Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ideas inception

frustracja i zachowanie mojego męża wykończą mnie. mam dość.

Polecane posty

Gość ideas inception

Jestem młodsza od męża o kilka lat, rok temu skończyłam dobre studia i znalazłam dobrą pracę, za dość duże pieniądze. Mąż wtedy był szczęśliwy (po slubie jestesmy dwa lata, wcześniej, studiując dziennie jeszcze, tylko dorabiałam). Miesiąc temu niestety straciłam tę pracę, nie z mojej winy. Dostałam świetne referencje, wyrównanie wypłaty czekiem, no i od miesiąca szukam czegoś nowego. Staram się o pracę w bardzo dobrej, renomowanej firmie, zakwalifikowałam się do drugiego etapu, ale tam rekrutacja trwa długo i zanim poznam odpowiedź, czy mnie przyjmują, może minąć jeszcze miesiąc. Ale już zmierzam do meritum... Mąż, odkąd nie pracuję (chociaż dorabiam w domu nawet w tym czasie!), stał się sfrustrowany, nieznośny, dokuczliwy. Ostatnio chorował, ale to chyba nie kwestia kaszlu i kataru Wczoraj był ze mną w banku żeby SKONTROLOWAĆ czy nie wydaję zbyt dużo pieniędzy ze swojego konta (mam tam odłozone z ostatnich wypłat około 20 tysiecy złotych). Stwierdził, że wyciagam zbyt duzo z bankomatu na zakupy, ciuchy itd i zrobił mi małą awanturę. Fakt, że w tej chwili tylko ja zajmuję się domem, bo on dużo pracuje, ale przecież życie kosztuje! Muszę zrobić zakupy codziennie, raz na czas kupić sobie jakis ciuch czy krem. Zaznaczam, że NIE wydaję dużo, oszczędzam jak mogę, kupuję na promocjach itd. Fundamentalna kwestia jest to, że oszczędzamy na kupno mieszkania, bo w tej chwili wynajmujemy - pamiętam o tym. Wydaje mi sie, ze mąż sfrustrował sie tym, ze stracilam prace i nie wiadomo kiedy rozpocznę nową, że duże wypłaty przestały wpływać na konto, że teraz żyjemy tylko z jego pensji. Dzisiaj okropnie się pokłóciliśmy, powiedział, że ja szukam nie wiadomo jakiej pracy, że powinnam teraz wziac byle co byle tylko nie siedziec w domu (siedzę raptem miesiąc, i to dorabiając zleceniami...!), że nic mi nie pasuje, że za mało odkladamy co miesiac bo ja duzo wydaje, że on się zażyna po 12 godzin na dobę żeby kupic to mieszkanie, a ja mysle tylko o sobie, że jestem jak MOI RODZICE- leniwi i niezorganizowani (co za chamstwo, najbardziej pracowici ludzie jakich znam...), i ogolnie jest wsciekly, zly, naburmuszony z powodu całej sytuacji. czasem mam wrazenie, ze jest mu po prostu za dobrze ze mna. mam raptem 24 lata, a juz zarobiłam spore pieniadze, dbam o dom, gotuje, staram sie kurde jak moge, a to ze aplikuje teraz do dobrych firm to dlatego, zeby sie nie cofnac w rozwoju i kontynuować dobre zarobki! Sorry za taka epistołę, ale potrzebuję wsparcia i porady. co sie z tym czlowiekiem dzieje? zero wsparcia, zrozumienia z jego strony, tylko wyrzuty i pretensje. wiem, ze ciezko teraz pracuje i moze martwi sie o nasz byt, ale na litosc boska - mamy za co zyc a ja pracy intensywnie SZUKAM. Rodzine mam daleko, czuje sie cholernie samotna z tym wszystkim. Dzieci nie mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
