebacza. Kocha cały czas, nie potępiając. I Jego nieustająca Miłość cały czas umożliwia opuszczenie iluzji świata, w którym istnieją choroby, samotność, śmierć, itd. Oddala od nas grzechy - w skrócie i uproszczeniu - to właśnie oznacza. Jezus był jednym z tych, którzy dążyli do oświecenia. Nie doprowadził swego dzieła do końca (dlatego umarł), ale ogromnie wiele nas nauczył. Jest jednym z nauczycieli ludzkości. Tak jak w innych miejscach inni nauczyciele, tak on w naszych krainach pomaga zrozumieć sens i istotę przebaczenia. Czyli pokazał drogę do zbawienia (uzdrowienia, oświecenia). Wyjaśnił, że wiedzie ona przez przebaczenie, a nie rytuały, obrzędy i kary. Pokazał, że do życia wiecznego (wyrażonego, symbolizowanego przez zmartwychwstanie) wraca się przez miłość (której funkcją jest przebaczenie), a nie przez cokolwiek innego. Biorąc pod uwagę prymitywne czasy i środowisko, w których znajdował się wówczas nasz zbiorowy umysł (czyli my, ludzkość), można uznać, że był geniuszem przebaczenia i przenikliwości. Niestety przez wieki Jego przekaz był okropnie zniekształcany, ale to duch Jezusa, to Jego dzieło, inspiruje nas i budzi nasz świat. To idea równości wszystkich ludzi, idea całkowitego przebaczenia, idea by zmieniać siebie a nie innych, które przekazał Jezus, umożliwiają przebudzenie naszej świadomości. Bez Jezusa nie byłoby deklaracji praw człowieka, nie byłoby praw zwierząt, nie byłoby idei pomocy społecznej, itd. Bez Jego nauki nie pojęlibyśmy sensu zbawienia i nie wiedzieli jakie środki do niego prowadzą. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie musimy zasługiwać na Niebo. Jesteśmy dla Nieba stworzeni. W istocie cały czas jesteśmy w Niebie i tylko śnimy dziwne sny o byciu poza Niebem, poza Bogiem, sny o wygnaniu. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tylko dodam ze prawdziwa nauka jest przed mowieniem wiec tak sie traci cos czego sie trzymamy buehaha gdy pytalem mistrza czym jest Bog on tylko uderzal mnie kijem wkoncu to zrozumialem, teraz podazm droga przepraszam ze sie wtracilem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie przepraszaj, skoro zrozumiałeś 🌼 **** Większość przeczytałem, dość dawno, choć w istocie nic by się nie zmieniło nawet gdybym nie przeczytał. Budda nie przeczytał Biblii, a Jezus Nowego Testamentu.... Nie chodzi o racje, lektury i argumenty z cytatów. Już tu była o tym mowa. Jeśli coś rozumiesz, to po prostu to rozumiesz. Można poznać ludzi nie rozumiejących po tym, że wciąż muszą cytować i podpierać się jakimiś autorytetami, księgami, itd. Nie potrafią wyjaśnić swoimi słowami, bo nie rozumieją. Nauczyciel fizyki, który zrozumiał podręczniki, z których się uczył, zrozumiał ich treść. Dzięki temu, gdy uczeń zadaje pytanie, potrafi na nie odpowiedzieć swoimi słowami, potrafi zaprojektować nowe eksperymenty, najbardziej odpowiadające inteligencji jego uczniów, itd. Nie staje i nie mówi, przepraszam, zaraz odpowiem Ci, tylko zajrzę do podręcznika. Gdy uczeń kwestionuje jego wyjaśnienia, to nauczyciel nie zagląda do podręcznika i nie mówi "w moim podręczniku jest napisane, że mam rację, bo wzór jaki podałem jest właściwy". Gdyby tak postępował dałby dowód, że w istocie nie rozumie fizyki. Nie, dobry nauczyciel, rozumiejący czego naucza, zapomina o podręcznikach, z których się uczył, i wyjaśnia w sposób najwłaściwszy dla danego ucznia, danego pytania, itp. Podobnie jest z każdym nauczaniem. Jeśli zrozumiesz czego nauczał Chrystus, będziesz mogła wyrzucić Biblię, bo całe rozumienie będzie w