Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mark09

Jak sprawić żeby wróciła

Polecane posty

Ale Wy wszyscy jesteście mądrzy.. (z całym szacunkiem). Myslicie, że przestać kogoś kochać to ot tak pstryknięcie palcem? Błagam Was nie rozśmieszajcie mnie. Mark09 kocha i na pewno jeszcze długo będzie cierpiał..zanim znajdzie tę właściwą..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"-no proszę Cię ale przecież ten jak to nazwałeś "oblech" był przez nią kochany przez długi czas, to co? Nagle zaczęły ją wkurzać "skarpetki"? Autor pisał, że jakiś czas mieszkali razem. A zupełnie co innego spotykać się - nawet codziennie, a co innego mieszkanie ze sobą. Moga wyjść różne sprawy, coś mogło nie zatrybić, laska stwierdziła, że spróbuje, ale nie wyszło. Coś z własnego podwórka - kiedyś miałem dziewczynę, w której byłem zakochany jak szczeniak. Po jakimś czasie zamieszkaliśmy razem. No i niestety, oprócz rewelacyjnego seksu przestało nas cokolwiek łączyć. Wytrzymałem kilka miesięcy, ale znudziło mi się pracowanie na "księżniczkę", która leżała i pachniała. Miała też kilka innych wad, ale niech to pozostanie moją słodką tajemnicą. I jestem szczęśliwy, że tak sie stało! :) Jak teraz pomyślę, że mógłbym z nią być to robi mi się słabo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie weź się w garść
ok klementynka ja tez bardzo cierpialem po rozstaniu z moja ex ale nigdy do niej juz nie pisalem ani dzwonilem a tym bardziej celowo chodzilem tam gdzie ona moglaby byc nie to nie i juz cos sie konczy i zaczyna takie jest zycie ale facet musi byc facetem czyli twardym i konsekwentnym i przedewszystkim miec GODNOŚĆ!!! JAKBY NIE BYLY Z NIEGO TAKIE CIEPLE KLUCHY TO NAPEWNONIE CHCIALABYOD NIEGO ODPOCZYWAC!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Myslicie, że przestać kogoś kochać to ot tak pstryknięcie palcem?" Nikt tak nie twierdzi. "Błagam Was nie rozśmieszajcie mnie. Mark09 kocha i na pewno jeszcze długo będzie cierpiał..zanim znajdzie tę właściwą.." Problem polega na tym, że on chce cierpieć, nurza się w tym cierpieniu i czerpie z tego masochistyczną przyjemność. I nie pisze tego złośliwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ee tam. Jak kogoś kochasz to nawet wspólne zamieszkanie tego nie zmieni.. Mimo, że coś tam może "nie stykać"..(jakieś swoje przyzwyczajenia, rozrzucone skarpetki:p czy nie opuszczona deska od kibla:P) Ja z moim P zamieszkałam szybko (po ok 7 miesiącach) i to była dobra decyzja. I fakt, że czasem nie odłoży bluzki do kosza"do prania" powoduje tylko to, że sobie pod nosem pomarudzę. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żebyśmy mogli się rozstać z takich błahych powodów. Wniosek jeden- może ona faktycznie przestała kochać.. Czas pokaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" ok klementynka ja tez bardzo cierpialem po rozstaniu z moja ex ale nigdy do niej juz nie pisalem ani dzwonilem a tym bardziej celowo chodzilem tam gdzie ona moglaby byc nie to nie i juz cos sie konczy i zaczyna takie jest zycie ale facet musi byc facetem czyli twardym i konsekwentnym i przedewszystkim miec GODNOŚĆ!!! JAKBY NIE BYLY Z NIEGO TAKIE CIEPLE KLUCHY TO NAPEWNONIE CHCIALABYOD NIEGO ODPOCZYWAC!!!!!!!!!!!!!!!" - i tu się zgodzę w 100%. Trzeba sie o siebie starać, nie dawać "na tacy".