Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

PutYourShoesOn

Ciężki przypadek...

Polecane posty

Hej Ludzie, potrzebuję jakichś obiektywnych komentarzy na temat mojego związku, który zaraz postaram się opisać... Jestem z moim facetem już od prawie roku, mieszkamy razem od jakichś 8 miesięcy,i ogólnie jest nam dobrze ze sobą, kocham Go i wiem, że On mnie również z tym, że... według mnie ma On swoje przyzwyczajenia z bycia singlem do których chyba nieświadomie wraca. Mam także wrażenie, że zatrzymał się w miejscu kilka lat temu. Na początku naszego związku raziło mnie wiele rzeczy, do niektórych się przyzwyczaiłam, najzwyczajniej zaakceptowałam, tłumacząc sobie, że sama również długo byłam sama i to dlatego a, że i najważniejsze w relacjach międzyludzkich jest odnajdywać kompromisy. Liczę się też z tym, że i mojemu facetowi mogą nie podobać się niektóre moje zachowania i przyzwyczajenia i proszę Go aby zawsze mówił mi o takich sprawach, co bym mogła na ile się da niwelować je bądź pozbywać, w miarę możliwości.. no ale do rzeczy... On lubi sobie wypić, jedno czy dwa piwka już mi aż tak nie przeszkadzają jak na początku ale jak pije więcej, w tygodniu, to już niezbyt mi się to podoba, no ale ok, dorosły facet (26Lat) więc (jak na początku myślałam), wstanie rano do pracy nawet z kacem i będzie ok. Ale nie, On z rana, jak się źle czuje, ma w d.pie wszystko, mówi że nie idzie do pracy, nawet nie zadzwoni i nie powie że nie przyjdzie i ogólnie zły na mnie, że Mu gadam że powinien wstać. Hmm czuję się trochę wtedy jak taka mamusia, co synusia do szkoły budzi a ten mówi, że nie chce bo się źle czuje. Na początku przestawałam gadać, myślałam, że jak poniesie porażkę, na następny raz już tak nie zrobi. Ale myliłam się, wyrzucili go z pracy, raz, drugi, trzeci... teraz pracuje już dosyć sporo ale nieraz z rana się kłócimy o to. Zaczął wstawać i pić w weekendy po tym jak już się zaczęłam pakować i omawiać z koleżanką mieszkanie gdzie indziej. To jeden problem. Drugi, często nie umie rozmawiać z ludźmi na tematy ważne, jak praca, wypłata, wolne a nawet rezygnacja z pracy, zwleka tyle ile się da, a potem na ostatnią chwilę, a konsekwencje są różne. Jak chcę porozmawiać na ten temat, dlaczego czegoś nie zrobił dzisiaj, choć sam mówił że w ten dzień to zrobi, to On się zamyka, w ogóle się nie odzywa, nie odpowiada na moje pytania- jak dziecko! Jak już się wkurzę i pytam dalej...w końcu wybucha i mówi, że robi jak chce i że nie ma co tłumaczyć. Po prostu zrobił tak. Jak ciągnę temat, to mówi- znajdź sobie innego faceta, lepszego jak ja ci nie pasuję. Nie muszę chyba mówić że bolą mnie takie słowa z Jego ust, bo to...jakby nie zależało Mu- wtedy to tak brzmi... ale mija jakiś czas, to przyjdzie, przytuli się, przyzna że miałam rację itd. Tak samo jak tracił prace, też później, jak już poczuł się lepiej, stwierdzał, że faktycznie tak jak mówiłam powinien był pójść albo chociaż zadzwonić... po fakcie. Ale potem znów zrobił to samo jeszcze pare razy. I nie wiem czy się to skończy...na razie jest ok, ale jak długo? Ma 26 lat, a mówi że czuje się na 19...a w rzeczywistości zachowuje się jakby miał 15. Ech i co ja mogę zrobić... może i jak w jakiś sposób pomagam Mu się tak zachowywać.... Już sama nie wiem co robić, nie chciałabym być bez Niego, kocham Go...i kurczę wiem, że On mnie też...tylko może nie tak jakbym chciała? jest tak wiele różnych sytuacji... niektóe naprawdę potrafię akceptować, ale są takie które no, są ważne jak się chce wspólnie żyć... to chyba tyle na razie, myślę że z rozwojem tematu będę mogła powiedzieć więcej. Chciałabym abyście pomogły mi zrozumieć... no i może Wy, nie znając mnie, zobaczycie; widzicie, co ja robię złego w tym związku,,, Help!