Aha - dodal jeszcze, że ja sie BAWIŁAM na studiach dziennych a on pracowal od 18 roku zycia (ja tez, ale wiadomo ze nie pracowalam na etacie, poza tym nawet nie znalismy sie wowczas wiec o co mu chodzi?!), że powinnam pracowac gdziekolwiek, byle zachowac ciagłość zarobkowa, ze mam muchy w nosie, i ze on ROZCHOROWAL SIE NA ANGINE bo musi tyle pracować podczas gdy ja siedze w domu!! hahahaha Nie wiem, co w niego wstapiło, to zwykle cichy, dobry, czuły człowiek, ale ostatnio frustruje sie jak nienormlany. narzeka, ze ma juz 31 lat i dalej wlasnego mieszkania nie ma, ze jego kolega juz kupił, ze nie możesz nawet kupić sobie dobrego samochodu bo sklada na to mieszkanie... Ja zwariuje, jak tak dalej pojdzie. Nie rozmawiamy juz normalnie od paru dni, tylko pretensje i krzyki. Dzisiaj mielismy isc na koncert, bylismy umowieni, teraz nagle zdecydowal ze go denerwuję i on nie idzie. Traktuje mnie jak gówno, mam dosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahbdmkvhdndgf
na cholere na kazdym dziale ten topik zakładasz? na cholere!!!!! ??? pytam Cie idiotko!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
nie na każdym, tylko na dwóch:o licze, że ktoś na poziomie się odezwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość snake33
Współczuję...ciężko doradzić cokolwiek, mogę tylko życzyć wytrwałości w szukaniu pracy, parcy takiej, żeby sprawiała satysfakcję, nie ulegaj presii męża i nie bierz czegokolwiek. Przykro tylko, że nie masz w nim oparcia. Z drugiej strony ciężko zaakceptować/zrozumieć takie zachowanie męża w kontekście przyszłego życia...a jeżeli sytuacja się powtórzy? znowu będziesz musiała sama sobie radzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaaaaaaa123
skoro miesiąc nie pracujesz, a on już takie szaleństwa urządza, to co będzie jak będą dzieci, wydatki, a Ty nie daj Boże nie będziesz miała pracy? Ja bym się zastanowiła nad przyszłością tego związku. A co by było, jak zachorujesz na dłużej? Mój facet chorował 1,5 roku i w tym czasie to ja pracowałam. Czasem jak czuł się lepiej, to chciałam, żeby pracował i mu to raz czy drugi mówiłam, czego dziś się wstydzę, bo kasy starczało, a on powinien mieć spokój. ALe ogólnie starałam się go wspierać i nic nie mówić. Zastanów się mocno, bo zarabiając dużo i teraz miesiąc nie pracując, mając 20 tys oszczędności to gość zdrowo przesadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahbdmkvhdndgf
no dobra..... przeczytalam... Twoj maz ma ewidentnie problem, wydaje mi się, ze moze on wcale nie lezy w Twojej pracy-a raczej jej braku. Zachowuje się, jak sama piszesz-inaczej niz zwykle. A Moze on ma teraz jakies problemy w pracy? pociąnij go za jezyk. To wcale nie musi miec związku z Twoja sytuacja. Racjonalnie argumentujesz swoja aplikacje na dane stanowisko. Skoro do Niego to nie przemawia-to wydaje mi się, ze problem lezy gdzie indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
snake - dziękuję. Czasami już zaczynam myślec, że on jest może...zazdrosny?:o Że ja mam wyższe wykształcenie (on nie obronił mgr bo wyjechał pracowac na kontrakcie, w ten sposob zawalil kilka lat studiow zaocznych, czyli kasa wpakowana w błoto), że ja pracuje w ukochanym zawodzie? Tzn pracowałam...Ale on i tak zarabia wiecej niz ja, ma dobry fach, mimo braku mgr przed nazwiskiem. Nie wiem w czym rzecz. Teraz ciagle narzeka na mnie, nic nie docenia, wczoraj awantura ze czemu tyle kasy zniknelo z konta, poza tym wmawia mi, ze kupuje sobie drogie rzeczy, co nie jest prawda:( Jest mi przykro i samotnie. Nie dosc, ze stracilam najlepsza prace w moim zyciu i nie wiem co dalej bedzie ze mna, to maz mnie gnoi. Moge oszczedzac jeszcze wiecej, ok, ale to jakies szalenstwo. Jego rodzice sa strasznie skąpi i minimalisci,moze wdal sie w nich? Ja juz nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
