Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

massumi

Nie radzę sobie z brakiem seksu....

Polecane posty

Gość marcup
Massumi, podporządkowałaś się w każdej sferze życia, w intymnej też. Wiadomo, każdy robi błędy. Ale uważam też, że jesteś za delikatna (może się mylę), żeby to naprostować. Człowiek jest taką ułomną istotą, że szybko się przyzwyczaja do wygodnictwa. Jak Twój mąż w tym przypadku. Odzwyczaić od tego idzie to bardzo, bardzo opornie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcup
Ale gentelmen to z niego nie jest! Sorry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed nami bardzo długa i ciężka praca, zobaczymy jak będzie. I ja i on musimy się zmienić. W sumie to pierwszy raz w czasie rozmowy doszliśmy do wniosku że problem jest o wiele poważniejszy niż tylko brak seksu, który mi dokuczał. Był on raczej skutkiem tego że ogólnie działo się bardzo żle między nami. A doszliśmy do tego tylko dzięki temu, że po prostu wybuchłam. Nie wytrzymałam. Nigdy w życiu nie podniosłam głosu,a w piątek wieczorem po prostu dostałam ataku wściekłości i histerii. Chyba tylko dzięki temu że nie rozmawialiśmy tak jak od kilku lat na spokojnie, kiedy nie zawsze do końca umiałam mu powiedzieć co jest nie tak tym razem mu to po prostu wykrzyczałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację marcup. Zobaczymy czy teraz zechce coś z tym wszystkim zrobić czy wszystko wróci do "normy". Jeżeli nie będę widzieć że przynajmniej się stara to będzie znaczyło że nie zależy mu na mnie,ani na naszym związku. Mnie zależy, więc na głowie stanę i zrobię co będę mogła żeby sie zmienić i jemu pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nie wiem czy taki uroczy. Ale fakt, mój mąż był w szoku, i to tak wielkim że moje słowa nie wyleciały mu drugim uchem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcup
Brawo za postawę. Ale staraj się nie aż tak bardzo. To znaczy, staraj się tylko za siebie, a nie za niego i za siebie, bo zrobisz poprzedni błąd i wszystko wróci do utartych standartów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qazzzaq
wiem co to za bol, dlatego trzymam kciuki :) niestety na mojego faceta szczera rozmowa/"wybuch" nie zadzialala, za kazdym razem mowil, ze popracujemy nad tym ale na slowach sie konczylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marcup dokładnie. Muszę się starać tylko za siebie i stać się egoistką tak jak prosił mnie mąż. Jedyny sposób w jaki jemu mogę pomóc to nie pozwolić mu na wygodnictwo ;) Mam nadzieję że i seks się wtedy poprawi. Co do powtórki mojego zachowania to mam nadzieję ze już nigdy nie nazbiera się we mnie tyle złości żalu i frustracji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skorpion pan
czytam sobie ten topic i też coś napiszę ostatni seks miałem 1,5 roku temu i ja też nie radzę sobie z brakiem seksu a właściwie to nie radziłem (sobie) jestem w trochę innej sytuacji niż Wy - jestem sam starałem się, szukałem (w różny sposób i w różnych miejscach) - i nic, zero efektów zaczęła mi siadać psyche wyżej ch**a nie podkoczę zmieniłem nastawienie, przestałem się szarpać, odpuściłem, wyluzowałem (używam własnej dłoni) a seks jest przereklamowany ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcup
Ależ wręcz przeciwnie. Od czasu do czasu powinnaś zrobić taki zimny prysznic mężowi (byle nie za często). Zbyt długo siedziałaś cicho. Ale naprawdę gratuluję postawy i trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