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już ci mówię. Otóż przyzwyczaił się do lenistwa i cięzko mu to zmienić. Twoja pomoc nie służy bo z jednej strony jesteś mało konkretna a z drugiej czpiasz sie pobieżnie. Czyli: Miło i serdecznie pytaj się za każdym razem kiedy wraca z pracy, czy życzy sobie abys gop obudziła następnego dnia. Jeśłi nie, to juz nic nie mów (dopiero następnego dnia to samo pytanie). W żadnym wypadku NIE KRYTYKUJ, nie komentuj. To ON jest odpowiedzialny za swoje wybory a ty ofiarujesz mu tylko swoją pomoc. A jeśli życzy sobie bys go obudziła, pytaj o której. Dotrzymuj słowa i obudź go.Ale jeśli on nie wstaje, to daj sobie spokój. Dopiero jak wróci z pracy, znów spytaj czy obudzic go jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Owszem zachowuje się niedojrzale. Ale nikt za niego nie może żyć. Więc taki schemat pomocy w rannym wstawaniu możesz stosować do inych rzeczy. To zawsze wymaga czasu i cierpliwości. Nie komentuj, nie krytykuj. To są jego wybory. I on sam musi chcieć i WYSILIĆ SIĘ. Ty ofiaruj mu swoją pomoc tak jak wyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wow, dzięki za odpowiedź. Powiem Ci, że to co piszesz, ma sens. Sama póki faceta nie miałam, rozumowałam w ten sposób, a teraz po prostu jak On sobie nie wstaje to mnie aż trzęsie w środku... No ale faktycznie, przyzwyczajam Go w ten sposób do tego postępowania i pomagam Mu. Od dziś zapytam czy Go budzić i tak jak piszesz, nie to nie :) Uff... jesteśmy na obczyźnie i tu niestety nie możemy sobie pozwolić na brak pracy...tym bardziej że to początek, dlatego dla mnie to taka nerwówka gdy On zaczyna zachowywać się nie odpowiedzialnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki, dzięki. Hm wiem, że to czas na docieranie się, a ja nie chciałabym niczego spartolić bo wiem, że to TEN! ale jest sporo rzeczy które chciałabym choć delikatnie zmienić, ale nie chcę reagować zbyt drastycznie bo wiem że to do niczego nie prowadzi. Chciałabym żeby czasem sprawił mi jakąś przyjemność, bo ja to czasem dla Niego robię... Raz Mu to powiedziałam, a On na to: Kochanie, nie mamy na razie pieniędzy na przyjemności. Hmm a ja nawet nie miałam na myśli rzeczy, które mógłby kupić! No, ale wiem że nie każdy facet jest romantyczny i wspaniałomyślny na tyle coby coś wymyślić. Ech może chcę faktycznie zbyt wiele... Czasem sobie tłumaczę to tak, że rzuciliśmy się trochę szybko na głęboką wodę. Szybko zamieszkaliśmy razem, kilka miesięcy temu wyjechaliśmy za granicę i tu ciągle problemy, zmiana pracy, brak pracy, kasa nie w terminie, zmiana mieszkania itd. Mam nadzieję, że jak tylko się sytuacja ustabilizuje, to i my będziemy inaczej żyć.. że będzie lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurczę, jak tych matołów olśnić do romantyzmu spontanicznego.... co za ciężka praca. Jak bone dyne. To wyższa szkoła jazdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha a no właśnie, najpierw mieszkał z mamą, a potem razem z siostrą wynajmował mieszkanie. Ona Go pilnowała. I tak właśnie sobie od jakiegoś czasu myślę, że matkuję Mu choć nigdy czegoś takiego nie chciałam... Muszę jakoś to zmienić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ nie chciałabym Go zostawiać, raczej wolałabym popracować nad tym w jaki sposób mam się ja zachowywać, aby na Nim wywrzeć jakieś pożądane zachowania, ot co... Bo ja w jakiś sposób wiem to, że mnie kocha, no i nie pozostawia wątpliwości to, że i ja Jego. Hm odejść można zawsze ale ja bym chciała spróbować na wszelakie możliwe sposoby by tą sytuację jakoś poprawić. Jeśli wypróbuję wszystkiego (i tu liczę na różne rady) a nic to nie da, wtedy będzie trzeba odejść. Wkurza mnie, że On się nie uczy na błędach... albo to, że choć wie, że coś mi się nie podoba, jak robi to czasem przeprosi, ale za jakiś czas znów robi to samo. Niby nie są to rzeczy aż tak ważne w porównaniu do problemów innych ludzi ale sądzę że jak się ma z kimś żyć to powinno się też patrzyć na tę drugą osobę. Choćby w sprawach filmów... Ściągnęłam sporo filmów, większość