Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

love666

umieram z rozpaczy bo za miesiąc ślub, pomóżcie

Polecane posty

Gość powiem tobie tak
bedziesz kontynouwac znajomosc z kolega, pojdziecie do lzoka, zostawisz narzeczonego, bedzies chciala czegos od koelgi - obietnic, stalego zwiazku a on niestety moze okazac sie niegotowy, albo w ogole nie chciec. albo moze ie okazac inny niz myslalas....jednym slowem nie warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie jedna dziewucha
ike Ja cie nie pytalam jak kest tylko co uwazasz i co sugerujesz skoro stiwerdzilas ze autorka pewnie widzi wszyskto w zlych kolorach jelsi widzi wszyskto w zlych kolorach to jak rozumiem Twoim zdaniem on jej nie popwiedzial tych slow czy jak??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diannaaa
rozpieprzają mnie babsztyle które mówią że to "panika przedślubna".. takie myślenie to jest debilizm do sześcianu, jak istnieje choćby cień wątpliwości to nie nalezy się hajtać a autorka jest klasycznym przykładem kobiety, niezdecydowanej idiotki o której można książkę napisać pt: "Jak skomplikować sobie życie na własne życzenie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiec tak dla sprostowania zareczyny mialy byc jak bylismy razem 6 lat .....odwlekal i odwlekal ja mialam jeszcze studia wiec mysle - po studiach po studiach zaczal wymyslac ze moze firme otworzy i ze slub potem bo jak firma nie wypali to dlugi beda .... wkoncu mowie albo sie zareczamy na co czekam juz ponad 2 lata albo nie mowi ze jak pomieszkamy pol roku to mi powie po pol roku pytam i jak zdecydowany? On ze tak, i cisza po nastepnym pol roku pytam jak zdecydowany to zareczyny ? po wielkich klotniach sie zareczylismy ale juz bez tej niespodziankowej magii ........ ot pierscionek i juz po 2 miechach gadka o slubie z mojej strony - z jego strony ze za rok jeszcze czas ja mowie teraz a nie za rok, i kłotnie i milczenia i placz z mojej strony gdy spojrzal w oczy raz drugi i mowi " ja nie wiem czy chce sie z Toba żenić" chcial byc razem na krzywy ryj zeby nie tracic 'wolnosci' po kolejnych "tak" czy "nie" z mojej strony, klotnia o cywilny czy koscielny ja K. on C. no bo ta furtka na wolnosc ..... wkoncu koscielny, obraczki - ja zlote on srebrne.... no i cala reszta, kapela foto, kamera, alkohol, zaproszenia, wszystko zalatwilam ja ciagle wysluchujac "to Twoje wesele to dzialaj ja mam czas" dzialalam bo szczesliwa ze wkoncu suknia i "tak" "Ty bedziesz najwazniejsza jak bedziemy rodzina" "Twoje wesele dzialaj" "ja nie chce wesela ani slubu bo ja tego nie uwazam ale zrobie to dla swietego spokoju dla Ciebie" wszedzie ciagac po kosciolach, i innych z wielkim bolem i pewnego dnia u ksiedza, gdy spisywal protokol padlo pytanie "czy slub z przymusu" odpowiedzial "nie" ale wyraznie bylo widac ze wlasnie z przymusu i zrobilo mi sie Go żal a mnie zle ze decyzja nie zapadla z serca tylko z mojego nalegania i marudzenia zaczelam opadac powoli z sil i zapał malal z kazdym dniem, gdy ktos pytal o slub to nie jakos bez radosci o tym mowilam od czasu do czasu pisalam z kolega jak zawsze, co tam slychac i takie tam, wymiana pogladow i t p zainteresowanie wzrastalo w miare czestego pisywania do siebie, wyroslismy