haha, poczytałam co pisaliście dziś wyjątkowo już jestem w domu ubawiły mnie (pozytywnie oczywiście) Wasze spostrzeżenia. Kilka słów odnośnie tego- -ostatnimi czasy (od jakiegoś roku, dwóch) przestałam być łagodna. Zdarzały się furie, tłuczone talerze, awantury w środku nocy. Myścicie, że coś to dało? wręcz przeciwnie. Nie słyszy CO mówię -jedynie to, że KRZYCZĘ. -niestety mąż nie ma romansu, jest zbyt leniwy na to. Po prostu, cóż, forma siada i jak na pieprzonego egoistę przystało, dopóki jemu to nie robi różnicy dopóty nic z tym nie zrobi. Moje prośby, groźby, straszenie wibratorem-jak zawsze przynoszą odwrotny rezultat. -2 lata temu podejrzewał romans, choć tak naprawdę była to wyłącznie wirtualna znajomość, do niczego w realu nie doszło. Ale wówczas ubodło to go bardzo, wówczas może nie tyle co mnie karał, co zaczął dostrzegać. Byliśmy nawet na terapii, gdyż byłam w fatalnym stanie i chciałam od niego odejść. Tym bardziej jest to dla mnie niezrozumiałe, że na chwilę obecną tak się zachowuje :( nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a propos zdrowego egoizmu, nigdy nie zdarzało się, żebym zasiedziała się u koleżanki na noc czy tego typu historie. Sama stwierdziłam, że za grzeczna jestem więc zaczęłam sama sobie robić wychodne. Wybywać na cały dzień, raz na dwa tygodnie. Wyjeżdżałam z domu na cały dzień. A mąż świra dostawał, co robiłam, z kim... a tak naprawdę łaziłam bez celu, siedziałam w empiku, zwiedzałam sklepy-byle z dala od domu, od niego. chyba znów muszę zacząć tak robić, może mnie zobaczy? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"z drugiej strony piszesz, że nigdy nie było rewelacjyjnie ale jakoś tam było... nie uwierało Cię by tak jego zachowanie, gdybyś nie pozanła że może być inaczej (epizod z innym mężczyzną), teraz chcesz tej inności, frustracja tym większa, że wiesz że życie w trójkącie nie dla Ciebie." do diabła z hasłem- w sumie napisał(a) clue problemu. Niby mąż nie jest moim pierwszym mężczyzną (nawet nie jest moim pierwszym mężem), jakieś tam porównanie mam, ale właśnie-z jakiś powodów za niego wyszłam. Kiedyś było znośnie, był seks, być może byłam bardziej tolerancyjna i wierzyłam, że JAKOŚ TO BĘDZIE. No i tu diabeł pochowany- z czasem cierpliwość zaczęła maleć, wady zaczęły coraz bardziej dokuczać, szczególnie po odkryciu, że mogę być niezależna, mogę być kochana, pożądana, że może być inaczej, lepiej, namiętniej. Podejrzewam, że to kwestia czasu i przełamania strachu, kiedy go zostawię, jeśli nie za całokształt, to tak jak podejrzewacie, gdy znajdę sobie kogoś, kto mnie wesprze i pomoże w odejściu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i co skorpionie jesteś szczęśliwy? sam ,sam i bez seksu ,dobrze ci serio?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie skorpion napisał jedną mądrą rzecz-im bardziej się szarpiemy, im bardziej nam zależy, czujemy parcie-tym jest gorzej podobno życzenia się spełniają w momencie, gdy nam na nich przestaje zależeć.Warto więc odpuścić...hmmm, tylko jak, kiedy potrzeba bliskości wielka i powtarzanie tego wcale nie pomaga? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skorpion pan
da się żyć tak to określę bywam szczęśliwy (pomijam filozoficzne aspekty pojęcia) popatrzcie, proszę na temat może trochę pragmatycznie bardziej ;) nie powiem (napiszę), że mi nie zależy ale od stopnia natężenia mojego "zleży mi" niewiele wynikło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ctrl+shift+del
hej 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcup
