Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rtyrtyy45

nie wiem jak rozwiązać kwestię adopcji kota

Polecane posty

Gość rtyrtyy45
Zadzwoniłam właśnie do znajomego weterynarza i zapytałam czy może nie wie czy gdzieś są koty na wydanie, powiedział że nie. Gadaliśmy i mówię że dzwoniłam w wiele miejsc, ale procedury adopcyjne są masakryczne, a on na to "aaaa... adopcje... tym to sobie nie ma co zawracać głowy, załatwianie adopcji w fundacjach jest równie skomplikowane co zakładanie firmy. Lepiej poszukać gdzieś na wsi". No... Nawet weterynarz powiedział to, co już sama zauważyłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobrze że są takie warunki
No właśnie, nie ma żadnych niezapowiedzianych wizyt !!! Kociakova - do weta przy Toszeckiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kociakova
dobrze że są takie warunki kochana chyba nie na toszeckiej do tej kliniki?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kociakova
http://forum.gazeta.pl/forum/w,94,114489209,114492294,Re_Lecznica_Weterynaryjna_Gliwice_Polecamy.html niestety ja też byłam tam 2 razy z moim kocurkiem i nigdy przenigdy wiecej tam nie pójdę:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtyrtyy45
Dobra, odpuszczam wszelkie fundacje i adopcje. Możecie pisać że "jak zależy to wpuścisz ludzi, podpiszesz co trzeba itd". Uważam że jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Może mi zależeć, a jednocześnie nie chcę wpuszczać obcych osób do domu. Trudno, poczekam, poszukam, może sama dam ogłoszenie. Aha, a ktoś wyżej pisał że za adopcje się nie płaci. Może nie wszędzie, ale w jednym miejscu do którego ja dzwoniłam, konieczna była wizyta przedadopcyjna, podpisanie umowy adopcyjnej i zapłata 50 zł za adopcję kota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobrze że są takie warunki
Taaaak, straszna masakra te adopcje... :O Do mnie zadzwoniła koordynatorka, zapytała, kiedy mi pasuje wizyta. Umówiłyśmy się, przyjechała do mnie 80 km! (jakby ktoś nie wiedział, to koordynatorki adopcji to najczęściej wolontariuszki, nikt im nie płaci, nie zwraca za stracony czas i benzynę), posiedziałyśmy chwilę przy kawie i ciastkach. Pytała, czy mamy czas dla pieska, czym go zamierzamy karmić... Moje mieszkanie kompletnie jej nie obchodziło, nigdzie nie zaglądała. Dwa dni później mogliśmy jechać po psa. Faktycznie, straszny trud :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobrze że są takie warunki
Kociakova, masz gg i chwilę, by ze mną porozmawiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ollamonolla
za jakies 1,5 misiaca ja bede miala kotka do oddania :) sliczny, czarny, ktos chetny?? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtyrtyy45
Ale ja nie mam obowiązku zapraszać obcych ludzi na kawę i ciasteczka. Jedna chciała do mnie jechać z Gliwic, czyli prawie 500 km. Wierzycie, że po paru minutach rozmowy chciałaby jechać do domu? Bo ja nie wierzę. Pewnie by siedziała i siedziała, zmęczona podróżą. Zaproponowałam jej spotkanie w połowie drogi - powiedziała że nie i koniec, bo ona musi zobaczyć mieszkanie. Nie muszę się na to godzić. Chcę kota, a nie nowych przyjaciółek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiaaaaaaaaaaaak
Kociakova, BREFA próbowaliśmy, jako jedyna forma nie da rady, Pan Kot za bardzo przyzwyczajony do chrupków ;) A Miau owszem, czytam, ale się nie udzielam specjalnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kociakova
i dobrze że są takie warunki pewnie podaj nr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jezeli.