ze szczeniecych lat a poglady i ogolnie kontakt jak zawsze dobry w domu narzeczony na kompie napiernicza gry, nie da sie dotknac 'bo zajety', seks od święta "bo zajety" i z dnia na dzien zaczely mi sie przypominac te wszystkie przykre zdania po ktorych zastanawialam sie dlaczego facet nie jest pewnym po 8 latach mnie, jako żony zaczelo mi to przeszkadzac i teraz na sama mysl o ślubie niedobrze mi się robi On chce na wsi mieszkac ja niebardzo mimo ze jest dobry i wiele dla mnie znaczy to nie wiem cos sie wypalilo oschły jakiś taki z kolegą seksu nie bylo i nie bedzie mimo ze ciągoty są z dwoch stron narzeczony wie ze byl i ze bylismy na imprezie pozatym nienawidze papierosow i narzeczony obiecywal i zapewnial ze nie pali a sie okazalo ze palił przez te 8 lat wciaz mowiac ze zaufanie jest najwazniejsze nie zdradzil mnie napewno moze to panika, moze nie wiem co aczkolwiek zle mi z tym ze tak wyszlo, teraz On chce "bo juz za pozno bo tylko miesiac do slubu" nie sprawia mi to juz radosci z 'mojego wesela' zrobilo sie 'Jego wesele" bo u mnie z 60 osob bedzie tylko 25 i powiedzialm ze juz palcem nie rusze w sprawioe wesela wiec zaczął działać On, nadsakuje, sniadanko do łózka, załatwia to tamto, pyta 'co o tym sadze' gdzie przez 8 lat nie pytal nigdy co sadze o czymkolwiek, brakuje czulosci o wszystkim wie bo Mu mówilam, milczy albo mowi "za pozno" ale to spokojny czlowiek, wychowany grzeczny spokojny, dzieci moje glodne by nie chodzily napewno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ot jesteś typową kobietą- jak jest źle, to się starasz, jak jest dobrze, to ci nie pasuje :-) A poza tym, nie dziwię się, że mu się do zaręczyn nie śpieszyło, skoro dwa miesiące po zaręczynach już trułaś o ślub. A tak przy okazji, bo zauważyłem, że pod koniec posta uderzasz w bardzo materialistyczne dzwony, więc zapytam- kto płaci za ślub? Pół ty, pół on? Czy rodzice? Wiesz, ja też wolałbym otworzyć firmę, niż myśleć o ślubie- z kasy z wesela nie utrzymasz dzieci. "zeby nie tracic 'wolnosci'" Co to za wolność, skoro mu tyłek trujesz? Aha, powiedz mi, czy dobrze przeczytałem, że chciałaś ślubu jeszcze zanim zamieszkałaś z nim? Bo jak tak, to gratuluję dojrzałego podejścia do życia i związku. To nie średniowiecze, lepiej sprawdzić się przed ślubem, bo czasy, gdy nikt nie wiedział, co to rozwód minęły, a po co sobie problemy stwarzać ślubem na siłę? "ja K. on C. no bo ta furtka na wolnosc ....." Się uparłaś na to słowo "wolność". Myślisz, że ślub założy kłódkę na tę furtkę? Że po ślubie to już wszystko nagle się zmieni jak za dotknięciem magicznej różdżki ? Że to murowane zapewnienie wiecznego dobra, szczęścia i radości? Popatrz po sobie, wygrałaś walkę o ślub, a pomimo to flirtujesz z kimś na boku. To jest wierność, zaufanie? Patrz, jak łatwo "zamkniętą furtkę do wolności" zwyczajnie przeskoczyć. Cały czas piszesz o wolności, ale z twojego postu wynika, że mimo to, ON się zgadza na twoją drogę w najważniejszych kwestiach. Wydaje mi się, że szukasz sobie trochę usprawiedliwienia na romans z "nowym" kolegą, a zgrywasz wielką ofiarę. Bo mięte już poczułaś, wiesz w głębi duszy (a raczek dvpy, ale nieistotne), że już poddałaś się nowemu uczuciu, to tylko kwestia