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"JAKBY NIE BYLY Z NIEGO TAKIE CIEPLE KLUCHY"- z tym się jedynie nie zgadzam. Ciepłe kluchy to chyba złe określenie. Autor po prostu kocha i nie daje szansy jej , żeby ona też musiała się trochę starać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Po pierwsze to nigdy jej nie sledzilem,po drugie gdy mieszkalismy razem wszystko sie ukladalo i bylo dobrze, kazdy dbal o to zeby wszsystko bylo zrobione i to bez konkretnego podzialu obowiazkow. Ten okres wspominam akurat najlepiej, wydaje mi sie, ze ona tez. Po trzecie: to prawda, ze brakuje mi godnosci i na sile przez dlugi czas probowalem jakos nawizac ten kontakt z nia. Po czwarte: tu nie chodzi o nurzanie sie w tym cierpieniu. Tak sei czuje i nie zyczylbym najgorszemu wrogowi zeby czul sie tak jak ja. Ja z niej jeszcze nie zrezygnowalem, dlatego to tak boli, bo ciagle mam jakies resztki nadziei, ze cos sie u niej zmieni i jej sie odwidzi. Zastanawialem sie nad opcja kontaktu z innymi dziewczynami, ale patrzac na inne widze ja i nie mam ochoty na zaden flirt czy randkowanie, nie mowiac juz o pojsciu do lozka z kims innym. Wiem, ze dlugo tak nie wytrzymam - jesli da rade wytrwac w niepisaniu i rzeczywiscie przez ten miesiac ona odezwie sie tylko po to, zeby odebrac swoje rzeczy, to bedzie znak, ze tyrzeba wywiesic biala flage. Miesiac ciszy i wtedy wyjdzie, czy cos sie u niej zmienilo czy nie. Dziekuje za bronienie mnie, ale ja czytam wszystko - i te pozytywne i te negatywne komentarze, bo z kazdego mozan wyciagnac cos, co sie przyda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ee tam. Jak kogoś kochasz to nawet wspólne zamieszkanie tego nie zmieni.." Nawet gdyby się okazało, że Twój partner sika do umywalki, podciera się majtkami czy za najlepszą rozrywkę uważa zawody w pierdzeniu? :) Albo opieprza Cię, bo nierówno ustawiłaś kapcie i kąpałaś się tylko dwa razy w ciągu dnia? To, że Tobie się udało nie znaczy, że każdy tak ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nawet gdyby się okazało, że Twój partner sika do umywalki, podciera się majtkami czy za najlepszą rozrywkę uważa zawody w pierdzeniu? Albo opieprza Cię, bo nierówno ustawiłaś kapcie i kąpałaś się tylko dwa razy w ciągu dnia? To, że Tobie się udało nie znaczy, że każdy tak ma." ej no czemu tak ekstremalnie od razu? Wiążemy się raczej z osobami zrównoważonymi psychicznie, a Twoje przykłady to naprawdę nadają się na pokój bez klamek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"...gdy mieszkalismy razem wszystko sie ukladalo i bylo dobrze, kazdy dbal o to zeby wszsystko bylo zrobione i to bez konkretnego podzialu obowiazkow. Ten okres wspominam akurat najlepiej, wydaje mi sie, ze ona tez..." To skoro było tak dobrze - to czemu jest tak źle? Może w momencie gdy poszła do pracy okazało się, że nie ma siły na przytulaski? A Ty pracujesz? Jeśli nie to może ją to wkurzało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ej no czemu tak ekstremalnie od razu?" A co tam było ekstremalnego? :) "Wiążemy się raczej z osobami zrównoważonymi psychicznie, a Twoje przykłady to naprawdę nadają się na pokój bez klamek" A uważasz, że znasz kogoś, kogo widzisz kilka godzin dziennie? Czy nie jest tak, że umawiając się z facetem zakładasz najlepszą kieckę i sie dwie godziny szykujesz przed lustrem? Na codzień nie będziesz tak robić. A jeśli zajmiesz łazienkę na dwie godziny to facet się wkurzy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Pracuje,pracowalem caly czas, pod tym wzgledem, a takze pod innymi wszystko