takich, które razem mieliśmy obejrzeć, co wieczór proponuję jakiś, a On chce akurat inny, mówię no ok, to innym razem ten obejrzymy. I tak miałam kilka tytułów, na których obejrzenie czekałam, nie oglądałam sama bo chciałam z Nim. No i co? wyszło, że w jeden dzień kiedy mnie nie było, obejrzał te filmy, akurat te co chciałam z Nim obejrzeć, inne zostawił, a na dodatek potem te filmy skasował bo myślał że już je oglądałam. Mimo że bębniłam o nich ciągle. A potem jak mieliśmy razem coś obejrzeć, włączał seriale. To już po raz któryś z kolei taka sytuacja była, wie że się wtedy wkurzam ale ciągle robi to samo! Inna, to te Jego oglądanie filmów porno, wiem że takie tematy już były poruszane. Ogląda z rana przed pracą, wieczorem, w ciągu dnia. Zazwyczaj nie masturbuje się przy tym ale patrzy. Hmm często tak, a np nie kochamy się tydzień, dwa. Kiepsko się wtedy czuję bo to tak, jakby już mnie nie chciał? Probowałam różne rzeczy, najpierw pokazywałam jaka jestem zła, fochy itd. Hmm nie było lepiej. Potem czasami zaczęłam proponować abyśmy razem obejrzeli no i co, on włączył jak ja szłam się kąpać, jak wróciłam to Jemu już się nie chciało oglądać. I tak w kółko. Kiedyś o seksie mówił, że po prostu nie może na zawołanie, ale teraz już wiem, że często może ale po prostu nie chce. Wkurza mnie to tym bardziej, bo jak więcej wypije, wtedy zawsze chce i może, a na trzeźwo zdarza się to bardzo rzadko. A ja oczywiście wolę na trzeźwo, wtedy jest to takie...nie wiem jak nazwać, ale wtedy czuję tę prawdziwą bliskość, miłość itd. A po pijaku chyba wczuwa się za bardzo w gwiazdę porno :) Jak Mu gadałam, że za dużo tych filmów, że częściej one niż ja to On mówił, że się uczy z nich aby być lepszym w łóżku dla mnie.. hehe tylko że już ich tyle oglądał, że wątpię aby nauczył się czegoś nowego więc nie o to w tym wszystkim chodzi. Dla mnie jest b.dobry taki jaki jest. Nie chcę Mu całkiem zabraniać oglądania filmów ale niech pomyśli też o mnie, no i może nie tak częst...nie w taki sposób jak dotychczas. Ech sama nie wiem, niby szczegóły, dla niektórych może i pierdoły to są, ale jak tak się razem żyje to, to naprawdę potrafi przeszkadzać, drażnić, męczyć, boleć itp. itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pupciaan
Wielcy psycholodzy się znaleźli i od razu oceniają chłopa. Nie widzialem niczego w jego zachowaniu infantylnego poza tym, że wyglada na zakręconego lekko. Gość ma 26 lat więc moim zdaniem zachowuje się jak statystyczna większość meskiej części społeczeństwa. Grunt że chce pracować i z Tobą jest. Niedojrzałe jest to że nie rozmawiacie tylko jedno narzeka i drugie. Którekolwiek z was powiedzialo jak sie czuje z daną sytuacją? OBstawiam że nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiem, że mnie kocha bo czuję to i widzę w jakichś tam prześwitach. On nigdy nie miał dziewczyny, takiej na serio. Nikogo nie poznawał ze swoją rodziną. No i mimo tego, że Mu gadam, On się wkurza, to nadal ze mną jest... Czasem, powtarzam- czasem się stara... miło przytuli, coś powie, rozbawi... Ostatnio pamiętam jak siedzieliśmy na ogrodzie, puszczał z laptopa muzyczkę, i to nie taką jakiej On na codzień słucha, raczej przeboje z przed lat, romantyczne... Wziął mnie objął i cmokał, pamiętam że pomyślałam wtedy, że szkoda że gwiazd akurat na niebie nie widać bo byłoby bajecznie. Hmm no, więc pamiętam też te miłe chwile i Jego pełne miłości czyny, dlatego nie planuję Go ot tak wypuścić, a powalczyć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a właśnie że jest tak, że jak jest jakiś problem, to siadam, podaję Mu herbatkę i na spokojnie pytam czy coś mówię, z tym, że On bardzo rzadko chce gadać wtedy. Myślę, że już wtedy bierze to jako atak i po prostu milczy, tak jak dzieci nie chcąc odpowiedzieć na pytanie matki "dlaczego to zrobiłeś?" czy coś w tym stylu. Ja dopiero wybucham, jak na spokojnie próbuję i proszę, mówię, Pamiętasz