'Taaaak, straszna masakra te adopcje... Do mnie zadzwoniła koordynatorka, zapytała, kiedy mi pasuje wizyta. Umówiłyśmy się, przyjechała do mnie 80 km! (jakby ktoś nie wiedział, to koordynatorki adopcji to najczęściej wolontariuszki, nikt im nie płaci, nie zwraca za stracony czas i benzynę), posiedziałyśmy chwilę przy kawie i ciastkach. Pytała, czy mamy czas dla pieska, czym go zamierzamy karmić... Moje mieszkanie kompletnie jej nie obchodziło, nigdzie nie zaglądała. Dwa dni później mogliśmy jechać po psa. Faktycznie, straszny trud " Dokładnie zgadzam sie ze wszystkim....nik nie wie ile trudu i własnych pieniedzy muszawłozyc osoby z fundacjii, ale oceniac to kazdy ocenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobrze że są takie warunki
Ale nikt się z tobą, autorko, zaprzyjaźniać nie chce :D Tylko poznać cię i zobaczyć, czy nie jesteś jakąś patologią :O I owszem, wierzę w to, że pani z Gliwic przywiozłaby ci kota i zaraz pojechała. Naszego trzeciego psa przywieziono też ponad 500 km. Sama zaproponowałam obiad i coś zimnego do picia, bo upał był, a ta kobieta marzyła tylko o tym, by już wrócić do domu. Nie masz przypadkiem jakiejś obsesji na punkcie swojej prywatności? Nie chcesz wizyt przedadopcyjnych, to kup kota z hodowli, co za problem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobrze że są takie warunki
Kociakova, mój numer widnieje w różnych ogłoszeniach razem z moim imieniem i nazwiskiem, wolałabym go tu nie podawać, rozumiesz. Mogłabyś mi wysłać swój na tego maila? maqda3@o2.pl (uwaga, w adresie jest q, nie g ) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Poznań Kotek
oddam kotka w dobre ręce, znalazłam malucha na podwórku, zaniosłam do lekarza, odrobaczony, odplchlony, 2i pół miesiąca ,chłopiec:-) W domu mam juz psa, zwierzaki jakoś się tolerują ale wiem ,że będę miała trudno. Jeżeli ktoś jest chcętny pokochać kociaka -oddam natychmiast póki sama jeszcze nie przywykłam że go mam. Dodam ,że jest bardzo zywiołowy, ciekawski iwchodzi w każdy zakątek( ciagle go szukam) a co najważniejsze -korzysta z kuwety jakby to była oczywista oczywistość. Jeżeli ktoś jest zdecydowany to czekam na zgłoszenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 344444444444444444433
ee tam, tak piszecie że to nic takiego a ja rozumiem autorkę........ sama nie chcę kotów, bo mam 2 psy, nigdy nie miałam nic wspólnego z adopcjami czy schroniskami, ale ja się jej nie dziwę że ją wkurza cała procedura........... też bym nie chciała żeby obcy ludzie wchodzili mi do mieszkania............ jakby to był warunek przygarnięcia kota to szukałabym gdzie indziej..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 344444444444444444433
tak, to bezmyślność...... ale moim zdaniem jeśli ktoś dzwoni, dowiaduje się, załatwia.......... to chyba wiadomo że chce.... wątpię że człowiek który nie lubi zwierząt tak by się starał o psa i kota.......... bo po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jezeli.
Nawet nie wiecie jacy sa ludzie, i do czego sa zdolni.......nie zawsze jest tak ze skoro dzwoni to chce byc dobrym opiekunem. A szkoda bo pewnie jakby ludzie byliby mniej bezmyslni to i wymogi adopcyjne nie byłyby takie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 344444444444444444433
może np. jest nieśmiała i źle się czuje gdy obcy ludzie są w domu? :) .... a może jest bałaganiarą, jej to nie przzeszkadza ale obcy źle o niej pomyślą? :) ........ a może boi się, w końcu nie zna ich, dla niej to obcy ludzie?...... powodów jest wiele, zmuszanie do odwiedzin w domu jest dziwne.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobrze że są takie warunki
Ja też jestem nieśmiała :) A w domu miałam podczas wizyty taki bałagan, że sobie nie wyobrażacie :D No i bać się nie ma czego, czy naprawdę myślicie, że koordynatorki adopcji tylko czyhają na jakiegoś miłośnika zwierząt, żeby obejrzeć jego dom i okraść? :D No ale jak autorka nie chce, to nie ma co zmuszać, czemu tylko nie kupi sobie normalnie kota z hodowli, skoro ma tyle "ale"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahaaaaaa
Problem w tym, że na kota rasowego z hodowli pewnie autorki nie stać. A branie kotów z pseudohodowli (95% na Allegro), czyli bez rodowodów powinno być karalne, i to surowo !!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FVSFVS
Ale o czym ta dyskusja? To o co pytają dający do adopcji to nawet dla mnie, nie mającej z kotami nic wspólnego oczywistość. Jak można chcieć wziąć zwierzę bez gwarancji zapewnienia mu minimalnego bezpieczeństwa (okna, balkon) czy odpowiedniego wyżywienia??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ufff dobrze ze to przeczytalam