czasu. Nie przyznasz się do tego, nawet przed samą sobą, ale sumienie już powoli jest uciszane starym sposobem- "bo to wina obecnego". Zrobisz jak chcesz, ale odpowiedz mi szczerze- warto było wymuszać ślub? Warto było wywierać presję? Nie pomyślałaś, że bez twojego przymusu, facet nie poczułby, że "brakuje mu wolności", wiedziałby, że może być "z tobą", będąc jednocześnie "nadal sobą" i sam by ci się oświadczył. Może dlatego nie chciał ślubu- bronił się przed presją i przymusem z twojej strony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slowo "wolnosc' uzywa moj facet i nie bylo warto, ale zdalam sobie sprawe to u ksiedza dopiero jak spisywal protokul kolega byl pozniej, duzo pozniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie można mówić ze tylko panik
nie mozecie tez gadac że to tylko panika, bo jak wie, że ślubu nie chce to po cholere go brać......może jakby wszystkie spanikowane zrobiły inaczej niż radzi inka, czyli jednak ślubu nie wzięły (bo przeciez to "tylko" panika) to nie byłoby tyle rozwodów.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w i kropka po 1 zareczyny sa po to zbey wyznaczyc date slubu i sie do slubu przygotowac taka jest rola zareczyn i narzeczeni w srodkowisku powinni cieszyc sie przywilejami malzonkow 2 mies to jak najbardziej odpowiedni termin na ustalenie daty slubu po 2 ludzie to nie przemdioty i sie ich nie sprawdza zreszta sprawdzac siebie wzajemnie mozna i 10 lat i do konca sie nie sprawdzi slub w penwym sensie zawsze jest ryzykiem i trzeba byc na nie gotowym jak ktos mowi ze kocha tzn ze zna te osobe dobrze wie czegos ie moze po niej spodziewac wie jak jest wychowana jakie ma obowiazki jaki charakter i ja jak i wiele moich zakochanych ale rozsadnych kolezanek wzielysmy slub kochajac dojrzala miloscia w pelni swiaodme wad i zalet bez koniecznosci wspolnego mieszkania i testowania sie mam juz okreslone staze malzenskie i nie zanosi sie u zadnej z nas na rozwod ludzie mieszkajacy przed slubem tez sie rozwodza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" slowo "wolnosc' uzywa moj facet" chyba tylko słowa używa, bo wolności nie :P Może po prostu się z nim rozstań? Tylko nie licz, że po czymś takim, jak nie uda ci się z nowym , to będziesz mogła jak gdyby nigdy nic wrócić do narzeczonego... Nie bądź małpką, która nie puści się jednego drzewa, nim nie złapie mocno drugiego, bo przecież by spadła. Dojrzała decyzja to albo w jedną (ślub) albo w drugą (odwołanie ślubu i nowy związek). Bo jak tego nie rozwiążesz, to zawsze będziesz nieszczęśliwa, bo "mogłaś wybrać inaczej, ciekawe jakby to było?". Wybierz- i pamiętaj- bez względu, którego wybierzesz, tego drugiego musisz na zawsze wyrzucić z życia, inaczej będzie zatruwał związek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w i kropka sredniowiecze tez mi cos ludzie sa gotowi na wspolne mieszkanie ale na slub ne tak ?? buhehehehehe no tez mi dojrzalosc i zreszta po co im ten slub jak zyja jak malzenstwo bez slubu?? w takich wypadkach slub zaczyna tracic swoje znaczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze możesz się rozwieść....
i tyle w tym temacie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze możesz się rozwieść....