Jaśminowa, dorzuciłaś parę konkretnych informacji, które pokazują, że: Boisz się chyba rozstania, bo jak piszesz przez to już przechodziłaś, a każdemu ślad w psychice po takim przeżyciu zostaje, po drugie facet ma Cię w nosie. I taka drobna rzecz mi się nasunęła, jak to poczytałem. Może facet gdzieś w głębi nie może przeżyć, że już byłaś czyjąś żoną? Nie mówi Ci,ale go to męczy? Dużo takich na świecie jest. Wydaje mi się, że by mi taki stan rzeczy nie przeszkadzał. Ale może mi się tylko wydaje.. Kochałaś go? Byłaś przekonana do niego od początku? Może początkowa fascynacja, a potem jest co jest. Nie mniej złamiesz się chyba i go zostawisz. Nie masz już siły z tym walczyć. Miłego wieczorku wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za pierwszym razem było prościej, byłam młodsza, po prostu dnia pewnego się spakowałam i wyszłam z domu. Dziś...no własnie, chyba tego nie potrafię :( co innego, gdybym miała jakieś wsparcie, bodziec...no cóż, czas robi swoje, więc albo wpadnę w marazm i przestanie mi zależeć albo nastąpi jakiś przełom, w którąkolwiek stronę. Póki co...męczy mnie ten stan, okropnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak sobie myślę...czy on nie może się pogodzić, że byłam wcześniej czyjąś żoną? on też był wcześniej żonaty...dla mnie to bez sensu, no ale nie wiem, jak bardzo pokręconą psychikę mają mężczyźni. Jedno co wiem, to to, że jest cholernie zazdrosny o innych mężczyzn, ciągle powtarza, że nie chce moich bliskich znajomości z innymi. Mam serdecznego przyjaciela i trafia go, gdy gadamy godzinami przez tel. Ale nie rozumiem...skoro jest zazdrosny, dlaczego sam nic nie robi? normalnie jak przysłowiowy pies ogrodnika?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcup
Fakt, że musisz poczekać na bodziec. Doczekasz się za niedługo, jestem pewien. Patrząc po sobie, myśli facetów chodzą czasem bardzo dziwnymi torami. Nie obraź się, ale Ty masz też zarówno bardzo ciekawą jak też skomplikowaną osobowość. Ale jak już znajdziesz tego wymarzonego i się wreszcie poczujesz szczęśliwa, tylko pozazdrościć facetowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcup
I nie wpadaj w żaden marazm! Nic gorszego byś zrobić nie mogła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciężśko tak wypośrodkować, nie czekać, nie robić sobie nadziei, że jeszcze kiedyś mnie coś dobrego spotka i jednocześnie nie popaść w skrajność i marazm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcup
Ja Cię bardzo proszę, nie marudź jakbyś miała 80 lat. Spotka Cię szczęście. Sama piszesz, że masz przyjaciela z którym gawędzisz często. Wolny? Jak tak długo rozmawia widać mu zależy na Tobie. Jak nie wolny to go odbij. Troche wiary w siebie dziewczyno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marudzę? nie chciałam :)) a przyjaciela znam od lat, traktuję go jak brata, zwierzamy się sobie ze wszystkiego (czasem aż to krępujące), totalnie aseksualni dla siebie jesteśmy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcup
Z tym marudzeniem to nie tak. Chciałem Cię na duchu podtrzymać. A w takie aseksualności poza rodzeństwem, to nie do końca wierzę. Parę koleżanek też mam :). Choć jestem grzeczny, ale czasem można się zapomnieć i zdziwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok, teoretycznie też nie wierzę w przyjaźń między kobietą a mężczyzną.Wcześniej czy później ale kończy się to w łóżku... no ale nie tym razem :) mam świadomość, że nie jestem zupełnie w jego typie a wręcz przeciwnie, mam wszystkie cechy fizyczne, których on u kobiet nie lubi i to pozwala mi stąpać po ziemi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×