bylo w porzadku. Kazdy robil zakupy, sprzatal, ani razu nie poklocilismy sie o kwestie podzialu obowiazkow bo wszystko jakos naturalnie wychodzilo i na serio bylismy oboje zadowoleni. Wszystko sie zmienilo jak poszla do pracy, zaczela sie aplikacja, zaczela urzadzac i wykanczac swoje mieszkanie - na nic nie miala czasu. Ja to rozumialem i nie nalegalem na to zeby wracala do domu po pracy - jej po prostu cos sie nagle zmeinilo i zachciala wszystko robic sama. Wydaje mi sie, ze zaczalem ja ograniczac nawet nie swoim zachwowanie, ale samym faktem bycia z nia, tak jakby ten zwiazek zaczal jej przeszkadzac w samorealizacji. Potem byly rozne momenty, lepsze i gorsze, ale widac bylo ze idzie to w zlym kierunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dokładnie weź się w garść
marek jak szlo w zlym kierunku to czemu ty sie jeszcze ludzisz chlopie? i skoncz to tym podziale obowiazkow bo gadasz jak moja zona !!! moze jestes za miekki i ona byla silniejsza od ciebie i to ja wkurwialo........... facet przestan sie rozmieniac na drobne i zajmij sie czyms bo analizujesz wszystko jak baba!!!!!!!!! litosci chlopie klementynka no nie jest tak ???????????? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marko powiem Ci cos
Bylem dokladnie taki sam jak Ty, po pierwszym rozstaniu lamentowalem, jezdzilem, dzwonilem, przepraszalem (choc mojej winy nie bylo) itp, po ok 3 tygodniach jak juz troche odpuscilem sama wrocila, bylismy razem kilka lat, potem znowu bylo rozstanie (tym razem ja zawinilem), i znowu przepraszalem, plakalem nie jadlem, nie chcialem patrzyc na zadne inne, az w pewien wieczor (jakos 2 tyg po rozstaniu) wybralem sie na impreze i poznalem dziewczyne. Zaczelismy sie spotykac i wtedy zrozumialem, ze w tych calych rozstaniach najbardziej bolal mnie lek przed tym ze juz nikogo sobie nie znajde. Oczywiscie jak zaczalem spotykac sie z nowa to byla zaczela o nas zabiegac. Wiec sproboj sie gdzies ruszyc, wyluzowac, a moze rowniez okaze sie ze to wszystko to tylko lek przed tym ze zostaniesz sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Wydaje mi sie, ze zaczalem ja ograniczac nawet nie swoim zachwowanie, ale samym faktem bycia z nia, tak jakby ten zwiazek zaczal jej przeszkadzac w samorealizacji" Laska poczuła się pewnie i stwierdziła, że jeszcze może świat zawojować. Daj sobie z nią spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mało-stanowczy- ale o czym Ty teraz piszesz. Ja mieszkam w moim P. i nikt nie zachowywał się w taki sposób, jaki Ty podałeś. I to są dla mnie ekstremalne zachowania jakichś brudasów- rzecz jasna, że nikt z taką osoba nie będzie. Oczywiście, że moj facet widzi mnie codziennie w dresie, często nieumalowaną czy nieuczesaną i co z tego? Kocha mnie. A łazienkę często zajmuję długo i co? Idzie do drugiej:P Nie rozumiem tego,co chcesz przekazać. Że autor topiku zaczął "nie pasować" swojej lubej, gdy zamieszkali razem? Przecież napisał, że dbali o siebie, nie robili rzeczy, które wkurzyłyby drugą osobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie rozumiem tego,co chcesz przekazać. Że autor topiku zaczął "nie pasować" swojej lubej, gdy zamieszkali razem? Przecież napisał, że dbali o siebie, nie robili rzeczy, które wkurzyłyby drugą osobę" Pisałem o tym wtedy, gdy autor nie zadeklarował, że było tak swietnie. To po pierwsze. Po drugie podałem także przykład pedanta, nie tylko brudasa. Chodzi o to, ze nie znasz osoby z którą się spotykasz do czasu, aż z nią zamieszkasz. Tak, wtedy tez czasem nie poznasz. Po trzecie wreszcie - nie do końca kupuje wersję autora, że wszystko było tak rewelacyjnie. Jakby było to laska nie miałaby parcia na samodzielny remont mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