i jeszcze jedno ja bym 8 lat nie czekała aż on sie zdecyduje...już od kilku lat powinniście być małżeństwem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam podobnie! moj chlopak niby mowi ze chce sie zenic.... ze on wie... ze zaluje ze nie wzielismy slubu jakis czas temu... np 2-3 lata temu! jestesmy ze soba 6,5 roku... i co? nadal nic! mówi raz tak raz tak! czasem chce... czasem go to przeraża... nie nadążam juz za nim! wiem ze on mnie kocha! ja jego też bardzo! nie chce naciskać... juz sama nie wiem:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"zareczyny sa po to zbey wyznaczyc date slubu i sie do slubu przygotowac taka jest rola" No zgadza się. "zareczyn i narzeczeni w srodkowisku powinni cieszyc sie przywilejami malzonkow" Powinni się cieszyć przywilejami narzeczonych a nie małżonków moim zdaniem. "2 mies to jak najbardziej odpowiedni termin na ustalenie daty slubu" Dla CIEBIE tak, BYĆ MOŻE dla twojego partnera, ale nie DLA KAŻDEGO. Ja osobiście wolałbym poczekać trochę dłuższy czas, a jakby mnie ktoś zmuszał- zacząłbym się zastanawiać nad kontynuacją związku. Ty piszesz o sytuacji w której OBYDWOJE chcą ślubu, a tu mamy sytuacje w której tylko jedna strona go chce, a druga jest zmuszana (na dodatek te strony się zmieniają) "ludzie to nie przemdioty i ie ich nie sprawdza zreszta sprawdzac siebie wzajemnie mozna i 10 lat i do konca sie nie sprawdzi" Nie mówię o sprawdzaniu się na zasadzie "na ile można sobie pozwolić, jak duża jest cierpliwość drugiej strony", bo to nie ma sensu. Chodzi mi raczej o uzgodnienie, czego obie strony oczekują od związku, i co mogą dać w zamian. A to może trwać przez kilka lat. "slub w penwym sensie zawsze jest ryzykiem i trzeba byc na nie gotowym" Tak, ale gotowe muszą być obie strony, a nie tylko jedna. I obie muszą chcieć podjąć to ryzyko. "jak ktos mowi ze kocha tzn ze zna te osobe dobrze wie czegos ie moze po niej spodziewac wie jak jest wychowana jakie ma obowiazki jaki charakter " Tak, ale takie poznanie TRWA pewien czas, a kobiety chcą jak małe dzieci- wszystko już. I widać, jak to się kończy, jak się kogoś zmusza- ani jedna ani druga strona nie jest szczęśliwa. "i ja jak i wiele moich zakochanych ale rozsadnych kolezanek wzielysmy slub kochajac dojrzala miloscia w pelni swiaodme wad i zalet bez koniecznosci wspolnego mieszkania i testowania sie " I wasze szczęście. Co nie oznacza, że każdy tak ma- zobacz, ile jest problemów, rozwodów, tragedii. Więc chyba nie zaszkodzi pomieszkać ze sobą- wspólne mieszkanie weryfikuje związek- ale nie oznacza to, że uważam, że należy 2 tygodnie po poznaniu kogoś pchać się mu do łóżka i mieszkania- na wszystko potrzeba czasu. "mam juz okreslone staze malzenskie i nie zanosi sie u zadnej z nas na rozwod" Cieszę się, ale pamiętaj- świat nie jest idealny, tobie się udało, ale nie każdemu musi. Mimo wszystko, gratuluję udanego związku, coraz mniej takich (i piszę to bez jakiejś ukrytej złośliwości czy ironii). "ludzie mieszkajacy przed slubem tez sie rozwodza" Oczywiście, nie mówię, że para mieszkająca ze sobą już jest idealna. Piszesz przez pryzmat swojego udanego związku- ja również jestem w bardzo udanym związku, ale widzę też w okół siebie, wśród znajomych pewne problemy i schematy- i dlatego staram się patrzeć na każdą sprawę z różnych stron. No i niestety, ale czas mnie goni- więc muszę się pożegnać- powodzenia, i mądrych decyzji- zwłaszcza tobie, autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie bierz tego ślubu!!!!