bo by mi jakies glupie babska po chacie lataly... o nie ja dziekuje za takie nachalne narwane baby :/ wlasnie sie dowiedzialam ze znajomy adoptowal psa i juz mu 2 razy skladali wizyte i sie wscieka ze jakby wiedzial to by nie wzial skoro nie mam lat 15 i chce kota to za okno go nie zamierzam wyrzucac i co to za pomysl by kot musial w domu siedziec skoro jest ogrod...moj uwielbia spac w kilku ulubionych miejscach w ogrodzie wiec wariatki od adopcji zostancie ze swoimi kotam i szukajcie jeleni ktorzy uwielbiaja miec wizyty (ze juz nei wpsomne ze jka mi ktos obejrzy mieszkanie to potem moze cos zniknac..)nawalonych ludzi wkurzyly mnie te wymagania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monigość
ja wzielam kota z fundacji i nie polecam! milion podchwytliwych pytan, wrecz kilkakrotne przesluchanie, potem wielokrotne telefony nawet w bardzo poznych godzinach: czy kot zrobil kupke, czy zrobil siusiu, jak sie zachowuje, jaka marke karmy kupuje, dlaczego taka, a nie inna? okazalo sie tez, ze przy milionie pytan weryfikujacych moja osobe, pani nie pokusila sie o spelnienie jedego, jedynego mojego zyczenia: chcialam miziastego kota. wiem, ze wszyscy chca kociaki, a dla starym kotom lub nawet takim powyzej roku jest bardzo trudno znalezc dom. mowilam prosilam: moze byc powyzej roku moze byc stary jakikolwiek byle lubil kontakt z czlowiekiem! otoz nie! dala mi kota ,ktory ma w d***e wszystko poza miska! miska ma byc pelna i tyle! nie dziwie sie, ze byl juz 2 razy porzucony! do tego baba wydzwania z pretensjami o wszytko, ze nie chce jechac do weterynarza 150 km tam gdzie wczesniej zajmowali sie kotem, ze karma nie ta...a jak mowie o problemach ze kot wyje w nocy a w dzien ma mnie w d***e to nie chce o tym slyszec! ludzie nie bierzcie kotow z fundacji! popytajcie na wsi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próbowałem zaadoptować kotkę w dwóch różnych schroniskach-fundacjach. Mam dom wolnostojący wśród pól i kot miałby być wychodzącym z dostępem do ogrzewanej kotłowni i garażu. Nie ma wokół żadnej ulicy. Niestety szukają domu niewychodzącego, wymagana inspekcja i wizja lokalna przed adopcją oraz różne zobowiązania np. odpisy 1%. Te fundacje żyją z datków i odpisów podatku. Często powiązane z lecznicami wystawiającymi spore faktury za leczenie po to, aby ściągać jak najwięcej pieniędzy na leczenie biednego zwierzaka. Kwoty w tysiącach, często zawyżone. Faktury publikują na stronach i ogłaszają zbiórki. Czasem tymczasowi opiekunowie to trochę spaczeni kolekcjonerzy i szukają pretekstu żeby jednak nie oddawać. Lepiej wziąć od jakiejś osoby prywatnej bez tych ceregieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety to prawda, dowiadywalam sie jak to wyglada i fundacje chca zobowiazan do utrzymywania z nimi kontaktu przez cale zycie kota, wizyt poadopcyjnych itp. przykro mi, ale nie chce niezapowiedzianych wizyt kontrolnych ludzi z fundacji i nie mam zamiaru telefonicznie tlumaczyc sie nawet za 5 lat z mojej opieki nad kotem. przy tym zastrzegaja sobie prawo do zabrania kota, jesli uznaja to za sluszne: czyli w zasadzie utrzymuje cudzego kota. wole poszukac na wsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam koty z hodowli i też hodowca interesował się losem kotów w nowym domu, czy wszystko w porządku. Teraz już tak nie, bo trochę lat minęło, ale przed podpisaniem umowy byłam odpytana z instrukcji obsługi kota i osiatkować taras musieliśmy. To porządni hodowcy, nie sprzedają byle komu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak ostatnio trochę podpadła mi pewna fundacja. Starają się, ale nie zawsze im to wychodzi i często marnują pieniądze. Mam przykład taki, że kot był wystawiony do adopcji, miał być super, fajny, tylko nękał go uporczywy koci katar. Za kilka dni informacja, że właśnie został wykastrowany i zachwalali do adopcji, szukali domu tymczasowego. Potem kolejna informacja, że kot za Tęczowym Mostem. Został uśpiony, bo miał białaczkę i nie dało się wyleczyć kataru. Dlaczego wobec tego kastrowali chorego kota? Poza tym prawie miesiąc przebywał w lecznicy i są faktury do zapłacenia. Przykra historia, szkoda kota, ale pieniędzy też. Dlatego wolę kupić karmę, nakarmić włóczęgi śmietnikowo piwniczne jak przyjdą, niż wspomagać fundacje niemądrych kroków. Potem pozbieram tacki i wyrzucę, żeby nie było syfu i hejtu na koty. Nie oswajam, bo nie chcę pchać tych biedaków w łapy zwyrodnialców ☺

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Warto w tej sprawie udać się do instytucji, która pomaga w adopcji zwierząt. Ja niedawno adoptowałam kota dzięki http://sdz.org.pl/ - bardzo mi pomogli mi wszystko rozwiązać, ci ludzie wykazują się dużą wyrozumiałością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×