U mnie mieszkalo sie super, u niej to pomieszkiwanie juz nie bylo takie fajne,bo ja czulem ze ona chce byc sama, tak jakby juz od jakiegos czasu przygotowywala sie na to rozstanie. Nie wiem co do konca siedzialo jej w glowie, nikt tego nie wie poza nia, ale tak jak pisalem jakis czas temu, ona nie byla szczesliwa ze mna. Gdyby ktos inny opisal taka sytuacje sam bylbym pierwszy do napisania mu,ze nic na sile, skoro nie chce byc z Toba to daj sobie z nia spokoj, tylko ze zapomina sie wtedy o uczuciach. Ja ja po prostu dalej kocham a nad uczuciami nie ma sie kontroli, one sa lub ich nie ma. Pomimo tego, ze to rozstanie mialo na mnie bardzo negatywny wplyw, wprowadzilo mnie w taki stan, pomimo tego ze wiem i widze, ze ona zachowywala sie w stosunku do mnie na tak jak powinna prawdziwa partnerka ktora Cie kocha to nie moge nic poradzic na to, ze ciagle zywie bardzo glebokie uczucia do niej. Z czasem te wszystkie zle wspomnienia bledna, a uwypuklaja sie te dobre, mam do niej ogromny sentyment, do tego co bylo miedzy nami i sposob w jaki mnie teraz traktuje tym bardziej boli. Tesknie za nia, brakuje mi jej, brakuje mi tego co mielismy. Ogolnie to nie boje sie, ze nikogo sobie nie znajde - nie jestem ani brzydki, ani nieogarniety, mama prace, mieszkanie, samochod, jestem w stanie zapewnic komus bezpieczenstwo i te wszystkie rzeczy o ktore w zwiazku chodzi - zaufanie, oddanie, szczerosc i poczucie spokoju i pewnosci. Po prostu ona byla idealna dla mnie, przynajmniej z tego okresu ktory trwal przez 1,5 roku - idealnie pasowala do moejgo typu urody, mielismy podobne zainteresowania i punkt widzenia na wiele spraw, mialem swietne stosunki z jej rodzina i moglbym tak wymieniac bez konca. To miala byc ta na cale zycie. Ja nie czuje zebym zrobil cos zlego, ona tez tak nie sadzi, po jej zmianie w jej zyciu kiedy zmienil sie jej status zmienilo sie takze jej podejscie do zycia, do mnie i to jest najbadziej rozczarowywujace w tym wszystkim. A fakt, ze teraz mnie ignoruje i specjalnie nie chce miec z emna nic do czynienia boli jeszcze mocniej i czasami ejstem na nia zly, ze po tym wszystkim co ja chcialem dla niej zrobic i jak sie zachowywalem w stosunku do niej ona tak sie zachowuje teraz, jakby tego wszytskiego nie bylo, jakby zapomniala o czasie, w ktorym musiala i zawsze mogla na mnie polegac, a nie na nowym tacie, ktory generalnie to zastapil chlopaka w jej zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pppppp
marek meczysz dupeeeeeeeeeeeeeeeeeee !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! idz do psychoterapeuty poloz sie na kozetce i wygadaj !!! pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Nikt nie kaze tego nikomu tego czytac,zalozylem ten post i pisze to co mysle i czuje. Licze na dobre rady i te pozytywne i negatywne,bo kazda jest na swoj sposob dobra. A im wiecej pisze tym wiecej informacji jest dla ludzi, ktorzy na tej podstawie moga sobie wyrobic zdanie na temat calej tej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytałam wszystko, i ogólnie Cię rozumiem bo sama kiedyś byłam w podobnej sytuacji i poniżałam się błagając o powrót. Pomógł mi