jak sobie wyobrażasz Wasz ślub? To powinien być najcudowniejszy dzień w WASZYM życiu, a Ty już teraz napisałaś, że się nie cieszysz, on też tego ślubu nie chce, co to za ślub jak mówi się TAK bez przekonania? Nie chciałabyś pryskać radością w dniu swojego ślubu? Aby Twój przyszły narzeczony z szerokim uśmiechem i z ogromnym przekonaniem powiedział sakramentalne Tak? I odpowiedz sobie na podstawowe pytanie Co to za facet, który po 8 letnim związku nie jest pewien czy chce, abyś została jego żoną? Gdyby mi narzeczony powiedział "To Twój ślub" jeszcze tego samego dnia wszystko bym odwołała!!! Nie będziecie szczęśliwi razem, a możecie być szczęśliwi oddzielnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niedawno dzwonil mowi ze w piatek idziemy po obraczki ............. jeszcze słowo o tym ślubie i chyba się przekręce, jakiejś nerwicy dostanę :( nie ma Go prawie w domu bo remontuje rodzicą chate, za 2 tyg ślub Jego siostry, teraz panienskie robi nawet nie mysle tam isc :( przez te stresy schudlam juz 7kg, popadam chyba w jakas paranoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak weźmiesz ten ślub, to pretensje miej tylko do siebie. Facet od początku jasno się określił, tylko po co mu ten ślub?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeraża mnie fakt stania przed oltarzem i mowienie "tak" bez przekonania z obu stron ................ ale jak zostawić takiego człowieka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to masz nieważny ślub, tzn. jest ważny dopóki nie zostanie stwierdzona jego nieważność, ale pewnie wiesz, o co mi chodzi. Chcesz ryczeć w poduszkę za miesiąc, to rycz, tylko po co ci/wam to? Bez sensu. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie pchają się w dramat z pełną świadomością i na własne życzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ryczec i tak pewnie bede ale nie potrafie spojrzec w oczy i wydukac ze nie chce tak chce z miloscia a takie na sile to bez sensu poznalam Go majac 17 lat, szczenieca milosc, pierwsza od pierwszego wejrzenia ale tylko z mojej strony tak bylo, nierowna milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to twój wybór, tylko po co wałkować ten temat, skoro i tak wiesz, jak się zakończy ta historia: dojdzie do ślubu. Lepiej się po miesiącu zdecydować na separację, a za pół roku na rozwód? Dziecinada. Czego ty się boisz? Chyba odpowiedzialności za własne czyny. W życiu nie związałabym się z facetem, który chciałby ślubu tylko dlatego, bo ja to na nim wymusiłam. Upokorzenie jakieś totalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też się nad tym zastanawiam 25
bo jakiś czas temu po 3 latach związku wygarnęłam facetowi że jak chce ze mną mieszkac to musi mieć jakieś plany, okazało się,że chciał się zareczać ale za 2-3lata więc późno.Też cos tam się wykręcał,że nie wie czy za rok będzie miał pracę etc. Powiedziałam mu,że nie musimy przecież razem mieszkać, że dla mnie to powazna decyzja i nie uznaję mieszkania latami tak w konkubinacie i jak nie jest gotowy to pomieszkajmy osobno a potem się zobaczy.Przespał się z tym i przyleciał że zaręczyny za 1,5 roku czy że 2 lat na pewno czekac nie będę.Zobaczymy...ale powiem Ci tak: mówisz jasno czego chcesz a potem olewasz bo inaczej będzie Cię zwodził całe życie a Ty się będziesz poniżała prosząc o coś, czego o wyraźnienie chce. ja po prostu zacznę się odsuwać od swojego jak sprawy inaczej się potoczą i powiem,że lepiej żebyśmy mieszkali