że ustalilśmy dochodzić do kompromisów? Mówiliśmy, że będziemy starali się zrozumieć drugą osobę i zmieniać to co można, a jak nie można, to niwelować do stopnia jaki się da. I, że trzeba rozmawiać bo to podstawa udanych związków. On niby to wie i wiem, że gdy to mówi, mówi szczerze- że chce rozmawiać. ale kiedy już jest taka sytuacja, to nie tyle że nie pamięta iż tak mieliśmy robić, wręcz myślę, że nie potrafi, hmm że jest to dla Niego trudne. Tak myślę. Bo ja nie raz Mu mówię, że boli mnie gdy On tak robi. Np,że ogląda te filmya kochać się nie chce, że milczy gdy chce porozmawiać, że jak nie chce wstać powie różne rzeczy, za które potem przeprosi...ale że to boli. Mówię Mu i też mówiłam, aby mówił zawsze jak coś Mu się w moim zachowaniu nie spodoba, jak coś Go zaboli itp. Ale On tego nie robi, bo myślę że nie potrafi zbytnio mówić o tego typu uczuciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie z większym stażem mogą powiedzieć, że są ze sobą JUŻ tyle lat. Chodzi mi o to konkretne słowo. Poza tym, napisałaś, ile on ma lat, a twój wiek? Może nie wychwyciłam tego z tekstu, jeśli tak, to przepraszam. Co do faceta, zachowuje się 'troszkę' niedojrzale. Jeśli ma być między wami zgoda, powinnaś wypracować sobie jakiś sposób komunikowania się z nim, jak to napisała poprzedniczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam jeszcze, że milczenie z jego strony potęguje pewnie w tobie nerwy i wtedy wybuch jest nieunikniony. Postaraj się, sama dla siebie, następnym razem, jak nie powie ci, o co mu chodzi, wyjść sobie z pokoju, w którym z nim razem będziesz i ochłonąć. Myślę, że to będzie dla waszego dobra - ty nie stracisz nerwów i nie pokłócicie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok ,ok, rozumiem... Z tym, że np dla mnie rok, to już sporo. Ale rozumiem, pewnie, w porównaniu do wieloletnich związków to jest nic. I Faktycznie nie napisałam swego wieku, mam 24 lata, jeśli jest to ważne w ogóle. No i owszem, przyznałam poprzedniczce rację co do wyrobienia odpowiedniego sposobu komunikowania się i tak samo przyznam ją Tobie. Już od wczoraj zastosowałam tę metodę o której poprzedniczka pisała, odnośnie budzenia. Zapytałam czy Go obudzić, chciał, powiedział o której i tak też uczyniłam. Krótko i na temat. Muszę jeszcze popracować nad innymi sprawami, bo tak, chcę aby była między nami zgoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tymi wybuchami też tak mam. Ale uczę się powoli milczeć, kiedy i on milczy. U nas jest troszkę lepiej, bo razem nie mieszkamy. Więc kiedy mam ochotę posiedzieć sama, po prostu to robię. Sama rozumiesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heloł kitty A wiesz, że też o tym myślałam? Dzięki! Bo zauważyłam, że jak już wybuchnę, to zamiast lepiej, jest gorzej... Muszę tak robić, wyjść by ochłonąć i nie pokazywać nerwów. Wczoraj jak byłam zła i ciężko było mi znieść tę ciszę jaka panowała w pokoju, w którym On siedział, poszłam do drugiego, poczytałam książkę i dopiero jak trochę ochłonęłam wróciłam. I jakoś nie skończyło się wybuchem gniewu. A wieczorem nawet puścił film romantyczny, których On osobiście nie lubi, ale wie, że ja czasem lubię obejrzeć. Może zdziwiła Go ta cisza z mojej strony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki ;) bo ja wiem, że to jak się dzieje jest także spowodowane moim zachowaniem, są to czasem zachowania które ciężko od razu wychwycić, a już w danej sytuacji to już w ogóle o takich rzeczach się nie myślało. Dlatego nie jest dla mnie rozwiązaniem, jak niektórzy piszą- odejście od Niego, bo nie w tym sęk. Jakbym chciała odejść, nie zakładałabym tu wątku. Zrobiłam to, gdyż wierzę że inni ludzie, czyli Wy wszyscy, patrząc obiektywnie, nie znając mnie ani Jego zupełnie, możecie dostrzec coś, czego ja sama nie widzę, a to z kolei pomoże mi zrozumieć co nieco, jak i zmienić podejście. Chcę z Nim być, kocham