uwaga na NADWRAŻLIWYCH artystów

do autorki.. no zakładam, ze fluidy nie te, ale nie jest chyba z nami tak źle, skoro udało się zorganizować fajną imprezę "zaliczając" po drodze: umowę ze scholą (ustną) umowę z organistą (ustną) umowę z fotografem i kamerzystą umowę na salę umowę z zespołem (pisemną) umowę z krawcową (ustną) umowę z fryzjerką (ustną) umowę z kosmetyczką (ustną) umowę z kwiaciarnią (też ustną) umowę z cukiernią (ustną) itd.. i jakoś nikt nie miał na nas alergii (ja w ogóle z tych, "przepraszam, że robię kłopot"). Jeśli ktoś jet dla mnie rzeczowy, a przy tym choć odrobinę miły, to nie ma bata, żebym próbowała się stawiać w pozycji "klient nasz pan".

Nie, mi chodzilo, ze moze uruchomiliscie sciezke wspomnien jakiejs innej pary ktora zaczynala od takich uwag a pozniej byla zmora ;) i gosc zapobiegawczo sie wycofal. Moglo tak byc.

potrzeby się tutaj komukolwiek tłumaczyc bo racja jest po twojej stronie , myślę żę te osoby które coś Ci zarzucają to właśnie tacy nadęci atryści którzy myślą że wszyscy powinni składac im hołd i absolutnie nie zgłaszac swoich uwag czy zastrzeżeń do ich pracy bo to przecież sztuka przez duże "S" a cała reszta nie dorasta panom artystom do pięt. Tak długo jak będą brac za ten artyzm pieniądze tak długo to zdanie zleceniodawcy będzie ważniejsze , mogą się obrażac , strzelac fochy ale praw rynkowych nie zmienią.

Po prostu nie beda mieli klinetow. Ich strata.

i to jest chyba trafne podsumowanie tematu. Dziewczyny, dziękuję za dyskusję :)

Przeczytałam z zaciekawieniem. Jeśli mogę jeszcze coś wtrącić: myślę, że ten fotograf miał jeden gotowy wzór umowy sporządzony przez jakiegoś prawnika i Wasze propozycje zmian w umowie go trochę przerosły, tzn. sam bałby się je wprowadzić bez konsultacji z prawnikiem, a z kolei konsultacje z prawnikiem stanowiłyby dla niego dodatkowy wysiłek i koszty. Pozdrawiam :)

hehe pewien kamerzysta, gdy zapytaliśmy o umowę, powiedział nam, że jeśli chcemy takową spisać musimy doliczyć 22% vat:-) Szybko się pożegnaliśmy:-)

My rozmawialismy z pięcioma fotografami z Wawki i dwoma z Lublina. Z każdym super się rozmawiało, każdy był lepszy od innych ale gdy dochodziło do rozmowy nad spisaniem umowy zaczynały się schody. Jeśli zadawaliśmy pytanie czy dostaniemy rachunek słyszeliśmy najczęściej odpowiedź że jest możliwość załatwienia rachunku od innego fotografa lub znajomego videowca. To nam dało sporo do myślenia. Spisaliśmy umowę z fotografem z Wawki. Facet około 50 lat miał poza bardzo ładnymi zdjęciami super podejście do nas jako młodej pary. Zasypał nas całymi cyklami albumowymi tych samych par i udzielił mnóstwo rad dotyczących ślubu i przyjęcia weselnego. Widać że to stary wyjadacz w branży usług ślubnych istna skarbnica wiedzy. Jako umowę miał przygotowany tylko wstępnie blankiet w który wpisaliśmy w punktach to wszystko o czym rozmawialismy. Umowa została sprzędzona w dwóch egzemplarzach. Do umowy dostaliśmy w punktach opisane gdzie co jak najlepiej załatwiać. Nie jesteśmy z Wawki tak że ta pomoc bardzo się nam przydała. Na pytanie o rachunek odpowiedział że to jest podstawa do zakończenia zlecenia. Takie podejście fotografa bardzo się nam spodobało. Po tygodniu od spisania umowy chcieliśmy zmienić punkt umowy dotyczący zmiany terminu wykonania zdjęć plenerowych. Nie było z tym najmniejszego problemu. Fotograf podjechał do nas do domu i ten punkt został zmieniony. Myślę że rynek powoli sam ureguluje kto na tym rynku zostanie. Nie zawsze wybierając usługodawcę liczy się jego produkt ale ważne jest też podejście usługodawcy do zleceniodawcy.