wyjazd, rok spędziłam w innym kraju, poznając nowych ludzi po czym wróciłam i zaczęłam tu żyć dalej. Spotykałam się z innymi ale on 2 lata później sam chciał, zebyśmy do siebie wrócili (mimo, ze minęły prawie 3 lata- nadal nie byłam do końća wyleczona z tej miłości). Niestety po powrocie okazało się, że każde z nas jest już innym człowiekiem i kompletnie do siebie nie pasujemy. Czas zmienia ludzi, masz rację, ale pamiętaj, że nie można naginać siebie, swoich poglądów, swojego charakteru, ani swojej osobowości do oczekiwań drugiej osoby. Albo się do siebie pasuje albo nie. Nawet jeśli ona za kilka miesięcy, albo lat, poczuje że już się wyszalała, już osiągnęła to co chciała, poczuła wolność i pobawiła się i nacieszyła się nią, pamiętaj, że zarówno ona jak i Ty już będziesz innym człowiekiem. I raczej nie będziecie mogli się dogadać. Ty będziesz pamiętał o tym ile cierpiałeś, i chociaż na razie mówisz, że nie winisz jej za nic, że rozumiesz jej postępowanie, to ono i tak będzie miało na Ciebie wpływ. A jeśli na siłę będziesz się potem starał dopasować do tego jakiego partnera ona potrzebuje, to prędzej czy później, albo Ty wybuchniesz, albo ona się znów znudzi, bo będziesz zbyt idealny. Nie zmieniaj się i nie rób nic. Rozumiem że cierpisz, ale tylko odseparowanie się i zajęcie się czymś innym (tak jak inni radzą) da Ci możliwość pozbierania się po tym. Ale nie licz na to, że ona wróci, bo jeśli tak się stanie (a 3 m-ce nie wróciła), to ona będzie już kimś innym tak jak i Ty, i Wasze charaktery się już do siebie nie dopasują, bo każde z Was będzie kształtowane przez inne uczucia i inne doświadczenia. Sam pisałeś, że czułeś że ona już od jakiegoś czasu się na to przygotowywała. A to co działo się przez te 3 m-ce wskazuje na to, że ona Cię nie potrzebuje. Dlatego też, ona wiedzie swoje życie dalej, a Ty zatrzymałeś się i teraz dopiero czekasz aż Twoje ruszy znów do przodu, ale na pewno, nie będzie to już ten sam tor, który ona obrała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mark09-faktycznie w jej życiu nastała "rewolucja", ale właśnie w takich momentach tej drugiej połówki potrzebuje się najbardziej. A ona chyba nie jest taka cudowna skoro tak Ciebie potraktowała. Rozumiem, że ją kochasz. I że walczysz z tym uczuciem, z tęsknotą, żalem, złością, nadzieją. Tylko spójrz- musisz zrozumieć, że tym całym "nie pisaniu" do niej nie chodzi o to tylko,by odsapnęła i zatęskniła. Powinieneś też traktować to jako Twoją odpowiedź na jej zachowanie względem siebie. W imię czego masz prosić ja o powrót, przepraszać, obiecywać "poprawę". Ty nie nawaliłeś. To ona pięknie CI podziękowała za czas spędzony razem- to ona dała ciała. Odrzuciła Twoją miłość. Dlatego nie użalaj się tak bardzo, spójrz na druga stronę medalu. Miej nadzieję, bo bardzo możliwe,że ona wróci. Opamięta się, zobaczy "co" straciła i wróci. Ale to trochę tak jak wyrzucenie zabawki. Znudziłeś się to buch do kosza. Zacznie się nudzić w zimowe wieczory i zatęskni za kochającą osobą, która przytuli , gdy jest jej źle- przyjedzie. Tylko jeśli to nastąpi Ty nie możesz zacząć się płaszczyć, skakać ze szczęścia i całować ją p stopach.. bo nigdy nie będzie traktowała Cię jak poważnego, silnego faceta. Nikt tu nie twierdzi, że masz teraz o wszystkim zapomnieć, znaleźć inną i olać Wasz "były" związek. Tylko zacznij patrzeć na to wszystko z innej strony, nie idealizuj jej, widocznie nie jest taka