On chce kupic meszkanie bez kredytu, albo z minimalnym kredytem - postawil sobie to za cel, ze za dwa lata kupimy.W tej chwili mamy juz dosc sporo odlozone, bo mamy tez lokate, ale nadal to znacznie za malo. Problemow w pracy nie ma, jest przemeczony- to fakt. Teraz chorowal, ale ja tez, biore antybiotyki - nawet nie zapyta jak sie czuje, czy mi lepiej. Natomiast ja o niego dbam, gotuje, podtykam owoce, lekarstwa. On - olewka mojego stanu i samopoczucia. Martwie sie, ze jest materialista, ze teraz to z niego wylazlo. Ciagle mi powtarza 'nie ma ofert, jest kryzys, wiec bierz pierwsza lepsza prace bo do smierci bedziemy pakowac kase komus do kieszeni na wynajmowanym mieszkaniu!" Ale ja nie chce isc do kawiarni albo sklepu, skoro bylam managerem w firmie w zawodzie:o Chce dac sobie szanse. Aha- daje mi tez do zrozumienia, ze od czasu slubu ze mna mniej odklada niz myslal, bo ja duzo wydaje i BYWAM na bezrobociu (pare miesiecy po obronie mgr i teraz miesiac).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaaaaaaa123
nie chcę generalizować, a le skoro ma takich rodziców, to raczej on inny nie jest. Było dobrze dopóki zarabiałaś, a jak jest źle, to wychodzą z niego te najgorsze cechy. ALe nie sztuką jest być razem gdy jest dobrze. Jedyna szansa dla tego związku, to mieć odrębną kasę, bez zaglądania sobie w papiery. Umówić się, ty dajesz tyla i ja tyle. Reszta jest dla mnie na co chcę. Ogólnie marne szanse na przyszłość widzę. 3maj się i nie daj gnoić, bo zmienisz się nie d poznania przy kimś takim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
Czasem mi mowi, ze troche o tym myslal i w sumie mam rację, że aplikuję na dobre stanowiska, bo nie bede sie rozdrabniać i to zaprocentuje w przyszłości. Ale za kilka godzin albo dni znowu - bo mirek pawel tomek jarek juz maja wlasne lokum, bo ich zony nie sa na bezrobociu, bo on tyle godzin pracuje i nic z tego nie ma, bo Tobie wiecznie nic nie odpowiada (w sensie mi - ale nie wiem co) itd itp. Rzygam tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahbdmkvhdndgf
najgorszy scenariusz to taki, ze własnie teraz wyszło szydło z worka:( tak jak piszesz, o Jego rodzicach... miesiąc bez pracy to nic. Dziwie się, ze tak reaguje. Skoro nie ma zadnych innych ukrytych problemów.... współczuje.. czasami się okazuje, ze nie znamy najblizszych nam ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość snake33
Taki już jest...być może jest zazdrosny, że się realizujesz.... U mnie było tak, nie zrobiłam studiów po szkole, bo znalazłam bardzo dobrą pracę, później straciłam ją i zaczęłam myśleć, że trzeba zrobić wyższe, jak wspomniałam mojemu, to oczywiście teksty: "ja nie będę teraz płacił, za to, że Ty wolałaś wcześniej zabawy niż naukę i że w ogóle studia wcale mi nie są potrzebne" Nie posłuchałam poszłam na studia wbrew jego woli i bardzo się cieszę, że pomimo jego niezadowolenia potrafię być konsekwentna jak czegoś pragnę. Tobie też tego życzę, bądź wytrwała i nie daj sobą manipulować i nie ulegaj! Słuchaj siebie i zawsze myśl, czy coś dla Ciebie będzie dobre, czy nie, czy coś Ciebie przypadkiem nie ogranicza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