Twoim umyśle i w Twoim sercu. Będziesz mogła wyjaśniać na różne sposoby co zrozumiałaś, bez konieczności cytowania czegokolwiek. Celem Jezusa nie było powstanie księgi, która miała zastąpić rozumienie przez ludzi. On chciał, byś rozumiała to w swoim umyśle i sercu, a nie czytała księgi. Każdy dobry nauczyciel tego chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak możesz zrozumieć nauczanie Jezusa skoro nic o nim nie wiesz ? Skoro nie znasz Jego samego a opierasz sie tylko na wyrywkowych często tendencyjnych fragmentach ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odrzucanie a nawet wyrzucanie Biblii było już praktykowane w historii i nigdy dobrze sie nie kończyło - przykład ? najbliższy graniczne -Rosja i Stalin .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bóg jest przed Twoim nosem, a Duch Święty mówi do Ciebie teraz. Jeśli usłyszysz, to zrozumiesz wszystko i przestaniesz powoływać się na Jezusa, Biblię, itd. Jeśli zaprzeczasz, że Duch Święty mówi teraz do każdego i że Bóg jest tuż przed Tobą, na wprost Twoich oczu i serca, właśnie teraz, to naprawdę nie rozumiesz ani Jezusa, ani Biblii. Dobranoc 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ani ciebie :) to co tu głosisz to niebezpieczny new- age , podszyty " znajomością " Pisma .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyrzucisz Biblię, gdy zrozumiesz jej treść. I ta treść będzie w Twoim umyśle i w Twoim sercu.Tylko o tym pisałem. Hitler i Stalin nie są przykładami ludzi mających w sercu Biblię. Jesteś przepełniona poglądami innych ludzi tak bardzo, że wypaczasz proste rzeczy, które do Ciebie piszę. Nie słyszysz mnie. Gdzie jesteś Ty? Gdy już znajdziesz siebie samą, poza tym poglądami, które zasłyszałaś, to napisz tu coś swoimi słowami, ze swego serca i swoim rozumieniem. A jeśli nie wiesz, to pytaj się. Teraz już naprawdę dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyrzucisz Biblię, gdy zrozumiesz jej treść.---------------:D:D:D wydaje ci sie,zę Biblia to twórczość gatunku " Łysek z pokładu Idy " ?:D Co mozesz zresztą napisać ty , który głosisz kult humanizmu i jednostki ? Musisz tak pisać i jeszcze myślisz ,zę jesteś taki oryginalny ....:) Nic nie wiesz o Biblii , nic nie wiesz o Bogu a to co tu wypisujesz jest kłamstwem , ładnie tylko zapakowanym , niczym więcej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do Stalina - to przeciwnie , on wiedział ,ze Jej moc jest nie do przecenienia , że z Nią będzie mu trudniej upodlić i rozpić ludzi , wyzwolić z nich najgorsze instynkty , ale przecieżmu sie udało . Dalczego ? Ano , włąsnie dlatego -zrzumiał jej treśći odrzucił ją .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .. jest..g
LICENCJA:) "ani ciebie to co tu głosisz to niebezpieczny new- age , podszyty " znajomością " Pisma ." ______________________________________________________________ Do Licencja Ty jesteś w 100% pewna swoich poglądów [na temat biblii - Pan Bóg oczywiście]?? Czytam czasem ten topik i tak naprawdę już nic nie wiem, nie kwestionuję racji Autora tematu, ale często czuję się jeszcze naiwnie głupio, jak za czasów nastu lat -''wiem że nic nie wiem". Możesz podać swój wiek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do do pewności Biblii - wolę wierzyć Bogu niż rozmaitym " myślicielom " których nauki dziś są a jutro inny myśliciel je obala .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .. jest..g
Do porównania z moim. ;) Ale jak nie chcesz to nie podawaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×