idealna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Myslalem o tym i dlatego tak napieralem na ten kontakt po rozstaniu, bo wiedzialem ze z kazdym dniem bedziemy sie oddalac od siebie coraz bardziej. teraz nasze rozmowy srednio raz w miesiacu przez kilkanascie minut i to wszystko. Ona sie zmienila, ja to wiem, i wiem ze jezeli bysmy mieli kiedys worcic do siebie, to nie z litosci, tylko ona musialaby zmienic swoje podejscie do mnie i do zwiazkow w ogole, a na to sie niestety nie zanosi. Taka sobie panna - powiedz mi w ktorym momencie uswiadomilas sobie, ze nie mzoes zjuz wiecej biegac za tym chlopakiem i po jakim czasie podjelas decyzje o wyjezdzie z kraju? Wydarzylo sie cos takiego co w koncu zmobilizowalo Cie do tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ja ja po prostu dalej kocham a nad uczuciami nie ma sie kontroli, one sa lub ich nie ma" Ale trzeba mieś JAJA. Poza tym nad uczuciami powinno się mieć kontrolę, jak masz sraczkę to idziesz do kibla, a nie walisz w portki, prawda? Potraktuj to uczucie jak sraczkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Na sraczke wezmiesz wegiel lub stoperan i przejdzie,postaraj sie raz jak bedziesz zly,szczesliwy,zakochany lub gdy kogos bedzies znienawidzic zmienic te uczucia sam z siebie i poddac je kontroli. Zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, zostawił mnie w marcu, ale już w maju wiedziałam, że sobie nie poradzę, w czerwcu znalazłam pracę za granicą, i na samym początku lipca wyjechałam, żeby się odciąć. Przez cały ten czas on mnie olewał dokłądnie tak samo, jak robi to ona (a byliśmy zaręczeni, planowaliśmy ślub). Też nie chciał ze mną rozmawiać, nie odpisywał ani nic. W maju miał wypadek, niewiele brakowało żeby zginął. Moja mam była tego świadkiem i od razu do mnie zadzwoniła, więc ja do niego też, a on tylko powiedział, że jeśli chcę to mogę przyjechać ale jego nowa dziewczyna tam zaraz będzie. Co gorsza, nawet po wyjeździe za granicę nie umiałam zapomnieć, wiele razy pisałam kartki pocztowe i opisywałam wszystko co u mnie słychać i wogóle, ale w końcu żadnej nie wysłałam (przynajmniej z tego co pamiętam, a było to ponad 5 lat temu więc pamięć może mi szwankować). Potem gdy do mnie wrócił byłam tak wniebowzięta, że zrobiłabym dla niego wszystko,a on to wykorzystał, przy każdym wyjściu za wszystko ja musiałam płacić, zawsze musiałam być na jego skinienie, miałam zakaz wchodzenia do niego do domu, bo jego rodzice nie mogli dowiedzieć się, że jesteśmy razem. Wytrzymałam miesiąc, potem dałam sobie spokój. Już wiem, że go nie kocham, ale sentyment cały czas jest i do tej pory czasem o nim myślę, chociaż, już nie w taki sposób i na pewno nie chciałabym już do niego wrócić. Spotykam się z kimś innym i na pewno więcej już nie będę się tak poniżać dla nikogo. Tobie też kiedyś przejdzie, ale to niestety trwa,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Na sraczke wezmiesz wegiel lub stoperan i przejdzie" Zaczynasz dobrze kombinować. Tylko w miejsce stoperanu, węgla itp wstaw sobie "blondynka", "brunetka", "rudzielec" i z głowy. "postaraj sie raz jak bedziesz zly,szczesliwy,zakochany lub gdy kogos bedzies znienawidzic zmienic te uczucia sam z siebie i poddac je kontroli. Zycze powodzenia" Nie wiem po co miałbym zmieniać uczucie szczęścia, ale jeśli chodzi o nieszczęśliwą miłość - byłem, zmieniłem sam z siebie. Mamusia za mnie tego nie zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×