Go i to na tyle się liczy by pracować nad tym. A mam na tyle rozumu żeby rozróżnić te dobre rady, od tych niezbyt dobrych...w mojej sytuacji. Bo według mnie, jak się kogoś kocha, to się walczy o tą miłość. I nie walczy na ostrza, a na poduszki ;) (ale sobie tekścior wymyśliłam, hehe) I np. nie wyobrażam sobie teraz mieszkać bez Niego, bo mimo wszystko co się dzieję, widzę że i tak jest mi lepiej, niż gdy byłam sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To zrób dziś kolację przy świecach i porozmawiajcie sobie spokojnie o was i waszym związku :) Tak na dobry 'początek nowego życia' razem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
P.S. Polecam szaszłyki z ryżem, wczoraj zrobiłam taką kolacyjkę i był zadowolony :P Do tego na deser śnieżkę z galaretką i na wierzchu też pokrojona galaretkę i będzie gitara :) Proste, a jakże urocze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna29
Autorko, generalnie absolutnie rozumiem co masz na mysli. Jego lekcewazace podejscie do pracy (tzn. picie i wstawanie na kacu, albo po prostu "niepojscie" do pracy ???), czy odmawianie odpowiedzi na twoje pytania, to sa problemy, i nie daj sobie wmowic, ze sie czepaisz. Dodatkowo jego podejscie do filmow porno, ktore jak rozumiem nie sa dodatkiem do waszego zycia intymnego, ale zaczely byc jego zastepstwm- to tez nie brzmi dobrze. Wydaje mi sie, ze absolutnie powinnas zmienic swoja postawe; byc moze on zaczal postrzegac cie jak "mamuske": marudzaca, czepiajaca sie, ciagle wyciagajaca problemy do obgadania, a to w rezultacie sprawia, ze facet sie rozleniwil: wie, ze bedziesz go sciagac z lozka, przypominac sto razy ktora godzina i ze czas do roboty, a on jak dziecko marudzi, ociaga sie i moze tez na zlosc jeszcze bardziej sie stawia. Dodatkowo, wiesz, taka "mamuska" nie wydaje sie byc seksualnie atrakcyjna chyba... 1)Odpusc sobie.Dla wlasnego dobra. To nie jest dziecko. Straci prace? Ty nie daj sie wrobic w utrzymywanie was obojga. Nie ma ochoty na seks? Moze w pewnym momeencie zrozumie,ze nie jest ostatnim facetem na ziemii i wielu w "tych" sprawach chetnie ci pomoze :). Zrobil cos glupiego, przykrego? Krotki tekst bez wywodow: to i to nie spodobalo mi sie, nie rob wiecej. A potem wyjdz z pokoju, z domu, spotkaj sie z kims, niech wie, ze jego zachowanie i postepowanie nie jest w centrum twojej uwagi, masz tez inne wazne sprawy na glowie. O musi zrozumiec, ze peniadze na utrzymanie, wasze dobre stosunki czy seks, to cos, co ZALEZY rowniez od niego, i jego postepowanie albo sprawi, ze bedziecie razem, albo wszystko schrzani. Daj mu troche wolnej reki, bez marudzenia i strofowania, zeby mial szanse i dojrzec, i zrozumiec, ze sam ma wplyw na swoje i wasze zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję, cieszę się że rozumiesz całą tę sytuację i mnie zarazem. Tak, to prawda że to może tak właśnie być, że w pewnym sensie matkująca partnerka nie jest już pociągająca bo właśnie kojarzy się z mamą. Tak na marginesie oglądałam niedawno film o epidemii ślepoty, i tam było takie małżeństwo gdzie facet stracił wzrok, żona nie, ale udawała by być przy mężu. Odcięli ludzi zarażonych od świata, taki mały obóz koncentracyjny. No i ta Jego żona robiła wszystko Jemu, prała, myła a nawet tyłek podcierała. I facet sam powiedział, że nie potrafi już na nią patrzeć jak na kobietę... No i zdradził Ją raz z inną niewidomą. itd itp nie będę filmu opisywać ale od razu mi się przypomniało, że nie można za mocno matkować bo właśnie takie sytuacje mogą mieć miejsce. Muszę zacząć stosować to co pisałaś bo w innym wypadku sama się przyczynię do tego, że lepiej nie będzie. Wiem, że muszę być cierpliwa i silna by nie wybuchać. Tylko boję się trochę, że jak odpuszczę tak całkiem, to On się nie zmieni, będzie Mu lepiej bo przestałam skrzeczeć i...finito? ech...oby to nie nastąpiło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×