osobno bo źle się z tym czuję.I nie wymuszam nie proszę o to,daję mu otwartą furtkę, nie mówię,że odejdę tylko że będziemy razem ale będziemy mieszkać osobno.Czy poskutkuje to się okaże.Ja do tematu nie wrócę a jak wrócę to tak na zakończenie znajomości. Tu nie chodzi o wymuszanie czy proszenie ale każdy ma jakis obraz przyszłości jakieś ZASADY którymi się kieruje w zyciu.ja mu nie zbraniam życia na kocią łape, ale nie ze mną , po prostu.Jego wybór,przystojny jest może mieć las dziewczyn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też się nad tym zastanawiam 25
Dodam,że może się bał ale to nie przeszkodziło mu zaproponować mu wspólny kredyt na mieszkanie :D teraz sama mam wątpliwości czy to też nie było żeby odwlec decyzję o ślubie.Ślub niby miałby być za 3 lata ale jak zauważę jakieś kombinacje to spieprzam,miłość miłością ale szacunek do siebie mam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj by chcial po slubie dom na wsi, stala prace i dopiero dzieci, aleeeee jak znam zycie za 10 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno, zadna panika
Ty i ten narzeczony z przymusu nie gracie w jedna trabke. nie marnuj sobie zycie. facet, kiedy chce byc z kobieta, to bez przymusu sie zarecza, wyplywa to od niego. nie marnuj sobie zycia, ten slub, zaproszenia, sala, foto itp to o kant dupy rozbic w prowonaniu z reszta zycia z gosciem, ktory Cie nie chcial. nie miez zadnych wyrzutow sumienia. temu narzeczonemu pewnie ulzy, jak zrezygnujesz ze slubu, a Ty masz szanse na prawdziwa milosc, bo teraz to zyjesz w jakims przyzwyczajeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno, zadna panika
troche mi siebie przypominasz jeszcze niedawni temu. tez mialam narzeczonego, ale on oswiadczyl mi sie sam, z milosci. a ja nie czulam do niego wielkiego uczucia. ciezko mi bylo zerwac, bo przeciez tyle juz jestesmy, bo sie zareczylismy, bo znam jego rodzicow, bo cos tam itp. przez dlugi czas nie moglam sie odwazyc, zeby z nim skonczyc, bo mi go bylo szkoda, bylo mi glupio, ze doszlo az do zareczyn, kiedy nie chce z nim byc. wlasciwie to zareczyny on wymusil na mnie. dusilam sie z tym, gryzlam sie codziennie. bo juz tyle za nami itd. w koncu zerwalam. byly placze, lamenty z jego strony, telefony co 5 minut, ale postanowilam byc twarda. czulam ogromna ulge, ze sie uwolnilam od czegos co bylo fikcja. Ty tez nie przeciagaj tej chorej sytuacji. przeciez to absurd isc do oltarza z poczucia obowiazku i winy. On tego nie chce, zmusza sie, i Ty tez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może to przejściowy kryzys
Może to przejściowy kryzys w związku? Niech podniesie rękę kto takiego nie miał? Przez pewien czas autorka kochała za bardzo i za bardzo się starała i stąd te wszystkie problemy w tej chwili. Autorka nie chce żeby było jak wtedy. Boi się, że facet znów zrobi się zgnuśniały. Rzucacie się na nią że nie kocha swojego narzeczonego, ale skąd wy to wiecie mądrale. Każdy ma momenty zwątpienia w swoje uczucie/sens związku.. pech że autorce przypadł w tym momencie. Łatwo się rozstać niż walczyć o miłość i naprawienie problemów w związku. Na kafe zawsze można usłyszeć tylko "zostaw go". Autorko porozmawiałaś poważnie o swoich obawach z facetem? Musisz. Musisz zacząć szczerą rozmowę o uczuciach z nim, zanim zostaniecie małżeństwem - po prostu, jeśli chcesz za niego wyjść to zróbcie to gdy wszystko wyjaśnicie ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×