moniaaaa - nasza sytuacja jest o tyle inna, i moze to go jedynie usprawiedliwia, ze mieszkamy poza Polska, bo wiadomo - tutaj łatwiej zarobic na własne M. On pracuje w dobrej pewnej firmie, czuje sie pewnie, ja byłam w prywatnej branży no i prace straciłam. Ale mam perspektywy, bo zapraszaja mnie na rozmowy, dorabiam, i czułabym sie szczesliwa - gdyby nie jego zachowanie. Marudzi, że przez to ze nie zarabiam teraz nasz pobyt poza rodzinnymi stronami sie wydłuży, że musimy wiecej oszczedzać, że wydajemy tyle na wynajem bo JA MUSZE mieszkać samodzielnie itd. Wychodzi, że jestem jakas ksieżniczka, ale cholera nie jestem. Jestem z niezamożnego domu, nie mam wymagan, sama doszlam do wszystkiego ciezka nauka i praca. A on chyba nie był taki.Ja tez bym wolala teraz pracowac, dołuje mnie to, też chce wrocic do PL i kupic juz to mieszkanie, ale co mam zrobic??? Zaistaniała taka sytuacja i koniec. Nie strugam mu kołków na glowie, on mi tak. Frustracja sie az wylewa z niego. Tak czekałam na ten koncert, obiecał mi, teraz musze isc sama...smutno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale wymysl
masz 24 lata i juz bylas na bezbrobociu kilka miesiecyt po magisterce i potem zdazylas jako manager sie napracowac... To kiedy poszlas do szkoly dziecko jako 3-4latek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaaaaaaa123
my też długo mieszkaliśmy poza krajem, zarabialiśmy, by mieć kasę na dom, ale w domu muszą mieszkać kochający się ludzie. Porozmawiaj z nim, dlaczego aż tak go to doprowadza do szału, że miesiąc nie pracujesz. Większość naszych działań spowodowanych jest strachem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
Jestem w szoku, ze w ogole mnie tutaj czytacie i piszecie. Dziękuję, nie spodziewałam sie jakiegokolwiek odezwu. Mam dość takiego życia.Od ust sobie odejmować, żeby odkładać kokosy? doszło do tego, że kupujac krem do twarzy zastanawiam sie czy powinnam, czy moze tylko nivea najtanszy...? Bo on znow zauwazy i skrytykuje. A przeciez zarabiałam na to ciezko, i zarabiam nadal w domu,tyle ze mniej. Każdy ciuch, ktory kupie, jest zle widziany. Ale chce, zebym była zadbana i atrakcyjna. Odkad z nim jestem, nie chodze do kosmetyczki, na fitness, rzaaadko do fryzjera, bo sie boje, ze bedzie narzekal. Pracowałam w powaznej firmie na stanowisku, wiec musialam jakos wygladac. Narzekał na kazda koszule, ktora sobie kupilam. Za SWOJE. Tlumaczy go tylko ta presja srodowiska i zycie na obczyznie. Ale ogolnie naprawde nie jest nam zle, w Polsce on ma prace raczej pewna, bo to filia tej samej firmy. czasami mam ochote pieprznac tym wszystkim i wrocic do domu rodzinnego, isc do pracy za 2000 albo mniej i olać go:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
Nie, zle napisalam. mam 24 skonczone, niedlugo stuknie 25. Na bezrobociu bylam PRZED magisterka, na 5 roku. Ale potem znalazlam prace i pracowalam pol roku w innej firmie, z ktorej odeszlam, obronilam sie, i od razu zaczelam w tej na dosc wysokim stanowisku. Zaufali mi po prostu, mialam dobre kwalifikacje i studia, sprawdzilam sie, ale potem byla redukcja etatow i wiekszosc poleciala. To mala firma. Teraz aplikowalam do duzego koncernu, tam rekrutacja trwa miesiacami, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Ale wlasnie, nadal IDZIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
Monia, rozmawiamy. najlepsze, ze on mowi wprost ze jest sfrustrowany i boi sie co bedzie. I zmeczony. Ja to rozumiem, wiec na chwile sie godzimy, przytulamy po staremu, ogladamy film, ale potem znów jego dokuczliwosci i złości. I obraża moich rodzicow, ze tata tez taki obibok i w kazdej pracy go denerwowali i byl wybredny. Moj tata ma wolny zawod ale pracowal cale zycie ciezko. Niestety moi rodzice sa znacznie biedniejsi od jego (moze dlatego, ze w PRL nie złamali swiatopogladu anykomunistycznego dla lepszego bytu:o) Nie pozwole mieszac w to rodzicow i obrazac, i awantura gotowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaaaaaaa123
