Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Usmialam sie do lez

PANNY MŁODE A ICH TEŚCIOWIE;-)

Polecane posty

Gość Usmialam sie do lez

Drogie PM jak to jest. Mało która z Was napisze, że ma dobre relacje z teściami, głównie teściowa. Żadna nie bierze pod uwagę tego, że Wasze idealne mamusie i tatusiowie są teściami dla waszych mężczyzn;-) mówicie o nich głupie babsko, wredny babsztyl, zolza... Itd. Itp. a to przecież matki Waszych narzeczonych. Jak czujecie się z myślą,że może oni tak samo myślą o Waszych rodzicach? Rozumiem, że trafiają się naprawdę ciężkie przypadki, ale tutaj jest to 99% z wszystkich teściów. Nie macie szacunku dla nich za grosz. Przykre to strasznie. A potem biegacie do teściowych, żeby z dzieckiem zostały:-( a już mówienie do nie per Ty, jak do jakiegoś zapchlonego psa to już szczyt chamstwa. Ciekawie jakimi mamusiami i teściowymi kiedyś będziecie? Jaką moneta ktoś Wam się odpłaci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze- tutaj raczej ludzie piszą o problemach, chcą się wyżalić, poradzić. Trudno więc żeby ktoś zakładał temat "mam świetną teściową" albo "teściowa kupiła mi wymarzony prezent na urodziny". Forum jest głównie od rozwiązywania problemów. Po drugie- co do mówienia na "ty". Moja teściowa sama mi to zaproponowała, wprawdzie "mamo" u nich w rodzinie funkcjonuje, ale do ojczyma czy wujków dzieci mówiły zawsze (na wyraźną prośbę dorosłych) po imieniu właśnie. Mi teściowa zaproponowała mówienie "mamo" albo po imieniu, jak wolę. Dlaczego od razu jak do psa? Do męża też mówię po imieniu, a nie "panie mężu" czy "sir Thomasie" (jak w "Mansfield Park :P ). I uwierz mi że traktuję go z szacunkiem, nie jak psa. Ja tam z teściową problemów nie mam, piszę bo mam alergię na głupie teksty i generalizowanie. I "podrzucać" jej dzieci też nie będę, bo mi tego nie proponowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bfbfbfbfbfb
U nas raczej moja mama jest typową teściową ;) Ale też do niej w razie czego będę się mogła zwrócić po pomoc, gdy przyjdą na świat dzieci. Aha, a do teściowej od zawsze mówię na Ty i nie jest to objaw braku szacunku (od razu widać, że to jakaś przyszła lub świeżo upieczona teściowa napisała, której synowa nie chce mówić "mamusiu") ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XXXX:D
A moja teściowa jest ok, nawet bardziej niż ok. Co prawda nie jest bez wad, jej dzieci same to potwierdzają ale ja staram się to zrozumieć. Moi rodzice też maja swoje słabe strony wiec rozumię że rodzina przyszłego męża tez może je mieć. Moja teściowa na nieskończone pokłady cierpliwości dla mnie i raczej wstrzymuje się od niesienia ciągłej pomocy mino że w jej naturze jest ciągła pomoc dzieciom. Jestem z typów "zosia-samosia" i nie umie przyjmować pomocy, moja teściowa co naprawde widać powstrzymuje sama się od doradzania, czy innych przysług. Czasami sama mam poczucie, że to teściowie mogą czuć się odsunięci a ja ich naprawdę lubię, tylko powielam wzorce z mojego rodzinnego domu gdzie każdy dba o swoje a pomaga gdy zostanie o to poproszony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JoIcia
Mi też przed ślubem teściowie działali na nerwy, niedawno się dowiedziałam że też to przeżywali bardzo, ja też przeżywałam bardzo i wszystko się kumulowało. Chociaz ja nigdy nie wypisywałam na nich żadnych bluzg chociaz nieraz byłam zła. Teraz mamy chyba dobry kontakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do XXXX:D
Zosiu Samosiu to przyjmij dobrą radę od forumowiczki i odmieniaj proszę Cię poprawnie wyraz "rozumiem" nie ma czegoś takiego jak "rozumię" luuuuuuuuudzie !!!!!!!! Moja teściowa to równa babka widuję ją dwa razy do roku, nie mam czasu żeby drzeć z nią koty:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem już 8 miesięcy po ślubie, ale może się wypowiem... Moja teściowa przed ślubem była wstrętną zołzą i to jest fakt. Była okropna. Krytykowała każdy mój krok, wszystko próbowała zmieniać i narzucać swoje zdanie. Wyśmiewała mnie i nigdy nic jej się nie podobało- w jej mniemaniu ja wręcz krzywdziłam jej najmłodszego synusia, katowałam go wręcz. Długo, nawet bardzo długo tłumaczyłam sobie, że mój (teraz) mąż jest jej najmłodszym dzieckiem, jej ukochanym synusiem i to naturalne, że się o niego martwi, ale ja też mam swoją cierpliwość i granicę wytrzymałości. Punkt kulminacyjny (a właściwie było ich kilka, więc ciężko stwierdzić który z nich był kulminacyjnym) był miesiąc przed ślubem. Wtedy krytykowane było dosłownie wszystko- kwiaty, suknia, sala, alkohol który wybraliśmy z mężem, buty, makijaż... no wszystko wszystko. Któregoś razu wpadła do nas do domu (mieszkaliśmy razem [ja i mąż] przed ślubem) i zaczęła razem z teściem chodzić po calutkim mieszkaniiu robiąc przy tym okropną awanturę o "bałagan'. Wlazła nawet do sypialni. Wtedy powiedziałam jej, że jest bezczelna i nie szanuje w ogóle mojej i swojego syna intymności (w międzyczasie spotkali się z moimi rodzicami, mieli porozmawiać po ślubie a teściowa narzekała tylko jaki to mamy bałagan i w ogóle bla bla bla). Po ślubie i weselu to nie ta sama kobieta. Zwrot o 180st. Mogę z nią porozmawiać praktycznie o wszystkim (chociaż są takie tematy w których wiem, że się i tak nie dodgadamy) i powiedzieć, że nie zamieniłabym ją na żadną inną :) Wydaję mi się, że na ślubie i na wesleu zauważyła wkonću, że MY chcemy tego ślubu a nie tylko ja, że synusiowi się krzywda nie dzieje (Boże jak on na mnie wtedy patrzył ❤️ miał takie "coś" w oczach czego nie da się opisać). A co do moich rodziców- wiem co mój mąż myśli na ich temat i zgadzam się z nim, chociaż nie zawsze są to (niestety) pozytywne stwierdzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×