jeśli się kochacie i w uinnych sferach jest wam dobrze, to może właśnie odrębność kasy pozwoli Ci się od niego psychicznie uniezależnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
monia - a to dobre. Wczoraj powiedzial, ze dopoki znow nie zaczne pracy (on nie wierzy, ze mnie tam przyjma i ze marnuje tylko czas podczas kiedy powinnam roznosic ulotki albo nalewac kawe w barze), to on mi musi zabrac moja karte bo za duzo wydaje z tych pieniedzy ktore odlozylam na swoim koncie:D Ok, wstepnie mialo byc tak, ze nie ruszam mojej wyplaty bo z jego wyplaty zyjemy i placimy rachunki a moja plus lokate odkladamy, ale on wychodzi do pracy nie zostawiajac mi gotowki, wiec ja musze wyjac kase z konta swojego zeby miec za co zrobic zakupy!!!! To jakies chore wszystko, i mimo ze przewalkowane milion razy, to nie dochodzimy do zadnego konsensusu i porozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaaaaaaa123
wiesz, on trochę przypomina mi mnie. zyje w ciągłym strachu, że jak nie będzie zarabiał, albo ty, to zdarzy się koniec świata i wylądujecie pod mostem. POtem ty coś kupisz albo napomkniesz coś (jemu się wydaje, że olewasz pracę i już ci nie zależy i znowu dopada go ten strach) POtem rozmawiacie, znowu dajesz mu znać, jak bardzo chcesz pracować i się uspokaja i tak w kółko. Gość ma ze sobą problem. Mi chyba paradoksalnie pomogła choroba męża, że już się tak nie boję, bo wiem, że nawet duże bogactwo można stracić, zachorować itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
Poza tym jak zorganizowac tę odrębność finansowa, skoro ja teraz nie pracuję i odkladamy na mieszkanie? Mam oszczędnosci, ale nie mogę ich ruszyć. Jak pracowalam, mielismy razem jakies 4-5 tysiace euro, polowe staralismy sie odkladac co miesiac. Konta mamy niby osobne, plus lokata, ale mi kasy ze swojego nie wolno ruszac, tylko 100 euro na moje osobiste wydatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
Moniu, może masz rację. On jest bardzo wrażliwy i nerwowy, chociaż stara sie to ukrywać. Bardzo Ci wspólczuję, że spotkała Cię choroba męża. Może dlatego teraz jesteś takim zyczliwym człowiekiem, że obcym doradzasz i pomagasz...dziękuję. Nie wiem, jak mu pomóc, on to kupno mieszkania traktuje strasznie ambicjonalnie, jak koniec świata. Ale w życiu sa wzloty i upadki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie znam się, może mieszkanie jest ważne, właściwie nawet bardzo, ale wygląda na to, jakby popierniczyła mu się kolejność, wszystko podporządkował już prawie kasie. Tak zrozumiałem, kiedy piszesz o tej awanturze o wydawanie, o brak pracy przez miesiąc o to, że on sam uważa, że się zaharowuje przez 12 godzin dziennie. Mam też takie wrażenie, że najpierw będzie mieszkanie, później będzie samochód/ lepszy samochód, domek nad morzem/ w górach, willa w dobrej dzielnicy - i cały czas będzie miał "przymus" by harować jeszcze i jeszcze - a później zawał/ wylew/ coś innego (odpowiednie wybrać) i zdąży, albo nie zdąży zauważyć, że się kolejność spraw ważnych popierniczyła. Ale to tylko moje bajanie. Tak zrozumiałem z tego wszystkiego jego podejście do "dorabiania się". Zresztą każdy żyje jak chce. Ja ciągle pamiętam fragment jakiegoś polskiego filmu, nie mam pojęcia jaki tytuł. Pojawiała się postać staruszka, który mieszkał w lesie, w ziemiance i nie zamierzał się stamtąd wynosić. Mówił mniej więcej tak "Miałem piękny dom. Przyszła pierwsza wojna, zabrała mi wszystko. W końcu udało mi się zbudować drugi dom. Przyszła druga wojna i znów zabrała mi wszystko. Kolejna wojna już nic nie może mi zabrać". Oczywiście to ekstremalne. Ale sprawy materialne chyba powinny być dla ludzi, a nie ludzie dla nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
Matke ma taka, ze ona nie szanuje ludzi bez pracy i niezaradnych. Całe zycie oszczedzała, kombinowała, dorabiała, teraz pracuje rownoczesnie ciagnac emeryture:o Chwali jej sie pracowitosc i zaradnosc, ale chyba wbiła mu do glowy, ze bez pracy to koniec i tragedia i moze nawet nagadała na mnie, ze jestem leniwa i wybredna i mam muchy w nosie...? Nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaaaaaaa123
"nie wolno" Ci ruszać Twoich pieniędzy z Twojego konta, aha :-) zastanów się dlaczego Ci nie wolno, bo jak wydasz nawet te 2-3 tys Euro, nie dołożywszy to co? śwait się przestanie kręcić? Już t ego mieszkania nigdy nie kupicie? Przecież dopiero 1 m-c nie przcujesz, najpóźniej za 3-4 dostaniesz, nie mówiąc już, że cały czas zarabiasz. Czy koniecznie trzeba mieć ten dom już?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goniąca byki
O matko :o Wiesz co, wydaje mi się, że Twój mąż wyniósł pewne wzorce z domu rodzinnego, być moze w jakimś momencie nie było kasy, nasłuchał się kłótni, naoglądał i teraz mu odpierdala. Albo w pracy kolesie się chwalą jeden przez drugiego i też mu odpierdala. Trudno cokolwiek radzić, ale chyba najlepiej nie popuszczaj, nie oddawaj żadnej karty, bo to śmieszne. Ślubowaliście sobie miłość, uczciwość i tam jeszcze, w każdej chwili życia - moze warto mu przypominać, aż w koncu dotrze to do niego ?? Może pomogłaby wizyta u dobrego psychologa ? Ale to pewnie nie wchodzi w grę :o Tylko rozmowy, rozmowy, obstawanie przy swoim - nie ma innego wyjścia. Jesteście partnerami, a nie on rodzicem ,a Ty jego córką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
Poza tym on ma dopiero (dla mnie to dopiero!) 30 lat, a ciagle potwarza ze niczego sie w sumie nie dorobil, ze juz ma tyle lat a ciagle na wynajmowanym, ze on nie chce za pare lat wylądowac u rodzicow na pietrze, ze MUSIMY NA TO MIESZKANIE ZAROBIC jak najszybciej... OK, ale kto w jego - moim- wieku ma wlasny dom, mieszkanie, bez kredytu, i nie ze spadku? Kto? Aha- dzisiaj stwierdził, ze to w sumie przeze mnie wszystkie problemy, bo jestem NIEGOSPODARNA. to jakis skandal, nie pozwole sie chłopu gnoić bo znam swoja wartosc. i oszczednosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ideas inception
Tak, otóz to, od jakiegoś czasu on mnie traktuje jak nieznośną córkę. Gotuje, piore, sprzatam, szukam pracy, dorabiam jak moge, przywoże mu nawet zasrany lunch do pracy specjalnie, bo rano zaspal np. Ale spodni za 10 euro nie wolno mi kupic i juz, bo on tego nie zniesie.Bo JA NIE ZARABIAM. Wydaje mi sie, ze faktycznie kolesie w pracy sie przechwalaja - to sa takie typy, ze nie dojedza i dziecku nic nie kupia, ale lexus stoi przed domem i działka kupiona. Ja wyszłam z innego domu. Zawsze sie dobrze i zdrowo jadło, była kasa na teatr, kino, koncert, na wakacje, ale auto kiepskie i dom zwyczajny, bez luksusow. Myslalam,ze on tez ma takie priorytety... Moze sie boi, że jak wrocy bez tej kasy na koncie do Polski to go wysmieja jego rodzice? Tak, sa do tego zdolni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×